-

betacool

Syrop klonowy i mrówki

Niedzielne cudka z Beta-ogródka

Istotnym elementem mojego dzieciństwa była praca w ogrodzie i na działce. Rodzice mieszkali z dziadkami na sporej 23 arowej działce. Z samych początków pamiętam krowę stojącą w obórce. Były także świnki, ale to w czasie gdy byłem bardzo mały. Odkąd zaczęła się nauka w szkole z inwentarza żywego zostały kury, a czasem gęsi. Mniej więcej wtedy dziadek i mój tata wydzierżawili niecały hektar działek znajdujących się tuż za naszym płotem. Potem całe lata spędzali na produkowaniu wszelakich warzyw, których nadwyżki sprzedawali na rynku, lub do ogrodniczej spółdzielni.

My, jako smyki uczestniczyliśmy całymi godzinami w przygotowywaniu pęczków robionych z tych warzyw. Cebulę, rzodkiewkę, marchew, pietruchę, buraczki trzeba było zerwać, zważyć, związać w pęczek, opłukać, a potem czasami kilka setek takich pęczków policzyć i przygotować do transportu. Nie była to praca ogromnie ciężka, ale przypominała  robotę na taśmie i to takiej, która czasami stawała dopiero o zmierzchu. Gdyby nie to, że kręciła się wokół tego cała trzypokoleniowa rodzina, wspomagana przez familię mojego stryjka i że zazwyczaj było wesoło i gwarno, to byłoby to trudne do zniesienia.

Podobną szkołę przeszła moja żona. Ona z resztą w dużo mroczniejszych okolicznościach - bowiem jej tata był producentem pieczarek. Hale były duże i ciemne, a że mój przyszły teść na produkcji znał się nieźle, to, uwierzcie mi, było co zbierać. Tam też towarzystwo ratowało przed nudą i jednostajnością. Jako mody małżonek załapałem się jeszcze na pomoc przy zbiorze białych grzybków. Wyobraźcie sobie poziom stresu człowieka, który dotąd chodził po grzyby po lesie z koszyczkiem i nagle musiał stanąć w szranki z zawodnikami, którzy cięli pieczarki przez pół swojego życia. To też było podobne do pracy na taśmie. Tyle, że taśma stała, a człowiek musiał się wolno przesuwać wzdłuż niej.

Wyjdźmy jednak z mroków pieczarkarni na ostre słońce. Pracą, która była dla mnie i dla mojej siostry najstraszniejsza, było pielenie. To był bój nie dość, że syzyficznie nieukańczalny, to odbywający się często w syzyficznym osamotnieniu. Walka z chwastami na suchej ziemi i dajmy na to w gorącu, była czymś, co na długie lata spowodowało, że na pracę w ogródku reagowałem mniej więcej tak jak Piłsudski na jakieś kwity z wojskowego archiwum wiedeńskiego.

Stan ten trwał wiele lat. Aż przyszedł czas, że sam wsadziłem kilka roślin, a potem zacząłem przypatrywać się, jak rosną. Oczywiście czasami trzeba było im pomóc. Wachlarz świadczonej pomocy był całkiem szeroki. Podlewanie, pielenie, nawożenie, przycinanie, strzyżenie. W którymś momencie stwierdziłem, że przekleństwem dziecięcej roboty na działce, była monotonia i brak widoku na jakiś koniec tej pracy. Na dodatek hektar warzywniaka miał to do siebie, że po sezonie pozostawało po nim puste pole, a kolejna wiosna oznaczała mozolne dążenie, do ponownego stanu późnojesiennej pustki.

Odkąd ogród połączył funkcję czysto użyteczną z tą rekreacyjną, praca w nim zaczęła nieść inne odczucia, bowiem nie było już w nim miejsca na zupełną jesienną pustkę. 

Warzywniak dzięki cudom nowoczesnego ogrodnictwa i cieplejszym czasom także dużo dłużej rodzi i cieszy. Widzę to po małym namiocie foliowym wystawionym na wiosnę w ogrodzie. Dzieci nazwały wysiane w w nim rośliny swoimi dziećmi i co jakiś czas biegną przyglądać się jak przebiega wyścig kopru z majerankiem i bazylią. 

Przyznam, że wywołuje to mój uśmiech, bo dopóki same osobiście czegoś nie wsadziły, dopóty ich troska wyglądałała zdecydowanie bardziej beztrosko...

Przyznam, że wyjście do ogrodu ze świadomością, że mogę robić to, na co mam ochotę i w takiej kolejności jak zechcę, że wszystko co będę czynić, uczynić mogę, ale niczego nie muszę, zmieniło mnie samego i zmienia ogród. Jak zmieniło mnie?

Mniej więcej tak, jak wyglądają od prawie już trzech lat moje "makulektury"". Biorę się za książki, które chcę, a nie za te, za które wziąć się muszę. Płynę po fabułach, formatach i czasach, na które przychodzi mi ochota, a nie po tych, do których pokonywania ktoś mnie przymusza. Wolna wola i nieskrępowany wybór są tym, co sprawia, że człowiek potrafi pracować jak mrówka, czerpiąc z tego siłę i radość.

Myślę, że na makulekturowym polu ten wzrost nie jest tak bardzo widoczny jak w ogrodzie. 

Spójrzcie na powyższe zdjęcie i porównajcie je z tym pierwszym. Te wszystkie wielkie drzewa, łącznie z klonem na pierwszym planie, wyrosły z takich kurdupli, jak ten klonik, który ma dziś 30 centymetrów i jest wielkości małych otaczających go żurawek. Będzie większy, bo jeśli coś ma ten dziwny smak, który powoduje, że jesteśmy gotowi z uśmiechem i z wolnej nieprzymuszonej woli, czynić pracę mrówki, to możemy być pewni, że na końcu powstanie z tego coś, co zapiera dech.

P.S. A co urośnie jutro w "Makulektura garden"? - Poznamy kolejną porcję  wspomnień Arcybiskupa Józefa Gawliny, który opowie nam o Józiu Retnigerze. Zapraszam zatem na: "Podróż za uśmiech gestapowca, czyli jak ominęło nas bycie poddanymi angielskiego monarchy".

 



tagi: ogród  praca  satysfakcja  klon  mrówka 

betacool
10 maja 2020 14:05
47     2271    19 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

umami @betacool
10 maja 2020 16:53

To pierwsze zdjęcie jak obraz.

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami 10 maja 2020 16:53
10 maja 2020 17:28

Rzeczywiście.

Z poziomu gruntu oglądamy świat tak rzadko, że wiele niesamowitych widoków nam umyka.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @betacool
10 maja 2020 17:29

Piękna opowieść :).

.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Maryla-Sztajer 10 maja 2020 17:29
10 maja 2020 19:25

Bóg zapłac za dobre słowo.

zaloguj się by móc komentować

damian-wielgosik @betacool
10 maja 2020 20:55

Witam w zespole podwyższonych grządek. Mamy od dwóch lat, pierwszą zbił gwoździami mój ponad 80-letni dziadek – były kowal – wszystko skrupulatnie pokazując. Kolejność nie mogła być inna, a hierarchia nawet na chwilę nie została naruszona. Potem zrobiłem sobie kilka sam, w tym roku przy pomocy śrub i wkrętarki – żadna się jeszcze nie rozlatuje, ale te na gwoździe trzymają się i wyglądają o wiele solidniej. Nie mam niestety takich bajerów jak ten namiocik, wszystko przykrywamy folią tak jak się da albo agrowłókniną. Na razie najlepiej rosną buraki, a dziś na talerzu pojawił się też pierwszy koper. Marchew słabo.

Jak człowiek sam się w to nie włączy to stosunek jest mocno ambiwalentny, a tak jest dużo frajdy.

Z ciekawości - jak się sprawuje ten dach z blachy na rąbek sąsiada? Nie hałasuje za bardzo przy wietrze/deszczu?

zaloguj się by móc komentować

betacool @damian-wielgosik 10 maja 2020 20:55
10 maja 2020 21:09

Te bajeranckie namioty to z Lidla. Pierwszy rok. Na razie jestem pod wrażeniem, bo ogórki i pomidory i papryka zachwycone.

Dach sąsiada w porządku. Sąsiad też. Przerzucamy przez siatkę co pod szpadel popadnie. 

Za tydzień napiszę o roślinach z warzywnika,  które sprawdzają się przez większość sezonu.

zaloguj się by móc komentować

chlor @betacool
10 maja 2020 21:52

Pracowałem przez sezon u pieczarkarza jako parobek na dniówce, w stanie wojennym.  Mieszkałem w mieście i autobusem jeżdziłem do pracy na wieś. Przeciwieństwo chłoporobotnika. Tak ciężkiej roboty nie miałem później nigdy. Najgorsze było targanie obornika taczką do hali na piętrze. W kłębach pary i amoniaku, bo hala musi być odkażana gorącą parą podczas tej procedury. Może później robiono to inaczej.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @chlor 10 maja 2020 21:52
10 maja 2020 21:58

Nie było inaczej. Tej atrakcji nie przeżyłem. Teść widocznie dbał o trwałość mojego związku.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @betacool
10 maja 2020 22:41

U nas ongi były inspekty /Babunia mówiła: inspekta :)/, przedmiot naszych dziecięcych fascynacji roślinkami. Codziennie biegliśmy do ogrodu, by zobaczyć jak już urosła rzodkiewka i sałata. Oczywiście one nie za bardzo urosły tak z dnia na dzień, ale to nie miało znaczenia. Dla dzieci to była istna magia. Tata rano otwierał szklane pokrywy inspektów, a na noc zamykał. A pierwsze rzodkiewki na stole... :) Jeszcze prowadziliśmy inspekty i grządki pod warzywa dla naszego małego dziecka. Inspekty i ogród warzywny skończyły się, gdy pojawiły się galopujące po ogrodzie dogi niemieckie. Ale już wtedy byliśmy dorośli, a warzywa kupowało się w warzywniaku. No i również okazało się, że uprawa warzyw jest droższa, niż kupno gotowych. 

A tu moje własne odkrycie i dokonanie w dziedzinie ogrodnictwa:

https://kossobor.neon24.pl/post/47832,lesne-poziomki-w-ogrodzie-a-la-solway-naturalnie

Notka powstała po innej notce, w której opisałam moje kulinarne odkrycie. Które polecam wobec zbliżającego się sezonu truskawkowego:

https://kossobor.neon24.pl/post/47672,truskawki-a-la-solway

Truskawki a' la Solway:

Czekamy na czerwiec. Bierzemy na spacer psa i okoliczne dzieciaki. Oraz foliowy woreczek. Idziemy jakby nigdy nic w stronę morza, gdzie najczęściej rosną całe połacie krzaków róży dzikiej, pięciopłatkowej, różowej. Dzieciaki rozrabiają z psem, a my zbieramy PŁATKI róży do woreczka. W domu robimy niezbyt słodki dżem z kaszubskich truskawek i na sam koniec warzenia dżemu - wsypujemy płatki róży /minus robale, naturalnie, które uprzejmie wypraszamy z woreczka do ogrodu/. Mieszamy na ogniu przez chwilę i wlewamy dżem do słoiczków. Jest różowiutki, z jaśniejszymi smugami płatków. Zapach i smak tego dżemu - to AMBROZJA po prostu!!! Rozsmarowany na naleśnikach - boski przysmak! A najważniejsze - że nie trzeba się pitolić z dłubaniem w owocach róży. Natomiast efekt smakowy - ten sam i nawet jeszcze bardziej :)))

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @betacool
10 maja 2020 22:55

Mąż w okresie szczenięcym  pracował u ogrodnika /była ostra bieda w domu, po wyrzuceniu z ziemi i dworu, i stałym prześladowaniu przez UB ojca mojego męża/. Praca była w wielkich szklarniach, przy fiołkach alpejskich. A tam, w ziemi szklarnianej buszowały prawdziwe turkucie podjadki! Szkudne mocno bestyje. Jakość roślin właściciel sprawdzał tak: stawiał do góry nogami donicę z fiołkami i dobre /na sprzedaż/ były wtedy, gdy rośliny wytrzymały swój ciężar bez szkody dla urody etc.. Po latach, latach zawsze kupowaliśmu Mamie kilka takich donic u tegoż ogrodnika /albo już w tym samym ogrodnictwie/ - stały długo, były piękne. Kwitły jak szalone.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @betacool
10 maja 2020 23:14

Wasz ogród wygląda jakby go uprawiała Ivy Poison...ocieka gąszczem zielonych i nie tylko odcieni

Bajka!

A namiociki wyglądają świetnie - z lidla internetowego? Włączam do listy zakupowej.

Co do pielenia też nie przepadam, jednak jest tak wciągające, ze wracając po pracy pierwsze co jeszcze z cieżką torbą na ramieniu lustrowałam grządki i kwiaty i wyrywałam co zdążyło urosnać podczas mojej nieobecności (z tą torbą na ramieniu) tak zostało do dziś, a sąsiedzi się śmieją, że lubię pielenie z obciążeniem.

A uciążliwe chwasty zazwyczaj częstowałam włókniną i rzucanym: a macie, zdychajcie ;)

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @KOSSOBOR 10 maja 2020 22:41
10 maja 2020 23:16

Inspekty rodziców były tradycyjnie pokryte starymi mazurskimi oknami. Niezapomniane wspomnienie.

zaloguj się by móc komentować


Paris @KOSSOBOR 10 maja 2020 22:41
11 maja 2020 00:23

Sprobuje...

... upilnowac dzika roze podczas kwitnienia i zebrac troche platkow do konfiturki a la Solway... udalo mi sie kupic jakies 2 tygodnie temu 2 i  pol metra cukru w promocji po 2,30 zl,  oczywiscie polskiego cukru, a nie jakiegos mialu niemieckiego czy francuskiego.

Jest tylko maly problem - truskawki beda pochodzic spod Lowicza... mam nadzieje, ze tez wyjdzie z tego ambrozja  !!!

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool
11 maja 2020 00:39

Tez mielismy...

... kiedys na dzialce takie okna inspektowe.  Tato pozbijal je ze starych okien, a sasiad dal nam 2 maty zrobione ze slomy do okrywania w razie przymrozkow.  Sluzyly nam pare dobrych lat - rozsada kwiatowa,  czy warzywa zawsze sie udawaly i rosly jak na drozdzach... potem juz tato pozbijal  namioty, ktore sie okrywalo folia i tez sluzyly nam pare lat... a teraz mamy namioty metalowe tylko pod uprawe pomidorow.

W tym roku tez - zaryzykowalam - i posialam w namiocie karczochy... z calej torebki nasion, ktorych bylo jak na lekarstwo wzeszly mi 4 karczochy... ladnie rosna i sprawiaja mi sporo radosci... biegam do foliaka co 2 dzien i sprawdzam jak rosna...

... a ogrod Pana - zdaje mi sie - i wiekszy od naszej dzialki i piekny.

A pieczarki hodowal nasz sasiad... bylam, widzialam - wtedy to byla ciezka, paskudna robota... pieczarki byly zakontraktowane, wiec nie mial najmniejszego problemu z ich zbyciem... takie "wybrakowane"  czesto oddawal mojej mamie do jedzenia. 

zaloguj się by móc komentować

bolek @betacool
11 maja 2020 07:13

Super gawęda do porannej kawy :) 

zaloguj się by móc komentować

olo @betacool
11 maja 2020 09:53

na naszym klonie, ktory mialem wyciac (probuje go jeszcze uratowac)

teraz pszczoly buszuja. na razie sa wysoko, ale jak zakwitnie bazylia to bedziemy sasiadami.

jak masz polaczone deski w naroznikach?

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
11 maja 2020 11:34

Jaki ja jestem beznadziejny miastowy. Moi dziadkowie w grobie się przewracają. Ciągnie mnie do ziemi, ale nie łatwo to osiągnąć z pomocą mojego resortu. Wstyd się przyznać do niewiedzy, ale czy te żurwaki to są ogrodowe żurawiny?

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
11 maja 2020 11:36

Te ma się rozumieć w tle za młodym klonem na zdjęciu nr 1. Wyglądają jak bagienne prawie że. Dają owoce?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool
11 maja 2020 11:48

Podziwiam. Mam bardzo złą rękę do roślin. Mało która wsadzona przeze mnie chabyź się przyjmuje

zaloguj się by móc komentować

betacool @KOSSOBOR 10 maja 2020 22:41
11 maja 2020 12:01

Kiedyś wpadłem na pomysł, żeby  cudowny aromat poziomek zachować w spirytusie. Nie róbcie tego nigdy. Szkoda poziomek i spirytusu.

Poziomkowo - truskawkowe cudka.

zaloguj się by móc komentować

betacool @KOSSOBOR 10 maja 2020 22:55
11 maja 2020 12:02

Kiedy mieszkałem w Gdańsku dużo roślin kupowaliśmy w szklarniach prze ul Wita Stwosza. Chyba jeszcze tam są.

zaloguj się by móc komentować

betacool @KOSSOBOR 11 maja 2020 00:11
11 maja 2020 12:04

Największy "problem" to chyba z tym, że nikt nie ma znajomych ani bliskich chorych na to coś.

zaloguj się by móc komentować

betacool @ainolatak 10 maja 2020 23:14
11 maja 2020 12:06

Aż tak to jednak nie jest.....

zaloguj się by móc komentować

betacool @Paris 11 maja 2020 00:23
11 maja 2020 12:08

Ja po notce Valsera czaję się na kwiaty czarnego bzu. O dziwo sam się wysiał w narożniku działki, a że w pobliżu jest kompostownik to rośnie jak oszalały.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @ainolatak 10 maja 2020 23:16
11 maja 2020 12:10

Mój dziadek miał takie. Całą wiosnę hodował w nich rozsadę (zwłaszcza pomidorów), a potem wiózł to dwukołowym wózeczkiem na rynek.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @olo 11 maja 2020 09:53
11 maja 2020 12:11

Mój największy stracił korę. Próbuję go leczyć, choc na razie nie nawet nie widac, że choruje.

Dechy łączył mój syn. Metalowe kątowniki w narożnikach na wkręty.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 11 maja 2020 11:34
11 maja 2020 12:15

Żurawki to te rośliny z ozbobnymi liśćmi po bokach. W tle bukszpany. Chyba nie owocują... przynajmniej nic o tym nie wiem.

PS. Przecież na jakąś działkę miałeś jeździć pod Wadowice

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 11 maja 2020 11:48
11 maja 2020 12:16

Czasmi jest się mrówką od dobrowolnego dżwigania zupełnie innych ciężarów.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool 11 maja 2020 12:15
11 maja 2020 14:28

Działka jest. Ale budowa już po za zasięgiem. Nawet jeśli sprzedam mieszkanie. Budowlańcy ciurkiem na saxy do irlandii. Zostają tacy co trzeba ich pilnować. Szukam starego domku równolegle z kupcem na mieszkanie.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @betacool 11 maja 2020 12:06
11 maja 2020 19:23

Zdjęcie waszego ogrodu robi wrażenie, to nie.

ps. teraz już wiem od kogo były pierwsze jedzone pieczarki ;)

zaloguj się by móc komentować

olo @betacool 11 maja 2020 12:11
11 maja 2020 19:56

nasz jak przezyje moje ratowanie, to duzy nie bedzie, po dwoch metrach pien sie rozdwaja

deski to chyba modrzew, u siebie mysle  wymienic na akacje, przynajmniej spodnie od gruntu

zaloguj się by móc komentować

betacool @ainolatak 11 maja 2020 19:23
11 maja 2020 20:44

Jest duża szansa, że tak. 

Pierwsze owocniki grzybów, które się pojawiały, były zazwyczaj ogromnie i niezwykle aromatyczne tak zwane "pośpiechy". Obtaczało sie je w jajku i smażyło jak kanie. I te od teścia smakowały jak kanie.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 11 maja 2020 14:28
11 maja 2020 20:47

To jest jakieś wyjście. Staraj się nie przegiąć z ewentualnym kredytem, bo wtedy bajka momentami zamienia się w baśn Andersena.

zaloguj się by móc komentować

betacool @olo 11 maja 2020 19:56
11 maja 2020 20:51

Nasza działka nie jest duża - 13 a, a stoi przecież na niej dom i jest podjazd. Na takiej to lepiej żeby drzewa w pobliżu murów za wysokie nie rosły. Klony ozdobne są idealne.

Co do grządek wyniesioych to widziałem w amerykańskim programie proste składane konstrukcje z dość grubej blachy ocynkowanej. Że też u nas nikt jeszcze tego nie tłucze.  

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool 11 maja 2020 12:08
11 maja 2020 20:53

Mam wspaniala mete...

... i na mnostwo bzu czarnego i na dzika roze...  takze jak Bozia pozwoli to bedzie i konfitura i nalewka z bzu czarnego... i z dzikiej rozy tez.  Dzikiej rozy jest tak duzo,  ze jeszcze z 15 kg udalo mi sie dobrze sprzedac. 

Rzeczywiscie ani poziomka ani truskawka nie nadaje sie na domowy wyrob win czy nalewek,  jest wyjatkowo nietrwala - nie trzyma ani koloru ani zapachu...

... natomiast,  Panie Betacool'u  polecam nalewke z dzikiej rozy... robilam w ubieglym  roku pierwszy raz - i jest doskonala, fantastyczny kolor i tzw. bukiet. Robi sie ja bardzo prosto - dojrzale owoce nalezy rozgniesc i wszystko wrzucic do sloja w proporcji  1:1:1:1 - spirytu daje zdziebko wiecej, bo preferuje mocniejsze nalewki... wszystko ma sie przemacerowac 1-2 m-cy, po tym zlac, odstawic znowu na jakis miesiac i zlac ponownie, a potem to juz niech sobie stoi - az do wytrzymania...

... no i jeszcze jakby bylo mozliwe - to polecam nalewke z melonow... to dopiero jest ambrozja  !!!

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Paris 11 maja 2020 20:53
11 maja 2020 21:14

Z owoców róży poszła na Sylwestra, ale "melonówki" nie kosztowałem jak me życie długie...

zaloguj się by móc komentować


betacool @Magazynier 11 maja 2020 21:17
11 maja 2020 21:25

Nie ma to jak się uczyć na cudzych błędach.

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool 11 maja 2020 21:14
11 maja 2020 22:42

Robilam we Francji...

... jest najlepsza w moim rankingu nalewek.  W Polsce jeszcze nie udalo mi sie - i ogolnie moze byc z tym spory problem, bo melony musza byc odmiany Charantais i dobrze "wylezakowane"  na sloneczku... w przygotowaniu i zrobieniu bardzo latwa... i relatywnie do innych owocow szybka w maceracji - tylko 2-3 tygodnie. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Paris 11 maja 2020 22:42
11 maja 2020 23:14

A skąd pomysł? To można u nich kupić?

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @betacool 11 maja 2020 12:02
12 maja 2020 00:32

Niestety, szklarni przy Wita Stwosza nie ma już od lat - tam teraz jest kolej metropolitarna /pamietasz z pewnością pobliski nasyp poniemiecki kolejki na Kaszuby?/. Też tam zawsze kupowaliśmy rośliny. 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @betacool 11 maja 2020 12:01
12 maja 2020 00:37

No to jeszcze: od kilku lat robimy deser a la Pavlova: micha truskawek + pogruchotane bezy + śmietana. Powinna być bita, ale szkoda czasu i za słodko - ja daję kwaśną 18%. Szał, normalnie :)

Zimą robię taki deser z rozmrożonych, sezonowych truskawek. Tysz piknie. Można dodać rozmrożoną żurawinę /trochę, dla kontrastu smakowego i dla zdrowotności, oczywiście :)/.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @betacool 11 maja 2020 12:04
12 maja 2020 00:40

Przepytałam "w temacie" już wszystkich naszych tutaj , licznych psiarzy. Nikt nie ma!

 

zaloguj się by móc komentować

olo @betacool 11 maja 2020 20:51
12 maja 2020 09:44

naszego uformuje, ale to troche potrwa i bez gwarancji bo prawie 70% korony bylo do sciecia.

jednak wole drewniane, co zbutwieje dam w kompost choc jak mysle akacja wytrzyma najdluzej

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool 11 maja 2020 23:14
12 maja 2020 15:20

Przyjaciolka mnie poczestowala...

... i tak to sie zaczelo.

Kiedy bylam na wyspie Re w departamencie Charante, w lokalnym sklepie z alkoholami byla taka nalewka,  ale w cenie bardzo mocno zaporowej... niestety degustacja nie byla przewidziana,  ale kolor byl ludzaco podobny do mojej nalewki...

... taka ciekawostka:

w ubieglym roku - traf chcial, ale udalo mi sie kupic nasiona melona charantais w moim ogrodniczym sklepie w Bloniu.  Posialam je do malych pojemniczkow po 3 nasionka i wszystkie  mi  pieknie  wzeszly i urosly. 

Po  "zimnej Zosce"  wysadzilam je do ogrodka za garazem, gdzie jest ciepelko jak na patelni... no  i  prosze sobie wyobrazic,  ze  pod  koniec  sierpnia  doczekalam  sie  11  melonikow  !!!   Co  prawda  o nalewce nie bylo mowy, bo meloniki byly bardzo  male - bo bylo strasznie sucho i pomimo podlewania zwyczajnie nie porosly,  ale byly  slodziuskie i bardzo soczyste... rodzinie  baaardzo smakowaly.  Chcialam  uprawe melonow powtorzyc  w  tym roku,  ale nigdzie nie udalo mi sie kupic nasion...  takze jest juz po ptokach  i o nalewce melonowej moge tylko pomarzyc... zal, ale coz - trzeba zyc dalej.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować