-

betacool

Czy Polak może sprawić, że królowa angielska się zarumieni?

makulektura.pl

Makulektura nr 7

Czy Polak może sprawić, że królowa angielska się zarumieni?

Janusz Meissner. Opowieść o korsarzu Janie Martenie.

ilustracja: Antoni Uniechowski

 

Niedawno w moje ręce wpadła niezwykła książka, opowiadająca o tym, jak pewien Polak stanął przed obliczem angielskiej królowej i wyniknęła z tego bardzo ambarasująca historia, by nie rzec skandal…

Gdy przeglądałem to dość niezwykłe wydawnictwo, oczami wyobraźni przeniosłem się w całkiem inną czasoprzestrzeń – bo nagle zacząłem sobie przypominać historię, która kiedyś bardzo zapadła mi w pamięć. Przypomniałem sobie, że czytałem kiedyś opowieść, o tym jak pewien dzielny Polak zapuszczał żurawia wprost w biust królowej Elżbiety!

No ale, żeby dotrzeć w to niezwykłe miejsce, czas i okoliczności musimy nieco nagiąć naszą czasoprzestrzeń.

***

Dawno, dawno temu w małym miasteczku na Mazurach była szkoła zbudowana z czerwonej cegły, w tej szkole była biblioteka, a w bibliotece Straszna Pani Bibliotekarka.

Była wysoka, lekko zasuszona i spoglądała na nas sponad zsuniętych na nos okularów. Siedziała za wielkim biurkiem, na którym poustawiane grzbietami do góry stały trzy długie rzędy książek. Z tego zbioru wybierało się książki do wypożyczenia. Zapytacie dlaczego starsza bibliotekarka była straszna? Otóż dlatego, że zanim doszło do wypożyczenia nowych książek, ona pytała nas o fabułę tych, które wzięliśmy do domu poprzednio. Jak ktoś nie odpowiedział, to żarł taką porcję wstydu, że nie pojawiał się tak długo, póki tej książki nie przeczytał.

Powiem szczerze i nieskromnie, że ja problemów z tym nie miałem, ale stojąc w kolejce niejednokrotnie musiałem „spoilerować” (choć nawet nie wiedziałem, że to co robię tak się nazywa) książki trzymane w trzęsących się rękach moich kumpli. Miałem przez to, przez pewien czas niezłe chody u największych klasowych zabijaków.

Ale to się skończyło. Nie wiem, czy była to forma wyróżnienia, czy Pani Bibliotekarka stwierdziła, że mały okularnik zaburza kolejkowymi opowieściami poprawność działania bibliotecznego systemu… w każdym razie pewnego pięknego dnia „S.P.B.” stwierdziła, że już nie muszę stać w kolejce do biurka, tylko mogę wchodzić między półki i wybierać książki sam. Sam z całej zawartości biblioteki! Pokazała mi jak się w księgozbiorze poruszać, jak szukać by odnaleźć i szlus.

Jedną z pierwszych książek, które odnalazłem samodzielnie była „Opowieść o korsarzu Janie Martenie” Janusza Meissnera. I ona w jakiś pokrętny sposób zapadła mi w pamięć.

Dlaczego ja o niej wspominam?

Ano dlatego, że wiedziony obrazami zapamiętanymi w przeszłości, twierdziłem, że w tej książce jest fragment, w którym polski korsarz Jan Marten zagląda w dekolt królowej Elżbiecie i ona się od tego spojrzenia rumieni…

Żona słysząc te moje głośno artykułowane wspominki energicznie zaprotestowała. Stwierdziła, że mi się chyba roją jakieś chore widy, bo królowa Elżbieta jest w filmach i na portretach zapięta pod samą szyję i na tej szyi ma kryzę wielką jak dziesięć naszych największych patelni, czyli taką, że nawet najobfitszy biust byłoby spod niej trudno wypatrzeć.

Trochę się zmartwiłem diagnozą, że pamięć mi już szwankuje. Ciężko westchnąłem, ale że nie dawało mi to spokoju, poleciałem przed komputer i za całkiem znośną cenę kupiłem sobie opowieść o tym Janie Martenie, czyli takim polskim korsarzu, który był przystojny, nieustraszony i tak przedsiębiorczy, że mając wsparcie angielskiej królowej, łupił i topił okręty złych Hiszpanów.

Dwa dni później książka znalazła się w moich rękach.

Hahahahahaha! Jest znalazłem! Jest i opis i obrazek taki jak zapamiętałem. Wszystko jak przed laty. Prawie wszystko. Najpierw odnalazłem ilustrację Antoniego Uniechowskiego, a tuż obok niej takie fragmenty powieści dotyczące spotkania naszego rodaka Jana i nie naszej królowej:

„…W oczach monarchini nie było gniewu, tylko zaciekawienie, a może nawet błysk lubieżnego uśmiechu. Przystojny rosły, trochę bezczelny śmiałek podobał jej się nadzwyczajnie. Patrzyła na niego z upodobaniem, a lekki dreszczyk erotycznego podniecenia łaskotał jej plecy(…). Ujęła Martena pod ramię i zeszła wraz z nim na główny pokład (…). Wówczas zauważył, że jej szaty jakkolwiek obficie udrapowane, pozostawiały bardzo wiele – zbyt wiele! – miejsc obnażonych, i to niezwykle głęboko. Pod rozciętą z przodu wierzchnią suknią z czarnej tafty naszywanej złotymi taśmami i frędzlami miała drugą ze srebrzystego adamaszku, rozciętą również od góry aż do pasa, a pod nią tylko cienką białą koszulę, także rozciętą i nie osłaniającą piersi. Koronkowa kryza wszyta w obręb koszuli otaczała jej szyję tylko z tyłu i po bokach, sięgając poza ramiona i stercząc wysoko za głową, lecz bynajmniej nie zakrywając dekoltu. Przeciwnie: każde tchnienie wiatru odchylało sztywne, rurkowane koronki wraz z wyciętymi brzegami stanika i wówczas Martenowi wydawało się, że widzi o wiele za dużo. Odwracał oczy, choć widok nie był przykry, bo biała płeć Elżbiety i jej ciało zachowały zgoła młodzieńczą świeżość i jędrność. Ona zaś zauważyła jego zmieszanie i z całą świadomością wystawiała na pokaz swe wdzięki, odczuwając przy tym rozkoszny niepokój(…)”.

Teraz już chyba wiecie, że opis arcydzieła XVI-wiecznego przemysłu tekstylnego mógł wryć się uczniowi podstawówki bardzo głęboko w pamięć…

W tej książce jest jeszcze taki ciekawy fragment dotyczący królowej Elżbiety, który musimy przytoczyć prawie w całości, ponieważ będziemy z nim konfrontować rzeczywistość kolejnego makulekturowego wpisu:

„W gospodach i szynkach (…) wytworni panowie o utrefnionych długich włosach, z kolczykami w uszach, opowiadali sobie głośno skandaliczne plotki o jej kochankach, wyrażali podziw dla jej odwagi i zręczności na polowaniach, rozprawiali o przemówieniach skierowanych do ambasadorów i do parlamentu; w jej imieniu pod pręgierzem obcinano uszy tym, co dopuścili się wykroczeń przeciwko majestatowi lub których podejrzewano o sympatie dla wrogów monarchini, a działo się to wśród potoku nauk moralnych sędziów i śmiechu gawiedzi. Modlono się za nią w kościołach i przeklinano jej skąpstwo(…). Dookoła tej szorstkiej zawadiackiej kobiety o męskim umyśle i wielkim talencie dyplomatycznym powstawała legenda podbijająca serca prostych ludzi. Wybaczano jej miłostki i namiętności, sławiono jej wykształcenie, odwagę i spryt handlowy; składano jej hołdy, z których żadnego nie uważała za przesadny, a szczęśliwy los i powodzenie towarzyszyły jej stale (…)”.

 

Nie wiem, co mam uczynić z tym kawałkiem budowania pięknej wyspiarskiej legendy. Może  wzorem bardzo dobrej szkoły reprezentowanej przez Panterę przepuścić biografię pana Janusza Maissnera przez wikiwykrywacz życiorysowych białych plam…

Domyślacie się, że to w sumie niepotrzebne, bo efekt jest dokładnie odwrotny od efektów wizualnych prezentowanych przez dekolt Elżbiety. Więcej zakrytego niż odkrytego…

Ciekawych informacji trochę jest, ale o okiennej rodzinnej tragedii w ewangelickiej rodzinie i o byciu posłem w PRL-owskim Sejmie nie ma na ten przykład nic.

Ja tu się nie chcę znęcać nad życiorysem J.Meissnera, ani zachwalać przygód Jana Martena, bo obiecałem sobie, że tą książkę wyłowioną z przeszłości zabiorę na wakacje i może wtedy napiszę o niej coś jeszcze. W związku z tym, makulekturowa aukcja dotycząca tego konkretnego tytułu się nie odbędzie.

Na razie powiem tyko tyle, że jest to kawał świetnej propagandy. I tu powinniśmy być wdzięczni naszej „Wiki”, że akurat o byciu propagandystą trochę informacji w biografii J.M. znajdziemy i niemniej wdzięczni, że dzisiejsza propaganda, do tej sprzed wielu, wielu lat zupełnie, ale to zupełnie się nie umywa…

Jest jednak jedna rzecz, która nie zgodziła się z tym co zapamiętałem przed lat. Ten bezczelny i śmiały Polak ani odrobinę nie był w stanie zarumienić angielskiej królowej! Wiaterek odsłaniał i zakrywał większe i mniejsze jędrne co nieco, a Elżbieta nic - tylko odczuwała ten swój „rozkoszny niepokój”.

Pamiętajcie jednak, że wszystko, o czym ja tu dzisiaj piszę to literacka fikcja spisywana przez nielichego propagandystę!

Podejrzewam, że nadal nie do końca wiecie, po co ja o tym wszystkim tu pieczołowicie skrobię, ale proszę o trochę cierpliwości. To się wyjaśni w kolejnym wpisie.

Nie powiem tu o nim zbyt wiele, ale możecie być pewni, że nie będzie to literacka fikcja, to będzie opis jak najbardziej realnych wydarzeń.

I jedno jest pewne - Polak był w stanie sprawić dużo, dużo więcej niż tylko zarumienić angielską królową…



tagi: elżbieta i janusz maissner  janusz meissner elżbieta i 

betacool
4 lipca 2017 14:34
31     2056    3 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

ainolatak @betacool
4 lipca 2017 17:12

o rety! :))) to książka z rodzinnej biblioteczki. Korsarza wieczorami czytał mi tato, i ewidentnie musiał omijać "momenty", bo tego nie pamietam. W głowie został tylko obraz fryzowanego kołnierza i okładki, która sama w sobie przekazywała niezdrowy ładunek emocji, bitew morskich, przygód. Niesamowite, że Pan to wygrzebał :) Ciekawa jestem Pana spojrzenia po latach.

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool
4 lipca 2017 17:29

Ja chyba zacznę pisać powieści obyczajowe...błysk lubieżnego uśmiechu...wzięła pod ramię...to chyba Tarczyński pisał, a na pewno czytał...

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
4 lipca 2017 17:30

Trylogia ma prawie 850 stron, więc proszę o cierpliwość...a z dzieciństwa to pamiętam "Angelikę wśród piratów" oglądaną spod kołdry. Tam też momenty były...i propagandy także chyba niemało.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @betacool 4 lipca 2017 17:30
4 lipca 2017 17:47

ja ani lubieżnych uśmiechów, tym bardziej propagandy nie chwytałam, z 4 lata miałam :) Ponieważ książek dla dzieci w domu praktycznie nie było to i fale wzburzone się nadały i statek był :)) Muszę dopytać skąd ta książka się wzięła, choć może być prozaiczna odpowiedź - takie akurat "rzucili"

zaloguj się by móc komentować

chlor @betacool 4 lipca 2017 17:30
4 lipca 2017 17:47

Chyba we wszystkich odcinkach Angelikę przęśladował taki czarnowłosy typek. Nazywał się Sekator, czy podobnie.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 4 lipca 2017 17:30
4 lipca 2017 17:54

Angelicę omawiałem kiedyś na blogu. Młoda dziewczyna wydana na Kulawego z Tuluzy, który okazuje się co prawda nieco starawy, ale za to jaki jest przystojny. No i on zna tajemniczy sposób pozyskiwania złota. To jest sama propaganda. W tle mamy zbliżające się powstanie Kamizardów...

zaloguj się by móc komentować


betacool @betacool
4 lipca 2017 18:24

Oho sporo zobowiązań w tym wpisie. Czyżby po baśniach o socjalizmie miały nadejjść baśnie o rozebranej ideologicznie do gołego imentu Angelice...

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @betacool
4 lipca 2017 18:32

Autor Baśni dba o to byśmy sie nie nudzili, więc jest to wysoce prawdopodobne ;)

zaloguj się by móc komentować


betacool @gabriel-maciejewski 4 lipca 2017 18:38
4 lipca 2017 19:19

No przecież jakoś tą straszną pigułę socjalizmu będziesz musiał odreagować...

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool
4 lipca 2017 19:25

Upiję się. To dobry sposób. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
4 lipca 2017 19:39

Jeszcze lepszy to zacząć pić ogladając Angelikę.

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
4 lipca 2017 20:02

Jak to jest z tą licytacją Possevino? Już został kupiony, czy jak? Przed chwilą dwa razy podniosłem cenę i ciągle byłem przelicytowany. Pierwszy raz licytuję na allegro i czegoś mi nie wychodzi. 

Jutro będę w Wadowicach. Jest szansa, że dojadę do Kalwarii i Lanckorony w czwartek.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski 4 lipca 2017 18:38
4 lipca 2017 20:05

Szpada to też dobre odreagowanie.

Ale pod warunkiem że masz słabszego przed sobą. Najfaniej bije się słabszych. Jaki luzik jest potem.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
4 lipca 2017 21:35

Znalazłem niedawno bardzo ciekawy dowcip Andrzeja Mleczki. Tata daje rady życiowe synkowi. Pierwszy obrazek: Pamiętaj że pieniądze w życiu to nie wszystko... Drugi obrazek: Oprócz pieniędzy, trzeba mieć biżuterię, nieruchomości i dzieła sztuki.

Od razu skojarzyło mi się to z Kołłątajem i jego tajemniczą kolekcją dzieł sztuki.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 4 lipca 2017 20:02
4 lipca 2017 21:45

W Lanckoronie piekarnia wychodząc z ryneczku w dół w stronę cmentarza bedzie niedaleko od rynku po lewej stronie. Nie przegap. A najlepiej zostawić pojazd przy cmentarzu i iść pod górkę. Wtedy masz piekarnię tuż przed rynkiem po prawej i kupujesz buły na cały dzień spacerowania.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 4 lipca 2017 21:35
4 lipca 2017 21:47

Dobre....a Hugonie jeszcze będzie sporo rzeczy, trochę czekam, aż niektóre rzeczy w realu się ruszą i wtedy może być prawdziwa bombka...

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 4 lipca 2017 20:02
4 lipca 2017 21:50

Nie nie został. Jeszcze 13 godzin zostało do końca, ale chyba mam pierwszego bardzo wiernego czytelnika, który ufa moim gustom, bo licytuje bardzo skutecznie i chyba wrzucił trochę wyższy limit niż Ty...

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
4 lipca 2017 21:55

Co do  Umberto Eco to ogłaszam, że tygodniowa licytacja skończyła się klęską, choć próbowałem nią zainteresować nawet kilku lewicowców. Nikt nie podbił ceny i tygodniowa licytacja nie przyniosła podbicia. Lewicowy guru zakończył z jednym zetem! Zrobiłem sobie screeena. I mamy wynik nie do pobicia, co najwyżej do wyrównania.

 

 

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @betacool 4 lipca 2017 21:47
4 lipca 2017 23:56

Zdaje się że tow. Mleczko zrozumiał historię złotego kordonu Hugona.

zaloguj się by móc komentować

bolek @betacool
5 lipca 2017 11:22

To kiedy można się spodziewać kontynuacji? Nie powiem ale mnie ta historia trochę zaintrygowała ;-)

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @bolek 5 lipca 2017 11:22
5 lipca 2017 11:27

Czwartek wieczorem albo piątek rano. Ostatnio ogródek poszedł trochę w odstawkę, a muszę przecież zadbać o jakąś ładną fotkę na niedzielę....

zaloguj się by móc komentować

Aquilamagna @betacool
5 lipca 2017 20:05

Mam pytanie techniczne do Pana. Dlaczego zdjęcia które umieszcza Pan w artukułach są kodowane jako data:image, a nie zwykłe jpg/png? Czy to wynik wklejenia z jakiegoś programu?

Marudzę, bo niby na ekranie wszystko widać, ale dwa czytniki artykułów mi się wysypują na Pana tekstach, nad czym ubolewam...

Może to pytanie do Parasolnikova...

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
5 lipca 2017 20:13

Chyba zrobiłem sobie małe ułatwienie, które nie wymaga zamieszczania zdjęć w necie przed wstawienie tutaj, które dla innych okazuje się poważnym utrudnieniem...

zaloguj się by móc komentować

Aquilamagna @betacool
5 lipca 2017 20:24

Tak, już znalazłem pod innym artykułem. Ma Pan szczęście, bo to chyba jedyne miejsce, gdzie data:image przechodzi. ;)

No ale problem jest taki, jak piszę...

Jeśliby Pan rozważył zmianę metody, to są różne możliwości. Google Drive, itp. Albo własny hosting plików (makulektura.pl?) dla pełnej kontroli.

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @Aquilamagna 5 lipca 2017 20:05
5 lipca 2017 20:34

co to są czytniki artykułów?
Coś się z tym zrobi.

zaloguj się by móc komentować

Aquilamagna @betacool
5 lipca 2017 20:53

co to są czytniki artykułów?

Np. Pocket, Instapaper, w tym funkcje czytania na głos lub dedykowane jak Voice Aloud Reader.

Jak ktoś ma poważne problemy ze wzrokiem, to pewnie zna tego więcej i różnej jakości. Ja nie mam, tylko dzięki nim ogarniam pracę, dom i "czytanie wszystkiego". :)

zaloguj się by móc komentować


betacool @Aquilamagna 5 lipca 2017 21:13
5 lipca 2017 22:11

Jak najbardziej to! Tylko jest ten feler, że Google ma mapy bezzapachowe.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować