-

betacool

Czy strażnicy bocznych furt pomogli Polsce zdobyć lokalny Konstantynopol? (Św. Jan Kapistran cz.2)

makulektura z 12 marca 2021

Alonso del Arco, Muzeum Prado, źródło obrazu (link)

 

Św. Jan Kapistran, według O. Wincentego Fitzgeralda O.F.M. za pozwoleniem autora tłomaczyła Marya Rzewuska, Drukarnia i Księgarnia Św. Wojciecha, Poznań 1916

 

Kontynuując opowieść o świętym Janie Kapistranie warto zwrócić uwagę na rok, w którym w całym „starym świecie” dzieją się rzeczy nad zwyczaj doniosłe i choć bliskie sobie chronologicznie, to na tyle odległe geograficznie, że nikt o zdrowych zmysłach, ich w żaden sposób ze sobą nie łączy. 2 maja 1453 we Wrocławiu na polecenie władz miasta uwięziono Żydów i zarekwirowano ich majątki. Raptem cztery tygodnie po zatrzaśnięciu drzwi dolnośląskich lochów, ktoś nie dopatrzył zamknięcia pewnej bocznej furty, czego spektakularnym efektem stało się zajęcie 29 maja 1453 roku przez wojska Imperium Osmańskiego Konstantynopola. W sposób bardzo malowniczy opisał ten dziejowy moment Coryllus, więc podeprę się tu cytatem z jego wpisu:

„Kiedy myślimy furtka, wydaje nam się, że to takie drzwiczki z drutu. No, ale przecież nie mogło tak być. Furtka to tunel w grubym murze, zamykany z jednej strony ciężkimi drzwiami z brązowej blachy, a z drugiej pewnie czymś jeszcze poważniejszym. Żeby pozostawić ją otwartą, nie wystarczy był roztargnionym. Trzeba mieć sporą dozę złej woli, albo wykonywać czyjeś zlecenie. (…)

Cóż takiego zrobili Wenecjanie po tym, jak Turcy zajęli stolicę Bizancjum? No dobra, przegrałem, muszę wymienić to nazwisko. Otóż oni się skontaktowali z Jakubem z Gaety, osobistym lekarzem sułtana, który przybył do stolicy imperium Edirne z Wenecji właśnie i poprosili Jakuba, żeby Mehmeta otruł. On zaś im odpowiedział, że zobaczy co da się zrobić, ale ponieważ był lojalny wobec swojego pana, nie spełnił prośby Wenecjan. Doża był rozczarowany i chyba nawet wystosował jakieś pismo do Jakuba, coś w sensie nie tak się umawialiśmy ty Żydu. Ten jednak pozostał głuchy na te pretensje”.

O powodach uszczerbków jakubowego aparatu słuchu moglibyśmy się rozwodzić długo ale ja po raz kolejny proponuję sięgnąć do „Historii Żydów” Graetza, który chyba dość dobrze ten niedosłuch wytłumaczył, a nawet połączył z europejskimi niesprawiedliwościami spadającymi na naród wybrany:

„Zdaje się to być niemal sprawą Opatrzności, że wobec coraz bardziej rosnącej liczby i gwałtowności prześladowań Żydów w Europie powstało nowe państwo tureckie, które nieszczęśliwym ofiarom otworzyło gościnnie przytułek. Gdy w trzy dni po mordach i pożogach, którymi nawiedził Konstantynopol, sułtan Mohammed II kazał ogłosić, aby wszyscy ukrywający się lub zbiegli mieszkańcy bez obawy wracali do swych domów i posiadłości, wspomniał także życzliwie o Żydach. Pozwolił im osiadać w Konstantynopolu i innych miastach swego państwa i dał im osobne place pod budowę domów mieszkalnych, synagog i uczelni” (Graetz t.3, s.60).

Jak widzimy otwarcie bocznej furty Konstantynopola nie dla wszystkich było dziejową klęską. Dla niektórych zdaje się „sprawą Opatrzności” i swoistym memento dla państw i władców, którzy nie potrafili rozpoznać błogosławieństw płynących z niezakłóconej działalności diaspory w swoich królestwach. Przyznam, że o negocjowaniu ceny za otwarcie bocznej furty do stolicy Bizancjum Graetz nie pisze nic, lecz w zamian raczy nas duża partią tekstu o takowych negocjacjach w Polsce. Nabrały one przyśpieszenia w roku 1447, gdy już od kilku lat większość władców Europy, wykazywała się nietolerancją i antysemityzmem. W owych rozgrywkach (o czym już pisałem) dużą rolę odgrywali niestrudzeni i wielce wojowniczy krzewiciele zreformowanej wiary – husyci, a z ich nieortodoksyjnych prowokacji korzystali Żydzi ze Śląska. Ale wracajmy do Polski. Oto w 1447 roku w Poznaniu wybuchł pożar, który strawił nie tylko część miasta, lecz także pewien ważny dokument:

„W onej pożodze zginął też list nadawczy , udzielony przed wiekiem Żydom przez Kazimierza wielkiego. Wskutek tego wypadku wysłańcy licznych gmin żydowskich w Polsce udali się do króla Kazimierza (Jagiellończyka) z żalami na utratę tak ważnego dla nich dokumentu i z prośbą o odnowienie go według istniejących odpisów i o zatwierdzenie w ogólności wszystkich praw starodawnych. Kazimierz bez wahania uczynił zadość ich prośbie i aby także Żydzi polscy mogli pod jego berłem żyć spokojnie i szczęśliwie, nadał im takie przywileje, jakich nie posiadali w żadnem z państw europejskich (w Krakowie, 14 sierpnia 1447). Król ten nie chciał być parobkiem Kościoła i trzymał duchowieństwo w tak surowych karbach, że z właściwą sobie arogancją utyskiwało na jego okrucieństwo i zdzierstwo”. (Graetz t.3, s.56-57).

Tu możemy się trochę zadumać nad faktem, dlaczego ów król „zdzierca” nie postanowił skorzystać z drogi, którą podążali inni władcy i położyć ręki na majątkach Żydów. Może padały jakieś obietnice dotyczące otwarcia bocznej furtki. Tyle, że na razie nie wiemy do jakich kuszących bogactw miałyby być to wrota. Ten cytat z Graetza zawiera też pewną chronologiczną nieścisłość. Oto w dedykowanym profesorowi Geremkowi tekście p.t. „Zmowa śląskich Żydów” znajdującym się w zbiorze "Źródło. Teksty o kluturze średniowiecza ofrarowane Bronisławowi Geremkowi",  Hanna Zaremska datuje nadanie żydowskich przywilejów zupełnie odmiennie:

„Król przychylił się do prośby z ociąganiem, bo dopiero 13 sierpnia 1453 r. Pomyślne dla Żydów zakończenie pierwszego etapu tej w ostatecznym rozrachunku przegranej walki zbiegło się w czasie z wrocławskim procesem. Ratyfikacja wywołała w kraju burze protestów”.

Pani Hanna Zaremska kończąc opis wrocławskich procesów o profanacje hostii i ewentualnego inkwizytorskiego udziału Jana Kapistrana podaje i porządkuje wiele intrygujących faktów, ale niczego nie przesądza i na zakończenie pisze:

„Nigdy nie znamy i nie będziemy znać całej prawdy. Przyczyna takiego stanu rzeczy leży nie tylko w specyfice przekazów, ale także w naturze zjawiska jakim jest spisek. Nie ma spisku bez tajemnic. Tajemnice nie do końca wyjaśnione, podobnie jak wspomnienie krzywdy, pamięć przechowuje ze szczególna pieczołowitością”. (Źródło. Teksty o kulturze średniowiecza… s. 161-162)

Prawda, że takie bardzo niejednoznaczne zakończenie. Prawie tak niejednoznaczne jak symbolika wrocławskiej iglicy.

A skoro na powrót znaleźliśmy się we Wrocławiu, to wyjaśnijmy, co się w nim w sierpniu 1453 roku działo. Otóż do stolicy Śląska zjechał Jan Długosz, którego głównym celem było ściągnięcie Kapistrana do Polski. Misję tę zlecił naszemu kronikarzowi Kardynał Oleśnicki, który z królem Kazimierzem potrafił się nie zgadzać w sprawach nie dość, że wielu, to jeszcze bardzo zasadniczych. Kapistarn zbierał się już w drogę do Krakowa, ale wyjazd odwlekło nieoczekiwane zdarzenie:

„Nagle jednak dzięki nieprzewidzianym z góry okolicznościom, zmuszony był pozostać we Wrocławiu aż do końca sierpnia. Sprawa ta nie była obojętna Polakom. Szło o zjazd przedstawicieli Kazimierza (…), króla Polski, z przedstawicielami małoletniego Władysława Pogrobowca, króla węgierskiego, przyczem obradować miano nad zamierzonym związkiem małżeńskim Kazimierza z Elżbietą, siostrą Władysławową. Miejscem spotkania i narad obopólnych miał być właśnie Wrocław, na doradcę zaś i rozjemcę powołano naszego Świętego. Chętnie zgodził się na to Kapistran, gdyż spokój i dobro obu królestw leżało mu bardzo na sercu. Toteż załatwiono wkrótce sprawę całą stron obu, ku wielkiej uciesze Wrocławian. Zanim wysłańcy polscy i węgierscy wyruszyli w powrotną drogę, pożegnał ich Święty kazaniem, zaczynającym się od słów: „Oto dzień zesłany wam od Boga. Radujmy się tedy i bądźmy weseli”. (Fitzgerald, s.103).

Przyda się tu krótkie wyjaśnienie. Władysław Pogrobowiec – nominalnie król Czech, Węgier i Chorwacji miał w roku 1453 ledwie 13 lat. W jego imieniu władzę sprawowali wiecznie ze sobą skonfliktowani regenci. Elżbieta zwana Rakuszanką, a później „matką królów”, była już zaręczona z księciem Rzeszy. We Wrocławiu zdarzył się więc mały cud. Pewne ośrodki decyzyjne musiały dojść do wniosku, że po zajęciu Konstantynopola muzułmańskie ostrze skieruje się na Europę. Nawet gdyby Turcy chcieli zdobywać Włochy, to ich droga musiała wieść przez ląd, czyli Węgry, bowiem masowe przeprawy morskie były wówczas bardzo drogie, a i lista chętnych chcących zarobić armatorów, spadła po upadku Bizancjum w okolice absolutnego zera. Mariaż jednoczący domy Jagiellonów i Habsburgów wydawał się wyjściem idealnym, który zdawał się łączyć rozproszone dotąd siły chrześcijaństwa. Powodu prawdziwej radości Wrocławian możemy się jedynie domyślać. Może zdali sobie oni sprawę z tego, że rozpalone w pierwszej połowie lipca 1453 roku stosy i wypędzenie Żydów ze Śląska, będzie im długo pamiętane, a na miejsce bezpiecznego planowania i rozpamiętywania męczeństwa wyrastał przecież Konstantynopol.

Kapistran pojawił się w Krakowie 28 sierpnia 1453 roku i był uroczyście witany przez króla i kardynała. Wysłał raport do papieża w sprawie przywilejów żydowskich wydanych przez Kazimierza, głosił kazania na ryku. Świadectwa mówią o wielu uzdrowionych przez niego chorych i ponad stu powołaniach do zakonu franciszkanów. Jednak pojawiły się także problemy. Do tych mniejszych należało zamieszanie dotyczące królewskiego ślubu z Elżbietą. Wywiązał się spór między kardynałem Oleśnickim, a arcybiskupem gnieźnieńskim, o to kto ma prowadzić ceremonię. Kapistran podzielił celebrę i mniejszy problem zniknął. Pojawił się jednak większy, któremu kaznodzieja poradzić nie mógł. Wybuchła wojna z Zakonem Krzyżackim, która stawała w poprzek zamierzeniom zakonnika:

„Martwiło go niewymownie, iż książęta chrześcijańscy walczą pomiędzy sobą w chwili, gdy zawisło nad Europą niebezpieczeństwo dostania się pod jarzmo tureckie. Zaledwie bowiem rok upłynął, jak Turcy zdobyli Konstantynopol, i nikt jeszcze obliczyć nie potrafił, co za następstwa i co za klęski stąd wynikną.

Dlatego też wydało się Kapistranowi, iż jego obowiązkiem jest powstrzymać króla polskiego od chwycenia za oręż (…).

Pomimo, że Kapistran tak gorącym był przeciwnikiem wojny pruskiej, znaleźli się ludzie zazdrośni o wpływy Świętego na dworze królewskim, którzy nie zawahali się rozsiewać po kraju wieści, jakoby on to właśnie pchał króla do wojny. Plotki te dużo po świecie narobiły hałasu, skoro Kapistram musiał pisać do Ojca świętego dla oczyszczenia się z oszczerstwa. W liście tym oświadcza, iż rozsiewane o nim wieści są wprost przeciwnymi prawdzie”. (Fitzgerald s. 106-107).

Fitzgerald pisze, że nie wie „skąd podobne bajki powstać mogły i kto by je w świat puszczał”. Być może odpowiedzi należy szukać w eseju wspomnianej tu już Hanny Zaremskiej, która przytacza list rabina z Wiener Neustad dotyczący alarmistycznej korespondencji kahału krakowskiego do żydowskiego synodu w Bingen (s.160). Żydzi krakowscy zwracali się z prośbą o radę i pomoc z powodu pojawienia się „księdza”.

Rabin pisał: „nie było nigdy takiej potrzeby jedności i wspólnego działania jak „teraz, kiedy ksiądz uderzył w tych, co są pod władzą króla”.

Parafrazując dużo bardziej współczesne zawołanie można by rzec:

„Kahałariusze wszystkich krajów, łączcie się!”.

No dobrze , ktoś zapyta. A gdzie tu ten lokalny Konstantynopol, który Polska miałaby zdobyć.

Aby ten koncept objaśnić musimy poznać pewną postać. Chodzi o Piotra Bażyńskiego w obcojęzycznych notkach encyklopedycznych zwanym Hansem von Baysen - przywódcę Stanów Pruskich. Posługiwał się on dość dziwacznym herbem:

CDN

A tu wydana w Poznaniu książka z 1916, która stanowi kanwę tej rozrastajacej się opowieści:

https://allegrolokalnie.pl/oferta/maria-rzewuska-sw-jan-kapistran-wyd-1916

 

 



tagi: wrocław  graetz  jan kapistran  konstantynopon  żydzi śląscy  kardynał oleśnicki  kazimierz jagiellończyk  hanna zaremska 

betacool
12 marca 2021 13:33
19     1499    15 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

saturn-9 @betacool
12 marca 2021 15:51

W kwestii dat to stawiam na autora z XIX wieku.

Zapis 14.8.1447 jest ciekawy ale nieco mdły przy 13.8.1453.

13.8.1453 tu czuć delikatność linii papilarnych 'władców zegara'. Data zawiera odniesienie do po dwakroć osiem, jak to wnuk rabina [aka Mohr] ujmował. Że zapisy historii opierają się na konstrukcjach kabalistycznych to znany myk.

Nie ma to jak 'tradycja' skryta przed obcym. O ile coś nie we właściwej porze dnia i miesiąca oraz roku się wydarzyło to z biegiem czasu BĘC i pojawia się Frau Mercedes i zapisze dzieje czasu minionego na nowo. Takie życie akademii,  że potwierdza rozedrganie w znakach zrozumiałych wśród rozkochanych w 'tradycji'.

 

Mogę się mylić.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @betacool
12 marca 2021 17:32

Ciekawa postać ten Hans Bażyński. Pochodzący ze starej lubeckiej rodziny dyplomata krzyżacki posłujący do Anglii, Danii i Portugalii. I teraz najlepsze (za wiki): Według legendy pasowany na rycerza przez króla portugalskiego za odwagę w walce z Maurami. W Portugalii dwa lata walczył z Maurami i po powrocie wielki mistrz poparł rozszerzenie herbu z wiewiórką o murzyna.

Tłumacząc: Po powrocie z misji dyplomatycznej pokazuje wyraźnie, że wcale nie był tam w sprawach Zakonu, a Wielki Mistrz pokornie to akceptuje. Czyli inaczej Hanza i Genua zawarły jakieś porozumienie, którego gwarantem na terenie Zakonu był właśnie Bażyński. Tym bardziej, że to byłą jego ostatnia misja i pozostaje już na miejscu jako członek Tajnej Rady Mistrza Krzyżackiego. Ta cała Tajna Rada to po prostu błędne tłumaczenie z niemiekciego, które oznacza stanowisko tajne same jak sekretarz. Inaczej mówiąc przez jego ręce przechodzi cała kryżacka korespondencja.

I taki człowiek w pewnym momencie przechodzi na stronę Rzeczypospolitej. Czy Hanza w ten sposób chciała się pozbyć lub zdyscyplinować Krzyżaków (być może byli zbyt procesarscy)? A może Bażyński już od 1422 reprezentował wyłącznie Genuę?

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @betacool
12 marca 2021 21:41

Ślub Rakuszanki z Jagiellończykiem...hmmm...on miał ratować Węgry przed Turkami? Dziwne.

zaloguj się by móc komentować

betacool @OjciecDyrektor 12 marca 2021 21:41
13 marca 2021 00:00

Naszego kaznodzieją napawał nadzieją:

„Oto dzień zesłany wam od Boga. Radujmy się tedy i bądźmy weseli”.

Wydaje mi się, że prawie żadnych podstaw do optymizmu wtedy nie było. Tak to przynajmniej opisuje Franz Babinger. To jak na upadek Konstantynopola zareagowała Europa można określić słodką nirwaną. Ten mariaż mógł się wydawać czymś ważnym, jakąś pierwszą jaskółką dla zjednoczenia wysiłków przeciw Osmanom. 

Kapistran bardzo trafnie oceniał zagrożenie stamtąd płynące i idealistycznie sądził, że jest w stanie ocalić ideę europejskiego chrzescijańskiego uniwersum jednoczącego się wobec islamskiego zagrożenia.

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @saturn-9 12 marca 2021 15:51
13 marca 2021 05:55

P.S. czy można się dowiedzieć co to za rabin z Wien Neustadt był pisał znaczy w jakich latach żył? W czasach o jakich mowa w notce ani pono jednego starozakonnego już nie było w tych obszarach Europy, tak sie dowiedziałem wczorajszego poranka na Deutschlandfunk.

 

https://www.deutschlandfunk.de/600-jahrestag-der-wiener-gesera-brutales-massaker-an-den.871.de.html?dram:article_id=493845

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @saturn-9 13 marca 2021 05:55
13 marca 2021 06:20

Celuję w ten fragment:

"Rabin pisał: „nie było nigdy takiej potrzeby  ... "

 

Gospodarz czyta wybitnych historyków właściwych. Czy znany historyk Bałaban [jeden z najwybitniejszych badaczy dziejów Żydów w Polsce] był też pochylił się nad tym okresem Tolerancji w Rzeczypospolitej? 

Bałaban żył nieco później od Graetza. Ale czytał i zachwalał czyli komentował nowe kruki wydawnicze zwiastujące sensacje minionych stuleci. Potęga druku co umami potwierdzi ...

zaloguj się by móc komentować

betacool @saturn-9 13 marca 2021 05:55
13 marca 2021 08:56

To był rabin Meisterlin z Wiener Naustad.

Pani Hanna Zaremska pisząc o nim sięga do pozycji E.Zimmer, Jewish Synods in Germany During the Late Middle Ages, NY 1978, s.48

Babinger (Z dziejów imperium Osmanów) podaje, że w lutym 1455 odbyć się tam miał sejm zwołany przez cesarza (być może stąd ta korespondencja)

zaloguj się by móc komentować

betacool @saturn-9 13 marca 2021 06:20
13 marca 2021 09:14

"We Wrocławiu bawił Jan Kapistrano, ów "bicz boży" i z polecenia Władysława Pogrobowca sądził Żydów o tzw. morderstwo rytualne. Straszny wyrok, wydany w tym procesie i pogromy Żydów na całym Śląsku coraz to większym strachem napełniały Żydów polskich, a strach ten spotęgował się jeszcze bardziej, gdy po Krakowie poszła wieść, że kanonik krakowski, Jan Długosz, wybrał się do Wrocławia, by Kapistrana w imeniu Króla i Oleśnickiego zaprosić do Polski.

Pośpiech był wskazany i oto w nieobecności Długosza uzyskali dnia 15 sierpnia 1453 Żydzi wielkopolscy, a 26 sierpnia żydzi małopolscy podpis króla na przywilejach. Dnia 28 sierpnia stanął Kapistrano w Krakowie".

Bałaban, Historia i literatura żydowska, t.2., s 347

zaloguj się by móc komentować

betacool @Pioter 12 marca 2021 17:32
13 marca 2021 09:18

Sorry ale staram się wywlec o o nim jak najwięcej wiadomości, a niektóre są bardzo niejednoznaczne. Trzecia część się od tego zacznie.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
13 marca 2021 14:14

Frutka została rozszczelniona i otwarła się na oścież już w 1452 r. pewnie równolegle do nagabywań Jakuba z Gaety. Działanie innych sił politycznych w rozbijaniu unii Kościoła zachodniego ze wschodnim (unia florencka 1439) jest widoczne w wydarzeniach poprzedzających ostatnią prounijną misję Izydora w Konstantynopolu (ex-biskupa Kijowskiego, zwolennika powrotu prawosławia do jedności z Papieżem i unii florenckiej mającej ratować Bizancjum przed najazdem tureckim). Opisuje je wielu autorów Donald M. Nicol w książce The Immortal Emperor: The Life and Legend of Constantine Palailogos (Cambridge University Press, 1992, str. 50-51). Gdy Izydor przyjeżdża do Konstantynopola w 1452 r., odkrywa, że poparcie dla unii z Rzymem radykalnie zmniejszyło się za sprawą niejakiego Konstantyna Platrisa, zwanego również Anglikiem, husyckiego posła z Pragi pod rządami Jerzego z Podiebradów (angielskiego przyczułka w imperium Habsburgów), który nakłonił arystokrację i niższe duchowieństwo do przyjęcia anty-rzymskiej postawy. Sytuacja ta jest na rękę sułtanowi Mehmedowi II, który w 1452 r. umacnia swoją fortecę Romilis Hissar na europejskim brzegu Bosforu i tym sposobem przygotowuje punkt oparcia dla ostatecznego ciosu. Ciekawe, że ostatni cesarz bizantyński to również Konstantyn z dynastii Paleologów. Imię posła "praskiego" nie jest zatem prawdziwe. Przydomek platris oznacza coś płaskiego, płaszczącego się, również pochlebcę. A więc Konstantyn Angliczanin jest posłany przez czeskich husytów wprost do stóp Konstantyna. Ma jemu schlebiać. Zarazem, czego nie wszyscy Bizantyńczycy są świadomi, zwiastuje spłaszczenie ich potęgi, "zrównanie jej z ziemią".

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
13 marca 2021 15:03

Urwałeś w najlepszym momencie, jak przystało na doborowego nawigatora. Pozostaje nam tylko cierpliwie albo i niecierpliwie wypatrywać tej nowej gwiazdy z wiewiórką w znaku. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 13 marca 2021 14:14
13 marca 2021 16:04

Spanikowany szturmem Turków tłum gromadził się w kościele Hagia Sophia:

"Gdyby  - powiada Dukas w swoim opisie tego epizodu - rzeczywiście zstąpił w tym momencie anioł z nieba i obwiescił: "Przyjmijcie unię kościelną, a wtedy wypędzę wrogi z miasta", nie usłuchaliby go mimo wszystko i woleliby wydać się raczej w ręce Turków niż poddać Kościołowi Rzymskiemu".

(Babinger s.104)

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 13 marca 2021 15:03
13 marca 2021 16:04

Albo przejść się do parku i tam spróbować tropić wiewiórki.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool 13 marca 2021 16:04
13 marca 2021 20:18

Dukas niech lepiej mówi za siebie. Którzy nie mieli układów z Żydami i Muzułmanami, zorientowali się, że to ich koniec. Unia florencka musiała stanąć przed oczami ich wyobraźni jako boleśnie niewykorzystana szansa. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool 13 marca 2021 16:04
13 marca 2021 20:20

Albo zafundować sobie jakiś sparing z Maurem i sprawdzić czy tak łatwo pokonać faceta o sprawności goryla. 

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @betacool 13 marca 2021 08:56
14 marca 2021 08:01

 ... Żyjący w 1. połowie XV w. rabin Meisterlin z Wiener Neustadt — w związku z wydarzeniami jakie towarzyszyły pobytowi w Polsce Jana Kapistrana — pisał,  ...

 

Napiszę tak, na głębokie wody historii Żydów w Europie wypłynął rabin Meisterlin jak się można dowiedzieć w przyczynku uczonym pani historyk z roku 2001 a z przypisu pruskiego 62  [Tekst hebrajski por. M. Bałaban, Historia Żydów w Krakowie i na Kazimierzu 1304-1868,t.I, Kraków 1931, s. 54.] ( pdf s. 13/14) dzięki znanemu tu dziejopisarzowi.  Jeden cytat a dwa namiary źródłowe.

zaloguj się by móc komentować

Szarru-kin @betacool
14 marca 2021 11:21

Ciekawe po jakie odnowienia praw  i przywilejów zgłoszą się tym razem krakowscy żydzi po straszliwym pożarze archiwum AD 2021 https://pl.wikipedia.org/wiki/Po%C5%BCar_Archiwum_Urz%C4%99du_Miasta_Krakowa  który pomimo braku dostępu tlenu trwał aż 10 dni ?

zaloguj się by móc komentować

betacool @saturn-9 14 marca 2021 08:01
14 marca 2021 11:52

Bardzo pouczający artykuł. O cesarzu traktujących Żydów jak swoich niewolników i swoją własność mało kto wspomina, a o krwiożerczych kaznodziejach jak najbardziej.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Szarru-kin 14 marca 2021 11:21
14 marca 2021 11:56

To bardzo ciekawa kwestia. Przy tym wszystkim co się teraz dzieje, to człowiekowi jakoś tak lżej ze świadomością, że żadnych cennych nieruchomości nie posiada. Takie myśli są nienormalne i straszne, ale w takim świecie żyjemy.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować