-

betacool

Krawiec szyje krawca bumtarara bumtarara. Co łączy Coryllusa z Hugonem Kołłątajem?

Krawiec szyje krawca bumtarara bumtarara.

Co łączy Coryllusa z Hugonem Kołłątajem?

 

 

Podczas mojego pobytu w Bytomiu skorzystałem z okazji i zakomunikowałem Coryllusowi, że coś go łączy z poniewieranym tu przeze mnie ostatnio Hugonem Kołłątajem.

 

Po tym komunikacie patrzyłem w coraz szerzej otwarte oczy i nie byłem pewien, czy maluje się w nich zdziwienie pomieszane z niedowierzaniem, czy nabrzmiewające pytanie: „Ociec prać ?”

Żeby uniknąć gwałtownego wyboru miedzy jedną z zarysowanych tu opcji, wyjaśniłem skrótowo, cóż to za paralela i obiecałem ją niezwłocznie opisać...

 

Otóż tym, co łączy Gabriela z Hugonem jest wyraźna niechęć do Samuela Bogumiła Linde. Nie dalej niż tydzień temu Coryllus opisał działalność Lindego nazywając go ni mniej ni więcej, złodziejem okradającym biblioteki. Czyżby podobne o nim zdanie miał Hugon Kołłątaj?

 

Sięgnijmy po cytat znajdujący się w dobrze już nam znanej pracy profesora Zbigniewa Rewskiego. Tradycyjnie najsmakowitsze kąski znajdujemy w przypisach i właśnie tam możemy przeczytać fragment listu H.K. do Franciszka Dmochowskiego z dnia 17.I.1804 r.

 

„Donoszę Ci także, że Bibliotekę Wiszniowską, którą sobie zachowałem nadal do złączenia razem (z innymi bibliotekami – przypomnienie Z. Rewskiego), a która była bogata w stare księgi, Linde zupełnie zrabował za pozwoleniem mego brata, który mi bibliotekę za dobrych czasów darował, a z tych nie spodziewając się pewnie mego powrotu, Lindemu wybór książek pozwolił. Bieda wielka z tymi pseudo-miłośnikami dobra publicznego, że pod pozorem ofiarowania publiczności swych bibliotek, których ona nigdy posiadać nie będzie, wszystkie prawie biblioteki skradli. Ja poniosłem wielką szkodę od obcych. Czacki, jak widzę, zabrał co było ważniejszego w Warszawie, Linde z Wiszniowy. Czacki z Porycka swej biblioteki nigdzie na publiczne miejsce nie przeniesie, o Ossolińskim mniej jeszcze mam opinii”.

 

Przyznam szczerze, że jak przeczytałem ten kawałek, to gdzieś pod czaszką zaczął mi dźwięczeć zupełnie inny tekst - tekst zespołu Siekiera.

Zespół ów nie słynął ani z rozbudowanej warstwy słownej, ani muzycznej. Reprezentowany przez nich nurt można by nazwać manieryzmem ociosanym tępą siekierą, ale większość określa go dość zgodnie - punkiem.

Otóż cały tekst, tej nieodparcie cisnącej mi się pod czaszkę piosenki brzmiał tak:

„ O! O! Lalalalalala lalalalalala. Szewc zabija szewca bumtarara bumtatrara. Szewc zabija szewca bumtarara bumtarara”.

Proszę tu można poczuć klimat manieryzmu obrabianego nieostrym narzędziem:

https://www.youtube.com/watch?v=enxS811z5aQ&feature=player_embedded

 

Ja muszę przyznać, że jest to tekst niesamowity. Maksymalne ociosanie powoduje, że komunikat jest niezwykle prosty i dynamiczny, ale przez totalne odarcie ze wszelkich kontekstów, prowokuje do wzbudzenia lawiny pytań.

- Gdzie rozgrywa się ten dramat. Tu w Polsce, czy może na Wyspach Owczych? Czym szewc zabija szewca? Drewnianym młotkiem, gołymi dłońmi, nożem, czy pętlą z rzemyków? Dlaczego szewc zabija szewca? Jaki jest motyw? O co poszło? Czy o złą atmosferę w pracy, czy może o kryzys spowodowany tanią masową produkcją? A może to bójka o jakąś Mańkę, która wybrała klepanie na nieodpowiednim kopycie? A może to były zwykłe korporacyjne porachunki? A może faszyzm zabijający tolerancję, a może nacjonalizm unicestwiający konkurencyjną cenowo i sprawniejszą biznesowo mniejszość narodową?

 

No po prostu Dramat! Wiemy, że na naszych uszach rozgrywa się tragedia, ale oprócz tego nie wiemy nic!

 

I ja mam podobne odczucia, czytając list Hugona.

Wprawdzie treść nie jest tak radykalnie ociosana, jak u punkowej Siekiery, ale tak jak w tym przypomnianym muzycznym kondensacie, pojawia się mnóstwo pytań, na które trudno będzie znaleźć prawdopodobną odpowiedź.

Nikt jednak nie twierdził, że będzie łatwo, wiec spróbujmy.

Otóż opowieść Kołłątaja brzmi mniej więcej tak. Brat Hugona – Rafał podarował mu kiedyś bibliotekę. Hugon chciał ją połączyć z innymi bibliotekami, ale czasy były złe (Hugon siedział w austriackim więzieniu, bez perspektyw na dobrą zmianę) więc tenże sam brat, pozwolił Lindemu na rabunek podarowanej Hugonowi biblioteki. No i ten rabunek odebrał Kołłataj jako wielką osobistą szkodę.

Prosta opowieść, więc o co tu pytać – ktoś powie.

No jak to o co? Cóż to za cenne zbiory mógł darować Hugonowi średniozamożny brat, który swe ewentualne bogactwo mógł zawdzięczać przede wszystkim biznesom Hugona? Pytanie drugie, czego w prywatnej bibliotece Kołłątaja szukał Linde? Wszak prywatne zbiory poddawane kradzieży, to najzwyczajniejsza granda, zupełnie adekwatnie nazwana przez Kołłątaja rabunkiem.

Pojawia się kolejne pytanie. Dlaczego Hugon nie podnosi krzyku? Wie kto zrabował, wie że stała mu się wielka osobista krzywda i nic. Jedyne na co stać ofiarę to ten nędzny liścik i wzruszenie ramionami, tak jakby ktoś mu dźwignął zbiorek Harlequinów.

O co tu chodzi? Dlaczego Hugon nazywa jednego ze swych najbliższych współpracowników rabusiem?

I kolejne kwestie.

Co Kołłątaj ma na myśli pisząc:

„ Bieda wielka z tymi pseudo-miłośnikami dobra publicznego, że pod pozorem ofiarowania publiczności swych bibliotek, których ona nigdy posiadać nie będzie, wszystkie prawie biblioteki skradli”.

Czyżby wymienieni z nazwiska luminarze byli tylko pseudo-miłośnikami i złodziejami? No bo jeśli okradają biblioteki, to kim mieliby być? Pytajmy dalej – jeśli to czyściciele księgozbiorów, to dlaczego chylimy przed nimi czoła, honorujemy jako twórców kultury, obrońców sztuki i krzewicieli nauki? Przecież Kołłątaj uważa ich za krętaczy i złodziei!

A może coś nam umknęło? Może Hugon rzeczywiście się różni od tej hałastry, która pod pozorem uszczęśliwiania publiczności sankcjonuje kradzież w prywatnych zbiorach? Może droga wybrana przez Kołłątaja była nieco inna? Może on był zwolennikiem innego nurtu? Może on wolał dobrze nam znane współcześnie "uwłaszczenie"? Może białe biblioteczne kruki miały pozostać w prywatnych rękach? Nic to, że skradzione jezuitom, czy uniwersytetowi. Może Hugon był zwolennikiem własności prywatnej, a nie mamienia publiki populistyczną wizją, że wszystko będzie dla wszystkich, pod tym jednym warunkiem, że zajmie się tym osobiście Samuel Linde.

 

Dwie szkoły. Prywatnego „kolekcjonerstwa” Hugona i powszechnej szczęśliwości i dostępu do wszystkiego, co najpierw należy wydrzeć posiadaczom…

 

I teraz zostaje jedno trudne pytanie. Która postawa jest nam bliższa?

Czy taka, że własność, że posiadanie, że kolekcjonowanie, nieważne czy przez indywidualność, czy przez indywiduum, jest jednak własnością i przez tę "własność" jest formą lub formułą nieco szlachetniejszą, czy może jednak postawa inna?

Może rację miał Linde? Zabrać co się da zakonom i osobom prywatnym, zorganizować publiczne biblioteki, które będą nosić imię Samuela Lindego, a że przy okazji część arcydzieł się ulotni. Nic to. Ważne, że wszystkie pozostałe niekonieczniearcydzieła będą wspólne i ogólnodostępne…

 

Czyż nie diabelska alternatywa…

 

No i tak zastanawiając się, które zło byłoby Coryllusowi choć odrobinę bliższe, nucę sobie frazę: „Krawiec szyje krawca bumtarara bumtarara”…

***

PS. Teraz nastąpi mała przerwa w tekstach o Kołłątaju. One będą się jeszcze pojawiać, ale muszę na razie od nich trochę odejść, bo cała koncepcja Makulektury legnie w gruzach, od kręcenia się wokół jednej książki.

 

Juro albo pojutrze pogadamy sobie o książkach i bibliotekach. Pogadamy naprawdę poważnie.

 

 

 



tagi:

betacool
13 czerwca 2017 21:44
12     1569    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Matejek @betacool
13 czerwca 2017 22:15

dziękuję! ... !

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @betacool
13 czerwca 2017 22:59

@betacol

Pysznie, pysznie...

My to mamy autorytety patriotyczne, jasssny gwint!

zaloguj się by móc komentować

betacool @KOSSOBOR 13 czerwca 2017 22:59
13 czerwca 2017 23:06

Myślę, że niedawny etap historyczno-gospodarczy naprawdę całkiem szczerze mógł Hugona podziwiać za konsekwencję i nieustępliwość w budowaniu własności jak najbardziej prywatnej...

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
13 czerwca 2017 23:11

Kołłątaj nienawidził średniej szlachty, która w jego mniemaniu, zapożyczonym zapewne od Familii (Zamoyscy, Czartoryscy, Poniatowscy, Ostrowscy), była chudopachołkami i to bezużytecznymi. Pisał w Listach anonima, że różnica między szlachcicem a chłopem tylko taka, że szlachcic ma własność ziemi, tylko taka (sic!). Tamże pisał o upadku urzędów ziemskich: "Jak się nie wstydzi (obywatel, szlachcic) być cześnikiem, miecznikiem, łowczym, podczaszym, krajczym, piwnicznym, kuchmistrzem?" I dalej każe każdemu pokolei sprawującemu dany urząd zejść do roli pachołka pociągowego. On wie, że każdy z tych urzędów, to coś na kształ managera średniego szczebla, człowieka odpowiedzialnego nie za podawanie potraw, czy oprawianie szabel, czy doglądania psiarni i polowania, ale za zorganizwanie danej dziedziny i wprawienie w ruch. Ale jednak brnie w swoje fałszerstwo. O co mu chodzi? O degradację szalchty średniej i obrabowanie jej, z godności, mienia i pozycji. Zastąpienia wolności szlacheckiej klientelizmem. 

Książki nigdy nie będą własnością publiczności, ponieważ nie o to chodzi w republice. O co w niej chodzi? O ściemę, o pozory res publika, które będą skrywały realną władzę nowej elity, nie szlacheckiej, oligarchicznej, całkowicie wyzwolonej z odpowiedzialności za rei publici (Sauelios na pomoc, ale chyba jest dobrze, bo to nominativ pluralis) i razem mieszającej w nich według swoich mafijnych interesów, zwanych odtąd przez humanistów racjami wyższymi.

Prywatne kolekcjonerstwo Hugona i jego przygadywanie Lindemu jako pseudo-miłośnikowi publiczność odczytują w świetle tego programu oligarchicznego, antyszalacheckiego. I jeszcze podejrzewam rywalizację o względy u PO (pełniącego obowiązkiu) króla, czyli Stanisława Augusta (oryginalnie Stanisława Antoniego, zmienił sobie drugie imię) i u Andrzeja Zamoyskiego. Być może chodzi tu też o tymczasową lepszą pozycję Lindego. Może o to, że Linde podpięty jest pod inny autorytet oligarchiczny, który sobie leci w kulki z Hogonem. 

Ps. Pod Brzozowem (podkarpackie) w Trześniowie jest Kołłątajówka (http://dwortrzesniow.com.pl), drewniany dworek szlachecki, ktory miał należeć do Rafała, po insurekcji. Można sobie tam poużywać wrażeń hippicznych. Sympatyczni właściciele. 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @betacool 13 czerwca 2017 23:06
13 czerwca 2017 23:37

Ooooo, ja o tym mogę dużo i stale :((( Z doświadczeń rodzinnych.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-laskowski @Magazynier 13 czerwca 2017 23:11
14 czerwca 2017 00:26

Res publica w mianowniku liczby pojedynczej, rei publicae w dopełniaczu liczby pojedynczej:-).

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
14 czerwca 2017 00:46

A mianownik liczby mnogiej?

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @krzysztof-laskowski 14 czerwca 2017 00:26
14 czerwca 2017 00:48

Sorry, nie mianownik tylko accustivus liczby mnogiej. No chyba to jest to - rei publicae.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-laskowski @Magazynier 14 czerwca 2017 00:48
14 czerwca 2017 09:00

Mianownik liczby mnogiej brzmi res publicae, a biernik liczby mnogiej brzmi res publicas.

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool
14 czerwca 2017 16:38

Temat...  MORZE !!!

Do tego z kazdym wpisem coraz bardziej fascynujacy, wciagajacy, bo coraz wiecej "wylazi"... zazebia sie... a tak niepozornie sie zaczelo od tej ksiazeczki profesora Rewskiego...

... nooo i Pan tez umie... budowac napiecie i aure oczekiwania... super, po prostu super !!!

Wpis przeczytalam juz wczoraj w nocy, bylam troche wyczerpana i nie komentowalam... ale zaraz po przeczytaniu dalam wieeelkiego "plusa".

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
14 czerwca 2017 17:44

Ja te kołłątajowskie zadanie otrzymane od Profesora naprawdę potraktowałem serio. Przyszło do mnie w krótkim czasie ze trzydzieści pozycji z twórczością Kołłątaja, o Kołłątaju, o jego czasach. To wszysto jeszcze się tu znajdzie...

Bo tej kreaturze to "kury szczać prowadzać", a nie na pomnikach sterczeć. 

Przede mną rok walki o to, żeby żaden jasnieoświecony obywatel nie śmiał pisnąć, że kwiatki przed tym obliczem kłaść trzeba...

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool 14 czerwca 2017 17:44
14 czerwca 2017 19:28

Zycze Panu - z calego serca - aby to zadanie udalo sie wypelnic... bo rzeczywiscie i Hugon i jego cala epoka zaklamana nieprawdopodobnie.

Jeden wielki SZOK - jaka to  MEGA  SCIEMA !!!

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować