Rzecz o braku pożytków z żyta, czyli próba chemicznej syntezy Nobla z ekonomii
Makulektura nr 49
O braku gospodarczych pożytków z żyta – próba chemicznej syntezy Nobla z ekonomii
Ignacy Mościcki Prezydent RP, Autobiografia, Bellona, Warszawa 1993
Ponad 10 lat temu gość o wdzięcznym nicku „Emil hr. Potocki” zamieścił na portalu historycy org. Wpis, w którym (jak stwierdził) podzieli się z nami „unikalnymi i praktycznie niedostępnymi materiałami o II RP”. Przyznam się, że jest to imponujący materiał dotyczący cen z czasów Polski międzywojnia. Wachlarz tego zestawienia jest naprawdę szeroki, od cen artykułów rolnych, przez cenę zapałek, paliwa, płace aż po ceny granatów zaczepnych i obronnych. Przyglądając się im, warto zastanowić się dlaczego są one „unikalne i niedostępne”:
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=39151
To mój bardzo subiektywny wybór z owego zestawienia:
Ceny cywilne:
Pług (szt.): 100 zł (1927), 270 zł (1935)
Pług konny (szt) 27 zł
Superfosforat (100 kg): 31 zł (1927), 81 zł (1935)
Cukier (10 kg): 36 zł (1927), 92 zł (1935)
Sól (10 kg): 8 zł (1927), 21 zł (1935)
Zapałki (100 pud.): 16 zł (1927), 76 zł (1935)
Pszenica (1 q): 47,4 zł (1928), 16,1 zł (1935)
Żyto (1 q): 40,9 zł (1928), 13,3 zł (1935)
Ziemniaki (1q): 4,6 zł (1926), 4,2 zł (1927), 3,5 zł (1928), 3,3 zł (1929)
Żywiec wołowy: 139,3 zł (1928), 59,7 zł (1935)
Żywiec wieprzowy: 212,3 zł (1928), 77,1 zł (1935)
Krowa (sztuka) – 200 do 500 zł (lata 30 – ste)
Koń pociągowy – 300 zł do 1000 zł (lat 30-ste)
Materiały budowlane mineralne (1928)
Cegła 1000szt 84,2 zł
Wapno 1t 32,7 zł
Cement 1t 66,7 zł
Cement (1 tona):
64-74 zł (1929 – porozumienie kartelowe)
40 zł (1934 – rozwiązano kartele)
24 zł (1934)
12,5 zł (1934)
ZAROBKI:
Wojsko (1933):
kapral samotny - 137, utrzymujący rodzinę - 167;
Sierżant - 171 lub 241
Porucznik - 265 lub 324
Kapitan - 345 lub 400
Major - 435 lub 490
Pułkownik - 632 lub 713
Ge. brygady - 1000
Gen. dywizji - 1500
Gen. broni - 2000
Marszałek - 3000
Cywile:
Politycy:
Prezydent: 5000 zł
Premier: 3000 zł
Minister i Wicepremier: 2450 zł
Minister: 2000 zł
Senator: 1800 zł
Poseł: 1500 zł
Rzemieślnik
1 do 2 zł n dzień
Robotnik:
1929 – 1,02 zł za godz.
1933 – 0,80 zł za godz. (46,5% robotników zarabia poniżej kosztów utrzymania)
1935 – 0,73 zł za godz.
Prcownik umysłowy:
1928 – 324 zł
1930 – 352 zł
KOSZTA
1926 - koszt utrzymania przeciętnej rodziny robotniczej na Górnym Śląsku wynosił 240-250 zł miesięcznie
1931 – 34 - Roczne wydatki rodziny bezrobotnej - 921 zł (na jedną osobę miesięcznie przypadało 19 zł)
1931- 34 - W Warszawie wydatki rodziny urzędniczej – 6173 zł (128 zł miesięcznie na osobę)
Mój wybór jest jak widzicie dość okrojony i zwiera jedynie zestawienie dotyczące cen płodów rolnych, materiałów budowlanych i płac.
Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy, to niezwykle dynamiczny wzrost cen artykułów pierwszej potrzeby – soli i zapałek.
Kolejna prawidłowość to równie gwałtowna zwyżka cen artykułów potrzebnych rolnikom (ceny pługa, czy superfosfatu). Jeśli uwzględnimy, że przy prawie trzykrotnym wzroście cen wcześniej wspomnianych produktów, ceny płodów rolnych i mięsa prawie trzykrotnie zmalały, to uświadomimy sobie, że na te same ilości kupionej soli, czy zapałek, polski producent rolny musiał pracować w roku 1935 mniej więcej 10 razy dłużej niż w roku 1927.
Dość dawno temu Toyah pisał o kolczastym murze wzniesionym przez Anglików, stojącym w poprzek Indii, który dzielił ten kraj tylko po to, by uniemożliwiać przemyt soli. W przedwojennej Polsce muru nie było, ale efekt finansowy dla tubylców był chyba jeszcze dotkliwszy...
Pora przyjrzeć się jeszcze cenom płodów rolnych. Tu, gdzie by nie spojrzeć - strata wielka jak armata, z jednym małym słodkim wyjątkiem – czyli cukrem. Można rzec, że gdyby jakiś biedak wpadł na pomysł osłodzenia sobie wysokich cen soli, garstką cukru, to zanim poczuł jego słodycz, musiał przełknąć wyraźną dawkę goryczy, płacąc zań coraz więcej.
W drugiej części wybranych przeze mnie „unikalnych i praktycznie niedostępnych materiałów” zebranych przez „Emila hr. Potockiego”, widzicie że Prezydent RP był nagradzany przyzwoicie, powiedziałbym, ze na tyle przyzwoicie, by czuć się zobowiązanym do poprawy losu reprezentowanej przez siebie biedoty.
Nie ma co owijać w bawełnę (10 kg po 44 złote) prezydent Mościcki naprawdę dużo nad losem ubogich dumał. Na dowód tego zacytuję dość obszerny fragment jego przemyśleń:
„W Polsce, kraju biednym, znajdującym się w początkowym stadium rozwoju gospodarczego, trudno było oczekiwać szybkiego tempa kapitalizacji oszczędności obywateli. I chociaż wkłady do instytucji finansowych miały tendencję wzrastającą, to składały się wprawdzie z licznych, ale przeważnie małych sum. Toteż oszczędności te, które obejmowały tylko nikłą część ludności Kraju, nie dawały możliwości do większych operacji finansowych.
Instytucje finansowe nie rozporządzały też wobec tego kapitałem, który by pozwalał na udzielanie pożyczek długoterminowych dla ożywienia życia gospodarczego i tym samym podnoszenia wpływów do Skarbu Państwa. Pozostawały one pod bezustanną groźbą masowych wycofywań wkładów, wywołanych panicznymi nastrojami, jakie powstawały od czasu do czasu w Kraju pod wpływem nieprzychylnych Polsce czynników. Poza tym 70% ogółu ludności tworzyła ludność wiejska , pozostająca jeszcze na niskim poziomie gospodarczym. Nie współdziałała przy tym w kapitalizacji swych minimalnych oszczędności, trzymając niewielkie nadwyżki swych dochodów w domu. Żydowskiej mniejszości narodowej, zaludniającej miasteczka i miasta, a obejmującej dalsze 10% ogółu obywateli Kraju, nie można było również zaliczać z różnych względów do tej części społeczeństwa, która przyczyniać się miała do rozwoju naszego gospodarstwa narodowego. Ta część ludności była na ogół bardzo biedna i mało oświecona, a zajmowała się pośrednictwem i handlem, uprawianym na bardzo niskim poziomie. Wszelki postęp na wsi, w formie tworzonych kooperatyw i spółdzielni oraz zapoczątkowany rozwój racjonalnej gospodarki leśnej, powodował wzmaganie się pauperyzacji ludności żydowskiej. Pośrednictwo w handlu płodami rolnymi było tak prymitywne, że konsument przepłacał do 100% cenę pobieraną przez producenta. Stosunkowo nieznaczna tylko część ludności żydowskiej posiadała duże kapitały – może nawet największe w Polsce.
Na ogół można przyjąć, że w Polsce tylko 7 milionów obywateli przyczyniało się do rozwoju Kraju, a koszty administracji, szkolnictwa i inne musiały zaspokajać potrzeby jego 35-milionowej ludności. Budżet, wynoszący niewiele ponad 2 miliardy zł., mógł być niewystarczający nawet dla siedmiomilionowego państwa, a cóż dopiero dla Polski z jej 35-milionowym zaludnieniem. Trzeba jednak zawsze mieć w pamięci, że kraj ten został zniszczony doszczętnie wojną światową 1914-1918, rozegrana przecież na wschodzie, na jego obszarach, a następnie przeorany został gruntownie przez najazd wojsk bolszewickich.
W uwzględnieniu tych wszystkich momentów podziwiać należy rozwój, który już w tak krótkim czasie, tak wyraźnie się zaznaczył w każdej dziedzinie życia”.
Nieco wcześniej Mościcki zaznacza, że wydatki na armię wynosiły zaledwie 700-800 milionów rocznie i były zbyt małe do potrzeb.
Jak widzimy Pan Prezydent miał ambicje zarządzania dużo większymi budżetami, a 2 miliardy jego zdaniem to kwota, która mogła być niewystarczająca i dla 7-milionowego narodu. Na szczęście Mościcki nie wpadł na to, żeby zredukować liczebność narodu i chciał się skupić na powiększeniu budżetu. Środkiem do tego szczęścia miało być ściągnięcie lokat w celu zwiększenia kredytu.
Prezydent w swych planach wyraźnie dyskryminował biedotę żydowską twierdząc, że jeśli jeszcze bardziej rozwinie się ruch spółdzielczy i racjonalna gospodarka leśna, to warstwy tej nie uratuje przed biedą nawet 100% marża w handlu płodami rolnymi. Zdaniem Prezydenta biedzie ludności wiejskiej zawiniła wojna, a współczesna sanacyjna polityka była „godna podziwu” i „zaznaczyła się w każdej dziedzinie życia”. Co ciekawe, Mościcki braku „nadwyżek dochodów” na wsi zupełnie nie łączy z dynamikami cen w rolnictwie, ale takie widocznie jego prezydenckie prawo.
Ktoś może w tym miejscu rezolutnie zapytać, czy prezydent wiedział o tym z jakim poziomem cen musieli sobie radzić producenci rolni. Kolejny fragment powinien te rozterki rozstrzygnąć:
„Wielka rolę w uzdrowieniu gospodarki finansowej kraju odgrywałaby sprawa minimalnych cen przy sprzedaży przez producentów głównych cen – pszenicy i żyta. W największym nadmiarze posiadaliśmy żyta. Ceny zbóż kształtowały się przez szereg lat na rynku świtowym nadzwyczajnie nisko, tak że sprzedawano je poniżej kosztów produkcji; fakt ten odbijał się niekorzystnie na cenach rynku wewnętrznego. Dla ratowania rolnictwa wyznaczał rząd premie wywozowe w granicach od 4 do 6 zł za 100 kg. Dzięki temu podnoszono ceny wewnętrzne o wysokość premii. Ale ta pomoc nie zdołała jeszcze uzdrowić stosunków. W dodatku rynek światowy żyta był tak mało pojemny, że wywiezione większe partie z Polski tego zboża jeszcze dalej obniżały jego cenę. Dokładna kalkulacja wykazywała, że gdyby nadmiar żyta w Państwie niszczono, przy jednoczesnym utrzymaniu jego ceny na wysokości opłacającej się rolnikom, to wzmożony dobrobyt wsi znacznie mógłby przewyższyć poniesione straty(...)
Należy jeszcze podkreślić, że nadmiar płodów rolniczych w Polsce był w dużej części spowodowany biedą ludności wiejskiej, którą nie stać było na podniesienie stopy życiowej”.
Sami widzicie, sanacja dopłacała, eksportowała, kalkulowała niszczenie zboża, tylko ta wieś polska nie chciała się bogacić narzekając na ceny cukru, pługów i zapałek, a przecież marże na sprzedaży żywności sięgały 100% - no nic tylko się bogacić!
Tak się jednak dziwnie składało, że rolnicy się jednak nie bogacili. My się możemy domyślać dlaczego, ale choć byśmy dumali nie wiem jak długo, to nie wpadlibyśmy na to, że wszystko przez to, że polscy wytwórcy nie znali się po prostu na polityce zagranicznej..., bo gdyby się trochę znali to może skala ich rozczarowań nie byłaby tak wielka.
Poniższy fragment (przytoczony niedawno przez Bosona) z „Requiem dla ziemiaństwa” Mieczysława Jałowieckiego dość dokładnie objaśni prostotę prowadzenia polityki zagranicznej, która dla rolniczej ciemnoty była nie do ogarnięcia:
„Rolnik miotał się jak ryba w sieci, ale korzyści polityczne brały przewagę nad interesem gospodarczym. Gdy podczas gwałtownego spadku cen na zboże otworzono szerokie wrota dla importu żyta węgierskiego, rolnicy polscy po interpelacji w Sejmie otrzymali prostą odpowiedź: „Panowie nie znają się na polityce zagranicznej. Rządowi polskiemu chodzi o utrzymanie jak najlepszych stosunków z Węgrami".
Pora jeszcze wrócić do wizji Mościckiego dotyczącej sposobu nakręcenia gospodarki. Otóż uważał on, że panaceum na pułapkę wolnego wzrostu byłoby zwiększenie akcji kredytowej. Ta jednak była cienka jak zapałka podzielona na ćwierci przez chłopa. Nie ma kasy w bankach, to nie ma czego pożyczać! Mościcki wyjaśnił nam pokrótce dlaczego nawet bank emisyjny świecił pustymi sejfami. Otóż „utrzymanie jego, wraz z licznymi, po całym kraju rozsianymi filiami było bardzo kosztowne”, koszty handlowe tego banku „wynosiły przeciętnie 30 milionów zł” A „dywidendy i superdywidendy przekraczały rocznie 20 milionów zł”.
Ale i na „zalesienie” tej finansowej pustyni, nasz chemiczno-ekonomiczny geniusz znalazł sposób. Posłuchajmy, bo to moim zdaniem pomysł wart Nobla, a przytoczony poniżej zamysł chyba i z czymś dużo bardziej współczesnym może nam się skojarzyć:
„Zdawałem sobie sprawę z tego, że należy działać etapami z równoczesnym urabianiem opinii publicznej, bez ujawniania całości planu; była to bowiem inicjatywa bardzo rewolucyjna w stosunku do przyjętych i głęboko zakorzenionych form układu monetarnego. Zapowiedź na przykład zlikwidowania Banku Polskiego byłaby herezją.
Zrazu zamierzałem wprowadzić do obrotu papier pod nazwą „bonów inwestycyjnych” o wartości nominalnej 25 zł. Obieg bonów miał nastąpić początkowo równolegle z waluta normalną. Podkład ich miałyby stanowić wielkie przestrzenie lasów państwowych i ziemi rolnej, której większe połacie stale znajdowały się w posiadaniu Państwa, ze względu na odbywającą się reformę rolną”.
Dodam jeszcze, że oprocentowanie bonów miało wynosić 3%, ale miało być wypłacane tylko losowanym co tydzień szczęśliwcom. Wylosowany szczęściarz zgarniałby stówę...
„Ten pierwszy etap miałby zmniejszyć odporność psychiczną obywateli przeciw planowanemu zamiarowi zupełnego wycofania waluty z obrotu wewnętrznego”.
Nie wiem jak u Was, ale u mnie odporność jest już wyraźnie zmniejszona i to na tyle, że nie jestem w stanie wybrać, czy lepszy jest elektryk z pokojowym Noblem, czy chemik, który miał wszelkie dane, by zgarnąć Nobla z ekonomii (niestety nagroda z tej dziedziny była przyznawana od 1969 roku).
Wybór ten jeszcze nieco Wam utrudnię. Otóż we wstępie do „Autobiografii” Mościckiego Lech Wałęsa napisał:
„Przez 13 lat sprawowania urzędu prezydenta był Ignacy Mościcki czujnym i troskliwym gospodarzem kraju. Dbałym o jego byt współczesny i o pomyślny dalszy rozwój dla dobra wszystkich obywateli”.
To pierwszy z waszych wyborów. Drugi jest łatwiejszy. Można wybrać między egzemplarzem w prostej i jakże pasującej do wpisu czerwonej okładce z zakładką z przedwojennym znaczkiem z podobizną bohatera dzisiejszego wpisu:
https://allegro.pl/ignacy-moscicki-autobiografia-i7670094664.html
albo z księgarni Kliniki Języka...
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ignacy-moscicki-autobiografia/
P.S. Przepraszam za nieco gwałtowne wycofanie książeczki o kanadyjskim syndykacie pszenicznym. Obiecuję, że ona w makulekturach jeszcze się pojawi, tyle że najpierw posłuży jako materiał do upieczenia jednego z kolejnych papierowych wydań SN.
tagi: socjalizm mościcki autobiografia ceny przedwojenne
![]() |
betacool |
13 listopada 2018 20:13 |
Komentarze:
![]() |
Nova @betacool |
13 listopada 2018 21:03 |
Hmmm jak człowiek to czyta to się zastanawia dlaczego Liga morska i Kolonialna w II eRP miała takie skromne osiagnięcia ,byliśmy wszak mocarstwem pod swiatłym Beckiem i Rydzem. 10 kg cukru za przeciętną pensję to jest ewenement na cały glob. Tylko sowiety miały lepiej. A 100% przebitki na płody rolne to i tak lepiej niż dzisiaj za maliny mają rolnicy szczególnie gdy ukraińska knkurencja na sprzebija pod równie światłym dofinansowaniem naszego rządu. Cyfry nigdy nie kłamią. Wielkie dzieki za ten przykład ekonomiki Sanacji.
![]() |
chlor @betacool |
13 listopada 2018 21:09 |
Kiedy jeszcze byłem w technikum chemicznym słuchałem opowieści ludzi przedwojennych o tym że przed wojną noc w burdelu kosztowała 2 złote. Dużo , czy mało?
![]() |
Pioter @chlor 13 listopada 2018 21:09 |
13 listopada 2018 21:13 |
Coś około 20 dzisiejszych złotych
![]() |
genezy @betacool |
13 listopada 2018 21:15 |
"Pora jeszcze wrócić do wizji Mościckiego dotyczącej sposobu nakręcenia gospodarki. Otóż uważał on, że panaceum na pułapkę wolnego wzrostu byłoby zwiększenie akcji kredytowej. Ta jednak była cienka jak zapałka podzielona na ćwierci przez chłopa. "
Jak w mordę strzelił pisowska pułapka średniego dochodu (peowska też zresztą, jakby jakiś fan pisu potrzebował tutaj pocieszenia), czyli liberalizm, nazwany tak trochę wstydliwie przez Kluskę: demokracją gospodarczą.
jak ktoś ma czas i chce zmarnować go na brednie to polecam: https://pl.wikipedia.org/wiki/Pułapka_średniego_dochodu
![]() |
MarekBielany @chlor 13 listopada 2018 21:09 |
13 listopada 2018 21:35 |
Jeżeli za całą noc, to robotnik przynajmniej miał gdzie spać. Rzemieślnik to co drugą noc... Ech ta magia liczb. :)
![]() |
betacool @MarekBielany 13 listopada 2018 21:35 |
13 listopada 2018 21:51 |
Już widzę jaka biba wam wyjdzie za kilogram cukru.
![]() |
MarekBielany @betacool 13 listopada 2018 21:51 |
13 listopada 2018 22:01 |
:)
plus DESTYLACJA. To taka usłyszana odpowiedź na "KONSTYTUCJA" przy ulicy Smolnej.
A tak na dobranoc "Program Bezgotówkowa Polska".
![]() |
ewa-rembikowska @betacool |
13 listopada 2018 22:01 |
Bardzo ochoczo wprowadzano monopole (zapałki) i kartelizację (cukier), no to i trzeba było dzielić zapałkę na czworo a zamiast cukru kupować przemycaną z Niemiec sacharynę, prdukowaną specjalnie na potrzeby przemytu do Polski pod auspicjami władz. Kreuger od zapałek nie narzekał - wycisnął z Polski co się da, a w cukrowniach wielkopolskich to siedział kapitał holenderski i brytyjski i oni też sobie nie krzywdowali.
![]() |
genezy @MarekBielany 13 listopada 2018 22:01 |
13 listopada 2018 22:32 |
o to to, bezgotówkowa- Mościcki to jasnowidz wielowątkowy: prezydent Duda miast Żeromskiego, winien onego.
![]() |
ainolatak @betacool |
13 listopada 2018 22:59 |
Ale żeś Pan dał wybór...na dobranoc dżuma czy cholera?
Na szczęście Mościcki nie wpadł na to, żeby zredukować liczebność narodu i chciał się skupić na powiększeniu budżetu.
Nie nie, prezydent chemik, to nawet ze wspieraniem powiększania liczebności eksperymentował (no przecież to napędza akcję kredytową) i wymyslił program chrześniak+ Każdy siódmy dzieciak płci męskiej w rodzinie stawał się chrześniakiem Mościckiego, dostawał ksiażeczkę oszczędnościową z wkładem na start i stypendia, żeby lepiej się uczył i szybko nabył zdolność kredytową ;)
![]() |
Szczodrocha33 @Nova 13 listopada 2018 21:03 |
14 listopada 2018 00:30 |
Nie bez kozery ktos juz wynalazl trafne okreslenie obecnej formacji rzadzacej: grupa rekonstrukcyjna sanacji.
![]() |
Pioter @ainolatak 13 listopada 2018 22:59 |
14 listopada 2018 07:24 |
Niczego nie wymyślił. To tylko biedniejsza wersja pruskiego systemu typu karta dużej rodziny, ale tam pomoc dla chrześniaków króla Prus była rzeczywista i dyskretniejsza. I żeby nawet było śmieszniej, to początki tego systemu legendowane były w czasach Fryderyka Wielkiego, jako przejęcie i dostosowanie do potrzeb monarchii zwyczajów panujących w Księstwie Legnickim.
![]() |
betacool @ainolatak 13 listopada 2018 22:59 |
14 listopada 2018 07:25 |
"Ale żeś Pan dał wybór...na dobranoc dżuma czy cholera?"
Tak to jest, gdy się odwołań i tradycji na socjalistycznym śmietnisku szuka.
Tak sobie myslę, ze kredyt by to przedwojenne rolnictwo dobił. Tanie zboża powodowały to, że utrzymanie konia było niedrogie, prawdziwe problemy zaczęłyby się przy próbie mechanizacji na kredyt. Sprzęt drogi, paliwo drogie, odstetki wysokie... A próba zwiększenia wydajności przez zastosowanie superfosfatu byłoby (patrząc na ceny nawozu) tylko zaciśnięciem pętli.
![]() |
betacool @Szczodrocha33 14 listopada 2018 00:30 |
14 listopada 2018 07:29 |
Tu małe "ale". Próba zastosowania dźwigni finansowej w oparciu o majątek lasów państwowych, to jednak kotlet wysmażony przez inną grupę rekonstrukcyjną.
![]() |
ainolatak @Pioter 14 listopada 2018 07:24 |
14 listopada 2018 07:35 |
No proszę, nawet się nie pochwalił inspiracją ;) no ale znany był też z podbierania pomysłów i przypisywania sobie, przyznaję, że niektórzy przez większość życia na tej genialnej taktyce jadą
![]() |
Matka-Scypiona @betacool |
14 listopada 2018 07:43 |
Czy aby zwykłym Polakom chciało się tak naprawdę walczyć w 1939? To pytanie powraca u mnie jak bumerang w miarę odkrywania kolejnych kart z naszej przedwojennej historii. Jeżeli życie przeciętnego Polaka polegało wyłącznie na tym, żeby nie zdechnac z glodu....
![]() |
gabriel-maciejewski @betacool |
14 listopada 2018 07:46 |
Wstrząsające są ceny materiałów budowlanych
![]() |
Matka-Scypiona @betacool |
14 listopada 2018 07:50 |
A w skarbcu 70 ton złota- od kogo i dla kogo? No bo nie na inwestycje i uzbrojenie...
![]() |
ewa-rembikowska @Matka-Scypiona 14 listopada 2018 07:50 |
14 listopada 2018 08:27 |
Polska należała przed wojną do tzw. klubu Gold Standard, czyli Złotej Waluty, i dotrzymywała wszystkich obowiązujących zasad polityki walutowej, narzuconych przez jego szefostwo. Złoto było zabezpieczeniem wartości waluty.
![]() |
atelin @betacool |
14 listopada 2018 10:26 |
Cała notka super i wielce pouczająca, a po przeczytaniu tego:
"Pora przyjrzeć się jeszcze cenom płodów rolnych. Tu, gdzie by nie spojrzeć - strata wielka jak armata, z jednym małym słodkim wyjątkiem – czyli cukrem. Można rzec, że gdyby jakiś biedak wpadł na pomysł osłodzenia sobie wysokich cen soli, garstką cukru, to zanim poczuł jego słodycz, musiał przełknąć wyraźną dawkę goryczy, płacąc zań coraz więcej."
stanął mi przed oczami Dyzma i jego "Polski Cukier". Zza Dyzmy złośliwie śmieje się do mnie polski cukier "Diament".
I jesze jedno mnie zastanowiło:
Pług (szt.): 100 zł (1927), 270 zł (1935)
Pług konny (szt) 27 zł
Może mi Pan wytłumaczyć co to był pług za stówę w porównaniu do pługa konnego za 27?
![]() |
Matka-Scypiona @betacool |
14 listopada 2018 10:41 |
Fajne byłoby zestawienie podatków. Dopelnilyby obrazu 2 RP
![]() |
ewa-rembikowska @Matka-Scypiona 14 listopada 2018 10:41 |
14 listopada 2018 10:47 |
Podatków w II RP było sporo i były skomplikowane, fiskalizm gniótł i tłamsił.
![]() |
betacool @atelin 14 listopada 2018 10:26 |
14 listopada 2018 11:45 |
Podejrzewam, że chodzi o pługi bardziej zaawansowane technologicznie, czyli na przykład dwuskibowe na kółkach.
![]() |
betacool @ewa-rembikowska 14 listopada 2018 08:27 |
14 listopada 2018 11:49 |
O tym klubie to duzo więcej Feliks Młynarski w swoich wspomnieniach pisał.
Na pewno jeszcze do nich w makulekturach wrócę, bo niesamowitych wiadomości ze sfery finansów jest tam mnóstwo.
![]() |
betacool @Matka-Scypiona 14 listopada 2018 07:50 |
14 listopada 2018 11:53 |
Specem od złota i finansów w międzywojniu, ale także po IIWŚ był Feliks Młynarski. Zachęcam do lektury jego wspomnień. Nieliczne egzemplarze jeszcze można znaleźć.
![]() |
atelin @betacool 14 listopada 2018 11:45 |
14 listopada 2018 12:06 |
Ale kto ciągnął pługi dwuskibowe? Konie? Woły? Jeszcze ktoś? I dlaczego były tak horrendalnie droższe?
![]() |
atelin @betacool |
14 listopada 2018 12:16 |
No dobra. Przeszedł mi przez głowę międzywojenny błąd w druku, w którym szpinak miał w cholerę żelaza.
![]() |
betacool @atelin 14 listopada 2018 12:06 |
14 listopada 2018 12:21 |
Dwukonny zaprzęg na lżejszych ziemiach dałby radę takie coś uciągnąć.
Co do pytań o cenę, to dostrzegam tę prostą zależność, że dwukrotnie większa wydajność była wyceniana przez "niewidzialna rekę rynku" aż dziesięciokrotnie drożej. Na zwiększonej wydajności mogło zależeć posiadaczom większych areałów, a skoro "posiadaczom" to znaczy, że co nieco ze swoich sienników mogli w gotowiźnie wytrząsnąć...
Ale to raczej moje domysły.
Niestety na wspomnienia żadnego ministra rolnictwa z przedwojnia nie trafiłem, a pamiętniki niektórych ludowców posiadam, ale jeszcze ich nie przeorałem. Szczerze mówiąc pług paroskibowy do orania lektur by mi się przydał (byle nie na kredyt).
![]() |
betacool @atelin 14 listopada 2018 12:16 |
14 listopada 2018 12:27 |
Proszę zerknąć na pierwszy link z wpisu
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=39151
Autor podał tych cen całe mnóstwo, co raczej świadczy o tym, że były zbierane raczej pieczołowicie i mam nadzieję, że dość rzetelnie.
![]() |
betacool @ainolatak 13 listopada 2018 22:59 |
14 listopada 2018 12:36 |
Z tą kwestą łączy sią jeszcze temat, który w dyskusji o przedwojennych cenach na historycy.org poruszył niejaki Mercator:
"Uwzględnić trzeba też realia panujące w tym czasie na wsi w zakresie przeznaczenia owego "dochodu gotówkowego". Rodziny na wsi były przeważnie dość liczne. Zatem ten kto przejmował gospodarstwo po swoich rodzicach i nie chciał dokonywać podziału gospodarstwa, musiał spłacić swoje rodzeństwo w gotówce. Te spłaty mogły trwać nawet 20 lat. Dopiero część dochodów pozostająca po spłacie rodzeństwa mogła być przeznaczana na ewentualną modernizację gospodarstwa, zakup maszyn itd.
Kiedy spłaty rodzeństwa dobiegły końca rolnik musiał oszczędzać na wyposażenie lub wykształcenie własnych dzieci, bo znowu tylko jedno z nich mogło liczyć na to, że w przyszłości będzie się utrzymywać z gospodarstwa. I cykl się powtarzał. Dlatego nawet duże, solidne gospodarstwa miały problem z wygospodarowaniem środków na modernizację i rozwój".
![]() |
ainolatak @betacool 14 listopada 2018 07:25 |
14 listopada 2018 12:39 |
Masz rację, jedno i drugie ciężka choroba, zwłaszcza jeśli powiązana z finansowaniem.
Te przedwojenne kredyty, banki, inflacje to bardzo ciekawe rzeczy, Młynarskiego w końcu nie kupiłam, ale jak czas pozwoli a prelekcje w czwartek i piątek będą nudne to coś wrzucę finansowego do Twojego wora, bardziej na poważnie.
Swoją drogą - Mościcki o tej niegospodarności to w jakim okresie wspomina? Bo mam wątpliwości o jakim banku emisyjnym mówi
Ciekawy jest też moment inflacji i super inflacji kiedy to prywatne banki zaciągały "kredyty" z publicznego skarbca, żeby nie paść jeden po drugim.
![]() |
ainolatak @betacool 14 listopada 2018 12:36 |
14 listopada 2018 12:58 |
No nie wszyscy mieli możliwość wykształcenia swoich pilnych dzieci oraz ulokowania na ważnych posadach i kluczowych miejscach. Ale np. taki handelek konfekcją dawał już dobry start – w tym przypadku ojciec mógł ulokować jednego syna w branży księgarsko-wydawniczej, innego w branży cukrowniczej i finansowej, jednego wnuka w chemii i bankowości, drugiego znowu w cukrownictwie i giełdzie. A i był jeszcze jeden co w papierze robił. Nawet własnego Domu bankowego można było się dorobić - S. Natanson i Synowie, który zbankrutował przy dobrej okazji w 1925 roku
![]() |
Matka-Scypiona @ewa-rembikowska 14 listopada 2018 10:47 |
14 listopada 2018 13:34 |
Wiem, ale chciałabym wiedzieć dokładnie. Czerniakow w swoich pamietnikach pisal, ze po wkroczeniu Niemców w Warszawie ujawniło się kilkuset rzemieślników ( tylko wśród samej ludności żydowskiej, w przypadku Polaków było pewnie tak samo), którzy działali w ukryciu ze względu na podatki. Przyznam, że mnie zatkało i przyszła mi do głowy wywrotowa myśl, czy za okupacji nie było czasami ludności lżej pod względem podatków niż za kwitnącej II RP.
![]() |
Matka-Scypiona @betacool 14 listopada 2018 11:49 |
14 listopada 2018 13:36 |
Proszę o Młynarskim jak najszybciej i najwięcej! !!
![]() |
Tytus @betacool 14 listopada 2018 12:21 |
14 listopada 2018 13:57 |
Tak, tego typu dwuskibowy pług był ciągnięty przez parę koni. Do dnia dzisiejszego są używane nawet na ciężkiej i kamienistej górskiej ziemi.
![]() |
atelin @betacool 14 listopada 2018 12:27 |
14 listopada 2018 14:11 |
To proszę zerknąć na to: https://ekaloria.pl/szpinak-trudna-historia/
Napisał Pan: "Autor podał tych cen całe mnóstwo, co raczej świadczy o tym, że były zbierane raczej pieczołowicie i mam nadzieję, że dość rzetelnie."
Też mogę w sercu nosić rzetelność owego Autora, ale w druku zabrakło jednego zera. To się rzuca samo z siebie w oczy. I niech p. Stalagmit mnie wesprze jeśli chodzi o druk dzieł pisanych.
![]() |
betacool @ainolatak 14 listopada 2018 12:39 |
14 listopada 2018 16:34 |
O tym banku, z którego we wrześniu udało się ewakuować złoto.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bank_Polski_Sp%C3%B3%C5%82ka_Akcyjna
![]() |
betacool @ainolatak 14 listopada 2018 12:39 |
14 listopada 2018 16:50 |
Chyba jedna ostatnich szans
https://allegro.pl/feliks-mlynarski-wspomnienia-i7602165542.html
![]() |
betacool @Matka-Scypiona 14 listopada 2018 13:36 |
14 listopada 2018 17:00 |
50-ty numer makulektur chciałbym uczcić wspomnieniami Wincentego Jastrzębskiego wydanymi zresztą w tej samej serii co wspomnienia Młynarskiego.
![]() |
betacool @atelin 14 listopada 2018 14:11 |
14 listopada 2018 18:06 |
Próbowałem podrążyć temat we wskazanym kierunku.
Dotarłem to wiadomości, że Unia z Grudziądza była wiodącym producentem maszyn rolniczych w przedwojniu, w tym pługów.
Jej niemiecki założyciel zmarł w 1922 i o tego momentu konkrety na temat tego świetnie prosperującego zakładu stają się niezwykle lakoniczne i mało pieczołowite. Podobno eksport urządzeń sięgał od Brazylii po Mandżurię, ale do danych o cenach i akcjonariuszach jakoś dotrzec nie umiem.
Może komuś się uda.
http://www.graudenz.pl/spacery/budynki/od-augusta-ventzkiego-do-unia-group/
![]() |
ewa-rembikowska @betacool 14 listopada 2018 16:50 |
14 listopada 2018 18:33 |
Kupiłam Feliksa, poszukam info o Unii z Grudziądza.
![]() |
ewa-rembikowska @Matka-Scypiona 14 listopada 2018 13:34 |
14 listopada 2018 18:38 |
w chwili wolnej postaram się pozbierać nieco informacji i napisać artykuł. Podatki to był jeden problem, drugi problem - monopole i kartele, trzeci problem to działalność kapitału zagranicznego, w najbardziej opłacalnych gałęziach przemysłu, który po prostu cały czas prowadził optymalizację podatkową, zawyżając koszty i wywożąc kasę za granicę. Pan Boussac z Żyrardowa, czy Ivar Kreuger od zapałek to był tylko szczyt góry lodowej. Inni robili to bez afer.
![]() |
betacool @ewa-rembikowska 14 listopada 2018 18:33 |
14 listopada 2018 19:53 |
Gratuluję decyzji i refleksu.
Cenna i wartościowa pozycja, co przy wspomnieniach bankiera chyba naturalne.
Życzę sukcesów z Unią, choć miałem nadzieję, że to atelin pójdzie tropem swego pytania...
![]() |
betacool @Matka-Scypiona 14 listopada 2018 13:34 |
14 listopada 2018 20:12 |
Przepraszam, ale dziś tu taki ruch, że umknął mi ten Pani komentarz.
To bardzo ciekawe pytanie. Podczas I WŚ ceny zbóż i artykułów rolnych poszybowały, w czasie drugiej nie mogło być inaczej... Myślę, że zyski ze wzrostu cen przewyższyły przymusowe okupacyjne kontyngenty.
Ale mój dziadek z rozrzewnieniem opowiadał nie o zyskach z handlu płodami rolnymi ale o okupacyjnych korzyściach z pędzenia bimbru. To była najtwardsza waluta.
Świetny temat do przebadania. Chętnie prześledzę postępowanie dowodowe do tej tezy!
![]() |
Peiper @betacool |
15 listopada 2018 09:01 |
Czy te "bony inwestycyjne" czegoś nie przypominają ? Bo mnie kojarzą się z "obligacjami zbożowymi" z "Kariery Nikodema Dyzmy" Dołegi-Mostowicza.