Anton Zischka, czyli margarynowy ślizg w stronę przyczyn wojny
,
Anton Zischka, Nauka łamie monopole, Książnica – Atlas, Lwów-Warszawa 1936, s. 328
W dzieciństwie dwóch rzeczy mama nie mogła mi w żaden sposób przemycić do kanapek. Były to świeża papryka i margaryna. Wystarczyło, że papryka dotknęła wędliny, bo leżała obok niej na półmisku i nieodwołalnie miesne kawałki stawały się dla mnie niejadalne i powodujące odruch wymiotny. Nie wiem dlaczego tak się działo i kiedy to minęło, bo teraz paprykę lubię czasami schrupać. Niechęć do margaryny natomiast pozostała mi do dziś. Po artykule pani Ewy poziom obrzydzenia znacząco się podniósł. Jednak po tym, co w swojej popularnej niegdyś prozie, zupełnie dziś zapomnianej i napiętnowanej stemplem faszystowskiej propagandy napisał Anton Ziskcha, margaryna ma we mnie zdeklarowanego wroga:
„Skądżeż to wzięto nagle te cenne płynne tłuszcze? Po prostu znaleziono je, gdy nauczono się spożywać trucizny, między innymi znaleziono je na przykład także w nasionach bawełny, które stanowią jedną trzecią wagi owocu bawełny i przed stu laty doprowadzały plantatorów do rozpaczy.
Dawniej wyrzucano te nasiona na bagna i nieużytki. Nasiona bawełny gniły, wydając przy tym okropny zapach, zdawało się, że magicznie przyciągają wszystkie choroby, a całe połacie kraju stawały się skutkiem nich niemożliwe do zamieszkania. Gdy nasiona te wyrzucano na pola, to pola jałowiały. Świnie i krowy padały, jeśli pożywiły się przy takiej kupie odpadków.
Im więcej potrzeba było bawełny, tym trudniej było się pozbyć jej nasion. Na początku XIX wieku stały się one plagą krajową. W południowych stanach amerykańskich wydano rozporządzenia, które ze względu na zdrowie ludności w ogóle dążyły do zakazu hodowania bawełny. Prowadzono zawziętą walkę, chociaż Indianie już od szeregu stuleci wyciskali nasiona bawełny i w ten sposób pozbawiali je trucizny. Bo ani skórka nasienna, ani olej zawarty w nasionach nie jest trujący; szkodliwe są jedynie produkty rozkładu. I znowu zemścił się brak znajomości historii, brak światowej organizacji procesów produkcyjnych. Olbrzymie masy nasion bawełny gniły, aż w roku 1820 Roger Douille powrócił z Indii i założył w Marsylii tłocznię oleju, która użytkować zaczęła również nasiona bawełny. W dwadzieścia siedem lat później odwiedził fabrykę Paul Aldige, plantator z Nowego Orleanu, i on to założył pierwszą amerykańską tłocznię oleju bawełnianego. (…) Dzisiaj Holandia sprowadza rocznie miliony ton tego przez długie lata bezwartościowego nasienia, aby wytwarzać z niego margarynę. Wszędzie prawie rafinowany olej bawełniany służy jako olej jadalny. (…). Od roku 1930, od wynalazku profesora Kaspara Schmitta z Heidelbergu, wytwarza się z nasion bawełny tzw. ”białko Florida”. Jest to mączka bawełniana uzyskana przez ekstrakcję, która dzięki wysokiej zawartości białka, kwasu fosforowego i soli odżywczych przedstawia wspaniały środek wzmacniający. Z tej mąki bawełnianej wytwarza się pieczywo. W wielkich ilościach dodaje ją się do kawy i kakao. Używa się jej również do pielęgnowania skóry. Dziś już nie spala się olbrzymich ilości łatwo gnijących odtłuszczonych nasion bawełny, lecz z tego „odpadku” wytwarza się w wielkich fabrykach środki spożywcze, przede wszystkim w Sudanie i w Egipcie”.
Kilka wspaniałych wynalazków sprawiło, że świat nam nie zaśmierdł do końca, co niechybnie by się stało, jeśli spojrzymy na dzisiejszą bawełnianą zawartość naszych szaf i szafek. Mało tego resztki, które potrafiły wykończyć świnie i glebę, teraz cieszą wybrednych wegan. Wcześniej niezpodziewanie ucieszyły posiadaczy pól bawełny, bo skoro niedawny odpad dało się wrzucić w dietę robotnika, albo mu ten produkt sprzedać, to znaczy, że nawet taki łańcuch pokarmowy, dało się wprząc w kombajn kapitalizmu.
Już z tą margaryną kończę, bo wiem, że jak zbyt wiele osób zniechęcę, to skończy się tak, że masła będziemy jeść więcej, a wtedy coraz większe stada krów zapierdzą nam cały świat i te ich gazy trzeba będzie jakoś przerobić i znowu opakować w złociste papierki…
Zischka napisał książkę „Nauka łamie monopole” w roku 1936. Jej przesłaniem jest szlachetna myśl, że postęp nauki sprawi, że tryby światowej polityki da się tak natłuścić, że będą się obracały bez zgrzytów, dymu i iskier, czyli bez wojen. Upowszechnienie dobrobytu sprawi, że napięcia się zmniejszą, a ludzkość będzie się sycić owocami swego rozumu, czyli dajmy na to taką margaryną.
Zchiska w 1936 roku chyba nie zdawał sobie sprawy, że głównym motorem świata wcale nie jest zarządzanie dobrobytem, ale zarządzanie niedoborami. Nic bowiem nie wpływa tak dobrze na cenę sprzedaży, jak braki na rynku. Monopol to kontrolowanie produkcji i umiejętne stymulowanie braków. Nie podlegająca kontroli nauka, która miała zdaniem Zischki monopole złamać, rzeczywiście to czyniła, ale przez to stała się ich głównym wrogiem. Jeśli monopol napotyka opór, to nie wcale nie próbuje go złagodzić, lecz bezwzględnie złamać. Wtedy wszystko zgrzyta, iskrzy i dymi. Tak monopol walczy o zachowanie status quo. Jego walka nie oznacza dobrobytu tylko wojnę.
Nie wiem, czy w 1936 Zischka tę wojnę wyczuwał. Był gościem świetnie zorientowanym, asem reporterskiego dziennikarstwa, pewne zmiany zauważał, a o wielu był bardzo dobrze poinformowany Oto jeden z opisanych przez niego symptomów i to o dziwo umiejscowiony dokładnie tam, gdzie skończył się cytat o margarynie. Mowa bowiem o Sudanie i Egipcie :
„Europa ma gorączkę, gdyż Anglia boi się o Egipt i swoje plantacje w Sudanie. Włochy bowiem, jako władca Abisynii, a tym samym źródeł Nilu i jeziora Tsana, mogłyby kiedyś odprowadzić tyle wody z Nilu, że z takim trudem w ciągu trzech stuleci zdobyte, a takimi ofiarami doprowadzone do rozkwitu pola bawełny zostałyby wysuszone, a Lancashire otrzymałoby za mało surowca”.
W taki oto przedziwny sposób przemysł bawełniany, który ewidentnie zwiększył swą wartość poprzez zespolenie z przemysłem spożywczym, zaczął powodować nie tyle szerzenie dobrobytu, ale zaczął być w zupełnie nieeuropejskich rejonach świata, ogniskiem jakiejś zupełnie "europejskiej gorączki".
O lekarstwie na tę niespodziewaną przypadłość napisał Zischka w książce „Italia dzisiejsza”. Fragment ten możecie odnaleźć także w numerze Szkoły Nawigatorów poświęconym Rzymowi.
Zischka opisuje tam tajne porozumienia angielsko-włoskie. Pierwsze dotyczyło tego, że Rzym zagwarantował prawa Anglii do jeziora Tsana za co otrzymał wolną rękę w Etiopii. W latach trzydziestych tajne rokowania przyniosły kolejne rozstrzygnięcia.:
„Londynowi przyznano źródła Nilu, Rzymowi zaś obiecano neutralność Anglii w zatargu abisyńskim w zamian za zrzeczenie się wpływów w Jemenie”.
Odległe krainy i jakieś egzotyczne plantacje sprawiły, że „Europa miała gorączkę”. Wprawdzie sprawy teoretycznie zostały uregulowane, ale tylko do czasu, gdy dwie ze stron zobowiązań dotrzymują. W 1936 Zischka diagnozował jednak gorączkę, jakby przeczuwał, że ta zgoda zbyt długo nie potrwa …
Musimy jednak zaznaczyć, że sprawy łańcuchów dostaw powiązanych z łańcuchem pokarmowym dotykały także innych rejonów świata. Oto w 1923 roku Kanada uzyskała tytuł największego światowego producenta pszenicy. Od początku wieku zwiększyła areał pod uprawy dwunastokrotnie. A w dwa lata po sprowadzeniu ze Stanów Zjednoczonych pierwszego kombajnu została światowym królem pszenicy. Wydawało się, że Ameryka będzie dzierżyć zbożowy monopol, bo nikomu nie uda się produkować ziarna taniej:
„Kiedy nowe kraje amerykańskie uważały się już za władcę chleba na całym świecie, Europa potrafiła odświeżyć swą prastarą sztukę uprawy roli za pomocą nowej techniki, zrozumiała także na koniec, ze władza nie powinna należeć do samych tylko maszyn, ani też wyłącznie do samych tylko spracowanych rąk. Przyjęto pomoc „żelaznych aniołów”, ale zamiast olbrzymich żniwiarek i gigantycznych „combines” zbudowano małe łatwo zwrotne traktory, wozy gospodarcze na gumowych kołach, elektryczne dojarki i tysiące dobrze obmyślonych maszyn rolniczych ułatwiło pracę rolnikowi”.
Raz jeszcze nauka i innowacyjność rozpoczęły walkę z monopolem. Zichka pisał o tym entuzjastycznie:
„…podczas gdy Ameryka z powodu swych wspaniałości zapomniała o ważnych dla życia szczegółach, Europa potrafiła zaczerpnąć nowej siły właśnie z takich szczegółów (…). Za oceanem rozrastały się farmy do olbrzymich rozmiarów, a tutaj biologowie, hodowcy, inżynierowie i uczeni zdołali podnieść rentowność wielu milionów gospodarstw chłopskich. I znów Dawid zwyciężył Goliata. Znów plony naszych pól wzrosły prawie o jedną trzecią. Znów dzięki nauce pozyskano miejsce dla dobrego pół miliarda ludzi. (…) I podczas gdy Ameryka marzyła o zwycięstwie olbrzymów, to Europa wygrała w wojnie o wyżywienie (…)”.
Jak widzimy sam Anton pisze o "wojnie", którą jego zdaniem wygrała skazana na „pożarcie” (czyli na jednego wielkiego zaoceanicznego dostawcę) Europa. Zischce w 1936 roku wydawało się, że wojna jest wygrana, okazało się że ona się na dobre nie rozpoczęła. Amerykańskie monopole nie powiedziały wszak ostatniego słowa.
I jeszcze jedna dziedzina, w której widać jak na dłoni, jak alergicznie monopole reagują na niektóre wynalazki. Tym razem poczytajmy o światowej polityce naftowej w okresie poprzedzającym wybuch I Wojny Światowej.
Oto w odpowiedzi na zagarnięcie bliskowschodnich pól naftowych próbował „…admirał amerykański Colby M. Chester opanować ropę turecką, obiecując Abdul Hamidowi wysokie dywidendy. Turcja była sprzymierzeńcem Niemiec, Abdul Hamid lubił pieniądze. Toteż walka o kolej bagdadzką, która miała otworzyć przed światem skarby naftowe Anatolii i Mezopotamii, nie dała konkretnych rezultatów, zatruła tylko atmosferę, wzmogła natężenie między Petersburgiem, Londynem a Paryżem, i nie przyniosła żadnego pożytku. Niemcy przedwojenne zanadto oddawały się marzeniom o „pokojowym” zdobyciu świata, za gorąco wierzyły w wolność handlu światowego, nie dorastały więc do realnej polityki angielskiej. Nie miały źródeł naftowych, pragnęły je zatem kupić. Bank Niemiecki włożył wiele milionów w pola naftowe południowo-amerykańskie i bałkańskie, przystąpił do wielkich trustów naftowych, wierzył, że akcje zapobiegną zamknięciu granic. W ten sposób został wciągnięty w wir zażartych walk o ceny, wszczynanych przez Rockefellera i Deterdinga na wszystkich rynkach. (…) w samo centrum politycznych walk o tak ważny surowiec uderzyła nagle z początkiem roku 1914 wieść,, że chemik niemiecki dr Fryderyk Bergius otrzymał patent na metodę upłynniania węgla. Wtajemniczeni zapewniali, że Niemcowi udało się utworzyć benzynę z węgla”.
Niezwykła koincydencja, jeden mały naukowy patent dotyczący łatwopalnych materiałów i cały świat stanął w ogniu. To na pewno nie jedyna przyczyna tej katastrofy. O innych przeczytacie tutaj:
Wybuchowe reakcje monopoli na naukowe zdobycze niczego jednak Antona nie nauczyły. Nawet zupełne wyślizganie Niemiec z przemysłu naftowego nie psuło Zischce oglądu świata. Nadal wierzył on, że nauka będzie łamać monopole:
„W traktacie wersalskim Niemcy utraciły Pechelbrronn (mieścina z rafinerią naftową tuż przy francuskiej granicy przyznana po wojnie Francji – przyp. moje), a także wszystkie swoje udziały naftowe w Rumunii i Mezopotamii, wszystkie udziały w amerykańskich i angielskich firmach naftowych. Ale straciły również wiele złudzeń i nauczyły się patrzeć jaśniej. Niemcy nie mają nafty. Musiały zatem wynaleźć naftę. Zamiast nabywać pakiety akcji i wzmacniać własnym pieniądzem nieprzyjaciela, włożyły Niemcy olbrzymie kapitały w wielkie zakłady naukowe badawcze. W nich właśnie dokonano odkrycia nafty. Firma I.G. Farben, która po długiej walce kapitalistów holenderskich i angielskich zapewniła sobie patenty dr Bergiusa, zleciła setkom uczonych i inżynierów pracę nad technicznym ich wyzyskaniem”. (.s 279)
Oczywiście Niemcy włożyli ogrom sił i środków, by zbudować fabryki syntetycznej benzyny. Jak już jednak wiemy monopole nie cierpią, gdy ktoś im się zdecydowanie przeciwstawia. Na fali entuzjazmu Zischka w 1936 napisał jeszcze książkę „Nafta rządzi światem”, ale wkrótce światem zaczęła rządzić wojna, a my się możemy domyślać, czy tych rządów nie umożliwiły czające się gdzieś w cieniu monopole.
Tutaj jak zwykle książka, o której piszę.
https://allegrolokalnie.pl/oferta/anton-zischka-nauka-lamie-monopole-1937-omv
Warto zauważyć, że Zischka w roku 1936 nie przeczuwał tego, co miało nadejść. Prawdziwie wierzył, że podstawą cywilizacji jest praca nad upowszechnianiem dobrobytu. Tak się jednak dziwnie składało, że gdy nauka rzucała wyzwanie monopolowej dystrybucji planowanych dysproporcji, cały świat stawał w ogniu.
Dzisiejsza nauka oddaliła się od nas bardzo. Zeszła do poziomu mikroprocesorów, nanobiologi, genetyki, cząstek mniejszych od elektronów. To, czy nauka nadal wchodzi w paradę jakimś monopolom, możemy próbować rozpoznawać tylko po skali rozwałki świata wokół nas.
Przez wzgląd na pamięć o Antonie, nie napiszę, że wygraliśmy walkę o produkcję żywności. Choćby tylko po to, by nie zapeszyć...
tagi: monopole nasiona margaryna anton zischka nafta bawełna
![]() |
betacool |
26 marca 2020 20:22 |
Komentarze:
![]() |
Marcin-K @betacool |
26 marca 2020 21:30 |
Notka ciekawa, ale nic tu nie wniosę. Oprócz tego, że ja miałem tak z kanapkami z żółtym serem. Kilka z nich zniknęło gdzieś w krzakach, i do dziś mam z tego powodu ból serca, bo dopiero po latach zdałem sobię sprawę, ile moja mama musiała się nachodzić za tym serem w prl-u żebym miał co jeść.
![]() |
Perseidy @betacool |
26 marca 2020 22:02 |
Świetna notka. A książka Stalagmita - cymes!
Czy nie podobnie dzieje się dzisiaj?
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C81404%2Cpolscy-chemicy-pokazali-jak-tanio-zsyntetyzowac-lek-stosowany-w-covid-19
prawa do programu nabyło amerykańsko-niemieckie konsorcjum Sigma-Aldrich-Merck, które zapewnia Chematice globalny marketing i całą otoczkę biznesową
![]() |
betacool @Perseidy 26 marca 2020 22:02 |
26 marca 2020 22:18 |
To ciekawy artykuł, bo opowiada również o patentowych ścieżkach blokady produkcji.
Daję z aktywnym linkiem.
![]() |
tomciob @betacool |
26 marca 2020 22:45 |
Bardzo fajna i ciekawa notka, świetnie się ją czyta. Dziękuję i daję wirtualnego plusa
![]() |
betacool @tomciob 26 marca 2020 22:45 |
26 marca 2020 22:48 |
Mniemam, że za margaryną też nie przepadasz.
![]() |
tomciob @betacool |
26 marca 2020 22:48 |
No i doba, pewnie doba pracy, zaczynała się w 1943 roku o 10, a kończyła o 19 nie tak jak dzisiaj. Chociaż w grudniową niedzielę 12-go pracować się nie powinno.
![]() |
tomciob @betacool 26 marca 2020 22:48 |
26 marca 2020 22:54 |
Wolę masło ale za dużo już tej margaryny zjadłem aby się nią przejmować. Zrasztą mamy już takie margaryny dla sercowców po dychu za mały kubeczek, a masełko w moim zainfekowanym wirusową paniką Leclercu po 3,99. Kupując cokolwiek w sklepie nigdy nie masz do końca pewności co tam jesz. Pewnie i margarynę się wsuwa nawet o tym nie wiedząc tak jak świerszcze w polewie cukiereczków ememmens.
![]() |
gabriel-maciejewski @betacool |
27 marca 2020 07:17 |
W 1923 Kanada została największym producentem pszenicy, a wcześniej wyssała siłę roboczą, rolną z Ukrainy i Galicji. Kiedy to zrobiła, jak raz wybuchła rewolucja, a najlesze ziemie uprawne zostały najbardziej zdewastowane. To skąd ostatnio wyjeżdżało najwięcej ludzi do Londynu? Może ktoś przypomnieć? Kanada to w rzeczywistości GB. I dlatego, że Anton pisał o tym wprost został nazwany faszystą
![]() |
ArGut @betacool 26 marca 2020 22:18 |
27 marca 2020 07:34 |
To w sprawie margaryny.
W artykule Polscy chemicy pokazali, jak tanio zsyntetyzować lek stosowany w COVID-19 jest fragment, zacytuję:
"Zdaniem prof. Grzybowskiego warto, aby państwa miały przygotowane - na wypadek kolejnych pandemii czy kryzysów - awaryjne plany produkcji kluczowych leków. Dodał, że do tego przymierzają się już Stany Zjednoczone."
To w zestawieniu, że MOŻNA opatentować REAKCJĘ CHEMICZNĄ wygląda jak kampania promocyjna SZTUCZNEJ INTELIGENCJI. Trzeba się dobrze przyglądać NOWEMU ŚWIATU po zarazie - komentarz kolegi MNISZYSKO.
![]() |
betacool @gabriel-maciejewski 27 marca 2020 07:17 |
27 marca 2020 07:37 |
Ciekawe są też jego analogie historyczne. W tym fragmencie zamieszczonym w rzymskim numerze SN on stawia znak równości między Kartaginą a Anglią.
![]() |
betacool @ArGut 27 marca 2020 07:34 |
27 marca 2020 07:49 |
Żona mi kiedyś streszczała artykuł o firmie amerykańskiej chcące odkupić od niemieckiego ogrodu botanicznego genontypy posiadanych okazów. Chcieli je opatentować.
![]() |
ArGut @gabriel-maciejewski 27 marca 2020 07:17 |
27 marca 2020 07:51 |
Dzisiaj też trzeba patrzyć na SŁUPKI, kto jest pierwszy, kto produkuje NAJ... Świat się jednak stechnologizował i można #ZOSTANWDOMU w wciąż wytwarzać strumienie różnych przepływów, np. finansowych.
![]() |
betacool @betacool 27 marca 2020 07:49 |
27 marca 2020 07:58 |
To są ciche i skryte fronty przyszłych wojen - patenty na żywność.
![]() |
chlor @betacool |
27 marca 2020 08:17 |
Truciznę zawartą w ziarnach bawełny badał Leon Marchlewski - rektor UJ w latach 1926 - 28. Dopiero po jej usunięciu olej bawełniany przestawał być szkodliwy.
![]() |
Brzoza @betacool |
27 marca 2020 08:22 |
> powodujące odruch wymiotny. Nie wiem dlaczego tak się działo i kiedy to minęło, bo teraz paprykę lubię czasami schrupać. Niechęć do margaryny natomiast pozostała mi do dziś. Po artykule pani Ewy poziom obrzydzenia znacząco się podniósł. Jednak po tym, co w swojej popularnej niegdyś prozie, zupełnie dziś zapomnianej i napiętnowanej stemplem faszystowskiej propagandy napisał Anton Ziskcha, margaryna ma we mnie zdeklarowanego wroga
>Zchiska w 1936 roku chyba nie zdawał sobie sprawy, że głównym motorem świata wcale nie jest zarządzanie dobrobytem, ale zarządzanie niedoborami. Nic bowiem nie wpływa tak dobrze na cenę sprzedaży, jak braki na rynku. Monopol to kontrolowanie produkcji i umiejętne stymulowanie braków. Nie podlegająca kontroli nauka, która miała zdaniem Zischki monopole złamać, rzeczywiście to czyniła, ale przez to stała się ich głównym wrogiem. Jeśli monopol napotyka opór, to nie wcale nie próbuje go złagodzić, lecz bezwzględnie złamać.
> „Podstawą cywilizacji ludzkiej są: wiara i prawda”. Zischka w roku 1936 nie przezczuwał tego, co miało nadejść. Prawdziwie wierzył, że podstawą cywilizacji jest praca nad upowszechnianiem dobrobytu. Tak się jednak dziwnie składało, że gdy nauka rzucała wyzwanie monopolowej dystrybucji planowanych dysproporcji, cały świat stawał w ogniu.
Dziękuję
![]() |
Brzoza @gabriel-maciejewski 27 marca 2020 07:17 |
27 marca 2020 08:23 |
ŁAŁ.
![]() |
S80 @betacool |
27 marca 2020 10:40 |
Przed wojną książkę Zschiska recenzował/pisal o niej, Jerzy Borejsza w gazecie prowadzonej przez tego
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Leonard_Życki (SF, przygody, wyd. MON)
![]() |
ArGut @betacool 27 marca 2020 07:58 |
27 marca 2020 13:07 |
To jest nie do zrobienia, na szczęście. Moim zdaniem, w obecnych warunkach nawet dostęp do ZDROWEJ ŻYWNOŚCI jest tani. Żeby to zmienić trzeba by OSZUKIWAĆ na dużą, a nawet na globalną skalę.
![]() |
betacool @ArGut 27 marca 2020 13:07 |
27 marca 2020 13:51 |
Też mi się tak wydaje.
![]() |
Tytus @betacool |
27 marca 2020 21:44 |
Wielki plus!
Tuwima połączenie nafty i bawełny się mi przypomniało:
"... Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: "Broń na ramię!",
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę..."
![]() |
betacool @Tytus 27 marca 2020 21:44 |
27 marca 2020 22:23 |
Zischka napisał i książkę o bawełnie i osobną o nafcie. Kiedyś się tu pojawią, bo jest w nich mnóstwo ciekawych faktów, o których dziś prawie nikt nie wie.
![]() |
Andrzej-z-Gdanska @betacool |
29 marca 2020 14:54 |
Bardzo ciekawy artykuł. Poszedłem "śladem" autora książki i znalazłem w angielskiej Wiki:
Anton Emmerich Zischka von Trochnov (14 września 1904 r. - 31 maja 1997 r.) był austriackim dziennikarzem i jednym z najpopularniejszych pisarzy literatury faktu XX wieku. Około 40 książek dotyczących tematów ekonomicznych i technicznych, przetłumaczono na 18 języków.
Zischka w końcu znalazł sponsora wśród nazistowskiej elity Fritza Todta. Ten ostatni wprowadził "Wissenschaft bricht Monopole" czyli "Nauka łamie monopole" (1936) jako podręcznik do szkół średnich. Książka została przetłumaczona na 18 języków i sprzedana na całym świecie.
Podobnie jak „Ölkrieg” (Wojna olejowa), Zischka wyjaśnił tło wojny i konfliktu zbrojnego jako proste walki o ziemię i surowce. Zischka przedstawił niemieckie osiągnięcia techniczne jak fluidyzację węgla lub ( proces Habera ) jako zapewniające pokój. Zestawił chciwy kapitalizm brytyjskich lub amerykańskich monopoli z niemieckimi, uporządkowanymi, organicznymi „Volksgemeinschaft” (Społeczność narodowa) chętnymi do podzielenia się swoją technologią. Wobec anglosaskiej demokratycznej opinii publicznej społeczeństwa zdominowanego przez środki masowego przekazu i politykę partyjną Zischka przedstawił swój (bardzo niemiecki) ideał syntezy organicznej, wspólnej społeczności (Gemeinschaft) opartej na szerokim ruchu masowym kierowanym przez technokratów decydujących o kryteriach wydajności.
Jednak należy wyraźnie stwierdzić, że Zischka dołączył do NSDAP 1940, był członkiem Deutsche Arbeitsfront (organizacja związkowa NSDAP), szkolił i instruował siły Legionu Condor oraz przedstawiał władzom nazistowskim dossier dotyczące hiszpańskiej sytuacji politycznej.
Sprzymierzoni internowali Zischkę po 1945 r. Zischka wrócił do pisania z Bertelsmannem w Hiszpanii w 1948 r.
Przebywał ze swoją holenderską żoną od 1935 do śmierci w 1997 roku na własnej finca (ang. kawałek ziemi wiejskiej lub rolniczej, zwykle z domkiem) w San Vicente na Majorce.
Oddzielny temat to:
Zischka jako źródło pomysłów dla krytyków globalizacji.
Wśród nich znajduje się autor występujący w Spisie literatury książki Szymona Modzelewskiego "Jak nakręcić bombę":
F. William Engdahl, dziennikarz związany z Büso (Solidarność Ruchu Praw Obywatelskich, to niemiecka partia polityczna założona przez Helgę Zepp-LaRouche , relikt amerykańskiej aktywistki politycznej Lyndon LaRouche) i autor „Mit der Ölwaffe zur Weltmacht” („Broń naftowa prowadząca do światowej władzy”)
który prowadzi ciekawą stronę internetową.
![]() |
betacool @betacool |
29 marca 2020 18:06 |
Dobrze, że się pan zainteresował.
Rys biograficzny Zschki chyba zamieszczę, w krórymś kolejnym wisie dotyczącym jego książek. Ich popularność brała się z dobrego, lekkiego pióra, pokazywania historii i zestawiania jej z podobnymi zjawiskami z teraźniejszości.
Zichka przez wiele lat po wojnie był objęty zakazem pracy w prasie. To może świadczyć o tym jak ważną postacią propagandy niemieckiej był, ale też jak bardzo dał się swą twórczością we znaki anglosasom.
Chcę podkreślić, że o niektórych faktach dowiedziałaem się z tych książek po raz pierwszy, a ich prawdziwość można przecież weryfikować. Warto zerknąć na próbkę jego pisarstwa z numeru rzymskiego SN. To co pisze o Mussolinim to ciekawa analiza jego polityki, a czy promocja faszyzmu? - niech każdy oceni. Przyznam, że fragmenty o polityce Juliusza Cezara i o Kartaginie&Rzym czytałem kompletnie zdumiony odmiennością historycznej narracji.
A gdyby zadać sobie pytanie, czy Zischka pisząc o uwikłaniu kredytowym Juliusza Cezara nie ma na myśli Hitlera?
Łyżki propagandowego dziegciu też się u niego zdarzają. Zwłaszcza w ksiązkach wydawanych w czasie wojny. Piszę tu o niemieckich tytułach, które po polsku wydane nie były i raczej nie będą (choć niektóre w dużych fragmentach Polski dotyczą).
![]() |
ArGut @betacool 27 marca 2020 13:51 |
30 marca 2020 17:28 |
Rozmowa z panem Bartoszem Grzybowskim, nie o margarynie ale o syntezie i oprogramowaniu.
![]() |
betacool @ArGut 30 marca 2020 17:28 |
30 marca 2020 23:44 |
Wstrząsające.
Patenty na przeżycie ...