-

betacool

Requiem dla Baroku cz.2. Żywy pieniądz i wojna. Czy bez zaciągania długu można zostać bankrutem?

makulektura(y) z 15 grudnia 2021

źródło: Holy League (1684)

 

Edward Mierzwa, Anglia a Polska w epoce Jana III Sobieskiego, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1988, nakład 2000 egz., 350 stron

 

tekst dedykuję Jędrkowi, mojemu koledze „po historii”, którego (wprawdzie tylko literalnie) dziś poznacie

 

Pamiętam z dzieciństwa moment, gdy wtedy jeszcze PRL-owska telewizja, zachwyciła się efektami filmu poklatkowego. Można było w kilkanaście sekund prześledzić los roślin, od kiełkującego nasionka po martwiejącą łodygę; albo kwiat, który rozkwitał z pąka, a już po chwili wiądł gubiąc płatki.

Wyobraźmy sobie, że to historia jest takim właśnie filmem. Wybieramy obiekt do obserwacji, a potem puszczamy klatki wydarzeń w przyśpieszonym tempie, zatrzymujemy w wybranym przez siebie momencie lub doprowadzamy taki „film” do dajmy na to 1919 roku. Wyobraźmy sobie, że ustawimy sobie przyśpieszony podgląd na uczestników przedsięwzięcia zwanego Ligą Świętą z 1684 roku.

Po ponad stu latach padła Rzeczpospolita Obojga Narodów, ledwie dwa lata później na cmentarzu (a może nawet śmietniku) historii wylądowała Republika Wenecka. Kolejny wiek to powolny schyłek Państwa Kościelnego. Pierwsza Wojna Światowa zakończyła historię cesarstwa austro-węgierskiego i carstwa rosyjskiego.

Z perspektywy ponad dwóch wieków wygląda to tak, jakby Liga Święta zebrała samych historycznych pechowców, by nie rzec, historycznych bankrutów. Gdybyśmy przyjęli, że materią historii kieruje bezduszne koło rulety dziejów, to z rozgrywki od stolika, przy którym zasiadały państwa „świętej koalicji” wszyscy odeszli mocno ograni. Tylko nielicznym z tej grupki, dane było się było potem nieznacznie odegrać.

Można oczywiście wziąć pod uwagę teorię, że mechanizmami historii sterują ludzie i tworzone przez nich organizacje. Przy takim założeniu musielibyśmy stwierdzić, że nieszczęsny scenariusz godzący w uczestników tego przedsięwzięcia rozpisali i zrealizowali złośliwi, konsekwentni i bardzo pamiętliwi „producenci historii”. Zdawałoby się, że ludzki horyzont czasowy wyklucza taką wielopokoleniową eksterminacyjną zaciętość. Może powinniśmy zatem powinniśmy skorzystać ze zdania pewnego polityka, który znacząco obniżył wpływ ludzi na mechanizmy historii twierdząc, że nie ma wiecznych sojuszników, ani wiecznych wrogów; wieczne są tylko interesy i obowiązek ich ochrony.

Musimy przyznać, że wizja wiecznych interesów i ludzi, którzy jedynie ich strzegą, dobierając sobie coraz to innych sojuszników, by osłabiać coraz to innych wrogów, sprawia że nasz poklatkowy film dotyczący losów uczestników Ligi Świętej, mógłby nabrać pewnych cech prawdopodobieństwa. Warunek jest jeden, że musielibyśmy się dogrzebać wiecznego interesu lub zbioru interesów, wokół którego obracało się koło historycznej rulety.

Najpierw jednak wypada ocenić, z czym uczestnicy tej rozgrywki siadali do stołu. Aby jakakolwiek walka o wygraną miała sens, należy przystąpić do niej z odpowiednimi środkami i z wiarą w powodzenie. Na poziomie historii, wiarę wzmacniają charyzmaty. Te ostatnie zapewniał Lidze Świętej udział papieża. Od strony świeckiej też nie było z nimi źle, bowiem w przedsięwzięciu uczestniczył cesarz, a także król najrozleglejszego państwa w Europie. Taki mariaż stanowił jednocześnie dużą siłę militarną. Po wiedeńskiej wiktorii projekt miał także olbrzymi potencjał propagandowy. Europejskie dwory huczały o imponującym zwycięstwie, angielska prasa rozpisywała się o Rzeczpospolitej i królu Janie jak nigdy dotąd. Od strony logistycznej, dyplomatycznej i ekonomicznej wsparła ów projekt Wenecja, która bez wątpienia była głównym architektem zawiązania Akademii Argonautów (geograficzne towarzystwo skupiające gospodarcze i polityczne elity). Perspektywy sojuszu były tak rozległe, jak wielkie były europejskie terytoria zajmowane przez Turcję. Zasada była bowiem prosta. Wygrywaj i anektuj, co zdobyłeś. Dodajmy, że układ był otwarty dla innych chrześcijańskich państw chcących przystąpić do antytureckiej koalicji.

Gdy uzmysłowimy sobie polityczny, ba!, historyczny potencjał takiego przedsięwzięcia, to musielibyśmy uznać, że zapowiada się naprawdę gruba gra, a historycy powinni się wręcz rzucić na tak nośny temat.

Tu muszę na chwilę przerwać i wprowadzić do swych gawęd postać mojego kolegi „po historii”. Skryję go za mało maskującym pseudonimem „Jędrek”. Otóż pośród całej masy zarzutów, które stawia towarzystwu ze Szkoły Nawigatorów, pojawia się i ten, że my tu w sposób nieadekwatny, a więc i w dużym stopniu nieuprawniony, pastwimy się nad historykami, wytykając im różne wydumane słabości i zaniechania. Ja oczywiście głęboko się z Jędrkiem nie zgadzam, bowiem swoje teksty opieram o to, czego się dowiaduję z różnych rozproszonych, często także historycznych opracowań. W tych utyskiwaniach chodzi mi bardziej o mentalny paraliż, o uznanie, że w byciu historykiem chodzi o znajomość dat, nazwisk, okoliczności, a profesjonalizm zwalnia od ciekawości i stawiania nowych pytań.

Żeby nie być gołosłownym możecie zerknąć na dyskusję, która dotyczyła Ligi Świętej, a przetoczyła się niczym pluszowy walec na portalu historycy.org.

Nie będę niczego cytował, przytaczał, ani polemizował. Można wyrobić sobie zdanie na co stać ludzi „po historii” i tej dziedziny pasjonatów. Moim zdaniem ożywczej mocy, świeżości i mocy jest tu tyle, co z w puszce ciepłego „Harnasia”. Ale to nie całość materiałów do przemyśleń, które dedykuję dziś Jędrkowi. Zdaję bowiem sobie sprawę z tego, że nawet puszkowane tanie piwo może mieć na środku Sahary jakiś potencjał. Pod jednym wszakże warunkiem, że ten płyn wewnątrz puszki znajdziemy. O czym ja piszę? Otóż zerknijmy, jak przedsięwzięcie zwane Ligą Świętą traktuje polska wikipedia (zresztą nie tylko ona, pozostałe krajowe encyklopedie także). Jest to jedno zdanie. Jedno!

A teraz kierując się najzwyklejszą ludzką ciekawością zerknijmy, jak owo sprzymierzenie opisuje angielska wikipedia.

Sama ilość robi wrażenie. Tekstu jest kilkadziesiąt jeśli nie sto razy więcej.

źródło: Holy League (1684)

Do tego mapy, ciekawe ilustracje. Ale nie to jest przecież najważniejsze. Najistotniejsza jest kwestia, z którą mam nadzieję, Jędrek jakoś się będzie musiał zmierzyć. Dlaczego temat Ligi Świętej dziesiątki razy bardziej interesuje angielskich badaczy i opowiadaczy historii, niż tych naszych. Dlaczego oni, a nie my piszemy i opowiadamy swoje dzieje. Cóż na to nasi lokalni naukowcy? Zabrakło im grantów, chęci, zawodowej ciekawości, czy odwagi?

Jak mi Jędrek na to pytanie odpowie, to kolejnym razem, gdy o nim wspomnę dam Wam znać. Póki co wracajmy do Świętej Ligi, po to by pokazać jaki potencjał narracyjny wiąże się z opisywaniem tego przymierza. Dziś z racji tego, że tekst powinien zmierzać już ku rozwinięciu i ku wnioskom, skupię się tylko na jednym elemencie. Przytoczę kilka informacji na temat niektórych aspektów finansowych tego przedsięwzięcia.

Nie chcąc wchodzić w paradę naszemu Gospodarzowi, który na temat wojny i kredytu napisał dwa innoepokowe tomy, postaram się Wam dziś opowiedzieć o prowadzeniu wojny nie na kredyt, a za tak zwaną gotowiznę, którą w owych czasach zwano brzęczącą monetą.

Otóż króla Jana III Sobieskiego można pod tym względem postawić za wzór do naśladowania. Wiele lat wcześniej przed opisywanymi tu wypadkami, nasz monarcha korzystając z animozji francusko-brandenburskich podpisał z Francją, bez wiedzy i zgody Sejmu, tajny układ w Jaworowie (1675). Uwaga Jędrek teraz będę polskiego historyka chwalił! Bardzo ciekawie w swej pod wieloma względami pionierskiej publikacji p.t. „Wywiad Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Dyplomacja i wojskowość” pisze o tym Krzysztof Rożek. Jeden z punktów porozumienia zakładał:

„ – Francja do końca 1675 r. wypłaci Sobieskiemu 200 tysięcy talarów w czterech ratach oraz będzie wypłacała taką samą kwotę corocznie tak długo, jak Jan III będzie toczył wojnę z elektorem.

Najsłabszym elementem układu jaworowskiego było to, że każdy z partnerów chciał być chytrzejszy od drugiego. Wielka „troska” Wersalu o odzyskanie przez Rzeczpospolitą władztwa nad Prusami Książęcymi wynikała z faktu, iż do wojny Ludwika XIV z koalicją antyfrancuską w Europie zachodniej po stronie habsburskiej włączył się elektor brandenburski Fryderyk Wilhelm II. W rezultacie Branderburgia miała być zaatakowana przez francuskich sojuszników na wschodzie: Szwecję i Polskę. Jan III podpisał w Gdańsku w 1677 r. układ ze Szwecją (także tajny), przewidujący wspólne wystąpienie przeciwko Branderburgii za pieniądze francuskie”. (s.234-235)

Rożek podaje jeszcze jeden smaczek związany z polityką finansową naszego króla. Otóż wywiad branderburski ostrzegał elektora, że równolegle do wzbudzania nastrojów wojennych „król i jego zwolennicy zaczynają inwestować w Prusach, wykupując tamtejsze dobra” (s.235).

Ostatecznie do wojny z Branderburgią nie doszło, co poskutkowało rozpadem polsko-francuskiego sojuszu, a nawet chwilowym zerwaniem stosunków dyplomatycznych.

Tematyką podejścia Sobieskiego do kwestii finansowych, zajmował się także w swej „Historii Polski” Bernard O’Connor. Ja tylko przypomnę, że sprowadzili go do naszego kraju Wielopolscy, którzy uprawiali w owym czasie totalną, ocierającą się wręcz o zdradę, antykrólewską opozycję. Co ciekawe, uwagi o skąpej naturze naszego króla, irlandzki medyk poczynił tuż po bardzo lapidarnej notce (s. 195) dotyczącej zawiązania Ligi Świętej. Jego zdaniem sprzymierzenie „nie przynosi wielkich korzyści sojusznikom”. Za to już chwilę później O'Connor pisze o wielkiej „chciwość Sobieskiego”:

„Wiadomo na pewno, że pokochał pieniądze. Sam słyszałem jak Polacy mówili, ze był najbardziej chciwym i najbogatszym księciem spośród wszystkich, którzy nimi rządzili. Wyliczyli, że każdego roku przez 22 lata rządów odkładał sto tysięcy funtów szterlingów, które powinien był przeznaczyć na wydatki związane z prowadzeniem wojen, co czynili wszyscy jego poprzednicy”. (s.195)

Żeby być obiektywnym, muszę dodać, że o bardzo specyficznym podejściu do prowadzenia wojny bez kredytu wspomina i to dość obszernie, przytaczana tu wcześniej przeze mnie notka z angielskiej wikipedii dotycząca Ligi Świętej. Poczytajmy:

„Kwestie finansowe nękały członków Ligi przez pierwszy rok jej istnienia i prawie doprowadziły do ​​jej rozwiązania na tym wczesnym etapie. Wkrótce po jej utworzeniu Sobieski żądał od Rzymu coraz większych sum twierdząc, że są one niezbędne do dalszego wysiłku wojennego Polski. Gdy Innocenty XI odmówił, poinformowano go, że Polska opuści Ligę, jeśli nie otrzyma żądanych pieniędzy. W ciągu roku Innocenty XI przekazał Polsce ponad 1,5 miliona florenów. Stało się tak mimo odmowy natychmiastowego rozpoczęcia wojny z Imperium Osmańskim, co bardzo zirytowało Innocentego XI i zostało wyrażone przez kardynała Cibo w liście, w którym stwierdza, że ​​„gdyby te kwoty zostały wykorzystane gdzie indziej, byłyby bardzo pomocne, podczas gdy w Polsce nie poczyniono nic”. Kwestie te jeszcze bardziej nadwyrężyły stosunki między Polską a Rzymem, aż do momentu, gdy Polska w końcu zaczęła korzystać z tych pieniędzy i rozpoczęła działania wojenne przeciwko Imperium Osmańskiemu pod koniec 1686 roku”.

Jak widzimy z trzech załączonych obrazków, król Jan starał się wykazywać bardzo daleko idący i irytujący swych wrogów, ale także i sojuszników, finansowy pragmatyzm. Żeby uczynić Waszą perspektywę jeszcze szerszą, przytoczę opis jego salomonowych poczynań na rzecz pomocy dla obalonego przez „chwalebną” rewolucję króla Jakuba II Stuarta. Oto, jaki obraz tej wielkiej orkiestry światowej pomocy, daje nam jeden z moich ulubionych historyków (tak Jędrku, tacy także istnieją) – Edward Mierzwa:

„Sobieski (…) wzorem Jana Kazimierza, który popierał Karola II w czasach Cromwella, opublikował manifest do Anglików i Szkotów żyjących w Polsce o przekazanie 10-procentowej ofiary od posiadanego majątku na rzecz prawowitego króla. Ów kuriozalny apel nawiązywał do dokumentu z 1650 r. i został zatwierdzony przez sejm. Zapewniał zwolnienie z opłat celnych wszystkich brytyjskich poddanych, którzy się do niego zastosują. Polacy nie oponowali przeciwko królewskiej woli (…).

Tym razem jednak sami Brytyjczycy nie kwapili się do ofiar, mając wątpliwości co do intencji Jakuba i w obawie, by z ich pieniędzmi nie stało się to samo, co ze środkami zebranymi wcześniej na rzecz restytucji Karola II, które pułkownik szkocki Cockrane miał przewieźć do Londynu w końcu lat pięćdziesiątych. W rzeczywistości kwoty te nigdy nie trafiły do miejsca przeznaczenia, ponieważ wspomniany Szkot nie tylko przywłaszczył je sobie, ale sprzedał statek, którym podróżował do Londynu wraz z ładunkiem zboża i innymi dobrami, zakupionymi ze składek publicznych”. (E. Mierzwa, Anglia a Polska w epoce Jana III Sobieskiego, s.266-267)

Jak widzimy, król Jan był gościem na tyle przenikliwym, że zdawał sobie sprawę z różnych związanych z instytucjonalną dobroczynnością pokus. Pozostawiał więc w tym zakresie swym poddanym duży margines do szczodrobliwości, choć musimy przyznać, że wyjątkowo małym swoim kosztem.

Kończąc temat finansowych przygód naszego króla, a może tym razem nie jego samego, warto przytoczyć notkę, która ukazała się w wilanowskim „Pasażu wiedzy” p.t „Długi nie do odzyskania”. Jest to moim zdaniem przykład „historycznego” podejścia, które może zabić nawet smak porannej kawy. Oczywiście ocenę jej naukowej jakości pozostawiam Jędrkowi. Notka dotyczy długów, które zaciągnęli od króla, bądź królowej Żydzi z Żółkwi. Dowiadujemy się tylko tyle, że upomniał się o nie (chyba bezskutecznie) rezydent wenecki Girolamo Alberti. Z moich dociekań wynika, że był jednym z aktywniejszych członków Akademii Argonautów.

Prawda, że ciekawy temat, który aż się prosi o choć o cień komentarza. Zamiast tego autor notki wstawia nam jakąś profesjonalnie wyglądającą sygnaturę i kończy gawędę, której nawet porządnie nie zaczął. Na stronie znajdujemy oczywiście informację, że jego pracę „dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego”. Żeby Jędruś była jasność, ja się tego finansowania nie czepiam, bo uważam, że wilanowski "Pasaż wiedzy" robi kawał dobrej roboty. Uważam jednak, że ta notka to historyczny wyrób czekoladopodobny i tyle!

Ja, w przeciwieństwie do profesjonalnego i dofinansowanego historyka, o jakiś komentarz się pokuszę. Otóż moim zdaniem Jan III Sobieski prowadził politykę, która przez historyczną chwilę sprawiła, że Rzeczpospolita stała się politycznym podmiotem, a nie przedmiotem. Dodajmy, że były to działania zasadniczo odmienne od tych prowadzonych przez wielu jego poprzedników, których ograniczał system finansowy, który podczas konferencji w Kazimierzu Dolnym dokładnie omówiła prof. Anna Filipczak-Kocur.

Wiele działań króla Jana, było mniej lub bardziej udanymi próbami finansowania przedsięwzięć zaczepnych w oparciu o środki obce (nazwijmy je pozasystemowymi, czy pozabudżetowymi). Władca ten starał się nie prowadzić polityki w oparciu o kredyt, co bardzo utrudniało obcym dworom i ośrodkom finansowym kontrolę jego poczynań.

Projekt Ligi Świętej należy moim zdaniem ocenić jako barokową próbę restytucji średniowiecza. Próbę powrotu do czasów, gdy papież nadawał kierunek działania chrześciańskiemu światu i potrafił wezwać do walki o ten świat. Reformacja nagle znalazła się w odwrocie. Ten wielki, wymierzony w Rzym projekt zaczął się walić. Katolickie państwa przejęły polityczną, militarną i ekonomiczną inicjatywę. Tak ogromne przedsięwzięcie musiało wymagać ogromnej mobilizacji środków sił, których interesy zostały poważnie narażone. O nich to właśnie opowie kolejny odcinek cyklu „Requiem dla Baroku”.

My na zakończenie wrócimy jednak do arcyciekawego fragmentu „Historii Polski” O’Connora. Ten skrawek tekstu wyznacza bowiem kierunek, w którym potoczyła się kulka wielkiej historycznej rulety. Przytoczone słowa Irlandczyka mówią bowiem, że wynikowi tej gry nie bez przyczyny proponowałem przyglądać się przez pryzmat słowa „interes”:

„… jak nie leży w interesie sąsiednich władców, aby Polacy cieszyli się, jak niegdyś, nadmierną potęgą, tak nie jest również w ich interesie, aby zginęli. Władca, który byłby w stanie podbić Polskę i przyłączyć ją do swych posiadłości, szybko stałby się zbyt potężny dla wszystkich pozostałych”. (B. O’Connor, Historia Polski, s. 418)

***

Poniżej link do egzemplarza świetnej (chwalę Jedruś, chwalę!) książki Edwarda Mierzwy o Janie III Sobieskim.  Dla tych co chcą pograć na licytacynej rulecie:

https://allegrolokalnie.pl/oferta/e-mierzwa-anglia-a-polska-w-epoce-sobieskiego-qwz

 

 

 



tagi: wojna  historia  historycy  jan iii sobieski  interesy  kredyt  edward mierzwa  bernard o'connor  liga święta  1684  krzysztof rożek  jędrek  ruleta 

betacool
15 grudnia 2021 12:38
24     1551    15 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

RavP @betacool
15 grudnia 2021 20:22

Władca, który byłby w stanie podbić Polskę i przyłączyć ją do swych posiadłości, szybko stałby się zbyt potężny dla wszystkich pozostałych”. (B. O’Connor, Historia Polski, s. 418)

 

Dlatego (rozbiory) zrobili to w czterech. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @RavP 15 grudnia 2021 20:22
15 grudnia 2021 20:24

a kim był ten czwarty?

zaloguj się by móc komentować

betacool @stanislaw-orda 15 grudnia 2021 20:24
15 grudnia 2021 20:30

U Łojka w "Genezie i obaleniu Konstytucji 3 Maja" jest bardzo mocne typowanie tego czwartego.

zaloguj się by móc komentować

RavP @stanislaw-orda 15 grudnia 2021 20:24
15 grudnia 2021 21:11

Ten, który "stał" za Prusami. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
15 grudnia 2021 21:30

Teraz mocarstwa, zwłaszcza Amsterdam i Moskwa, mają pecha bo Rzeczpospolita podstępnie "podzieliła się" na cztery części. I masz babuszko placek. Za jednym kłapnięciem paszczy nie da się ich anektować. Trzeba nadodatek mameluków sprowadzać na granicę. A jeszcze Kijów "dał się" wydrenować przez te 400 z okładem lat po tym dealu perejesławskim, czy jakim tam. Wenecja zaś przeszła w stan fiducjarny, wyższy etap ewolucji gatunku homo sapiącego. 

Dajesz czadu. Plus. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @betacool
15 grudnia 2021 21:32

Nie korzystanie z kredytu zawsze przynosi pecha. Wielcy właściciele ziemscy  z Iberii i Galii w IVw. i Vw. boleśnie się o tym przekonali (i do tego zrobiono z nich po wsze czasy krwiopijców i wyzyskiwaczy - tak że nikt już nie pamięta, że chłopi garnęli się pod ich opiekę uciekajac przed kupieckim fiskalizmem....bo kredyt zawsze jest spłacany poprzez dokręcanie śruby fiskalnej...tak było, jest i będzie). 

"Twórcy historii" to.....nie zdradzę. Natomiast co do historyków to proszę spytać p. Jedrka co sądzi o takim zdaniu, umieszczonym przez angielskiego historyka Ch. King'a w "Dzieje Morza Czarnego"..cytuję:" Określając najazdy barbarzyńskie mian3m fal i przepływów, POMIJAMY fakt, że przemieszczanie sie tych ludów na zachód było procesem STOPNIOWYM, rozciągniętym na WIELE stuleci". Zaraz po tym zdaniu wymienia dwa wyjatki (Hunów i Mongołów - str. 85-86. 

Ciekaw jestem co powie. Wzruszy ramionami? Bo po przeczytaniu tego zdania OD RAZU zadałem sobie pytanie: dlaczego żaden z historyków nie zainteresował sie tymi anomaliwmi/wyjatkami w tym sensie, że nie zbadał przyczyn tego błyskawicznego marszu? 

Mam już na to gotową i wielce przekonujaca odpowiedź, ale ciekaw jestem reakcji tego p. Jedrka. Czy on w ogóle zadalby sobie takie pytanie DLACZEGO nikt nie bada tych wyjatków (nawet Thompson w "Hunowie" nie podał żadnej przyczyny...choć książka zawiera sporo takich zdan, które mnie powaliły swoja doniosłością). 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @betacool 15 grudnia 2021 20:30
15 grudnia 2021 21:41

Z wilanowskiej serii wraz z O'Connor kupiłem Ulryka Werdum, gdzie na stronie 220 włączyły się alarmy.

 

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 15 grudnia 2021 21:30
15 grudnia 2021 23:06

Zauważ, że te duże terytoria głównych udziałowców konsekwentnie dzielono na coraz drobniejsze skrawki. Bo to bardzo utrudnia i wydłuża  komunikację.

Tak się zastanawiam, czy te inne wymiary torów w ZSRR naprawdę wzięły się z powodów czysto wojskowych, bo dopiero teraz kilka państw zdaje sobie sprawę jaki to logistyczny problem.

zaloguj się by móc komentować

betacool @OjciecDyrektor 15 grudnia 2021 21:32
15 grudnia 2021 23:15

Zawsze uważałem, że postęp w każdej dziedzinie dokonuje się poprzez stawianie nowych pytań. Ja bym postawił tezę, że Hunowie i Mongołowie po prostu nie znali teorii fal i przepływów i tak zwyczajnie po valserowsku zaczęli zapi...lać.

Ale to tylko taka robocza teza.

zaloguj się by móc komentować

betacool @MarekBielany 15 grudnia 2021 21:41
15 grudnia 2021 23:18

Nie zdążyłem kupić. Mam O'Connora i nie zawaham się go jeszcze wkrótce wykorzystać. Ale byłbym wdzięczny za jakiś mały cytat.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @betacool
15 grudnia 2021 23:20

Ładnie to przedstawiła Agnieszka.

Święci stoją, a w baroku tak jak u mnie ...

dynamit

.

Wstąp do kościoła w Warszawie

Są obie postacie. Dynamiczne.

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @betacool 15 grudnia 2021 23:06
16 grudnia 2021 07:20

Dzielenie terytoriów to - wg mnie - stwarzanie korzystnych warunków dla kredytu czyli zadłużania ofiar....tak8 był sens m.in. rozbicia dzielnicowego w Polsce i na Rusi oraz powstania mnogości małych państw w środkowej Europie po 1918.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool 15 grudnia 2021 23:06
16 grudnia 2021 11:29

Raczej nie z czysto wojskowych. Z powodów czysto monopolistycznych, wojskowe przy okazji:

Wiki - "Kolej szerokotorowa – kolej o prześwicie większym niż uznawany za normalny, czyli 1435 mm. Istnieje w Rosji i innych krajach poradzieckich – prześwit od lat 60. XX wieku wynosi tam 1520 mm (poprzednio 1524 mm), Finlandii – 1524 mm, co jest pozostałością okupacji carskiej Rosji, Irlandii – 1600 mm, w Hiszpanii i Portugalii – 1668 mm, IndiachPakistanie i Bangladeszu – 1676 mm."

zaloguj się by móc komentować

betacool @MarekBielany 15 grudnia 2021 23:20
16 grudnia 2021 11:54

Wstąpię. To projektował architekt, o którym na pewno w tym cyklu wspomnę.

zaloguj się by móc komentować

betacool @OjciecDyrektor 16 grudnia 2021 07:20
16 grudnia 2021 11:56

Co do 1918 to pełna zgoda. O rozbiciu dzielnicowym nie wiem, ale będę nosił pod kopułą i kiedyś się pewnie natknę. Generalna zasada podobna. Rozbicie, osłabienie.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 16 grudnia 2021 11:29
16 grudnia 2021 11:58

Człowiek się uczy całe życie. O Hiszpanii i Portugalii nie miałem zielonego pojęcia. Ciekawy temat, może nim Jedrka zarażę?

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool 15 grudnia 2021 23:06
16 grudnia 2021 12:28

Gdyby cele były czysto militarne, tory szerokotorowe byłby powszechnie wprowadzone ZSSR w czasie wielkiego terroru (1934-1941) albo po 1945. Można mieć wątpliwości co do wydolności ekonomicznej organizacji Stalina, czy miałaby na to kasę. Kasę by miała, bo wystarczyło znowu przykręcić śrubę masie niewolniczej i wydusić tę szerokotorówkę z niej. To wręcz opłacałoby się Stalinowi. Tymczasem mamy rozszerzenie szerokotorówki po tzw. odwilży chruszczowowskiej, czyli w trakcie przysposabiania świata sowieckiego pod ekspansję zachodnich koncernów.  

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool 16 grudnia 2021 11:58
16 grudnia 2021 12:30

Trzeba spróbować z p. Jędrzejem. Czegoś jakby wampiryzm nawigatorski. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @OjciecDyrektor 16 grudnia 2021 07:20
16 grudnia 2021 12:33

Też mi się tak zdaje. Tyle że chodzi o skuteczne podziały. Może sobie być tysiąc państewek na danym terytorium, ale jeśli mają wspólny rynek, to kredytodawca musi bardziej się wysilać.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
16 grudnia 2021 14:50

donos na wewnętrznej

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
16 grudnia 2021 15:08

O jakiej książce Mackiewicza chciałeś pisać? Mackiewicz faktycznie mistrze stylu. Moja ulubiona Ludzie, fakty, przyroda. Zgaduję, że to była twoja zaliczeniowa. 

Zatkało mnie jak przeczytałem o tym twoim spotkaniu oko w oko z Janion. Pewnie jakbym ją miał na studiach to bym się starał tam wepchać i zaproponował jej Bułhakowa. Sądzę żeby to przyjęła. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 16 grudnia 2021 15:08
16 grudnia 2021 15:54

To był prace przekrojowe na temat twórczości.

Jak patrzę teraz na swoją półkę, to wtedy nie miałem żadnych szans, by choć główne jego dzieła przeczytać. Te książki były wtedy koszmarnie drogie i trudno dostępne.

Ja bardzo sobie cenię "Sprawę pułkownika Misaojedowa".

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Magazynier 16 grudnia 2021 15:08
16 grudnia 2021 20:58

Ale te małe i drobne państewka ciągle się żarły ze soba więc o wspólnym rynku mowy być nie mogło (choćby ci nasi piastowicze). Jeśliby się pogodziły to wtedy zawsze (na 100%) powstawało nowe panstwo, ktore było niewygodne z punktu widzenia rozwoju akcji ktedytowej. Rozbicie dzielnicowe i te small-states po 1918 to dobrzy fachowcy organizowali. Jedyny ratunek wtedy, to gdy jakas inna silna organizacja pomoże (wtłoży kasę) na ecalenie pokaeałkowanego tetenu. Ale wtedy ceną jest monopol takiej organizacji, bo wyłożona kasa musi się zwrócić. 

Mam nawet taką pewność, że za scaleniem zachodniej Europy w UE stoi organizacja popierajaca USA (antagonistyczna do tej która popiera Anglię). Bo dla Anglii cała kontynentalna zachodnia Europa to tzw. "bliska zagranica" i w jej intetesie leżało utrwalanie podziałów, (bo wtedy interes kredytowy się kręcił). 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @betacool 15 grudnia 2021 23:18
16 grudnia 2021 22:35

Nie jestem biegłym na klawiaturze. To będą wyrywki z tej 220.

pierwszy:

Trzeba wiedzieć, że przez całą tę wyprawę na Ukrainę między profrancusko nastawionymi oficerami w wojsku i hetmanem postanowiono w obozie przy Kamieńcu zniszczyć jazdę polską, nazywającą się towarzysze lub commilitones, ich broń i w szczególności konie. Ludzie ci w większości pochodzili ze szlachty polskiej i najczęściej trzymali z królem Michałem. Kiedy byli w dobrym stanie, trudno ich było konfederować przeciwko królowi ...

 

drugi:

... trzeba je wyniszczyć poprzez nieprzerwane marsze i wyczerpującą wyprawę, a towarzy zmuszać do lepszego wyjścia.

 

P.S.

poszatkowane.

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować