-

betacool

O sztuce władania. Radoryski vs. Nienacki (do przerwy 22:2)

Makulektura


Michał Radoryski w swym powieściowym debiucie od razu rzucił się na głęboką wodę. Już tłumaczę dlaczego. Są takie kryminały, które rozpoczynają się od bardzo dramatycznej zazwyczaj sceny, która jest na dobrą sprawę finałem całej fabuły. Zakończenie już znamy, a cała akcja pokazuje ciąg zdarzeń, który nas do ostatecznego rozwiązania prowadzi. Sztuka zawładnięcia odbiorcą polega na podtrzymaniu napięcia narracji, bowiem samo zakończenie nie przyniesie nam niespodzianek. Powieść „Zbigniew Nienacki & Charles Dicknes” na takim właśnie schemacie się opiera. Koniec Nienackiego, czyli finał jego prywatnego i twórczego życia jest nam przecież dobrze znany…

A zatem pojawia się ze swą powieścią Michał i proponuje nam szaloną przygodę. Przenosi nas w czas, który znamy jako początki stanu wojennego, ale nie po to, by epatować nas solidarnościową martyrologią, lecz po to, by poznęcać się nad jednym nie do końca szeregowym funkcjonariuszem systemu – nad pisarzem Zbigniewem Nienackim. Jest to moment szczególny. Przed Nienackim 13 lat życia. Pisarz czuje, że świat, który zna, trzeszczy w szwach, że otwierają się nowe szanse i twórcze przestrzenie. Uwiera go to, że tłucze kolejne „Samochodziki”, jak FSO duże fiaty na Żeraniu i że jest to siermiężna taśmowa "masówa", a nie żadne pisarskie mercedesy. Chciałby coś zmienić, stać się pisarzem dla dorosłych, opowiadającym o ważnych sprawach. Ma swoje przemyślenia, o tym jak zostać pełnowymiarowym twórcą, ma pomysły, ale o tych projektach i projekcjach wie także „inny wymiar”. I oto w środku srogiej zimy wpada do domu Nienackiego duch, by stoczyć walkę o jego przyszłe pisarstwo. Po metafizycznej oprawie poznajemy, że jest to także walka o duszę Zbigniewa. My (tak jak we wspomnianym wcześniej kryminale) wiemy, jaki będzie ostateczny efekt tej walki. To będzie klęska - Nienacki napisze „Raz w roku w Skiroławkach”, „Wielki Las” i swoje największe ponoć dzieło - sagę „Dagome iIudex”. Misja, którą miał wypełnić duch, się nie powiedzie, a nam dane jest obserwować szereg zdarzeń, które do tego dobrze znanego nam końca, prowadzą. Te perypetie właśnie, a nie dobrze znane nam zakończenie, stanowią główną oś fabularną książki Radoryskiego. Przyznać muszę, że podróż w którą zabrał nas Michał, jest tak pełna metafizycznej dynamiki, że lektura jego książki zabrała mi ledwie dwa dni.

Zjawy, które się przez powieść Radoryskiego przewijają, to niezwykła zbieranina. Bohaterami owego równoległego wymiaru są nie tylko duchy historycznych postaci, lecz także osobowe kreacje prozy Nienackiego i innych PRL-owskich tuzów kultury. Wszyscy mają wiele do powiedzenia na temat roli twórcy, propagandy, kreowania artystycznych i historycznych koniunktur. Ten świat duchów i artystycznych kreatur uparł się, by pokazać Zbigniewowi (ale także czytelnikom prozy Radoryskiego) inny wymiar świata, świata, który pozornie świetnie znamy. Ten alternatywny obraz rzeczywistości, która nas otacza, jest tak mało rozpoznany, że wydaje się w istocie światem zjaw i duchów. Kłamstwa, manipulacje, celowe przeinaczenia, czyli po prostu literacka i naukowa propaganda rządzą światem i to na tyle skutecznie, że próby innej narracji są przez świat przyjmowane jako historie niestworzone i nieprawdopodobne. Tak właśnie odbiera je Nienacki.

Tyle, że nie tylko o odbiór tej nieprawdopodobnej rzeczywistości przez Zbycha tu chodzi. Zjawy pokazujące Nienackiemu historię alternatywną, walczą bowiem nie tylko o jego duszę, ale także o to, by zawładnąć naszą (czytelniczą) wyobraźnią i poprowadzić ją w stronę, w którą oficjalnie głoszona historia nigdy nas nie zawiedzie. Zwidy Nienackiego podsuwają mu wizje i scenariusze, o których systemowym funkcjonariuszom (takim jak Nienacki) nigdy nie było i nie będzie dane nawet śnić. Nienacki ma więc wybór – uwierzyć w rzeczywistość odkrywaną przez duchy, albo ją odrzucić jako spirytualno-spirytystyczne wizje podsuwane przez zawodny mózg i nadwyrężoną wyobraźnię.

Niestety ta perfidna i piekielna alternatywa dotyczy nie tylko duszy Nienackiego. Musi się z nią bowiem zmierzyć także czytelnik. On, tak jak Zbychu, może ów alternatywny świat próbować unieważnić, albo się nim przejąć, zaintrygować, zainteresować i podjąć próbę podążenia „spirytualnymi” ścieżkami. Zbych Nienacki, jak wiemy z jego biografii, trzymał się twardo swojej wizji literatury i historii.

Sądzę, że liczni czytelnicy nie postąpią inaczej niż pisarz z Jerzwałdu. Prychną, wzruszą ramionami, by stwierdzić, że odjazd zaproponowany przez Radoryskiego, to twory chorej wyobraźni, którymi nie warto obarczać świadomości, bo są jak wirus, który, jeśli nią zawładnie, to obróci dotychczasowy świat w nicość, a sklecenie go na powrót będzie wymagało odwagi i uwierzenia w teorie szerzone przez zjawy i duchy. Lepiej i bezpieczniej umieścić świat zjawiskowych teorii w butelce z napisem „Dżinn - Nie otwierać! ”.

Niektórzy, których określiłbym kustoszami pamięci pisarza z Jerzwałdu, stwierdzą zapewne, że książka Radoryskiego jest próbą uwalania błotem Nienackiego, albo próbą deprecjonowania jego prozy.

By wziąć pod uwagę i taką możliwość, nie pozostało mi nic innego, jak osobiste zmierzenie się z najbardziej ponoć wartościowym fragmentem twórczości Nienackiego.

Sięgnąłem po dzieło, którego dotąd nie czytałem, a z którym Nienacki wiązał duże nadzieje i uważał je za najwybitniejsze w swojej twórczości, czyli po „Dagome iudex”.

Wikipedia twierdzi, że zostało ono przyjęte przez krytyków i felietonistów milczeniem i było niemal nie zauważone przez czytelników. Przyczyn tego stanu rzeczy doszukiwano się w braku gotowości czytelników na eksperymenty obyczajowe i gatunkowe (mało znane wtedy fantasy), kiepską jakość papieru dwóch pierwszych tomów, spóźniony druk tomu trzeciego. Splot niekorzystnych okoliczności miał również polegać na tym, że w latach 1989-90 księgarnie zalała fala literatury faktu, a do tego trendu, pornograficzno-średniowieczne fantazje miały się mniej więcej tak, jak akwamaryna do dupy Maryny.

Nie była to jedyna nieudana próba lokowania tego produktu. Tak dalszy ciąg tych zmagań opisuje wikipedia:

„Pomimo dużego nakładu pierwsze wydanie Dagome iudex okazało się fiaskiem.

Już po śmierci Zbigniewa Nienackiego wdowa po pisarzu, Helena Nowicka, postanowiła własnym sumptem wznowić powieść, co nastąpiło w roku 1994 lub 1995. Świadoma wartości literackiej dzieła, ale zrażona niepowodzeniem pierwszego wydania, podjęła decyzję o zmianie tytułu na "Historia sekretna" i nie ingerując w treść opublikowała powieść w założonym przez siebie w tym celu wydawnictwie "Domina". Powieść ukazała się, tak jak pierwowzór, w trzech tomach. W wyniku braku jakichkolwiek działań marketingowych oraz braku zainteresowania księgarzy, drugie wydanie zakończyło się jeszcze większym fiaskiem niż pierwsze”.

Jak się okazało, śmierć pisarza nie ożywiła czytelniczych sentymentów na tyle, by pociągnąć sprzedaż. Opatrzenie produktu nowym tytułem, także nie przyniosło oczekiwanego efektu.

Myślę, że także od tych wydawniczych klęsk miały ocalić Nienackiego duchy, które go nawiedziły w powieści Radoryskiego…

Żeby było jasne – nie przeczytałem całej trylogii, a jedynie dwa pierwsze tomy. Nie będę się wgłębiał w duperelne szczegóły, które wyciągali niektórzy detaliczni krytycy Nienackiego twierdzący, że w średniowieczu nie noszono kalesonów. Nie będą tego czynił bowiem i Michał Radoryski podsypał nieco karmy takim sępom, którzy mogą nieco postrzelać ślepymi nabojami, do momentu, gdy nie opróżnią krytykanckiego „rewolwerowego magazynka”.

Przejdę do spraw zasadniczych. Nienackiemu wydawało się, że napisana przez niego trylogia będzie wielkim dziełem o sprawowaniu władzy. Mało tego, wyobrażał sobie, że tak jak Dagome zawładnie kolejnymi plemionami i obszarami, by zbudować swoje państwo, tak on zawładnie czytelnikami i wykreuje nowy segment rynku wydawniczego. Pomysł był prosty, należało podrasować treść książki, którą PRL-owska racja stanu ulokowała na półkach w większości polskich domostw, czyli „Starą baśń” Kraszewskiego.

Nienackiemu marzyła się prawdziwie ostra jazda. Nie chciał wiecznie tuningować swoich „Samochodzików”, bo wymyślił sobie, że prawdziwym literackim paliwem będzie wysokooktanowa pornografia. Pierwszy tom jego przedpiastowskiej powieści realizuje ten koncept z bezlitosną konsekwencją. Możemy być pewni, że każdy kolejny zalążek fabuły będzie początkiem narracyjnej pętli, która na pewno znajdzie swój koniec (tu użyję terminologii golfowej) w jakimś dołku. Myślę, że takie właśnie były wyobrażenia Nienackiego o sprawowaniu pełni władzy, był on bowiem w swym literackim zapale konsekwentny aż do bólu. Zmagając się z kolejnymi rozdziałami utworu przekonamy się, że główny bohater przypieczętuje każdy etap swej państwotwórczej działalności znalezieniem jakiegoś kolejnego nie eksplorowanego fabularnie otworu, obiecującego jego prąciu choć namiastkę ekscytacji. Wyjątkiem jest chyba tylko dziupla z gniazdem dzikich pszczół, ale i tego nie mogę być pewien, bowiem nie przeczytałem tomu trzeciego.

Aż dziw, że do tego eposu tak nieśmiało sięgają tak zwani turbolechici, bowiem Dago (główny bohater) musiał ewidentnie korzystać z turbo napędu, skoro potrafił się szczycić ukończeniem siedmiu (tym razem terminologia bobslejowa) ślizgów w ciągu nocy. Być może od niedoszłego literackiego bohatera Wielkiej Lechii jej zwolenników odstręczają przedpiastowskie wątki pedofilskie i zoofilskie, bo i takich wizji Nienacki niestety nie szczędził.

Ktoś mógłby powiedzieć, że i Radoryski nie stroni od pokazywania ewidentnego eschatologicznego sadyzmu, roztaczając przed czytelnikiem wizje bezwzględnych okrucieństw wykreowanego przez siebie piekła. Uwierzcie mi jednak, to naprawdę nie jest ta sama liga twórczej kreacji.

Drugi tom sagi wydał mi się lepszy od pierwszego. Co prawda Dago i tu szaleje ze swą „żołędną różdżką”, ale okazuje się że z „nienackiego” punktu widzenia folgowanie instynktom jest dużo naturalniejsze, niż sadyzm powodowany ich tłumieniem. Kto chce, ten niech skonfrontuje, czym różni się piekielny brutalizm Radoryskiego od realizmu okrucieństw zapodanego przez Nienackiego przy opisach wyczynów zwolenniczki seksualnej wstrzemięźliwości - księżnej Gedanii.

Kustosze pamięci Nienackiego obruszą się zapewne, że podążam ścieżkami pornograficznych i sadystycznych epizodów, zamiast skupić się na wątkach dotyczących zdobywania i umacniania władzy i tworzenia organizacji, jaką jest państwo. Te wątki są moim zdaniem zdecydowanie ciekawsze i są jedyną warstwą, która się u Nienackiego jako tako broni. Otóż Dago, oprócz tego, że namiętnie zajmował się prokreacją, to z nie mniejszym zapałem oddawał się kreacji państwa. O tym, że jest to jego główna rola, świadczy bluźniercze rozwiniecie przydomku bohatera - Dago syn Bozy. Syn Boży stworzył Kościół, a syn Bozy w prozie Nienackiego tworzył państwo. Oczywiście w tych planach organizacja kościelna także się pojawiła, ale Dago traktował ją wybitnie instrumentalnie.

Podręcznikiem rządzenia jest w powieściowym cyklu fikcyjna tajemnicza bizantyjska „Księga grzmotów i błyskawic”. Posłuchajmy jej fragmentu przytoczonego przez Dago:

„- W „Księdze grzmotów i błyskawic”, w rozdziale o sztuce rządzenia ludźmi” napisano: „Nie istnieje człowiek, sprawa, zjawisko, a nawet żadna rzecz, dopóty, dopóki w sposób swoisty nie zostały nazwane. Władzą jest więc moc swoistego nazywania ludzi spraw, zjawisk i rzeczy tak, aby te określenia przyjęły się powszechnie. Władza nazywa co jest dobre, a co złe, co jest białe a co czarne, co jest ładne, a co brzydkie, bohaterskie lub zdradzieckie; co służy ludowi i państwu, a co lud i państwo rujnuje (…). Władza określa nawet, który bóg jest silny, a który słaby, co należy wywyższać, a co poniżać”.

Rady z tej księgi przypominają do złudzenia zalecenia z „Księcia” Machiavellego, ale że Dago„Księcia” znać przecież nie mógł, to transponował i eksplorował bizantyjską „burzową księgę” i to w dobrze znany nam hedonistyczny sposób:

„- Uważasz się za mądrego skrybo. Tedy powiedz mi, co jest najsłodsze na świecie?

- Miód – odparł bez namysłu Herim.

- Głupiś. Najsłodsza na świecie jest władza nad innymi ludźmi. Władca może jeść tyle miodu , ile zechce, i ile razy zechce.

- Masz rację, panie.

- A powiedz mi Herimie, co jest najmilsze na świecie?

- Niewiasta, panie.

- Głupiś Herimie. Najmilsza na świecie jest władza. Dzięki niej możesz mieć każdą niewiastę. I tyle ich, ile zechcesz.

- Masz rację, panie. Nie pomyślałem o tym.

- A powiedz mi Herimie, co jest najpotężniejsze na świecie.

- Bóg, panie. A może bogactwo? Wiedza też jest potęgą.

- Głupiś Herimie. To przecież jasne, że najpotężniejsza jest władza. Cesarz Karol naznaczał papieży, a wiec rządził Bogiem chrześcijan. Trzy razy się rozwodził, choć to zakazane, i otrzymywał zgodę, a może nawet nikogo o zgodę nie pytał. Nie miał żadnej wiedzy, nie umiał czytać i pisać, a przecież władał potężnym państwem i mędrcy go słuchali. Bogactwo powiadasz? Jeśli ktoś ma władzę, zdobywa bogactwo. Po prostu zabiera je innym”.

W najciekawszych i niestety słabo eksplorowanych przez Nienackiego wątkach okazywało się, że prawda była nieco inna. Bogactwa można było bowiem zabierać, ale jedynie z miejsc, którymi się włada. Czasami przedstawiały one wartość zbyt małą, by móc kontynuować wielkie przedsięwzięcia. Wtedy na kartach powieści pojawił się przedstawiciel kupieckich gildii mających swe siedziby w miejscach przez Dago nierozpoznanych. Te tajemnicze ośrodki kapitału dysponowały władzą wydawania bezwzględnych wyroków, usuwania opornych władców i udrażniania wygodnych gildiom szlaków handlowych prowadzących hen od Bałtyku aż do Bizancjum…

Wielka szkoda, że Nienacki te wątki ledwie musnął, kontentjąc się pompowaniem treści krażących wokół łon i pośladków kolejnych białogłów. Uważam, że pornograficzne ciągoty Nienackiego katastrofalnie zdołowały jego prozę.

Uważam także, że jeśli Michał Radoryski będzie kontynuować swój cykl, to niestety kiedyś będzie musiał się z tym minowym „polem golfowym” zmierzyć. Mam nadzieję, że nie utknie fabularnie w jakimś „dołku”.

Na razie moim zdaniem Radoryski z Nienackim wygrywa, a jeśli ktoś ma wątpliwości, to proponuję śledzenie siedmiodniowej rozgrywki:

Radoryski

https://allegrolokalnie.pl/oferta/m-radoryski-z-nienacki-and-ch-dickens-rozetta

kontra Nienacki

https://allegrolokalnie.pl/oferta/z-nienacki-ja-dago-ja-dago-piastun

Żeby nie stawiać jednego tomu twórczości Radoryskiego przeciw dwóm tomom prozy Nienackiego, dorzucam do aukcji książki Michała jego artykuł sprzed kilku lat p.t.„Publicystyczni gangsterzy”. Nie czynię tego bez powodu, tak się bowiem składa, że to także jest tekst traktujący o tym, o czym tak bardzo chciał tworzyć Nienacki, czyli o sztuce władania…



tagi: propaganda  recenzja  władza  powieść  pornografia  zbigniew nienacki  rynek literacki  michał radoryski  dagome iudex 

betacool
15 kwietnia 2020 20:50
40     2483    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

umami @betacool
15 kwietnia 2020 21:16

Rewelacja. Nie mam nic do dodania. Ale jestem dopiero przy 160 stronie :) Czytam powoli i robię przerwy.
Może rozwinięcie perypetii tej żołędnej różdżki pojawi się w części Zbigniew Nienacki vs Magda Ogórek? Trywialne, ale narzuca się...

zaloguj się by móc komentować


tadman @tadman 15 kwietnia 2020 22:01
15 kwietnia 2020 23:18

Ładnie to ująłeś, że sponsorowany autor nie jest wolny i chcąc się przypodobać płacącemu coraz bardziej plącze się w rozszyfrowywaniu oczekiwań zleceniodawcy. Patrząc na to z boku to był po prostu bidny (nie poprawiać) chłopina.

zaloguj się by móc komentować

Draniu @tadman 15 kwietnia 2020 23:18
16 kwietnia 2020 06:30

Menda ubecka nie była taka biedna jak na tamte czasy. Mnie miedzy innymi  imponuje w książce,że autor dobiera się bez pardonu do tych co to unurzani są w sentymatach z tamtego okresu.. Do tych naiwniakow ,co to wracają wspomnieniami  z dziecinstwa ,do tych ckliwych historyjek dotyczacych "Pana Samochodzika"..Autor maskruje ironią..

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool
16 kwietnia 2020 07:38

Recenzja super, dziękuję w imieniu Michała. Że też nik nie zauważył tego cytatu z Ebenezera Rojta na początku.

zaloguj się by móc komentować

tomciob @betacool
16 kwietnia 2020 08:39

Pomiędzy zauważył a dostrzegł jest delikatna i subtelna różnica. To miał być cały komentarz ale go rozwinę. Można coś zauważyć albo zbyć wyniosłym milczeniem. Kimże jest Ebenezer Rojt aby go zauważać?

zaloguj się by móc komentować

tomciob @tadman 15 kwietnia 2020 22:01
16 kwietnia 2020 08:43

Głosy są jednym z wielu objawów klinicznych choroby o nazwie schizofrenia.

zaloguj się by móc komentować

tadman @gabriel-maciejewski 16 kwietnia 2020 07:38
16 kwietnia 2020 08:51

Jak nie, jak tak i lepiej, cytat nie jest z Ebenezera, a autor zastawił pułapkę; jednak Ebenezer nie złapał się w nią i nie oświadczył, że to nie cytat z jego "twórczości". :)

zaloguj się by móc komentować

tadman @Draniu 16 kwietnia 2020 06:30
16 kwietnia 2020 08:55

Dla mnie bidny chłopina = ktoś żałosny, żenujący

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
16 kwietnia 2020 10:00

"Uważam także, że jeśli Michał Radoryski będzie kontynuować swój cykl, to niestety kiedyś będzie musiał się z tym minowym „polem golfowym” zmierzyć. Mam nadzieję, że nie utknie fabularnie w jakimś „dołku”."

"Pole golfowo-minowe" dobre, b. dobre. To jak Piszczyk w Zezowatym szczęściu na tym polu między wybuchami bomb luftwaffe. Aż bierze żałość na tow. Nienackiego. Biedne niemądre stworzenie w musztardówkach. P. Michał chyba już zapowiedział, że się zmierzy z porno nienackim i prawie że zmierzył się tworząc ten wątek orgii w niedalekiej leśniczówce. Dla mnie by to wystarczyło. I jeszcze ten donosiciel nazwiskiem Sobota. Szkoda że nie Sowa.  

Radoryski na prawdę się postarał, bo na tak jak sugerujesz na tle jego prozy, wychodzą niedostatki strukturalne Dagomego Nienackiego. Powieść Radoryskiego to wielopiętrowa architektura i na dodatek wiele z tych pięter jest w innych wymiarach. Władza naturalna, potępieńcza i władza łaski, władza zbawienia.

zaloguj się by móc komentować

atelin @betacool
16 kwietnia 2020 10:18

Plus, bo co innego?

zaloguj się by móc komentować

atelin @umami 15 kwietnia 2020 21:16
16 kwietnia 2020 10:20

Ogórek to przynajmniej trochę ładna jest. Ja czekam obśliniony na "Ninackiego vs Tokarczuk".

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami 15 kwietnia 2020 21:16
16 kwietnia 2020 10:24

160 strona. Znaczy brutalizm piekła już za tobą...

Nie wiem, co ty kombinujesz. Dawno temu babcia mi kazała latać po liście dębu, żeby kiszone ogórki były twarde, ale to ma chyba niewiele wspólnego z twoimi projekcjami.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @tadman 15 kwietnia 2020 22:01
16 kwietnia 2020 10:27

W internecie zostało po nim trochę okruchów. W druku do momentu wydania powieści wyglądało to dużo skromniej. Odnalazłem artykuł z gazetki Rozetta i świetny szkic w numerze rzymskim SN. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @tadman 15 kwietnia 2020 23:18
16 kwietnia 2020 10:31

Na moje oko, to jeszcze mógł mieć jakieś kompleksy, zwłaszcza jeśli chodzi o bobsleje.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Draniu 16 kwietnia 2020 06:30
16 kwietnia 2020 10:34

Żal za goździkami w musztardówce...

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 16 kwietnia 2020 07:38
16 kwietnia 2020 10:36

"Nie można zbudować stacji trafo na dworcu, do którego dojeżdżają tylko parowe lokomotywy".

zaloguj się by móc komentować

betacool @tadman 16 kwietnia 2020 08:51
16 kwietnia 2020 10:42

Nie martw się. Jestem przekonany, że już się cieszy, bo "odkrył", że rewolwery nie mają magazynków. 

zaloguj się by móc komentować

tadman @betacool 16 kwietnia 2020 10:36
16 kwietnia 2020 10:42

To motto autorowi raczej podsunął Vincenzo. :)))

zaloguj się by móc komentować

atelin @betacool 16 kwietnia 2020 10:42
16 kwietnia 2020 10:44

Mają, tylko swoiste.

zaloguj się by móc komentować

betacool @atelin 16 kwietnia 2020 10:20
16 kwietnia 2020 10:46

Mnie to trochę martwi, bo jak dotąd w XXI wieku, udało mi się nie przeczytać niczego, co wyszło spod ręki XXI-wiecznego noblisty.

zaloguj się by móc komentować

atelin @atelin 16 kwietnia 2020 10:44
16 kwietnia 2020 10:47

Po chwili zastanowienia: "Mają, tyle że swoiste."

zaloguj się by móc komentować

atelin @betacool 16 kwietnia 2020 10:46
16 kwietnia 2020 10:49

Bo nie ma sensu zawracać sobie dupy tymi kretynami i kretynkami.

zaloguj się by móc komentować

betacool @tadman 16 kwietnia 2020 10:42
16 kwietnia 2020 10:52

Taka szpadrynka wysunięta z jego rękawa...

zaloguj się by móc komentować

betacool @atelin 16 kwietnia 2020 10:49
16 kwietnia 2020 10:55

Trochę się martwię o Michała, bo będzie musiał osobiście przekopać to ściernisko szpadlem. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool 16 kwietnia 2020 10:55
16 kwietnia 2020 10:57

Lektura Dżeromskiego chyba go jednak mocno zahartowała. Największe piekło już za nim.

zaloguj się by móc komentować

atelin @betacool
16 kwietnia 2020 10:59

https://pl.wikipedia.org/wiki/Laureaci_Nagrody_Nobla_w_dziedzinie_literatury

Opis Tokarczuk w tym ZOO zwala z nóg.

"A golenie jego nie były połamane" - moje zostały roztrzaskane.

zaloguj się by móc komentować

atelin @betacool 16 kwietnia 2020 10:55
16 kwietnia 2020 11:02

Sam się na to pisał, chcącemu nie dzieje się krzywda. Pozostaje podziwiać ten ogrom codziennej harówy.

zaloguj się by móc komentować

tadman @betacool 16 kwietnia 2020 10:52
16 kwietnia 2020 11:02

Zgadza się, nie dość że prześmiewcza pułapka to jeszcze z nadzieniem.

zaloguj się by móc komentować

Nova @gabriel-maciejewski 16 kwietnia 2020 07:38
16 kwietnia 2020 11:11

Ja Nienacki vs Dickens przeczytałem w ciągu 3 dni. Rewelacja. Może Pan powiedzieć kiedy będzie " Zbigniew niecnacki vs Karol Estreicher" ?

Pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Nova 16 kwietnia 2020 11:11
16 kwietnia 2020 11:15

Pod koniec roku, bo Michał teraz kończy za mnie kryminał pod tytułem "Komisarz Zdanowicz i pończochy guwernantek". Jest w połowie. Nie mogłem tego ciągnąć, bo mam na głowie inny, średniowieczny projekt

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @betacool
16 kwietnia 2020 11:43

Michał Radoryski dostarczył nam swoją książką tak wielkiej uciechy,że może być spokojny o następne tomy. "Chcący" czy niechcący uderzył w "środek tarczy" czyli wyśmiał to, co było w tzw. socjalistycznej nadbudowie - do wyśmiania.

Ciekawe,że wyśmiewaliśmy się za Gierka i Jaruzelskiego z tych wszystkich Nienackich, Przymanowskich- do zajadów w ustach ale potem wszystko ucichło, bo Michnik z Geremkiem "poszli się namawiać z Kiszczakiem i Jaruzelem" a ci z towarzyszami radzieckimi. I cisza zapadła nad tą trumną.

Podejrzewam,że problemy Nienackiego z jego książkami dla dorosłych wzięły się stąd, że próbka pt."Raz w roku w Skiroławkach" była powieścią z kluczem i podobno są w niej ujawnione poważne deficyty niektórych kolegów literatów "na odcinku erotycznym". Nawet jeśli nie było to zamierzone, to musiało być coś na rzeczy, skoro  napadł na książkę sam  tow. Daniel Passent, o którego problemach ze słynną żoną nie trzeba pisać. Taka zniewaga, jak opisywanie niedostatków aspirujących literatów ożenionych np. z Informacją Wojskową (a co drugi był tak ożeniony) musiała się skończyć wykreśleniem ze "świętych ksiąg" literackiego PRL.Miał Nienacki pecha albo uważał,że mu wolno robić sobie śmichy-chichy ale to nie był moment na żarty. Wszyscy literaci-staliniści z braćmi Brandys na czele, stali się właśnie płomiennymi patriotami i mieli spotkania w parafiach z najbardziej zawziętymi antykomunistycznymi katolami. :)))

zaloguj się by móc komentować

betacool @pink-panther 16 kwietnia 2020 11:43
16 kwietnia 2020 11:56

Ten Herim z powieści Nienackiego, to taki kronikarz-intelektualista-literat. Erotoman i zdrajca. Każda zmiana sojuszy i władzy krzywdy mu jednak nie czyni. 

P.S. Nurkowanie w skirołwaskich grzęzawiskach... Naprawdę Michałowi nie zazdroszczę.

zaloguj się by móc komentować

tadman @pink-panther 16 kwietnia 2020 11:43
16 kwietnia 2020 12:04

Ciekawa perspektywa; został użyty do posprzątania i jak służąca do tego ścierka został wyrzucony?

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @betacool
16 kwietnia 2020 13:06

Świetna notka z władania piórem/klawiaturą przez autora.

Michał Radoryski musi uważać, bo mu rośnie konkurencja!

zaloguj się by móc komentować

betacool @pink-panther 16 kwietnia 2020 11:43
16 kwietnia 2020 16:50

Kosząc trawkę trochę o tym myślałem. Pisarz  który tworzy powieść z kluczem nie przerzuca się potem na średniowieczną bezkluczowość. No chyba, że tak przeżył te utarczki z Passentem,  że stwierdził, że dalej będzie pisał o tym co lubi, tyle że w scenografii do której nikt się nie przyczepi. W świecie fantazy mógł popuścić lejce.  Wyszła z tego gra, ale na pewno nie o tron.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Andrzej-z-Gdanska 16 kwietnia 2020 13:06
16 kwietnia 2020 16:51

Dziękuję. 

Michał nie musi się martwić.  Ja robię w branży surowców wtórnych...

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool 16 kwietnia 2020 16:51
20 kwietnia 2020 14:03

Dość niemrawo to szło, ale na forum  "Znienacka" sprowokowałem jednak jakąś dyskusję.

Tu ją można sobie śledzić:

https://znienacka.com.pl/index.php/forum/wokol-nienackiego/zbigniew-nienacki-vs-michal-radoryski-czyli-szydera/paged/8/?foro=signin

zaloguj się by móc komentować

ArGut @betacool 20 kwietnia 2020 14:03
20 kwietnia 2020 14:20

Poprawię link do forum - ZNIENACKA.com.pl Mogli by się szarpnąć miłośnicy z forum i  4 PLN wyłożyć na Zbycha.

zaloguj się by móc komentować

betacool @ArGut 20 kwietnia 2020 14:20
20 kwietnia 2020 16:54

Chyba ich przeszacowałeś o 50%. 

Ale doceniam ich za odwagę.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować