-

betacool

O elastycznej materii dziejów i „malowniczości” bardzo wyczerpujących przedsięwzięć

Ksawery Pruszyński, Palestyna po raz trzeci, Czytelnik, Warszawa 1996, s. 208

Szkoła Nawigatorów, Polinn, Klinika Języka, 2018, s. 198

Wszyscy, którzy żyli w czasach, gdy do kanonu lektur należały „Przygody Tomka Sawyera” pamiętają moment, w którym ciotka Polly zleciła Tomkowi malowanie płotu. Już po chwili zajęcie to bardzo mu obrzydło. Jednak wrodzony spryt połączony z odpowiednio zmodyfikowanym przekazem o „malowniczości” nużącego zajęcia, pozwolił mu na szybkie wzbogacenie się we wszelkie rodzaje dziecięcych skarbów, z których ogołocił swoich kolegów. Warto zauważyć, że istnieje niezbędny warunek powodzenia operacji wciskania kitu i wyciskania korzyści – musi istnieć odbiorca, który zachłyśnie się malowniczością brudnej i niewdzięcznej roboty. Bez zgrai naiwnych kolegów, Tomek Sawyer skończyłby swe dzieło ubabrany farbą i z pustymi kieszeniami.

Skąd to nagłe wspomnienie starej lektury?

Otóż podobne wrażenia towarzyszyły mi podczas lektury zbioru „reportaży” autorstwa Ksawerego Pruszyńskiego p.t. ”Palestyna po raz trzeci”.

O tym jaki biznes zrobił młody Sawyer dobrze pamiętamy. A co powodowało Pruszyńskim? Na to pytanie próbował odpowiedzieć Jerzy Jaruzelski we wstępie do wydania „Palestyny po raz trzeci” z 1996 roku:

„Pieniądze na podróż wziął (Pruszyński – przyp. moje) na weksel od Jerzego Łubieńskiego. (…)

Musiał się więc liczyć ze zwrotem pożyczki. Już z drogi z Istambułu (…), pisał do matki, że cały sens imprezy widzi w tym, „żeby potem powstała doskonała książka, którą by wszyscy rozchwytywali. Mam nadzieję, że mi się to uda”. (…)

Animusz właściwy dwudziestolatkowi”.     („Palestyna po raz trzeci. Wstęp”, s. 8)

W tym miejscu moglibyśmy się nieco porozwodzić nad iście „tęczową” malowniczością postaci świeżo upieczonego cukrowego milionera Jerzego Łubieńskiego i zastanowić nad tym, jak ów weksel Pruszyński ostatecznie rozliczył. Jerzy Jaruzelski na ten temat skwapliwie milczy, więc przezornie uznajmy, że jest to forma najodpowiedniejsza. Jedno możemy rzec z całą pewnością. Jeśli chodzi o wartości łatwe do wyceny – Pruszyński żadnej wielkiej kasy na tej książce nie zrobił, ale podobno po powrocie do Polski, po niektórych wieczorkach literackich, Żydzi nosili go na rękach. Po wojnie, z ogromnym impetem ktoś nadał rozpęd dyplomatycznej karierze Pruszyńskiego. Niestety nie wyhamował on na autostradzie i (co najbardziej prawdopodobne) w związku z wygłoszoną na temat niepodległości Palestyny ONZ-towską mową, zderzył się z ciężarówką.

Zerknijmy do palestyńskiej prozy Pruszyńskiego i zastanówmy się, jakież to urzekające i malownicze treści mogły wzbudzić  entuzjazm pośród przedwojennej żydowskiej publiki. Zacznijmy od takiego fragmentu:

„… śmiejąca się, a poważna dziewczyna jest jedną z nielicznych dziewcząt, które jadą do Palestyny same. Większość ma stałych, czasem od lat kilku, przyjaciół, narzeczonych, mężów. W pewien sposób wszyscy oni uciekli z domu. To tylko na pierwszy rzut oka dno nędzy. Obok mnie spał na pryczy syn zamożnego kupca zbożowego  (…). Z niechęcią wskazywał mi nań Mojżesz Schamroth. Mojżesz Schamroth nie lubi nie tylko jego, nie lubi także kilku młodych dziewczyn, delikatnych, ubranych z pewną — och, jakże skromną — pretensją do szyku. — Te nie będą pracować”. (s.24-25)

Przypomnę, że Pruszyński opisywał swą wyprawę z roku 1933. Autor jeszcze nie wiedział, na jakie szczegóły wśród współpodróżujących, powinien zwracać uwagę. Ale wprawne oko pewnego Mojżesza potrafiło od razu wyłuskać słaby materiał emigracyjny, który „nie będzie pracować”. Owa emigracyjna skaza, polegająca na „skromnej pretensji do szyku”, miała się (o czym wiedział rzeczony Mojżesz) wkrótce zderzyć z zupełnie bezpretensjonalnym szokiem.

Pruszyński, może nie całkiem wprost, informuje nas na czym miał polegać ów wstrząs i dlaczego Mojżesz Schamroth tak bacznie przyglądał się właśnie dziewczętom. Otóż wiedział on, że młode dziewczyny jadą po to, by zmierzyć się z harówką, o której panienki z „pretensjami do szyku” nie mogły mieć pojęcia.

Młodzieńcza wyobraźnia podpowiadała im zapewne, że będą pracowały w pomarańczowych gaikach, a potem będą szukały wytchnienia w pląsach pośród zieleni w malowniczo położonych kibucach.

źródło: https://static.polityka.pl/_resource/res/path/2f/17/2f170d9b-b22c-4777-b62d-40c12b6bb07a

Prawda wyglądała jednak nieco mniej malowniczo. Pomarańczowe gaje mogły bowiem rosnąć tylko na terenach zmeliorowanych; wymagających osuszenia malarycznych bagien, czy też nawodnienia obszarów wydartych pustyniom. Oczywiście taka harówka nie była tak zupełnie bezalternatywna. Można było się bowiem w ówczesnej Palestynie zmierzyć z budową dróg. Z powodów, o których dowiemy się już wkrótce, praca ta również stała się w pewnym okresie domeną płci pięknej. Wyobrażenia o pląsach wokół zielonych gaików musiały więc ulec znaczącej modyfikacji:

źródło:https://www.historiasztuki.com.pl/ilustracje/timeline/xkibbutz-kobiety.jpg.pagespeed.ic.Xt4-5M_UqU.webp

„Większość szos palestyńskich wykonano w sześć lat. Ten właśnie okres przeszedł do historii Palestyny jako okres kryzysu. Przyczyny tego były różne. Przede wszystkim powojenne zbiednienie środkowo-wschodniej Europy, połączone z zamknięciem Stanów Zjednoczonych przed emigracją, skierowało w te strony wychodźstwo żydowskie – ale nie syjonistyczne – element pod każdym względem lichy. Jednocześnie bogaci koloniści żydowscy chętniej brali do pracy robotnika arabskiego, jako mniej wymagającego i tańszego. Palestyna ścieśniała w ten sposób imigrację żydowską do warstw zamożnych. W następstwie tych dwóch przyczyn rozpoczęła się w owych czasach reemigracja żydostwa. Ale nie to było najgroźniejsze: gorzej, że reemigranci, wracając do krajów diaspory, szerzyli niewiarę w dzieło palestyńskie i jego przyszłość. Idea syjonizmu zachwiała się.

Z Palestyny uciekał „element, który znalazł „za mało” zysku a „za dużo pracy” (…).

W roku 1926, kiedy napływ imigracyjny zmalał do minimum, do pracy na szosach stanęły kobiety. Po paru miesiącach liczba ich szła już w setki”. (s.187-189)

Mały fragment, a tak wiele treści. Ponownie pojawił się tu wątek lichej materii ludzkiej, którą w stronę Palestyny skierował powojenny kryzys i polityka emigracyjna Stanów Zjednoczonych. Ucieczka przed biedą miała jednak to do siebie, że do Palestyny spływali ludzie chcący się bogacić, a nie element ideowy. Tu czekało ich poważne rozczarowanie, bowiem w kolonizowanej Palestynie „elastyczna materia dziejów” ułożyła rzeczywistość w syjonistycznym przyczółku, w sposób który był dla przedsiębiorczych jednostek mało akceptowalny. Za dużo było bowiem pracy, a za mało zysków.

Możemy podjąć próbę diagnozy tej niecodziennej i mało akceptowalnej dla przedstawicieli narodu wybranego alternatywy. Otóż Pruszyński pisze, że kapitału w ówczesnej Palestynie było aż nadto. Sygnał do jego napływu dał na przełomie wieków Edmund baron Rothschild, którego imię i tytuł socjaliści palestyńscy wymawiali z najwyższym szacunkiem. A skoro baron dał kapitał, a socjaliści mieli nim dysponować, to nie po to by jakieś przedsiębiorcze pijawki kręciły sobie z tych funduszy zyski. Niektórzy biznesmeni wykazywali się zupełnym niezrozumieniem pionierskich realiów i wyobrażali sobie, że w Ziemi Obiecanej można będzie robić biznesy niczym w Ameryce. Posłuchajmy raz jeszcze pana Ksawerego:

„Jest (…) bardzo ciekawy typ (…) kolonistów, oczywiście kolonistów sprzed kilkunastu lat, ludzi, którzy się już dorobili. Typ zbliżony zapewne do typu dawnych kolonizatorów Ameryki, na których umysłowości odbiły się i trudy lat pierwszych, i bogactwo ostatnich. Są to ludzie przede wszystkim z natury oszczędni (…). Jest w nich pewne zadowolenie ludzi, którzy mogą sobie naprawdę powiedzieć, że poszli do tego kraju piachów z czystej idei, wbrew rozsądkowi, a dziś okazało się, że zrobili tysiąc razy mądrzej niż ich krewni i znajomi z Ukrainy sowieckiej. Ale jest w nich także i pewna twardość. (…)

Praca wokoło kilkuset drzewek, które trzeba okopywać, nawadniać, obcinać, ma właściwie charakter bardziej ogrodniczy już niż rolny. Otóż na tym polu miały miejsce ostre starcia. Obok młodego robotniczego elementu żydowskiego, chaluców, którzy dopiero z czasem mieli pójść na własną ziemię, zjawili się Arabowie o bardzo małych wymaganiach. Wśród kolonistów starego pokolenia objawiła się też skłonność do posługiwania się robotnikiem arabskim. Okazało się to jednak na dłużej niemożliwością; w Palestynie potęga syjonistycznej opinii publicznej poczęła likwidować tego rodzaju stan rzeczy, który by automatycznie zahamował wszelki dalszy napływ mas żydowskich do Palestyny. Za to poczęła się pojawiać nowa tendencja: obniżania płac robotnika żydowskiego. W chwili gdy byłem w Petach Tikwie, właśnie na tym — jak chcą niektórzy, na innym jeszcze — tle wybuchł strajk robotniczy”. (s.62-63)

Jak widzimy, siodłanie w socjalizm narodu, który osiąganie zysku miał we krwi, nie odbywało się bezboleśnie. Obcinanie kosztów i zaprzęganie do pracy Arabów było dla wielu pionierów rzeczą oczywistą. Na szczęście elastyczna materia dziejów sprawiła, że istniało już coś takiego jak „syjonistyczna opinia publiczna”, która została nawet zaopatrzona w moc sprawczą mogącą „likwidować tego rodzaju stan rzeczy”. Już wiemy, że nastawiony na zysk, najbardziej przedsiębiorczy element nie godząc się na bezprofitowość i nie bacząc na piękno pomarańczowych gaików, wyrywał z Palestyny gdzie pieprz rośnie. Najgorsze było to, że owi reemigranci wracali do najróżniejszych krain swoich przodków, szerząc defetyzm i niewiarę w dziwaczną ideę, w której praca górowała nad zyskiem.

W tak niesprzyjających okolicznościach koncept palestyńskiej „ziemi obiecanej” mógł przegrać z jej niemal rajskim i nastawionym na rentowność obliczem, odmalowanym w dziele „Reymonta”. Słowem, istniało realne zagrożenie, że osadnicy czmychną z Palestyny do krain, z których do niej przybyli.

I w takich przełomowych momentach bardzo ważny okazuje się ktoś taki Pruszyński, kto niczym Tomek Sawyer zacznie pokrywać kolorem koszmarnie wyglądający płot i zachwalać malowniczość tego przedsięwzięcia.

O dużym narracyjnym zacięciu świadczą barwne tytuły niektórych rozdziałów: „Malaria i miliony”, „Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec”, „Szklane domy nie są mitem”, „Od getta do kibuców”, „Kibuc, kołchoz i … klasztor”.

Zacznijmy od tych kibuców, które pojawiają się w spisie treści dwukrotnie, a raz w sposób intrygujący dla każdego Mniszyska, zahaczają o klasztor. Otóż i ten fragment:

„Mimo (…) ogromnych różnic, jakie leżą między klasztorem katolickim a kibucem, mimo tak zasadniczej różnicy, jaką stanowi przede wszystkim pełne oddanie się Bogu a nie ludzkiej idei, lub choćby celibat, zaryzykowałbym twierdzenie, że rozwój życia kibucowego ma wbrew wszelkim pozorom więcej cech wspólnych z klasztorem jak kołchozem” (s.130-131)

Domyślamy się, że Pruszyński walczy tu z paskudnymi stereotypami, że kibuc to wypisz wymaluj zwykły kołchoz. Przekonuje nas, że to błędne podejście, bowiem kołchozy powstały pod przymusem, a kibuce są wyrazem woli ich członków, „w Rosji prawowierny komunista z religią walczy, w kibucach co najwyżej w nią nie wierzy” (S.128)

Po chwili dodaje:

„… W Palestynie mówiąc o jej „socjalistycznej części” podkreśla się , że w tych warunkach, do tych a tych zadań, kolonizacja dokonywana kolektywnie była lepszym narzędziem pracy narodowej, zapewniała skuteczniejszy postęp. (…) Po prostu socjalizm stał się narzędziem, jednym z narzędzi ruchu narodowego”. (s. 129)

No proszę ledwie dwa zdania i dwa razy mamy zbitkę socjalizmu zaprzęgniętego w służbę narodu. Ciekaw jestem, czy jakiś dociekliwiec nie zapytałby, czy nie chodzi tu przypadkiem o narodowy socjalizm. Na szczęście, istnieje współcześnie coś takiego jak polityczna poprawność, która znacznie ilość potencjalnych dociekliwców ogranicza.

Zostawmy jednak te poważne sprawy i wróćmy do podbarwiania rzeczywistości. Wszak tak jak w przypadku Tomka Sawyera wciskającego malowniczość czynności kolorowania płotu, tak i tu musiała istnieć grupa docelowa, do której komunikat Pruszyńskiego by trafił. Mało, że trafił, wszyscy odbiorcy komunikatu powinni oddać wszelkie cenne fanty, by znaleźć się na miejscu Tomka, tfu … Ksawerego.

Zastanawiacie się, w jaki sposób zgrabnie sprzedać meliorowanie bagien, kopanie rowów i kruszenie skał. No nie! – aspekt harówy pojawić się nie mógł, więc Ksawery wyciągnął z tej talii koszmarnie zgranych i beznadziejnie wyglądających blotek aż cztery piękne damy. Podrozdział nosi tytuł „Miłość w kolektywie” i rozpoczyna się tak:

„Przybywszy do jednego z kibuców wieczorem, poszedłem co rychlej spać. Położono mnie w pokoju, gdzie stały cztery inne łóżka. Rano zobaczyłem, że były wszystkie zajęte przez kobiety” (s.125).

Pruszyński pisze, że to z braku miejsca gdzie indziej i że nie było to dowodem żadnej „wschodniej rozwiązłości”, że przy braku podniet pochodzących z książek, filmów, ilustracji, reklam, sprawy relacji płciowych układają się nieco inaczej. Objaśnił mu to w drodze powrotnej jadący z Pruszyńskim kibucnik:

„…w kibucu wszelkie stosunki płciowe nie oparte na miłości są wykluczone. Wiedziałem już o tym, potwierdziło to tylko poprzednie informacje. Żywot kibucowy jest monogamiczny. (…) Twierdzenie socjalistów, że tam gdzie nie ma pieniądza, nie ma i prostytucji, potwierdza się w całej pełni. Dorywcze stosunki płciowe, o charakterze poligamicznym, ustąpiły miejsca monogamii. Poprzedza ją zresztą bodaj z reguły pewnego rodzaju „pożycie próbne”.

Jak widzimy jest to zgrabny przekaz do młodych ludzi, który co prawda opowiada o męsko-żeńskiej pięknej miłości, jednak wyczuwamy, że kierowany jest przede wszystkim w stronę młodzieńców. Moglibyśmy go nieco uprościć:

- Panowie, wybór duży, konkurencja żadna, a na początek seks bez żadnych zobowiązań. Kto pierwszy ten lepszy.

Myślę, że owe proste przesłanie miało na celu zmianę obrazka jak ten zamieszczony poniżej. Kibucowy eksperyment dotyczący relacji damsko męskich kończył się bowiem tym, że kobiety wychowywały gromadki dzieci. Ich ojcowie po rozeznaniu, zalet kibucowej miłości, okupionej porcją harówy bez widoku na zysk, wybierali inne opcje rozwoju osobowości. Wtedy co jakiś czas, nieliczni kibucnicy płci męskiej musieli pielgrzymować do Polski, by uzupełniać notoryczne braki męskoosobowe.

 

źródło: https://static.polityka.pl/_resource/res/path/11/93/1193c491-b3f5-4b68-9645-e579bb1dfa1a

By nie minąć się z prawdą, trzeba przyznać, że są w tekście Pruszyńskiego pewne ostrzeżenia, że jeśli się podejdzie do zagadnień kibucowego kolektywu w sposób bezideowy, to człowieka może spotkać rozczarowanie:

„Ludzie żyjący w tym ustroju zdają sobie sprawę z tego, że narzucony całym masom ludzi byłby on jednak katorgą. Tłumaczą po prostu, że ludzkość nie dorosła jeszcze do takich ideałów”.

Ten komunikat także można nieco uprościć i odnieść go do malowania płotu. Tomek Sawyer rzekłby, że tylko młodzież ideowa, która jest w stanie ogarnąć malowniczość brudnego przedsięwzięcia, a potem twardo stać w obronie stanowiska, że nie zostali nabici w butelkę, będą w stanie ogarnąć wielkość dokonanego dzieła.

Proponuję, aby od malowania płotu, przejść teraz do drugiej części tytułu wpisu. Chodzi o elastyczność materii dziejów. Pruszyński sygnalizuje, że owa materia układała się w sposób dziwnie współgrający z potrzebami kolonizacji Palestyny. Warto przypomnieć tu wspomnianą przez Pruszyńskiego emigrację powojenną i politykę emigracyjną Stanów Zjednoczonych, których efekty były znacznie słabsze od lokalnych potrzeb. Wikipedia podaje, że „między 1919 a 1923 rokiem osiedliło się w Palestynie około 35 000 Żydów pochodzących z Europy Wschodniej. Byli to najczęściej młodzi ludzie, aktywiści organizacji syjonistycznych”. Jak podaje Pruszyński efekty tego napływu ustały w roku 1926 i wtedy to do budowy dróg musiały stanąć kobiety.

W roku 1929 „z odsieczą kolonizacyjną” przyszedł wielki kryzys. Do 1931 roku w Palestynie osiedliło się około 80 tys. Żydów (w tym prawie 62 tys. Żydów polskich).

Jednak i ten impuls emigracyjny wkrótce ustał. Pruszyński, który opisywał swoją ekskursję z roku 1933, straszył już kolejną plagą, którą powinni wziąć pod uwagę Żydzi trzymający się kurczowo mieszkania w swoich dotychczasowych krainach. Elastyczna materia dziejów ułożyła się bowiem w ten sposób, że na arenę wkroczył krwiożerczy antysemityzm Hitlera. Wywołana tym fala kolonizacyjna była najliczniejsza. Okazuje się jednak, że  zdaniem Pruszyńskiego, był kraj, który postępował z Żydami w sposób jeszcze bardziej bezwzględny:

„Cały hitleryzm może Żydów niemieckich w okropny sposób niszczy, znęca się nad nimi, tępi, ale komunizm w Rosji po prostu narodową egzystencję jednego z największych ośrodków żydowskich na świecie unicestwił, odciął od reszty, przetapia w tyglu swych narodowościowych poczynań. Sowiety wyrosły na najgroźniejszego wroga żydostwa”.

Elastyczna materia dziejów ma jednak to do siebie, że pod jej wpływem plastycznie uginały się karki nawet największych despotów. Zajęło to co prawda trochę czasu i kosztowało sporo zachodu. Tak, czy owak, nawet batiuszka Stalin uchylił zatrzaśnięte drzwi i wypuścił od siebie emigracyjną falę. Co prawda kojarzy się nam ona z armią, która miała bronić brytyjskich złóż naftowych, ale trasa jej wędrówki wiodła przez tereny, które z wydobycia ropy nigdy nie słynęły. Przeczytajmy fragment artykułu Witolda Głowackiego z „Polska Times”:

”Łącznie z armii Andersa do oddziałów Hagany i Irgunu walczących o niezależne żydowskie państwo przeniknęło około 3-3,5 tysiąca żołnierzy i oficerów. Na terenie Palestyny pozostało też kilka tysięcy cywilów przemieszczających się wraz z armią Andersą. Cała ta fala wojennych imigrantów przeszła do historii Izraela jako Anders Alija - „imigracja andersowska”.

Polscy Żydzi, którzy wraz z armią Andersa dotarli do Palestyny, czuli się tam naprawdę jak w Ziemi Obiecanej. Część z nich miała za sobą doświadczenia pierwszych dni niemieckiej okupacji. Część doświadczyła realiów sowieckich łagrów i wysiedleń. Wszyscy też już dobrze wiedzieli, jaki los zgotowali Żydom Niemcy”.

Na zakończenie tego nieco przydługiego już wpisu, umieszczę tu dwa cytaty z linku podsuniętgo mi w komentarzu pod moim poprzednim tekstem przez Cedrica:

Zacznijmy od założyciela syjonizmu, Theodora Herzla:

„Ważne jest, aby cierpienia Żydów… stały się gorsze… pomoże nam to w realizacji naszych planów… Mam doskonały pomysł… Będę nakłaniał antysemitów do likwidacji żydowskiego bogactwa…. Antysemici pomogą nam w ten sposób w tym, że wzmocnią prześladowania Żydów. Antysemici będą naszymi [syjonistów] naszymi przyjaciółmi.” (…)

Teraz przeczytajmy dalej, co pierwszy premier Izraela, David Ben-Gurion, miał do powiedzenia w 1938 roku o ratowaniu życia żydowskich dzieci w czasie poprzedzającym II wojnę światową:

„Gdybym mógł uratować wszystkie [żydowskie] dzieci Niemiec, sprowadzając je do Anglii, a tylko połowę do Izraela, wybrałbym drugie”.

Jak się domyślamy poziom ideowości Ben-Guriona nieco się gryzie z dzisiejszymi etycznymi standardami, nawet tymi reprezentowanymi przez „Gazetę Wyborczą”. To chyba dlatego Paweł Smoleński popełnił artykuł: „Dawid Ben Gurion: twórca Izraela, który niekiedy szybciej mówił, niż myślał”, w którym starał się nadać słowom wybitnego syjonisty status nieco nieoczywisty:

"W Izraelu trwa spór, czy rzeczywiście Dawid Ben Gurion powiedział, że Ocaleni muszą mieć coś na sumieniu, bo inaczej by nie przeżyli, albo czy to jego myśl, że gdyby miał do wyboru: uratować 10 tys. żydowskich dzieci, wywożąc je do Anglii, lub 5 tys. ewakuować do Palestyny, wybrałby to drugie".

Izraelskie spory chyba jednak nie wpłynęły na ocenę tej postaci. Zwykle nie umieszczam fotografii znaczków na dodawanej do lektury kopercie. Tym razem postanowiłem uczynić wyjątek. Na zdjęciu zamieszczonym na wstępie wpisu możecie podziwiać izraelski znaczek z Ben Gurionem. Ponoć miał on tylko 152 cm wzrostu. Wielkość dedykowanych tej postaci znaczków jest dużo bardziej imponująca.

To na dziś tyle. Jaka dla nas z tej opowieści płynie nauka?.

Chyba taka, że niektóre wielkie idee potrafią zawirusować zdawałoby się sztywny i nie poddający się kontroli mechanizm historii w przedziwny sposób. Materia dziejów przybiera postać elastyczną i układa się tak, by mimo oporu ożywionej (choć po wielokroć uśmiercanej) materii, podążać marszowym krokiem za wytycznymi idei...

A tu tradycyjnie rzeczone książki z uroczymi kopertami:

Ksawery Pruszyński, Palestyna po raz trzeci, Czytelnik, Warszawa 1996, s. 208

Szkoła Nawigatorów, Polinn, Klinika Języka, 2018, s. 198

 

 



tagi: palestyna  klasztor  ksawery pruszyński  kibuc  materia dziejów  ben gurion 

betacool
31 sierpnia 2021 16:13
37     2091    17 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Matka-Scypiona @betacool
31 sierpnia 2021 17:19

Ben Gurion wybierając między Żydem a krową, wolał krowę. Tak to się plecie. Kiedyś na YouTube można było obejrzeć, nakręcony przez Izraelczyków, film dokumentalny pt. Ringworm children o tym jak po wojnie i przyjeździe Żydów sefardyjskich, aszkenazyjczycy przy pomocy kilku urządzeń do napromieniowywania otrzymanych z USA popalili (tak to trzeba nazwać) głowy ponad 100 tys sefardyjskich dzieci. Wiele z nich umarło na miejscu, reszta umierała na raka. Max długość życia - ok 50 lat. Starsze sefardyjki chodzą w chustach, bo praktycznie nie mają włosów. Były prowadzone sprawy sądowe, ale rząd Izraela powiedział, że dokumenty zaginęły. 

zaloguj się by móc komentować


MarekBielany @betacool
31 sierpnia 2021 21:44

To jest bardzo smutne.

zaloguj się by móc komentować

mooj @betacool
31 sierpnia 2021 23:22

To chyba nie dokońca tak z tymi strumieniami imigracji do Palestyny. Chętnych na wyjazd z Polski było więcej niż certyfikatów na przyjazd (wydawanych przez brytyjskiego Wysokiego Komisarza Palestyny, a rozdzielanych na państwa "skąd" już przez Agnecję Żydowską). Po 1933 roku zezwolenia na przyjazd do Palestyny z Niemiec wzrosły, ale kosztem zezwoleń na przyjazd z Polski - te zmalały do poziomu znacznie poniżej liczby chętnych na wyjazd. To był problem i to duży w relacjach polsko-brytyjskich (większy niż szkolenie przez "dwójkę" żydowskich terrorystów), z wielu powodów. M.in. i z takiego to, że dopóki znaczną przewagę w osiedleńcach stanowili ci z Polski , dopóty eksport polski do Palestyny rósł, a i przelewy członków rodzin z Palestyny do Żydów  pozostałych w Polsce były znaczące. 

Maksimum ruchu Polska-Palestyna to chyba 1935 rok, potem spadało choć chętni byli. Nie było zgód  przydzielonych Polsce w wystarczającej liczbie. Oprócz oficjalnych osiedleńców był jeszcze ruch "turystyczny", tj nielegalny ( rzecz jasna legalnie wyjeżdżający,  nielegalnie wjeżdżający do Palestyny z zamiarem osiedlenia się). Czasem w szerzej dziś nieznany sposób (np udział Wolnego Miasta Gdańska, totalnie nazistowskiego w takim przerzucie był znaczny)

https://rcin.org.pl/Content/727/Wa51_2680_PAN-37921_r1937_O-emigracji-Zydow.pdf

https://www.google.com/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=&cad=rja&uact=8&ved=2ahUKEwjBtqbgkdzyAhWGzqQKHW1kBH0QFnoECAIQAQ&url=https%3A%2F%2Fwww.ejournals.eu%2Fpliki%2Fart%2F4347%2F&usg=AOvVaw1Ywbt0GmYSsaq044CAuft2

i inne. Najgorzej z 1938 i 1939 rokiem. Statystyki i raporty za 1939 z przyczyn oczywistych nie zostały zamknięte, a i 1938 nie był skończony. Do dziś (pomimo zaistnienia Muzeum Emigracji w Gdyni) tematy instytucji rządowych (z udziałem przedstwicieli państwowych firm lub wręcz urzędników lub urzędów) nie są rozpoznane, a takie instytucje/spółki jak np Syndykat Emigracyjny to tabula rasa. No, prawie:) A nie były to "małe firemki"

zaloguj się by móc komentować

betacool @Matka-Scypiona 31 sierpnia 2021 17:19
1 września 2021 09:06

Na podstawie lektur wydaje mi się, że próba racjonalnego wyceniania wszystkiego - nawet życia dzieci jest dla większości z nas nie do przyjęcia bez względu na okoliczności...

"Muszę przygotować tę trudną i krwawą operację, muszę odciąć gałęzie, aby ocalić pień. Muszę zabrać dzieci, ponieważ jeżeli tego nie zrobię, inni mogą być także zabrani. (...) Udało mi się uratować te [dzieci], które mają lat dziesięć lub więcej. Niech to będzie pociechą w waszym nieszczęściu. Żądanie było na 24 000 ofiar, ale udało mi się stargować tę liczbę do 20000, może i mniej, ale pod warunkiem, że pójdą wszystkie dzieci do lat dziesięciu. Ponieważ starców i dzieci jest tylko 13 000, musimy dopełnić kwoty, wydając ludzi chorych. Co wolicie: żeby przeżyło 80–90 tys. Żydów, czy żeby wszyscy zostali unicestwieni?”

https://pl.wikipedia.org/wiki/Chaim_Rumkowski

zaloguj się by móc komentować

betacool @MarekBielany 31 sierpnia 2021 21:44
1 września 2021 09:11

Mnie też Tomek Sawyer tym ogołoceniem kieszeni kolegów bardzo zasmucił. Jakoś nie mogłem mu tego nigdy zapomnieć. Pozytyw jest taki, że jestem wyczulony na numer z "malowniczością" wielu przedsięwzięć i za to jestem Tomkowi wdzięczny.

zaloguj się by móc komentować

betacool @mooj 31 sierpnia 2021 23:22
1 września 2021 09:23

Tak. Oczywiście były limity, ale wydaje mi się, że to był taki listek figowy. Wszyscy dobrze wiedzieli, że brak jakiejkolwiek kontroli wiązałby się z arabskim wybuchem, które i tak się zdarzały. Wrzucę tu większy fragment z Pruszyńskiego:

"W roku 1931 (data spisu ludności):
Mahometan 750 000.
Żydów 189 000.
Chrześcijan 90 000.
Jeżeli chodzi o trzy [?] inne religie, cyfry są jasne i bez większych odchyleń. Jeżeli
chodzi o Żydów, to wiem już, że cyfra podana w statystyce jest niższa od prawdziwej. Od
samych Anglików słyszałem, że Tel Awiw liczy od kilku do kilkunastu tysięcy ludności
niezapisanej, „niestałej”; są to wszystko Żydzi, którzy wobec ostrego prawa o imigracji
nie mogli przybyć tu inaczej jak turyści, z paszportem ważnym na trzy miesiące — ale
siedzą w kraju od kilku nieraz lat. I Anglicy, i mahometanie zgodni są w ocenianiu liczby
Żydów w Palestynie na dwieście tysięcy. W porównaniu z momentem, w którym Anglia
objęła mandat, a więc w okresie lat czternastu, ilość Żydów zamieszkałych w Palestynie
wzrosła trzy do czterech razy. Ale czy cyfra 200 000 jest stała? Bynajmniej. Miesiące
wiosenne 1933 roku były miesiącami tak silnej emigracji żydowskiej jak może żadne: kryzys
w Europie, hitleryzm w Niemczech, rozkwit w Palestynie robiły swoje. I znowu statystyki
angielskie, jeszcze nie opracowane, nieścisłe, mówią o 6 000-15 000.
Jak wiele emigruje z Polski?
Tym statystyka angielska mniej się już zajmuje. Stare statystyki żydowskie podają
tę sumę na 45–49% ogólnej imigracji. Obecnie prezes Farbstein stwierdza, że jest ona
znacznie wyższa. (Potwierdzono mi to w naszych konsulatach).
Ale gdy zadaję te pytania, mój rozmówca przeprowadza mnie na inną stronicę wiadomości
cyfrowego pana Millsa. Oto długie stronice obliczeń stosunku przyrostu ludności
u Żydów i u Arabów. I oto zbudowana na ich podstawie prognoza. Zaiste warto czytać
statystyków!
Ni mniej, ni więcej E. Mills stwierdza, że:
1) Ludność żydowska podwaja się co 9 lat;
2) Ludność arabska podwaja się co 20 lat;
i jeszcze nie dając rozważyć wszystkich stąd płynących konsekwencji, konsekwencji,
które naraz rozpychają wszelkie inne, nieliczące się z tymi nieznanymi u nas dotąd cyframi,
miażdży czytelnika finałem swych obliczeń. Jeżeli obecnie panujący stan rzeczy nie ulegnie
zmianie na minus, to wówczas:
3) Za lat dwadzieścia stosunek Żydów do Arabów w Palestynie będzie jak jeden do jeden.
Będzie równy".

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 1 września 2021 09:06
1 września 2021 09:28

A teraz usiłują to przykryć Jedwabnem

zaloguj się by móc komentować

mooj @betacool 1 września 2021 09:23
1 września 2021 10:11

Ja do okresu po 1933 się odnosiłem i kwestii uruchomienia emigracji ludności żydowskiej z Niemiec.

Nie było takiej potrzeby, nie było "braków". Chętnych więcej niż formalnych możliwości przyjęcia (stąd ten sztandarowy Madagaskar), emigracja spoza Niemiec z naddatkiem wypełniała możliwości przyjęcia, a niewielka część przenoszących się z Niemiec trafiała do Palestyny. 

Pewnym "?" jest 1938-1939. Dużo osób z Niemiec do Polski zostało wydalonych - tych mieszkańców (np Berlina), którzy od lat tam przebywali, a mieli (wg rasowych niemieckich kryteriów, niekoniecznie wyznaniowych) żydowskie pochodzenia,  polskie obywatelstwo lub przybyli (bez obywatelstwa) z Polski. Prawdopodobnie (nie znam źródeł szacunków) znaczna część z nich po wydaleniu z Niemiec do Polski  w 1938,1939 roku wyjechała przed wrześniem 1939. Nie do Palestyny raczej. Ale to wszystko mgliste gdy chodzi o liczby.

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
1 września 2021 11:30

To są bardzo ciekawe kwestie. Sądzę, że w związku ze słabą (zdaniem Pruszyńskiego) jakością "materiału emigracyjnego" z Polski, "materiał" pochodzący z Niemiec, powinien być przyjmowany w Palestynie dużo chętniej.

Pojawia się więc pytanie, czy Polska była dla niemieckich wydaleńców w latach 1938-39 krajem pierwszego wyboru (czy woleli oni Polskę niż Palestynę?). Przyznam się, że ze wspomnieniami niemieckich przesiedleńców pochodzącymi z tego okresu jeszcze nie zetknąłem.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 1 września 2021 09:28
1 września 2021 11:36

Dla mnie absolutnym odkryciem dotyczących dawnych relacji o Jedwabnem były wspomnienia Wincentego Jastrzębskiego.:

„Kiedy znaleźliśmy się na szosie do Jedwabnego, Tabulnicki opowiedział mi jak doszło do tej wyprawy.

Jego organizacja prowadzi obecnie akcję strajkową w prowincjonalnych miasteczkach na terenie guberni łomżyńskiej. Chodzi o wyciągnięcie z dna nędzy tej licznej rzeszy rzemieślników żydowskich, którzy za psi grosz całymi rodzinami pracują po 16 a nawet 18 godzin na dobę na miejscowych i zamiejscowych kupców-nakładców. To jest ciemna, zahukana masa, której nie interesują i nigdy interesować nie będą żadne problemy państwowo-polityczne. Ale ta masa jest wiecznie głodna. Jedynie na tym głodzie można coś budować. (...) „Ja uczę tych nędzarzy stawiać pierwsze kroki w drodze po chleb”.

- I wyobraźcie sobie towarzyszu – z oburzeniem ciągnął mój rozmówca – kiedy ci nasi nędzarze na moja dyspozycję rozpoczęli w Jedwabnem strajk o podwyżkę zarobków, to reakcja żydowska zrobiła w synagodze zebranie i uchwaliła uśmierzyć bunt swoich niewolników. Cała ta zgraja, uzbrojona w kije, wywaliła z synagogi i rozbiegła się po mieszkaniach strajkujących. Zbito ich do krwi, ich żony i ich dzieci, bo przecież i dzieci pracują na tę zgraję. Wczoraj przyjechało dwóch pobitych do Łomży z prośba o obronę strajkujących. Oto dlaczego jedziemy do Jedwabnego. Mam zamiar miasteczko zająć , nikogo z niego nie wypuścić, zanim sprawa nie zostanie załatwiona, zmusić tych drani do podpisania umowy o podwyżce zarobków, wypłacenia w mojej obecności odszkodowania pobitym i wypłacenia na rzecz naszej organizacji pokaźnej kontrybucji. Ja im pokażę czym jest nasza partia – zakończył”.

zaloguj się by móc komentować

mooj @betacool 1 września 2021 11:30
1 września 2021 11:59

Z Niemiec był gorszy - szukano wszak osób do prac przy infrastrukturze, nie adowkatów.

Polska nie była z wyboru. Niemcy deportowali Żydów - do Polski tych, którzy mieszkali w Niemczech, ale przyjechali z Polski lub mieli polskie obywatelstwo. Duża akcja, duże liczby. To

w miarę znana sprawa, udokumentowana (od niemieckiej strony).  Osoba deportowana (często cała rodzina) do Polski, na ogół chyba jeszcze bez przymusowego odsprzedania majątku w Niemczech, miała alternatywy państwa docelowego. Tzn gdy już w Polsce była to się alternatywy pojawiały. Palestyna nie była chętnie wybierana.

Mniej znana sprawa to niemieckie pośrednictwo z lat 30 w emigracji żydów z Polski (do różnych państw, w tym do Palestyny). Półświatek, szemrany firmy etc ale działające w Wolnym Mieście Gdańsku, za zgodą, wiedzą, współpracą z mocno narodowosocjalistycznym aparatem WMG (a ogólnie niemieckim).

Mniej więcej po środku nagłośnionych i wyciszonych są kwestie ekonomiczne. Imigranci z Polski przysyłali (z tej biednej Palestyny, z tych narodowosocjalistycznych "niekołchozów" też:)  pieniądze do Polski - do pozostałych członków rodziny. I nie "na bilet".  Budżet Polski na tym nie korzystał, ale jednak jakiś napływ środków to był , w skali kraju pewnie niewiele ale parę milionów rocznie  to było.

Był też (dzięki polskim Żydom w Palestynie) spory eksport towarów. Palestyna zyskiwała w latach 30 coraz większe znaczenie jako rynek dla polskich firm .

To nie tylko anegdoty ze "Znaczy Kapitana" :)  

zaloguj się by móc komentować

betacool @mooj 1 września 2021 11:59
1 września 2021 12:17

Co do szemranych klimatów Wolnego Miasta, to chyba wiem gdzie zajrzeć. Mam gdzieś na 

półce przedwojenne  wspomnienia oficera Dwójki, który tam spędził kilka lat w służbie.

A co do polskich prób na rynku Palestyny to Pruszyński opisuje to dosyć barwnie:

"Przed odjazdem do Palestyny poinformowano mnie już, że Polska ma w tym kraju wcale
ważny rynek zbytu dla swych towarów. Zadziwiające jest, że nasze bielskie materiały
konkurują tam, na serio i zupełnie dobrze, z materiałami angielskimi. To samo tyczy się
wyrobów łódzkich i białostockich: Żyd przyjeżdżający z Polski, a choćby z Rosji (dziś
emigracja z Rosji, zakazana przez ZSRR, należy do przeszłości, ale dziesięć lat temu była
duża), nie zna tekstyliów angielskich, zna za to i przyzwyczaił się do naszych. O dobrej
ich sławie może coś powiedzieć i fakt, że nowo założona fabryka sukna w Tel Awiwie
nosi raczej niehebrajską nazwę „Lodzia”. Istnieją próby rozszerzenia naszego eksportu.
Jak zwykle, tak i teraz, faworyzowany przez nas przemysł bierze górę nad rolnictwem,
co do ważności którego, jako prawdziwej podstawy gospodarstwa narodowego, dopiero
ostatnio zaczyna świtać nieco rozsądniejszy pogląd. Zapewniano mnie bardzo poważnie,
że drzewo i kartofle (Wileńszczyzno, pomyśl!) mogłyby tu mieć ładny zbyt.

Najprawdopodobniej skończy się znowu na tym, że Palestyńczykom pytającym o kartofle wsadzimy
w ręce specjalnie wydany memoriał, że kartofle najlepiej sadzić u siebie w kraju, zaś z zagranicy
sprowadzać nawozy sztuczne, i bardzo się zdziwią nasze głowy stanu, że ciż Palestyńczycy
wykonają wreszcie pierwszy plan memoriału, tj. nie kupią kartofli, ale, szelmy,
nie domyślą się drugiego — i nawozy sztuczne sprowadzą z Chile, nie z Chorzowa.

zaloguj się by móc komentować

mooj @betacool 1 września 2021 12:17
1 września 2021 12:28

To na rynku konsumenckich, poza tym maszyny rolnicze (większy sukces niż w Argentynie - też niemałym rynku eksportowym dla Polski). 

Przy czym istotne jest umiejscowienie w czasie i trend. 1930 a 1938 to duża różnica, szybkie zmiany.

Nie wiem co złego w pomyśle, że Polska w latach 30, w czasie uprzemysłowienia powinna szukać zbytu dla rodzącego się przemysłu (także zbrojeniowego:). Stworzenie rynku zbytu to integralna część rozwoju gałęzi gospodarki - rzekłbym podstawowa. Pomysł konkurencji z ZSSR , które zboża za KAŻDĄ cenę mogło sprzedać i sprzedawało - kosztem i śmierci głodowej...chyba nienajtrafniejszy.  Tak - problem w tym, by "z Chorzowa" nie z Chile te nawozy kupowali, ale jakoś dawało radę "zna za to i przyzwyczaił się do naszych. " A przede wszystkim - "zna" tzn jest w sieci. 

Rynki zbytu można zdobywać też emigrantami. To nie nowość, działa dziś (polska żywność w Wlk Brytanii etc), działało kiedyś. "Zna" działa gdy "zna i ceni", gdy ma się co sprzedać i się skorzysta. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
1 września 2021 13:09

Ja w tej niemożności zasypania Palestyny kartoflami dostrzegam wyraźną szyderę z organiczeń ustrojowych socjalizmu II RP. Pruszynski dostrzegał, że socjalizm palestyński jest jednak zarządzany dużo sprawniej, bo kierowany niewidzialną ręką - tyle, że raczej nie rynku, a kapitału.

zaloguj się by móc komentować

mooj @betacool 1 września 2021 13:09
1 września 2021 13:26

OK, ja widzę jednak coś innego: presję na rozwiązanie problemów ze zbytem rolnictwa poprzez eksport (dotowanie cukru, konkurencja cenowa na rynku zboża z ZSSR i inne tego typu wynalazki obłędne), nie wspracie rozwoju przemysłu podstawową, fundamentalną sprawą: zbytem na wyroby. Bardzo dobrej jakości, ale drogie były (także z powodu nienaturalnie mocnej złotówki). Zbywalne, szczególnie przy dużych umowach (wręcz typu międzyrządowego), wsparciu zakulisowym. Ci co łożyli na Palestynę (ew. zarządzali tymi funduszami) mogli decydować się na kupno - tak, też tych nawozów, ale i broni i [b]przetworzonej[/b] żywności (np Polska to największy wówczas producent liofilizatów), chemii, farmaceutyków i parafarmecuytyków (w tym np zioła - znane i stosowane od wieków przez emigrantów, a niewystępujące w Palestynie) etc.

Część budowlanki (jak pokolenie wcześniej polskie , zatrudniające Polaków, mające polskich właścicieli , produkujące mosty pod Warszawą zbudowały większość kolei transyberyjskiej to i część infrastuktury Palestyny by obsłużyły - pomimo zniszczeń Wielkiej Wojny)

Z towarów "rolniczych" to może drzewne najbardziej (ale to z pamięci, do sprawdzenia)

To nie tylko hipotetyczne rozważania: Polska z Palestyną miała rosnący, dodatni, spory bilans handlowy.  To też był argument za wsparciem organizacji żydowskich w Polsce przyuczających Żydów do prac w Palestynie. Większe znaczenie,  że gdy wyjechali to Polska korzystała z tego, że tam są niż propogandowe "wyjadą, to mniej ich będzie". Przyrost naturalny w Polsce większy niż emigracja, a wyjeżdżali sprawni syjoniści. Nie jakieś gryzipiórki, a przeszkoleni (w różnym zakresie) "skauci", często  umundurowania, w miarę wykształcenie etc

rBrytoli bardzo to złościło (nie tylko kwestia tekstyliów)

zaloguj się by móc komentować

betacool @mooj 1 września 2021 13:26
1 września 2021 13:56

"Brytoli bardzo to złościło (nie tylko kwestia tekstyliów)"

Zapewne i oni nastawieni byli na więcej zysków a mniej pracy. A tu po swiatowych wojnach się okazywało, że żeby powstało maleńkie państwo, to muszą się zwinąć wielkie imperia - najpierw tureckie, a potem brytyjskie.

zaloguj się by móc komentować

mooj @betacool 1 września 2021 13:56
1 września 2021 14:11

Roli Turcji i sowietów nie rozumiem:( W Persji zaangażowani, w Izraelu Sowieci od początku też, a w latach 20, 30 ZSSR w Palestynie nie widać. Przynajmniej jasno i wyraźnie. Część ukłądu ze Stanami z lat 30, który przestał później obowiązywać ? Nie mam zdania, nie miałem podstaw by go sobie wyrobić. Wszystko możliwe:) 

zaloguj się by móc komentować

Numisma @betacool
1 września 2021 14:22

"dopóki znaczną przewagę w osiedleńcach stanowili ci z Polski , dopóty eksport polski do Palestyny rósł, a i przelewy członków rodzin z Palestyny do Żydów  pozostałych w Polsce były znaczące".  Najciekawsza informacja w całym wątku. Follow the money! Jest goły fakt, który każdy może sobie zinterpretować, jak mu się podoba.

Szczerze mówiąc, po pierwszym akapicie tych wypisów z Pruszyńskiego spodziewałem się Kobiet nad przepaścią 2. Byłoby przynajmniej sensacyjnie, ale tutaj panienkom nic się złego nie stało, poza tym, że praca okazała się cięższa, a gaje mniej zielone. Ale to jest doświadczenie każdej emigracji: z Polski do Hameryki, z prowincji do stolicy itd. Mamy jeszcze jedną opowieść o "narodzinach narodu" i "jak hartowała sie stal", oczywiście o pewnym znaczeniu historycznym, bo pisaną w 1933 roku.

W tym 1933 roku Pruszyński mógł jeszcze dla wyrazistości porównywać kibuce z kołchozami,  a nie, na przykład, ze spółdzielniami rolniczymi czy falansterami. Chociaż i on już zasadniczą różnicę zauważał, wynikajacą m.in. stąd, że w Palestynie nie było  kolektywizacji à la sovietique, a moszawy i kibuce powstawały w innych warunkach zastanych oraz z innym skutkiem. W czterech byłem, korzystając z agroturystycznej oferty B&B, i wyglądało to nieźle. Co do kołchozów, to nie tylko nie próbowałem, ale nawet nie mam pojęcia, jak można spróbować.

Nawiązując do jednego z komentarzy, Theodor Herzl to żydowski Dmowski, tyle że skuteczniejszy, a syjonizm to jeden z XIX-wiecznych "nowoczesnych" nacjonalizmów. Łączy go z nimi ogólna idea narodu jednorodnego kulturowo i etnicznie, z własnym państwem, armią, gospodarka opartą na nowoczesnym rolnictwie i przemyśle, a zatem wymagającą pracowitych i odpowiednio wyksztalconych rolników i robotników. Naród powinien być optymistyczny, zdrowy, wolny od świerzbu, wszy, gruźlicy i innych chorób nędzarzy, a młodzież wysportowana i przeszkolona wojskowo. W przypadku Żydów było to całkowite zaprzeczenie stereotypu Żyda środkowoeuropejskiego czy orientalnego, ale nakładalo się na to jeszcze poczucie rozczarowania doświadczeniami asymilacji na Zachodzie. W takim kontekście trzeba czytać "bulwersujące" wypowiedzi Herzla, które na tle innych "złotych myśli" mają zupełnie inna wymowę.

Ten eksperyment polityczno-społeczny, którego pewien etap opisuje Pruszyński, od poczatku miał niezauważona i przez niego luke koncepcyjną, ale to inny temat.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @betacool
1 września 2021 18:39

Dzięki dla autora. Ile to trzeba wzbudzać wokół nienawiści by na pustkowiu budować bezbożny raj. Niedawno przypomniano jeden z rozdziałów tej „malowniczości”, który ma miejsce przy organizacji wycieczek młodzieży z Izraela do obozów zagłady w Polsce.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @betacool
1 września 2021 19:32

Malownicza notka, nie wspominając o opisywnym terenie :) Aż korci, by ksiażkę kupić. Zdjęcie singielki z dorodną gromadą maluchów super - prekursorzy świadomego samotnego rodzicielstwa ;)

Oni na tej malowniczości nie poprzestają, ostatnio łyknęłam "Faudę" i jest tak malowniczo i dobrze zrobiona, że nawet mnie, oporną na propagandę, hebrajski zaśpiew i emocje ruszyły ;) 

zaloguj się by móc komentować

betacool @mooj 1 września 2021 14:11
1 września 2021 21:36

We wspomnieniach prezydenta W. Wilsona wydanych po polsku pod tytułem "Kształtowanie losów świata" o Turcji pisze on, że była najbogatszym łupem wojennym. Jej rozpad sprawił, że nad Palestyną parasol rozpostarli Anglicy.

Sowieci się w Palestynie nie angażowali, tyle, że nie wypuszczali od siebie Żydów.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Numisma 1 września 2021 14:22
1 września 2021 21:49

To rzeczywiście temat na osobną dyskusję. Myślę, że porównania z klasztorem wcale się nie wzięły się tak od czapy. Wyobrażam sobie, że ktoś uznał je za model optymalny z gospodarczego punktu widzenia. Ale może się mylę....

W kibucu nigdy nie nocowałem, w klasztorze a i owszem.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @betacool 1 września 2021 09:11
1 września 2021 21:52

To jak Pinokio.

Koledzy kot i lis.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Greenwatcher 1 września 2021 18:39
1 września 2021 21:53

Tak pamiętam ten tekst. Trochę się inaczej patrzy na te dzieciaki pamiętajac, że to w pewnym procencie wnuki i prawnuki pokolenia wychowanego przez samotne matki.

zaloguj się by móc komentować

betacool @ainolatak 1 września 2021 19:32
1 września 2021 21:57

Cena na razie bardzo przystępna.

OK. zapamiętam te Faudę. Na razie Netfliksa nie tykam, bo to działa na mnie jak czasożrąca zaraza.

zaloguj się by móc komentować

betacool @MarekBielany 1 września 2021 21:52
1 września 2021 22:02

No tak. Ale przyznam,że nie wiem dlaczego, ale Pinokia nie cierpiałem. I książki i filmów o nim. A Tomka Sawyera a i owszem, mimo tego skoku na kieszenie kolegów.

zaloguj się by móc komentować

handlarz @betacool
1 września 2021 22:53

Hitlerow dwoch,

Ben Gurion nazwał Zabotyńskiego: "Władimir
Hitler"

Żabotyński był zafascynowany nie tylko Józefem Piłsudskim, ale także twórcą włoskiego faszyzmu Benito Mussolinim. W 1934 roku w ścisłej współpracy z władzami włoskimi  w Civitavecchia założona została Szkoła Marynarki Wojennej Betaru. Formalnie jej komendantem był działacz partii faszystowskiej Nicola Fusco[5].

Współpraca Syjonistów-Rewizjonistów z włoskimi faszystami do dziś jest tematem wielu debat. Często przytaczana jest wypowiedź Mussoliniego, która paść miała w czasie jego rozmowy z założycielem Światowego Kongresu Żydów Nachumem Goldmanem: „Aby syjonizm mógł odnieść sukces, potrzeba żydowskiego państwa, z żydowską flagą i z żydowskim językiem. Osobą, która to rozumie, jest wasz faszysta Żabotyński".

 Po śmierci Żabotyńskiego, organizacja B’nai B’rith zażądała od rządu izraelskiego, ażeby ten zezwolił na sprowadzenie jego ciała do Erec Israel (Ziemi Izraela). Jednak prośba ta została odrzucona przez lewicowego premiera Dawida Ben Guriona, który 7 maja 1958 roku pisał do sędziego Josepha Lamma z Tel Awiwu, wiceprezesa B’nai B’rith, iż: „Izrael nie potrzebuje martwych Żydów, ale żyjących Żydów, nie widzę potrzeby mnożenia grobów w Izraelu.”https://pl.wikipedia.org/wiki/Ze%E2%80%99ew_%C5%BBaboty%C5%84ski

 

Begin zgodził się na połączenie Irgunu z armią narodową
1 czerwca 1948 r, ale utrzymał własne dostawy wojskowe. Kiedy
w czasie pierwszego rozejmu do TelAwiwu przybył okręt "Altalena" z
zaopatrzeniem wojskowym dla Irgunu, rząd odmówił mu wydania jego
ładunku. Ben Gurion oświadczył w gabinecie: "Nie będzie dwóch
państw i nie będzie dwu armii... Musimy zdecydowac czy oddac władzę
Beginowi, czy powiedzieć mu, by zaprzestał swej separatystycznej działalności.
Jeśli się nie podporządkuje, otworzymy ogień".Gabinet
polecił ministrowi obrony, by wyegzekwował prawo za pomocą siły.
Na plazy rozgorzała walka i Begin przedarł się na okręt, aby chronić
swą broń. Dowódca sił zbrojnych Hagany Jigal Allon oraz jego zastępca
Icchak Rabin, kierujący operacją z hotelu Ritz, zdecydowali się
na ostrzał okrętu i jego zatopienie. Begin zmuszony był przypłynąc do
brzegu,14 ludzi Irgunu zostało zabitych i był to faktyczny koniec tej
organizacji. Begin nazwał koalicję Partii Pracy "rządem kryminalistów,
tyranów, zdrajców i bratobójców". Ben Gurion nazwał Begina
po prostu "Hitler"./za Historia Zydow/

zaloguj się by móc komentować

betacool @handlarz 1 września 2021 22:53
1 września 2021 23:38

No statystycznie wychodzi, że większość Hitlerów była według Ben Guriona Żydami.

zaloguj się by móc komentować

Numisma @betacool 1 września 2021 21:49
2 września 2021 09:44

A i mnie sie zdarzyło i to nie tak dawno. W opactwie w Wąchocku. Bardzo polecam.

Dorzucę jeszcze parę słów o kibucu Sede Boker, w którym byłem tylko przejazdem. Jest to miejsce w samym środku pustyni Negew, gdzie Ben Gurion spędził ostatnie 10 lat życia i tam został pochowany. W parku dedykowanym jego pamięci co chwila natykamy się na tabliczki z cytatami, które ujawniają byc może mniej znany aspekt jego wizji Izraela.

Otóż Negew był jego prawdziwą obsesją. Marzył o zamienieniu pustyni w zielony ogród - utopia, ale w Sede Boker naprawdę uprawiaja winorośl - zachęcał do osiedlania się, przedstawiał kolonizację Negewu jako narodową misję, niemal mistyczny cel. Jak lepiej udowodnić, że ktoś "zasługuje" na ziemię, niż przez przeobrażenie jałowego pustkowia w kwitnące uprawy? Jedyna płatna droga w Izraelu, jaką znam, z Hajfy do Beerszewy, jest płatna tylko w kierunku na północ. Większość ludzi i tak pokonuje ją w obie strony, ale to jakby symboliczna zachęta. Niestety, na pustyni zajmujacej połowę obszaru kraju wciąż mieszka jakieś 10% ludności i tak chyba pozostanie. Zresztą nie jest to obszar bezsporny. Są przecież Beduini.

Wracając z Ejlatu do Jerozolimy doliną Arawa (nie żeby nie płacić, tylko dla zobaczenia czegoś nowego ;), widzi się dosłownie kilometry upraw pod plandekami. Nie wiem, czy jest to racjonalne, tym bardziej, że intensywne rolnictwo musi sporo kosztować, a jego skutki dla środowiska bywają opłakane, ale nie wszystko na tym świecie jest racjonalne.

zaloguj się by móc komentować

handlarz @betacool
2 września 2021 16:57

Gurion-Roza Korczak/Abba Kovner-Koniuchy-Nakam-Kibbutz Ein ha-Horesh/krowy mleczne i cytrusy/

 

Argumentowano, że odizolował się/Gurion/ od wydarzeń w Europie i wyalienował się od losu tamtejszych Żydów. Osoby o takim nastawieniu opierają się na dwóch niefortunnych uwagach. Pierwsza pojawiła się po Nocy Kryształowej, dotycząca dziesięciu tysięcy żydowskich dzieci z Niemiec i Austrii, których rodzice zostali zamordowani lub deportowani. Kiedy zaproponowano pomysł wysłania ich do Wielkiej Brytanii, Ben-Gurion powiedział: „Gdybym uznal, że możliwe jest uratowanie wszystkich [żydowskich] dzieci w Niemczech, przenosząc je do Wielkiej Brytanii, a tylko połowę z nich, przenosząc je do Ziemi Izraela , wybrałbym to drugie — ponieważ przed nami nie tylko uwzglednienie losu tych dzieci, ale także namysl nad historycznym narodem żydowskim.

W drugiej uwadze, wypowiedzianej pod koniec stycznia 1945 r., Ben-Gurion okreslil jidysz jako: „obcy” i irytujący język. ” Jego celem, mówiąc to, była Rozka Korczak, która użyła jidysz w przemowieniu o okropnościach Holokaustu. W atmosferze, która uformowała się wokół  upiornego raportu Korczak, reakcja Ben- Guriona wywołała wiele złości.

https://jwa.org/encyclopedia/article/korczak-marla-rozka#pid-12429

https://pl.wikipedia.org/wiki/R%C3%B3%C5%BCka_Korczak-Marla

 

zaloguj się by móc komentować

handlarz @handlarz 2 września 2021 16:57
2 września 2021 17:01

/Korczak/Together with Vitka Kempner, Abba Kovner, and Chesia Rosenberg (b. 1920), Korczak was accepted as a member of Kibbutz Ein ha-Horesh in October, 1947. There she married Avi Marla (b. 1922). The couple had three children: Yehudah (b. 1952), Yonat (b. 1954) and Gadi (b. 1959).

 

From September 1943 until the arrival of the Soviet army in July 1944, Kovner, along with his lieutenants Vitka Kempner and Rozka Korczak, commanded a partisan group called the Avengers ("Nokmim") in the forests near Vilna and engaged in sabotage and guerrilla attacks against the Germans and their local collaborators. The Avengers were one of four predominantly Jewish groups that operated within the command of the Soviet-led partisans.[10] A log of partisan activity recorded that 30 fighters from "Avengers" and "To Victory" partisan groups participated in the massacre of at least 38 civilians at Koniuchy in January 1944

https://en.wikipedia.org/wiki/Abba_Kovner

zaloguj się by móc komentować


handlarz @betacool
2 września 2021 17:09

https://en.wikipedia.org/wiki/Abba_Kovner#Nakam

https://military.wikia.org/wiki/Nakam

 

/.../Actual historical victims of genocide have been known to carry out similar campaigns, with Nakam and Operation Nemesis being among the most notable examples of this phenomenon. The former were a group of Jewish partisans who were outraged at the end of the war that most Nazis were given light prison sentences or simply allowed to walk free without even being prosecuted. Under the leadership of Abba Kovner, Vitka Kempner, and Rozka Korczak, the group (whose name is Hebrew for ‘vengeance’) poisoned up to three thousand loaves meant for German POWs, causing the deaths of several hundred soldiers.

 

The latter, Operation Nemesis, was a campaign masterminded by the Armenians Shahan Natalie and Armen Garo to exact revenge against the Turks for the genocide of their people. Between 1920 and 1922, at least eight Ottoman and Azerbaijani ministers and three Armenian collaborators were assassinated. 

 

Pruszynski, ktoz to?

zaloguj się by móc komentować

klon @ainolatak 1 września 2021 19:32
3 września 2021 01:12

>>>(...)prekursorzy świadomego samotnego rodzicielstwa ;)<<<

Słodko-gorzkie są wspomnienia autorki 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Numisma 2 września 2021 09:44
3 września 2021 10:24

Zawsze chciałem odwiedzić Izrael. 

Ale chyba skończy się na czytaniu relacji innych.

Wąchock - tak.

zaloguj się by móc komentować

betacool @handlarz 2 września 2021 17:09
3 września 2021 10:29

Generał Anders w związku z twórczością Pruszyńskiego zlecił podobno małe śledztwo.

Tu chyba go nie trzeba. Niby "handlarz", a modus operandi jak z laboratorium cząstek elementarnych.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować