-

betacool

O wołach (a nie o norkach) i o denarze gospodarza

Niedzielne cudka z Beta ogródka

 

Pewne rzeczy bardzo szybko ulatują z naszej pamięci. Ledwie kilka miesięcy temu mogliśmy przyglądać się zaczątkom paniki. Miliony ludzi rzuciły się do półek sklepowych, aby poczynić domowe zapasy na czas niepewności i izolacji. Ten szturm nie przerodził się w panikę najczystszej próby z dwóch powodów. Nie zabrakło najpotrzebniejszych rzeczy i były one dowożone do punktów sprzedaży na czas. Towary znikały z półek szybko, lecz nie spowodowało to żadnych wielkich przerw w dostawach. Analitycy powiedzieliby, że łańcuch dostaw produktów strategicznych nie został przerwany, natomiast koneserzy widoków roztaczających się sprzed wejścia do wiejskiego sklepiku nieco nadwyrężonym głosem rzekliby, że i trunków i zagrychy ani na moment nie brakło, choć przez moment było u szefowej drożej i dłużej trzeba było czekać na obsługę.

Powiem szczerze, że byłem wtedy bardzo ciekaw jak nasz handel, producenci żywności i transport zdadzą ten egzamin. Okazało się, że bardzo dobrze i chyba można by było zaryzykować twierdzenie, że Polska jest lokalnym mocarstwem jeśli chodzi o produkcję żywności i o transport. Przypomnę też, że choć granice kraju były teoretycznie zamknięte, to ruch tirów na granicy nie był tamowany, a z naszego kraju płynęła na zachód cała rzeka spożywczych towarów, być może po to, by gdzieś w Europie czegoś na półkach nie zabrakło.

Wydawałoby się, że jeśli jakieś dziedziny gospodarki tak wspaniale się sprawdziły, to zmienianie w nich czegokolwiek byłoby grzechem. Dziś okazuje się, że nie koniecznie…

***

Całe wieki temu tirów nie było, więc tony spożywczego mięsa przemieszczały się setkami kilometrów na własnych nogach albo bezpośrednio do rzeźni, albo w pobliże spławnych rzek, by zamienić się tam w beczkowane konserwy rozprowadzane statkami po odległych zakątkach Europy.

Sekrety tego handlu opisał w swej książce Jan Baszanowski i o niektórych wątkach tego dzieła powinniśmy do dziś pamiętać. Ja przypomnę tylko dwie zasygnalizowane przez niego kwestie. Najpierw dotycząca dyktatu cenowego odbiorców:

„Charakterystyczna dla wszystkich rynków zbytu wołów jest postawa kupców gdańskich, którzy na miejscu proponowali niższe ceny niż w odległym o ponad 150 km Działdowie. Z podobnymi praktykami spotykali się kupcy na Śląsku w XVI i XVII w. W związku z tym ówczesny publicysta W. Gostkowski pisał, że cudzoziemskiemu kupcowi „w zwyczaj weszło było, że dla niego przywiózł Polak towar i woły i inszy dobytek przygnał, któremu jako chciał płacił, bo wiedział nazad wywożąc albo żywcem wyganiając, sam by się towar jadł. I mieli fortyl Niemcy, gdy im woły przygnano albo insze bydło, zmówili się po tych pieniądzach kupować woły i tak rad nierad musiał nasz kupiec dać, jako pan Niemiec chciał”.

Wydawałoby się, że pozycja odbiorcy, była dużo mocniejsza od pozycji dostawcy. Mądre książki, przypominające nieszablonowe posunięcia, mówią o tym, że niekoniecznie. Posłuchajmy raz jeszcze Jana Baszanowskiego:

„Anegdotyczną historię o szlachcicu, który za czasów Zygmunta Augusta, ze względu na niskie ceny oferowane przez kupców w Brzegu wykupił od Polaków kilka tysięcy wołów i popędził je z powrotem do Krzepic, podawał S. Zaremba. Podobno zmusił on w ten sposób handlarzy niemieckich do udania się za nim i dyktował takie ceny, że zysku trzydzieści i pięć tysięcy złotych odniósł”.

Jak widzimy nawet pozornie przegraną sytuację, można odwrócić na swoją korzyść, trzeba jednak mieć opracowany alternatywny scenariusz, determinację, odwagę i spore środki. Żywność jest bowiem bardzo wrażliwym towarem. Ma ten minus, że może się szybko zepsuć, ale ten wielki plus, że nawet najcwańszy bliźni nie może się bez niego zbyt długo obejść.

Tak się dziwnie złożyło, że i dzisiejsza Ewangelia opowiada o gospodarowaniu na roli. Ja przytoczę tylko jej końcowy fragment:

„A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: „Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych”. Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze.

Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: „Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzy znosiliśmy ciężar dnia i spiekotę”. Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę?”.

Wiem, że opowieść ta ma wiele warstw i odniesień, które można zgłębiać. Ja proponuję, żebyśmy pochylili się tylko nad jednym zdaniem:

„Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę?”.

Jest tu mowa o wolności. Gospodarz dopomina się o swoje prawo do korzystania z tej wolności. Co mu daje to prawo? WŁASNOŚĆ! Zdajmy sobie raz na zawsze sprawę, że ten kto nie rozporządza SWOIM, albo rozporządza nie swoim nie jest żadnym Gospodarzem.

Z dzisiejszej opowieści, przebija raczej wniosek, że może to być zwykły parobek pełen ambicji do sprawiedliwego urządzania świata.

 

Korzystając z okazji, trochę tu swoimi dobrami porozporządzam. Okazało się, że w mojej bibliotece mam wołowy dublet i jeden egzemplarz mogę wysłać na eksport.

https://allegrolokalnie.pl/oferta/jan-baszanowski-handel-wolami-w-polsce-w-16-18-w

Druga pozycja jest jeszcze ciekawsza i ewidentnie świadczy o tym, że w mojej makulekturowej przygodzie od czasu do czasu zdarzają sie cudka.

Mam dwie książki, które kiedyś należały do autora książki o wołach - Jana Baszanowskiego. Świadczy o tym mała niebieska pieczątka odbita na obu z nich. Licytacja dotyczy tylko jednej książki. Można ją sobie będzie wybrać - albo stary katalog z 1910 roku z dyskretnymi ołówkowymi zaznaczeniami, albo wolne od nich i dużo młodsze wydanie książki Brucknera.

https://allegrolokalnie.pl/oferta/jedna-z-ksiazek-z-biblioteki-jana-baszanowskiego-345



tagi: woły  transport  żywność  jan baszanowski  denar  dobry gospodarz 

betacool
20 września 2020 23:22
18     1668    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:


Grzeralts @betacool
21 września 2020 06:36

Do własności potrzebne jest państwo. W każdym razie coś, co jej strzeże i gwarantuje. I na etapie eksperymentowania, co mogłoby pełnić taką rolę zamiast państwa właśnie dziejowo się znajdujemy. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @rotmeister 20 września 2020 23:36
21 września 2020 07:51

Nie wiedziałem, że to odblokowali. Od pierwszego wejrzenia mi się to lokalnie nie podobało.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Grzeralts 21 września 2020 06:36
21 września 2020 07:56

Nie sądzę, żeby w tym eksperymentowaniu chodziło o gwarancje dla prywatnej własności.

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @betacool
21 września 2020 08:59

> I mieli fortyl Niemcy, gdy im woły przygnano albo insze bydło, zmówili się po tych pieniądzach kupować woły i tak rad nierad musiał nasz kupiec dać, jako pan Niemiec chciał”.

>o szlachcicu, który za czasów Zygmunta Augusta, ze względu na niskie ceny oferowane przez kupców w Brzegu wykupił od Polaków kilka tysięcy wołów i popędził je z powrotem do Krzepic, podawał S. Zaremba. Podobno zmusił on w ten sposób handlarzy niemieckich do udania się za nim i dyktował takie ceny, że zysku trzydzieści i pięć tysięcy złotych odniósł”.

 

:) :) :) !!

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @betacool
21 września 2020 09:24

O własności jest jeszcze ciekawa przypowieść o pasterzach własnych stad i tych, którzy się tylko wynajmowali do pasania cudzych owiec. Ten pierwszy narażał się, żeby odnaleźć zaginioną owcę. Temu drugiemu było wszystko jedno.

I o to chodzi, żeby nam było wszystko jedno; do czego może doprowadzić "państwo".

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @betacool
21 września 2020 09:32

Tekst dla Shorka 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Andrzej-z-Gdanska 21 września 2020 09:24
21 września 2020 09:51

W tej o denarze pojawia się jednak ten złowieszczy pomruk większości, która ma nieprzepartą chęć decydowania o tym co dobre, słuszne, prawe i sprawiedliwe, choć do owej większości nic a nic nie należące.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool
21 września 2020 09:52

Aleksander Bruckner ma w sobie coś z Murzyna

zaloguj się by móc komentować

betacool @Matka-Scypiona 21 września 2020 09:32
21 września 2020 09:53

Rzeczywiście. Byłaby heca, gdyby miało się okazać, że wielkie dzieło reformowania utknęło w małych norkach.

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 21 września 2020 09:52
21 września 2020 10:02

Też mi się rzuciło w oczy.

zaloguj się by móc komentować

chlor @betacool 21 września 2020 09:51
21 września 2020 10:13

Problem zniknie gdy jedynym właścicielem wszystkiego co może przynosić dochód będzie bank.

zaloguj się by móc komentować

betacool @chlor 21 września 2020 10:13
21 września 2020 10:37

Tak. Wtedy pierwsi robotnicy dostaliby pół denara, ci zatrudnieni w połowie dnia cwierć, a pozostali staliby na bruku . Nad wszystkim królowałoby ogólne poczucie sprawiedliwości.

zaloguj się by móc komentować

betacool @ikony58 21 września 2020 10:32
21 września 2020 10:39

Przypowieść o denarze mówi o sposobie drugim.

Zauważ, że zupełnie rozmija się z zamieszczonym opisem.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @betacool 21 września 2020 09:51
21 września 2020 11:25

Mocno powiedziane!

Zwrócił moją uwagę fakt "ludzkiego" podejścia ludzi do rozliczenia wg "przepisów prawa pracy" na przykład. :)

Z drugiej strony, gdyby nie było ludzkich pretensji, to cała przypowiesć by się "sypnęła". A tak możemy się ciągle dziwić jak różne jest podejście i drogi ludzkie i boskie. Niby po jakimś czasie wszystko wydaje się nam proste i jasne, ale zderzenie z "realem" może być pouczające. I chyba takie ma być.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @betacool 21 września 2020 07:56
21 września 2020 13:11

Nie tylko drobna własność prywatna istnieje. I zawsze można uregulować tak, żeby istniała tylko dla niektórych.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @chlor 21 września 2020 10:13
24 września 2020 18:06

a premierem bankowiec? ;)

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @betacool
24 września 2020 18:12

Tu przypomina mi się rozmowa z producentem zieleniny, ktoremu w końcu po kilkuletnich staraniach udało się podpisać umowę z Lidlem - żeby wejść w efekt skali bez kolejnych inwestycji bardzo mu na tym zalezało. Jak opowiadał na negocjacjach traktowany był jak "polska świnia", choć nie robi w trzodzie chlewnej. Finansowo przez rok niemieckiemu partnerowi dopłacał dopiero później troche się odbił, porobił większe inwestycje i poszedł do innego odbiorcy i na Czechy. Nie mógł dyktować warunków lidlowi, per se. Pewno tak jak każdy inny rodzimy producent - potrzebny by był im taki bogaty szlachcic z jajami.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować