-

betacool

Requiem dla Baroku. Cz.3. Gdy żarty się skończyły - car Piotruś Pierwszy

makulektura z 25 stycznia 2022 r.

 

Piotr  Wielki w Holandii, Ermitaż, ostatnia dekada XVII wieku, autor nieznany 

 

Jonathan Israel, Żydzi europejscy w dobie merkantylizmu (1550-1750), Wydawnictwo UW, Warszawa 2009, s. 371

 

tekst ku pamięci Jacka Drobnego

 

Dzisiejszą podróż w odległe czasy rozpoczniemy od oglądania pewnego starego obrazu. Gdyby za jego interpretację wziął się pewien tajemniczy internetowy byt, to otrzymalibyśmy zapewne taką gawędę:

„Muzealnicy rosyjscy prezentują encyklopedyczną niechlujność lub jak kto woli, nieuctwo. Jakość serwowanych informacji można uznać za naukową KOMPROMITACJĘ. Otóż na oficjalnej stronie Ermitażu w opisie obrazu pod tytułem „Piotr Wielki w Holandii”, widnieje informacja, że XVIII wieczny autor dzieła pozostaje anonimowy. Niestety nie bardzo to przystaje do opisu obrazu, który datowany jest na ostatnią dekadę XVII wieku. Jako miejsce powstania obrazu podaje się Holandię, natomiast obraz został skatalogowany jako obiekt z kolekcji malarstwa rosyjskiego, ale o dziwo XVIII-wiecznego i późniejszego.

Na jakiej zasadzie coś, co jest starsze, staje się nowsze, a coś co jest nieznanego pochodzenia, staje się rosyjskie, muzealnicy rosyjscy nie wyjaśniają. Jeszcze większą kompromitacją jest datowanie na stronie Wikipedii. Tu okres powstania obrazu określa się latami 1691-1700. O ile wskazana dekada nie budzi zastrzeżeń, to razi oczywistym brakiem precyzji, bowiem car Piotr odwiedził Niderlandy w roku 1697. Obraz nie mógł więc z przyczyn oczywistych powstać na 6 lat przed tą podróżą”.

Moim zdaniem, takie uszczypliwości do żadnych ciekawych konkluzji niestety nas nie zawiodą. Wręcz przeciwnie, uważam że odwodzą nas one od tego, by obrazowi przyjrzeć się dokładniej. Otóż na tle wszystkich (dodajmy dużo późniejszych malarskich realizacji), na których car prawie tylko i wyłącznie buduje statki, wygląda to malowidło bardzo odmiennie. Co ciekawe, opis obrazu, który znajdziemy na anglojęzycznym portalu gromadzącym sztukę wizualną, próbuje nas koniecznie ściągnąć w stronę doku z okrętem, twierdząc, że car popija i gra w karty w holenderskiej tawernie, ale tylko dlatego, że w ciągu dnia ciężko pracował i poznawał sztukę budowania okrętów, więc w nocy musiał się trochę „zresetować” i intensywnie imprezował ze swoimi niderlandzkimi nauczycielami.

Szczerze mówiąc, z klimatów tawernianych dostrzegam tu jeden, dodajmy - nieco zbyt elegancki, jak na publiczny wyszynk, kufel. Obsługa w tej gospodzie także musiała być niewidzialnie dyskretna, a kuchnia tak bardzo molekularna, że zastawy i dań nie widać nawet przy największym powiększeniu. Musicie także przyznać, że nakrycie głowy jednego z holenderskich „nauczycieli”, kojarzy się raczej z kimś pochodzącym z krain bliskiego Orientu, a nie osobą związaną z przemysłem stoczniowym.

Co do samej gry, to wydaje się, że jej uczestnicy porównują wartość pojedynczych kart. Trudno ocenić kto wygrał, bo nie znamy zasad. Car ma chyba czerwonego asa, a jego rywal czarną blotkę, ale tak naprawdę tylko Piotr jest zainteresowany tym, co się dzieje na stole, a jego oblicze przepełnia niepewność. Po reszcie jego kompanów nie widać śladu zainteresowania rozgrywką. Oni sprawiają wrażenie zupełnie przekonanych jaki będzie jej ostateczny wynik, albo świadomych tego, że o zupełnie inne rozdanie w tym wszystkim chodzi.

Warto również zwrócić uwagę na to, że na obrazie nie dostrzegamy żadnego źródła światła, prócz wdzierającej się przez otwarte okno poświaty księżyca. Drugie źródło, w kierunku którego zdają się spoglądać towarzysze cara, pozostaje nieznane. Wyraźnie jednak widać, że wszystkim uczestnikom zależy jednak nie na tawernianym gwarze i biesiadowaniu w pełnym świetle, lecz na półmroku sprzyjającym zachowaniu tajemnicy.

Oczywiście rzeczona scenka daje nam zbyt mało przesłanek, by obnażyć przyczyny dyskretnej atmosfery towarzyszącej uwiecznionemu spotkaniu. Spróbujmy więc się przyjrzeć historycznym okolicznościom towarzyszącym owej mrocznej rozgrywce; jednak bez pewności, że będą one w wyjaśnianiu tej kwestii rozstrzygające.

Car Piotr przebywał w Niderlandach od sierpnia 1697 do stycznia 1698, kiedy to udał się do Anglii. Rok wcześniej zmarł Jan III Sobieski.

To ważne daty dotyczące ważnych osobistości. Co najistotniejsze, obaj władcy byli przez czas niedługi związani sojuszem.

W 1687 roku, po trwających trzy lata negocjacjach do Ligi Świętej tworzonej przez Państwo Kościelne, Święte Cesarstwo Rzymskie, Królestwo Polskie i Republiką Wenecką, dołączyło Carstwo Rosji.

Przystąpienie do Ligi poprzedziło zaprzysiężenie przez króla Jana zawarcia pokoju z Rosją. Nastąpiło to we Lwowie 21 grudnia 1686 roku. Traktat pokojowy wynegocjowany przez Grzymułtowskiego, zatwierdzony przez króla nie został jednak ratyfikowany przez sejm aż do 1764 roku.

źródło: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/8/8d/Polish-Russian_peace_treaty_1686.JPG

Traktat uznawany był przez polską historiografię (i chyba wciąż do dziś jest) za klęskę, choć trzeba pamiętać, że wyznaczone przezeń granice przetrwały aż do pierwszego rozbioru. Żeby oddać Grzymułtowskiemu sprawiedliwość, warto wspomnieć o dwóch punktach porozumienia, które trudno (z racji niemałych gratyfikacji) uznawać za warunki upokarzające. Rosja zobowiązała się bowiem do przymierza z Polską przeciwko Imperium Osmańskiemu i Chanatowi Krymskiemu, przyznając Rzeczypospolitej subsydium w wysokości 146.000 rubli (730.000 złotych polskich). Dawni posiadacze dóbr położonych na terenach włączonych do Carstwa Moskiewskiego otrzymali ze skarbu carskiego odszkodowanie, które jednak realnie dotarło do ich rąk dopiero 6 lat później (1692). Warto zestawić ową „grzymułtowską” klęskę z traktem ryskim z 1921 roku, uważanym przez większość naszych historyków za nikogo nie hańbiący zdrowy kompromis. Dokument pokojowy również przewidywał wypłatę Polsce odszkodowania za wkład ziem polskich w budowanie gospodarki rosyjskiej w okresie rozbiorów. Była to ogromna kwota 30 mln rubli w złocie. Jednak ustalenia te nie zostały nigdy wykonane przez stronę sowiecką. Ot, taka drobna rysa na ryskim traktacie.

Wrócmy jednak do polskich relacji z Moskwą. W momencie jej przestąpienia do Ligi Świętej, władzę jako regentka, sprawowała Zofia. Okoliczności panujące ówcześnie w Carstwie można określić jako nad wyraz sprzyjające zawarciu pokoju z Rzeczpospolitą. Niestety wiązały się one jedynie z obozem regentki, a nie było to jedyne stronnictwo mające chęć na przejęcie steru w państwie. Tak pisał o tym Jacek Drobny w 14 numerze „Szkoły Nawigatorów”:

„ Jeszcze za życia Aleksego Romanowa na Kremlu zorganizowały się dwa antagonistyczne obozy polityczne. Pierwszy z nich powstał wokół Zofii, córki cara Aleksego z pierwszego małżeństwa, siostry cara Fiodora i cara Iwana V, przyrodniej siostry przyszłego cara Piotra – była to grupa Miłosławskich o korzeniach polskich i tatarskich. Spiritus movens tej grupy był kochanek przyszłej regentki Zofii, Wasyl Golicyn. Golicyna należy uważać za twórcę moskiewskiego zwrotu na zachód, nazwanego potem zapadniczestwem lub okcydentalizmem. Golicyn został wykształcony w stylu polskim, znał ponadto łacinę i grekę. Był właścicielem największej biblioteki we wschodniej Europie /wikipedia mówi o 1500 zagranicznych tomach - głównie polskich i niemieckich (uzupełnienie moje/. (…)

Polityczna afiliacja Golicyna związana była z katolicką Europą. Dzięki niemu pojawili się w Moskwie jezuici. Na Kremlu zabroniono noszenia tradycyjnych moskiewskich strojów. Na dwór wpuszczani byli wyłącznie ci, którzy ubrani byli w Polskie kontusze lub inne europejskie stroje. Brat Zofii car Fiodor ożenił się z polską szlachcianką. Druga grupa polityczna skupiła się wokół drugiej żony cara Aleksego, matki Piotra, Natalii Naryszkiny. (…) W 1682 roku Naryszkinowie sięgnęli po władzę. Kiedy członek klanu Miłosławskich car Fiodor III Romanow zmarł bezpotomnie, należący do klanu Naryszkinów patriarcha Moskwy Joachim, dokonał koronacji 10-letniego Piotra, syna Natalii Naryszkiny. Broniąc własnego stanu posiadania grupa Zofii Miłosławskiej zwróciła się do odwiecznego suwerena Moskowii – armii. Wydarzenia te noszą nazwę buntu strzelców. Zrewoltowani strzelcy (…) zajęli Moskwę i wtargnęli na Kreml. Zabito wielu członków elity aspirującej do władzy (…). W czasie buntu strzelców zginęło łącznie 46 Naryszkinów i ich ludzi. Zwycięstwo rebeliantów było jednak połowiczne. Wprawdzie brat Zofii Miłosławskiej Iwan został ogłoszony pierwszym carem, Iwanem V, jednak zachowano tytuł carski dla Piotra Romanowa z Naryszkinów, który został carem mniejszym. Elementem kompromisu obu rodzin walczących o władzę była regencja dla Zofii.” (SN nr 14, s. 18)

Finał moskiewskich walk frakcyjnych zakończył się odsunięciem Zofii od władzy. Beneficjentem zbrojnego buntu została Natalia Naryszkina i Piotr. Zofię zamknięto w klasztorze. Golicyna, którego niektórzy rosyjscy historycy uważali za najbardziej wykształconego człowieka tamtych czasów, wyprawiono na Syberię. Pytanie, czy na czele tak sprawnie przeprowadzonej akcji, mogła stać osamotniona wdowa i jej ledwie siedemnastoletni syn?

Warto zauważyć, że ów dworski przewrót miał miejsce latem 1689 roku. Tegoż samego lata Rosja podpisała traktat z Chinami. Wikipedia twierdzi, że widnieje pod nim podpis Piotra. Tyle, że traktat musiał być negocjowany z dużym trudem przez obóz Zofii i wspierającego ją Golicyna. Aby obraz wydarzeń stał się pełniejszy, warto sięgnąć po jeszcze jeden fragment artykułu Jacka:

„Golicyn popierał kapitał niderlandzki – udzielił Holendrom koncesji na budowę stoczni w Astrachaniu i wolną żeglugę na Morzu Kaspijskim, wybudował na Syberii magazyny obsługujące handel z Chinami. Zezwolił cudzoziemcom na swobodny wjazd do księstwa oraz na poruszanie się po państwie moskiewskim bez wymaganego uprzednio zezwolenia. Holendrzy przywieźli do Moskowii wielki kapitał. Ale to były pieniądze wielkich korporacji zagranicznych, a te same dyktują słabym państwom warunki własnego działania.” (SN 14, s. 18)

W tych kilku zdaniach zawiera się istota dramatycznych wydarzeń związanych z walką o władzę na Kremlu. Golicyn uważał, że dając duże fory kapitałowi niderlandzkiemu i uwalniając go od krępujących go mocno, carskich ograniczeń, sprawi że kupi sobie i Zofii, czas na reformy polityczne i systemowe. Jak już wiemy, szły one mocnym kursem w stronę zachodnią, tyle że wiązały się z wielkim projektem firmowanym nie przez Amsterdam, lecz Wenecję. Wszak w 1687 roku Golicyn i Zofia zdecydowali się na przystąpienie do Ligi Świętej – projektu Wenecji, Watykanu, Cesarstwa i Rzeczpospolitej.

Tuż po zawarciu przymierza w Moskwie pojawili się jezuici, którzy w krótkim czasie jako posłańcy papieża, Sobieskiego i carycy dotarli do Persji i do Chin, by szukać tam przychylności dla ogromnego, bezpiecznego, niezagrożonego przez nikogo handlu i by szukać sojuszników do wojny z Turcją. O tym, że te inicjatywy dyplomatyczne były niemal dopięte, świadczy i wynegocjowany traktat nerczyński i nieomal sfinalizowany przebieg targów z Persją, o których ciekawie pisze angielska Wikipedia:

„Pomimo tego, że w Lidze uczestniczyły narody chrześcijańskie, to szukały one przymierza z Persją i próbowały wielokrotnie zapraszać ją do sojuszu, starając się grać na historycznych animozjach głównie szyickich Persów wobec sunnickich Turków. Pierwsza oferta została złożona już u początków Ligi - w 1683 r. Szach jednak ją odrzucił, uzasadniając, że jego wojska są potrzebne do obrony granic Persji przed najazdami kozackimi. Przeszkoda w postaci konieczności obrony granic przez Persję przed kozakami została usunięta po przystąpieniu Rosji do Ligi, a 20 lipca 1686 Innocenty XI ponownie napisał list do szacha, aby zachęcić go do wstąpienia do Ligi Świętej. W odpowiedzi Sulejman przygotował 30 000 żołnierzy do marszu przeciwko Imperium Osmańskiemu (…)”.

Jeśli zadamy sobie sprawę, że w jednym 1686 roku, zakończyły się negocjacje dotyczące pokoju polsko-moskiewskiego, negocjacje dotyczące przystąpienia Carstwa do Ligi, negocjacje z szachem i trwały negocjacje chińsko-moskiewskie, to uzyskamy obraz skali całego przedsięwzięcia. Warto dodać, że także Sobieski starał się dyplomatycznie wspierać pozyskiwanie przychylności blisko- i dalekowschodnich partnerów, o czym już tu pisałem.

Oczywiście wielka akcja, wiążąca splotem sojuszy i interesów prawie pół Europy i sięgająca planami daleko na Wschód, nie mogła pozostać bez reakcji. Niderlandy, których fundamenty wzrosły na buncie przeciw cesarstwu, papiestwu, katolicyzmowi i konflikcie interesów z Wenecją, nie mogły sobie pozwolić na bezczynność. Musiały postawić na drugi moskiewski klan. Operacja ta powiodła się w 1689 roku.

Wszystkie źródła twierdzą, że od tego czasu aż do śmierci w 1694 roku, ton władzy nadawała Natalia Naryszkina - matka Piotra. Być może ten ostatni nie za bardzo interesował się rządzeniem, gdyż od 1691 wdał się gorący romans z Anną Mons - córką niderlandzkiego handlarza winem. Mogło też być inaczej. Piotr w winno-uczuciowego upojeniu musiał jeszcze poczekać, aż wątłe zdrowie „pierwszego cara” Iwana V (brata Zofii) zmusi go do zejścia z tego świata, by ster rządów mógł objąć car młodzszy czyli Piotr. Nastąpiło to dość szybko, bowiem na początku roku 1696. Wtedy to trwały już także przygotowania do wojny z Turcją. Flotą w tej wyprawie, ale chyba nie tylko nią, dowodził François Le Fort – pochodzący z Genewy hugenot, który trafił do Rosji z niderlandzkiego zaciągu.

źródło: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/0/00/Lefort_Musscher_1698.jpg

Gdy bliżej przyjrzymy się portretowi tego jegomościa, to zobaczymy sporo sznurków, które trzyma w ręku, a które oplatają rusko wyglądająca czapę, spoczywającą dostojnie na stoliku udrapowanym chińskimi smokami. O dziwo pod stopami Leforta także znajdziemy resztki motywu chińskiego smoka i przepiękny perski dywan...

Dom Le Forta stał się nieformalnym dworem Piotra. Posłuchajmy co na temat tego przybytku mówi angielska wikipedia:

„W 1692 r. Piotr I sfinansował budowę dużej sali recepcyjnej na 1500 osób, która stanowiła przedłużenie domu Le Fort. W tej sali odbywały się spotkania administracyjne i przyjęcia Piotra. Imprezy w Le Fort wkrótce okryły niesławą uczestniczących w nich szlachetnych gości, jak i zwykle w nich uczestniczącego Piotra I. Wspólnie (z Le Fortem) stworzyli oni jedną z pierwszych kpiarskich pseudoreligii - wszechdowcipny, wszechpijany synod głupców i błaznów, który spotkał się z wyraźną krytyką zarówno ze strony Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, jak i Kościoła rzymskokatolickiego za rutynowe kpiny z ich postępowania”.

W 1696 roku Piotr będąc w sojuszu z Ligą Świętą rozpoczął działania wojenne przeciw Turcji. W tymże roku zdobyto Azow. Był to jednak sukces okupiony dużym kosztem. Więc już w kolejnym roku Le Fort przewodniczył wielkiej „dyplomatycznej” misji Piotra polegającej (o czym obszernie pisał Jacek Drobny) przede wszystkim na pozyskaniu kredytów na unowocześnienie Carstwa. Jacek poruszył jeszcze jeden arcyciekawy wątek. Przyjrzał się mianowicie dość dokładnie pomnikom Piotra I. Za najbardziej kuriozalny uznał ten znajdujący się w Londynie.

źródło: https://hidden-london.com/wp-content/uploads/2021/04/Peter-the-Great-statue-Deptford.jpg

Rzeczywiście wygląda on groteskowo. Choć wykrzywione maszkarony i karzeł stojący obok cara, w świetle wiadomości o „lefortowym” prześmiewczym synodzie głupców nabierają dużo bardziej realnego wymiaru.

 

źródło: https://i0.wp.com/www.universalworkshop.com/guysblog/wp-content/uploads/2017/06/Peter-dwarf.jpg?resize=1200%2C1607&ssl=1

Ostatnie zbliżenie na postać kurdupla powinno nas skłonić do zadania sobie jeszcze jednego pytania. Czy ta postać dzierżąca w swym ręku astrolabium, nie jest uosabia w tej scenie prawdziwej władzy. Wszak to karzeł dzierży w swym ręku wszystkie sfery. Może to własnie on zdecyduje o tym kto zasiądzie na tronie, może o tym, czy namaszczony władca dostanie kredyt na armaty i czy zamieni parszywie małą łódkę na jakąś porządniejszą flotę. Na dodatek szata konusa upstrzona jest owadami. Nie jestem pewien, czy są to królewskie pszczoły, czy karzeł to po prostu Władca Much...

Żeby zamknąć dzisiejszą długą opowieść, powinniśmy wrócić do obrazu, od którego rozpoczęliśmy dzisiejszą podróż. Warto zadać sobie pytanie, czy jesteśmy w stanie zidentyfikować postać z semickim nakryciem głowy zasiadającą do rozgrywki z carem. Przyznam, że długo nie mogłem wpaść na żaden poważny trop. Jak zwykle pomogło mi samo życie, które przez różne okoliczności długo odciągało mnie od ukończenia tego wpisu. W tym czasie wpadła mi w ręce książka Johnatana I. Israela, która okazała się całą skarbnicą przeróżnych wyjaśnień (więc będę do niej sięgał jeszcze nie raz). O wielkiej podróży Piotra opowiada ona tak:

„Podczas swojego pobytu w Holandii w latach 1697-1698 Piotr Wielki utrzymywał osobiste kontakty z Żydami, a także – dzięki pośrednictwu amsterdamskiego burmistrza Nicholasa Witsena – przyjął oficjalną delegację żydowskich przywódców, którzy przedłożyli mu formalną prośbę o zniesienie odwiecznego zakazu osadnictwa żydowskiego w Rosji. Car odmówił i rzeczywiście nigdy w sposób oficjalny nie zmienił prastarej rosyjskiej polityki względem Żydów” (Żydzi europejscy, s. 306-307).

Patrząc na obraz, od którego rozpocząłem dzisiejszą opowieść, moglibyśmy rzec, że car wygrał karcianą rozgrywkę z nieco semicko wyglądającym osobnikiem i ostro zawistował asa. A teraz spróbujmy czytając kolejną porcję tekstu Johnatana Israela naświetlić ten obraz nieco inaczej:

„Z drugiej strony Piotr Wielki był pełen najszczerszej pogardy dla uprzedzeń i zabobonów, od których aż roiło się w rosyjskiej tradycji prawosławnej, a jego panowanie w ogólnym rozrachunku doprowadziło do złagodzenia wszelkiego rodzaju restrykcji, którymi obkładano w Rosji cudzoziemców i wyznawców innych religii niż prawosławie, co z kolei umożliwiło niewielkie osadnictwo żydowskie w miastach przygranicznych, takich jak Ryga i Smoleńsk. Car był też pozytywnie nastawiony do niektórych pojedynczych Żydów, takich jak amsterdamski „Portugalczyk”, którego poznał podczas pobytu w Holandii, a który nieco później - już jako konwertyta – stał się jedną z najbardziej wpływowych osób pochodzenia żydowskiego na całym dworze rosyjskim, otrzymując tytuł hrabiego i obejmując ostatecznie – pod nazwiskiem Anton Divier – urząd komisarza policji w Sankt Petersburgu” (Żydzi europejscy…, s. 307).

Cóż za wist! – moglibyśmy rzec. Carska pogarda do tradycji i towarzyszący jej pociąg do błazeństw doprowadziły do „złagodzenia restrykcji” i do braku uprzedzeń do pojedynczych Żydów! Nawet do tych, którzy mieli odgrywać w jego państwie rolę szeryfa, szeryfa na Dzikim Wschodzie…

P.S. Amsterdamski „Portugalczyk” – to brzmi jak wymyślona przez Magazyniera fraza: „Portugalczyk wyznania handlowego”. To w sumie miłe, że tak wyszukanymi określeniami, posługują się nie tylko Nawigatorzy, lecz także rzeczowi i dobrze poinformowani żydowscy historycy.

A tu droga do „żydowskiego merkantylizmu”.

https://allegrolokalnie.pl/oferta/j-israel-zydzi-europejscy-w-dobie-merkantylizmu-ybl

 

 



tagi: wenecja  niderlandy  jacek drobny  błazny  piotr i  liga święta  moskowia  caryca zofia   le fort 

betacool
25 stycznia 2022 20:26
21     1706    17 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

OjciecDyrektor @betacool
25 stycznia 2022 22:49

No pieknie! Już wiem skad nazwa moskiewskiego więzienia i chyba nawet szkoły oficerskiej  i całej dzielnicy -  "lefortowo".

Poza tym tekst jest bardzo kombatybilny z moimi 0rzemyśleniami, ktore zamierzam spisać i upublicznic. Zadradze tylko że "holenderski portugalczyk" wcale mnie nie dziwi, a wręcz uważam że każdy Holender to Portugalczyk tylko o tym nie wie...:).

Na obrazie najbardziej podoba mi sie mina jegomoscia z kuflem. Ma taki wyraz twarzy jakby uważał cara za swego kamerdynera. Brakuje tylko jeszcze napisów - jak w komiksie - "ej chłopcze...nie widzisz że mam pusty kufel?"

Co do Wenecji - zagraĺa va bank, wyłożyła całą kase na Austrie, aby zdeptac Turcje, która ją orżnęła...Włosi tego nie wybaczajà. Ale została załatwiona właśnie przez "holenderskich portugalczyków", którzy "poprosili" tego bobasa z "globusem" i łódeczka (aż chcialoby sie zapytać: a gdzie lizak i kolorowe kredki?) żeby 1. przeniósl stolice bliżej Amsterdamu i gdzieś nad morze, aby był lepszy kontakt, 2. aby nie rozwijał szlaków lądowych do Chin, bo po co, skoro tam plywają już statki holenderskie.

Myśle, że ta łódka na dłoni bobasa ma dowodzic, że car spelnil te dwie prosby z miłości do morza. Miłosci bezinteresownej i czystej, do jakiej zdolne jest tylko dziecko.....Rosjanie to małe dzieci - dasz im lizaka i kolorowe kredki (ewentualnie łódeczke z kory) i są szczęśliwe.....nawet bez spirytusu..:)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool
25 stycznia 2022 22:58

Jacek Drobny o tym pisał, jutro przeczytam dokładniej...

zaloguj się by móc komentować

betacool @OjciecDyrektor 25 stycznia 2022 22:49
25 stycznia 2022 23:01

Szkoda, że za komentarz plusa dać nie można.

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 25 stycznia 2022 22:58
25 stycznia 2022 23:06

Tak. To jego świetny tekst. 

Ten mój tylko trochę rozszerza optykę. O Wenecję o Chiny i o błazeński synod spod zmaku Leforta. Taka moskiewska Rzeczpospolita Babińska.

 

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool
26 stycznia 2022 02:38

„…tak, wielcyż ambasadorowie byli w dwóch… synagogach i w tych pokazywano wielkim ambasadorom od... rabinów w żydowskim piśmie, przymierze i proroctwa, splecione bogatymi materiami i stojące w wielkich szafach”

Jest to oficjalny zapis z 26 sierpnia (5 września 1697 r.) o „programie kulturalno-oświatowym”, znajdującej się w Amsterdamie Wielkiej Ambasady w skład której, jak wiadomo, wchodził Piotr Wielki. W tym dniu odwiedzili także kilka kościołów protestanckich — jeśli chodzi o synagogi, podczas wizyty Piotr został nawet ugoszczony miejscowym specjalitetem: rytuałem obrzezania niemowlęcia. 

(...)

Istnieją umiarkowanie wiarygodne dowody na to, że podczas wizyty w Holandii, do Piotra zwróciła się grupa żydowskich biznesmenów z czymś, co dziś można by nazwać ofertą inwestycji w zamian za zmianę statusu Żydów w państwie rosyjskim. Żydzi zwrócili się do cara za namową burmistrza Amsterdamu Mikołaja Witsena, uczonego, geografa, znawcy Rosji, człowieka oświeconego, który od kilku lat pozostawał w bliskich kontaktach z Piotrem. Inwestycje, a dokładniej eksport technologii, oferowane przez Żydów nie mogły nie zainteresować cara, gdyż wśród ówczesnych gałęzi żydowskiej specjalizacji niezwykle ważne z jego punktu widzenia było — na przykład drukowanie książek (znajdujący się w Holandii Piotr podpisał później kontrakt na druk cyrylicą książek za granicą). Jeśli chodzi o status Żydów, który miał ulec zmianie — w rzeczywistości był to status „zerowy”: Żydom w żadnym wypadku nie wolno było wjeżdżać na teren państwa moskiewskiego — nawet tymczasowo, z misją kupiecką. W związku z tym amsterdamscy kupcy chcieli przynajmniej uzyskać pozwolenie na tymczasowy pobyt w Rosji dla siebie i im podobnych. A wszystko ponad to, jak się uda.

https://rbanews.ru/beseda-petra-i-v-gollandii/


Co do karła, to chyba wyjaśniłem to w osobnej notce.

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami 26 stycznia 2022 02:38
26 stycznia 2022 07:20

Dzięki. Bardzo ciekawy ten artykuł.

Dla porządku:

http://umami.szkolanawigatorow.pl/gang-oowianych-mycek-regiment-de-la-calotte

Karty i błazny jeszcze się w tej barokowej sadze pojawią. Ale najpierw zrobimy polityczną rundę po niemal całym kontynencie.

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
26 stycznia 2022 07:36

Straszne kompleksy biją od tego artykułu cyrylicą. Jak tu pisać rosyjską historię? Czy wybrać opcję car patriota, a przy okazji antysemita.  Czy przyznać, że całe jego otoczenie to portugalski Amsterdam? Oberpolicjant,  goniec pocztowy, wicekanclerz, osobisty nauczyciel. ..

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @betacool
26 stycznia 2022 07:45

Z niecierpliwościa czekam na tę rundę. Bo ciekaw jestem czy wnioski beda zbieżne z moimi przypuszczeniami tzn. że zaraz po śmierci Sobieskiego staliśmy się ofiara wojny dwóch największych gangów, które walczac między soba nie chcialy dopuscic aby Polska jeszcze choćby raz miała stac sie bastionem papiestwa. Ten cały konflikt "od Sasa ro Lasa" to była pułapka. Obojetnie kto by panowal z tych dwóch i tak byśmy byli przegrani. Austriacy odczytali to prawidłowo - Polska została wyrwana ze wspólnego obozu i trzeba wyrwac dla siebie, co sie da. No i wyrwali dzieki czemu dzieło unii brzeskiej nie przepadło, choć wrogowie staraja sie jak moga (np. ta cała UPA i mordy na prawoslawnym Wołyniu mialy za zadanie zmuszenie Polaków do opuszczenia Ukrainy, aby można było łatwiej rozprawic sie z grekokatolikami - bez tego exodusu byłoby to prsktycznie niewykonalne.....zreszta likwidacja C.K. też pozwoliła na rozprawę z grekokatolikami w Rumunii i na Słowacji - unia użhorodzka z 1648). 

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
26 stycznia 2022 07:59

O gangu Sasa będzie  w kolejnym odcinku. A Austriakom także zafundowano nielichą rozrubę. 

zaloguj się by móc komentować

atelin @betacool
26 stycznia 2022 11:11

I spojrzałem na wrocławskie krasnoludki.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @betacool
26 stycznia 2022 21:06

Do pierwszego obrazu.

Geometra z kierunku wzroku osób wykreśli perspektywę.

Pusto.

Piotr - to ten z prawej - trzej pozostali to... ?

 

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
26 stycznia 2022 23:43

PLUS, czyli plusk-plusk, ale doopny, pisze albowiem Paul Bushkovich w biografii Pitera the Grejta (Peter the Great): "Piter nauczył się nawigacji of Fransa Timmermana, holenderskiego kupca interesującego się astronomią." Nadto Timmermana poprzedził jego alter ego, Andreas Vinius, Holender wyznania nie tylko kupieckiego ale i kartograficznego, tłumacz Nicolsa Witsena. Ten na pewno uczestniczył w błazeńskim Synodzie. Oprócz tego został Głównym Zarządcą Poczty jeszcze przed panowaniem Pitera. Za Pitera reaktywował ruską altylerię. Był pomysłodawcą carskiej parady pod pogańskim łukiem tryumfalnym. Na rozkaz Pitera założył kopalnie rud żelaza za Uralem.

Nie pamiętam czy Jacek o nim pisał. Ale ten zwerg upstrzony muchami obok Pitera Wielkiego  to chyba jednocześnie Vinius i Timmerman. Facjata zwerga łączy rysy Viniusa z rysami Timmermana. Muchy na jego fraku to chyba wyraz tego, co myślą o nich Anglicy. Być może jest to pochwała Viniuso-Timmerman. Na marginesie Timmerman może być dalekim przodkiem znanego nam współczesnego socjalisty holenderskiego. Nie daleko chip od sekstansa.

Nadto https://tamdiepblog.files.wordpress.com/2018/12/Botik-discovery.jpg

"Od około 1665 roku Timmerman mieszkał na niemieckim przedmieściu w Moskwie, gdzie była duża społeczność holenderska. Kiedy młody Piotr I dostał sekstant, którego nie znał, a żaden Rosjanin nie potrafił mu wytłumaczyć, poszukał specjalisty na niemieckim przedmieściu i w 1688 roku znalazł Franza Timmermana. Timmerman był gotów poinstruować Piotra w obsłudze tego urządzenia, jeśli pozwolono mu najpierw nauczyć go arytmetyki i geometrii. Timmerman został więc nauczycielem Piotra. 

https://tamdiepblog.files.wordpress.com/2018/12/Botik-discovery.jpg
Grigorij Grigorjewitsch Mjassojedow, Timmerman objaśnia Piotrowi znalezioną łódź.
W maju 1688 r. Piotr I odwiedził swojego stryja Nikitę Iwanowicza Romanowa z Timmermanem jako towarzyszem we wsi Ismailowo pod Moskwą i znalazł w jego stodole opuszczoną angielską łódź żaglową, która go zainteresowała. [Piotr zlecił Timmermanowi poszukiwanie kapitana, który naprawiłby łódź, na co Timmerman zaproponował Carstena Brandta. Łódź została przywieziona do Preobrażenskoje na Jauzie, gdzie Brandt naprawił ją i wyposażył w maszt i żagle. Ten botik od Piotra Wielkiego otrzymał imię św. Mikołaja, a Brandt stał się pierwszym instruktorem Piotra w sprawach morskich. 

Timmerman stał się konsultantem i przyjacielem Piotra I. Timmerman zorganizował dwie podróże do Europy Zachodniej i staż Piotra w stoczni w Amsterdamie. W Rosji Timmerman kierował budową ponad 150 statków. Jako główny inżynier brał udział w pierwszej kampanii azowskiej."

Co znaczy że to on otworzył Piterowi drzwi do "raju kredytowego".

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @atelin 26 stycznia 2022 11:11
27 stycznia 2022 10:50

Te krasnoludki, poprzez udział Jacka Drobnego jako badzo młodego człowieka, w różnych wrocławskich ruchach kulturalnych, pewnie by się jakoś na marginesie tej historii mogły znaleźć. Niestety nie wpadłem na to, by go o te krasnale zapytać.

zaloguj się by móc komentować

betacool @MarekBielany 26 stycznia 2022 21:06
27 stycznia 2022 10:59

Mi się też wydaje, że kluczowa jest tu perspektywa wyznaczona spojrzeniami trójcy. Niestety ani autor, ani zleceniodawca powstania obrazu nie są znani. A tematyka obrazu raczej wyklucza, że powstał on na zlecenie Piotra. Uznajmy zatem, że ich spojrzenia wędrują z mroku w stronę wyznaczanej przez zleceniodawcę jasności.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 26 stycznia 2022 23:43
27 stycznia 2022 11:06

Ciekawe kto rozdawał te sekstanty w prezencie, bo bojarów o to nie podejrzewam. Te odnajdywane w stodołach łodzie angielskie - dodajmy odnajdywane w okolicach Moskwy - też są bardzo ciekawe - docierały w takie zakątki, że Wikingom się nie śniło.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
27 stycznia 2022 11:11

Czy jest to możliwe że gość w tle za Divierem to Timmerman, który podpowiada Piotrowie jakie karty ma Divier? On i tej gość na przeciw Piotra mają takie fajki czy jakieś rurki/wskaźniki. Żyd jej nie ma. Piotr też. Holendrzy zatem trzymają w ręku klucz do kluczowego wektora. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Magazynier 27 stycznia 2022 11:11
27 stycznia 2022 23:22

Ci trzej poza carem patrzą sie na tego, kto ich odmalował....wyraźnie to widać, że patrza sie na tego kto ich obserwuje. Tylko ten car jak głupi Jasio patrzy na stół - nie widzi, że ktoś go obserwuje. Co to oznacza? Nie wiem. 

A tak poza tym książki historyczne pisza jakies koszałki-opałki czy raczej koszałki-koszmarki. Bo ta historia, że car szukal kogos kto mu pomoże obslugiwać sekstans i akurat trafił mu sie taki gosc na przedmiesciu i akurat był to Timmerman, to niezły żart. Już oczyma wyobraźni widze, jak młody car przemierza pieszo ulice calej M8skwy, w jednym reku trzyna sekstans a w drugim tablice z napisem "pomóżcie mu dobrzy ludzie - nie wiem jak obsługiwac sekstans"...i idzie tak i idzie aż zaszedł na przedmiescie niemieckie i tam nagle spotkal dobrą wróżke......nie wiem jak można takie cos traktowac poważnie....

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @OjciecDyrektor 27 stycznia 2022 23:22
28 stycznia 2022 09:11

Poważnie tego nie traktuję. Ucieszyłem się po prostu że znam tożsamość żelaznego karła. Oczywiście to jest bajka w stylu: wyruszył Jasio w świat. Info o Viniusie sugeruje że to on był selekcjonerem Timmermana.  

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool 27 stycznia 2022 11:06
28 stycznia 2022 09:15

Dla Holendrów wszystko możliwe. Tak jak pisze O. Dyrektor, oficjalna historia to bajka. Vinius był zainstalowany długo przed panowaniem Piotra. Miał kasę i kontakty. Sekstans dla niego nie był problemem. Nadto był karografem. Dlatego śmiem twierdzić że żelazny karzeł to Vinius-Timmerman. 

zaloguj się by móc komentować

smieciu @betacool
28 stycznia 2022 11:09

Franz Timmerman - to się składa do kupy. Od początku pisałem że ten karzeł jest parodią, karykaturą rzeczywistej postaci. Faktycznie Franz pasuje najlepiej. Możliwe też że jest syntezą z Viniusem.

Teraz pytanie brzmi co Angole mieli na myśli stawiając ten pomnik? Przede wszystkim jest tu sugestia że owo holenderskie towarzystwo Piotra jakoś chyba im nie pasiło skoro tak brzydko zostali przedstawieni.

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @Magazynier 27 stycznia 2022 11:11
28 stycznia 2022 13:49

Żyd jej nie ma.

 

Ale ma czapke futrzana i dwa kieliszki w dloniach a to juz jest slad. Portugalczycy nosili kapelusze a misjonarze ze wschodniej sciany ... 

Ten obraz powstal lat 150 po pobycie Piotra?

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować