-

betacool

Stawka śmieszna jak wycie

Stawka śmieszna jak wycie

Stawka śmieszna jak wycie

Ta notka będzie miała czterech bohaterów, ale będzie to chyba w pewnej mierze bohater zbiorowy... Coś jak czteropak, łączący trudno rozkładającą się materią kilka pojemników z zawartością skłonną do pienienia. To oczywiście kiepska metafora… Tak naprawdę będę pisał o czterech facetach, których połączyły podobne fascynacje…

Wiem, że od słowa „błazen” puchną już tu niektórym uszy, po czym zwieszają się na boki niczym rogi dzwoniącej czapki. Niestety próba zapomnienia o nich byłaby w tym momencie rzeczą nierozsądną i postaram się, żebyście przyznali mi rację.

Dziś dla odmiany zajmiemy się współczesnymi i lokalnymi teoretykami błazeństwa.

60 lat temu Leszek Kołakowski wydał esej zatytułowany „Kapłan i Błazen”. Była to opowieść o walce dwóch systemów filozoficznych. Jeden z nich miał bronić Absolutu, a drugi nurt miał go zwalczać i podważać. Tę walkę Kołakowski przedstawił jako konflikt między kapłanami i błaznami. Kapłan to osoba stojąca na straży Absolutu i ślepo wierząca w rzeczy i sprawy, których nie można fizycznie dotknąć i zbadać. Natomiast błazen był kimś, kto pytał, podpatrywał, słuchał i był otwarty na wiele innych zmysłowych bodźców. Jego nadzwyczajna ciekawość świata i spraw złożyła się w piękną laurkę wystawioną przez filozofa Leszka. Stwierdził on, że błazen to osoba poszukująca, pytająca, rozumna, podważająca stworzone systemy wartości. Kapłan (sorry wiem, że mogą to czytać także kapłani) to osoba bezmyślnie i z tępym uporem trwająca w religii, wszczepionej jak bakcyl przez tradycję i sposób wychowania.

Tyle pan Leszek. Potem różdżkę swojego mistrza przjął sam Adam Michnik. Opublikował on tekst nawiązujący do eseju Leszka Kołakowskiego – „Kapłan i Błazen: polskość między Wyszyńskim a Gombrowiczem”. Ostatecznym produktem Adasiowych guseł było zestawienie postaci reprezentujących dwa inne światy. Były one różne pod względem etyki, poglądów i przekonań. Potem Michnik podążył swawolnym krokiem do postaci Jana Pawła II. Jego także przepuścił przez gombrowiczowską ścierkę. Dlaczego od razu ścierkę? Bo Gombrowicz korzystając z immunitetu błazna i intelektualisty, mógł zapluwać świętości, ocierając co chwila jakąś wyświechtaną niczym ściera frazą swoje gęby. Czynił to nieco błyskotliwiej niż popluwające ostatnimi czasy tęczowe ludki. Jednym z takich obrazoburczych konceptów Gombrowicza była parodia mszy, podczas której uczestnicy spożywają ciało człowieka, który poniósł za nich śmierć ("Ślub"). Tak styl gombrowiczowskiej szydery podsumował Miłosz:

„Jego głównym środkiem jest świadomie bluźniercza parodia uświęconych obyczajów i obrzędów, w pierwszym rzędzie katolickiej liturgii.”

O tekście Michnika wyczerpująco pisze w swym tekście p. Jolanta Nowaczyk.

Jego clou leży w twierdzeniu, że błazen jest postacią, która kreuje kościół międzyludzki. Czyni to za pomocą sztuczek, które tu na SN dzielnie rozpracowywaliśmy do tej pory.

„ludzie tworzą ból, strach, śmieszność i tajemnicę w nieprzewidziane melodie i rytmy, w absurdalne związki i sytuacje i poddając się im, są stwarzani przez to, co stworzyli – to jest właśnie duch międzyludzkiego kościoła”.

Trochę trudne do pojęcia? Na szczęście tuż obok mnie siedzi gość, który umie klecić wierszyki na wiele okazji. Tym razem poleciał tekstem prawie jak z „Okrętu błaznów”, a proponowane tłumaczenie michnikowo-miłoszowej prozy na błazeńską poezję brzmi tak:

Trochę bólem, trochę strachem,

Melodyjką lub kutasem,

Zbudujemy kulty stare

i kapłanów nową klasę.

Końcowych wniosków Adasia nie streszczę, bo z różnych względów nie mogę zdzierżyć momentu, w którym on do końca dochodzi. W każdym razie zaproponowany przez niego wybór nie jest dla mnie żadnym wyborem, a dla Was chyba także.

Na trzeciego tenora nie trzeba było czekać długo. Odezwał się tekstem tłoczonym złotymi literami. Powstał on w ostatnich dniach lipca 2010 roku i ukazał się jeszcze w tym samym roku. Nosi tytuł: „Kapłana błaznem”.

Jego autorem jest gość, który (na jakąś trudną do zapamiętania chorobę) już odszedł z tego świata - filozof Cezary Wodziński.

Nie znałem tego pana, ani jego dzieł. Chyba to przewidział, bo na końcu książeczki się przedstawił. Zamieścił swoje zdjęcie, w którym pozuje na błazna, a pod nim tekst o jego ulubionych zajęciach. Było ich wiele: czytanie i pisanie nieprzystojnych limeryków, żeglowanie szuwarowo-bagienne, łowienie grubych ryb i złotych rybek (tak, tak Coryllusie), łapanie za słówka Heideggera, śpiewanie pieśni kozackich, bajerowanie i uwodzenie pięknych dziewcząt, zabijanie much packą, rąbanie drewna, heblowanie w lewo i prawo. Nic nie zmyślam - takie szerokie spektrum…

Pan Cezary napisał tę książeczkę wzorując się na „Księciu” Machiavellego. Różnica jest dość zasadnicza, bo księciuniem jest tym razem były naczelny błazen kraju nad Wisłą – Janusz Palikot. Książeczka nosi podtytuł: „List do Janusza Palikota”.

Tekst jest gęsty od odniesień i konsystencją przypomina rurę kanalizacyjną w momencie, gdy w spłuczce od dłuższego czasu brakuje wody.

I tym razem w roli głównej występuje Gombrowicz, tyle że tym razem ze swoim „Transatlantykiem”, który za chwilę w wizji pana Cezarego zamienia się w statek powietrzny:

„Ten samo się transformujący okręt gotów jest się wnet zamienić w statek kosmiczny i niczym samolot pomknąć w stronę… Smoleńska”. A na jego pokładzie śmiertelny – śmiertelnie poważny jak mogłoby się zdawać pojedynek: konflikt między pobożną Dawnością, a rozwydrzeniem nie znającej norm Dzisiejszości”.

Wizję zamiany okrętów morskich na statki powietrzne poznałem z obrazów Boscha. Ale to nie wszystkie koncepty kozackiego filozofa. Proszę oto mały zbiór cytatów:

„Czy trzeba objaśniać, że Duch św. działa jako Śmiech?”

„Śmiech bywa poważną sprawą. Niekiedy nawet śmiertelnie poważną. Kto wie, może i nieśmiertelnie…”

„Tragifarsa patronowała prezydenturze Lecha Kaczyńskiego od groteskowego początku po tragiczny koniec”.

Tu jeszcze jedna perła z kanału (podejrzewam, że zrodzona na widok ogromnej reklamy zamieszczonej w owym czasie nad Wisłą):

„Jakie strachy na Lachy, takie śmiechy na Lechy”.

Tak, tak bagienny żeglarz doradza śmiech „bez zmiłowania, do upadłego… upiora”. Wszystko po to by rozładować nieco stężałą atmosferę. Poczytajmy, kto wie może ktoś w tym tekście odnajdzie siebie?:

„Z nieszczęścia śmiać się niepodobna. Na pogrzebie śmiać się nie uchodzi. Ale jak reagować na nieszczęsne skutki nieszczęścia? Jak zachować się po pogrzebie, który jakąś fatalną mocą zamienia się w ponurą farsę? Grożąc następnymi nieszczęściami i pogrzebami? Kiedy spod ziemi wyłażą upiory, zbierają się w grupki, wychodzą na ulice i na place, krążą między ludźmi, sieją panikę, zarażają zbiorową histerią, szerzą niezaleczoną nekrofilię? Gotowe obrócić nasze miasta w nekropolie? Wkradają się w słowa i między słowa, przeinaczają reguły semantyczne, plugawią gramatykę, redukują interpunkcję, podmieniając znaki zapytania wykrzyknikami i wykrzykami? Knują, , spiskują, judzą – sic! – i oskarżają?

Jak poradzić sobie z paradą upiorów? z zombie-parade? z plagą ockniętych nagle krzyżowców?”.

Spec od kozackich pieśni nie proponuje na szczęście zabicia tych wszystkich niegramotnych much packą. Sugeruje natomiast zalanie tej upiornej bandy ozdrowieńczym śmiechem. Zapytacie, jak zamierzał to uczynić? Otóż gorącym latem 2010 zachęcał on Janusza o zalatującym swądem spalenizny nazwisku, by ten dalej robił swoje, by błaznował i życzył mu po-myśl-ności.

Po drodze rzucił dość istotną wskazówkę jak należy nasz upiorny transatlantyk zmodyfikować:

„Dać kapłanowi błazeńskie insygnia, a błazna posadzić pod kapliczką. Niech pracują wspólnie na rzecz Innego”.

Przeczytajcie to zdanie ze trzy razy. To jest program błaznów, który ma być realizowany na rzecz Innego.

Zauważmy, że w tekście może chodzić o coś Innego, albo o kogoś Innego. Czemu i komu mógł służyć błazen odziany za kapłana i pod kapliczką, wiemy z grafik zebranych pieczołowicie przez Ainolatak, Umami i Piotera. Błazen służył i służy Innemu, którego tak pieczołowicie tropił Toyah i wypędzał z krakowskich świątyń. Miał opanować świątynie i miał tam pozostać. Pisał o tym Lelewel w swej broszurze o „Monetach błaznów”. Z dużym rozczarowaniem konstatował, że zawleczenie błazeńskich i sowizdrzalskich korowodów do polskich kościołów się nie udało. Widzimy jednak, że luminarze błazeństwa nie próżnują, a w 2010 świętowali jak nigdy dotąd.

Tak się zastanawiam, czy „Okręt błaznów” mógł się na ten festiwal spóźnić? 

Od chwil, które wprawiały kozacką gwiazdę polskiej filozofii w stan bliski rżenia minęło parę ładnych lat. Cezarego Wodzińskiego zmogła trawiąca go kilka lat choroba. Jeden z edukacyjnych projektów, który współtworzył, trwa jednak nadal. Jest nim Collegium Invisible - Niewidzilne Kolegium, szkoła elit, napawająca dumą swego fundatora i najwierniejszego sługi tego… „Innego”.

P.S. Byłbym szczególnie wdzięczny Ainolatak za wklejenie tu swego wieloobrazkowego komentarza spod poprzedniej notki. 

P.S. 2 W tekście jest filmowa zagadka. Jej rozwiązanie, co mocno trzeba podkreślić, jest równie widoczne, co ukryte. Chodzi o Tytuł, podkreślam - Tytuł odcinka pewnego serialu.

..



tagi: michnik  palikot  kołakowki  wodziński  błazny  inny 

betacool
5 października 2019 00:47
28     3379    14 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

ainolatak @betacool
5 października 2019 07:04

W końcu!

Na niektórych czapeczkach to nie dzwonki a czułki z kamerą i podsłuchem. Ciekawe czy ten pierwszy trzyma w rękach rewolucyjne goździki...

Ciągnęli morzem, lądem

na niebie też wzbijały się ich statki?

Dalej jest tylko czarniej

Atu głupiec na chwilę zdjął czapeczkę...

2008 r

„Jego głównym środkiem jest świadomie bluźniercza parodia uświęconych obyczajów i obrzędów, w pierwszym rzędzie katolickiej liturgii.”

2009r.

2010

zaloguj się by móc komentować

Pioter @betacool
5 października 2019 07:15

Te angielskie Invisible College coś dziwnie mi przypomina ten znany już nam budynek

zaloguj się by móc komentować

BezNicka @betacool
5 października 2019 07:28

,,Na imię mi Legion,, . Z racji posiadania takiego, nie innego wzroku, włączam głośne czytanie. Opis błaznów przypomniał mi obraz przed jakim tańczono podczas otwarcia tunelu w. Gotarda. 

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @betacool
5 października 2019 07:50

Twój tekst tak gęsty, że wieczorem do niego wrócę, Parasol musi pomyśleć o plusie do kwadratu

teraz na szybko tylko kilka odniesień, jako że w błazeńskim świecie żyć zaczęłam..

a tu rzeczywistość każe pędzić zakupy zrobić, żeby przed wystąpieniem Stalagmita o 10.00 się wyrobić ;)

Po powyższym i wieczornej ciszy domyślasz się pewno, że Słowiński do mnie wczoraj dotarł.

 

Esej Kołakowskiego, któremu od lat 60tych wiele głów się przyglądało i jak np. Znak z zachwytu nad geniuszem piało:

http://www.miesiecznik.znak.com.pl/6572010marcin-polakkaplan-blazen-i-wojownik-trzy-wcielenia-filozofa/

 

Ostatni śpiewak, bassem kantante faustowskiego Mefista wyśpiewał: "Błazen bywał mądrzejszy od króla..."

Ten książę błaznów, zmiażdżył kamiennym kołem błazna filozoficznego wysiłek:

To, co Kołakowski wówczas napisał [w odniesieniu do zwrócenia się ku Kościołowi przez Kołakowskiego, poprzez stwierdzenie w "Jeśli Boga nie ma" z lat 80, że żaden świecki system etyczny nie dostarczy prawomocności rozróżnieniu pomiędzy dobrem i złem. Może to sprawić jedynie sacrum. Mój dopisek], to znowu nie była do końca prawda. Rozróżnień moralnych dostarcza nam zarówno religia, jak też świeckie systemy filozoficzne, etyczne, prawne. Religia bywa też źródłem moralnego zepsucia w nie mniejszym, a często nawet w większym stopniu niż pycha świeckiego rozumu. Kołakowski doskonale to wiedział, ale też jego książka była propozycją złożoną Kościołowi w określonym kontekście - w czasach PRL-u, w epoce wojny "wolnego świata" z "imperium zła". Polska świecka inteligencja dostrzegła wtedy w Kościele naturalnego sojusznika przeciwko komunie...

Jednak ten pakt, którego świecka polska inteligencja usiłuje lojalnie przestrzegać do dzisiaj, został złamany przez Kościół po roku 1989. Wówczas okazało się, że ta instytucja nie jest już "bratem w ucisku", ale sama stała się potężną instytucją władzy. I uciska innych. A lojalność i samoograniczenie się polskiej inteligencji, praktycznie zupełne porzucenie przez polską inteligencję antyklerykalizmu czy choćby podstawowej nieufności wobec Kościoła jako instytucji władzy, polski Kościół wykorzystał wyłącznie do poszerzania swojego stanu posiadania, do budowania swej świeckiej, feudalnej, patologicznej, niekontrolowanej przez nikogo władzy.
Warto przeczytać te śpiewy w całości:  http://wyborcza.pl/politykaekstra/1,132907,15725843,Jest_zbawienie_poza_Kosciolem.html

 

Jednak polski lud nie jest taki głupi, jak się książęcej błazeności wydawało i filozofów wioskowych (już wiem dlaczego mnie tak od filozofii i filozofów organicznie odrzucało), bo z odpowiedniej strony esej Kołakowskiego potrafi czytać, bez odwrócenia znaczeń, zamiany rozumu i serca na kozy dudy, w które dmucha błazen. 

Izabela Brodacka Falzman tak wyziewy Kołakowskiego sprzed ponad połowy wieku podsumowała:

Kołakowski opowiada się za postawą błazna, który głęboko wierząc w ukryty sens rzeczywistości krytykuje – jak Stańczyk – „dobre towarzystwo” i pokazuje mu jak bardzo się oddaliło od dobra. Większość odczytywała ten tekst jako prolegomena do rozstania Kołakowskiego z marksizmem. Komunistyczny porządek, który podobno swego czasu tak Kołakowskiego zauroczył, że oddał się w jego służbę i jako „pryszczaty” nie tylko biegał z naganem lecz brał niechlubny udział w usuwaniu z uczelni starych profesorów, stracił jego duchową aprobatę. Jedynym sposobem realizowania buntu była wówczas dla niego postawa błazna.

Ja traktuję ten tekst jako samospełniające się proroctwo. Oto formacja, która aspirowała do duchowego przewodnictwa narodu i to przewodnictwa permanentnego, która wielokrotnie zmieniała sztandary (trzymając jednak mocno w ręku drzewce), która widziała się w roli kapłanów kolejnych obrządków, stoczyła się w rolę błaznów. Tych przepoczwarzeń było tak wiele, że podejrzliwi widzieli w wielokrotnym zmienianiu sztandarów false flag operations.

W próżni aksjologicznej powstałej po rezygnacji z religijnej transcendencji religią stała się sztuka, a jej kapłanami artyści. [To zdanie to również kwintesencja ostatniego tekstu Coryllusa]

https://www.polishclub.org/2015/06/22/izabela-brodacka-falzmann-kaplan-blazen-czy-prostytutka/

fot. F.Lupa

 

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @betacool
5 października 2019 08:19

Już na wylocie, ale popatrz jescze na "rekolekcje Tomaszuka", wycie to za mało...

Przedstawienie Statek głupców we wrocławskim teatrze, powyżej zilustrowane:

... satyry Branta, wpisywały się w długą tradycję chrześcijańskiej sztuki dydaktycznej. Tomaszuk czerpie z niej pełnymi garściami, jednak stabilnie ustawiony kompas tej dydaktyki we wrocławskim przedstawieniu zaczyna mylnie wskazywać dane. Widz szybko traci orientację, kto tu dobry, kto zły, i kim jest ten, kto rozdaje karty w tej grze.

Absolwentów Wydziału Wiedzy o Teatrze warszawskiej PWST, którzy potem kończą w TVP potrzebują jeszcze wiele lat nauki, by wytworzyć te połączenia między neuronami odpowiadające za myślenie i wnioskowanie.

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool
5 października 2019 08:51

On musiał znać tego Palikota ze studiów, wszak Janusz to też filozof

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 5 października 2019 08:51
5 października 2019 11:42

To bardzo możliwe. W każdym razie wdzięczny temat do Nawigatorskich poszukiwań.

Widzę, że tekst zanotowł kilkaset odsłon. Pozwoliłem sobie na błazeński żart, żeby pokazać jak ten błazeński system porozumiewania się działa. A działa tak jak pokazują to Ainolatak, Umami i Pioter. Obraz - jak obraz, tekst jak tekst... Bez próby wniknięcia w jego ukryty przekaz jesteśmy bandą ślepców. 

Żart jest, filmowy, krzykliwie widoczny, a taki trudny do zobaczenia...

Powodzenia Nawigatorzy. Wystarczy pierwsze słowo odcinka...

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
5 października 2019 13:07

Niektórzy mawiają, że nie ma przypadków, są tylko znaki.

Olpe mówił do nieco innego audytorium, że "Nic bez przyczyny".

Podczas jednego z wydarzeń dotyczącego dnia dzisiejszego usłyszałem:

Łk 10,17-24

zaloguj się by móc komentować

betacool @BezNicka 5 października 2019 07:28
5 października 2019 13:11

Tłuczenie zwierciadeł, gdy korzysta się głónie ze słuchu to wyższa szkoła poruszania się. Ale widzę, że się nie gubisz.

zaloguj się by móc komentować


BezNicka @betacool 5 października 2019 13:11
5 października 2019 16:46

Nie gubię się od dwu dekad. I zaglądam tutaj, by nie stać w miejscu. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @ainolatak 5 października 2019 16:24
5 października 2019 17:21

No nie. Nic bez przyczyny... trzy tytuły w jednej notce też.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @betacool
5 października 2019 17:36

Moim zdaniem cztery tytuły. Należy nie zapominać o ogrodzie pilnowanym przez halabardników w błazeńskich czapkach i z wąsami oraz o pomniku nieznanego profesora docenionego za walkę na linii frontu. Rysom twarzy się nie przyglądałem, ale mogą nawet pasować ...

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @betacool 5 października 2019 17:21
5 października 2019 17:38

Ale Gra jest lepsza niż Stawka WnŻ

zaloguj się by móc komentować

betacool @ainolatak 5 października 2019 17:38
5 października 2019 17:41

Nie pytałem o nazwę serialu. Pytałem o tytuł odcinka.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @betacool 5 października 2019 17:41
5 października 2019 17:49

:))) me dummy

wyczerpałam się, i koła ratunkowego nie było np. dzień kojota ;)

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
5 października 2019 17:51

Tytuł notki jest wejściem. Wystarczy skorzystać (tak jak błazen) z tresowanej myszy i kliknąć żeby dotrzeć do tytułu odcinka.  

Błazeńskie gierki. Trochę potrwa zanim zaczniemy te tricki ogarniać, ale moim zdaniem w dwóch ostatnich tygodniach idzie nam znakomicie.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @betacool
5 października 2019 18:05

Ach, już udało się .... spodziewałam się SWnŻ odc. Wytresuj smoka ;) A to tylko klik i już znalazłeś G-wilka ;)

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @betacool
5 października 2019 18:05

Ach, już udało się .... spodziewałam się SWnŻ odc. Wytresuj smoka ;) A to tylko klik i już znalazłeś G-wilka ;)

zaloguj się by móc komentować

betacool @ainolatak 5 października 2019 18:05
5 października 2019 18:16

Miłego oglądania. Lubię scenę demaskacji.

zaloguj się by móc komentować


Ongaku @betacool
5 października 2019 19:01

Wyrazy uznania i podziwu. Czapki z głów.

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @betacool
6 października 2019 00:39

Błazeńskie znaki firmowe rozłożone bezbłędnie, żeby nie było wątpliwości kto ma licnecję na zlecenia propagandowe. I bezbłędnie rozpoznane. Mnie zawsze dręczy pytanie co dalej. Ale rozpoznanie stanu nie tak dawnego młynu błazeńskiego daje odpowiedź na to pytanie. Dalej będzie ostrzej, bo błazeńskie bractwotraci polski grunt. Musi wzywać pomoc bratnią .

Po wyborach 2015 bodajże genezy zastanawiał się co będziemy robić za kolejne parę lat. Ja mu odpisałem, że będziemy mieli taki zapiernicz, że zapomnimy o tych naszych pogaduszkach. Ale czegoś dziwnym trafem nie zapomniałem o nich. I niestety przeczucie zapierniczu sprawdziło się. Pracuję więcej niż wtedy i zarabiam mniej. Normalnie. Bractwo złożyło zapotrzebowanie na przykręcenie śruby, bo zwykła szydera już nie działa. Zaś PKW czegoś ma związane ręce, za pomocą oferty nie do odrzucenia za pewne. Inaczej będą kontemplować wikt więzienny. Oby dalej to działało.   

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
6 października 2019 00:43


Jeszcza dwaj inni błaźni przychodzą mi na myśl: Ks. Tischner i jego mentor prowadzący Kaczmarski.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Pioter 5 października 2019 07:15
6 października 2019 00:46

Na górze ryciny przedstawiającej Collegium Invisibile nad tetragramatonem יהוה z dziwnymi dodatkami pod ו i י , jest łacińskie słówko oriens na samym dole zaś orient. Dłoń sprawcza wyciągająca się z obłoku ku uskrzydlonemu młynowi błaznów trzyma sznureczek czegoś jakby przypominający sznureczek marionetkowy. Na jego przedłużeniu na samym dole jest ten orient zachód. A zatem jest tu oś i linia dziedziczenia, ze wschodu ku zachodowi. Dziedziczenia chyba wiedzy tajemnej. Linia od sprawczej dłoni prowadząca do pielgrzyma opartego o kotwicę opatrzona jest napisem ignorantiam meam agnosco iuva pater, niewiedzę moją rozpoznaję yahwe ojcze. I wiele innych ciekawych szczegółów tu się znajduje, takich jak daty 1604 i 1618. Jak tłumaczy angielska wikipedia collegium invisibile, latające seminarium specjalistów różnistych i różczkarskich, było prekursorem Royal Society, powstałym w 1660. Chemik Robert Boyle założył collegium invisibile w 1644, po kilkulteniej podróży w kierunku Florencji i starzejącego się Galileusza, od którego pobrał nauki. Dlatego daty 1604 i 1618 nie odnoszą się do jego collegium invisibile, a raczej do seminarium poprzedzającego je (być może pod patronatem Johna Dee zmarłego w 1609) czyli do niemieckich Różokrzyżowców którzy propapagują collegium invisibile w 17 w. (https://en.wikipedia.org/wiki/Royal_Society) i praktykują "wymianę doświadczeń" czyli wzajemne podchody z Johnem Dee, pewnie i z innymi mniej znanymi. 

Wstążeczka nad młynem (który, jak oznajmia napis pod nim, porusza się, moveamur, przemieszczamy się) ma napis collegium fraternitatis i bezpośrednio nawiązuje do tytułów pamphletów różokrzyżowych głoszących legendę maga-mędrca Rozenkreuza (jakoby 1378-1472). Jego herb, krzyż z różą, jest zmodyfikowany w herbie Lutra krzyż w róży, niemal tudorskiej. Pamflety te to Fama Fraternitatis Rosea Crucis (1614), Confessio Fraternitatis (1615) i Chymische Hochzeit Christiani Rosencreutz anno 1459 (Chemiczne zaślubiny Christiana Rosencreutz anno 1459), autorstwo której deklarował Johann Valentin Andreae, niemiecki protestancki teologa i ezoteryk. Opowiada historię ezoterycznych, alchemicznych zaślubin tajemniczego króla i królowej na które zaproszony jest Rosenkreutza. Zaproszenie zaś poprzedzone jest symbolem z Monas Hieroglyphica Johna Dee:

Zatem sukcesja ezoteryczną, dziedzicząca prawo do realizacji zleceń alchemicznych, chemicznych, astrologicznych i patentów inżynierskich dotyczących technologii militarnych, wywiadowczych i politycznych, nie przebiega w sposób prosty z Bliskiego Wschodu przez Wenecję, Niemcy do Anglii, lecz jest ruchomym układem wędrującym po całym zachodzie i wschodzie, jeśli dodamy do tego Picco della Mirandollę i Komeniusa powiązanego z Różokrzyżowcami.  

Prawdopodobnie krytyki kabały ze strony Izaaka Newtona w jego pismach teologicznych nie można traktować dosłownie, lecz jako rozpoznanie sił koszernych lub niemieckich przez prowokację, lub jako podporządkowanie się nowej władzy w okolicznościach zmieniających się układów w City i Harlemie (Amsterdam) po detronizacji Stuarta i po imporcie Wilhelma Orańskiego do Londynu'1688. 

Ps. Gospodarz wybaczy, ale nurtuje mnie pytanie, którego na razie nie mam okazji zadać na blogu Piotra. Więc go pytam w nawiązani do innej naszej rozmowy, czy nie jest tak, że Harlem działa jako centrum finansowo-polityczne do czasu ucieczki Henry'ego Hope'a w skutek postępów rewolucyjnej armii francuskiej, a potem jest krótka przerwa, a potem odżywa w skutek pojawienia się w Amsterdamie Rotszyldów? Taka hipoteza robocza. Co o tym sądzisz? Nie mam czasu szukać bo już ci różokrzyżowcy niemal całą noc mi ukradli. Zresztą będzie z tego osobna notka.

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool
9 października 2019 02:20

Dobry tekst. Niestety nie nadążam z czytaniem na bieżąco. Tego odcinka Stawki nigdy nie widziałem. W tym Collegium jest jeszcze jeden Palikot — Aleksander, syn Janusza. Wpisany w KRS jako Organ uprawniony do reprezentacji podmiotu FUNDACJA ZIELONY KONSERWATYZM, rozumiem, że za forsę Sorosa. To jest powiązane z Klubem Jagiellońskim, który ma w logo jakieś błazeńskie insygnia. Próbka tekstu, ale nawet go nie czytam, Czas na zielony konserwatyzm [NOWA KONFEDERACJA]

Ja jestem tym szczęśliwcem, że żadnego tekstu z tego czteropaku nie przeczytałem.
Ale zaraz zaraz, kto jest czwarty? Kołakowski, Michnik, Wodziński, to trzech. A czwarty to ten INNY? Bo kilku innych kandydatów jeszcze by się znalazło :)

zaloguj się by móc komentować

umami @ainolatak 5 października 2019 07:50
9 października 2019 02:25

Bez osikowych kołków się chyba nie obejdzie :) a nowa czeredka już odchowana.
Tekstów do przeczytania tylko przybywa...

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować