Błędy w ocenie stanów rzeczywistych
Z cyklu: „Mocno osobiste Stany nieoczywiste” - Błędy w ocenie stanów rzeczywistych
Andrzej Strug, Wyspa zapomnienia, Czytelnik, wyd. 1, Warszawa 1962, s. 152,
Św. Franciszek z Pauli, Poznań 1938, s. 32 - egzemplarz z Biblioteki Franciszkanów w Niepokalanowie
Nie rozwodząc się zbyt długo nad powodami mojej dłuższej nieobecności, napiszę jedynie, że czas jakiś nawigowałem daleko. Gdyby próbować przełożyć ową podróż na kategorie geograficzne, najsensowniej będzie użyć słowa „stany”. Jest ono na tyle pojemne, że bez trudu obejmie bardzo konkretne miejsce, w którym przez dłuższą chwilę gościłem – Stany Zjednoczone – Filadelfia.
Gdyby móc porównać to miasto, z którymś z miast polskich, to Kraków przychodzi na myśl jako pierwszy. Filadelfia bowiem to polityczna kolebka Stanów, pełna zabytków, muzeów, kościołów i pomników budujących państwową i patriotyczną tożsamość. Jednak mimo cywilizacyjnych podobieństw, sposób opowiadania historii mocno się różni.
Pozwólcie, że moją relację z wycieczki po Stanach zacznę od filadelfijskiego centrum, czyli okolicy ratusza, która bardzo nienachalnie kojarzy się z krakowskim rynkiem. O ile w Krakowie w punkcie centralnym znajduje się handlowy pasaż Sukiennic, a po przekątnej wznoszą się wieże Kościoła Mariackiego i ratusza, o tyle w stolicy Pensylwanii, położony centralnie ratusz dominuje nad całą okolicą.
Trzy linie wokół ratusza zajmują duże budynki związane z handlem, hotelarstwem i biznesem. Na czwartej linii budynkiem dominującym jest wielka świątynia masońska. Trzeba zaznaczyć, że mimo dużych rozmiarów, wyraźnie przegrywa ona z monumentalną bryłą ratusza. Z tego powodu przewodnicy po lokum fartuszkowego bractwa do dziś wyrażają swe niezadowolenie. Odbieram to jako typową ściemę, bowiem również ornamentyka ratusza upstrzona jest masą masońskich odniesień.
Owa świątynia, a pewnie i ratusz niechybnie doczekają się moich osobnych opisów. Warto wspomnieć, że w roku 2023 masoński przybytek celebruje 150 rocznicę powstania.
Świętowanie jest raczej oszczędne, a sam gmach musi sobie dorabiać wynajmem powierzchni pod organizację ślubów i innych wydarzeń towarzyskich, bowiem chętnych do zwiedzania budowli, czyli do wyskoczenia z 15 dolców, za wielu nie ma.
Za to wręcz nachalnie promuje się postać Benjamina Franklina. Żadna nasza postać historyczna (może z wyjątkiem Kopernika w Toruniu) nie jest tak marketingowo wysysana jak Ben w Filadelfii. Co tam pomniki i popiersia, Franklin jest na muralach, a jego sentencje lokowane są nawet na hotelowych ścianach i na drzwiach windy.
Inna rzecz, że w hotelu, w symbol masoński można nawet wytrzeć sobie buty, z czego nie omieszkałem skorzystać.
No tak, ale my tu gadu-gadu, a gdzie rzeczone w tytule błędy w ocenie stanów rzeczywistych?
Otóż podczas zwiedzania świątyni masońskiej oprowadzający nas przewodnik z dużą dozą żalu opowiadał, że coraz częściej zdarza się, że pary młode wyrażają życzenie, by majestatyczny posąg Benjamina Frankilina, który króluje w jednej z najokazalszych sal świątyni był podczas imprez skrywany na parawanem. Podobno współczesną wrażliwość estetyczną rani najbardziej jego niezbyt fit figura wbita w niemodne wdzianko za bardzo przypominające fartuszek.
Oczywiście nasz przewodnik traktował tą estetyczną tendencję jako ewidentny obraz schamienia i błąd w ocenie rzeczywistości. Ale jeśli przyłożyć do jego estetyczne realia Instagrama, to wiadomo, że fotka z bebzolkiem Benjamina w tle, nikomu lajków nie przysporzy.
Ja tu przytaczam przykład skrajny, w którym promotorzy Bena i ich kreacja dawała sobie radę przez półtora wieku i poległa dopiero w nierównej walce z nieprzewidywalną zmianą merytorycznych kryteriów, które można by porównać z próbą występu zawodnika sumo w gimnastyce sportowej. To temat na dłuższą opowieść o tym jak magnetyzm otaczającej masonerię mgły tajemnicy został nagle anihilowany przez ogólny pęd do odsłaniania wszystkiego. Można to również porównać do sytuacji ekshibicjonisty, który stoi w krzaku z dala od ścieżki, ale jest pozbawiony płaszcza. Jedyną niespodziankę, którą może sprawdzić jest bieg po parku na golasa. Ów ewentualny nagi kłus ewidentnie pozbawiłby go podniety wynikającej z efektu zaskoczenia, a w publice wzbudziłby jedynie lekkie zażenowanie. I rzeczywiście publika od masonerii się odwraca, o czym w alarmistycznym tonie donosił mi zwiedzający wraz z nami świątynię mason z Europy (ale o tym może innym razem).
Korzystając z unoszącej się nad tekstem, masońskiej otoczki przytoczę inny przykład błędnej oceny stanów rzeczywistych. Sięgnę w tym celu do zupełnie zapomnianego już autora – Tadeusza Gałeckiego, którego znamy lepiej pod pseudonimem literackim Andrzej Strug, a dokładniej do jego powieści „Wyspa zapomnienia”. Szerzej rozpisywałem się o niej w numerze „Szkoły Nawigatorów” poświęconej złotu. Być może dlatego powieść ta kosztuje nieco więcej niż kilka złociszy, bo na tyle wyceniana jest obecnie większość twórczości tego pisarza.
W rzeczonej powieści jej bohater - Jorg (dodajmy, że skończony łajdak, który potrafił porzucić żonę z dzieckiem, który uwiódł żonę swego przyjaciela i dobroczyńcy, który zdradził przyjaciół z konspiracyjnej organizacji, a w końcu zwykły morderca) odkrył po katastrofie okrętu wyspę pełną złota. Owo cenne znalezisko pozwoliło mu na nowe określenie się w rzeczywistości. Był wszakże skończoną mendą ale jednocześnie:
„Byłem panem złotej krainy, a zatem panem świata i wszelkich spraw jego. Wszystko mógł. Wszystko znał. Teraz wrócę między ludzi. Być ponad nimi, jako bóg! Panować! Wszak teraz może przemienić ustrój świata. (…) Może zniszczyć to, co jest, i otworzyć nową księgę w dziejach ludzkości”.
Nieco później główny łajdak książki, a od momentu znalezienia kruszcu, jej wszechmocny bohater, niemalże bóg, nieco uszczegółowił swe plany przebudowy świata:
,,Gdy się zwolni z wyspy, pojedzie do Stanów i w środowisku ludzi idei i czynu, między odważnymi duchami, szukać będzie towarzyszy. Znajdzie kilku ludzi wypróbowanej uczciwości i dużego męstwa (...) W kilku zawrą przymierze, poprzysiężone na śmierć i życie. Opracują plan wyprawy, zakupią okręt, dobiorą załogę z ludzi idei. Obmyślą należyte sposoby, by rzecz pozostała w tajemnicy (...) rozgałęzi się po świecie przepotężny, wszechmocny Związek Naprawy Świata. (...) Związani przysięgą i tajemnicą będą w nim mędrcy, finansiści, działacze polityczni, organizatorzy, wojskowi, powołani ze wszystkich narodów świata. Sztab najmędrszych, najuczciwszych, najmężniejszych będzie kierował olbrzymimi pracami. Rychło wicher nowego życia przeleci przez stary świat."
Mamy oczywiście świadomość, że przygody łajdaka na bezludnej wyspie, a tym bardziej jego złote samooczyszczenie, współgrają z myślowymi procesami struganymi nieco topornie w głowie powieściopisarza.
Otóż Andrzej Strug wykoncypował sobie kruszcową teorię ekspiacji, która miała załatwić większość problemów. Po pierwsze nieco ulżyłoby to sumieniu zdrajcy i szubrawca, po drugie jego zniewolonemu narodowi, a po trzecie światu. Łapiąc zapodaną przez Struga metaforę można by rzec, że góra złota mogłaby posłużyć do budowy wiatraków łapiących w swe skrzydła cytowany „wicher nowego życia przelatujący przez świat”. Poruszone tryby tych urządzeń zmełłyby dawne przewiny zdrajcy i łachudry jaką bez wątpienia był Jorg - bohater „Wyspy zapomnienia”.
My oczywiście czujemy, że Strug wytapiając swą „przeczyszczeniową” teorię (mord,zdrada $ kupa złota $ ekspiacja), staje naprzeciw sienkiewiczowskiego Kmicica reprezentującego zgoła inne przesłanie (mord, zdrada Ⴕ czyn odkupicielski Ⴕ odpuszczenie grzechów).
Będąc ludźmi mocno oczytanymi i otrzaskanymi z rzeczywistością podskórnie, wyczuwamy, że Jorg, to przy Kmicicu zwykły pętak i że nawet gwarantując kasę na budowę urządzeń łapiących w łopaty „wicher nowego życia”, powinien przegrać.
Ale czy na pewno przegra? Gdyby było to starcie wystruganych Jorgów z Kmicicami z krwi i kości, to jego wynik byłby z góry przesądzony. Tyle, że będąc ludźmi mocno oczytanymi i otrzaskanymi z rzeczywistością podskórnie, wyczuwamy, że tu nie o wygraną chodzi ale o pozorowanie walki. Nie sądzę by była to walka na śmierć i życie. Bardziej wygląda mi to na starcie na śmiech i wycie. Jorg próbując chwytać moc ze złota zamienionego w furkoczące łopaty wiatraków, będzie toczył energochłonną walkę z armią Don Kichotów.
Niestety chwytamy również, że dramat tego obrazu polega właśnie na owej donkiszoterii, którą możemy na potrzeby lokalnego dnia dzisiejszego podmienić na słówko "donpisoteria".
Nie brnąc już dalej w te literackie odniesienia, warto stwierdzić jedno, że fiasko poniosła kolejna wystrugana przez Gałeckiego teoria, ta mianowicie, że panowanie nad złotem umożliwi radykalną przemianę rzeczywistości.
W artykule p.t. „Ojciec Maksymilian i strugi złotych miraży” tłumaczę jak bardzo idee Gałeckiego rozminęły się rzeczywistością. Pierwsza wojna światowa sprawiła, że do Stanów spłynęła prawdziwa rzeka złota. Przytaczani przeze mnie autorzy szacowali tę kruszcową falę na 69% zasobów światowych.
Myślę, że wspomniane ekonomiczne rachuby nie były Strugowi nieznane.
Oceniając więc rzeczywistość mógł ją sobie wyobrażać w sposób następujący.
Są środki i są ludzie do przedsięwzięcia nawanego w powieści Związkiem Naprawy Świata (na marginesie dodam, że w czasach II RP powstała partia polityczna zwąca się Związkiem Naprawy Rzeczpospolitej – więcej w artykule w papierowej SN). Teraźniejszość i przyszłość rysowała więc się w złotych barwach. Wpływ kruszcu i dysponującego nim sztabu elit na ulepienie nowej rzeczywistości wydawał się bezproblemowy i oczywisty.
Zupełnie inaczej, bo głęboką szarością franciszkańskiego habitu, powinien być przepełniony ówczesny ogląd rzeczywistości ojca Maksymiliana Kolbe. Działanie w kraju zniszczonym wojną, biednym, pozbawionym skarbu, narażonym na wpływy socjalistów pretendujących do wyłącznego ojcostwa niepodległości na pewno nie napawały optymizmem.
Nie odbiegniemy zanadto od prawdy jeśli stwierdzimy, że ogląd rzeczywistości i oczekiwania dotyczące przyszłości Struga i Kolbego dzieliła przepaść. Jeden snuł plany w oparciu o złoto świata, mądrość i moc pozostających w cieniu elit. Drugi posiadając niewiele więcej niż różaniec, nieskrywanie ufał w łaskę Niepokalanej.
Nie trzeba było czekać całych dwudziestu lat międzywojnia, by definitywnie rozstrzygnąć, który z nich popełnił większe błędy w ocenie stanów rzeczywistych.
Dostęp do amerykańskiego złota okazał się mocno ograniczony, a jego cienkie stróżki a nie strugi!, mogły co prawda popłynąć ale pod zastaw państwowych monopoli – tytoniowego i alkoholowego. Świat prowadzony nitkami przez dysponujących górami kruszcu przywódców czekało pogrążenie się w Wielkim Kryzysie.
W tym samym czasie 28-letni zakonnik zaczął w roku 1922 wydawać „Rycerza Niepokalanej”. Początkowy nakład wynosił 5000 egzemplarzy. Maksymilian stale modlił się o to, by nakład rósł. Musiała to być modlitwa niezwykle gorąca bowiem w roku 1939 nakład osiągnął milion egzemplarzy.
W wieku 33 lat Kolbe stanął na podarowanym mu przez Jana Druckiego-Lubeckiego ściernisku. W ledwie dwanaście lat pustkowie przemieniło się w największy klasztor katolicki na świecie prowadzący wydawnictwo, rozgłośnię radiową z planami uruchomienia telewizji i własnego lotniska.
Kolbe walcząc słowem i modlitwą o nawrócenie masonów, jednego z nich rzeczywiście z tajnej organizacji wyrwał. Był nim Andrzej Strug. Jego współcześni biografowie konsekwentnie unikają tego tematu. Nawigatorzy mogą jednak sięgnąć do numeru SN o złocie, by poznać szczegóły tego głośnego masońskiego coming outu.
Na zakończenie dodam jeden znamienny fakt. Otóż wierząc w moc Cudownego Medalika (darował go między innymi Strugowi) święty Maksymilian Maria Kolbe rozsyłał go po wyborach nowym parlamentarzystom, zakładając że żaden z nich nikt nie wyrzuci go do kosza. Zadajemy sobie pytanie, czy tak naiwnie prosty sposób działania mógł przynieść jakieś efekty. Możemy w to powątpiewać, jednak pamiętajmy o jednym konkrecie. W roku 1938 prezydent Mościcki rozwiązał dekretem wszystkie organizacje wolnomularskie działające w Polsce.
Czytając ostatni akapit tego tekstu, warto byśmy zastanowili się czy spoglądając z pesymizmem na otaczającą nas rzeczywistość, zamienilibyśmy ją na tę, z którą tak świetnie radził sobie Kolbe? I czy brak nam czegoś, co było w zasięgu franciszkanina, a z czego nie możemy korzystać My. A jeśli tak naprawdę nie brakuje nam niczego, to być może popełniamy jeden podstawowy błąd - błąd w ocenie stanów rzeczywistych.
Poniżej jeden z takich małych błędów, które niczym kropla padająca na skałę kruszą naszą rzeczywistość.
By góra stała nic nie powinno rozsadzać jej od środka. A, o czym świadczy poniższe zdjęcie, a także kilka innych książek, które wylądowały w mojej bibliotece, Niepokalanów wyprzedaje swoje przedwojenne dziedzictwo.
Zacęcam do jego ratowania. Dziś na makulekturowej aukcji zestaw, który widać na zdjęciu tytułowym. Złota karta z Benem została zakupiona w masońskiej świątyni w Filadelfii.
https://allegrolokalnie.pl/oferta/wyspa-zapomnienia-sw-franciszek-i-dodatki
tagi: masoni złoto rzeczywistość niepokalanów franciszkanie maksymilian maria kolbe filadelfia świątynia masońska benjamin franklin andrzej strug wyspa zapomnienia cudowny medalik jorg kmicic
betacool | |
16 grudnia 2023 19:09 |
Komentarze:
jolanta-gancarz @betacool | |
16 grudnia 2023 20:07 |
Wspaniały powrót z pustyni (choćby wyglądała jak kamienna dżungla, pozostanie pustynią)! Trzeba odejść na pustynię, aby odzyskać właściwą ocenę "stanów rzeczywistych"... Wojtku, dziękuję!
Perseidy @betacool | |
16 grudnia 2023 21:03 |
Tak, czasem trzeba wszystko stracić, żeby zysakć Wszystko.
Brawo za ten tekst
OjciecDyrektor @betacool | |
16 grudnia 2023 21:04 |
Tak. To jest smutne, że obecny Niepokalanów już nie chce b6ć Niepokalanowem sprzed wojny. Rycerstwo Niepokalanej, założone przez św. Maksymiliana Kolbe, codziennie ustami swych członków-rycerzy, wypowiadało jeden akt strzelisty "O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się z nami, a zwłaszcza za masonami i poleconymi Tobie". Po wojnie, ale nie wiem w którym roku, treść tego aktu została zmieniona i wyraz "madonami" został usunięty. A tezeba wiedzieć, że motirem działania św. Maksymiliana był widok tych biedaków w Rzymie w 1917, gdzie demonstrowali otwarcie ze sztandarami Lycyfera, domagając się m.in. likwidacji ich jefynegi dobroczyńcy - Kościoła Katolickiego. Ten widok wstrząsnął młodym Maksymilianem i tegoż roku założył owe Rycersteo (Militia Immaculatae).
Na pocieszenie zapodam jeden link do najpiękniejszej - jak dla mnie - polskiej pieśni religijnej (a spro ich wysłuchałem). Autorem tekstu jest właśnie nawrócony Strug...:).
https://m.youtube.com/watch?v=rdfK5jKYvPY&pp=ygUebmllc2tvxYRjem9uYSBuYWrFm2xpY3puaWVqc3ph
OjciecDyrektor @OjciecDyrektor 16 grudnia 2023 21:04 | |
16 grudnia 2023 21:05 |
Najlepiej odtwarzać w przeglądsrce Brave - wycina reklamy na YT
OjciecDyrektor @kpiotrzk 16 grudnia 2023 21:09 | |
16 grudnia 2023 21:15 |
Sorry..najpiękniejsze kolędy przegrywają u mnie z tą pieśnią od Struga.
Trzy-Krainy @OjciecDyrektor 16 grudnia 2023 21:04 | |
16 grudnia 2023 21:43 |
<<Po wojnie, ale nie wiem w którym roku, treść tego aktu została zmieniona i wyraz "masonami" został usunięty>>.
Tutaj jest dokładne wyjaśnienie:
OjciecDyrektor @Trzy-Krainy 16 grudnia 2023 21:43 | |
16 grudnia 2023 22:00 |
Dziękuję za wyjaśnienie, choć z tego tekstu nie wynika dlaczego generał Zakonu poprosił o zamianę słów i zastąpienie masonów ogólnym określeniem. Założyciel Rycerstwa wyeaźnie wskazywał w pierwszym rzędzie masanóq, jako tych, krórych tym aktem trzeba ratować. Więc można uznać, że w 1948 już założyciel Rycerstwa nie był tak poważany wśród jego następców (jego kanonizacja to dopiero kilkadziesiąt lat później).
A teraz ta aukcja spuścizny klasztornej wydaje się to niestety potwierdzać.
betacool @jolanta-gancarz 16 grudnia 2023 20:07 | |
17 grudnia 2023 13:46 |
Trudno mi o stosowny komentarz. Nazwijmy to tak: pustynia napełnia duchem, ale wkrótce nadejdzie czas pozbycia się zmutowanej cząstki ciała. Więc prawdziwy powrót to raczej za miesiąc z okładem...
Dzięki za ciepłe słowo.
betacool @Perseidy 16 grudnia 2023 21:03 | |
17 grudnia 2023 13:48 |
Dokładnie tak.
Dzięki.
betacool @Perseidy 16 grudnia 2023 21:03 | |
17 grudnia 2023 14:45 |
Dokładnie tak.
Dzięki.
betacool @OjciecDyrektor 16 grudnia 2023 21:04 | |
17 grudnia 2023 14:47 |
Nie miałem pojecia, że autorem jest Strug.
Zacząłem słuchać i dojechałem w głęboki sen.
Magazynier @betacool | |
17 grudnia 2023 19:16 |
Coming back of ... the dragon. Cieszę się ogromnie. Bardzo fajny tekst.
Brat Bniaminek i jego spadkobiercy byli jednak od początku skazani na los ofiarnego ... exhibitza. City i Mediolan od początku wyznaczyły im rolę dymnej ściemy i odwodu. Nie mylić z podwodem. Mieli swoim jakoby tajnym istnieniem odwieść i uwieść uwagę tych, którzy zaczynają coś pojmować z geo-merkantylności. Rzewne skargi dzisiejszych braci fartuszkowych potwierdzają to tylko. Masoństwo jest imitacją góry, taka niby-góra, która podskakuje jak owce i barany (psalm 114). Podskakuje, bo pragnie przemożnie zwrócić na siebie uwagę tych faktycznie możnych, udowodnić że wciąż jest w awangardzie postępu, musi zatem wyrwać się z swojej dętej sekretności i odzyskać przychylność sponsorów. Nie odzyska no chyba, że podda się operacji płci, jak to sugeruje w dzisiejszym tekście Gabriel. Czegoś bardzo się rymują dzisiejsze wasze teksty. Dzwoniłeś do niego, czy co?
Paris @betacool | |
17 grudnia 2023 20:24 |
Jak zawsze...
... kapitalny i ciekawy wpis !!!
A mnie sie ta Philadelphia tak dobrze i milo kojarzyla,... a tu taaaki ZONK,... ale to pewnie wszystko przez te piekna muzyke do piosenki Bruce Springteen`a ,,Streets of Philadelphia,,.
I juz sie bardzo ciesze na kolejne wpisy o Philadelphii, i czekam cierpliwie.
Pozdrawiam Pana Betacool`a cieplutko,
betacool @Magazynier 17 grudnia 2023 19:16 | |
17 grudnia 2023 23:00 |
To temat na dłuższy tekst. Mam kilka niestandardowych przemyśleń na temat braci fartuszkowych. Zdjęcia ze zwiedzania ich świątyni będą dobrym pretekstem.
betacool @Paris 17 grudnia 2023 20:24 | |
17 grudnia 2023 23:04 |
To piękne miasto warte dłuższego zwiedzania i wnikliwego przyglądania się szczegółom. A piosenka Springsteena naprawdę dobra.
Pozdrawiam serdecznie.
Szczodrocha33 @betacool | |
17 grudnia 2023 23:31 |
Mówiąc szczerze, chociaż od ponad 30 lat mieszkam w USA, w Filadelfii nigdy nie byłem. Trochę głupio.
Ale zawsze mnie od wschodniego wybrzeża odstręczała jakaś dziwna gburowatość i chamstwo mieszkańców, mają to chyba wbudowane w kręgosłup
że tak się wyrażę. Poza tym paskudna pogoda.
Tekst znakomity, dałem plusa i dziękuję, o jeszcze proszę.
DrzewoPitagorasa @betacool | |
18 grudnia 2023 04:12 |
Bardzo piękna notka.
Polacy zapominają że państwo naszego największego sojusznika zostało utworzone przez protestantów i masonów. Warto o tym pamiętać przy rożnych planach i negocjacjach.
Poza tym w Filadelfii znajduje się również jedyne poza Francją Muzeum Rodina. Warto odwiedzić gdyby ktoś się wybierał.
betacool @Szczodrocha33 17 grudnia 2023 23:31 | |
18 grudnia 2023 08:24 |
Jakoś tego nie odczułem. Miałem wrażenie, że ludzie są bardzo mili i życzliwi. Jedynym, który nosił nos wysoko był przewodnik po masonskiej świątyni. Ale o tym może w kolejnym odcinku.
Pogoda była akurat całkiem niezła, choć zdarzyły się tez kilkunastominutowe ulewy, które są ponoć okolicznym znakiem firmowym.
betacool @DrzewoPitagorasa 18 grudnia 2023 04:12 | |
18 grudnia 2023 08:30 |
Muzeum Rodina warto odwiedzić choćby ze względu na ogromną rzeźbę usytuowaną przed budynkiem - Wrota Piekieł. Zrobiłem sporo zdjęć. Dobry powód by ponawigowac i po tej przestrzeni.
Szczodrocha33 @betacool 18 grudnia 2023 08:24 | |
18 grudnia 2023 14:23 |
Proszę mi wierzyć, jako imigrant ze stażem wiem co mówię.
Co innego pojechać tam na wycieczkę, czym innym jest życie codzienne tamże.
Jak zaznaczyłem, w Filadelfii nigdy nie byłem, ale mieszkałem dwa lata w Nowym Jorku, a potem po długiej przerwie parę lat w Chicago.
I jedno i drugie miasto opuściłem z ulgą.
betacool @Szczodrocha33 18 grudnia 2023 14:23 | |
18 grudnia 2023 18:19 |
Co do Nowego Jorku to miałem podobne odczucia. Miasto dla mnie niestrawne masą, obszarem, hałasem i zgiełkiem. Filadelfia i Waszyngton dużo bardziej do ogarnięcia. Do Chicago jakoś mnie wiatry nie zaniosły.
Szczodrocha33 @betacool 18 grudnia 2023 18:19 | |
18 grudnia 2023 21:14 |
Tak, Nowy Jork po prostu przytłacza, i obszarem i liczbą ludności.
W Chicago jest o tyle gorzej, przynajmniej według mnie, że jest jeszcze gorsza pogoda, a przestępczość bije pod sufit.
W Nowym Jorku oczyścił miasto z przestępczości Rudy Gulliani, jeden z nielicznych republikańskich burmistrzów.
To teraz jedno z najbezpieczniejszych miast w USA.
Ale powoli się to pewnie zacznie zmieniać, bo burmistrzem jest od ponad roku Murzyn demokrata - Eric Adams.
No i już miasto robi bokami bo zalewa ich masa nielegalnych imigrantów wszelkiej maści.
betacool @Szczodrocha33 18 grudnia 2023 21:14 | |
18 grudnia 2023 21:28 |
Szczerze pisząc nie sądziłem, że Polska wypadnie na tle dzisiejszych Stanów aż tak dobrze. Byłem tam wcześniej 3 razy. Ostatni raz kilkanaście lat temu. Moim zdaniem nastąpił ogromny zjazd.
Paris @Szczodrocha33 18 grudnia 2023 21:14 | |
18 grudnia 2023 21:32 |
Telewizor francuski...
... pokazywal, z tydzien temu, ze Trump`ek ma duuuze szanse na ponowna wygrana elekcji prezydenckiej w przyszlym roku, ktora ma sie juz zaczac wiosna `24,...
... przy okazji Trump`ek obiecal, ze jak wygra wybory to ,,wydeportuje emigrantow z Ameryki w takich ilosciach, ze swiat jeszcze nie widzial i nie slyszal,,... zebral za ta ,,promis,, oszalamiajace brawa i aplauz zgromadzonej publicznosci... i zeby nie bylo sie czego czepnac to publicznosci bialo-czarnej.
Wiec moze zrobi porzadek z tymi ,,dorabiajONcymi se po bokaH strURZami prawa,,.
Szczodrocha33 @betacool 18 grudnia 2023 21:28 | |
18 grudnia 2023 21:50 |
Zjazd w dół jest wymuszany m. innymi przez wielkie miasta molochy i rządzących tam "od zawsze" demokratów i liberałów.
Społeczeństwa nie da się zmienić w miesiąc czy w dwa lata, ale w trzy lub cztery dekady już można.
W Polsce nie widziałem nigdzie koczujących w namiotach na długość całej ulicy bezdomnych ludzi, dających sobie w żyłę czy odlewających się na chodnik.
Tu można się na to napatrzeć często, wprawdzie tylko w określonych miejscach i dzielnicach.
Nie tak dawno mieszkańcy Portland w Oregonie zagłosowali w specjalnie urządzonym referendum i zalegalizowali posiadanie [małych ilości] narkotyków jak heroina, kokaina, metamfetamina itp.
Teraz władze kombinują jak to odkręcić i zdelegalizować ponownie.
Coś jak komuniści w Polsce Ludowej - najpierw stwarzali problemy, a potem próbowali je rozwiązać.
Nowo wybrana burmistrz Portland - pełna wigoru lesbijka o swojsko brzmiącym nazwisku Tina Kotek jest chyba głupsza niż przysłowiowa ustawa przewiduje.
Taka amerykańska Ewa Kopacz.
Choć trzeba przyznać że w ostatnich wyborach kandydatka Republikanów tylko minimalnie z nią przegrała.
Może wreszcie ludzie się rozejrzą i zastanowią gdzie leży przyczyna ich codziennych problemów w tym mieście.
I nie tylko w tym.
Szczodrocha33 @Paris 18 grudnia 2023 21:32 | |
18 grudnia 2023 21:53 |
Trump ma duże szanse na wygraną, a Biden to już chyba za parę miesięcy będzie się przemieszczał na wózku z inwalidzkim albo z chodzikiem.
W dodatku grozi mu usunięcie z urzędu prezydenta, za uwikłanie w śliskie interesy syna i innych osób z otoczenia, Republikanie już mu się do dupy
dobierają.
Szczodrocha33 @betacool | |
18 grudnia 2023 22:13 |
Przepraszam, należy się sprostowanie.
Chodzi oczywiście o urząd gubernatora dla Tiny Kotek.
Ale burmistrz Portland Ted Wheeler, czyli Tadek Kołodziej po naszemu, też z tej samej paki, demokrata.
Paris @Szczodrocha33 18 grudnia 2023 21:53 | |
18 grudnia 2023 22:26 |
Tak wnioskuje,...
... telewizor francuski poswieca duzo czasu przekazom z USA... i zdaje sie, ze jest ,,letko,, zaskoczony ta widoczna juz przewaga Trump`a. Widzialam i slyszalam o tym ,,formalnym impiczmencie,, dla Hunter`a, ktory ,,wypiera sie w zywe oczy,,... ale tatusiowi to juz wszystko jedno, bo wygladal ostatnio jak ,,smierc na choragwi,,.
Oby czym predzej wzieli za d*pe tego Huntera,... a my wezmiemy ,,za tFaSZ ozdrowialego,, ostatnio, tego DZIADYGE Olusia Kwasa,... zeby tak ,,nie dokazywal w mediaH spolecznosciowyH,, bo moze mu sie pogorszyc !!!
Zreszta to juz widac i czuc, ze tam u Pana, w Ameryce sie dzieje,... bo madame Colonna, szefowa francuskiego MSZ byla dzisiaj z ,,wizyta pomocowa-solidarnosciowO na 700.000 ton,, w poludniowym Libanie... proszac aby nie wiklali sie w ,,kAflikt,, z Izraelem.
Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale strasznie kiepsko to wyglada... musi sie PRESStytucja strasznie mocno wysilac, zeby swiat uwierzyl, ze ,,Fszystko jest dobZe,... a beNdzie jeszcze dobZej,, !!!