Radzieccy uczeni na tropie wojennych tajemnic cz.1
makulektury z 19 czerwca 2022
źródło: https://czykier.files.wordpress.com/2019/02/zrzut-ekranu-2019-02-21-10.30.31.png
Woodrow Wilson, Kształtowanie losów świata, Pamiętniki i dokumenty, tom pierwszy, Instytut Wydawniczy „Biblijoteka Polska”, Warszawa 1924, s. 382
Ten tekst dotyczy osiągnięć radzieckich naukowców, o których mamy raczej podłe mniemanie. Pamiętacie zapewne kawał o tym jak badacze Kraju Rad znęcali się nad muchą odrywając jej kolejne pary odnóży i wydawali jej rozkaz „idi !”, czyli „idź !”. Dopóki owad miał choć dwie nóżki, grzecznie słuchał tych komend i szedł. Gdy urwano musze ostatnie kończyny, owad przestał się posuwać, z czego radzieccy naukowcy wysnuli wniosek, że mucha straciła słuch bo przestała reagować na ustne polecenia. Mamy tu klasyczny obrazek, w którym kilka realnych badawczych przesłanek, doprowadziło do bardzo niebanalnego wniosku z pogranicza laryngologii i entomologii.
Ta krótka historyjka powinna nas uczulić na to, w jaki sposób powinniśmy podchodzić do badań radzieckich uczonych. Zapomnijmy więc o wysnuwanych przez nich wnioskach, ale uważnie przyglądajmy się gromadzonym przez nich danym.
Wydaje mi się, że takie właśnie współczesne podejście dotyczy przynajmniej jednej z książek, o których dziś krótko napiszę. Otóż dzieło Borisa Urłanisa dotyczące wpływu wojen na zaludnienie Europy wydaje się być dość wysoko wyceniane właśnie ze względu na zgromadzone dane, a nie ze względu na wyciągane wnioski. Proszę oto wspomniana mocno wyśrubowana „wycena”:
https://allegro.pl/listing?string=ur%C5%82anis
Spoglądając na tytuł możemy sądzić, że radziecki (urodzony w Kijowie) uczony Boris Urłanis, postanowił się przyjrzeć temu, jak wojny wpływały na zaludnienie Europy. Badacz ów postanowił zebrać dane statystyczne dotyczące ofiar europejskich wojen poczynając od XVII wieku na II wojnie światowej kończąc. Z racji tego, że pod koniec lat pięćdziesiątych XX wieku, komputery i excel nie były jeszcze w powszechnym użyciu, dane zebrane przez Urłanisa mają zazwyczaj formę tabel lub wykresów sporządzonych pismem technicznym i opatrzone są komentarzami, które w niektórych przypadkach można nazwać ideologicznymi.
Jak już zastrzegłem, wnioski raczej sobie odpuśćmy i niczym eksperymentalna mucha, posuwajmy się naprzód, przyglądając się niektórym danym, a są one ciekawe.
Warto zauważyć, że ponad 500-stronicowego dzieła radzieckiego badacza nie opublikowała żadna z PRL-owskich oficyn zajmujących się tematyką wojskową, lecz wydawnictwo ekonomiczne. Jeśli zajrzymy do wnętrza tej opasłej księgi, to bez trudu odnajdziemy statystyki, które mogły zainteresować nie tylko tak zwane resorty siłowe, lecz także speców z ekonomicznej szkoły Oskara Lange.
Ale nie tylko, bowiem owa niecodzienna pozycja udziela nam odpowiedzi na niezwykłe zupełne kwestie, które nie koniecznie zahaczają o wielką historię, ale tak zwany żywot człowieka poczciwego. Zerknijmy choćby na zestawienie, które opowiada o tym, jakie zawody sprawiają, że nasz zgon na polu bitwy, jest mniej lub bardziej prawdopodobny.
Otóż na podstawie francuskich danych z I wojny światowej wynika, że największa hekatomba spadła na przedstawicieli służby domowej, bowiem odsetek poległych wśród tej grupy zawodowej wyniósł prawie 31 %. Z dużym prawdopodobieństwem utraty życia wiązała się także przynależność do grupy związanej z tak zwanym żywieniem zbiorowym (18,4%), budownictwem i robotami publicznymi (14,3%). Największe szanse na przeżycie mieli właściciele, rentierzy i renciści, których szansa na zaliczenie zgonu oscylowała w okolicy 2%. Jedynie nieco większe szanse na śmiertelne zejście na polu bitwy mieli urzędnicy i duchowni (ok. 3%). (dane ze strony 466)
Z kolejnych zestawień wynika, że posiadacze większych gospodarstw rolnych ginęli na wojnie rzadziej niż chłopi bezrolni, a najmniejsze szanse na zawieruszenie się podczas wojennej hekatomby mieli przedstawiciele zawodów technicznych. Z tabeli płynie ewidentna przestroga dla tych, którzy nie bardzo wiedzą co w życiu robić (nieokreślone zawody), gdyż właśnie oni kilka razy częściej niż inni, swe życie na wojnie tracą…
My dość szybko wnioskujemy, że najlepiej na wojnie być posiadaczem wielkoobszarowego gospodarstwa z nabytą wiedzą techniczną. Warto mieć też więcej niż 45 lat, bowiem takich osobników ginie podczas działań wojennych jedynie nieco więcej niż 1% (tablica 213, s. 456). Oczywiście na podstawie tych samych danych, Urłanis wysnuwał wniosek, że te "zgonne niesprawiedliwości" były powodowane ustrojem społecznym, który sprawiał, że tak zwane klasy posiadające unikały śmiertelnych pułapek, kosztem chłopów małorolnych, proletariatu i miejskiej biedoty. My możemy sobie „pogdybać”, czy jest to kwestia tylko i wyłącznie statusu, czy może tak zwanej życiowej zaradności, która niczym u filmowego Franka Dolasa, ma ten niesłychany walor, że w warunkach wojennych potrafi egzystencję znacząco przedłużać.
Do jednych z ciekawszych zestawień należy również statystyka dotycząca śmierci oficerów. Większość z komentatorów wojny Rosji z Ukrainą szczególnie podkreśla dane dotyczące zgonów oficerów wyższych szarż. Oczywiście żaden ze współczesnych speców nie od pola walki nie ma bladego pojęcia o istnieniu dzieła Urłanisa, a nawet gdyby miał, to przecież z dzieł autorstwa radzieckiego naukowca nie wypada korzystać.
Urłanis policzył i twierdził, że „w wojnach XVII w. straty wśród generałów były stosunkowo dość duże: na jednego zabitego lub rannego generała przypadało zaledwie 200-300 zabitych lub rannych żołnierzy. W XVIII w. sytuacja uległa zmianie. W hiszpańskiej wojnie sukcesyjnej na jednego zabitego generała przypadało już 500-600 żołnierzy. (…) W wojnach prowadzonych w połowie stulecia na jednego generała przypadało już 1500 żołnierzy”. (s.484)
Z biegiem czasu relacje te miały się jednak zmienić diametralnie:
„W wojnach XX wieku straty wśród generałów zmniejszyły się jeszcze bardziej. W armii rosyjskiej np. w czasie wojny z lat 1914-1918 poległo zaledwie 23 generałów, ponadto zaś 13 zmarło z ran, ogółem straciło życie 36 generałów na 1 411 tys. żołnierzy zabitych i zmarłych z ran, czyli na jednego zabitego generała przypadało 39 tys. zabitych żołnierzy”. (s.486)
Czyż nie fascynująca statystyka. Wszak pokazuje nam, że sposób prowadzenia dzisiejszej wojny, przez Rosję, odpowiada w najlepszym razie standardom z końca XVIII wieku. Tak to przynajmniej wygląda od strony danych zgromadzonych przez radzieckich naukowców.
Korzystając z okazji, warto pochylić się nad kwestią, czy bycie w kadrze oficerskiej zmniejszało, czy zwiększało na wojnie prawdopodobieństwo zgonu. Idąc tropem „urłanisowych” wniosków wydawałoby się, że niesprawiedliwe systemy społeczne powinny sprawiać, że przedstawiciele klas uprzywilejowanych (oficerowie) zaliczają bitewny zgon znacznie rzadziej niż szeregowi żołnierze. Okazuje się, że w tej kwestii statystyka rozjechała się z radziecką teorią. Spójrzmy na taką tabelę:
Przyznam, że dla zupełnego laika te liczby i odsetki to prawdziwy szok. Mało tego omawiając dane z I wojny światowej Urłanis twierdził, że prawdopodobieństwo śmierci było wśród oficerów wyższe niż wśród szeregowców i to bez względu na armię:
"Pierwsza wojna światowa potwierdziła powyższy wniosek. Straty wśród oficerów były, jak się okazało stosunkowo większe niż wśród żołnierzy. W armii rosyjskiej np. na 100 oficerów poległo 8,29, na stu żołnierzy zaś 5,95. Analogiczne proporcje występowały w armii francuskiej: na 100 oficerów przypadało 22 zabitych, podczas gdy na 100 żołnierzy - 18 zabitych. Jeszcze większa była ta różnica w armii angielskiej, która brała udział w operacjach we Francji i Anglii. (...) Podczas, gdy w armii rosyjskiej prawdopodobieństwo zgonu oficera było o jedną czwartą większe niż żołnierza, w armii angielskiej było ono nawet o 60% większe". (s. 482)
Skoro znamy już wiele kluczowych danych pozwalających nam zorientować się, jak zwiększyć prawdopodobieństwo przetrwania na wojnie, to sięgnę po zupełnie inne kolejne zestawienia, które sprawiły, że książkę o wojnach i zaludnieniu Europy uważam z nawigatorskiego punktu widzenia za dzieło szczególne.
Oto jedna ze sporządzonych przez Urłanisa tabeli, informuje nas o najdłużej trwających konfliktach poczynając od roku 1600. Myślę, że owe dane są niezwykle cenne, wyjaśniają bowiem wiele kwestii, nad którymi w Szkole Nawigatorów się pochylamy. W zamieszczonym poniżej spisie wojen odnajdziemy i te które były konfliktami o supremację nad światem i te, które były obliczone na dewastację ogromnych terytoriów:
Jakie wnioski można wyciągnąć po obejrzeniu takich danych? Może takie, że Wenecja nie mogła wyjść cało z trwających ponad pół wieku zmagań z Turcją i musiała w końcu upaść, że podobne skutki dla Rzeczpospolitej miała woja północna; że wojna trzydziestoletnia była preludium do wojny holendersko-hiszpańskiej i że mogła się ona potoczyć zupełnie inaczej, gdyby nie udało się wywołać długotrwałej wojny francusko-hiszpańskiej. Zwracam uwagę na ten ostatni konflikt, bowiem istnieje sporo przesłanek i książka, o której w przyszłości napiszę, że odpryskiem tej wojny była rebelia Chmielnickiego. Póki co, odsyłam Was do dwóch nieco już zakurzonych, acz niezwykle aktualnych gawęd Coryllusa i Rafała Czerniaka.
Część pierwsza:
https://www.youtube.com/watch?v=bUWTYi7vy3w
i część druga:
https://www.youtube.com/watch?v=MI-oTySFGHo
które wiele z tych kwestii tłumaczą. Powinniśmy je sobie dobrze odświeżyć, zwłaszcza gdy planujemy wziąć do rąk ostatni numer Szkoły Nawigatorów:
Nie mniej ciekawa jest tabela zestawiająca państwa, które najdłużej toczyły wojny w stuleciu po kongresie wiedeńskim (1815-1914). Okazuje się, że wojenne grillowanie najbardziej dotyczyło Rosji, Turcji i Bałkanów, co już wkrótce miało poskutkować ogromnymi zmianami na tych wielkich terytoriach.
Zwracam uwagę na Turcję, bowiem, o tym że była głównym łupem do rozgrabienia w I wojnie światowej, zupełnie bez ogródek pisał w jednym ze swych książkowych dzieł jeden z amerykańskich prezydentów. Od tej książki zaczniemy koleją makulekturową opowieść. Już sam jej tytuł: "Kształtowanie losów świata" zdaje się wiele obiecywać. Ciekawa sprawa, bowiem przedwojenny wydawca zapowiadał, kolejne tomy. Mi niestety nie udało mi się ich odnaleźć. Aż trudno sobie wyobrazic, że odsłanianie kulisów "kształtowania losów świata" słabo się sprzedawało. Może więc nie o realizowanie wydawniczych zysków chodziło...
Tak, czy inaczej, będę się musiał skupić na jedynej osiągalnej po polsku częsci pamiętników Woodrowa Wilsona, a zwłaszcza na jej fragmentach dotyczących tajnych porozumień. To będzie bardzo frapująca lektura, zwłaszcza na tle poniższej tabeli, w której radzieccy uczeni otarli się o odsłonięcie wielkiej historycznej prawidłowości. Niestety chyba jej nie odkryli. Może urywanie muszych odnóży wywołało u owada międzygatunkową chorobę zakaźną, od której badający ją ludzie potrafili tracić nie tylko słuch, ale także zdolność prawidłowości wnioskowania...
C.D.N.
tagi: wojna straty statystyki boris urłanis tabele zaludnienie europy ofiary oficerowie radzieccy naukowcy słuch muchy
![]() |
betacool |
19 czerwca 2022 16:41 |
Komentarze:
![]() |
saturn-9 @betacool |
19 czerwca 2022 17:27 |
Fascynujące są wojny, które miały miejsce albo i nie.
Wojna holendersko-hiszpańska twała, jak obecnie docent wywodzi lat 80 od 1568 do 1648. Czyli uczony radziecki bazował na starych, bez gorącego powietrza spisanych, skryptach szwambuły. U radzieckiego uczonego podano od 1629 do 1648 i trwało to niby lat 27.
DwaSiedem to QBLH znaczy ta osobliwa wojna to dzieło kabalistycznego chochlika.
Obecna politura: OSIEM ZERO i koniec bajki.
![]() |
betacool @saturn-9 19 czerwca 2022 17:27 |
19 czerwca 2022 17:31 |
A mnie zawsze fascynowała kwestia podejścia numerologów do roczników statystycznych...
![]() |
Paris @betacool 19 czerwca 2022 17:31 |
19 czerwca 2022 19:22 |
Super wpis, Panie Betacool,...
... dziekuje za linki, bo tych gawed z Panem Czerniakiem poslucham sobie jeszcze raz z przyjemnoscia... tym bardziej, ze szykuje sie upalna noc i spac szlo bedzie ciezko !!!
![]() |
saturn-9 @betacool 19 czerwca 2022 17:31 |
20 czerwca 2022 06:26 |
Nie mogę się powstrzymać. Fascynacja statystyką posiadła 'prostego polityka'. Dokument czasu: ... 38 ... 33 ... 57... ale to ten rok w przyszłym [2023] będzie przeszło 96 miliardów złotych ... [oklaski]
|
Zyszko @betacool |
20 czerwca 2022 09:18 |
Bardzo ciekawe statystyki, zwłaszcza o odsetku poległych oficerów.
![]() |
stanislaw-orda @Zyszko 20 czerwca 2022 09:18 |
20 czerwca 2022 09:38 |
Bodaj jako piewrszy nagłośnił sprawę statystycznie dużego odsetka poległych oficerów (na europejskim froncie I wojny swiatowej) amerykański pisarz John Dos Passos w swojej nowelce Trzej żołnierze (Three soldiers) opublikowanej w 1921 roku. Po zbadaniu sprawy doszedł do przekonania, że spora ich część zginęła z rąk własnych zołnierzy, którzy w czasach pobytu w koszarach byli szykanowani i poniżani przez tychże oficerów. I przy pierwszej okazji dostawali kulkę w plecy.
Dlatego w kolejnych wojnach przed wysyłaniem jednostek na front jako zasadę przyjęto zmianę obsady dowódczej (na szczeblu pododdziałów) na oficerów nieznanych żołnierzom z czasów "pokoju" (rotacja kadry).
![]() |
saturn-9 @stanislaw-orda 20 czerwca 2022 09:38 |
20 czerwca 2022 09:52 |
Plus
|
Zyszko @stanislaw-orda 20 czerwca 2022 09:38 |
20 czerwca 2022 09:53 |
Bardzo ciekawe. Coś tam co prawda czytałem o potwornościach koszarów XIX wiecznych,, ale nie sądziłem, że w I wojnie był to nadal aż taki problem. Ja w każdym razie o strzelaniu do własnych oficerów nie słyszałem. Tym bardziej dzięki za tekst.
![]() |
atelin @betacool |
20 czerwca 2022 10:21 |
Oficerowie na I WW nie do końca rozumieli co to jest snajper.
![]() |
stachu @stanislaw-orda 20 czerwca 2022 09:38 |
20 czerwca 2022 10:28 |
Tylko jak to udowodnić, bo każdy udowodniony przypadek zabójstwa oficera przez własnego żołnierza kończył się rozstrzelaniem winnego i to jest do sprawdzenia w raportach. Gdy poznamy te liczby, to możemy wnioskować jak było.
![]() |
Zdzislaw @stachu 20 czerwca 2022 10:28 |
20 czerwca 2022 11:31 |
Należy jednak odróżnić dowód na śmierć z rąk własnego żołnierza od dowodu wskazującego właściwego sprawcę. Ten pierwszy zapewne dużo łatwiej znaleźć, niż ten drugi.
![]() |
stanislaw-orda @stachu 20 czerwca 2022 10:28 |
20 czerwca 2022 11:32 |
To pytanie nie do mnie. Natomiast jestem zdania, że Dos Passos tego nie zmyslił. No i ta rotacja kadry jako skutek. Eszak hjakaś przyczyna go wywołała.
![]() |
mniszysko @betacool |
20 czerwca 2022 13:08 |
Jestem ciekawy, czy w tej pracy są podane statystyki, dla wojen u siebie i ekspedycyjnych poza granicami swojego kraju. Myślę, że to byłoby bardzo ciekawe ... Taka Szwecja na przykład ... Wielka Brytania czy inne.
![]() |
BTWSelena @stanislaw-orda 20 czerwca 2022 09:38 |
20 czerwca 2022 13:23 |
Nasz ciocia wiki "Trzej żołnierze"Johna Dos Posossa"
![]() |
betacool @Paris 19 czerwca 2022 19:22 |
20 czerwca 2022 15:22 |
Naprawdę warto do nich wracać, bo żadnych nowszych i wnoszących coś nowego dyskusji na poruszane tematy nie znam, choć chętnie bym poznał.
![]() |
betacool @saturn-9 20 czerwca 2022 06:26 |
20 czerwca 2022 15:26 |
Wygląda to tak, jakby Pan Prezes ze zrozumieniem odrobił lekcję z tureckiego kazania z I WŚ. Będzie o tym w kolejnej części tej gawędy.
![]() |
betacool @Zyszko 20 czerwca 2022 09:18 |
20 czerwca 2022 15:31 |
To jest trochę taki radziecki mak zmieszany z popiołem. Strasznie tych zestawień dużo (ponad 500 stron) rozdzielić rzeczy dobre od bezużytecznych trudno. Ale w takich księgach dziś już nikt niczego nie szuka, a ja lubię w takie zakamary zajrzeć.
![]() |
betacool @stanislaw-orda 20 czerwca 2022 09:38 |
20 czerwca 2022 15:38 |
A wystarczyło, odwrócić szyk natarcia i postawić oficerów (najlepiej z bronią automatyczną a nie pistoletem) za szeregowcami.
![]() |
betacool @atelin 20 czerwca 2022 10:21 |
20 czerwca 2022 15:40 |
Nawet dziś zrozumienie nadlatuje zazwyczaj wraz z pociskiem.
![]() |
betacool @mniszysko 20 czerwca 2022 13:08 |
20 czerwca 2022 15:43 |
Można próbować coś wyłuskać. O szwecji niewiele, ale o wojnach kolonialnych Wielkiej Brytanii, a i owszem.
Pozwoliłem sobie odłożyć na bok egzemplarz "wąchocki". Nie chcę wysyłać, bo wolę przywieźć.
![]() |
betacool @BTWSelena 20 czerwca 2022 13:23 |
20 czerwca 2022 15:49 |
Dos Passos zaczynał jak typowy pacyfista. Podobno pobyt w ZSRR go wyprostował, a jeszcze bardziej wojna w Hiszpanii. Ale do prozy zahaczającej o strumienie świadomości zraziłem się po połowie pierwszej strony "Ulissesa", więc Dos Passos tez nie miał u mnie szans.
![]() |
BTWSelena @betacool 20 czerwca 2022 15:49 |
20 czerwca 2022 16:27 |
Oj tak- "jako zagorzały pacyfista i socjalista zafascynowany eksperymentem komunistów w ZSRR podróżował po Związku Radzieckim w 1928 roku, a następnie z Ernestem Hemingwayem do Hiszpanii w trakcie wojny domowej w 1937 roku. Po tych dwóch doświadczeniach stał się przeciwnikiem komunizmu, a nawet zerwał znajomość z Hemingwayem" ...To ciekawe - jak szybko ścieżki pisarzy prostowały się po,zetknięciu się z ekperymentem sowieckich komunistów.
![]() |
betacool @BTWSelena 20 czerwca 2022 16:27 |
20 czerwca 2022 16:39 |
Ale mnie jeszcze biciem dzwonu Ernesta podczasze w ogólniaku wyklepywali.
![]() |
Paris @betacool 20 czerwca 2022 15:22 |
20 czerwca 2022 17:06 |
Wczoraj...
... odsluchalam czesc I... naprawde DOSKONALA !!!
A z Pana Betacool`a to niepoprawny optymista jest, bo ja sie nawet nie spodziewam ,,cos nowego,, od tych wszystkich i detych akademikUF... to naprawde przerasta ich mozliwosci intelektualne, a poza tym to strach im nie pozwoli, ,,straznikom,, ZALGANYCH DO SZCZETU NARRACJI na odkrycie ,,czegos nowego,,...
... takze teges, jesli jakies nowosci to tylko i wylacznie na SN !!!
![]() |
Paris @betacool 20 czerwca 2022 15:40 |
20 czerwca 2022 17:13 |
Swietnie napisane... i prawdziwie !!!
![]() |
betacool @Paris 20 czerwca 2022 17:06 |
20 czerwca 2022 17:47 |
Myślę, że parę ciekawych tytułów da się z rynku akademickiego wyłowić. Niedługo będę o takich pisał.
Póki co podręczę Nawigatorów osiągnięciami radzieckiej nauki. Z niej się także da trochę zapomnianych treści wycisnąć.
![]() |
BTWSelena @betacool 20 czerwca 2022 16:39 |
20 czerwca 2022 19:11 |
Ha! ..a mi kazano startować w konkursie recytatorskim,wierszem Władimira Majakowskiego o partii i Leninie.Pamiętam,że recytacja się spodobała,ale już na wierszu poznała się komisja i wybrała Lermnontowa"Żagiel"...Byli jednak rozsądni,nawet w tych czasach i nie wahali się złamać mi tak obiecującą karierę. Całość zatarła się w pamięci ,ale odszukałam w necie:
https://poezja.org/wz/Majakowski_W%C5%82adimir_W%C5%82adimirowicz/6219/W%C5%82odzimierz_Iljicz_Lenin
Z biografii tak zupełnie nie wiadomo,czy Majakowski się zastrzelił,czy go zastrzelono.Prowadził jednak barwne życie,przyjaźniąc się z małżeństwem Brików. Za przyzwoleniem męża ( czekista) żona Brika była kochanką Władimirowicza i wiedli barwne życie seksualne,mimo surowego komunizmu. No cóż z seksem jeszcze żaden ustrój nie wygrał.