-

betacool

Tydzień przed Wielkim Tygodniem

makulektura.pl

 

Niedzielne cudka z Beta-ogródka

 

Tydzień przed Wielkim Tygodniem.

 

Poniedziałkowy ranek zaczął się trochę później niż zwykle. Jakiś urzędnik stwierdził, że z niektórymi podpisami i pieczątkami nie ma się co śpieszyć, więc i ja spieszyć się nie musiałem, sporą dawkę niezrozumienia na opieszałość biurokraty jednak w sobie nosząc. Polegiwałem więc sobie nieśpiesznie i nagle usłyszałem jakieś dziwne dźwięki, które spowodowały, że jednak zacząłem się spieszyć. Coś jakby bulgot ze skwierczeniem dolatywał spod płyty kuchennej, potem usłyszałem, że strzelił bezpiecznik. Żarówki migotały, drukarka komputerowa nagle samoczynnie zaczęła działać, a ja poczułem lekki swąd elektronicznej spalenizny. Podjąłem jeszcze próby podpięcia lodówki do jakiegoś działającego gniazdka, ale po chwili wysiadł przedłużacz do którego chciałem ją podłączyć. Zadzwoniłem do elektryka z pytaniem, co to za dziwne niespodzianki, a on kazał mi w te pędy wyłączyć wszystkie bezpieczniki, bo mam najprawdopodobniej „upalone zero”. Przyjechał (choć odrywałem go od jakiś innych spraw), bo ta moja wydała mu się szczególnie poważna. W zaplombowanej przez zakład energetyczny skrzyneczce znajdującej się przed (ja bym powiedział, że raczej nad) licznikiem upalił się kabelek z zerem. Ten mały zwęglony drucik rozwalił płytę grzewczą, piekarnik, lodówkę, napęd do bramy i z pięć przedłużaczy (takich z podświetlanymi włącznikami).

Pan elektryk powiedział mi, że po sprzętach grasowało jakieś 400 voltów i powinienem się cieszyć, że działa mi piec, telewizor, komputer i że w ogóle byłem w domu, bo jakbym nie był to byłoby kilka razy gorzej.

Kląć mi się chciało jak jasna cholera, no ale miałem się przecież cieszyć. Na samym końcu, to nawet pomyślałem, że może ten urzędnik swą nieśpiesznością ocalił mi sporo sprzętów, a może nawet dom przed pożarem, ale kląć mi się chciało nadal...

 

We wtorek był koncert. Adam od czasu do czasu namawia mnie na muzyczne eskapady, dzięki którym dane mi było oglądać i King Crimson i Motorhead i Tool i Faith no More i parę innych kapel. Tym razem przekonał mnie do posłuchania Zakka Wylde'a.

Uwierzcie, że ten gość potrafiłby „wymalować” gitarą wszystko od ”Piekła” Boscha po „Wniebowzięcie” El Greco. Tyle, że momentami odnosiłem wrażenie, że nie bardzo wie co ma na "płótno rzucić". Jak już wydawało mi się, że coś się z tej muzy wyłania, to koncert się skończył. Może to jednak tylko wrażenie było, a ja byłem zblokowany tą poniedziałkową "elektryczną rozwałką". Fakt jest faktem - zaliczyłem dawkę kilku tysięcy watów płynących z głośników i się nie rozleciałem jak mój sprzęt kuchenny.

Środa była dość nudna. Ten opieszały (moim zdaniem) urzędnik odpowiedział na moje pismo sugerujące lekkie przyśpieszenie jego ruchów, że nie jestem stroną w postępowaniu.

Dziwnie się złożyło, bo w tym dniu, gdy nadeszła od niego odpowiedź, to okazało się, że on również przestał być stroną w postępowaniu, bo go zwolniono.

Czwartek śmignął niepostrzeżenie.

W piątek pojechałem z kolegami na szkolenie do Warszawy. Jak wracałem, to kątem oka na Dworcu Centralnym zobaczyłem hasło: PKP – Pasja Kolejnych Pokoleń i zacząłem z tego hasła nieco szydzić.

https://www.intercity.pl/pl/site/o-nas/dzial-prasowy/aktualnosci/pasja-kolejnych-pokolen-kampania-wizerunkowa-grupy-pkp.html

Spotkała mnie natychmiastowa kara. Okazało się, że na trzy kolejne pociągi do Krakowa można wykupić jedynie bilety bez gwarancji miejsca siedzącego. Wzięliśmy, bo nie chciało nam się czekać przez kolejne trzy godziny na dworcu. Plan był taki, że wpadamy do Warsa i delektujemy się tutejszymi kulinariami przez całą drogę do Krakowa. Okazało się jednak, że taki sam plan miało ze dwieście osób i w efekcie musieliśmy wycofać się na korytarz. Miejsce było nieszczególne, bo gdy pociąg ruszył, w stronę Warsa zaczęły zmierzać tabuny osób, które potem wracały niepocieszone, że nie można się do niego dopchać. Po trzech kwadransach poszturchiwania z każdej możliwej strony zarządziłem odwrót na koniec składu i to było dobre posunięcie, bo byłem już bliski osiągnięcia szczytowego poziomu pasji kolejnych pokoleń. Złośliwość mi się ulewała na Bogu ducha winną obsługę, która robiła co mogła, żeby poziom pasji międzypokoleniowej zgrai zgromadzonej na pociągowych korytarzach, nieco obniżyć. Ponoć tak wygląda jazda ze stolicy w każdy kolejny piątek. Zapamiętajcie – „Pasja kolejnych pokoleń”.

W sobotę przyjechał fachowiec od montażu „zerowo upalonego” sprzętu kuchennego. Podniósł mi poziom wiary w ludzi, bo poświęcił na to pół soboty. Normalnie nie przyjąłby tej roboty, ale zostawić ludzi na święta bez płyty i bez piekarnika zwyczajnie nie mógł.

Popołudniem zdążyłem nawet na szkolne misteria w szkole. Córa śpiewała w chórze. Nawet nie wiecie jak mi się oczy spociły, gdy patrzyłem na ten występ i przypominałem sobie moje szkolne występy i deklamacje na cześć Waryńskiego i Gagarina.

Wieczorem chciałem jeszcze obejrzeć „Oczy szeroko zamknięte” Kubricka, bo oglądałem to dawno temu, dyskusja pod tekstem Coryllusa nabierała temperatury, a ja kiedyś kupiłem płytkę z tym filmem i leżała nie rozpakowana. Okazało się,że trochę jeszcze poleży. Odtwarzacz DVD też mi „upaliło”.

Komórki mi nie upaliło, więc zdjęcie kwiatkom mogłem zrobić. Świeże dzisiejsze.

Taki był tydzień przed Wielkim Tygodniem, aż się trochę boję, bo teraz pora na Wielki …



tagi: przedświąteczny kosmos 

betacool
25 marca 2018 17:41
8     1233    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

edzio @betacool
25 marca 2018 18:09

Wielki Tydzień będzie wspaniały.

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @betacool
25 marca 2018 19:40

Masz fart ... i prawdziwe szczęście do ludzi zdaje się

zaloguj się by móc komentować

betacool @parasolnikov 25 marca 2018 19:40
25 marca 2018 20:07

Uwielbiam mieć szczęście do ludzi. Mam nadzieję, że niektórzy z nich lubią cieszyć się tą moją radochą. 

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
25 marca 2018 20:27

Thriller, czysty thriller. „Oczy szeroko zamknięte” Kubricka nie umywają się. Oglądałem raz i mam dosyć, ściema jeszcze większa niż "Lśnienie". W Lśnieniu chodzi o obłęd, w Oczach chodzi tylko o kopulację. ... Ci te oci mogą kłamać, chiba nie, ci ja mógłby serce złamać  ... itp.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @betacool
25 marca 2018 22:20

Dobrze, że do tych "Oczu..." nie doszło, bo tam nawet nie ma tego o czym napisał Magazynier. Jest tylko strata, czasu ma się rozumieć. No chyba, że przestałam rozumieć sztukę wyższą, robiącą mielonkę z flaków, móżdżku i oleju ;) W porównaniu do tych przepieknych krokusików to już w ogóle nie ma o czym mówić.

A Wielki Tydzień wszystko naprawi, mam nadzieję!

zaloguj się by móc komentować

betacool @ainolatak 25 marca 2018 22:20
25 marca 2018 22:28

Ja go kiedyś obejrzę, opiszę i tradycyjnie wystawię od złotówki. Zobaczymy jak ludzie wycenią Kubricka. Ja mam pewną koncepcję na temat tego, o czym on jest, ale muszę się upewnić.

 

zaloguj się by móc komentować

Aquilamagna @betacool
27 marca 2018 12:45

Chcę wyciągnąć pożyteczną naukę z Pana "przygód", stąd takie pytanie: czy listwy zasilające (o ile były z bezpiecznikami), które padły ofiarą, obroniły jakieś urządzenia podłączone do nich?

zaloguj się by móc komentować

betacool @Aquilamagna 27 marca 2018 12:45
27 marca 2018 19:05

Tych przygód będzie jeszcze sporo z ubezpieczalnią i Tauronem i jeśli będą ciekawe, to je opiszę. Większość urządzeń podpięta do zasilaczy z bezpiecznikami ocalała, a prawie wszystkie zasilacze trafił szlag. Pierwszy raz nie narzekałem,  że mam za mało gniazdek w domu, bo to co było bezpośrednio wpięte i pobierało prąd - poległo.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować