-

betacool

Kobiety, wino i szpieg - rzeczpospolita łgarzy

Kobiety, wino i szpieg - rzeczpospolita łgarzy

 

Obraz, który widzicie to dzieło Jana Matejki – „Rzeczpospolita babińska”. Jego tłem jest sad dworku w Krzesławicach, który (jak może moi wierni czytelnicy pamiętają) wcześniej należał do Hugona Kołłątaja, potem do pewnej bankierskiej rodziny, a potem także do Jana Matejki. Ten sad (dziś raczej ogród), skrywa moim zdaniem niejedną tajemnicę, o czym zapewne jeszcze kiedyś napiszę. Na razie skupmy się jednak na dziele naszego malarskiego wieszcza. Otóż umieścił on na obrazie całą gamę weselących się postaci, które w miarę dokładny sposób rozpoznaje wikipedia.

Mamy tu więc opisywanego niedawno przeze mnie Mikołaja Reja, mamy założyciela Babina – Stanisława Pszonkę. Mamy politycznych tuzów - Piotra Firleja, Jana Łaskiego. Jest tu także pochylony nad szachownicą Jak Kochanowski. Są też dzieciątka. Jedno z drewnianym mieczem, drugie w wieku kilku lat, a już zdolne wertować opasłą księgę. Były owe księgi w owym czasie towarem bardzo drogim, więc tym bardziej dziwi oddanie drogocennego przedmiotu w tak młodociane rączki. Ciekawe jak historycy sztuki identyfikują te maleństwa? Kogo i czego są one symbolami? Z moich krótkich poszukiwań wynika, że chyba nie robią tego wcale, bo i po co zajmować się takimi, za przeproszeniem, duperelami? 

Na obrazie widzimy także dyskretnie rozmieszczone w drugim planie i w większości nierozpoznane niewiasty. Jest beczka trunku i masa dzierżonych w męskich dłoniach kielichów.

Założycielami inicjatywy znanej pod nazwą rzeczpospolitej babińskiej byli Stanisław Pszonka i Piotr Kaszowski. Podobno była to karykatura państwa, w którym – urzędy nadawano w niej za opowiedzenie jak najśmieszniejszej i kłamliwej anegdoty na dany temat. 

Niektórzy badacze twierdzą, że "fenomen Babina polegał na tym, że „rzeczpospolita łgarzy” wypełniała przestrzeń, w której mieściły się zachowania ludyczne i błazeńskie, tak potrzebne dla utrzymania właściwych proporcji i zdrowia psychicznego w zhierarchizowanym świecie państwa. Nawet w monarchii polsko-litewskiej, gdzie szlachta cieszyła się wolnością niespotykaną w innych państwach".

Idąc tym tokiem rozumowania, mieliśmy więc do czynienia z gromadą pijanych wolnością, jej największych beneficjentów, którzy żeby w zhierarchizowanym świecie od niej zupełnie nie zwariować, próbowali na tej drodze pójść jeszcze dalej, pociągając z flachy błazeństwa i ludyczności... Oczywiście zanim się wskoczyło na tak abstrakcyjny poziom pociągania, najpierw trzeba się było napić dużo mniej metaforycznie. Opowiedzenie babińskiej krotochwili przez przyjmowanego nowicjusza poprzedzało więc wychylenie wielkiego pucharu. Nazwany był on wilkiem. Nazwa, zdawałoby się swojska. Jednak nie miała ona rodzimego drapieżnego źródłosłowu. Wywodziła się bowiem od serdecznego niemieckiego „Wilkommen” spolszczonego do „wilkuma”. Okazuje się, że obyczaj ten wywodził się wprost z rytuału przyjmowania nowych członków do bractw cechowych.

To nie jedyna dziwna koincydencja, którą wychwycił Radosław Grześkowiak w tekście „Kto się bał babinskiego wilka?”. 

„Stanisław Sarnicki, który w rocznikach z 1582 r. dał pierwszą historyczną wzmiankę na temat babińskiej imprezy, odnotował również, że babińczycy: „Miejsce swoich zgromadzeń określali żartobliwym słowem giełda, wyrazem zapożyczonym od gdańszczan, którzy nazywali tak swoją gospodę. Lecz u nas słowo to oznacza prostacką gadaninę tłumu współbiesiadników”. Wspomnianą gdańską gospodą był Dwór Artusa, goszczący zarówno mieszczan gdańskich, szlacheckich przybyszów do portowego miasta, jak i delegacje koronowanych głów, nie wyłączając książąt i królów. Przy czym giełdą nazywano w Gdańsku nie Dwór Artusa, gdzie obowiązywał zakaz prowadzenia rozmów handlowych, lecz plac bezpośrednio przed nim.

Nieoficjalnie i wbrew zakazom rady miejskiej rozmowy handlowe toczono rzecz jasna i w Dworze Artusa przy piwie lub, w przypadku szlachetnie urodzonych, przy winie. Tamtejsze życie towarzyskie skupione było wokół powstających od 1481 r. Ław, stowarzyszających poszczególne grupy bywalców na wzór dawnych korporacji. Najstarsza była Ława św. Reinholda, do której należeli przede wszystkim osiadli w Gdańsku mieszkańcy Nadrenii. Ponadto istniała Ława Szyprów, Ława Ławników, Ława św. Jerzego, Ława Malborska, Ława Lubecka, Ława Trzech Króli. Obok gdańszczan zrzeszały one szlachtę polską i arystokrację, pozwalając przy trunku na niespotykaną poza tym demokratyzację stosunków. Do Ławy mogły również należeć kobiety, choć było to raczej członkostwo honorowe i nie mogły one odwiedzać Dworu Artusa bez swych mężów. Żeby zostać przyjętym do Ławy trzeba było uiścić opłatę, a także wychylić odpowiednio dużego wilkuma. Urzędnik nuncjatury papieskiej w Polsce tak opisywał tamtejsze obyczaje:: „Tutaj ma siedzibę korporacja pijaków zwanych też opojami, którzy wstępując do niej płacą tam z góry za cały rok po dziesięć groszy dziennie [...], za co mogą tam pić, ile zechcą, przez rok cały, trzy razy dziennie, bez dodatkowej opłaty”. Podobieństwa między gdańskimi realiami a obyczajem babińczyków są uderzające. Rolę babińskiego wilka tłumaczono analogią z przyjmowaniem do mieszczańskich bractw cechowych, podczas gdy bliżej mu do obyczaju bywalców Dworu Artusa. Poetyka spisywanego Dla pamięci urzędników babińskich regestru również wydaje się bliska księgom wpisów do poszczególnych Ław. Podobnie jak dopuszczenie do babińskiej zabawy kobiet, na tle staropolskiego mizoginizmu co najmniej niecodzienne. Założyciel babińskiej imprezy, Jakub Pszonka był stałym bywalcem Gdańska – co najmniej od 1548 r. ekspediował doń duże ilości zboża, sprowadzając stamtąd piwo i śledzie – i prócz żartobliwej terminologii (giełda) mógł również zaimportować ideę inicjacji przepastnym wilkiem”.

I tak oto okazuje się, że twór, który próbowano nam się przedstawiać, jako emanację polskiego humanizmu, kuźnię rodzimego wyszukanego dowcipu; pełnymi kielichami czerpał ze źródeł, których do niedawna historycy i historycy literatury nie potrafili trafnie rozeznać. 

Sprawa przedstawia się o tyle ciekawie, że niektórzy znawcy kulturowy renesans wina i kobiet wywodzą z powiedzenia:

„Kto nie kocha wina, kobiet i śpiewu, pozostanie głupcem do końca swoich dni”.

Któż w owym czasie mógł być mędrcem układającym tak urzekające sentencje? Okazuje się, że o owej ukochanej triadzie mędrców, pisał tak podobno sam Marcin Luter.

Mamy więc kobiety, wino i śpiew, które w owym czasie miały zapewne nęcący urok o czterysta lat późniejszych dragów, seksu i rock'n'rolla. Z tą jednak różnicą, że konsumpcją renesansowej triady zajmowała się elita, a nie pospólstwo.

Nic dziwnego, że pogłos dyskretnego uroku Rzeczypospolitej Babińskiej zaczął zataczać coraz szersze kręgi. Miał Babin odwiedzić i Rej, i Kochanowski, i Andrzej Trzecieski (o nim powstanie chyba cały kolejny wpis). Zagadką jednak pozostaje, dlaczego w dokumentach babińskich ani razu nie pojawiają się dwaj czołowi luminarze Odrodzenia - Rej i Kochanowski, których skłonność do opisywania krotochwil i fraszek była powszechnie znana. Nieśmiałe echa ich pobytu w renesansowej arkadii odnajdujemy tyle, że nie bezpośrednio w dokumentach pozostawionych przez kronikarzy Babina.

Podobno wieści o "rzeczpospolitej kłamców" (babińska krotochwilna instytucja opierała się bowiem na sentencji, że każdy człowiek jest kłamcą) dotarły do samego króla Zygmunta Augusta. Miał on odwiedzić Babin. Z jego legendarną wizytą związane są dwie anegdoty. Podczas przyjęcia król zapytał, czy mają w Babinie króla. Stanisław Pszonka szybko odpowiedział: „Uchowaj Boże, najjaśniejszy panie, ażebyśmy za twego życia mieli myśleć o wyborze króla; panuj tu i panuj w Babinie”.

Według późniejszego, XVII-wiecznego zapisu tego wydarzenia, Zygmuntowi Augustowi miał odpowiedzieć Piotr Kaszowski:

Boże uchowaj, królu, nie daj tego Boże,

By miała być jakaś myśl; ani to być może,

Abyśmy tacy ludzie, panie miłościwy,

Inszego mieli obrać, póki tyś jest żywy;

Ale i tu, i u nas bądź królem szczęśliwie.

Roześmiał się król serdecznie i śmiechem pokazał,

Że był królem w Babinie, żart go nie urażał.

Jak widzimy, odpowiedzi podobno rozweseliły króla. Widocznie miał on mózg nieco mniej filologiczny od mojego; mózg, który był mniej wyczulony na różne językowe subtelności. Ja bowiem, w obu tych odpowiedziach dostrzegam wyraźne zastrzeżenie, które brzmi jak ostrzeżenie, że dopóki król żyje to panuje... Moim zdaniem podkreślenie tego faktu dźwięczy jak zła wróżba... Ktoś uzna, że to z mojej strony przeczulenie albo nadużycie. Być może, tyle że w babińskim sadzie na obrazie Matejki mamy także gościa "od muzyki", czyli niezłego grajka. 

Jest nim Valentin Bakfark (Bekwark), który w latach 1549–1566 był lutnistą na dworze Zygmunta Augusta. W tym czasie też dużo podróżował po Europie. Odwiedził Gdańsk, Augsburg, Lyon, Rzym, Wenecję, Królewiec. W 1559 roku kupił dom w Wilnie. W latach 60-tych XVI wieku odkryto, że Bakfark donosił o sytuacji na polskim dworze księciu pruskiemu Albrechtowi Hohenzollernowi. Utracił łaski króla. Okoliczności musiały być bardzo dramatyczne, bowiem wileński dom Bakfarka zburzono w 1566 roku. Niektóre źródła mówią o spaleniu. Wydaje się, że opcja pierwsza przemawiałaby za tym, że nieruchomość stała się obiektem detalicznych poszukiwań, a druga że chciano te poszukiwania uniemożliwić. Połączenie obu scenariuszy byłoby ukoronowaniem  mojej nieco szpiegowski-kryminalnej wersji zdarzeń. Bekwark zbiegł z dworu Zygmunta Augusta najpierw do Poznania, a później do Wiednia, gdzie zyskał nowego mecenasa, bowiem został nadwornym lutnistą, tyle że tym razem cesarskim... Potem był krótko w Siedmiogrodzie, by ostatecznie osiąść i umrzeć w Wenecji. O zdradzie Bakwarka wiemy niewiele. Sprawa musiała być bardzo poważna. Świadczy o tym gwałtowność ucieczki, losy domu i stanowczość króla, który być może w międzyczasie, nieco baczniejszym okiem zaczął przyglądać się babińskim artystom i filoloficznym niuansom ich twórczości, ewentualnie epistolografii. Być może dlatego dwie nasze znamienite renesansowe persony - Rej i Kochanowski o swoim udziale w rzeczpospolitej kłamców przezornie milczały. 

Kochanowski nie omieszkał dwukrotnie wspomnieć o Bakwarku w swojej twórczości - oczywiście tylko i wyłącznie jako o znakomitym lutniście. Kontekst jednej z fraszek ("O gospodyniej" jest moglibyśmy rzec krotochwilno-babski albo "babiński", bowiem w wierszu wielkość lutnisty zestawiana jest z wielkością przyrodzenia męża rzeczonej gospodyni. Co dziwne Bakwark występuje także dwukrotnie na obrazach Matejki. Drugi raz pojawia się na obrazie "Zawieszenie dzwonu Zygmunta". Legenda mówi, że do odlewanego dzwonu wrzucił srebną strunę ze swej lutni. Na szczęscie to tylko legenda, bowiem Bakwark w momencie wieszania dzwonu miał tak naprawdę 14 lat. 

Skoro już jesteśmy przy obrazach Matejki, to wrócmy jeszcze raz do babińskiego sadu. Na pierwszym planie, przed siedzącym przy beczce szlachcicem, leży broń palna. O paramilitarnym charakterze stowarzyszenia wszelkie źródła solidarnie milczą. O dziwo Matejko umieścił na trzecim planie małą grupkę postaci celujących z broni palnej do tarczy. Jakim nieodgadnionym zamysłem kierował się mistrza pędzla?

Może w "twórczy" i jeszcze bardziej achronologiczny sposób zmodyfikował inną legendę? Pochodzi ona z książeczki, którą dziś jedynie delikatnie zaanonsuję  "Rzeczpospolita Babińska. Przez wieki i okupacje" Tadeusza Wojtaszki:

"Obecnie istnieje tylko jeden materialny ślad dawnej świetności Babina i jego właścicieli. Jest to kapliczka, (…) którą Pszonkowie pobudowali w 1640 roku, w odległości około 150 metrów na północ od istniejącego w tym czasie dworu. Rzeźba w kapliczce przedstawia Chrystusa z nienaturalnie nisko skłonioną głową i przetrąconym ramieniem.

Do czasów współczesnych przetrwała legenda, o tym, że pewnego razu pijane towarzystwo gości babinskiego dworu, zabawiało się strzelaniem do tej figury, jeden strzał był celny, czego dowodem jest przetrącone ramię Chrystusa”.

A tu rzeczona książeczka pełna bardzo niepoprawnych politycznie historycznych treści na temat Babina i okolic. Jeszcze do niej zajrzymy. Rasowemu Nawigatorowi nie wypada bowiem nie zagłębić się w książkę, której cena okładkowa jest podana w brytyjskich funtach...

https://allegro.pl/oferta/tadeusz-wojtaszko-rzeczpospolita-babinska-8288474657



tagi: kobiety  jan matejko  mikołaj rej  rzeczpospolita babińska  bakwark  bekwark  stanisław pszonka  lutnia  wino i śpiew 

betacool
9 lipca 2019 16:26
56     3311    12 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

DYNAQ @betacool
9 lipca 2019 16:44

''Bakfark donosił o sytuacji na polskim dworze księciu pruskiemu Albrechtowi Hohenzollernowi''

Taaaa..i któż dziś dzierży po Bekwarku lutniej?

zaloguj się by móc komentować

betacool @Stalagmit 9 lipca 2019 16:43
9 lipca 2019 17:44

Może wśród dojrzałych facetów są tacy, dla których popijawa okraszona opowiadaniem dowcipów, to jakaś forma nobilitacji, ale jest z tym pewien zgryz. Jak w tak nędzne okoliczności wpisać bytność naszych odrodzeniowych wieszczów? To jest właśnie zakręt, na którym naukowa narracja się nie wyrabia. Jedni pokonują ów zakręt uwzniaślając te szemrane imprezy (Matejko, Mickiewicz, prof. Windakiewicz), a inni wręcz przeciwnie - umniejszając rangę organizacji i czyniąc z niej lokalną inicjatywę, która kogoś tam ważnego mze i przyciągnęła, ale godna uwagi nie była -  za prof. Ulewiczem: "epizod raczej jednak uboczny, "prowincjonalny", bez większego znaczenia umysłowo-kulturalnego".

I jaką prawdę ma teraz wybrać student historii, czy polonistyki? 

Jak to jaką ? ... A po lutnię po Bekwarku mu takie dylematy... Mnie w każdym razie tym nudnym epizodem na uczelni nie męczył nikt.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @DYNAQ 9 lipca 2019 16:44
9 lipca 2019 17:47

Tam chyba jest ukryta odpowiedź - "któż dziś dzierży po Bekwarku lutniej? "

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool
9 lipca 2019 22:19

Fantastyczny wpis  !!!

Mnie sie ta historia kojarzy tylko z sakiewiczowymi... te spedy - dzisiaj - rozne dete "sesje",  GALE,  "kluby gapol'a"... ci nagrodzeni, te tytuly, stanowiska... oj, duzo by pisac.

Tak czy owak wpis kapitalny i wyobraznia moze zaszalec... dzieki piekne za wpis... i korony.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool
10 lipca 2019 07:45

Ja nie wiem co ten Bekwark musiał robić, bo na dworz Zygmunta Augusta cały czas był niejaki Bojanowski, który był stałym rezydentem Albrechta. O ile wiem nikt go nie wygnał i domu mu nie zburzył. W grę wchodzi chyba tylko jakiś zamach na osobiste interesy króla, a może i na życie

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 10 lipca 2019 07:45
10 lipca 2019 11:14

Bojanowskiemu zmarło się w 1555. Kółko z Prądnika, w którym aktywnie uczestniczył, a które opisałeś w Baśniach to też raczej lata 40-te i 50-te. Naprawdopodobniej z upływem czasu i pieniędzy Albrecht coraz bardziej się niecierpliwił i chyba denerwowały go rady Bojanowskiego, żeby książę uczył swego syna języka polskiego, by w przyszłości mógł zostać królem Polski. Dlatego impreza "prądnicka" przeniosła się do Babina - dalej od królewskiego dworu. Myślę, że wymagania Albrechta rosły wraz z rozbudową siatki protestanckiej, pomysły na zmianę "babińskiego króla" też musiały być coraz bardziej brawurowe.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 10 lipca 2019 11:14
10 lipca 2019 11:21

Przypominają mi się "pocieszne roty" Piotra I. Tu poligon polityczny wzorowany na stowarzyszeniach kupieckich z Gdańska, a tam poligon militarny, a wszystko tworzone w atmosferze zabawy

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 10 lipca 2019 11:21
10 lipca 2019 12:00

Z tym zabawowym anturażem Rzeczpospolitej Babińskiej rozprawił się porządnie przed wojną Kazimierz Bartoszewicz. Będę o tym pisał. O konkluzjach Bartoszewicza badcze literatury piszą bardzo niechętnie, a badacze historii jeszcze mniej - zupełnie niesłusznie moim zdaniem, bo jego zdaniem była to politycznie ukierunkowana granda.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @betacool 10 lipca 2019 12:00
10 lipca 2019 12:12

Ależ słusznie... Bo kto (jaki porządny ekspert/profesor/polityk) by chciał, żeby jego hagada o wielkości i znaczności została obnażona jako blaga? Że "za Rodinu" stoi tak naprawdę drug,sex,and coś tam coś tam. A nie daj Panie Boże wrogie interesy.

Toż nikt się do tego nie przyzna że od lat promuje i drapuje w biało czerwone sukno jakąś wrażą hutzpa.

Dzięki za interesującą notkę... Daje do myślenia. Każdy taki dżentelmeński klub towarzyski, w którym uczestniczą ludzie posiadający pewną władzę, należy postrzegać jak wesele córki Vita Corleone. Zabawa to zawsze dobry pretekst do załatwiania poważnych interesów.

zaloguj się by móc komentować

betacool @OdysSynLaertesa 10 lipca 2019 12:12
10 lipca 2019 12:45

Co tam klub. Przecież każda agencja towarzyska funkcjonuje w wymiarze całkiem realnym politycznie. Takich rzeczy mogą nie pojmować tylko łepetyny Niesiołowskiego i Piesiewicza.

P.S. Rzeczywiście ten Babin z obrazu Matejki bardzo przypomina wesele córy don Vita.

zaloguj się by móc komentować

betacool @boson 10 lipca 2019 12:50
10 lipca 2019 13:19

Pytanie, czy dobrze, czy źle?

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @boson 10 lipca 2019 13:40
10 lipca 2019 14:26

W sumie Matejko w dużym stopniu oddaje bogactwo RON, o którym wczoraj pisałeś i które robiło wrażenie nawet w stolicach tak niby wspaniałych jak Paryż.

Próbowałem znaleźć coś o warstwie symbolicznej jego obrazów i nie ma o tym prawie nic. Współcześni Matejce pasjonowali się rozpoznawaniem realnie istniejących w jego otoczeniu twarzy a nawet psów, ale o symbolice nie ma nic.

A mnie zastanawia ta dziewczynka z księgą i błazen na linie, która odchyliła się akurat tak, by w trzecim planie odsłonić jakieś postaci strzelające do tarczy...

zaloguj się by móc komentować

bolek @betacool
10 lipca 2019 19:17

A propos Bekwarka czy jak go tam zwali i jego "koneksji" :)

 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @bolek 10 lipca 2019 19:17
10 lipca 2019 19:31

Albrecht Hohenzollern wysyła Bekvarka do Fuggerów w celu nauki muzyki??

zaloguj się by móc komentować

betacool @bolek 10 lipca 2019 19:17
10 lipca 2019 19:59

"Zapoznawanie się ze stosunkami muzycznymi w rezydencji Fuggerów". Ciekawe, czy potem w Babinie dawał korepetycje ze stosunków muzycznych swoją lutnią?

zaloguj się by móc komentować

bolek @Pioter 10 lipca 2019 19:31
11 lipca 2019 08:41

Pan każe, sługa musi ;-)

zaloguj się by móc komentować

bolek @betacool 10 lipca 2019 19:59
11 lipca 2019 08:44

"Ciekawe, czy potem w Babinie dawał korepetycje ze stosunków muzycznych swoją lutnią?"

Z pewnością, bo to utalentowany człowiek był.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @bolek 10 lipca 2019 19:17
11 lipca 2019 08:45

To są wszystko idioci, całe pokolenia idiotów, którzy się mnożą przez pączkowanie

zaloguj się by móc komentować


Pioter @bolek 11 lipca 2019 08:41
11 lipca 2019 09:00

Jedyna muzyka, która u Fuggerów głośno grała i interesowała Hohenzollernów, to brzęk srebra i złota. To raczej była próba wysondowania możliwości połączenia banków Hanzy i Augsburga.

Być może trzeba bedzie się mocniej przyjrzeć muzyce, czy prrzypadkiem tak jak XII/XIII wieku nie odgrywała jakiejś funkcji politycznej i handlowej (skoro trubadurami zostawali nawet książęta)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Pioter 11 lipca 2019 09:00
11 lipca 2019 09:18

Próbowałem zasugerować pewnemu mediewiści, że pieśni trubadurów mogły mieć inną niż rozrywkowa funkcję, ale mnie wyśmiał. Ludzie są dziwni

zaloguj się by móc komentować

Pioter @gabriel-maciejewski 11 lipca 2019 09:18
11 lipca 2019 09:28

Tacy ludzie jak Wielhelm IX, książę Akwitanii i Gaskonii czy Henryk Probus, książę Śląska i Krakowa mieliby układać pieśni wyłącznie dla rozrywki? Przecież to ówczesny PR był, coś co szło w lud i zostawało zapamiętane - pisma ulotne to okres dopiero późniejszy o kilka stuleci.

zaloguj się by móc komentować

bolek @Pioter 11 lipca 2019 09:00
11 lipca 2019 09:30

"Jedyna muzyka, która u Fuggerów głośno grała i interesowała Hohenzollernów, to brzęk srebra i złota."

To jest oczywista oczywistość, dlatego zamieściłem ten fragment.

"Być może trzeba bedzie się mocniej przyjrzeć muzyce"

Pewnie nie tylko muzyce.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool
11 lipca 2019 09:32

No i Peire Vidal jeszcze, wszystkie dwory łącznie z papieskim obleciał i wszędzie śpiewał

zaloguj się by móc komentować

valser @gabriel-maciejewski 11 lipca 2019 09:32
11 lipca 2019 09:35

Zeby zorganizowac trase koncertowa trzeba miec managera i zaloge. Ochroniarzy tez.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @valser 11 lipca 2019 09:35
11 lipca 2019 09:37

Szczególnie w XIII wieku, kiedy "zwierza pełne bory i zbójców pełno na drodze"

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
11 lipca 2019 10:38

Możecie nie wierzyć. Wczoraj przyszła do mnie książka z takim ex librisem:

Jest to książka o łacińskich wierszach Andrzeja Trzecieskiego - entralna postać stojąca z piórem na obrazie Matejki. Niespodzianek w książce jest dużo więcej, niestety także przykrych. Są załączone listy po łacinie i po czesku ale nie tłumaczone! Choć wiersze łacińskie przetłumaczone jeden w jeden. A jacy korspondenci tych listów ho ho, Kalvin, AvH, Wilhelm z Rożemborka .

A ex libris należał do krakowskiego harcmistrza. Ot taki makulekturowy smaczek.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 11 lipca 2019 10:38
11 lipca 2019 10:43

Korespondencję Dantyszka od 20 lat tłumaczą, boją się opublikować, bo cała renesansowa wizja wali się w gruzy, wszystkie profesury i doktoraty nieważne. Co za durnie....

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 11 lipca 2019 10:38
11 lipca 2019 10:43

Trzeba te listy przetłumaczyć. 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @gabriel-maciejewski 11 lipca 2019 10:43
11 lipca 2019 10:54

czeskie się mogę podjąć, łaciny niestety nie ;(

zaloguj się by móc komentować

betacool @Pioter 11 lipca 2019 10:54
11 lipca 2019 11:04

Postaram się wyłowić. Jest ich chyba kilka. Ale tomisko jest opasłe. Posiedzę nad tym w weekend. Jakbyś wrzucił na pocztę SN regularny adres mailowy to wysłałbym skany.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Pioter 11 lipca 2019 09:00
11 lipca 2019 11:29

Siali propagandę i to za duże pieniądze, że o gromadzeniu informacji nie wspomnę ... Nie ma mowy o tym żeby wędrowali od wiochy do wiochy na własnych nogach, by prostemu ludowi za miskę strawy i kufel piwa, do kotleta przygrywać o tym jak "wyganiała Kasia wołki"... W to może wierzyć co najwyżej dziecko które się kreskówek naoglądało, albo na czytało komiksów 

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @gabriel-maciejewski 11 lipca 2019 10:43
11 lipca 2019 11:34

I o to chodzi... 

Mnie się czasem wydaje że posiadanie tytulu/stanowiska naukowego po akademiach, które "nie wiedzą" takich rzeczy, albo wręcz zwalczają (bądź udają głupich), to obciach i policzek.

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 11 lipca 2019 09:18
11 lipca 2019 14:21

Taki fragment o zapisie nutowym znalezłem:

"Na terenie Niemiec stosowano zapis lutniowy, w którym każdy możliwy do zagrania dźwięk miał inny symbol – literowy lub cyfrowy".

http://www.muzykotekaszkolna.pl/wiecej-o-muzyce/jak-zapisywano-muzyke

Dla mnie to trochę dziwne, że tylko w jednym kraju i dla tylko jednego instrumentu stosowano osobny zapis.

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
11 lipca 2019 14:29

Może te lutniarskie niemieckie tabulatury to choćby taki prosty szyfr płotkowy:

https://lamaczeszyfrow.pl/index.php?id=167

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 11 lipca 2019 09:18
11 lipca 2019 15:01

Proszę tutaj odpowiedź panu mediewiście:

https://quizlet.com/pl/204198454/historia-muzyki-2704-flash-cards/

8. w czym objawiał się intelektualizm twórczości kompozytorów niderlandzkich

intelektualizm ich twórczości przejawiał się nie tylko w technicznej maestrii kontrapunktycznej ale też w stosowaniu symboliki liczbowej, szyfrów czy rebusów - "sztuczki niderlandzkie".

10. omów pierwszą szkołę niderlandzką

(2. poł. XV w.) reprezentantem był Johannes Ockeghem, kompozytor który zasłynął z muzyki linearnej, czyli kunsztownej. w swojej 4-głosowej Missa Prolationum zapisał jedynie 2 głosy, pozostałe wykonawcy musieli wykoncypować na podstawie metrycznych wskazówek. W innej mszy Missa Cuiusvis Toni w ogóle nie zanotował kluczy, komponując całość tak, by brzmiała zaśpiewana w dowolnym kluczu. często stosował zakodowaną w nutach symbolikę liczbową i cenił intelektualne komplikacje (36-głosowy Deo Gratias - jednocześnie max 9 głosów).

zaloguj się by móc komentować

bolek @betacool 11 lipca 2019 14:29
11 lipca 2019 15:28

Dorzucę od siebie tabulaturę Walentego :)

Faktycznie wygląda "tajemniczo" ;-)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 11 lipca 2019 14:21
11 lipca 2019 15:30

Taka muzyczna kabała, ciekawe czy można było wygrywać szyfrowane informacje na lutni. Moim zdaniem było można, tylko, że współcześni debile tego nie rozumieją i uprawiają estetykę treści emocjonalnych w związku z tym graniem. 

zaloguj się by móc komentować


betacool @gabriel-maciejewski 11 lipca 2019 15:30
11 lipca 2019 16:36

Nie chciałbym nikogo obrazić, ale historycy muszą stać na szczeblach naukowej drabiny bardzo nisko, skoro trudno im sobie wyobrazić rzeczy naukowo zdefiniowane.

 

Muzyczne łamigłówki

Jest coś jeszcze, co łączy muzyków i matematyków - to zamiłowanie do łamigłówek. Z tą jednak różnicą, że gdy matematycy uwielbiają rozwiązywać skomplikowane zadania, muzycy wolą je układać. Czyniło tak wielu kompozytorów, szczególnie w epoce renesansu, gdzie zagadki muzyczne były popularną formą rozrywki. Zabawy te nazywano sztuczkami niderlandzkimi, gdyż zazwyczaj pojawiały się one w twórczości kompozytorów z tamtego regionu. Często polegały na tym, że np. klucz zapisywano w postaci znaku zapytania, co powodowało, że utwór można było odczytać na kilka sposobów. Popularne było także zjawisko gematrii wykorzystujące w kompozycjach liczby, które odpowiadały kolejnym literom alfabetu, np. Johannes Ockeghem, często opierał budowę cantus firmus na liczbie 23, która odpowiadała sumie jego inicjałów (J – 9, O – 14).

http://meakultura.pl/edukatornia/matematyka-muzyki-muzyka-matematyki-873

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
11 lipca 2019 16:57

http://bc.upjp2.edu.pl/Content/1275/rotter.pdf

"W znanym obrazie Ambasadorowie Hansa Holbeina Młodszego instrumenty
muzyczne użyte zostały jako symbole rozłamu w łonie Kościoła.
Na portrecie widnieje dwoje przyjaciół – Jean de Dinteville i Georges de Selve
– ambasadorowie na dworze króla Henryka VIII. Czas przewrotu religijnego
w Anglii spowodował, że tematyka ta pojawiła się także na portrecie tych
dwu mężów. Spośród muzycznych symboli wykorzystanych w obrazie warto
wymienić lutnię i fletnię pana. Obydwa instrumenty zwykle będące znakiem
harmonii, tym razem odnoszą się do rozłamu w Kościele. Lutnia ma zerwane
struny, zaś fletnia jest zdekompletowana – zatem osiągnięcie harmonijnego
dźwięku na tych instrumentach jest niemożliwe. Obok nich uwagę przykuwa
jeszcze jeden szczegół – śpiewnik otwarty na stronie z psalmami śpiewanymi
zarówno w kościołach łacińskich, jak i zborach protestanckich. Być może
to nadzieja na przyszłą łączność oderwanych Kościołów.
Warto zaznaczyć, że poszczególne instrumenty muzyczne wykorzystywane."

Tu to się roi od szyfrów - ten lewitujący nad posadzką przedmiot, to (gdy się spojrzy pod odpowiednim kątem) - to ludzka czaszka.

Co do ariańskich śpiewników - to podobno do naszych czasów przetrwało ich dziwnie mało - "bo były intensywnie używane".

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 11 lipca 2019 16:36
11 lipca 2019 17:13

Oni niby to wiedzą, ale nie nadają tej wiedzy praktycznego znaczenia. Im się zdaje, że nasilenie obecności treści antycznych w ikonografii i propagandzie wywołane zostało poprzez wiekszy apetyt na życie i użycie....taki, prawda, humanizm z Rzeczpospolitej Babińskiej

zaloguj się by móc komentować

bolek @betacool 11 lipca 2019 16:36
11 lipca 2019 18:11

"Muzyczne łamigłówki "BACHBACH :)

Musical cryptogram - trochę informacji o tych łamigłówkach.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @bolek 11 lipca 2019 18:11
11 lipca 2019 19:40

Właśnie przed chwilą opowiedziała mi to  moja córka. Wie to od nauczycielki fortepianu.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski 11 lipca 2019 09:18
12 lipca 2019 12:12

A ja nie tak dawno zwróciłam na to uwagę zaprzyjaźnionej bibliotekarce po bibliotekoxnastwie z osiedlowej biblioteki. I uznała ze to ma sens. Dla niej nowość ale na rozum...OK.

.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @betacool
12 lipca 2019 12:14

Bardzo ciekawa notka i dyskusja. O tych szyfrach w muzyce  +  matematyka...to jest wiadome wśród muxykoxnawcow i pewnie są jakieś prace uczelniane studyjne..Ale ja tego nie umiem poszukać. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Maryla-Sztajer 12 lipca 2019 12:14
12 lipca 2019 12:46

Ślady prowadzą chyba tutaj: Johanes Trithemius - autor pierwszego podręcznika kryptografii. Jeden z prekursorów szyfrów wieloalfabetowych.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Tritemiusz

Polska wikipedia mówi o nim bardzo zdawkowo. Ale jeśli pani wrzuci tłumaczenie wpisu niemieckiego to wpada się do wielkiego worka zagadek.

 

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool 12 lipca 2019 12:46
12 lipca 2019 12:56

Ot chocby takie kwiatki:

Najsłynniejsze dzieło Trithemiusa, trzytomowa Steganographia (napisana ok. 1499; opublikowana we Frankfurcie, 1606), została umieszczona na Index Librorum Prohibitorum w 1609 roku i usunięta w 1900 roku. Instruowała jak komunikować się na duże odległości. Klucza deszyfrujący został opublikowany w pierwszych dwóch tomach.  Jeszcze do niedawna uważano, że trzeci tom dotyczy wyłącznie magii, ale „magiczne” formuły okazały się teraz tekstami ukrytymi służacymi konstruowania jeszcze większej zawartości kryptograficznej. Wzmianki o magicznej pracy w trzeciej książce takich postaci, jak Agrippa i John Dee, wciąż potwierdzają ideę mistyczno-magicznej podstawy dotyczącej trzeciego tomu.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @betacool 12 lipca 2019 12:46
12 lipca 2019 13:05

To musi tak być. 

Jak jeszcze pisałam notki to zwracałam uwagę na związek matematyki i muzyki.

Tam wkleiłam linki do np ,,symetrii w muzyce,, ...symetrii matematycznej,  takiej że szkoły znanej. 

Nie wszystko co zagranie wg zastosowania symetrii brzmi dla ucha miło. 

A jednak są takie utwory z tymi złymi brzmieniami...napisane przez mistrzów...czyli nie błąd. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
12 lipca 2019 13:14

Dla mnie pełen obraz renesansu to własnie obraz Holbeina. Już sama notka w wikipedii opowiada o tym, że patrząc przelotnie nie widzimy niczego.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Ambasadorowie

 

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool 12 lipca 2019 13:14
12 lipca 2019 13:21

No i można do tego puścić kawałek z najbardziej znanego polskiego "lutnisty".

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski 11 lipca 2019 10:43
13 lipca 2019 12:44

 Biedactwa ... na ministerialnym garnuszku. Ostatnio mój kuzyn pożegnał się z posadą urzędniczą na Uniwersytecie W-wskim. Miał już dosyć dętej akademii. Zajął się zarządzaniem i promocją muzyki barokowej, czym do tej pory zajmował się za darmo m.in. w ramach chóru uniwersyteckiego. Prawie że pożegnał się z biurokracją z takim właśnie celem docelowym. Zostawił sobie 1/3 etatu, bo finanse są pod górkę. 6-23 września organizuje festiwal oper barokowych w stolicy. 29 września w niedzielę organizuje koncert muzyki z epoki zygmuntowskiej na Zamku królewskim. Polecam. Bilety powinny już być w sieci pod koniec sierpnia. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
13 lipca 2019 12:50

"O paramilitarnym charakterze stowarzyszenia wszelkie źródła solidarnie milczą. O dziwo Matejko umieścił na trzecim planie małą grupkę postaci celujących z broni palnej do tarczy."

Pokolenie Matejki i kolejne wiedziało więcej niż mogli wyrazić to wprost. Orzeszkowa w Sierotce Marysi włożyła w pyszczek Lisa Sadełko wyznanie, że jest "Przyjacielem ludzkości", co było wprost aluzją do fizjokratyzmu Honoré Gabriel Riqueti, Hrabiego de Mirabeau, bo taki tytuł miało jego najważniejsze dzieło i do Bp. Massalaskiego, jego ucznia. 

Chociaż w zasadzie mistrz Jan wyraził wprost swoją wiedzę o szemranych celech towarzystwa babińskich łgarzy. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @boson 13 lipca 2019 13:38
13 lipca 2019 13:53

Bo on porusza się się w malarskiej skali wyrazu w dwóch-trzech oktawach, a to w naszym malarstwie historycznym i tak spore osiągnięcie.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @boson 13 lipca 2019 13:29
14 lipca 2019 16:51

Dzięki. Taki niby organizator ten mój kuzyn rzecz jasna (drugi w szpalerze po lewo, zażywny młodzieniec na krótkiego jeżyka) a nie wiedział że bilety już są.

Z resztą nie powinienem tak żartować, bośmy dopiero co w piątek pochowali jego mamę. Mojego taty młodsza siostra. Nauczycielka muzyki. Dużo smutku.  

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool 11 lipca 2019 16:57
14 lipca 2019 16:58

Wiki: 

Dziwny kształt na podłodze, oderwany od całego układu, to ludzka czaszka zdeformowana przez anamorfozę[4][5]. Połączenie zasłoniętego krucyfiksu i nieczytelnej czaszki może przywoływać Mękę Pańską oraz Golgotę (etym. hebr. czaszka) i Kalwarię (etym. łac. czaszka).

Podgląd czaszki przy pomocy łyżeczki

W rozciągniętym kształcie można rozpoznać czaszkę dzięki zwykłej łyżce. Wystarczy umieścić grzbiet łyżki w jego górnej części, po prawej stronie, a kiedy poruszy się łyżką, będzie można na jej uwypukleniu dostrzec właśnie ludzką czaszkę. Przypomina to nieco patrzenie przez obiektyw „rybie oko”.

Można też stanąć z prawej strony i patrzeć na obraz pod kątem 27°. Ze względu na perspektywę i kąt nachylenia czaszki, istnieje hipoteza, iż obraz miał wisieć na klatce schodowej. Wówczas osoba wchodząca po schodach widziałaby ten detal w idealnej perspektywie[6]."

Mimo tej klatki schodowej, niesatysfakcjonujące wyjaśnienie. Szyfry na szyfrach.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować