O skuteczności inteligenckich modłów
Zgodnie z obietnicą wracam do starej książeczki Edmunda Eltera dedykowanej inteligentnym mężczyznom. Już dziewięćdziesiąt lat temu, ten jezuita opisywał to, co my zwiemy dziś globalizacją:
„Krach jakiegoś większego banku na jednej półkuli odbija się silnym wstrząśnieniem gospodarczym na drugiej i pociąga fatalne skutki w dziedzinie społecznej, politycznej, a nawet moralnej. Jakiś większy nieurodzaj w Azji czy Ameryce powoduje zmianę cen towarów w Europie, co znowu w ten, czy inny sposób wpływa na całokształt ludzkich stosunków. Niezadowolenie robotników w jakimś kraju prowadzi do strajku; ten rozprzęga społeczne wiązania i wywołuje mniej lub więcej silny oddźwięk w innych dziedzinach ludzkiego życia” (s.64-65)
Ową sieć połączeń i nieprzewidywalnych reakcji nazywaną dziś "efektem skrzydeł motyla", ksiądz Elter rozpostarł także na sferę niematerialną:
„Gdybyśmy mogli na wskroś przeniknąć sferę ducha i wykryć w niej wszystkie najdrobniejsze choćby wahania, zobaczylibyśmy, że żaden czyn, choćby najmniej pozorny, choćby najbardziej ukryta myśl czy uczucie, nie staje bez takiego lub innego wpływu na bliższe a nawet i dalsze otoczenie”. (s.65)
Nasz jezuita zauważa, że ów splot połączeń dotyczy również wspólnoty Kościoła:
„A między chrześcijanami jeszcze ściślejszy wiara odkrywa węzeł. Wszyscy tworzą nie tylko jedną rodzinę, ale mistyczne ciało.
„Wielu was – pisze Paweł św. W liście do Rzymian – jednym ciałem jesteśmy w Chrystusie, a każdy z osobna jeden drugiemu członkami” (Rzym. XIII.5).
Taki jest fakt nagi, taka rzeczywistość. A co z tego faktu, z tej rzeczywistości wynika?
Św. Paweł wyprowadza wniosek o różności członków i różności funkcji, o wzajemnej zależności jednych od drugich. „Ciało nie jest jeden członek – powiada – ale wiele”. Bo „gdyby wszystkie były jednym członkiem, gdzie byłoby ciało? … Jeśliby wszystko ciało było okiem, gdzie byłby słuch?... A jeśli wszystko słuchem, gdzie powonienie?” (Kor., XII. 14-19). Stąd „nie może rzec oko ręce; nie potrzeba mi cię, ani zasię głowa nogom: nie potrzebujemy was „bo ciału każdego członka potrzeba. Dopiero wszystkie razem tworzą jedną całość, w której się odbywa ustawiczna wymiana usług. Wskutek tego: „jeśli cierpi jeden członek – powiada Apostoł – społu cierpią wszystkie członki”. (s. 65-66)
Jak widzimy wyobrażenie funkcjonowania mistycznego ciała Kościoła, dawno temu, u jego zarania nie było wcale takie trudne. Dziś patrząc na to, co mają do powiedzenia i autorzy i komentatorzy naszych internetowych religijno-kościelnych zaułków, rzecz wydaje się dużo bardziej skomplikowana. W czym główny problem? Ano chyba w tym, że aspirantów do pełnienia kierowniczej funkcji mózgu tylu, że trudno sobie wyobrazić ciało, które mogłoby sprostać tylu ośrodkom decyzyjnym. Natura broni się przed takimi przerostami i nawet, gdy mnoży odnóża, to ośrodek nimi kierujący jest jeden.
Wielogłowe poczwary (hydry, smoki) istniały jedynie w baśniach, ale warto zauważyć, że były to stwory mityczne, a nie mistyczne! Warto także odnotować fakt, że kończyły zazwyczaj posiekane, zdekapitowane i ostatecznie unicestwione. Co ciekawe, prawie każdy ośrodek doradczo – decyzyjny ten czarny scenariusz wieszczy, ale za ten stan rzeczy, siebie winić nie raczy. Obarcza więc zazwyczaj odpowiedzialnością inne części ciała, że niedowidzące, niedosłyszące, kulawe, niezborne i mało mistyczne.
A wszystko to w dobrej wierze, w wierze najgłębszej i najszczerszej – w wierze we własną nieomylność...
Niedawno na SN pojawił się tekst o tym, że Polska nie jest katolickim krajem. Muszę szczerze stwierdzić, że może ksiądz Elter takiej tezy by nie postawił, ale o religijności inteligentnych polskich mężczyzn miał zdanie nie najlepsze. Jeśli chodzi o osobisty kontakt z Bogiem, to za przykład stawiał inne kraje:
„Zachód – oczywiście mam tu na myśli Zachód wierzący – inaczej na to patrzy. Idźcie moi Panowie, w Paryżu na Montmartre, a zobaczycie tam niemal zawsze gromady, pogrążonych w cichej adoracji, inteligentnych mężczyzn i młodzieńców; zajdźcie w którejkolwiek porze dnia do ulubionego sanktuarium Paryża, do Notre-Dame des Victores, a zastaniecie równie wielu modlących się, co więcej - stawiających zapalone świece na ofiarę przy ołtarzu; wejdźcie do któregokolwiek z kościołów, a niemal zawsze zobaczycie kogoś z mężczyzn, czy to z koronką w ręku, czy pogrążonego w cichej rozmowie z ukrytym w tabernakulum Zbawcą. Zapytajcie kim jest ten ów z modlących się, a powiedzą Wam, że to profesor uniwersytetu lub jakiejś innej uczelni, ów inżynier, ten znów literat albo lekarz, ten student uniwersytetu i.t.d.
To com powiedział o Francji, to (…) można powiedzieć o Włochach, Niemczech i Belgii. I tam mężczyźni się nie wstydzą. I słusznie!”. (s. 115)
Po dziewięćdziesięciu latach wiemy, że bardzo wiele wiele się w tym względzie zmieniło. Nie wiem jaki z tego wyciągnąć wniosek. Może taki, że nie należy pokładać zbyt wielkiej wiary w moc inteligenckich modlitw, przynajmniej jeśli chodzi o w miarę bliską przyszłość powszechnego Kościoła?
https://allegrolokalnie.pl/oferta/ks-edmund-elter-religia-i-jej-nakazy-d3u
tagi: polska rekolekcje inteligencja edmund elter religia zachód laicyzacja
![]() |
betacool |
27 marca 2021 23:36 |
Komentarze:
![]() |
gabriel-maciejewski @betacool |
28 marca 2021 07:53 |
I nie bał się o to czy czytelnik go zrozumie...niesamowite! A Szustak dziś w kółko o tym co zrobić, jak się jakaś w księdzu zakocha...A jakie ma wzięcie i jaki jest prawdziwy.
![]() |
ainolatak @betacool |
28 marca 2021 08:59 |
Dzięki! Mimo, że mężczyzną nie jestem tym bardziej inteligentnym, mam o czym myśleć po takich rekolekcjach. Myślę, że ta cicha adoracja na Zachodzie, nie została unicestwiona, a jej owoce widać w tych mlodych mężczyznach z różańcem w ręku broniących zamykanych kościołów w Belgii i Francji. No i cicha jest zawsze lepsza niż pokazowa (zarówno inteligencka jak i ludowa)
![]() |
Andrzej-z-Gdanska @betacool |
28 marca 2021 09:29 |
Jako "młodszy aspirant, starszy wiekiem", aspirujący do inteligentnych mężczyzn przyznam, że ciekawie pisze ksiądz Elter, chociaż o tym "Zachodzie" to czyta się jak bajkę.
Też jak bajkę czyta się "perypetie" papieży Celestyna V i Bonifacego VIII i ich "piewcy" Dantego.
W efekcie nie jest jednak tak źle.
![]() |
saturn-9 @betacool |
28 marca 2021 10:25 |
W postheroicznych czasach nie ma miejsca na czystą, żarliwą postawę? W dół taki 'mimetyzm'?
ps
pogrążonych w cichej aroracji [ r miast d ]
![]() |
betacool @gabriel-maciejewski 28 marca 2021 07:53 |
30 marca 2021 10:30 |
Moim zdaniem prawdziwego duchownego rozpoznaje się po braku lęków i strachów. A strachy o zakochane w duchownych białogłowy to stukanie w dno, tyle że od spodu, czyli od strony piekła.
![]() |
betacool @ainolatak 28 marca 2021 08:59 |
30 marca 2021 10:33 |
Ja bym raczej pokładał nadzieję w tych, którzy przychodzą co niedzielę i w święta na mszę z żoną i dziećmi.
![]() |
betacool @Andrzej-z-Gdanska 28 marca 2021 09:29 |
30 marca 2021 10:38 |
Niechętnie odnoszę się do poczynań papieży, ale uważam, że w historii Kościoła jest tyle niezwykle inspirujących opowieści, że zajmowanie się propagandową literaturą z myślą wyłuskania z niej czegoś budującego dla Wspólnoty, papieżom nie bardzo przystoi.