-

betacool

Klątwa szlachetnych kruszców

Rembrandt, Uczta Baltazara, 1635

 

Heinrich Graetz, Historia żydów, tom trzeci, s. 700, reprint z 1990 r

 

Gdybym zapytał o to, co pamiętamy o tak zwanej rewolucji cen , to okazałoby się, że większość z nas rzekłaby o hiperinflacji wywołanej gwałtowną podażą zdobytych i wydobytych w obu Amerykach kruszców. Podobno stan wywołanej tym zjawiskiem zapaści, dotknął przede wszystkim Hiszpanię, która nie była w stanie sobie poradzić z szalejącym dobrobytem i skończyło się to fatalnie, o czym mowa w wielu artykułach. Ot, choćby w takim, autorstwa Pawła Łepkowskiego o dramatycznym tytule – „Złoto, które zrujnowało Hiszpanię” i o nie mniej dramatycznej treści:

„Hiszpania żyła ponad stan, bez wystarczającej produkcji własnej. Pozornie bogata we wszystkie skarby amerykańskie, ubożała bezustannie, a kiedy zdała sobie z tego sprawę, nie miała już ani środków, ani ochoty, by się podnieść". Złote stulecie Hiszpanii kończyło się finansową zapaścią, której przejawem było nieznane dotąd zjawisko wielkiej inflacji oraz kulturowego marazmu przejawiającego się w skrajnym konsumpcjonizmie. Ceną za kryzys była utrata wielu kolonii na rzecz brytyjskiej, holenderskiej i francuskiej konkurencji.

To jednak nie wszystko. Otóż wikipedia podaje, że owo rewolucyjne kruszcowe zjawisko było również złotym gwoździem do trumny Hanzy:

„Ostatecznie Hanza utraciła pozycję w wyniku wielkich odkryć geograficznych i ustanowienia szlaków morskich łączących Europę z Ameryką i Indiami oraz przywozu dużej ilości kruszców do bicia monet”.

Naszym prostackim rozumkom wydaje się, że prywatnie umielibyśmy sobie poradzić z każdą ilością szlachetnego kruszcu, a tu okazuje się, że dla takich organizacji jak hiszpańskie imperium, czy wielki i świetnie zorganizowany związek kupiecki nie było większej klęski niż taki „złoty strzał”. Nasz nieco bardziej prywatny ogląd rzeczywistości doznaje krótkotrwałego szoku, ale musi się poddać mocno brzmiącym argumentom życia ponad stan, braku produkcji własnej, finansowej zapaści i kulturowego marazmu. Co, ciekawe władcy ówczesnego świata korzystając z alchemicznych retort, ekspedycji poszukujących mitycznego Eldorado, albo po prostu z kredytu, dążyli do tego, by dysponować możliwie dużymi ilościami szlachetnych kruszców. Niestety nie czytali oni dzisiejszych historyczno-gospodarczych opracowań i nie zdawali sobie sprawy z tego, że ściągali na swe głowy plagę gorszą niż wszystkie egipskie i to razem wzięte.

Ja celowo tu owe starożytne plagi przywołuję, bowiem nacja, która potrafiła sobie z nimi wyśmienicie poradzić i przekuć je w klęskę egipskiego mocarstwa, a przy okazji w swój własny sukces, była poniekąd predystynowana do tego, by i ze srebrnym i złotym "paskudztwem", dać sobie radę.

Nie dziwcie się więc, że poszukałem opisu sposobu na przekucie owych fatalnych kruszców w sukces.

Ślad transmutacji śmiertelnego zagrożenia w akcję zakończoną powodzeniem, odnalazłem u niemieckiego historyka żydowskiego pochodzenia, czyli w dziele Heinricha Graetza, który pisał tak:

„Złoto nagromadzone w Hiszpanii od czasu odkrycia Ameryki, znajdowało się po części w rękach marranów” (T3, s.346)

To jest ciekawa informacja, bowiem Żydzi (którzy chcąc przetrwać w katolickiej Hiszpanii musieli się przechrzcić i w tajemnicy przed władzą praktykować swoją wiarę) także nie zdawali sobie sprawy ze złowrogości gromadzonych przez nich kruszców. Kto wie, może gromadząc owo zagrożenie, przyczyniali się przy okazji do zjawiska hiszpańskiej hiperinflacji, tego nam niestety współcześni naukowcy nie wyjaśniają. Najciekawsze jest jednak to, że Graetz umieścił ten fragment opisując moment, gdy marrani odnaleźli swą nową przystań i z ową przynależną sobie częścią złota, zawędrowali do Amsterdamu.

Filip II doczekał się, jak to pięknie ujął Graetz, tego że : „dwa narody, których najserdeczniej nienawidził i najkrwawiej prześladował, Niderlandczycy i Żydzi, podały sobie niejako rękę do zniszczenia jego dzieła. Alebowiem emigracja Żydów portugalskich okazała się dla Holandii korzystną. Była ona przedtem jednym z najuboższych krajów. Zaciekłe, niszczące wojny zubożyły ją jeszcze bardziej. Przeto kapitały, które przybysze marrańscy przywozili do Amsterdamu, były nader pożądane i wyszły na dobre całemu krajowi. Tylko z ich pomocą mogli Niderlandczycy założyć fundamenty swojej przyszłej wielkości, wydzierając handel indyjski połączonych z Hiszpanią mezaliansem Portugalczyków. Dopiero kapitały marrańskie umożliwiły założenie wielkich towarzystw zamorskich i wyekwipowanie wypraw handlowych. A stosunki, które łączyły Żydów portugalskich z potajemnymi współwyznawcami z posiadłości indyjskich Portugalczyków, sprzyjały przedsięwzięciom holenderskim”.

„Amsterdam, ta Wenecja północna, stał się tedy na początku wieku siedemnastego nowym dla Żydów ogniskiem; słusznie też nazwali go oni swoją nową Jerozolimą. Stał się z czasem dla plemienia żydowskiego mocną arką w nowym potopie. Z każdym procesem o judaizację, wytoczonym przez Inkwizycję w Hiszpanii i Portugalii tamtejszym marranom, z każdym stosem (...), rosła liczba członków gminy amsterdamskiej; rzekłbyś, że fanatycy uwzięli się wyludnić kraje arcykatolickie, by zaludnić i zbogacić kacerskie stany Niderlandów”. (T 3. s. 346)

O programowym kacerstwie, czy też zdeklarowanej herezji tych amsterdamskich przybyszy, intrygująco pisał także inny (dla odmiany polski) historyk żydowskiego pochodzenia – Majer Bałaban. To jest postać, która ewidentnie zasługuje na osobną notkę. Ja tylko zasygnalizuję, że ani data, ani okoliczności (pogłoski o samobójstwie) jego śmierci nie są do dziś znane. Wiemy tylko tyle, że w getcie warszawskim kierował Wydziałem Archiwalnym Judenratu, a wiosną 1940 roku, na polecenie władz, wraz z urzędnikiem Gminy i dwoma robotnikami, zajmował się rekwirowaniem ksiąg żydowskich. Widocznie nie było to zajęcie gwarantujące długowieczność...

Ale ja dziś nie o tym, więc wracajmy do nowej Jerozolimy herezji, czyli Niderlandów:

„Do nowego państwa, uwolnionego z więzów absolutyzmu i Inkwizycji poczynają się zbiegać wszyscy uciskani i prześladowani, jako to hugenoci francuscy, protestanci niemieccy, a rychło także marrani hiszpańsko-portugalscy, którzy przywożą ze sobą swe skarby i przedsiębiorczość”.

Mejer Bałaban, Historia i literatura żydowska(T. 3, s. 126)

To także ciekawy fragment, bo doskonale pokazuje, że Amsterdam niczym ogromny magnes przyciągnął za maranami wszelkie odłamy herezji, a także ich skarby i przedsiębiorczość. A może tym magnesem wcale nie było miasto budowane na bagnach, lecz właśnie skarby marranów. Jak by nie było, w absolutystycznej Hiszpanii pozostało tylko mgliste wspomnienie po marranach, które przybrało postać inflacji. Gdy spojrzymy na hasło „rewolucja cen” w internetowej encyklopedii PWN, to okaże się, że rosnące ceny potrafiły pojawiać się niespodziewanie także w innych krajach:

„W Hiszpanii gwałtowny wzrost indeksu cen nastąpił w 1. połowie XVI w., co było spowodowane przywozem olbrzymich ilości metali szlachetnych (głównie srebra) z hiszpańskich kolonii w Ameryce, wolniej zaś rósł w 1. połowie XVII w., natomiast w Wielkiej Brytanii w 2. połowie XVII w. ceny wzrosły o 500% w porównaniu z 2. połową XVI w. (…)

W niektórych krajach (Francja, Anglia) zjawisku rewolucji cen towarzyszyło rozwieranie się nożyc między cenami (wzrost) i płacami (spadek)”.

Fenomenu angielskiego wzrostu cen nikt gwałtownym przypływem kruszców już nam nikt nie tłumaczy, ale pojawia się przy tej okazji taka ilość poważnych przyczyn powodujących inflację, że prosta logika zwyczajnie wysiada: eksplozja demograficzna, wzrost potrzeb finansowych dużych państw, rozwój manufaktur, wzrost kosztów rozszerzającej się ekspansji kolonialnej, zmiana struktury społecznej wsi i postępująca urbanizacja. Oczywiście najbardziej uderzające jest to, że w „niektórych krajach” płace spadały, a ceny rosły. I tu już prostej logiki użyć możemy, bo z czym to się je, doskonale wiemy – takie tendencje w gospodarce oznaczają zazwyczaj powszechne i permanentne niedożywienie. Wiarygodne wytłumaczenie zjawiska pustego dna garnka, nadmiarem kruszców, które znalazły się w gospodarczym obiegu, tak zwanej kupy za bardzo się nie trzyma. Stąd zapewne te encyklopedyczne sprawcze siły wyższe, czyli zmiana struktur, wzrost kosztów, urbanizacja…

To może być oczywiście niefortunny zbieg okoliczności, ale Graetz i Bałaban twierdzą, że potomkowie iberyjskich marranów zaczęli swą (nieśmiałą początkowo) ekspansję na Wyspy Brytyjskie właśnie w drugiej połowie XVII wieku. Początku wielkiej zmiany relacji między Żydami a Anglikami, starozakonni mistycy upatrywali w roku 1648. Był on ponoć „zapowiedzią przyjścia czasu łaski”. W owe kabalistyczne oczekiwania wspaniale wpisał się Cromwell, o którym Graetz rozprawiał z niekłamanym zachwytem:

„On i jego oficerowie nie byli to chciwi krwi i łupu lancknechty, lecz pełni ducha bojownicy boży, którzy chcieli zaprowadzić nowy porządek moralny (…) Wojacy purytańscy, jak niegdyś Machabeusze, mieli miecz boży w dłoni, a chwałę bożą na ustach”. Cromwell i jego żołnierze czytali Biblię przed bitwą i po bitwie. Atoli nie z Nowego Testamentu mogły czerpać „Okrągłe głowy” swój animusz rycerski, lecz tylko ze Starego. Biblia chrześcijańska ze swymi postaciami esseńsko-mniszymi nie nastręczała żadnych wzorów wojownikom, którzy musieli zwalczać wiarołomnego króla, fałszywą arystokrację i obłudnych kapłanów. Tylko wielkie postacie bohaterskie Starego Testamentu, które miały bojaźń bożą w sercu, a miecz w dłoni, ci zarazem narodowi i religijni szermierze mogli służyć purytanom za przykład (…)”. (s.379).

Podbudową teoretyczną zbliżenia synów Albonu z synami Izraela zajął się inspirowany przez Menasse Ben-Izraela, Edward Nicholas, pisząc apologię szlachetnej narodowości żydowskiej:

„Zdaniem apologety liczne cierpienia, którymi nawiedziła ojczyznę wojna religijna i domowa, są sprawiedliwą karą za prześladowania Świętych i ulubieńców Boga, czyli Żydów”.

Stąd już była krótka droga, by naród wybrany mógł, przy ewidentnym poparciu Cromwella, wrócić do Anglii. Budowa fundamentów odnalezienia nowej ziemi obiecanej polegała na uzależnieniu władzy od kredytu. "Zw" komentując moją poprzednią notkę i odnosząc się do wojen angielsko-holenderskich napisał:

„Trzy wojny Anglików nie robią wrażenia jakichś poważnych przedsięwzięć. Po pierwszej nie wykorzystano zwycięstwa, druga skończyła się kompromitującą klęską floty, trzecia pokazem możliwości holenderskiej propagandy. W 1688 roku nie było już "upartych i zdeterminowanych Angoli". (...) Dopiero wpompowanie ogromnych pieniędzy w wojsko i flotę stworzyło nowych bohaterów”.

To bardzo trafny komentarz. Trzy tury morskich wojen zmieniły przede wszystkim to, że władcy i Anglii i Niderlandów musiały coraz bardziej zabiegać o ich finansowanie. Nam wypada podkreślić fakt, że zmagania na morzach mają to do siebie, że są nadzwyczaj drogie, a wyposażenie armii nie wpada w ręce zwycięzców, lecz czesto ląduje na dnie morza, pozostawiając prowadzących takie zmagania z pustymi rękami i pustymi państwowymi sakwami. Jedynym dla nich ratunkiem pozostaje wtedy kredyt i spełnianie postulatów i warunków stawianych przez tych, którzy są go w stanie zaoferować.

Kolejną kwestią do naszych ewentualnych rozważań jest to, czy to aby nie prowadzone wojny powodowały zjawisko, rosnących cen i spadających płac. Piszę o naszych rozważaniach, bo historycy i tworzone przez nich encyklopedie jakoś tych zjawisk nie łączą…

A teraz pora, by wrócić do obrazu Rembrandta „Uczta Baltazara”, który umieściłem na początku wpisu. W przedziwny sposób obraz ów także opowiada o inflacji... 

Ale od początku. Otóż niderlandzkiemu mistrzowi bardzo zależało na autentyczności umieszczonej na obrazie inskrypcji i z tego powodu konsultował się w tej sprawie z żydowskim uczonym... Samuelem Menasahem ben Israelem. Tak, tak tymże samym, z którym potem tak owocnie konsultował się autor apologii synów Izraela Edward Nicholas i sam Olivier Cromwell.

A gdzie tu - zapytacie - inflacja? Otóż, odnalazłem interpretację tego dzieła autorstwa Piotra Niewiadomskiego, która opowiada ni mniej ni więcej, tylko o utracie wartości. Wczytajmy się w jej fragment:

„Rembrandt w ciekawy sposób zmierzył się tajemnicą tego słynnego napisu. Tekst, który Biblia Tysiąclecia podaje jako: „mene, mene, tekel ufarsin”, a co ks. Wujek bardziej swojsko wykłada „mene, thekel, phares” jest najczęściej odczytywany jako przysłowie aramejskie (bądź hebrajskie), oznaczające rozmienianie monet na coraz mniej wartościowe. Byłaby to aluzja do upadku władzy w Babilonie – Baltazar byłby na końcu, jako król wart tyle, ile grosiki”.

Z pewnym zdumieniem odkrywamy, że w przedziwny sposób, utracie wartości podlega na tym obrazie wcale nie mieniący się szlachetnym blaskiem złoty napis, co nie potrafiący go trafnie odczytać władca. Król oślepiony blaskiem złota i nie potrafiący odczytać skrytych przez ową aurę treści jest skazany na upadek i zagładę.

fragment obrazu Rembrandta, na który zwrócił uwagę p. Piotr Niewiadomski

To jeszcze nie koniec naszych symbolicznych przygód. Oto przemierzając niezmierzone oceany internetu, wpadłem na trop jeszcze jednego dzieła. Jego autorem jest nie kto inny jak Samuel Menasah ben Israel. Nosiło ono tytuł „Zagubione plemiona Izraela”. Zostało wydrukowane w Amsterdamie i było dedykowane sądowi najwyższemu, Parlamentowi Anglii i Radzie Stanu. W tempie ekspresowym zostało przetłumaczone na angielski. Dzieło opowiada o odnalezieniu zagubionych plemion żydowskich w Ameryce Południowej, ale jest zapowiedzią wielkiego scalenia (od południa zamieszkanego świata - Peru, aż po północ – czytaj Anglię) i apelem by władcy Albionu, pozwolili Żydom na powrót i pełne swobody religijne.

Mniejsza jednak o treść dzieła, bowiem moją uwagę przykuł jeden pochodzący z niego graficzny detal. Oto on:

https://explore.library.leeds.ac.uk/multimedia/18040/Print_Crop_Roth.600x300.jpg

Mam nadzieję, ze co uważniejsi i co bardziej pamiętliwi Nawigatorzy dostrzegą podobieństwo do pewnej graficznej wariacji tego dzieła. Chodzi, o herb, który jakiś czas temu opisywałem, a który jest lustrzanym odbiciem tego znajdującego się powyżej. Figlarnej zamianie uległ także jeden symbol znajdujący się nad wieżą.

Tak, tak - to herb miasta Dülken – miasta błaznów. Cóż to oznacza? Ano chyba tylko tyle, że po zatoczeniu ogromnego koła, pora powrócić do miejsc związanych z władzą niejawną, która jak się zapewne domyślamy nie podlega nagłej inflacji i utracie wartości, a która od czasu do czasu ostrzega władzę jawną, że warto umieć odczytywać sekretne napisy i znaki. Jeśli nie, to władca podzieli los Baltazara...

Zapraszam zatem ponownie do polskiego Babina! Już wkrótce dopłyniemy tam wspólnie nawigując przez Wenecję i Niderlandy...

A tu tom trzeci dzieła Graetza. Obejmuje on okres od 1391 roku aż do XIX wieku. Moim zdaniem, niezależnie od wielu niedoskonałości opowieści Graetza, nawigowanie bez jego objasnień przypominać będzie nie tyle żeglowanie po pełnym morzu, lecz kurczowe trzymanie się brzegu.

P.S. Rzeczony egzemplarz pochodzi z biblioteki w Brzegu... czyli znacząco się odeń oddalił. Ciekawe, czy odpłynie jeszcze dalej?

https://allegrolokalnie.pl/oferta/h-graetz-historia-zydow-t-7-9-nuq

 



tagi: żydzi  graetz  inflacja  bałaban  rewolucja cen  rembrandt  złoto amsterdam 

betacool
24 listopada 2020 20:39
28     2772    18 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

pink-panther @betacool
24 listopada 2020 22:17

Wspaniały kawałek śledztwa historyczno artystyczno-ekonomicznego. Mozaika uzupełnia się kawałek po kawału. Analiza porównawcza przyczyn inflacji w Hiszpanii i u jej protestanckich wrogów po prostu pyszna. I kto by pomyślał, ża pomoże rozwikłać zagadkę Rembrandt.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @betacool
25 listopada 2020 00:04

Jednak chronologicznie wygląda to tak:

Żydzi przybywają do Amsterdamu, Holandia niebywale się rozkręca. Jest pierwsza poł. XVIIw. Jest też Cromwell, który ze Starym Testamentem zaprowadza nowe porządki w Anglii. Ten sam który wyciąga dłoń do Żydów, doceniając ich kulturę.

Ten sam, który wprowadził Akty Nawigacyjne i doprowadził do wojny z Holandią. Napędzaną tymże żydowskim kapitałem.

To byłaby naprawdę przewrotna historia, nadmiarowo przewrotna chyba, jeśliby uznać że Holandia, w której świetnie się Żydzi odnaleźli tak szybko okazała się im za ciasna tak by zapragnąć Anglii. Zakazany dla Żydów kraj. Należałoby założyć naprawdę zakręcony plan, zakładający że dzięki finansowaniu wroga, który zaatakuje ich nową ojczyznę podbiją go. W dodatku nie wiadomo po co skoro imperium Holenderskie rozwijało się genialnie wypierając Hanzę z jednej strony a z drugiej podbijając odległe lądy.

Dlatego jednak jak mi się wydaje mimo wszystko prościej założyć że to Anglia, w której wtedy musiano zdrowo zaciskać pasa, zwyczajnie, jak każdy kraj nie mający nic do stracenia, była agresorem marzącym o przejęciu wypracowanego przez innych majątku?

To wydaje się zwyczajnie prostsze. Angole po prostu chwycili się za wszelkie możliwe środki by dobrać się do Holandii i ... tego złota Marranów. Jednocześnie nie krępowali się by wyciągać dłoń ku Żydom. Pewnie nie wracała pusta. Ale skoro dało się to robić za pomocą różnych obietnic sugerujących zbliżenie kulturowe itp. to czemu nie? Czemu nie było brać kasy od tych którym zamierzano się dobrać do tyłka?

Warto zauważyć że ci sami Angole, kiedy zaszła potrzeba nie mieli żadnych problemów z restauracją katolickiej monarchi... W tym samym czasie jednocześnie robili następujące rzeczy: niszczyli Kościół i restaurowali katolicką monarchię oraz atakowali holenderskich Żydów wabiąc ich powoli do siebie różnymi obietnicami. Czyż nie piękne a jednocześnie pokazujące tą samą ideę? Za pomocą wrogów pokonajmy wrogów! Bierzmy pieniądze od Żydów by wyposażyć flotę atakującą Żydów. Przypodobajmy się Katolikom, niech pomogą w ataku na Holandię...

Mi się wydaje że powinniśmy wreszcie docenić bezwględność metod Angoli.

Wciąż nie dotarliśmy do rozstrzygnięcia, na jakiej zasadzie ostatecznie Wilhelm Orański zasiadł na tronie. Jednak obserwując przebieg wypadków widać niesamowity upór Angolii. Którzy jednak trafili na twardego przeciwnika. Kto ostatecznie wgrał batalię? Patrząc geograficznie, nie ma tu wątpliwości: Londyn wygrał, który stał się centrum finansowym. Ale KTO wygrał? Czy holenderskie pieniądze podbiły Anglię? Czy też Anglia znalazła inny sposób na wygranie wojny i ściągnięcie pieniędzy do siebie: Pozwoliła się podbić wrogowi by ten myślał że wygrał?

Może na tym polega ta cała błazenada? Może to ów Baltazar jest jak Żydzi? Majętni, którzy wydali całe fury złota na finansowanie wroga. Który dał się podbić tylko dlatego by pokazać że ta cała ogromna kasa nie poszła na marne? Że nie dali się zrobić w balona? By zachowali swoją wiarę w Anglię. Tym bardziej że przecież nie na tym miała się zakończyć żydowska misja dziejowa, planowana w Londynie.

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool
25 listopada 2020 00:34

Genialne...

...  po  prostu  genialne  !!!

Az  zatyka  tamta  historyczna  adekwatnosc  do  tego  co  mamy  dzisiaj,...  licze,  ze  to  zloto  co  to  je  "kupil"  ROTSZYLD  od  Putina   bedzie  PRZEKLETE,  tak  jak  bylo  przeklete  dla  Hiszpanii...

...  no  i  licze,  ze  te  KREDYTY  VATeusza  Morawieckiego  z  calym  tym  "polskim  rzadzacym  warcholstwem"  wyjda  im  bokiem  po  7-kroc  !!!

 

Naprawde  fantastyczny  wpis,  dziekuje  bardzo.  

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @smieciu 25 listopada 2020 00:04
25 listopada 2020 05:19

Operujesz mgławicowymi konglomeratami pojęciowymi typu Anglia, Angole.

Zawsze to była gra interesów konkretnych stronnictw, zaś  w przypadku Anglii  zostały one wystarczająco  precyzyjnie określone. 

zaloguj się by móc komentować

SalomonH @smieciu 25 listopada 2020 00:04
25 listopada 2020 09:22

Nie wiem czy tylko ja odniosłem wrażenie, że ten komentarz jest jak kamień wrzucony do krystalicznie czystej wody, żeby ją zamulić? Nie dałoby się go usunąć jakoś?

zaloguj się by móc komentować

grudeq @betacool
25 listopada 2020 10:02

Naukę o ekonomii, o monetaryzacji wszystkiego, o nadmiarze pieniądza, o tezauryzacji wszystkiego właściwie można zamknąc w Micie o Midasie. Nie zdziwiłbym się gdyby okazało się, że ten mit był dla Greków podstawą ich rozumienia ekonomii. No niestety nie można wszystkiego opierać tylko o kruszec, nie ważne jakim by był. 

Druga myśl. I tak wszystko rozchodzi się o pieniądze. Jedni umierają z nadmiaru pieniądza, inni z niedoboru. Tu jednak przyda się szukanie tego złotego środka. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @grudeq 25 listopada 2020 10:02
25 listopada 2020 10:14

Zwrócę uwagę na jedno - interesy Filipa II i jego następców prowadzili Genueńczycy. Wszystko można o tych ludziach powiedzieć, tylko nie nie to, że obracali kruszcem. To byli finansiści od papieru, wszystkie wielkie transakcje i spora część mniejszych załatwiane były na papierze. Tak więc mit o Midasie nie ma w przypadku XVI i XVII wiecznej Hiszpanii zastosowania. To co piszą o nadmiarze kruszcu to ściema dla frajerów. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @SalomonH 25 listopada 2020 09:22
25 listopada 2020 10:15

to chyba jest apel do betacoola

zaloguj się by móc komentować

grudeq @gabriel-maciejewski 25 listopada 2020 10:14
25 listopada 2020 10:26

Jeżeli weksel uznamy też za kruszec i jesteśmy przekonani o tym, że to co na Wekslu jest równoznaczne z tym co za chwilę zostanie nam zapłacone, to jednak broniłbym Midasa. Broniłbym go jeszcze bardziej gdyby spór skierować na pytanie, czy bogactwo narodów bierze się z tezauryzacji (nieważne czy kruszcowej czy papierowej) czy jednak z pracy, umiejętnie chronionej - tak aby mieć w rękach cały cykl produkcji, a nie tylko za wydobycie surowca odpowiadać. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @pink-panther 24 listopada 2020 22:17
25 listopada 2020 10:53

Rembrand jest tu rzeczywiście kluczem. To manifest pisany złotymi zgłoskami, że dotychczasowa władza stoi przed wyborem, którego MUSI dokonać.  Nadchodzi bowiem koniec czasów władców absolutnych, którzy jeśli nie wezmą pewnych wskazówek pod uwagę, to skończą marnie.

To taki prequel tego o czym już piasłaś Pantero - czyli zapowiedź dewaluacji monarchii.

zaloguj się by móc komentować

betacool @smieciu 25 listopada 2020 00:04
25 listopada 2020 11:05

Wydaje mi się, że oglądasz ten holendersko-angielski mecz przez teatralną lornetkę, czyli ze zbyt bliskiej perspektywy.

Można się tym oczywiście pasjonować. Ale jeśli zdasz sobie sprawe z tego, że sędzia meczu trzyma w garści całą bukmacherkę, to co wyczyniają obie drużyny, kompletnie traci na znaczeniu.

Przymknij oczy i zastanów się, czy przypadkiem stawką w tym historycznym meczu nie była zmiana ustroju w Anglii. On się miał przeistoczyć z katolickiej monarchii absolutnej na heretycką demokrację parlamentarną.

I taki wynik w tym meczu padł, czyż nie?

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @grudeq 25 listopada 2020 10:02
25 listopada 2020 11:06

"niestety nie można wszystkiego opierać tylko o kruszec, nie ważne jakim by był".

Pełna zgoda  i o tym będzie kolejny wpis.

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 25 listopada 2020 10:14
25 listopada 2020 11:10

Pisałeś już o tym Baśniach, że Polska była metodycznie czyszczona z kruszców. Myślę, że taki sam los spotkał Hiszpanię. Narzędziem było sterowanie koniunkturami i produkcją w celu wywołania drożyzny i odessania kruszców.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @grudeq 25 listopada 2020 10:26
25 listopada 2020 11:14

Chronienie cyklu produkcji na nic sie nie zda, jeśli pośrednik ma złe intencje, ktoś musi produkcję odebrać. Uważam, że tezauryzacja jest wazniejsza i efektywniejsza i to ją trzeba chronić. Jak zaczniesz chronić proces produkcji, znajdziesz się w Hucie Warszawa w roku 1970

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 25 listopada 2020 11:10
25 listopada 2020 11:15

Myślę, że wręcz czynny był mechanizm podpuszczania władców do tego, by wypuszczali z rąk kruszec i by był on w obiegu. Potem ściągano to z rynku i wywożono do Holandii, jak sławne talary z brodatym Zygmuntem Augustem

zaloguj się by móc komentować

smieciu @betacool
25 listopada 2020 17:38

Dziwne, opisałem maksymalnie jasno sytuację, zresztą operując podobnymi założeniami co w komentarzach pod poprzednimi wpisami autora. W czym problem? Kto i dlaczego uważa inaczej? Jeśli widzi to inaczej to może uzasadni? Bo póki co wyjaśnienie jest jedno. Moje.

Ciekawa tak swoją drogą mogłaby być owa analiza skoków cen w pierwszej poł. XVIIw. w Anglii. Może rewolucja Cromwella miała drugie, dość pospolite dno? Owszem burzli kościoły, klasztory. Ale też być może ci „Angole” nie mieli wyjścia? Musieli zagrabić te majątki skoro zamierzali uderzyć na Holandię. Skoro zamierzali przystąpić do wojny, na którą trzeba było masę złota. To była wielka gra. A Oni chwycili się wszystkiego. Bo i stawka była o wszystko. Ten kto przejął kontrolę nad tym co wcześniej dzierżyła Hanza, jednocześnie zdobywając dominującą pozycję na Oceanach, zostałby zwycięzcą. Tym zwycięzcą o krok zostaliby Żydzi...

Czy też zostali? Nie wiem, bo ci co wiedzą, potrafią mnie jedynie krytykować (personalnie, nie merytorycznie, jak zwykle) ale nie odpowiedzieć na proste pytanie (jak zwykle).

zaloguj się by móc komentować

zw @smieciu 25 listopada 2020 00:04
25 listopada 2020 22:36

mimo wszystko prościej założyć że to Anglia, w której wtedy musiano zdrowo zaciskać pasa, zwyczajnie, jak każdy kraj nie mający nic do stracenia, była agresorem

A nie lepiej opierać się na faktach? Są jakieś źródła wskazujące na to, że holenderscy Żydzi finansowali wojny Anglii z Holandią? W 1688 roku Anglia nie była agresorem. I za Stuartów ekonomicznie rozwijała się bardzo dobrze (chociaż oczywiście nie wszyscy z tego korzystali). Zaciskanie pasa to było za Wilhelma Orańskiego- ucisk podatkowy, ściąganie pieniądza kruszcowego z rynku, żeby finansować wojny.

Angole, kiedy zaszła potrzeba nie mieli żadnych problemów z restauracją katolickiej monarchi...

Nie było restauracji katolickiej monarchii po powrocie Stuartów.

https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/Clarendona-kodeks;3886957.html

nie dotarliśmy do rozstrzygnięcia, na jakiej zasadzie ostatecznie Wilhelm Orański zasiadł na tronie

Na zasadzie własnej uzurpacji potwierdzonej przez angielską Targowicę (określenie wg Gartona Asha)

niesamowity upór Angoli

Rozumiem że chodzi o to, że Anglia prowadziła z Holandią aż trzy wojny. Ale to nie były jakieś wojny na wyniszczenie - normalne konflikty między dwoma państwami morskimi rywalizującymi o szlaki handlowe. W ciągu 40 lat od egzekucji Karola I do opanowania Anglii przez Holendrów wojny trwały około 6 lat. Można się nawet dziwić, że nie było ich więcej i nie trwały dłużej.

zaloguj się by móc komentować

zw @betacool 25 listopada 2020 11:05
25 listopada 2020 22:50

Notka jest świetna i szkoda, że nie będzie już drugiego holenderskiego wydania kwartalnika "SN" bo byłby to tekst jak znalazł. Ale co do tej stawki meczu to mam inne zdanie, Za Karola II i Jakuba II nie było katolickiej monarchii absolutnej. Jakub II trochę próbował bawić się w Ludwika XIV ale szybko został sprowadzony na ziemię. Szykująca się do inwazji armia holenderska sprawiła, że spokorniał i myślę, że nawet heretycką demokrację parlamentarną by wprowadził bez zbędnych oporów, ale zapomniał o sprawie podstawowej. Nie chciał walczyć z Ludwikiem XIV, a wciągnięcie Anglii do wojny na kontynencie to  była sprawa życia i śmierci dla Wilhelma Orańskiego i Holendrów. Więc jaki to był mecz? Rozumiem, że herezję traktujemy nie jako zbiór tez Lutra i Kalwina, tylko jako jedną ze stron w wojnie światów, ale mam wątpliwości, czy 1688 to był też element tej wojny. Wojna 30-letnia, potop szwedzki na pewno były elementami tej wojny, ale inwazja holenderska na Anglię? To raczej starcie wewnątrz obozu herezji. Ja bym nie przeceniał katolickiej prawowierności Ludwika XIV czy Jakuba II. Ich osobista pobożność nie zmienia faktu, że ich pogląd na prawa katolickiego monarchy delikatnie mówiąc odbiegał od tego, co sądził o tym papież.  U Stuartów mamy też kwestie okultyzmu, kabały, potem masonerii.  Francja Burbonów to kraj sponsorujący protestanckie soldateski z  wojny trzydziestoletniej, sponsorujący wrogów Polski, sprzymierzony z muzułmanami, ochoczo likwidujący zakon jezuitów, rozpowszechniający w XVIII w. nie naukę katolicką ale tzw. oświecenie. Czy to przypadek, że Francja nieudolnie wspiera sprawę katolicką we Wielkiej Brytanii i nieudolnie próbuje ratować upadającą Polskę, ale już pomoc przy stworzeniu nowego heretyckiego państwa za oceanem udała się Francuzom nadzwyczajnie? Mimo, że w teorii protestanci byli we Francji dyskryminowani od 1685 roku - francuskie banki to w dużym stopniu twór szwajcarskich protestantów.  W XVII wieku handel francuski był zdominowany przez Holendrów. Jeśli potraktujemy Francję jako kraj w którym katolicka jest tylko ludność, a rząd realizuje politykę heretycką, to przestaje dziwić zmienność sojuszy - 1665-1667 Francja i Holandia przeciw Anglii, 1672-1674 Francja i Anglia przeciw Holandii,  potem Anglia i Holandia przeciw Francji, itd. Walka o prymat w świecie herezji?  

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
26 listopada 2020 10:01

To są uwagi w wielu miejscach nad wyraz celne, tyle że tak jak pisałem w komentarzu wyżej, nasza optyka widzenia historii jest zupełnie inna niż Graetza. My ją widzimy jako obywatele państw mających państwowe struktury, a te państwa z kolei mają granice i interesy, konflikty, wojny. Żydowski punkt widzenia jest zupełnie inny. To jest punkt widzenia organizacji niejawnej, która musi wygrywać swoje mecze, bezpośrednio w nich nie uczestnicząc.

Coś jak sędzia w meczu piłkarskim parający się bukmacherką. On jest w stanie przekonać niektórych członków gry do zachowań nazwijmy to niesportowych, skierowanych na destrukcję gry swojen drużyny. Czy dajmy na to zorganizować jakąś imprezkę dla grupy "wtajemniczonych" tuż przed meczem. Nie ważne, czy okultystyczną, czy orgiastyczną. Przepraszam za ten meczowy język, ale chyba pozwala zrozumieć o co mi chodzi.

Dlatego uważam dzieło Graetza za lekturę obowiązkową. On prawie wprost pisze, że i Luter i Kalwin i cały heretycki ruch to skutek starań i kasy marranów. Otwarcie też pisze o eksperymentowaniu narodu wybranego z demokracją - także w Polsce z tą szlachecką. Dlaczego było to istotne, postaram się wyjaśnić w kolejnym wpisie. Zaproponowane wyjaśnienie będzie banalnie proste, ale to będzie teoria zwykłego wiejskiego historyka amatora, więc nie trzeba będzie się do niej przywiązywać. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @betacool
26 listopada 2020 11:03

"Otwarcie też pisze o eksperymentowaniu narodu wybranego z demokracją - także w Polsce z tą szlachecką. "

Tak, to najistotniejszy wątek  z naszego (tj. gojim) punktu widzenia.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-laskowski @betacool 26 listopada 2020 10:01
26 listopada 2020 11:49

Czyli autor ów potwierdza to, co da się zauważyć w pismach Lutra i Kalwina, na pomnikach, herbach itd.

Sejm Czterech Ziem został założony w roku 1580, a skasowany w roku 1764. Pewnie gdyby nie został założony, Królestwo Polski skończyłoby jak Królestwo Węgier w 1526 roku. Gdy SCZ został skasowany, państwo zostało niemal natychmiast skasowane, a demokracja szlachecka została przeniesiona w całości do 13 kolonii. Niedługo potem cesarz rzymski został zmuszony do zmiany tytulatury.

zaloguj się by móc komentować

betacool @krzysztof-laskowski 26 listopada 2020 11:49
26 listopada 2020 12:24

Jakis czas temu przeczytałem tu (czyli na SN) tekst Gabriela, którego niestety nie mogę odnaleźć.

Ten tekst mówił mniej więcej o tym, że wiele razy w historii okazywało się, że gdy ktoś był na dobrej drodze, by zawładnąć bogactwami świata, to umierał bezpotomnie, a zgromadzona przez tego kogoś góra złota, zamieniała się pyliste wspomnienie.

Gdy ktoś był na drodze do zawładnięcia jakimś królestwem, to jego potomek okazywał się kimś, kto o dziwo ma jakiś poważny psychiczny defekt.

Gdy ktoś uważał, że jest dysponentem jakiejś nadzwyczajnej wiedzy, to okazywało się, że nikt nie chce go słuchać, bo ludzie wolą kogoś, kto mówi w sposób tak prosty, że dla dysponeta nadzwyczajej wiedzy, w swej prostocie zupełnie nieosiągalny.

Tego się trzymajmy. Może komuś uda się się odnaleźć ten tekst. Chętnie bym go sobie wydrukował złotymi zgłoskami, ale pisanymi w naszym języku.

zaloguj się by móc komentować

psysed-Jo-do-Wos-z-Hal @betacool 26 listopada 2020 10:01
26 listopada 2020 12:36

Dlaczego było to istotne, postaram się wyjaśnić w kolejnym wpisie. Zaproponowane wyjaśnienie będzie banalnie proste, ale to będzie teoria zwykłego wiejskiego historyka amatora, więc nie trzeba będzie się do niej przywiązywać. 

Nie mogę się doczekać.

zaloguj się by móc komentować

betacool @psysed-Jo-do-Wos-z-Hal 26 listopada 2020 12:36
26 listopada 2020 12:49

Teorie historyków ze wsi dla ludzi z hal...

Ten koncept juz mi się podoba.

zaloguj się by móc komentować

zw @betacool 26 listopada 2020 10:01
26 listopada 2020 16:55

Myślę, że mój poprzedni komentarz nie jest sprzeczny z tezą Graetza, że herezja to twór marranów. Jesli potraktujemy gallikanizm i jakobityzm jako odłamy herezji, to wtedy w ogóle nie dziwi, że jakobici lubili Kabałę i też mieli "swoich" marranów, Francję napędzały pieniądze hugenotów, a minister Colbert otaczał opieką sefaradyjskie społeczności Marsylii i Bordeaux. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @zw 26 listopada 2020 16:55
26 listopada 2020 18:02

Nie, nie jest sprzeczny. Dla mnie osobiście Graetz był odkryciem, bo jego opowieść jest jak odnalezienie zagubionej zębatki do zegara historii, której nas uczono. Nałożenie zagubionej części opowieści sprawiło, że nagle wszystko się rusza, ładnie zazębia, a od czasu do czasu niespodziewanie uderza w gong.

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool 26 listopada 2020 12:24
26 listopada 2020 19:28

To  byl...  i  jest  nadal...

...  bardzo  madry,  ponadczasowy  wpis   !!!   

I  tak  samo  bedzie  i  dzisiaj,  ze  ta  zlodziejska,  masonska  banda  SIE  WYKOLEI...  zreszta  juz  sa  wykolejeni,  to  widac  i  slychac  coraz  bardziej...  i  jak  to  nasza  Panther'a  czesto  pisze  -  "czlowiek  strzela,  ale  PAN  BOG  kule  nosi"  !!!   

I  niech  tak  zostanie,  i  rzeczywiscie  tego  sie  trzymajmy.

zaloguj się by móc komentować

tomciob @betacool
28 listopada 2020 10:15

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/ec/Sepharadic_Migrations.jpgKierunki emigracji Żydów po wygnaniu z Hiszpanii i Portugalii

Źródło: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Edykt_z_Alhambry

 

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować