-

betacool

O zdobyciu polskiego Konstantynopola, czyli porażki i triumfy charyzmatyka (Św. Jan Kapistan cz.3)

makulektura z 14 marca 2021

Ołtarz św. Jana Kapistrana z krakowskiego kość. oo. bernardynów na Stradomiu

źródło: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/9b/Jan_Kapistran.JPG

 

Św. Jan Kapistran, według O. Wincentego Fitzgeralda O.F.M. za pozwoleniem autora tłomaczyła Marya Rzewuska, Drukarnia i Księgarnia Św. Wojciecha, Poznań 1916

 

Gdyby krótko podsumować dwa poprzednie wpisy, to powinniśmy mieć przed oczami nieco egzotyczny śląski sojusz diaspory z husytami i niezwykłe przywileje, którymi obdarzył Żydów po zdobyciu Konstantynopola młody i pozostający pod opieką żydowskiego lekarza sułtan Mehmed II.

Drugi ciekawy fakt, który powinien nam dawać do myślenia, to pośpiech z jakim król Kazimierz Jagiellończyk potwierdził przywileje żydowskie. Uczynił to tuż przed przyjazdem do Polski Jana Kapistrana. 27-letni polski władca nie czekał na przyjazd kaznodziei, który negocjował jego ślub, z którym miały się wiązać pewne zobowiązania, a może nawet sojusze. Ktoś na króla naciskał i musiał mu oferować coś bardzo istotnego, jeśli władca postanowił podjąć tak szybką i niepopularną decyzję.

Mejer Bałaban w "Historii Żydów w Krakowie i na Kazimierzu" (t 1. S.46) podaje, że reprezentacje sześciu wielkopolskich kahałów, czyniły usilne zabiegi w kancelarii królewskiej, by potwierdzić nadane jeszcze przez Kazimierza Wielkiego przywileje. W przypisie dotyczącym owych starych gwarancji Bałaban pisze:

„Kwestia autentyczności tych przywilejów, która stanowi przedmiot sporu wśród uczonych tu nie należy”.

Cóż, skoro Bałaban nie chce dyskutować o autentyczności tych przywilejów, to musimy to uszanować.

Co zatem ciekawego i godnego uwagi Bałabana, można w jego dziele znaleźć? Mnie na przykład frapowała kwestia, czy zupełnym przypadkiem wokół młodego króla, tak jak wokół wspomnianego tu wcześniej sułtana, nie kręcił się jakiś żydowski medyk. Otóż okazuje się, że chyba się kręcił, na dodatek był "uczony" i potrafił „wtajemniczać w arkana” języka hebrajskiego, a szczególnie „w tajniki mistyki w nim złożone”. Bałaban (bardzo chaotycznie) pisze o nim tymi słowy:

„I oto znalazł się taki Żyd, a był nim „ulubieniec króla Kazimierza Jagiellończyka”, który brał udział w dyskusjach naukowych, toczących się wartko w gabinecie królewskim i obecności monarchy.

Lekarze. Nie wiemy kim był ów Zul. Czy w istocie się tak nazywał, czy jest to skorumpowane czy zlatynizowane imię żydowskie? A może jest on identyczny z którymś ze znanych nam bankierów żydowskich owego czasu czy też jednym z nadwornych lekarzy? Bo jedni i drudzy mieli łatwy dostęp do dworu, a nawet wywierali pewien wpływ na władcę i jego otoczenie”. (Bałaban, t. 1, s.81)

Odnośnie imienia Zul, u Bałabana pojawia się ciekawy przypis kierujący do dzieła Szujskiego „Odrodzenie i reformacja w Polsce”:

„Niestety nie podał Szujski źródła, z którego czerpał tę wiadomość. Hipoteza Schippera, jakoby Zul równało się Srul, a Srul miałby być Izrael, ojciec Mojżesza Isserlesa nie ma żadnej podstawy”.

Niezły Srul, chciałoby się rzec... – ulubieniec królewski - nie wiadomo kto bardziej, bankier czy lekarz, mający do tego łatwy dostęp i wpływ na władzę. No i ta nieśmiała próba wrobienia Srula w ojcostwo najsławniejszego krakowskiego Żyda…

A skoro już przy żydowskich lekarzach jesteśmy, to ten medyczny wątek odnajdziemy również studiując losy kolejnego bohatera tej opowieści - Jana Bażyńskiego (vel Hans von Baysen) herbu „Wiewiór pośród Hebanu”:

Postać ta zwróciła moją uwagę nie tylko egzotycznym herbem, lecz także przynależnością do tajemniczego bractwa zwanego Związkiem Jaszczurczym. Ta tajna i w założeniech bardzo szlachetna struktura z niewiadomych powodów dezaktywowała się w okolicach 1454 roku.

Bażyński brał także udział w założeniu Związku Pruskiego i przewodniczył jego Tajnej Radzie. Występował przeciw atakom legata papieskiego i wielkiego mistrza krzyżackiego w obronie "swego" Związku. Można powiedzieć, że człowiek ten był twarzą sił, które storpedowały polityczną misję Kapistrana polegającą na stworzeniu szerokiej kolacji antytureckiej.

10 lutego 1454 roku Kazimierz Jagiellończyk wziął ślub z Elżbietą Habsburżanką, a już dwa tygodnie później Bażyński stojąc na czele delegacji stanów pruskich przybył do Krakowa, aby prosić króla o inkorporację ziem państwa krzyżackiego. Tak na dobrą sprawę mleko rozlało się jeszcze przed królewskimi zaślubinami, bowiem powstanie przeciw Zakonowi Krzyżackiemu rozpoczęło się już 4 lutego. W tym dniu rozpoczął się atak na zamek krzyżacki w Toruniu, a 5 lutego 1454 r. Gdańszczanie zajęli Wielki Młyn i przygotowali artylerię oraz sprzęt szturmowy do ataku na krzyżacką twierdzę.

Nasza wikipedia twierdzi, że „tajna rada Związku Pruskiego rozważała zwrócenie się o pomoc i protekcję do króla Czech i Węgier, a miasta portowe skłonne były rozważyć poddanie się pod opiekę króla Danii. Przeważyło jednak zdanie członków byłego Związku Jaszczurczego, aby rozpocząć układy z Królestwem Polskim”.

Przyznacie, że pomysły tajnej rady były nieco odlotowe i moim zdaniem mające na celu wywarcie presji na Jagiellończyku. Świadczy o tym fakt, że już w dniu 5 grudnia 1453 roku w Wiedniu cesarz Fryderyk III Habsburg nie wysłuchawszy do końca skarg związkowców wydał wyrok potępiający Związek Pruski i nakazujący jego rozwiązanie, Cesarz nałożył na związek kary pieniężne, oraz wydał wyrok śmierci na 300 członków Związku. Ludzie ze Związku Jaszczurczego zwracając się ku Polsce wykazali się więc dużą pragmatyką i dbałością o los co najmniej kilkuset głów.

Tak oto Bażyński rozpoczął wojnę, która zniweczyła wysiłki papieża, cesarza i Kapistrana zmierzające do zawiązania wielkiej chrześcijańskiej koalicji antytureckiej.

Czy ten wielki zamęt mógł mieć związek z królewskimi negocjacjami z Żydami?

Nie, bo żaden znany mi historyk, takiej zależności się nie dogrzebał. Natomiast niektórzy z nich grzebią się w sprawach pozornie dużo mniej istotnych, ot takich chociażby jak Michalina Broda, która wydała nieosiągalną już książkę o lekarzach w państwie krzyżackim.

Na pocieszenie, w sieci można odnaleźć jej artykuł p.t. „Lekarze pochodzący spoza państwa zakonnego w Prusach w otoczeniu wielkich mistrzów krzyżackich w XIV i pierwszej połowie XV wieku”.

W nim z kolei możemy odszukać pewną zagmatwaną historię. Określam ją takim przymiotnikiem, bowiem konstruktorem akcji jest Jan Bażyński – wielki wróg Zakonu, członek dwóch wymierzonych w Krzyżaków organizacji, a także niedoszła zorganizowanego przez nich zamachu. Otóż okazuje się, że Nasz Jan-Hans współuczestniczył w organizacji podróży lekarza - Żyda Meyena do wielkiego mistrza zakonu Konrada von Erlichshausen w roku 1449:

„Należy bowiem zaznaczyć, że Konrad von Erlichshausen dowodnie zabiegał o lekarską pomoc Meyena na wyraźną prośbę Jan Bażyńskiego”. (s.27)

Ładne rzeczy – wielki mistrz zabiega o pomoc Żyda, ale tak naprawdę czyni to na sugestię największego wroga Zakonu – Jan Bażyńskiego!

To nie koniec zagadek - posłuchajmy jeszcze kolejnego fragmentu autorstwa p. Moniki, tym razem dotyczącego wcześniejszej wizyty Meyena z roku 1448:

"Spośród medyków pochodzenia obcego służących swoimi fachowymi poradami wielkim mistrzom warto również przywołać Żyda Meyena, który utrzymywał kontakty z Konradem von Erlichshausen. Nie ma wątpliwości, że specjalista ten wywodził się spoza zakonnego władztwa, gdyż mozaiści nie mogli osiedlać się w jego granicach. Wynikało to z polityki Krzyżaków: prowadząc działania o charakterze krucjatowym, nie tolerowali wyznawców innych religii w swoim państwie.

Ponadto pochodzenie Meyena jest poświadczone źródłowo. Zamieszkiwał on w sąsiedniej Polsce – w 1446 r. mieszkał w Poznaniu. (…). Zaopatrzony w ten list żelazny medyk mógł wjechać do państwa zakonnego i przebywać na jego terytorium do 14 lutego, czyli nieco ponad dwa miesiące, przy czym nie otrzymał zgody na prowadzenie badań lekarskich. Dlatego wydaje się, że wówczas Meyen jedynie przejeżdżał przez państwo zakonne, zmierzając z księstwa pomorskiego do rodzimego Poznania. Jednak, jak wynika z innych przekazów źródłowych traktujących o tym specjaliście, przed 17 VI 1448 r. Meyen zmienił miejsce zamieszkania. Tego dnia prokurator krzyżacki z Bytowa w piśmie do najwyższego dostojnika zakonu nadmienił o wykształconym Żydzie „Meigerze” osiadłym w Dybowie (Nowej Nieszawie). List ten jest istotny nie tylko ze względu na to, że precyzował ówczesne miejsce zamieszkania lekarza. Na jego postawie można również domniemywać o korzystaniu już w tym czasie z medycznej pomocy Meyena przez Konrada von Erlichshausen. W piśmie tym urzędnik krzyżacki z Bytowa informował mianowicie najwyższego dostojnika zakonu krzyżackiego, iż landwójt księstwa słupskiego Jarosław („Jerslaf ”) ekspediował rzeczonego lekarza wraz z rycerzem pomorskim Ludwikiem Massowem do stolicy państwa krzyżackiego. Autor pisma wyraził nadzieję, że okażą się oni pomocni wielkiemu mistrzowi. Chociaż prokurator krzyżacki nie wskazał, w jaki sposób mieliby się oni przysłużyć Konradowi von Erlichshausen, to w literaturze wysunięto przypuszczenie, że mogło chodzić o poradę medyczną”.

Ja tu pani Michalinie Brodzie życzliwie przerwę. Czuję, że ona doskonale zdaje sobie sprawę z tego jakie wygibasy odstawia, więc wszystko zwala na „przypuszczenia z literatury”. Oto żydowski medyk jedzie z listem żelaznym do wielkiego mistrza Zakonu, ale nie po to, aby leczyć, bo na to pozwolenia nie dostaje. Jedzie jak pijany w trupa, bo z Pomorza do Poznania ale przez Malbork, z biletem ważnym dwa miesiące, i ma się okazać „pomocny wielkiemu mistrzowi”, tyle że bez glejtu na leczenie, co literatura fachowa uznaje za przesłankę do zaliczenia tej misji jako medycznej. Drugą podróż lekarza aranżuje zaś nominalny wróg zakonu - Hans Bażyński.

Przepraszam, ale jak widzę takie naukowe farmazony, to mnie ponosi. Tym razem to poniesie mnie jak nigdy. Puszczam zatem wodze fantazji, a Wy się mocno trzymajcie foteli, z których w każdym momencie możecie się oczywiście katapultować.

Wyobraźmy sobie Żydów, którzy w krajach Europy Zachodniej tracą pozycję, przywileje i spotykają się z falą prześladowań. Kahały ślą ostrzegawcze listy i wzywają do największego stopnia mobilizacji. Oczy diaspory kierują się na wschód. Ich działania muszą wyprzedzić falę prześladowań, która za kilka lat dotrze aż na Śląsk. Ich oczy kierują się na Polskę. W 1447 roku pożar w Poznaniu i nieszczęśliwe „utlenienie” się przywilejów nadanych przez Kazimierza Wielkiego staje się pretekstem do rozpoczęcia negocjacji. Niestety te się przeciągają, a król Kazimierz Jagiellończyk odwleka decyzje. W 1448 roku z tegoż Poznania do stolicy Zakonu jadą dwaj posłańcy żydowscy zaopatrzeni w list żelazny. Nie jadą tam, aby leczyć, lecz po to by negocjować. Krzyżacy w edykcie wydanym jeszcze w 1310 r. postanowili, że Żydom, czarodziejom, czarnoksiężnikom i włóczęgom zakazuje się przebywania na terenie państwa zakonnego.

Krzyżacy mają już w tym czasie problemy ze Stanami Pruskimi, więc wysłańcy wiedzą jak rozgrywać tę partię. Tam gdzie wynegocjują lepsze warunki, tam trafią współbracia i pieniądze na ostateczną rozgrywkę między państwem zakonnym a Polską. Bażyński ze swym „genueńskim” herbem jest języczkiem u wagi – pójdzie za głosem tych, których negocjacje zabezpiecza.

W państwie krzyżackim sprawy także nabierają dynamiki. Z notki z niemieckiej Wikipedii wynika, że w 1448 roku Konrad von Erlichshausen doszedł do porozumienia z Polską (pokój w Rastenburgu). Niestety o tej ugodzie nie udało mi się uzyskać żadnych informacji (widocznie żaden polski historyk się jeszcze tematem nie zajął).

Ugodowa polityka Wielkiego Mistrza wobec Polski, zawęziła żydowskim negocjatorom pole manewru. Zresztą to konsyliacyjne nastawienie Zakonu urwało się wraz ze śmiercią Mistrza 7 listopada 1449 roku.

Jego miejsce zajął dużo bardziej konfrontacyjnie nastawiony bratanek Ludwig von Erlichshausen.

W związku raz na zawsze „usztywnionym” stanowiskiem Zakonu, jedyną nadzieją stał się polski król. Czy wielce nieprawdopodobnym jest, że żydowski przyjaciel króla (może bankier, a może lekarz) roztoczył przed młodym władcą możliwość pokonania odwiecznego wroga Polski i zagarnięcia portu pełnego bogactw - Gdańska (a niech tam! – nazwijmy go lokalnym Konstantynopolem). Kasa na wojnę z Zakonem za przywileje, tylko się pośpieszmy, bo przyjazd szalonego kaznodziei z Kapistranu, może we wszystkim przeszkodzić. Król przywileje podpisał i mimo perswazji Oleśnickiego i Kapistrana, trwał przy swym postanowieniu. Wybuchła wojna, którą na dobrą sprawę wywołali ludzie kierowani przez Bażyńskiego. Niestety po początkowych powodzeniach przyszła klęska pospolitego ruszenia pod Chojnicami. Niezadowolenie szlachty trzeba było ugasić nadaniem przywilejów i odebraniem tychże Żydom.

Wiszacy w powietrzu bunt poddanych, to jednak co innego, niż złość rozgoryczonych inwestorów, z którymi zawsze mógł ponegocjować królewski żydowski ulubieniec. Jakież to wielkie krzywdy wyrządzono diasporze:

„1. Żydzi mogą pożyczać jedynie na zastaw ręczny. (jedynie pod zastaw ruchomości)

2. Pożyczki Żydów na zastaw nieruchomości i skrypta dłużne są nieważne”.

3. Roszczenia Żydów przedawniają się po trzech latach.”

(Bałaban t.1, s. 52).

Rozgoryczonych inwestorów można było ułagodzić także nieco inaczej. Przewlekłość wojny sprawiła, że dwie strony prowadziły ją na astronomiczny kredyt. Krzyżacy, którzy tak bardzo wzbraniali się przed obecnością Żydów, magów i włóczęgów, nie mieli takich obiekcji wobec ewidentnych odstępców od prawdziwej wiary, czyli husytów. Poobsadzali nimi zamki, a ci swoje zaległości w żołdzie uczynili kartą przetargową i wystawiali kolejne twierdze krzyżackie na szalone licytacje. Jak wiemy z pierwszej części opowieści, husyci umieli poukładać swoje sprawy z diasporą, ale czy to miało jakikolwiek związek z negocjacjami o cenę zamków, albo o warunki kredytowe na ich wykup? Raczej nie, bowiem nie ma historyka, który by to choć zasugerował. Niuanse tych szalonych spekulacji są dla mojej prostej mózgownicy nie do ogarnięcia. Przeliczniki zaległego żołdu husyckiego nijak mi się nie zgadzają z ostateczną ceną wykupu, ale może ktoś z Was zaproponuje rozsądny wzór na wyliczenie tych roszczeń.

A tutaj jeszcze jeden zadziwiający fakt:

„W 1454, po przyłączeniu Gdańska do Polski, nastąpił napływ Żydów z Litwy i Korony. Kupcy żydowscy w Gdańsku obsługiwali handel zbożem polskiej szlachty, która znalazła w nich swoich faktorów i pośredników w transakcjach z niemieckim patrycjatem miasta”.

Podobne twierdzenia znajdziemy także u Ignacego Schipera w „Dziejach handlu żydowskiego na ziemiach polskich” (t. 1, s. 37).

 

Cóż mnie tak dziwi – jak to co, tu trwa wojna, a Żydzi ciągną do pogrążonych w konflikcie ale już polskich miast jak pszczoły do miodu. Nie straszne im wojenne działania. Mało tego „polska szlachta znajduje w nich swoich faktorów”, a „niemiecki patrycjat pośredników”. Czy Wam się w tym obrazku miłosiernej Hanzy i miłosiernego niemieckiego patrycjatu, wszystko zgadza? Jeśli nie, to pytajcie historyków. Może profesor Nowak ma wiarygodną teorię na ten temat…

My wróćmy do Kapistrana. Można rzec, że jego główna polityczna misja zakończyła się w Polsce klęską. Zdawał sobie sprawę, że w pogrążonej w wojnie Polsce nie znajdzie żadnego wsparcia dla antytureckiej krucjaty.

A kaznodzieja miał rację – już w 1456 roku imperium osmańskie ruszyło na podbój Europy. Pierwszym punktem złamania oporu chrześcijan miał się stać Belgrad. Oddajmy głos Babingerowi (PIW 1977):

„Dopiero gdy grzmot dział spod Belgradu doniósł się do Szegedynu, pośpieszyli baronowie ze swymi hufcami pod sztandary Jana Hunyadiego, w którym i tym razem pokładali wszyscy całą nadzieję. Poza tym nikt się na Zachodzie nie ruszył” (s.145)

Belgrad uchodził za stracony, papież Kalikst III wydał odpust zupełny dla jego obrońców, a wojska tureckie imponowały niezwykłym wręcz na owe czasy przygotowaniem kampanii – świetną aprowizacją, jakością sprzętu oblężniczego, ogromnymi kolubrynami i ilością amunicji.

„Hunyadi zebrał wprawdzie liczne, bo 60-tysięczne wojsko, ale to raczej tłum chłopów i ubogich mieszczan, którzy zbiegli się z różnych stron nie mając nic do stracenia, duchownych niższych święceń, braciszków klasztornych, mnichów bosych, członków różnych zakonów żebraczych, pustelników, żaków i awanturników wszelkiego autoramentu. W większości byli nie uzbrojeni, albo mieli tylko miecz, wielu jedynie kije, drągi lub proce. Nie widać było prawie wśród nich konnych. Nie brak było wszakże tej rzeszy odwagi, świętego zapału i żarliwości godnej krzyżowców, co w dużej mierze było zasługą płomiennych kazań Giovanniego di Capistrano, który przyłączył się do wyprawy…”. (Babinger, s.146)

Mało tego, że się przyłączył i prawił kazania. On tę bitwę i wojną wygrał. Jeśli chcecie się dowiedzieć ile może zdziałać jednostka, wobec bierności caego niemal świata, wobec świetnie zorganizowanego i liczniejszego wroga, to powinniście przeczytać książkę Fitzgeralda. Opis obrony Belgradu godny sienkiewiczowskiego opisu obrony Częstochowy. To dla nas także wspaniała lekcja tego, jak jedna niepozorna ale charyzmatyczna postać, może popsuć czyjeś ogromne i świetnie przygotowane plany.

Kto wie, czy dla diaspory nie była to lekcja, że tam, gdzie tylko można, należy w tryby społeczne montować bezpieczniki zwane "demokracją". Są one bowiem bardzo przydatne do redukowania napięć rodzących się z działań ludzi obdarzonych potężnymi charyzmatami.

A tu ponad stuletnia książka o siedemdziesięcioletnim kaznodziei o duszy wojownika.

https://allegrolokalnie.pl/oferta/sw-jan-kapistran-poznan-1916

 

 



tagi: żydzi  turcy  gdańsk  jan kapistran  kazimierz jagiellończyk  belgrad  jan bażyński  nadworni lekarze 

betacool
14 marca 2021 01:14
45     1905    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Mathias92 @betacool
14 marca 2021 10:38

Super notatka, szacunek. U mnie w Sandomierzu mniej więcej od czasów panowania Kazimierza IV Jagiellończyka, sandomierscy Żydzi za zgodę na budowę ceglanej synagogi, składali kapitule katedry sandomierskiej coroczne daniny w takich luksusowych towarach jak cukier, pieprz i inne orientalne towary. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Mathias92 14 marca 2021 10:38
14 marca 2021 11:46

Dziękuję za dobr słowo. Muszę przyzać, że ja także otwieram nieznane sobie karty dotyczące stron rodzinnych. Rastenburg  - miasto zawarcia pokoju, o którym nikt z Polaków chyba nic nie wie, to Kętrzyn , a "usztywniony" Wielki Mistrz " 20 lutego 1444 będąc w Szestnie odnowił prawa miejskie dla Ządzborka – Mrągowa"

W Szestnie są pochowani moi dziadkowie ze strony mamy, a w Mrągowie ze strony taty.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
14 marca 2021 11:55

Polski historyk Romuald Hube w 1878 r. opublikował krótką rozprawę pt. „Przywilej żydowski Bolesława i jego potwierdzenia”, w której dowodził, że przywilej ten jest falsyfikatem, sporządzonym przez żydów a podsuniętym Kazimierzowi Jagiellończykowi zamiast oryginału, który się spalił w Poznaniu podczas pożaru w r. 1447. Spośród dwu wersji tego przywileju, według Hubego tylko pierwsza, krótsza jest prawdziwa. Druga jest falsyfikatem. „Dowodem fałszerstwa jest zarówno budowa dokumentu (niezgodna ze znanymi tego typu aktami), jak i jego treść, sprzeczna z innymi prawami dotyczącymi Żydów, w tym ze statutem Warckim z 1423 roku. W wersji krótszej, oryginalnej, w paragrafie 25. znajduje się wyraźny zakaz pożyczania pieniędzy pod zastaw nieruchomości. Tymczasem w wersji rozszerzonej nie dość, że tego zakazu nie ma, to jeszcze kilka paragrafów określa, jak Żydzi, przy pomocy władzy państwowej (wojewodów i starostów) mogą przejąć zastawioną nieruchomość, nawet w przypadku śmierci dłużnika i pozostawieniu w majątku nieletnich dzieci. (…) Z wnioskami Hubego nikt nie podjął polemiki merytorycznej.” (Jolanta Gancarz, „Raj zaplanowany, czyli jak Polska stawała się Paradisus Judeorum”, Szkoła Nawigatorów, nr 4, wrzesień 2014, str. 61-70)

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 14 marca 2021 11:55
14 marca 2021 12:02

Dzięki za cenne uzupełnienie lakoniczności Bałabana. Zaraz sobie zerknę do Nawigatora.

Gdyby wyjaśnił sprawę "jak należy" to diasporze należałoby się dużo mniej słusznego gniewu na polską nietolerancję.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool 14 marca 2021 12:02
14 marca 2021 12:35

Dlatego, jeśli dobrze rozumiem ostatnie zdanie, Błaban nie chciał sobie i współbraciom "wiązać rąk" zbyt daleko idącymi wnioskami. To tak jak z historią Hamana. Fragment o rzezi Persów dokonanej przez Żydów lektor w synagodze czyta po cichu, po wielkiemu cichu.  

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
14 marca 2021 13:06

A taki von Beysen był cięty na Maurów. W końcu ten czarnoskóry w jego herbie to niby Maur którego miał pokonać w Portugalii.

Z angielskiej wiki: "von Baysen początkowo był zatrudniony przez Krzyżaków i ich wielkich mistrzów, m.in. Konrada von Erlichshausena i Ludwika von Erlichshausena. Był jednym z rodzimych świeckich współpracowników zakonu.

W służbie wielkich mistrzów von Baysen w latach 1419-1422 wyjeżdżał z misjami dyplomatycznymi do Anglii, Danii i Portugalii. Według legendy został pasowany na rycerza przez króla Portugalii za służbę wojskową przeciwko Maurom w czasie rekonkwisty, co znalazło odzwierciedlenie w modyfikacji herbu jego rodziny. Po rezygnacji Michaela Küchmeistera z funkcji głowy zakonu, Bażyński również zakończył służbę wobec zakonu. Był również jednym z ambasadorów wielkiego mistrza Paula von Rusdorfa, który mianował go członkiem tajnej rady."

Ale jeśli spojrzymy na szczegóły tej rekonkwisty to okaże się że Hans von Kloss-Baysen dokonał swoich "bohaterskich czynów" kilka lat po najważnieszej bitwie przełomowej czyli zdobyciu Ceuty albowiem: "Rankiem 21 sierpnia 1415 r. Jan I Portugalski poprowadził swoich synów i zgromadzone przez nich siły do niespodziewanego szturmu na Ceutę, lądując na Playa San Amaro. Sama bitwa odbyła niemal bez rozlewu krwi, ponieważ 45 000 ludzi, którzy przybyli na 200 portugalskich statkach, zaskoczyło obrońców Ceuty. Do zmroku miasto zostało zdobyte. Rankiem 22 sierpnia Ceuta była w rękach portugalskich."

Zatem Hans von musiał mocno zabiegać o ten sparing z Maurem. A w zasadzie nasuwa się wniosek, że tak naprawdę jego "bohaterstwo" zabłysło na polu dympolmacji, którą tak sprawnie posługiwał się w służbie krzyżackiej i po porzuceniu jej. 

Jest jeszcze kilka szczegółów związanych z Ceutą, bo to było miasto handlowe, wielki rynek, który opustoszał przed jego zdobyciem. Tak iż najcenniejsze okazały się mapy nawigacyjne zdobyte na Muzułmanach. Rok 1492 pokaże że rzeczywiście były cenne. 

No i "tępienie" Maurów na półwyspie iberyjskim przez Hansa nie stało w sprzeczności z układami tureckimi, bo Portugalczycy tępili Berberów, dynastię Marynidów, kalifat marokański i emiraty Granady. Co Osmanom było na rękę.

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
14 marca 2021 13:12

"Przeliczniki zaległego żołdu husyckiego nijak mi się nie zgadzają z ostateczną ceną wykupu, ale może ktoś z Was zaproponuje rozsądny wzór na wyliczenie tych roszczeń."

Być może to tak jak z Ceutą. Husyci jak Portugalczycy dostali obietnice udziałów w handlu gdańskim. Portugalczykom z Ceutą nie wyszło, bo karawany docierały po jej zdobyciu tylko do Tangeru. Husytom też nie wyszło, bo Zygmunt Luksemburski mocno pracował nad rozwaleniem ich od wewnątrz, zapewne z pomocą starozakonnych negocjatorów, co dało się już zauważyć w buntach najmników w twierdzach krzyżackich tłumionych przez innych najemników, którzy prawdopodobnie zostali bardziej wtajemniczeni w możliwe zyski gdańskie. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Magazynier 14 marca 2021 13:12
14 marca 2021 13:12

Ale to tylko hipoteza robocza. Może ktoś ma lepszy algorytm?

zaloguj się by móc komentować

Szarru-kin @betacool
14 marca 2021 14:26

Tylko króciótko w sprawie wpisu o Św. Jan Kapistran cz.2 w powiązaniu z notaką Coryllusa o Jakubie z Gaety. Podczas szukania informacji o sułtanie Mehmecie Zdobywcy i jego lekarzu Yaqub Pasha or Jacopo of Gaeta natrafiłem na coś takiego https://pl.pinterest.com/pin/695665473663626567/  "Sultan Mehmed the Conqueror and his Jewish physician Yaqub Pasha or Jacopo of Gaeta (b. around 1430) I do think they were really romantic lovers. “ “He also found favour in the eyes of the king’s son, called Sultan Mehmed. His soul was bound to him..." Oczywiście nie mam pojęcia czy to może być prawda, ale wynikałoby z tego, że szanowny sułtan był pederastą a pan Jakub jego kochankiem. Gdyby tak było w istocie mógłby być to kolejny ważki argument za odmową otrucia sułtana. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Szarru-kin 14 marca 2021 14:26
14 marca 2021 15:41

Tak chyba odczytano twórczoć poetycką Mehmeda.

Nie jestem pewien czy to oryginał, ale nawet jak się włączy automatycznego tłumacza, to treść jest dośc brawurowa.

https://fatihfrumos.tumblr.com/post/161347779544

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 14 marca 2021 13:06
14 marca 2021 15:43

Też mi się wydaje, że w owym czasie w Portugalii Maurów było dużo mniej niż członków diaspory.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 14 marca 2021 13:06
14 marca 2021 15:48

A propos herbu to jeszcze coś takiego znalazłem:

wiewiórka zwykle rozłupująca orzech (symbolizuje rozgryzanie twardych orzechów wiedzy)

https://encyklopedia.interia.pl/kultura-sztuka/malarstwo-obce/news-zydowska-sztuka,nId,2004486


 

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 14 marca 2021 13:12
14 marca 2021 15:56

Czytając jak te twierdze przechodziły z rąk do rąk i za jakie wielokrotności rocznych wpływów do skarbu królewskiego, to w ogóle dziw, że kruszców w całym kraju nie zabrakło. Negocjatorzy także musieli być w cenie i pomykać przez całe Prusy.

W końcu Krzyżakom sporo zostało. Taki destabilizator w regionie to zawsze złoty polityczny interes i wspaniała karta przetargowa dla Gdańska.

zaloguj się by móc komentować


saturn-9 @betacool
14 marca 2021 16:14

medyk mógł wjechać do państwa zakonnego i przebywać na jego terytorium do 14 lutego, czyli nieco ponad dwa miesiące, ...

 

odnośnie wygibasów i 'naukowych farmazonów' należy dorzucić konieczny dezyderat badawczy odnośnie rozważań o ociepleniu klimatycznym w XV wieku, które umożliwiło podróż od jednej oberży do drugiej  [a może mimo wszystko jak u Celina  D'un château l'autre (?)] bowiem list żelazny i ekspedycja (zbrojna? „Jerslaf'a”) otwiera gościnne serca tubylcom dla 'obcych' z gościńca na przetartym zimowym szlaku z Pomorza via Malbork (?) do Poznania. Z tym okresem opowieści o latających dywanach są mi nieznane.

 

Ramki czasowe "nieco ponad dwa miesiące" to z grubsza rzecz biorąc od 14.12. do. 14.2. kalendarza juliańskiego. Rozczuliłem się co niemiara bowiem już w Biblii stoi: 'Na początku było słowo...'.  

Antykwariusze w  wieku XIX to jednak dowcipnisie z klasą. Luty skuje buty powiada lud ale w tamte czasy kuto znaczy knuto spiski za i przeciw. Np. data 24.2.1397 gdy Związek Jaszczurczy został zawiązany palce lizać HGDH purim fest.  Jaka 'proteza' taka 'teza robocza'...

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 14 marca 2021 13:06
14 marca 2021 16:44

A tu Gdańszczanie tłumaczą, dlaczego Bażyński znienawidził Krzyżaków:

Kto wie, może nadal pozostawałby wierny linii ojca, będąc szczerym wasalem Krzyżaków, gdyby nie jeden "drobny" fakt. Gdy Jan Bażyński przebywał w poselstwie do Anglii i Hiszpanii, opiekę nad jego ówczesną narzeczoną obiecał sprawować Wielki Mistrz. Kiedy jednak Jan wrócił, okazało się, że mistrz wydał ją za innego rycerza...

Trzeba było kolejnych dziewięciu lat, żeby Jan znalazł sobie nową miłość. Nic więc dziwnego, że znienawidził Krzyżaków.

https://historia.trojmiasto.pl/Z-afrykanskiej-Ceuty-do-polskiego-Gdanska-n52587.html
 

A ci naiwni Wielcy Mistrzowie dogadywali się z nim, żeby im medyków podsyłał. Prawdziwy Hans Kloss...

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool 14 marca 2021 16:12
14 marca 2021 16:50

Doborowe towarzycho. Brakuje tylko małpy. A rzecz dzieje się na pniu, pod starym germańskim dębem. 

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @Magazynier 14 marca 2021 16:50
14 marca 2021 17:36

Hola, hola jest i małpa:

24 lutego 1397 = Fri, 24 February 1397 = 19th of Adar I, 5157

  • Litera kof כ – Nazwa ta oznacza małpę, symbol śmiechu i radości miesiąca adar...

za docent.pl

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @betacool 14 marca 2021 12:02
15 marca 2021 10:33

Poczytaj co o rycerzach pisze niejaki Piwowarczyk, największy w kraju spcejalista od tych sprawi i wielki popularyzator kultury rycerskiej. Jest jeszcze lepszy niż Komuda. Oni chyba specjalnie szukają osób z deficytami, a potem organizują im jakieś zajęcia warsztatowe z pisania. Nie można uwierzyć, że ktoś może to robić serio.

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 15 marca 2021 10:33
15 marca 2021 11:06

Założę się, że o Janie Kapistranie, żaden z nich nawet nie wspomni. Siedemdziesiącieloetni mnich potrafiący skupić wokół siebie ludzi wierzących w sprawę i obronić Europę, to przecież żaden rycerz.

zaloguj się by móc komentować


betacool @betacool
15 marca 2021 12:53

Kadyny - miejscowość związana z Bażyńskimi stała się potem miejscem letniej rezydencji cesarza. Jest tam do dziś taki poryk. Chyba dość interesujący, ale Pioter by musiał objasnić skąd ten herb:

źródło: https://2.bp.blogspot.com/r7wT2fTyFguzzVH6wCVb7BtNZnFCXj8-nTT8BZMLQUTB=w1107-h731

 

zaloguj się by móc komentować

smieciu @betacool 14 marca 2021 16:12
15 marca 2021 18:53

Czyj to obraz? Malarz był chyba zdrowym schizolem ;)

A poza tym mam takie pytanie. Czy Fryderyk III rzeczywiście wspierał Zakon poza werbalnymi obietnicami? Bo trochę ta wojna wygląda na ustawkę. Koncepcja tego typu zakonu znalazła swój kres a i udało się ładną kasę wycisnąć za różne boczne zamki podczas gdy tak naprawdę chodziło tylko o udrożnienie Wisły. Ciekawe że na angielskiej wiki o Hanzie mamy takie zdanie (odnoszące się jakby do Wojny Trzynastoletniej) : Poland in turn was heavily supported by the Holy Roman Empire through family connections and by military assistance under the Habsburgs. Trochę jakby wbrew znanej informacji dowiadujemy się że Polska była mocno wspierana przez Habsburgów. A poźniej że usunięcie Zakonu było bardzo na rękę Hanzie. W sumie jest w tym logika. Jeśliby Zakon pozostał to zyski z kontroli Wisły szłyby na już nikomu niepotrzebne potrzeby Zakonu. A tak trafiły gdzie indziej aczkolwiek ciekawe gdzie.

Jeśli przyjmiemy koncepcję że likwidacja Zakonu była wewnętrznym przedsięwzięciem Habsburskim (patronowali przecież Zakonowi?) to przecież musieli mieć z góry pomysł na zagospodarowanie dolnej Wisły i czerpanie z niej zysków. Mimo że nominalnie był to teren Polski. A jeśli czerpali zyski to też nimi dysponowali.

Bażyńskiego plecy byłyby też wtedy zupełnie naturalne: hanzeatycko-habsburskie. Pewne plecy sprawiające że łatwo znalazł miejsce w Radzie Zakonu a i potem bezkarnie sobie poczynał przy jego likwidacji.

Oczywiście można pewnie wysnuć i inne teorie ale jeśli Fryderyk rzeczywiście był raczej bierny i raczej żył dobrze z Kazimierzem to taka wewnętrzna rozgrywka wydaje się mieć poparcie. Zakon zlikwidowali ale nie tylko kasę za to dostali ale jeszcze potem rozkręcili handel polskim zbożem, matką bałtyckiego handlu jak podobno gadali w Amsterdamie.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @betacool 15 marca 2021 12:53
15 marca 2021 19:57

Może stąd?

A na poważnie - wąż to symbol Mediolanu. A tu są aż trzy

zaloguj się by móc komentować


betacool @smieciu 15 marca 2021 18:53
15 marca 2021 23:36

Po pierwsze to nie była likwidacja Zakonu. Ten destabilizator regionalny został i miał się całkiem dobrze. Dziś przeczytałem u Feliksa Koniecznego, że narady, czy iść nad Morze Czarne,  czy nad Bałtyk trwały na dworze Kazimierza 15 dni. Wybrali Bałtyk, Oleśnicki i Kapistran optowali za innym kierunkiem.

Cesarstwo było zainteresowane w tym konkretnym momencie koalicją antyturecką.

Wojna kosztowała Polskę podobno milion sztuk złota, czyli jedenastokrotność rocznych wpływów do skarbu. Podobno nikt w Europie do tej pory nie prowadził tak kosztownej wojny. Kościoły i klasztory zostały wyczyszczenie z kruszczów na prowadzenie wojny. Stąd chyba te zgryźliwości Graetza, że duchowieństwo nie znosiło króla.

My lubimy proste definicje - Hanza,  Genua, Wenecja,  a Braudel pisząc o cywilizacji żydowskiej porównuje ją do drobnych kropli oliwy pływających na wodzie. Ruchliwe nie przynależące do państw, krain i trudne do wyłowienia.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool 15 marca 2021 23:20
16 marca 2021 00:16

Taki coś jeszcze znalazłem. O " królewskości" tego wężyk opowiada pkt. 1

https://www.chabad.org/library/article_cdo/aid/137084/jewish/Lamed.htm

zaloguj się by móc komentować

Pioter @betacool 15 marca 2021 23:20
16 marca 2021 04:07

Możliwe. Tym bardziej, że nie mam pojęcia, skąd wziął się smok (wąż) w herbie Sforzów.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @betacool
16 marca 2021 13:10

Mam ciekawą hipotezę na rozwiązanie tego rebusa...ale poczekam na cz. 4 i wtedy napiszę obszerniejszy komentarz....mogę tylko zdradzić, że w tej hipotezie wojna trzynastoletnia jest niczym innym jak odciągnięciem uwagi....takim samym, jak ten opisany w BJN historie amerykańskie, a dokonanym przez włoskich "odkrywców" drogi do Indii...przez Atlantyk...

Wniosek z tej hipotezy będzie taki że Kazimierz Jagiellończyk to najgorszy król w naszej historii....bo przegrał wszystko co dostał od Opatrzności (a nikt nie dostał tyle co on). A Zbigniew Oleśnicki to geniusz i jak to bywa z geniuszami został odstawiony na boczny tor i zlekceważony (czytaj: celowo zneutralizowany).

zaloguj się by móc komentować

betacool @OjciecDyrektor 16 marca 2021 13:10
16 marca 2021 13:44

Nie postawiłem znaczków "cdn". Te trzy części chyba wielką poczytnością się nie cieszyły. Może to szersza tendencja, bo zauważyłem, że gdy jakiś święty pojawia się w tytule, to ilość wejść spada.

Ale chętnie przeczytałbym czyjąś notkę. Taki suplement byłaby czysta radość.

Z bardziej ogólnych spostrzeżeń mogę poczynić to jedno, że gdy jakikolwiek organizm państwowy był bliski spięcia dwóch mórz - Bałtyku i Czarnego, to zaczynał mieć kolosalne problemy.

Jako ciekawe zadanie na przyszłość widziałbym uważniejsze spojrzenie na Hanzę. Może kiedyś...

Teraz zrobię narracyjny zwrot ale będzie w nim coś z wodzenia palcem po kuli ziemskiej.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @betacool 16 marca 2021 13:44
16 marca 2021 15:06

Ok. Więc teraz napisze. Teza jest taka.

 

Siły, które postanowiły wskrzesić to umiersjące truchło - jakim było państwo tureckie po najeździe Timura - były solidnie wystraszone soujeszem Węgry-Polska (plus papież i Aragonia). Bitwa pod Warna (tzn. cała ta opreacja, łącznie z przerutem wojsk tureckich) w 1444 to był swego rodzaju cud, który nie tule pigrzebał Węgry ile uratował Osmanów. Ale ryzyko, że atak kolejny na Osmanów się powiedzie i utracone zostaną nie tylko środki już zainwestowane ale i przyszłe zyski, było powažne. 

Dlatego zaraz po upadku Konstantynopola zrobiono akcję, która miała uniemożliwić powtórną ewentualną unię Węgier i Polski, a przynajmniej takie osłabienie Polski, aby była niezdolna do skutecznej pomocy Węgrom (gdyby jakimś sposobem do unii jednak doszło - pamiętać trzeba że po Warnie koronę Węgiet przejęli znowu Niemcy - Władysław Pogrobowiec, syn Albrechta II cesarza). 

Postanowiły więc te siły pro-osmańskie skierować uwagę Kazimierza Jagiellończyka na północ. W tym roztoczono całą gamę miraży, fatamorgan nad projektem wojny z Zakonem. W tym celu powołały te siły Związek Pruski i uruchomiły kredyt na wojnę.

Ta wojna, proszę zwrócić uwagę, nie dość że zaczęła się dziwnie, nie dość że trwała 13 lat, to jeszcze dziwniej się zakończyła. 

Wojna zwczęĺa się od klęsk..klęska za klęską. Dlaczego? Historycy piszą "bo szlachta nie chciała walczyć, że chciała pieniędzy i przywilejów" i itp. same najgorsze epitety pod jej adresem. Moim zdaniem szlachta była po prostu bardziej spostrzegawcza (albo Zbigniew Oleśnicki ją oświecił w poufnych rozmowach) i zrozumiała, że korzyści z ewentuslnego przyłàczenia ziem Zakonu nie będzie żadnych albo zyski będą znikome wobec strat, jakie Polska poniesie angsżując się w tę wojnę. 

Bo jaki skutek był tej wojny? Entuzjaści piszą, że uzyskaliśmy dostęp do m9rza, do handlu bałtyckiego i w ogóle że przyłączyliśmy dobrze zagospidarowane ziemie. Naprawdę? Zyski z handlu czerpali kupcy niemieccy, a potem jeszcze angielscy i holenderscy. Lojalność Gdańska była zerowa, tzn. byli tylko wtedy lojalni (tylko wtedy współpracowali), gdy zagrażali im Duńczycy lub Szwedzi. Gdańsk był tak naprawdę obszarem eksterytorialnym

, a samo województwo było oddane przez 150 lat w ręce jednej rodziny (o czym Gospodarz wspominał) i stan by taki trwał pewnie dalej, gdyby nie Szwedzi. Tak więc władza Polski nad przyłączonymi ziemiami była de facto zarządrm powierniczym i niczym więcej. I podejrzewam, że od samego początku tak miało właśnie być.  

Ktoś powie, że jednak dzięki tej wojnie i odzyskaniu Gdańska mogła szlachta i w ogóle Polska prowadzić zyskowny handrl m.in. zbożem.  A zdadam pytanie? A gdyby Gdańsk nie był polski, to co? Nie moglibyśmy prowadzić zyskownego handlu? Przez Gdańsk były wysyłame polskie produkty ZAKONTRAKTOWANE przez angielskich i holenderskich kupców i gdyby niemieckie mieszczaństwo Gdańska i w ogóle Zakon stwarzali jakieś problemy, to ci angielscy i holenderscy kupcy po swojemu wytłumaczyliby Niemcom, że się pomylili. W ostateczności handel mógły pójść do portów czarnomorskich (o skali tego gigantycznego  handlu Gospodarz też pisał w III tomie BJN historie polskie). A wykopanie kanałów łączących dorzecze Wisły z dorzeczem Dniestru i Dniepru nie byłoby trudne dla zainteresowanych i kontrolująvych handrl czarnomorski. 

Tak więc korzyści zarówno polityczne jwk i gospodarcze były słabe, żeby nie powiedzieć żadne...zwłaszcza jak się zestawi ze stratwmi, jakie ponieśliśmy w konsekwencji tej wojny. A straty te były celem pierwszorzędnym, tych co nas wkręcili w tę wojnę.

I tu należy wymienić  na pierwszym miejscu utratę zwierzchności lennej nad Mołdawią. Ktoś się może zaśmiać z tego powodu...co tam za porównanie jakaś Mołdawia a Pomorze. Otórz uważam że utrata Mołdawii to nasza największa katastrofa od czasów rozbicia dzielnicowego aż do czasu wojny z Chmielnickim. Gospodarz już kiedyś wspominał w jednym z filmików/podcastów, że w Mołdawii istnieje taka niewidoczna w terenie linia, po przekroczeniu której wojska idące na południe zaczynają mieć dziwne ale dramatycznie poważne problemy. Tak było z armią Żółkiewskiego w 1620 i tak było z samym carem Piotrem I (p. Gabriel powiedział nawet, że ocalenie głowy przez Piotra I było wtrdy jeszcze większym cudem niż cud domu branderburskiego).

Tak więc Mołdawia była niesłychanie ważna politycznie i gospodarczo - porty Kiia i Białogrod. 

Kiedy doszło do utraty Mołdawii? Atlas historyczny Demartu podaje kilja dat: 1462, 1478 i 1487 (na różnych mapach) Trochę to dziwne - taka niespójności. Ale ta pierwsza data to akurat czas trwania wojny 13-letniej. Z komunistyczego nrd-owdkiego atlasu wyczytać można jeszcze datę 1455 jako datę złożenia hołdu lennego Osmanom. I to jest moim zdaniem właściwa data. Rok raptem po rozpoczęciu 13-letniej wojny Osman zagarnia kontrolę nad Mołdawią i nad jej portami. Polska nic zrobić nie może, nie potrafi, bo ma otwarty front na północy. 

Możn było się rogadać z Maciejem Korwinem. Ale tu....co za pech....akurst Rakuszanka nie pozwala na powstanie unii polsko-węgierskiej poprzez małżeństwo córki Jadwigii z Maciejem. Do tego wybucha "bezsensowny" konflikt zbrojny pomiędzy Polską a Węgrami. A Osman się umacnia na wybrzeżu M. Czarnego. 

I jeszcze obsadzenie tronu Czech w 1471 przez Władysława Jagiellończyka to nic innego jak podsycanie konfliktu Węgry-Polska przez owr pro-osmańskie siły. Aby tylko Macirj Korwin nie przejął Czech i nie stał siè na tyle potężny, że żaden Habsburg nie zdołałby go nie tylko pokonać ale, aby w końcu nie przekonał swą siłą Polaków/Litwinów do unii i ruszrnia na Turków razem.

Święty Jan Kapistran jawi się więc w tej monej hipotezie jako osoba, którą Habsburgowie i siły pro-osmańskie chcieli wykorzystać i zmanipulować dla swoich interesów (to nieszczęsne popieranie małżeństwa z Rakuszanką).

 

Sorki za tak długi komentarz....właściwie to powinienem zrobić z tego osobną notkę, ale brak mi czasu na głębszą analizę materiału. Stąd tak po łebku. 

 

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @OjciecDyrektor 16 marca 2021 15:06
16 marca 2021 17:11

Świetna notka by z tego wyszła. 

Dodam tyle, że jeśli król Kazimierz rozpoczynał wojnę jako młodzik,  to jako dojrzały facet powinien ją dojrzale zakończyć, czyli uczynić wszystko, by przyłączyć państwo krzyżackiego. Gdzie się wtedy podział Związek Pruski i jaszczurkowcy? Ano się gdzieś zagubili.

Szlachta na początku wojny ewidentnie nie chciała umierać za przywileje dla Gdańska, a one były chyba diaspory tyle samo warte co przewileje w całym królestwie. Takie zarządzanie lejkiem z szerokim wlewem i wąskim wpływem. 

Kapistran wierzył w antyturecki sojusz państw chrześcijańskich. Chyba ostatni apostoł średniowiecznego chrześcijańskiego uniwersum. 

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool 16 marca 2021 17:11
16 marca 2021 17:20

Wąskim wypływem oczywiście. 

zaloguj się by móc komentować

smieciu @betacool
16 marca 2021 19:08

Tak Zakon oczywiście nie został całkiem zlikwidowany. Myślę że to co napisał OjciecDyrektor pokrywa się z tym co ja napisałem. Ta wojna nie przyniosła rzeczywistych zmian ale formalne. Pomorze i tak było kontrolowane przez tych samych niemal ludzi. Nic się nie zmieniło poza tym że zbędni i przede wszystkim przestarzali oraz przecież kosztowni zakonnicy odeszli.

Dalsze poczynania Kazimierza wyraźnie pokazują że Habsburgowie mieli na niego na tyle duży wpływ że nie musieli się obawiać formalnego oddania części ziem Zakonu na rzecz Polski. Hanza ze strony Polaków chyba nigdy nie była zagrożona.

Bardzo ciekawe są uwagi OjcaDyrektora o wskrzeszeniu państwa Osmanów. Chyba faktycznie należy założyć czyjąś poważną myśl i wiedzę zważywszy jak specyficznie Turcy zostali zorganizowani o czym ostatnio była mowa w paru tekstach. Tak byli ciekawie zorgznizowani że mieli w tym państwie niewiele do powiedzenia! Czyli trochę analogiczny układ jak opisywany tutaj ostatnio w Szwecji. Cały system społeczny i religijny, przemyślana organizacja, której ostatecznym celem było dostarczanie militarnej siły.

Tylko na rzecz kogo?

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @betacool 16 marca 2021 17:20
16 marca 2021 20:58

To ja ten temat odstępuję komuś kto ma więcej czasu.....marzy mi się dopisnie trzeciego tomu BJN historie polskie....:), który uzupełniłby wspólne dzieje Polski, Litwy i Węgier od czasów Jadwigii i Jagiełły aż do tej nieszczęsnej wojny 13-letniej. Byłaby to wspaniała trylogia (trzeci tom kończy się na Stefanie Batorym) dziejów Węgrów,Polaków i Litwinów/Rusinów (Jagiellonowie posługiwali się na dworze dokumentami spisywanymi w języku białoruskim).

 

Nie tracę nadziei...w każdym razie podałem pewien - mam nadzieję interesujący - trop.

 

I tak na koniec: Maciej Korwin musiał najpierw rozpraeić się z Niemcami/Habsburgami, aby myśleć o skutecznym powstrzymaniu/pokonaniu Turków. Gdyby najpierw ruszył na Turków Habsy rzuciliby się na niego z tyłu (casus Jiskry jest tu pouczający). Dlatego zdobył Austrię aż po Linz, Śląsk, Morawy i czekał aż Jerzy z Podiebradów wyzionie ducha....gdyby jeszcze udusił Rakuszankę....ehhh...szkoda....

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @betacool
16 marca 2021 21:32

Ja to wydrukuję. 

Dla siebie.

 

P.S.

Szkoda, że nie mam maszyny do pisania - mechanicznej.

Dziękuję !

zaloguj się by móc komentować

betacool @smieciu 16 marca 2021 19:08
16 marca 2021 21:54

Te kwestie dotyczące państw grabieżczych są bardzo ciekawe. Czekam jeszcze na kilka książek. Może mi coś ciekawego na ten temat jeszcze wpadnie.

A niedawno dostałem to:

Znajdziesz o chwalebnej rewolucji tyle ciekawych detali i to z przypisami, że moje notki o tym, to muśnięcia pisklęcym puszkiem. Mocno tu co prawda ten cyrkiel jest uwypuklony, ale wiele podanych faktów z butów wyrywa. 

 

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @OjciecDyrektor 16 marca 2021 20:58
16 marca 2021 21:58

Matkę królów ... to nie po chrześcijańsku.

A te drugiebi trzecie polskie baśnie to moje ulubione. Bez nich to by mnie tu nie było.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @MarekBielany 16 marca 2021 21:32
16 marca 2021 22:03

Przyznam, że ja czasami drukuję wpisy, które kojarzą mi się mocno z jakąś książką, a potem pakuję  je do tych książek.

Ale maszyna do pisania, to już nie dla mnie.

W każdym razie dziękuję.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @betacool 16 marca 2021 22:03
16 marca 2021 22:07

Ta maszyna to dla mnie. Lepiej się utrwala. Czuć w palcach.

Do zobaczenia !

zaloguj się by móc komentować

betacool @MarekBielany 16 marca 2021 22:07
16 marca 2021 22:12

Ci, którym udało się nabyć książkę, to wiedzą, że wpisy wędrują razem z nimi. Ot taki sposób na zaistnienie w wartościowych bibliotekach, bez konieczności pisania książek.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @betacool
17 marca 2021 22:14

To jest surfowanie.

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @betacool
19 marca 2021 23:29

San Juan Capistrano w CA.

Jak operator jest, to obróci kamerę i o godzinie 20:00 + 00:01:30 (czasu Wawa) będzie słychać dzwony na Anioł Pański (t.j. 12:01:30 PT)

San Juan Capistrano

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @betacool
20 marca 2021 22:56

Jakie to podobne.

Przepraszamy Za Usterki.

 

P.S.

To jest za dużo szybsze ?!

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować