-

betacool

NRD-owskie znaczki pana ministra.

makulektura.pl

Niedzielne cudka z Beta-ogródka

 

NRD-owskie znaczki pana ministra.

 

Witold spacerował po ogrodzie, ale rzut oka na ostatnią kwitnącą w ogrodzie chryzantemę nie nastroił go optymistycznie. Drobny deszcz przygiął bladoróżowe kwiatki, które zwisały smętnie. Cały ogród szykował się do ponurej części jesieni, po której niechybnie nadejdzie zima.

On też był zmęczony i przeczuwał, że nadciąga jakaś polityczna nawałnica.

" Ile już ich przeżył? Funkcję ministra spraw zagranicznych sprawował od dziesięciu lat. Takim stażem w Radzie Ministrów mogli się pochwalić tylko on, Antek, Mariusz i premier.

Antek już się mocno posunął… Coraz głośniej wyrażał chęć przywdziania wojskowego munduru. Prezydent chyba nie miałby nic przeciwko temu, żeby mu załatwić za zasługi jakiś wysoki stopień i ten wymarzony mundur. Nawet legislacyjnie wszystko było prawie dopięte na ostatni guzik, ale Prezes zaprotestował. Jak on się wściekł. Po tym ataku trzeba było mu szybko, zafundować wyjazd dla podratowania zdrowia. Wszyscy go namawiali, żeby wzorem Marszałka pojechał na Maderę, ale to go zdenerwowało jeszcze bardziej, bo już od jakiegoś czasu zwrot „zaliczyć Maderę” był synonimem politycznego samobójstwa. W te pędy jakiś podsekretarz z ministerstwa (mojego ministerstwa!) zorganizował dwutygodniowy wyjazd na Capri. No i się zaczęło. Poleciały tytuły, o Tyberiuszu, o jego rezydencji na tej wyspie i o analogiach z Prezesem. Ech szkoda gadać. Monice to się na wizji chyba jakieś szwy rozeszły jak się z tego naigrawała wspólnie z tym niezniszczalnym rudzielcem.

W ogóle to tym dziennikarzom się we łbach poprzewracało. Nagle społeczeństwo zaczęli historii starożytnej uczyć. Parę lat temu bez przerwy bębnili o triumwiracie. Notowania rzeczywiście poleciały w dół, po tym jak wszyscy doradzili Prezesowi, żeby na Prezydenta wystawił Jacka, że niby Warszawę miał obiecaną, ale jej nigdy nie dostał i że jak dostanie Belweder, to będzie taki dyspozycyjny jak żaden inny kandydat. Niby racja, dyspozycyjności trudno mu odmówić”.

Pogrążony w myślach minister skończył obchód ogródka, wszedł do budynku zbudowanego na wzór jego wyobrażeń o ziemiańskim dworku. Wejście było niezwykłe, bo Witold zażyczył sobie, by stanęło przed nim siedem kolumn, tak żeby było dostojnie. Dostojnie i klasycznie. Czwarta kolumna wypadała pośrodku schodów i tylko on dostrzegał jej praktyczne zastosowanie, z którego właśnie korzystał ostukując ubrudzone ziemią buty. Minister wolnym krokiem podążył do gabinetu, żeby porozmyślać nieco o polityce polsko-niemieckiej i o gwałtownie rosnącym znaczeniu mniejszości niemieckiej na Śląsku, ale myśli nadal umykały mu w przeszłość.

„Tak, do momentu desygnowania Jacka na kandydata na prezydenta wszystko szło jak po maśle. A potem nagle i zupełnie niespodziewanie, tak jakby ktoś rolkę papieru ściernego w toalecie zawiesił – z bólem i oporem. Sondaże leciały w dół. Te trzy sprzedajne miśki od razu zaczęły badać jak tu miękko po drugiej stronie wylądować. Zbysio i Jaruś - koalicjanci dęci i prezes propagandowej TV. Zresztą jaka ona tam propagandowa była. Toć już w drugim roku pierwszej kadencji wszyscy woleliby oglądać Targalskiego i Seniszynową w „Tańcu z Gwiazdami” niż te porąbane Wiadomości. Ot i triumwirat…Dobrze się Mariusz wtedy spisał. Miał haki na wszystkich sprzedawczyków. Nic się głamonie nie nauczyły. Myśleli, że w restauracyjnym ogródku, to nic nagrać nie można, a służby Mariusza miały już na wyposażeniu minidrona w kształcie muchy i jednak się dało.

Ależ to było gaszenie pożarów. Mariusz stanął na wysokości zadania. Opanował to wszystko. Magda za wywiad z Jackiem dostała potem prezesurę TV. Ale to wymagało naprawdę wielkiej brawury i poświęcenia, w tak wyciętej sukni na dwa dni przed wyborami wywiad z tak trzęsącym się z przejęcia i strachu gościem zrobić. Ale przecież miał prawo być przerażony, bo jakby wtedy z rudzielcem przegrał…”.

Minister rozsiadł się w fotelu i sięgnął po leżącą na biurku srebrną lupę. Dostał ją w prezencie od Prezydenta na dziesięciolecie służby ministerialnej. Witold uwielbiał oglądać przez nią swoją gromadzoną w dzieciństwie kolekcję znaczków. Miało to coś wspólnego ze służbą dyplomatyczną - odkrywanie detali niewidocznych gołym okiem, odnajdywanie nowych szczegółów, wyławianie rzeczy pozornie nieistotnych i wynajdywanie skaz w obrazkach bliskich perfekcji. Przeglądając znaczki starych demoludów, minister znowu pogrążył się w głębokiej zadumie.

„ Mariusza to długo nikt nie doceniał, a nie raz zabłysnął tak, że nawet premier mógł się obawiać o swoją pozycję. Najsprytniej rozprawił się z internetem. Oj, jak hejterstwo się rzuciło na Jacka, gdy został kandydatem na prezydenta. Żeby tylko na Jacka. Przecież Mateusz tyle dobrego zrobił. Bezrobocie spadło do 2,5 % . Mogli pracować wszyscy, nawet emeryci i renciści. Banki prawie wszystkie z powrotem nasze… Trochę jednak głupio to wyszło, bo frankowicze to się teraz na polskie banki wkurzali, a nie na zagraniczne. Ale generalnie dużo lepiej było niż przez 25 poprzednich lat. A ten internet jakby się wściekł. Nic tylko narzekania.

Na szczęscie Mariusz był dobrze przygotowany. Już dwa lata po pierwszych wygranych wyborach testował pewne rozwiązania. Niektórzy znani bloggerzy zaczęli narzekać, że masowo atakują ich trolle jakimiś uciążliwymi komentarzami. Ale to było tylko małe preludium. Tuż przed wyborami prezydenckimi, gdy nawet tacy niby swoi komentatorzy zaczęli krzyczeć, że będzie porażka, Mariusz wyciągnął z ŕękawa prawdziwego asa. To było genialne. Jego spece pozbierali wcześniej numery IP wszystkich znaczących komentatorów, potem zrobił taką perfidną podmiankę, że komentarz jakiegoś politycznego komentatora trafiał na Pudelka i to z nickiem tamtejszego speca od zawirowań sercowych Dody. I na odwrót. Znany polityczny wichrzyciel Tata Drobiu otrzymywał komentarze o dietach odchudzających i o skarbach ze szmateksów, ale opatrzoną nickami swoich wiernych wyznawców. Ależ to była zabawa jak Mariusz opowiadał o tym co się działo na forach. Tak, to były chyba najzabawniejsze chwile w ciągu tych ostatnich dziesięciu lat. Potem zwalił to na ruskich hakerów. Jacek wygrał, ale miało to również pewne przykre konsekwencje. Nie wszyscy bloggerzy wytrzymali to nerwowo. Odpadło kilku, których teksty bywały przedmiotem niektórych ministerialnych dyskusji i analiz. Był taki spec od Śląska z dziwną łacińską ksywką i ten drugi z Katowic. Jakiś cwany podsekretarz stanu robił na podstawie ich tekstów analizy i przedstawiał jako swoje. Okazało się to dopiero po jakimś czasie, bo odkąd ci małpowani przez niego bloggerzy przestali pisać, to podsekretarz nie był w stanie zrobić żadnej rzeczowej analizy i po trzech miesiącach trzeba było go wywalić. Eeeech…”.

W tym momencie lupa ministra trafiła na kilka NRD-owskich znaczków ze swojsko brzmiącymi napisami.

- O żesz k… zaklął szpetnie po łacinie minister.

- Przecież to znaczki o kulturze serbołużyckiej.

Minister zaczął klikać nerwowo w klawiaturę, by wyszukać wiarygodne materiały na temat niemieckich Słowian w tajnej wersji Wikipedii redagowanej od kilku lat dla najwyższych krajowych urzędów, pod kierunkiem profesora, który napisał kilkunastotomową historię Polski.

Rety zostało ich tylko kilka tysięcy! A przecież wiedział, że Niemcy chwalą się dotowaniem i pielęgnowaniem ich kultury. Wiedział też że na Śląsku nikt kultury niemieckiej od lat nie dotuje, a ta rozrasta się niczym lubczyk w jego ogródku. Jak to się dzieje, myślał. Muszę o to zapytać Mariusza, może on coś będzie wiedział, albo będzie miał jakiś dobry pomysł, żeby to Prezesowi zgrabnie wyjaśnić”.

Coś zaczęło go łamać w kościach, czuł że powoli nadciąga zima. Ciężka zima.

 



tagi: znaczki nrd serbołużyczanie minister 

betacool
29 października 2017 13:10
8     2307    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

jolanta-gancarz @betacool
29 października 2017 18:42

Cudne;-). Znaczki i humoreska, czy jak się ta krótka forma sceniczna nazywa (bo to scenariusz gotowy!);-))). Mam nadzieję, że ciąg dalszy nastąpi.

zaloguj się by móc komentować

betacool @jolanta-gancarz 29 października 2017 18:42
29 października 2017 19:03

W sumie w zimowe niedziele będzie trudno o szukanie ogrodowych niespodzianek, a w klasery ministra można będzie czasami pozaglądać...

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool 29 października 2017 19:03
29 października 2017 19:13

A historia Serbołużyczan (nawet ta wikipedyczna) jest naprawdę niezwykła i wiele mówiąca. Ot choćby od 1945 roku:

Pierwsze miasta łużyckie zostały zajęte 19 kwietnia 1945, kiedy Armia Czerwona razem z 2. Armią LWP po sforsowaniu Nysy Łużyckiej zajęły miasta: Mužakow, Běła Woda, a dzień później, 20 kwietnia, miasta: Niesky, Grodk, Wojerecy i 21 kwietnia Budziszyn oraz Kamjenc. Pokonanie nazistów odmieniło jednak sytuację Łużyczan tylko pozornie: oficjalnie NRD popierała ich, a w praktyce kontynuowała politykę germanizacji. Głównie z powodu dużej religijności oraz oporowi przeciw upaństwowieniu rolnictwa Słowianie serbołużyccy sprawiali jednak komunistycznemu rządowi NRD wiele kłopotów. Podczas akcji przymusowej kolektywizacji dochodziło do incydentów niespotykanych nigdzie indziej w Niemczech wschodnich. Z tego powodu w lecie 1953 roku na Łużycach doszło do gwałtownych starć z milicją Ulbrichta. W trzech gminach górnych Błot doszło do otwartego powstania. Agitatorom rządu niemieckiego tylko dzięki ochronie milicji ludowej udało się uciec cało z łużyckich wsi.

Po ponownym zjednoczeniu Niemiec 3 października 1990 Łużyczanie starali się o utworzenie autonomicznej jednostki administracyjnej, jednak rząd Helmuta Kohla nie zgodził się na to. Nie uwzględniono postulatów połączenia Łużyc w jeden kraj związkowy (wciąż Łużyce Górne należą do Saksonii, a Łużyce Dolne do Brandenburgii; argumentacją rządową jest fakt, że Łużyczanie stanowią niewielki procent mieszkańców) i zdarzają się przypadki likwidacji szkół łużyckich nawet w terenach w większości zamieszkanych przez Łużyczan (z powodu trudności finansowych lub wyburzania całych wsi pod kopalnie odkrywkowe węgla brunatnego; faktem jest, że znajduje się coraz mniej chętnych osób do nauki w językach łużyckich).

W okresie powojennym liczba osób mówiących językami łużyckimi zmalała o połowę, a obecnie, wobec nasilającej się emigracji do zachodnich krajów związkowych, Łużyce stoją w obliczu całkowitej germanizacji. Serbołużyczanom grozi obecnie całkowita asymilacja z ludnością niemieckojęzyczną.

 

zaloguj się by móc komentować

chlor @betacool
30 października 2017 20:11

U mnie najbardziej pospolite, i mało wartościowe były poniemieckie znaczki z Hitlerem. Serie rożniły się tłem. Hitlery zielone, czerwone, itp. Aaa, podobnie było ze znaczkami z krolową brytyjską. Jak ktoś zaczynał zbierać znaczki, to pierwsze strony klasera miał z hitlerami i królową. Pełno tego było.

zaloguj się by móc komentować

betacool @chlor 30 października 2017 20:11
30 października 2017 21:28

Odcinek o znaczkami z angielską królową już mi się po łbie telepie.

A znaczek z Adolfem powędruje wraz z jedną z makulektur, bo będzie idealnie kompatybilny.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
15 grudnia 2017 19:39

"porozmyślać nieco o polityce polsko-niemieckiej i o gwałtownie rosnącym znaczeniu mniejszości niemieckiej na Śląsku, ale myśli nadal umykały mu w przeszłość."

Że też ten tekst umknął mojej uwadze. To jest horror politicus, coś tu napisał. Nie tylko dogoniłeś czas obecny ale i zrobiłeś kilka kroków w przód. No i dzięki za aluzje śląskie.

Witold? Witold Kiejstutowicz! Aleś ty jest zimny drań ...

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool 30 października 2017 21:28
15 grudnia 2017 19:40

"znaczkami z angielską królową już mi się po łbie telepie"

Super! Przebieram spoconymi nogami pod stołem.

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować