-

betacool

Bohater z Wyspy Pejoratywnego Wydźwięku

Aleksander Ivanka, Wspomnienia skarbowca 1927 -1945, PWN, Warszawa 1964, s.615, nakład 2750 egzemplarzy

 

Kilka dni temu mieliśmy okazję podziwiać, jak polscy współcześni historycy próbują sobie radzić z prozą wspomnieniową niektórych okupacyjnych bohaterów. Niestety ostatnio nie radzi sobie z tym prawie zupełnie nikt, a propagandowy przekaz o 30-latku śmigającym po dworcach i hitlerowskich sztabach wojskowych w mundurze generała, pączkuje z prędkością wirusowych zakażeń. Trudno się tej lawinie oprzeć. Niemniej spróbujmy.

W wieku XX młodzieńczy generalski awans odbijał w Europie i w świecie szerokim echem. W roku 1916 Maurice Gamelain, zostając generałem brygady w wieku 44 lat wzbudził nielichą sensację ze względu na młody wiek, w którym zaliczył awans. W 1918 głośnym echem odbił się awans generała Mc Arthura, który zaliczył awans wieku 38 lat. Nie był to jednak rekord absolutny. Nikt z Was nie postawiłby pewnie złamanego pensa na to, że najbardziej spektakularny awans będzie miał miejsce w armii brytyjskiej. W tej na wskroś kastowej organizacji, tytuły wyższych szarż zarezerwowane były od dekad dla przedstawicieli szacownych rodów. Niestety owa chwalebna tradycja sprawiała ten arystokratyczny kłopot, że frontowi oficerowie pochodzący z tak zwanych warstw niższych, na skutek niezbyt trafnych posunięć generałów z tytułami szlacheckimi, padali na owym foncie jak przysłowiowe muchy. Nie skutkowało to pakowaniem arystokracji w okopy, lecz błyskawicznymi awansami oficerów liniowych. W listopadzie 1917 generalski rekord wyśrubował niejaki Roland Bradford, który w chwili awansu miał ledwie 25 lat. Padł od pocisku jeszcze w tymże listopadzie będąc generałem przez ledwie kilkanaście dni.

Po wojnie czas oczekiwania na awans ponownie się wydłużył. W roku 1926 generalskie szlify uzyskał Francisco Franco. Miał wtedy 33 lata, co czyniło go podobno najmłodszym generałem w Europie.

Jak dotąd w owym zestawieniu zabrakło generałów niemieckich. Z moich poszukiwań wynika, że najmłodszym generałem w wieku 30 lat został niejaki Erich Barenfanger. Nie poprawił on co prawda angielskiego rekordu wieku, w którym zdobył szlify. Udało mu się za to pobić rekord krótkotrwałości bycia generałem. Podobno awansował w dniu 28 kwietnia 1945 roku, a popełnił samobójstwo podczas obrony Berlina w dniu 1 maja 1945 roku.

Pora wrócić do Kazimierza Leskiego. Oto nasz powszechnie odtrąbiony bohater wdział podobno fałszywy generalski mundur mając lat 30! Jak dowiadujemy się ze wspomnień Leskiego śmigał on w tym mundurze nie tylko pociągami, ale brał także udział w naradach sztabu generała von Rundstedta, z którym to sztabem zakończył współpracę na początku 1943 roku (s. 219, wydania pierwszego), czyli mając lat 31.

Spróbujmy bez emocji i bez zbędnego zacietrzewienia nieco to uporządkować. Nawet w dzisiejszym świecie trzydziestolatek w generalskim mundurze byłby przez 99% ludzi zakwalifikowany jako przedstawiciel grupy rekonstrukcyjnej. Tyle, że w owych czasach takie grupy (jeśli w ogóle istniały) musiałyby budzić niezwykłe zainteresowanie ze strony służb porządkowych i policji. Gdy spojrzymy na ten załóżmy 1 % ludzi wierzących w generalskie przygody Leskiego, to okaże się, że znamienitą większość tego procenta stanowią polscy współcześni historycy. Uważają oni niemieckie sztaby za zbiory nieskończone, jeszcze bardziej nieskończonych durniów, sztaby do których można się było dostać bez przepustek, bez zaproszenia na spotkania i bez wzbudzania okruchu zainteresowania najmłodszym przedstawicielem generalicji na całym kontynencie. Gdyby nie to, że wszyscy uczestnicy narad sztabu von Rundstedta już pewnie nie żyją, to z czystej przyzwoitości należałoby ich zapytać, za kogo w takim razie uważają oni polskich współczesnych historyków. Co tam sztabowcy von Rundsteta, przecież sztabowcy AK powinni awansować Leskiego w trybie ekspresowym, choćby po to, by w meldunkach do Londynu słać raporty o jego brawurowych akcjach. Raportów takich jednak brak.

Badaczy nie dziwi wiele innych wątków. Oto człowiek z połamanym podczas bohaterskiego awaryjnego lądowania kręgosłupem i nie mogący wystać paru godzin w pociągu, śmigał niczym kozica, próbując wytyczać szlaki przerzutowe przez Pireneje. Nie dziwi ich również to, że Leski w jednej ze swoich wspaniale zakamuflowanych kontrwywiadowczych skrytek nie zachował tak wspaniale podrobionych generalskich dokumentów w hitlerowskim mundurze.

To jeszcze nic. Przy pierwszym pobieżnym przejrzeniu wspomnień Leskiego rzuciła mi się w oczy duża ilość zdjęć z powstania, ale na żadnym z nich nie mogłem znaleźć naszego bohatera. Czy można ten fakt wiarygodnie wytłumaczyć? Ależ oczywiście, że tak. Po prostu fragment miasta, w którym wylądował Leski, był "wyspą" w morzu hitlerowskich wojsk, co w sposób oczywisty zwiększało zaciętość toczonych walk, choć miało także (jak barwnie określił to nasz bohater): „wydźwięk pejoratwny”:

„Ta „wyspowość” miała jednak i pewną dobrą stronę, po postawieniu u wyjścia z tunelu posterunku przepuszczającego jedynie posiadających przepustki wydawane przez dowódcę odcinka, a później kompanii, nie mogło być mowy o dostaniu się na teren osób nie upoważnionych.

To z kolei, oprócz trudności transportowych i zaopatrzeniowych, miało - jak się znacznie później okazało – również wydźwięk pejoratywny. Na teren „wyspy” nie wchodzili reporterzy, fotoreporterzy ani inne służby informacyjne, a ponieważ w oddziale „Bradla” nie było czasu na zajęcia o tym charakterze, więc dotychczas istnieje bardzo mało publikacji o bardzo ciężkich toczących się tam walkach, zaś możliwości zgromadzenia materiału fotograficznego z tych walk są więcej niż bardzo ograniczone. Nasze meldunki sytuacyjne, przekazywane (…) dość nieregularnie, widocznie także zbyt suche, spowodowały, że nawet w tak podstawowej pracy jak A. Borkiewicza „Powstanie Warszawskie” o naszym odcinku (…) znaleźć można jedynie niewiele danych”.

Jak czytamy materialnych danych mamy niewiele i pozostaje nam ta dość przedziwna refleksja, że nawet scenarzystom czerpiącym natchnienie w czasach głębokiej komuny (którzy ponoć wzorowali postać Klossa na przygodach Leskiego) nie przyszło do głowy przywdziewać go w mundur generała, co z kolei naszym współczesnym historykom przychodzi bez zmrużenia oka.

Gdybyśmy skalę bohaterstwa Kazimierza Leskiego mieli mierzyć linijką proponowaną zazwyczaj przez Valsera, który powiada - „Pokaż jaki z ciebie kozak i zrób ze dwadzieścia pompek”, to efekty również mogły by być dziwne. Oto fragment relacji jego syna (Krzysztofa Leskiego) pochodzący z artykułu odnalezionego w sieci:

Jak wspominał go syn? W rozmowie z portalem Dziennik.pl nie krył żalu do taty: – Ojciec, kiedy dowiedział się, że matka jest w ciąży, obrócił się na pięcie i poszedł w swoją stronę. Zgodził się poznać mnie dopiero wtedy, gdy miałem 19 lat.

Przypomnijmy, że ów obrót na pięcie miał miejsce w roku 1958, gdy Kazimierz Leski miał 46 lat, a życie samotnych matek wyglądało zupełnie inaczej niż dziś. Kto wie może limit męstwa wyczerpał się Kazimierzowi jeszcze przed czterdziestką...

Przytoczony artykuł opowiada także o rodzie Natansonów i zasługach dla Polski. O dziwo odkrycie zasług ojca Kazimierza, czyli Juliusza, wcale takie proste nie jest. Część informacji o tym inżynierze chemiku wyłuskał Coryllus i zamieścił w trzecim tomie „Socjalizmu i śmierci”. Podobno jego życie zmieniło się mocno na niekorzyść w związku z odmową przekazania amunicji wojskom przeprowadzającym zamach majowy. Z dyrektora fabryki ‘Pocisk” i akcjonariusza przemysłu zbrojeniowego, musiał się podobno przebranżowić i "świadczyć prace dorywcze, jako rzemieślnik i monter instalacji elektrycznych".

Z tych ogromnych tarapatów Juliusz Leski jakoś się wydobył. Jego symboliczny grób znajduje sie bowiem na Powązkach, a napisy na nagrobku świadczą o tym, że inżynier chemii zdołał się jeszcze zrealizować w karierze wojskowej i w zaciszu gabinetu generała Sikorskiego zaliczył awans od stopnia kapitana do podpułkownika.

Mnie zdumiał fakt, że większość wspomnień i to tych spisywanych przez członków rodziny Natansonów, a także współczesnych przedstawicieli kół gospodarczych, czy politycznych, o Juliuszu Leskim milczy. Z tej ściany ciszy wyłamują się (ale i tak tylko w jednym miejscu) wspomnienia skarbowca Aleksandra Ivanki. Otóż na stronie 156 możemy przeczytać:

„Przewłocki był właścicielem majątku Mordy pod Siedlcami i zamierzał przerobić posiadany nieczynny browar na fabrykę drożdży, w związku z czym wystąpił w lutym 1929 r. do Min Skarbu o wydanie mu koncesji, tj. akurat w czasie, kiedy przemysł drożdżowy miał być reorganizowany w kierunku koncentracji produkcji i nowe koncesje nie miały być wydawane. Wspomniana uzyskana przez kartel w 1930 r. decyzja dalszego niewydawania koncesji nie tylko uniemożliwiła ich wydanie , ale otoczyła tajemniczością czy niedomówieniami przyczyny tego. W tym stanie rzeczy Przewłocki pod koniec 1931 r. zwrócił się do niejakiego Stefana Ołpińskiego, kogoś w rodzaju publicysty i człowieka interesów, by zajął się sprawą i rozpoczął kampanię prasową, informując go, że o Starzyńskim chodzą wieści, iż w zamian za nie wydawanie koncesji na drożdżownie jest opłacany przez kartel. Podobnych wiadomości dostarczył także Ołpińskiemu niejaki inż. Juliusz Leski. Według tych relacji Starzyński miał pobierać od kartelu 20 000 zł miesięcznie czy też 2000 dolarów, jego konto w Banku Polskim wynosić miało około miliona zł, a ponadto miał mieć fundusze w bankach szwajcarskich. Naszpikowany rewelacjami Ołpiński rusza w styczniu 1932 r. do ówczesnej Najwyższej Izby Kontroli i tam składa zeznania. Z ta chwilą sprawa staje się przedmiotem dochodzenia prokuratorskiego i wtedy okazuje się, że dane, którymi szermowano, są to luźne wiadomości z niepewnych źródeł”.

Jak widzimy prace dorywcze Juliusza Leskiego miały wybitnie instalacyjny charakter cechujący się duża dawką ładunków elektryzujących społeczeństwo. Mały odautorski przypis do wspomnień Ivanki pozwala nam poznać innych członków tej wykonującej dorywcze prace ekipy montażowej:

„zeznanie Leskiego u prokuratora 17 III 1932r.: ”…rzeczywiście w rozmowie prowadzonej z Ołpińskim oraz… hr. Oppersdorffem, powiedziałem, iż słyszałem, że wiceminister Starzyński ma w Banku Polskim odłożonych milion złotych, nie wspomniałem o tym, by majątek wiceministra Starzyńskiego pochodził mu z udzielonych przez Syndykat funduszów”.

Nie wszyscy pamiętają, ale nazwisko hrabiego Oppersdorffa pojawiło się już wcześniej w moim wpisie traktującym o wspomnieniach arcybiskupa Józefa Gawliny. Przypomnę ten moment:

"mój domorosły wywiad widywał Retingera w ścisłej komitywie z Radziwiłłem i jego szwagrem, hr. Oppersdorffem. Chodziło o nic więcej jak o pewne dobra radziwiłłowskie w Meksyku".

W taki oto niecodzienny sposób na przestrzeni kilkunastu linijek tekstu, od dyrektora gabinetu generała Sikorskiego Juliusza Leskiego, dotarliśmy do drugiej szarej eminencji gabinetu Wodza Naczelnego, czyli Józefa Retingera.

Po raz kolejny okazało się także, że znany nam wszystkim bohaterski obrońca stolicy – późniejszy prezydent Warszawy Stefan Starzyński mógł być bezkarnie posądzany o łapówkarstwo przez członka znamienitej rodziny, a oskarżenia owe na ocenę znamienitości rodu nie wpłynęły wcale. Ten znak równości stawiany przez historię widoczny jest także na cmentarzu. Stefan Starzyński ma również (podobnie jak szkalujący go Juliusz Leski) symboliczny nagrobek na Powązkach.

Nie ważne zatem kto i o co się kłóci, nie ważne, czy czyni to w elegancki sposób. Ważne natomiast kto potem pisze historie o zacnych rodach i o narodowych bohaterach.

P.S.

Książka Aleksandra Ivanki to dzieło, w którym odnajdziemy ogromną ilość słabo znanych nam faktów. Sekretne historie z przedwojnia i okupacji dotyczących spraw skarbowych, a także bankowych można łowić jak karpie z kałuży. Ot choćby historię o długach Gdyni i o lawinowym wzroście tamtejszych działek, o bankructwie pewnego małego miasta obciążonego z długami wielkości wszystkich innych polskich miasteczek, o tak zwanych miastach Ulenowskich, o tym jaka grupa zawodowa podczas kampanii wrześniowej upomniała się u Starzyńskiego o swoje pensje i o tym kto i jak konstruował okupacyjny system podatkowy, można przeczytać właśnie tu:

https://allegrolokalnie.pl/oferta/aleksander-ivanka-wspomnienia-skarbowca-1927-1945-hjw

A tu link do licytacji "pocieszenia". Dla tych, których jakąś wartość ma wpis dzisiejszy, alb ten o Kanaletcie:

https://allegrolokalnie.pl/oferta/kazimierz-leski-zycie-niewlasciwie-urozmaicone



tagi: kazimierz leski  aleksander ivanka  generałowie  juliusz leski  skarbowiec 

betacool
29 czerwca 2020 18:42
41     2003    17 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Peiper @betacool
29 czerwca 2020 21:28

Jeżeli Kazimierz leski miał w 1943 roku 31 lat to w 1958 miał nie 36 a 46 lat.

zaloguj się by móc komentować

Peiper @Peiper 29 czerwca 2020 21:28
29 czerwca 2020 21:29

Chyba, że chodzi o rok 1948.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Peiper 29 czerwca 2020 21:29
29 czerwca 2020 22:17

Masz rację. Obrót na pięcie rezerwisty ćwiczył w wieku 46 lat.

zaloguj się by móc komentować

bolek @betacool
29 czerwca 2020 22:47

Tradycyjnie + za kolejny świetny wpis :)

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @betacool
30 czerwca 2020 00:10

Jakoś Klossa nie pamiętam. Ale wpis iście szpiegowski. Niech Ci Bóg we wnukach wynagrodzi, że dajesz coś poczytać nie o wyborach. Howgh!

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool
30 czerwca 2020 00:11

Chodzi o Jana Jerzego Oppersdorffa?


Śląski hrabia i ordynat, który poślubił Polkę i stał się wielkim rzecznikiem przynależności Górnego Śląska do Polski.
Jan Jerzy Oppersdorff (1866-1948), X ordynat głogówecki, był synem Jana Edwarda i Elżbiety de Talleyrand-Perigord. W 1895 roku ten śląski hrabia poślubił poznaną trzy lata wcześniej księżniczkę Dorotę Leontynę Radziwiłłównę (1871-1947), córkę Macieja Józefa z Połoneczki i Jadwigi Krasińskiej z Zegrza. Para była bardzo dobrana i w latach 1896-1910 doczekała się aż 12 dzieci – 7 synów i 5 córek.
Hrabia Oppersdorff zdecydowanie czuł się bardziej Ślązakiem niż Prusakiem. W 1907 roku z ramienia katolickiej partii Centrum został posłem do Reichstagu. Często występował przeciw kierownictwu własnej partii w obronie śląskich interesów – przez to kolejną kadencję był posłem niezależnym.
Jan Jerzy miał wizję stworzenia górnośląskiego uniwersytetu i zbierał książki, które miały stać się zalążkiem biblioteki uniwersyteckiej. Kiedy plan okazał się nierealny, Oppersdorff oddał prawie 50 tysięcy woluminów do dyspozycji górnośląskiej biblioteki krajowej.
Wszystkie zamężne córki ordynat wydał za Polaków – Dorota (1897-1988) wyszła za Szczanieckiego, Maria Annuncjata (1899-1990) za dwóch Sapiehów, a Jadwiga (1904-1989) za Druckiego-Lubeckiego.
Po pierwszej wojnie światowej Jan Jerzy był zwolennikiem powstania Wolnego Państwa Górnośląskiego. Mając jednak realnie do wyboru Niemcy i Polskę, zajął stanowczo propolskie stanowisko. Uważał, że w przypadku wygranej Polski należy jej przyznać cały obszar plebiscytowy. Władze niemieckie podejrzewały go o prowadzenie agitacji wyborczej.
Miejscowy magistrat starał się wyśmiać zapędy hrabiego. Na wydanych okazyjnie monetach sugerowano, że Oppersdorff znalazł się w pajęczej sieci, a napis ostrzegał „Patrz, komu ufasz”.
Przegrana w plebiscycie i pozostanie Głogówka w granicach Niemiec zmusiły Jana Jerzego do zrzeczenia się w 1930 roku ordynacji na rzecz najstarszego syna Wilhelma (1896-1989). Dawny wojownik o niezależność Śląska od Niemiec ostatnie lata życia spędził we francuskim zamku. Jego następca był ostatnim panem głogóweckiego pałacu – musiał opuścić swą rezydencję w 1945 roku.
W tym samym roku młodsi bracia Wilhelma Oppersdorffa, Edward (1896-1976), Maciej (1899-1968), Antoni (1902-1979) i Ignacy (1910-1982), na mocy wyroku sądu w Mergentheim zostali adoptowani przez księcia Władysława Jerzego Radziwiłła (1881-1963), bezdzietnego odległego krewnego ich matki, i przyjęli nazwisko Oppersforff-Radziwiłł. Obecnie żyje liczne grono ich synów i wnuków. 


(link pod obrazkiem)

a tu tak:

Magdalena Ginter-Frołow – „Księga Papugi” NECHSZEBIEGO ZE ZBIORÓW BIBLIOTEKI UNIWERSYTETU WROCŁAWSKIEGO:

Hrabia Hans Georg von Oppersdorff urodził się w Głogówku w 1866 r. Z pewnością rozwinięcie zainteresowań naukowych ułatwił mu fakt, iż dorastał w otoczeniu największej biblioteki na Górnym Śląsku. Mówił podobno płynnie siedmioma językami 60). Jak zanotował jego daleki krewny Karol Orłowski, „w dojrzałym wieku nauczył się hebrajskiego i czytał liczne dzieła w tym języku, być może nieco zbyt różnorodne” 61).
Hrabia zaangażował się w politykę i chciał dla Górnego Śląska autonomii. Jego polonofilska postawa wywołała konflikt z pruskimi arystokratami. Po wybuchu trzeciego powstania śląskiego, w 1921 r., trafił pod klucz. Po wypuszczeniu z więzienia nie mógł już wrócić do Głogówka bowiem znajdował się tam wtedy sztab niemieckiej organizacji – Samoobrona Górnego Śląska 62). Wówczas Oppersdorff podjął decyzję o opuszczeniu ojczyzny. Spośród dwanaściorga dzieci, na zamku w Głogówku pozostał jego syn, Wilhelm Hans. Tak zaczęła się tułaczka hrabiego Hansa Georga, który w latach 1922–1932 wielokrotnie zmieniał miejsce zamieszkania 63).
W tym trudnym okresie także nie rezygnował ze swoich zainteresowań. Pragnął, aby książki z Głogówka stały się zalążkiem przyszłej biblioteki uniwersyteckiej na Górnym Śląsku. Kiedy było już jasne, że uniwersytetu nie będzie, a powstał plan otwarcia górnośląskiej biblioteki krajowej (Landesbibliothek), oddał do jej dyspozycji aż 49 tysięcy tomów z rodzinnych zbiorów 64).Były wśród nich dzieła historyczne, duża ilość oprawnych w półskórek książek francuskich, literatura dotycząca jezuitów, zbiór broszur politycznych z czasów najnowszych. Hrabia nie oddał tych książek za darmo – nie wiadomo jednak ile ostatecznie pozycji od niego zakupiono i za jaką cenę 65). Natomiast pozostały w Głogówku księgozbiór liczył sobie 35 tysięcy tomów 66). Hrabia posiadał także ogromną bibliotekę w swojej rezydencji berlińskiej 67). Prawdopodobnie biblioteka ta przekraczała możliwości finansowe hrabiego i była główną przyczyną jego kłopotów majątkowych 68). W 1927 r. przekazał także do dawnej Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu (Staats- und Universitätsbibliothek) część swojej kolekcji, miedzy innymi Księgę Papugi wraz z kilkoma innymi rękopisami orientalnymi 69). Jednak i w tym wypadku nie są znane dokładne okoliczności przekazania tych książek do biblioteki, co wobec zaginięcia inwentarzy wydaje się niemożliwe do zrekonstruowania.
W tym samym roku jego syn Hans Wilhelm wystąpił na drogę sądową przeciwko ojcu, oskarżając go między innymi o defraudację i kwestionując jego kwalifikacje moralne, chciał pozbawić go praw do ordynacji. W 1930 r. doszło do ugody, w wyniku której hrabia zrzekł się ordynacji na rzecz swojego syna.

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool
30 czerwca 2020 07:39

Prawdziwym Klossem był ten facet. Jest on opisany w książce o Nienackim, ale nikt nie zauważył. Szkoda. 

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Artur_Jastrz%C4%99bski

 

Myślę, że życiorys Leskiego został spreparowany po to, by wylać trochę oliwy pomiędzy środowiska AK służące komunistom a UB. Na tej samej zasadzie na jakiej Amerykanie kręcą filmy od malowniczych i fajnych Siuksach

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @betacool
30 czerwca 2020 08:27

Jak zwykle, niezwykle ciekawe opowieści. Szkoda, że tak mało jest treści z książki Ivanka.

Nawet legenda, która "lekko" oddala się od faktów powinna być jakoś chociaż cienką nitką połączoną z rzeczywistością dla uwiarygodnienia legendy. Widać z tego, że "twórcom" legend na tym wcale nie zależało i nikt ich z tego nie rozliczał. Inaczej to jest sajans-fajans. :)

Przypomnijmy, że ów obrót na pięcie miał miejsce w roku 1958, gdy Kazimierz Leski miał 46 lat, a życie samotnych matek wyglądało zupełnie inaczej niż dziś. Kto wie może limit męstwa wyczerpał się Kazimierzowi jeszcze przed czterdziestką...


Gdybym był "typem Leskiego" to mógłbym też odpowiedzieć, że to "nie moja robota" itd. A tak "godnie" wycofał się na "z góry upatrzone pozycje" jak to robią słynni młodzi generałowie.

zaloguj się by móc komentować


betacool @parasolnikov 30 czerwca 2020 00:10
30 czerwca 2020 09:16

Gdyby to za nie pisanie o wyborach Bóg miał wnukami wynagradzać to nasza demografia przypominałaby populację papug na kole podbiegunowym. Ja też co nie co pisałem o wyborach, tyle że w komentarzach u Przemsy

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami 30 czerwca 2020 00:11
30 czerwca 2020 09:20

Tak to on. Trochę dziwi, że tacy ludzie brali udział w rozgrywkach o fabryczki drożdży. A może my fabryczek drożdży zwyczajnie nie doceniamy.

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 30 czerwca 2020 07:39
30 czerwca 2020 09:47

Na Klossa to już więcej życiorysów pracuje niż na gruppenfuhrera WOLFA.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Hans_Kloss

Każda opcja polityczna coś dla siebie wystruga. Kto by pomyślał, że w XXI wieku czeka nas uwiarygadnianie bohaterów porównaniami do przygód Klossa. Pozdrowienia dla Michała Radoryskiego niech ładuje magazynek i pruje .

zaloguj się by móc komentować

betacool @Andrzej-z-Gdanska 30 czerwca 2020 08:27
30 czerwca 2020 09:51

Panie Andrzeju. Notatki z książki Ivanki jeszcze wykorzystam. Pary puszczę tylko tyle,  że najbardziej zadłużonym polskim miasteczkiem przed wojną był Płock. Z kolei na długach miasteczka Gdyni rosły fortuny gości bogacących się na wykupie działek.

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 30 czerwca 2020 07:39
30 czerwca 2020 10:07

Myślę, że życiorys Leskiego został spreparowany po to, by wylać trochę oliwy pomiędzy środowiska AK służące komunistom a UB. Na tej samej zasadzie na jakiej Amerykanie kręcą filmy od malowniczych i fajnych Siuksach

Rok wydania książki Leskiego jest bardzo znamienny - 1989. Musiała czekać w pogotowiu dużo wcześniej, bo jest tam kupa opracowanych życiorysów, zdjęć.

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool 30 czerwca 2020 10:07
30 czerwca 2020 10:17

On został zapodany ludziom „do wierzenia”, na te nowe czasy. Próbowałem to czytać. Entuzjazm we wstępie, placówki naukowej, rozkłada na łopatki. Tu widać, że to zwykli propagandyści. No a te same opowieści Leskiego, może gdybym miał 12 lat, to bym jakoś przełknął, ale najwyraźniej nie mam w swoim sercu miejsca na bohaterów. Zacząłem też czytać młodego Leskiego, o Solidarności, też mnie męczy i nie wiem, czy dokończę.

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami 30 czerwca 2020 10:17
30 czerwca 2020 10:22

Mam bardzo podobne odczucia. Jestem autentycznie umęczony lekturą. Detale i schematy organizacyjne rozrysowujące konstrukcję cepa mają to uwiarygodnić. 

Kanaletto.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @umami 30 czerwca 2020 10:17
30 czerwca 2020 12:19

>No a te same opowieści Leskiego, może gdybym miał 12 lat, to bym jakoś przełknął, ...

To jest obserwowane w większości treści propagandowych z PRL-u. Jak byłem dzieckiem 10-12 lat to z dużym zainteresowałem śledziłem losy AiS w komiksie
Ekspedycja. Bogowie z kosmosu

Teraz rysunki nadal mnie się podobają a od "dymkiów" odpadam. Odnosząc do opowieści pana Kazimierza Leskiego to pan Kazimierz został tym generałem bo mu było niewygodnie w pociągu na trasie Berlin - Paryż, czy jakoś tak. Więc poprosił swojego krawca i z porucznika czy kapitana został generałem.

Piękna opowieść, panie nogi mnie bolały, plecy doskwierały to zostałem generałem. W takiej historii mógłby jeszcze dodać, ze na podszewce miał napis falsyfikat, żeby się jakoś wytłumaczyć przy dekonspiracji czy <TU-SOBIE-WYMYŚLAMY-CO-TAM-CHCEMY>

.

.

.

.

Takich to mamy wojennych Muszkieterów.

 

zaloguj się by móc komentować

ArGut @betacool 30 czerwca 2020 10:22
30 czerwca 2020 12:21

CHWAŁA koledze, za przedzieranie się przez Kanaletto !

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @betacool 30 czerwca 2020 09:51
30 czerwca 2020 12:31

Dzięki. :)

 

Z Wiki:

Szybki napływ ludności i dynamiczny rozwój portu sprawiły, że w ciągu kilkunastu lat po nadaniu praw miejskich ( 10 lutego 1926 ) Gdynia ze wsi rybackiej przekształciła się w miasto zamieszkane przez blisko 130 tys. osób (1939).

Tak sobie zażartuję:

mnie bardziej interesują długi Gdańska.  ;)

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @ArGut 30 czerwca 2020 12:21
30 czerwca 2020 12:51

CHWAŁA, ale na odległość, albo po kąpieli. Przedzieranie się tam jest już trochę bohaterstwem, ale nie jest mało kosztowe.

 

Powinna być w polskim słowniku pozycja "kanaletto" - wpuszczanie w kanał całych społeczności z użyciem propagandy.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @betacool
30 czerwca 2020 14:08

Ja może uzupełnię pedantycznie mało istotny wątek brytyjski, bo ten wbrew pozorom wcale nie zadaje kłamu stereotypom, a doskonale się w nie wpisuje.

Brigadier-general była bowiem tymczasową rangą bez stałego odpowiednika, czyli nie był to "prawdziwy" awans generalski, a generał Bradford zachował stopień dzięki temu, że zginął. Wkrótce po wojnie brigadier-generala zastąpił colonel commendant (później i do dziś brigadier), która to nazwa lepiej oddaje faktyczną rolę: pułkownika tymczasowo wyniesionego, by móc dowodzić większym zgrupowaniem i innymi pułkownikami, ale w żadnym razie "prawdziwego" generała. Stopień brigadiera przestał być tymczasowy dopiero po drugiej wojnie światowej i choć odpowiada (według standardów NATO) na przykład naszemu generałowi brygady, to dla Brytyjczyków brigadier jest najstarszym pułkownikiem, a nie najmłodszym generałem. Pierwsza gwiazdka generalska pojawia się na pagonach krok wyżej, tam gdzie u nas są dwie. Pokuszę się o stwierdzenie, że sama nazwa brigadier (a nie brigadier-general) to dziecko towarzyskiego kompromisu między lokalnym umniejszeniem ("trzeba wskazać, że to nie generałowie") a zagranicznym wywyższeniem ("nie nazywajmy ich pułkownikami, bo to szkodzi precedencji i prestiżowi za granicą") brytyjskich oficerów.

Można młodemu w drodze z okopu do grobu posłodzić, ale niech się nie przyzwyczaja.

zaloguj się by móc komentować

Mateo @betacool
30 czerwca 2020 14:26

Fajna demaskacja Leskiego, ale o rok spóźniona. Był rok temu w "Historia Do Rzeczy" duży artykuł o tym, że te generalskie wyprawy Leskiego to bujda i twór jego wyobraźni. Też tam było akcentowane, że trzydziestoletni generał to jednak mocno naciągane, choć podobno był naprawdę jakiś jeden niemiecki generał niewiele od Leskiego starszy. No i nie ma żadnego śladu po efektach tych generalskich wyjazdów.
zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Mateo 30 czerwca 2020 14:26
30 czerwca 2020 14:33

Zapewne dokonali tej demaskacji, jak wskazaliśmy na te brednie w nagraniach Leskiego i je tu opublikowaliśmy. Nie wierzę, że Do Rzeczy zrobiło cokolwiek samo z siebie

zaloguj się by móc komentować

betacool @Mateo 30 czerwca 2020 14:26
30 czerwca 2020 15:42

Zauważyłem link w wikipedii do tego artykułu, ale płacić za dostęp elektroniczny mi się nie chciało. Coryllus pisał o tym rok wcześniej niż Do Rzeczy.

Ja zwróciłem uwagę, że teraz historycy próbują przemierzyć ten kanał Leskiego używając bardzo karkołomnych konstrukcji logiczno-lingwistycznych. Uczyniłem to w poprzednim wpisie p.t. Kanaletto.

zaloguj się by móc komentować

betacool @tomasz-kurowski 30 czerwca 2020 14:08
30 czerwca 2020 15:44

Dzięki za cenne uzupełnienie i mistrzowskie zdanie kończące.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Brzoza 30 czerwca 2020 12:51
30 czerwca 2020 15:45

Super hasło do mini słownika SN. Może ktoś kiedyś taki opracuje.

zaloguj się by móc komentować

Mateo @betacool 30 czerwca 2020 15:42
30 czerwca 2020 16:21

A jakie są przeszkody, żeby tą informację, że była wcześniejsza demaskacja wstawić do cioci Wiki?
zaloguj się by móc komentować

betacool @Mateo 30 czerwca 2020 16:21
30 czerwca 2020 17:33

Takie pytanie może zadać jedynie osoba, która traktuje wikipedię jak jakiś nieosiągalny szczyt. 

http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/czym-jacek-bartosiak-rozni-sie-od-kazimierza-leskiego-a-oni-obaj-od-stanisawa-supatowicza

Porównaj datę zamieszczenia w SN i datę publikacji w Do Rzeczy, porównaj także dostępność- za tekst Coryllusa nikt nie musi płacić. Potem porównaj jakość tekstu i wszystkie dodatkowe konteksty które wynikają z wielu komentarzy.

A przy okazji wytłumacz jak to jest, że jeden koleś przedstawiający się jako historyk z IPN sadzi demaskację w płatnym pisemku,  a rok później jego kolega z IPN na oficjalnej stronie IPN dalej brnie w opowieść o bohaterze i nie zająknie się nawet o artykule kolegi? Dostępu do wiki IPN nie ma?, nie chce wszczynać polemiki?, czy ciśnie nam kit za nasze pieniądze? 

 

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @betacool 30 czerwca 2020 15:44
30 czerwca 2020 18:40

Proszę bardzo :)

Dodam jeszcze, w ramach bliższego Polsce (i ilustrującego mniej śmiertelną ścieżkę kariery, wpisaną we wspomniany przeze mnie kompromis) przykładu, że taki brigadier Frith, dowódca brytyjskiej jednostki łącznikowej towarzyszącej armii Andersa, mogący sobie - niby - z racji stopnia obcować z polskimi dowódcami jak "generał z generałem", był jeśli chodzi o stały stopień jedynie podpułkownikiem i w tej randze powrócił do służby po wojnie. Więc i wilk syty i owca cała: pozycja społeczna brytyjskiej generalicji uratowana, a jednocześnie każdy obcy wódz może sobie poobcować z czymś na kształt brytyjskiego generała. A choćby nawet się szczerze na ścieżce wojennej zaprzyjaźnili, co przecież może się zdarzyć, zwłaszcza mniej ułożonemu towarzysko brygadierowi - nic nie szkodzi! Obcy wódz kończy wszak z przyjacielem - brytyjskim podpułkownikiem, a nie generałem.

W czasach nieco tylko dawniejszych było to jeszcze jaskrawsze, bo stopnie były nie tylko tymczasowe, ale nierzadko przypisane do terytoriów. Tak więc dla Hindusa byłeś generałem, a na rodzinnych wyspach byle kim. Nie brakowało imperium metod motywowania poddanych do udziału w przygodach.

zaloguj się by móc komentować

betacool @tomasz-kurowski 30 czerwca 2020 18:40
30 czerwca 2020 18:59

Arystokratycznopodobny etos frajdy dla plebsu...

zaloguj się by móc komentować

umami @Mateo 30 czerwca 2020 14:26
30 czerwca 2020 19:53

Nasz Gospodarz opowiadał mi o tym bohaterze parę lat temu na Targach we Wrocławiu, że cała ferajna patriotów się tym jara, a wystarczy pochylić się nad tymi materiałami na youtubie, książką, no i w końcu przejechaliśmy się już kiedyś po tym samolocie odpalanym z paliwa do traktora. Poszukaj sobie w starych notkach.

A... kolega wrzucił tu tekst z września 2018, no to w grudniu 2017 pierwszy raz słyszałem o Leskim od Gospodarza na Wrocławskich Targach Książki a Gospodarz czekał spokojnie, aż wszyscy się powymadrzają, żeby nie mogli się już z tego zachwytu wycofać i żeby ich na koniec jeszcze bardziej obśmiać. Wyszło na jego.

zaloguj się by móc komentować

Mateo @betacool 30 czerwca 2020 17:33
1 lipca 2020 01:05

Nie jak jakiś "nieosiągalny szczyt", tylko jak popularne źródło informacji z którego jak widzę tutaj też się korzysta. Nie rozumiem czemu nie dbać o swoje pierwszeństwo. Gdybym był autorem a nie nic nie znaczącym komentatorem to na pewno bym zadbał. Co z tego, że tu kilka osób wie o tym od lat, kiedy tysiące dalej będą czytać Wikipedię. To tak specjalnie, żeby zostać nieznanym?
zaloguj się by móc komentować

bendix @Mateo 1 lipca 2020 01:05
1 lipca 2020 07:43

Dokonaj tego chwalebnego czynu.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Mateo 30 czerwca 2020 16:21
1 lipca 2020 07:50

Pan naprawdę zadał to pytanie, czy ja mam jakieś zwidy? Może zaproponuję inne - a jakie są przeszkody, by reprezentując niezależne poglądy i posiadając doświadczenie, zatrudnić się w Gazecie Wyborczej?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Mateo 1 lipca 2020 01:05
1 lipca 2020 07:51

Na moje oko pan chce stąd wylecieć

zaloguj się by móc komentować


Mateo @gabriel-maciejewski 1 lipca 2020 07:51
1 lipca 2020 13:01

Straszna groźba. Chyba tego nie przeżyję i się popłaczę. Nie muszę dodawać, że odtąd Pana sprawy mam już gdzieś. Bo o to Panu chodziło, prawda.
zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @betacool 30 czerwca 2020 18:59
1 lipca 2020 14:05

Jest zabawa, ale nie wiem czy wszyscy się dobrze bawią.

zaloguj się by móc komentować

betacool @tomasz-kurowski 1 lipca 2020 14:05
1 lipca 2020 14:34

To moim zdaniem świetny materiał na jakąś notkę. Ja nie miałem o tym pojęcia.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @betacool 1 lipca 2020 14:34
1 lipca 2020 15:04

Zrobię co mogę. Na razie czekam na materiały do innej notki - coś Klinika Języka szybciej dostarcza książki za granicę, niż miejscowe wydawnictwa, biblioteki i antykwariaty...

Forma dłuższego komentarza wystukanego w przerwie na lunch dobrze mi służy i tylko trochę wstyd, że trolluję tym nieco cudze notki. Ale plusa zostawiam zawsze :)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować