-

betacool

Rosną diabły na wierzb szczycie...

Makulektura

Giuseppe Arcimboldo, Cztery elementy (1566)

 

Kazimierz Bartoszewicz, Szkice i portrety literackie, tom 1, Gebethner i Wolf, Kraków 1930, s.300

 

Większość z nas z racji wieku, który mierzony liczbą lat przekracza już porządnie procentowość mocnych wódek, pamięta zapewne strasznie już leciwy i prawie całkowicie z dzisiejszej perspektywy pozbawiony humoru program autorstwa Marcina Wolskiego „Polskie zoo”. Domyślam się, że większość z nas pamięta, kogo w tej satyrze symbolizował lew i chomiki, ale nie sądzę, by bez odpowiedniego klucza przypomniał sobie kto stał za szakalem, nosorożcem, szczurem, pingwinem, czy mysikrólikiem. Taki klucz na szczęście lub też nieszczęście, istnieje. Szczęście – bo dzięki łatwo odnajdywalnemu wytrychowi nie musimy się nad rozszyfrowaniem postaci specjalnie głowić, a nieszczęściem (przynajmniej dla niektórych z osób obsadzonych w tej szopce) jest to, że prawie nikt już o takich politycznych tuzach jak Piotr Kołodziejczyk, Ewa Spychalska, Józef Antall, czy Wiesława Ziółkowska nie pamięta. Zapomnieliśmy też zapewne o tym, że jedną z niewielu osób, która występowała w zoo nie pod postacią zwierzęcia, był Jan Maria Rokita. Ja go tu wspominam tylko ze względów formalnych, bowiem wzmianka o nim, sprawi, że ten tekst zamknie się piękną klamrą. Rokita był w tej menażerii przedstawiany jako diabeł...

Wystarczyło ćwierćwiecze, by ta satyra polityczna nieodwołalnie przestała nas śmieszyć, a zwierzęce aluzje związane z konkretnymi postaciami stały się zupełnie nieczytelne. Przed taką samą interpretacyjną ścianą w obliczu innego historyczno-literackiego, dzieła stanął Kazimierz Bartoszewicz. Babińskie akta go nie śmieszyły, a symbole, osoby, aluzje i polityczne konteksty były prawie zatarte. Większość z notek rejestru jego zdaniem wyglądało na zwykłe "plecenie trzy po trzy i tego co ślina na język przyniosła". Próbował on odtwarzać losy bohaterów kolejnych wpisów, sytuować ich w historycznej czasoprzestrzeni, ale żadnego porządnego klucza do rozszyfrowania treści notek nie znalazł. Babiński rejestr pełen jest opowieści o zwierzętach, niepokojących zdarzeniach i tajemniczych miejscach, ale w polskiej nauce nie znalazł się jeszcze geniusz, który umiałby je tak zręcznie ułożyć jak uczynił to Giuseppe Arciboldo, którego obrazy otwierają mój dzisiejszy wpis.

Bartoszewicz, kierując się badawczym instynktem, próbował więc odnaleźć jakiś klucz do babińskich akt i wydawało mu się, że w tym celu należałoby uważniej przyjrzeć się wpisowi z roku 1620, który mówił o lepszym zabezpieczeniu niektórych dokumentów:

„Pewnego razu dano p. Czapskiemu urząd komornika ziemskich i grodzkich ksiąg, ponieważ już akta babińskie „większego schowania potrzebują". A więc są akta? Ba! kiedy mówi dalej zapisek, że się „naznaczy miejsce do leżenia i chowania księgom " i wspomina coś o jakichś „wierzbach", na których leżeć mają i że komu wyciągu z aktów będzie potrzeba, to „muszą komornicy na strych chodzić", na co są owe wyżej przytoczone „instrumenta".

Bartoszewicz szedł tropem profesora Windakiewicza, który analizując babińskie rejestry, także odniósł się do tego fragmentu:

„Pomysł albumu Rzeczypospolitej cieszył się wielkim uznaniem wśród gości babińskich i szkoda doprawdy, że go wcześniej nie powzięto. Byli tacy, co nie mogli wytrwać, żeby albumu natychmiast nie zobaczyć; naturalnie najciekawszą była jakaś pani; inni chcieli go zabierać i u siebie przechowywać. Ale Rzeczpospolita swych ksiąg zabrać sobie nie dała. Zapaleńców mianowała lektorami i komornikami i kazała im kart tej księgi szukać na wierzbach i tam, w pobliżu grodu, swoje urzędy zakładać. Stworzono nawet legendę, którą niecierpliwym przed pokazaniem albumu opowiadano, że podobno w Wenecji tysiąc typografów polskich księgi owe składa i za tysiąc lat zapewne będzie je można obaczyć”.

O wierzbach i o dokumentach traktuje także nieco wcześniejszy wpis do babińskich akt pochodzący z 1607 roku:

„33. W tenże czas Pan Mikołaj Rrzuchowski komornikiem babińskim został. Księgi babińskie chciał mieć w swej opiece, a dawać ich nie miał nikomu, aż kogo do nich na wierzbę zaciągnie”.

Jak widzimy po wytłuszczonych przeze mnie frazach, temat wierzb, ale także i strychu, jako miejsc lepszego zabezpieczenia niektórych babińskich dokumentów jakoś się ze sobą wiązał. Postanowiłem, że spróbuję ten temat nieco podrążyć. Poszedłem tropem jedynego wytrycha, który moim zdaniem mógł być tu użyteczny, czyli herbarza.

Oto herb "Wierzba" wymiennie "Wendorf".

 

Kierując się zapewne herbowo-drzewnym źródłosłowem, odłam tego rodu założył w dzisiejszym lubuskiem mieścinę Wierzbno. Najstarsze wzmianki historycz­ne dotyczące Wierzbna pochodzą z 1432 roku. Właścicielami wsi była wówczas rodzina Wierzbińskich.

I z tą mieściną wiąże się taka oto niespodzianka, że gdy próbowałem zlokalizować ją na mapie okazało się, że nieopodal można odnaleźć miejscowość Strychy:

„Strychy leżą 1,5 km na północ od Wierzbna. Wieś została założona w 1600 r. Ziemia została zagospodarowana przez osadników holenderskich”.

Czyż nie fascynujący zbieg okoliczności. W babińskim tekście wierzby od strychu dzieli ledwie linijka tekstu, która na mapie odpowiada odcinkowi nieco ponad kilometra. Okazuje się, że w obu tych miejscach od dawien dawna stoją szlacheckie dwory, które oczywiście z biegiem lat utraciły swój dawny wygląd, niemniej nadal można je tam odnaleźć:

Dwór w Wierzbnie

W 1597 roku Strychy jak i wiele innych okolicznych majątków przeszły w ręce Krzysztofa von Unruh i na długie lata pozostały pod zarządem tego rodu.

Herbem rodu (podobno bardzo rozpowszechnionego w Świętym Cesarstwie Rzymskim) jest – czerwony lew wspięty w złotym polu. Jako żywo przypomina on lwy z herbów Belgii i Holandii.

Powyżej możemy podziwiać tarczę herbową Unrugów na piersi Orła Białego w herbie założonej przez nich Kargowej. Ten obrazek jest dość znamienny, bowiem niektórzy przedstawiciele tego rodu nosili w sercu białego orła, a niektórzy (z reguły bardziej współcześni babińczykom) najchętniej by go rozszarpali. Pięknie pisze o tym pan Dariusz Brożek w artykule „Unruh, czyli od zdrajców do bohaterów”:

„- Byli protestantami. Zainwestowali w Polsce, bo w naszym kraju panowała wolność religijna i nie musieli się obawiać prześladowań (…)

(Krzysztof Unrug) był starostą wałeckim i gnieźnieńskim, dowodził doborowym pułkiem, który sam wystawił i opłacał z własnej kiesy. Na stepach gromił Kozaków i tatarskie czambuły, regularnie bijał Rosjan i Turków. I swych braci w wierze Szwedów podczas Potopu. Ale wpierw witał ich chlebem i solą w swych dobrach, kiedy Piotr Opaliński poddał szwedzkim najeźdźcom Wielkopolskę. Wsparty przez regiment rajtarów zaatakował kościół w Kamionnie.

- To było nasze lokalne preludium ataku na Częstochowę. Butny Unruh chciał złupić kościół i zagrać na nosie katolikom. Obroną świątyni dowodziła katoliczka Barbara Breza z Goraja. Już po Potopie wystąpiła do sądu o odszkodowanie za szkody, jakie Unruhowie poczynili wtedy w jej majątku.

Przy furcie kościoła w Kamionnie zachowało się kilka kamiennych kul, które wmurowano w ścianę świątyni. Ponoć właśnie z nich protestanci strzelali do obrońców. Unruhowie z Międzychodu oraz ich krewniak Aleksander z Piesek pod Międzyrzeczem ruszyli z Szwedami na Pszczew. Spalili kościół i plebanię razem z proboszczem, po czym puścili miasteczko z dymem. W Trzcielu palili katolików na stosach. Zaczęli oczywiście od plebana i wikarego, którzy nie chcieli się wyrzec wiary.

- Kiedy zwycięstwo zaczęło się przechylać na polską stronę Unruhowie zmienili front. Opuścili swych szwedzkich protektorów, ukorzyli się przed Janem Kazimierzem i zaczęli bić Lutrów (…).

Unruhowie zapłacili za zdradę. Krzysztof musiał czekać sześć lat, aż w 1661 r. - po zakończeniu wojny ze Szwedami - polski monarcha zatwierdził przygotowany przez niego statut i nadał prawa miejskie założonej przez niego osadzie Unruhstadt (niem. Miasto Unruhów).

Unruhowie przekształcili rolniczo-rybacką osadę nad Wartą w jeden z najbardziej znanych w Wielkopolsce ośrodków sukiennictwa. I centrum reformacji. Nadali miastu statut, zgodnie z którym z pełni praw mogli korzystać wyłącznie Niemcy wyznania protestanckiego”.

Jak mogliśmy się przekonać, zdradziecko-patriotyczna sinusoida życiorysu Krzysztofa Unruga, jako żywo przypomina opisy podobnych perypetii, które wytykał Babinczykom Kazimierz Bartoszewicz - czyli permanentne zdrady i koniunkturalne kajanie się. Jak to się mówi, raz się stawiało stosy, a jak dym z nich się rozwiał i przestał drażnić pamiętliwe powonienia, to budowało się całe miasta (oczywiście z pewnymi zastrzeżeniami ograniczającymi dostęp do pełni praw).

Okazało się, że z nowinkami  lokacyjnymi Unrugów wiązały się nie tylko żywe do dziś kwestie równouprawnienia i praworządności. Skutkiem ubocznym tych działań był równie modny (choć eksplorowany w Szkole Nawigatorów głównie przez Greenwatchera) temat wpływu nowych zasiedleń na tak zwaną architekturę krajobrazu. Nie może być inaczej - na planie pierwszym (nie po raz pierwszy w tym wpisie) pojawia się wierzba, która doczekała się takiego wspaniałego historyczno-przyrodniczego opisu:

"Tak, tak – słynne mazowieckie, rosochate, "chopinowskie” wierzby, tak wydawałoby się arcypolskie to cudzoziemski wynalazek. Sadzili je na wałach, groblach oraz wzdłuż kanałów melioracyjnych i przycinali co roku osadnicy z Holandii, potocznie zwani Olędrami lub Olendrami.

Dlaczego to robili? Cienkich, sprężystych gałęzi potrzebowali do budowania specjalnych płotów, stawianych na swoich polach położonych wzdłuż wielkich rzek. Wisła, Bug i inne rzeki, nad którymi się osiedlali, wylewały co roku. Gęsta plecionka zatrzymywała piasek, ale przepuszczała muł, który użyźniał pola i przynosił większe plony. Mało kto w Polsce potrafi stawiać jeszcze takie płoty, podobnie jak kłaść strzechę ze słomy, a zwłaszcza trzciny.

Menonici w swojej ojczyźnie walczyli z morzem, dobrze opanowali skomplikowaną technikę budowania ziemnych umocnień, które służyły do tworzenia i ochrony polderów. Ale z wielkimi rzekami poczynali sobie inaczej. Niechętnie patrzyli na wysokie wały, które są bardzo trudne do budowy, wymagają systematycznej i kosztownej konserwacji a przy naprawdę wysokiej fali są po prostu bezużyteczne. (O czym można było się przekonać przy niedawnej „wielkiej wodzie”…)

Olendrzy nie walczyli z żywiołem, lecz umieli z nim żyć na co dzień. Setki lat tradycji kształtowało każdy drobiazg ich codziennego życia – od własnoręcznie tworzonych narzędzi po konstrukcję domów, umocnień i drogi obsadzane wierzbami, które tak lubią podmokłe grunty…".

I teraz trudno zgadywać, czy to z powodu nidrlandzkiego lwa w herbie, czy ze względu na zasługi na polu olenderskich lokacji, jedna ze szlachcianek polskiego odłamu obrotnego rodu Unrugów została protoplaską holenderskiej dynastii. Tak przynajmiej twierdzi polska wikipedia:

 

Katarzyna Zofia Unrużyna, żona Baltazara Unruga (1655-1722), praprapraprapraprapraprababcia króla Niderlandów Wilhelma Aleksandra.

Dochodzenie jak do tego doszło pozostawiam wytrałym genealogom, a sam przejdę do zapowiadanej tu na wstępie diabelskiej klamry.

W czeluściach internetu odnalazłem bowiem legendę dotyczacą ponizszego herbu:

 

Warto Wam wiedzieć, że wspominane wcześniej miejscowości Wierzbno i Strychy należały do powiatu rokietnickiego, z którym wiąże się taka oto diabelska legenda:

"– Przed wiekami na miejscu wsi Rokietnica rozpościerały się tylko łąki, bagna i moczary. Nad pobliską rzeczką rosło kilka starych wierzb, zwanych rokitami (...). No i w jednej z takich wierzb, a konkretnie w jednej z dziupli, zamieszkał diabeł Rokita. Trochę psocił, ale raczej ludziom w drogę nie wchodził. Aż do momentu, gdy pojawił się pewien człowiek z siekierą w ręce i zaczął niszczyć jego dom. Diabeł wyskoczył wówczas z dziupli i zagroził oprawcy, że zabierze go do piekła. Ten o mało nie dostał zawału i z płaczem zaczął prosić o litość.

A że Rokita nie był mściwy, to mu odpuścił, ale nakazał przy tym, by każdej wiosny „sadził wierzby przy drogach, na miedzach, na brzegu rzeczki i w podmokłych miejscach”. Winowajca wystraszył się nie na żarty i do końca życia swoje zadanie sumiennie wykonywał. Na starość wśród łąk wybudował też dom, a że dzięki drzewom okolica zrobiła się malownicza, to kolejnych domostw przybywało. – Aż powstała osada, którą z powodu dużej liczby wierzb nazwano Rokitnicą".

Interpretację tej legendy pozostawiam Wam. Nie wiem, czy polski prosty lud uważał nasadzaczy wierzb za sługi poczciwego diabła, czy też za kreatorów malowniczości. Wiem jedno, klucza do babińskich rejestrów nadal nie znalazłem, ale już same poszukiwania zawiodły mnie w miejsca, których dotąd nie dane mi było znać, ani ogladać.

A tu ostatnie godziny oferty dla tych, którzy od takich poszukiwań nie stronią:

https://allegrolokalnie.pl/oferta/kazimierz-bartoszewicz-szkice-koperta-wenecka-n23



tagi: rokita  babin  wierzby  polskie zoo  unrug  olendrzy 

betacool
9 grudnia 2020 17:15
55     2544    17 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Pioter @betacool
9 grudnia 2020 17:59

Jedna ważna sprawa wynikająca z tego fragmentu:

Stworzono nawet legendę, którą niecierpliwym przed pokazaniem albumu opowiadano, że podobno w Wenecji tysiąc typografów polskich księgi owe składa i za tysiąc lat zapewne będzie je można obaczyć.

Akta dotyczące polskiej polityki znajdują się w Wenecji i są utajnione.

A teraz sprawa druga.

Zapaleńców mianowała lektorami i komornikami i kazała im kart tej księgi szukać na wierzbach i tam, w pobliżu grodu, swoje urzędy zakładać.

Ja poszedłbym w inną stronę - nie Niderlandów, ani Wenecji, a Rzeszy - a konkretnie w kierunku pochodzącej z Moraw rodziny Vrbskych, która także w cesarskim wywiadzie służyła. Tu praca o koligacjach tej rodziny w Rzeczypospolitej . Ztego, co na szybko widzę, praca fachowa.

I raczej inny herb by tu miał zastosowanie.

Czyli, podsumowując:

Akta Rzeczpospolitej są utajnione w Wenecji, ale jakieś kopie tych dokumentów znalazły się w rękach cesarskiego wywiadu. Te mniej ciekawe ukazywano wtajemniczonym na strychu (kancelaria tajna?) po otrzymaniu odpowiedniego stopnia dopuszczenia do spraw tajnych (lektor, komornik).

zaloguj się by móc komentować

betacool @Pioter 9 grudnia 2020 17:59
9 grudnia 2020 18:15

W tekście babińskiego  rejestru od stu lat nikt się porządnie nie grzebał. Ja wyczuwam w nim w pewnym momencie napięcie między Wenecją a Niderlandami. Jakby wahanie pod czyim tajnym zarządem dalej działać.

W linku do rejestru odczytanego przez Windakiewicza, po prezentacji Akt, znajdziesz indeks osób. Może w nim znajdziesz jakieś ciekawe tropy.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Pioter 9 grudnia 2020 17:59
9 grudnia 2020 19:22

Przy wskazanym przeze mnie herbie "Wierzba" też jest ślad morawsko-czeski.

https://polishgenealogy2.blogspot.com/2020/07/herb-wierzba-wendorff-h.html

zaloguj się by móc komentować

Perseidy @betacool
9 grudnia 2020 20:45

Świetne tropy, brawo! Daję dużego plusa

zaloguj się by móc komentować


Greenwatcher @betacool
9 grudnia 2020 22:01

To śledztwo jest coraz b. zawiłe i zaprowadziło w bliskie mi okolice. Tutejszych olędrów oczywiście będę eksploatował, ale mam wrażenie, że ten wątek z Unrugami trochę Brożek pomieszał, bo Pszczew nie spłonął w trakcie szwedzkiego potopu, ale przed nim: „Gustavus II Adolfus z wojskiem najechał spod Frankfurtu, tam stanął i jedna część pod wodzem nadeszła 16 maja, spalili kościół, plebanię, plebana i całe miasto. Księgi zgorzały i fosy głębokie wykopał i między jeziorami i górę wysoką usypali. Z Pszczewa heretycy poszli przez Trzciel do Lipska” (wypis z ksiąg kościelnych o 1631 r.). I gdzie indziej (księgi miejskie?): „Gustavus Adolfus z wojskani kraj najechał … 16 maja spalili heretyki kościół i probostwo, bili i zranili i miasto spalili … ludzie po lasach uciekali, głód, mrzeli … Szwedzi do Lipska poszli ...” Nie mógł też w tym brać udziału wspomniany Krzysztof Unrug, no chyba że jako siedmio, no może ośmiolatek. 

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool
9 grudnia 2020 22:17

Kapitalny  wpis  !!!

I  z  punktu  historycznych  zwiazkow  archiwalnych...  i  z  punktu  wierzb.  Nie  spodziewalam  sie  takiego  ich  pochodzenia,  wlasnie  olenderskiego  i  takiego  praktycznego  wykorzystania.

Mieszkam  20  km  od  uroczej,  chopin'owskiej  Zelazowej  Woli...  kiedys,  jakies  30  lat  temu  w  tamtej  okolicy  bylo  bardzo  pusto,  same  pola  na  ktorych  wiosna  rzeczywiscie  stala  woda...  no  i  te  niesamowite  wierzby,  widok  naprawde  malowniczy.  Dzis  tamta  okolica  jest  bardzo  rozbudowana,  ale  wierzby  caly  czas  sa,  moze  troche  mniej  liczne  jak  dawniej,  ale  sa...

...  jednym  slowem  -  piekne  jest  Mazowsze  i  piekna  jest  okolica  Zelazowej  Woli...  nic  dziwnego,  ze  Fryderyk  tworzyl  tam  tak  przepiekna  muzyke  !!!

zaloguj się by móc komentować

betacool @Greenwatcher 9 grudnia 2020 22:01
9 grudnia 2020 22:25

Wiki podaje o Krzysztofie II takie wiadomości:

  • Christoph II von Unruh. W 1619 roku założył pierwszą w rejonie wieś na prawie olęderskim – Schweinerter Holländer / Świniarki[22]. Ożenił się z Kathariną von Köckeritz. Mieli czworo dzieci, zmarłych bezpotomnie[23]

Jak w 1619 zakładał wsie, to w 1631 na pewno nie mógł mieć kilku lat.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Paris 9 grudnia 2020 22:17
9 grudnia 2020 22:28

Ja przy rowie wzdłuż swojego płotu posadziłem kilka miniaturowych. Żaden wielki diabeł się w nich nie pomieści...

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @betacool 9 grudnia 2020 22:28
9 grudnia 2020 22:42

No nie wiem, Panie Betacoolu... Gdy robotnicy/stolarze przynieśli do mojej pracowni surowy krzyż franciszkański, który miałam pomalować, a w pracowni już sama musiałam nim operować, jęknęłam do naszego kochanego księdza proboszcza: ciężki jak diabli ten krzyż! A na to x. proboszcz: pani Hanko, diabeł jest lekki... 

Tak że taki lekki cholernik i na miniaturowej wierzbie da radę :) Proszę więc uważać!

;)

A Arcimboldo jest niesamowity. Nie mam słów... /Tych czterech z notki nie znałam./

zaloguj się by móc komentować

betacool @KOSSOBOR 9 grudnia 2020 22:42
9 grudnia 2020 22:51

Ale gadamy przecież "do licha ciężkiego",  albo "do diabła ciężkiego"...

P.S. Jedna z tych wierzb padła, a pozostałe też mają się licho... więc jest jakać nadzieja.

Arcimboldo niesamowity.

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool 9 grudnia 2020 22:51
9 grudnia 2020 22:59

Naprawde...

...  ten  obraz  jest  niesamowicie...  obrzydliwy  !!!

Jak  on  to  w  ogole  mogl  namalowac  ?!?!?!   Czy  z  nim  wszystko  bylo  ok  ???

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @betacool 9 grudnia 2020 22:25
9 grudnia 2020 23:59

Mógł i miał. Wspomniany w tekście Krzysztof, co to kolaborował ze Szwedami i Opalińskim, w początku potopu, urodził się w 1624 i był w kolejności trzecim z Krzysztofów, po Krzysztofie II von Unruh (to ten od Świniarek) i protoplaście Krzysztofie von Unruh, który nabył Międzychód i okolice. Z tego by wynikało, że Krzysztof II kręcił z Gustawem II, a Krzysztof III z Karolusem X Gustawem. Oczywiście na tym nie koniec sławnych Krzysztofów z tej famili, ale zgadka dla mnie wyjaśniona. 

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @betacool
10 grudnia 2020 00:30

Ależ mamy miękkie serca dla jurgieltu. I płacimy za to wysoką cenę. Najgorsze było to "wybaczenie dla zdrajców" przez Jana Kazimierza. Pokazało,że zdrada daje wielkie korzyści i wiąże się z minimalnym ryzykiem. "Potop" kosztował nas 1/3 populacji a straty materialne były z pewnością wyższe.

Fascynująca notka. Zwłaszcza te archiwa w Wenecji. A ona się zatapia.

zaloguj się by móc komentować

betacool @pink-panther 10 grudnia 2020 00:30
10 grudnia 2020 07:23

Miałem takie same refleksje co do zdrajców. Przeciekawą postacią i zasługującą na osobną notkę jest Barbara Brezianka dająca odpór lutrom. O waleczności Emilii Plater coś tam wiemy, a o niej mówi się niechętnie, choć feministki ze względu na specyficzny sopsób podejścia do mężczyzn mogłyby ją ewidentnie wziąć na sztandary...

O tonącej Wenecji będzie kolejny wpis.

 

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Paris 9 grudnia 2020 22:59
10 grudnia 2020 07:48

A bo to taka pułapka. To Pani widzi obrzydliwość, a tam są przecież tylko grupki zwierzątek, albo przedmiotów i Arcimboldo zza grobu pyta, a może to z Panią jest coś nie OK...

zaloguj się by móc komentować

betacool @Greenwatcher 9 grudnia 2020 23:59
10 grudnia 2020 07:50

No to przynajmniej jedna zagadka odfajkowana.

zaloguj się by móc komentować

atelin @betacool
10 grudnia 2020 10:00

Ja jak zwykle o obrazkach: pierwsze, co się narzuca to pytanie, czy Arcimboldo jadł chleb z mąki zanieczyszczonej sporyszem?

Aż się temu gostkowi przyjrzałem, bo nawet nie miałem pojęcia istnieniu takiego ekscentryka.

Wiki to wiki, ale mnie bardziej zainteresowały słowa w jego nazwisku: arc - łuk, bold - pogrubiony, im - nic nie znaczy, ale słownik podpowiada "immagino". Wyszedł mi więc Józio Grubołukowy-Wyobrażony dwojga nazwisk po polsku.

zaloguj się by móc komentować

atelin @betacool
10 grudnia 2020 10:03

Na czwartym obrazku przy lufie jest herb. Wie Pan może czyj? Albo może ktoś wie?

zaloguj się by móc komentować

atelin @betacool
10 grudnia 2020 10:12

Drugi obrazek to głównie czerwone znaki, może krzywe litery hebrajskie, trzeba do specjalisty. Nie wiem dlaczego, ale ten drugi obraz odbieram jako alegorię Wenecji.

zaloguj się by móc komentować

umami @atelin 10 grudnia 2020 10:03
10 grudnia 2020 11:12

Herb Habsburgów, tarcza w środku dwugłowego orła jest czerwono-biało-czerwona (poziome pasy, jak flaga Austrii)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Herb_Austro-Węgier

zaloguj się by móc komentować

umami @atelin 10 grudnia 2020 10:00
10 grudnia 2020 11:15

To cztery elementy: Ziemia / Woda / Powietrze / Ogień. Fantastycznie zilustrowane. Nie wiem, czy coś zażywał, ale wyobraźnię musiał mieć.

zaloguj się by móc komentować

atelin @umami 10 grudnia 2020 11:15
10 grudnia 2020 11:58

Też nie wiem, ale mógł przypadkiem.

zaloguj się by móc komentować

Paris @umami 10 grudnia 2020 11:15
10 grudnia 2020 12:05

Dzieki,...

...  troszke  jasniej,  ale  i  tak  -  jak  dla  mnie  -  odpychajace.

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami 10 grudnia 2020 11:15
10 grudnia 2020 12:44

O tych czterech elementach już tu kiedyś pisałem przy okazji Matejki. Dokładnie rok temu...

http://betacool.szkolanawigatorow.pl/o-trudnosciach-w-aczeniu-pierwiastkow-czyli-watpliwe-wdzieki-obnazonej-alchemii

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @atelin 10 grudnia 2020 10:12
10 grudnia 2020 12:53

Gdybym miał wybrać coś dedykowanego mnie, to chyba byłby ten portret:

Co do czterech obrazów powyżej, to opatrzony godłem Habsburgów "Ogień" wygląda najbogaciej i najbardziej wojowniczo.

Pozostałe pierwiastki wyglądają dużo bardziej niezdrowo, zwłaszcza "Woda".

Ale te zaloty do Habsburgów są tu ładnie wytłumaczone:

https://www.italianki.pl/2017/08/arcimboldo-mistrz-dziwnych-portretow-mg.html

zaloguj się by móc komentować


umami @betacool
10 grudnia 2020 13:42

 

 

 

Opowieść bardzo mi się podobała. Jak wypłynięcie na szeroki ocean. Aż mi zaszumiało (to wielkie morze) w głowie :)

Luknąłem do tej księgi, przeczytałem kilka fragmentów i ja te wierzby traktuję dosłownie. To zaciąganie na wierzbę wydaje mi się zaciąganiem do gródka babińskiego, postawionego na polu po wyciętych wierzbach, jakiegoś następcy, czyli wskazaniem wartego uwagi (zasłużonego) pana. Kooptacja.

Wytłuściłem i podkreśliłem niektóre fragmenty.

str. 16
Pomysł albumu Rzeczypospolitej cieszył się wielkiem uznaniem wśród gości babińskich i szkoda doprawdy, że go wcześniej nie powzięto. Byli tacy, co nie mogli wytrwać, żeby albumu natychmiast nie zobaczyć; naturalnie najciekawszą była jakaś pani; inni chcieli go zabierać i u siebie przechowywać. Ale Rzeczpospolita swych ksiąg zabrać sobie nie dała. Zapaleńców mianowała lektorami i komornikami i kazała im kart tej księgi szukać na wierzbach i tam, w pobliżu grodu, swoje urzędy zakładać. Stworzono nawet legendę, którą niecierpliwym przed pokazaniem albumu opowiadano, że podobno w Wenecyi tysiąc typografów polskich księgi owe składa i za tysiąc lat zapewne będzie je można obaczyć.

str. 17
Projekt grodu babińskiego powstawał już dawniej. Jeszcze roku 1605 pokazywał jeden z Babińczyków miejsce, na któremby go należało postawić, i radził wierzby wyciąć na tej przestrzeni; projektowano także w kwadrat go założyć i ogród z ziół i szczepów na stokach jego zasadzić; wreszcie mianowano architektów i dworników i kazano im cedry libańskie na budowlę zwozić. Mamy tu kompozycyę kollektywną w stylu wielkiej satyry XVI wieku, przypominającą bardzo np. klasztor Thelemitów Rabelais’go, która uczy wymownie, jak ów prymitywny rys Rzeczypospolitej Babińskiej powstał, zanim się w obrazie Sarnickiego nazawsze skrystalizował.

str. 45—46
20. Anno Domini 1605 na grodzie babińskim dal sie vrząd lego M. Panu Jakubowy Ostrowskiemv, abi bil reuisorem babińskim s tey miary, iss we 12 lath dwa razy bil w Babinie 7) [przyp red. — to znaczy, źe ostatni raz był roku 1593], a barzo sie bal, aby sie nie uprzykrzel czestem biwaniem swoiem.
21. Tegoss czasu IMP. Malcher Rozborsky został vrzednikiem babińskim. Bedacz na grodzie babińskim kazał wierzby obczynacz, aby oknom wydoku nie zastawiało, a iescze fundamentów nie zalozono.
22.
Pan Stanisław Sokoł de terra et pallatinatu Cracoviensi potitus est officio in Republica Babinensi, videlicet architectem babińskim został y geometrą, że się sprzeczał o tho, iss a)
[uwaga red. odnośnie zapisu w rękopisie (Rkp.) — następuje wyraz przekreślony przydawszyw Chorążyczach 1) [przyp red. — koło Proszowic] v pana Ludwika Przeczławskiego iesth tak wielka izba w cracowskiej ziemi, jako tych trzy babińskich iy wzdluss y wsserz.​​​​​​​

str. 48
33. W tenże czas Pan Mikolay Rrzuchowsky komornikiem babinskiem został. Kziegi babińskie chczial miecz w swey opiecze, a dawacz ich nie miał nikomu, ass kogo do nich na wierzbe zacziagne.

str. 70
148. Jego M. Pan Stanisław Malusky 1) [przyp red. — z Krakowskiego] komornikiem babinskiem granicznem został po zmarłem panu Brzeziczkiem 2) [przyp red. — wiadomość o nominacyi z przed r. 1600.], ktori iss acta graniczne na grodzie babinskiem na wierzbie fundował, do reuidouania ich tam go zacziagnacz trzeba y succesori po niem a) [uwaga red. (Rkp.) — po nian].

to istotne:
do reuidouania ich tam go zacziagnacz trzeba y succesori po niem
— do rewidowania ich tam go zaciągnąć trzeba i sukcesorów [następców] po nim.

ale idźmy dalej, na tej samej stronie:

149. W tenże czas komornikowsky vrzad b) [uwaga red. (Rkp.) — następują przekreślone wyrazy dal sie] ziemskych y grodzkych kziag dal sie lego M. Panu............. c) [(Rkp.) — brak imienia] Czapskiemu, iss iuss acta wiethssego schowania potrzebuia. Miescze sie naznaczy do leżenia y chowania kziegom, ale positia actorom w tenże czas przichodzi, kiedy y granicznem y na wierzbach leżenia kciag. Na strych d) [(Rkp.) na strych nad wierszem] komorniczi powinni biwacz, komu extraktu potrzeba. Sa na to instrumenta, iako y vrzad y potrzebuiaczich zacziagaiacz tam maia.

Na strych komorniczy. Ten dopisek na strych przesądza o dosłowności, jak dla mnie.

Co do Wenecji.

str. 16
Pomysł albumu Rzeczypospolitej cieszył się wielkiem uznaniem wśród gości babińskich i szkoda doprawdy, że go wcześniej nie powzięto. Byli tacy, co nie mogli wytrwać, żeby albumu natychmiast nie zobaczyć; naturalnie najciekawszą była jakaś pani; inni chcieli go zabierać i u siebie przechowywać. Ale Rzeczpospolita swych ksiąg zabrać sobie nie dała. Zapaleńców mianowała lektorami i komornikami i kazała im kart tej księgi szukać na wierzbach i tam, w pobliżu grodu, swoje urzędy zakładać. Stworzono nawet legendę, którą niecierpliwym przed pokazaniem albumu opowiadano, że podobno w Wenecyi tysiąc typografów polskich księgi owe składa i za tysiąc lat zapewne będzie je można obaczyć.

Mowa o tym we wpisie ze strony 62:

103. Co w tych księgach napisano, iam byl, kiedy sie tho wssytko działo. Ale są iesce w Babinie takie ksiegy, ze ich nie otwieraią tylko, kiedy tisiac lat minie, tedy ie każdemu vkazą. A we Włosech, na vlicy weneckiey, 5000 tisiecy z Babina Polakow mieska, co the księgy drokuią. Idem mpp.


Wracamy do str. 19

Po śmierci Jakóba, rządy nad Babinem musiał objąć szwagier małoletniego, Wacław Zamojski, późniejszy kasztelan lwowski. Tymczasem Pan Adam pojechał do Włoch i pod opieką pedagogów, w Wenecyi i Bolonii, pobierał odpowiednie swemu majątkowi wykształcenie. Na elekcyi Władysława IV widzimy go z powrotem w Polsce, może przy boku jakiego senatora, bo w księdze hypotecznej Pszonków wpisuje własną ręką kilka mów, które z tych kół pochodzą. 

Pan Adam to Adam Pszonka, czas — od roku 1634 do 1677, kiedy burgrabiostwo piastuje jedyny syn Jakóba, a wnuk założyciela, Adam Pszonka.

Czytamy dalej:

Dziedzic znacznej fortuny, od samego zarania otoczony był wpływami znakomitych krewnych, które go mimowolnie silniej pociągały, niż tradycya rodzinna, niedostatecznie w jego sercu utrwalona. Adam był już napoly szlachcicem, a napoły arystokratą. Pierwszy ze swej rodziny jest ambitnym i stara się o zaszczyty. Naprzód zostaje chorążym chełmskim (1643), a potem podkomorzym lubelskim (1663), co w dodatku do wielkiego majątku staje się przeszkodą do rozwoju swobodnego życia w Babinie. Odtąd niższy obawia zbliżyć się do dworu tutejszego — przynajmniej nie przystoi już obecnie wpaść tak bez ceremonii na giełdę i pobawić się z bratem szlachcicem; równy zaś każę się prosić i honorować i nastaje odrazu pewna sztywność i oględność w obejściu towarzyskiem. Mimoto Pan Podkomorzy nie jest mizantropem i otwiera dom na rozcież dla szlachty i co dawniej się nie zdarzało, osobiście stara się o urzędy i opowiada wesołe swe wspomnienia z Bolonii i Wenecyi, żeby jakoś rozruszać towarzystwo.

Oprócz wzmianek o Wenecji są wzmianki o Wenetach

170. Tenże powiedział, na bankiecie v Wenetów bendąc, iadł karciochi, s ktoremi 20 masła fasek, pieprzu kamieni dwa ziadł al saliete d) [uwaga red. (Rkp.) — al saliete tak, przemazane palcem] Jego Mosc e) [uwaga red. (Rkp.) — raz Nj. raz Mj.]. Vrząd dal sie Jego Moscj e) kredenczerz babiński.

str. 77—78

188. Przy tejże kompany powiedzal Jegomość Pan Hyacinti z Michałowa Michałowski 8) [przyp red. — Cfr. zap. 180.], ze bedac Wenety i) [uwaga red. (Rkp.) — w XVII wieku pisano często Wenety za w Wenety, sobą za s sobą​​​​​​​] slysal to za pewne y za pewne to vdawal, ze gdj Kroi Jego Mosc Wenecy byl 9) [przyp red. — Władysław IV r. 1625.], niz śniadanie ziadl, okręt y galere ad fauorem Regis Venetowie j) [uwaga red. (Rkp.) — Venetowie nad wierszem] zbudowali. Zaczym iest magister arsenalii babińskiego, ktorem to vrzedem Rzecpospolita Babińska Jegomości vcczila. Die 2 Septembris 1636.

O Władysławie IV i pozyskaniu Wenecji do swoich planów przeciw Osmanom krótki artykulik:
https://www.wilanow-palac.pl/tureckie_plany_krola_wladyslawa_iv.html


Wenetowie pojawią się kolejny raz ale we fraszce Jana Achacego Kmity MOROCOZMEA BABIŃSKIE i już w związku ze Stefanem Batorym:

str. 143—144 (numerację wersów wyrzuciłem)

Frasska to, powiem ia coś, rzekł drugi, lepssego
    Y wiadomości godno y coś pewnieyssego.
Moskiewski car 5)
[przyp red. — Iwan IV (1533—1584)], chcąc króla Stephana vbłagać,
    Aby go przestał swoim zwycięstwem przemagać —
Bo mu był po trzykroć sto Moskwy zbił tysięcy,
    Nie tak wiele zabiią Weneci zaięcy —
Przez Biskupa Rzymskiego 6)
[przyp red. — Grzegorza XIII (1572— 85)] iął sie starać o to,
    Posławssy mu krogulca w podarku y złoto.
Papież nie był myśliwcem, chciał się hisspańskiemu
    Zachować nim królowi 7)
[przyp red. — Filipowi II (1555—1598)], darował go iemu.

Philip król, iż był stary, nie kochał sie w łowię,
    Posłał go francuskiemu królowi 1)
[przyp red. — Henrykowi III (1574—89)] na zmowie,
Francus nie miał tey myśli, dał go Rudolphowi 2)
[przyp red. — Rudolfowi II (1576—1612)],
    Takiemu, iako y sam, tez niemysliwcowi.
A iż cesarz kilka lat z ludźmi sie nie widał,
    Krogulec sie darowny do pola nie przydał.
Posłał go Batoremu, polskiemu królowi,
    Dobremu żołnierzowi y też myśliwcowi.
Jechał ras Krol do pusczy, a Ferens 3)
[przyp red. — Wesselini, starosta lanckoroński, Węgier przybyły z Batorym do Polski. Umarł r. 1594.] miał ptaka.
    W tym strzeli na jelenia król Stephan z pułhaka.
Krogulec kule porwał z wielkim podziwieniem
    Y zaś zgonił jelenia wylotnym ćwiczeniem.
Tam mu vsiadł na głowie, a zwierz chcąc nogami
    Zrzucic go, noga miedzy vwiązła rogami.
Ów padł. A wtym myśliwcy kantar 4)
[przyp red. — kantar, rodzaj kaptura, Linde mówi, że munsztuku]nań zawdziali
    I tak do zamku z pusczy na nim przyiachali.
Kochał sie w tym krogulcu Stefan dla tey sstuki.
    Ale ten, co to powiadał, był wielkiey nauki
Y był posłem do Niemiec od Babinskiey Rzeczy,
    Bo y umiał w rzecz trafić tak wymowca grzeczy.


Jakoś polscy królowie nie mieli szczęścia do pozyskania sojuszników dla swoich planów, o Francuzach szkoda nawet gadać, zblatowani z Osmanem na amen.

Na koniec pytanie, czy Ty masz może »Liber Plebeanorum« Trepki, które się wzmiankuje w ADDENDA ET CORRIGENDA (str. 160), bez podania autora?
On sam wymieniony jest we wpisie 13 babińskiej księgi:

13. Eodem die Jego Moscz Pan Walerian Trepka 8) [przyp red. — syn Hieronima, dworzanina Stefana Batorego] został doktorem babinskiem s tey miari, iss kilka garczi malmaziey kaze wipicz w nacziessey gorączcze; powiedal, iss pana oycza tak vleczil. Probatum.

Ale w tej swojej Liber Chamorum opisuje ten światek i wygląda na kontrwywiad, jak go kiedyś Pioter określił.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool 10 grudnia 2020 12:44
10 grudnia 2020 13:44

Pamiętam go ale z tymi obrazami nie skojarzyłem :)

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami 10 grudnia 2020 13:42
10 grudnia 2020 14:15

Dzięki za mrówczą robotę.

Mnie jednak zastanawia, że babińczycy na przestrzeni lat najpierw wierzby wycinają, żeby im nie przeszkadzały w budowie i widokach z okien, a potem na te wierzby wszystkich chcą zaciągać i zawsze pozostaje owo zaciąganie w połączeniu z jakimiś dokumentami.

A co do planów Władysława IV to bardzo znamienna jest ta fraza:

"Plan Władysława IV był mrzonką, która wciągnęłaby Rzeczpospolitą w niebezpieczny konflikt. Wszak aż do końca XVII w. żadne z państw sąsiadujących z imperium osmańskim nie zaczynało z nim wojny. Królowi nie udało się ani pozyskać sojuszników, którzy wsparliby go wojskiem, ani przekonać do rozpoczęcia konfliktu swoich poddanych. Choć warto zwrócić uwagę, że dwór sułtański był bardzo zaniepokojony wojennymi planami polskiego monarchy i nie chciał ryzykować otwartego konfliktu. Gdyby jednak do niego doszło, Turcja z pewnością skupiłaby na tym froncie wszystkie siły, jakimi dysponowałaby w danej chwili. W ostateczności wycofując ich część z Krety, gdzie walczono z Wenecjanami. To zaś mogłoby grozić skupieniem się całej ówczesnej potęgi tureckiej na osamotnionej Rzeczypospolitej".

Jak już plan był w sumie w pierwszej fazie realizacji, to wszystko się zaczyna sypać. Zdrowie króla, przychylność Rosji, przychylność szlachty, a Chmielnicki wciągniety w ów plan zaczyna mieć osobiste wąty dotyczące czci niewieściej...

 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @betacool 10 grudnia 2020 07:50
10 grudnia 2020 14:59

Niby tak, ale jak w dowcipie niesmak pozostał, bo jeden i drugi występowali przeciw krajowi, który ich przyjął, przeciw obyczajowi, prawu i religii, które w Rzeczpospolitej gwarantowały im przestrzeń życia i dobrobytu. Czy była to głupota młodego wieku? Czy orientowali się, z nadzwyczajnej potrzeby chwili, na silniejszego, a Rzeczpospolita tej siły nie była zdolna egzekwować w czasie przedwojnia? I jeden i drugi w wieku dojrzałym już odczuwali jej siłę i przy niej trwali. To ilustracja reguły podstawowej - by państwo trwało musi być poważne.

Ciekawa i krwista ta Barbara. Rzeczywiście, gotowy wątek do scenariusza. Oby nie został przejęty.  

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool 10 grudnia 2020 07:48
10 grudnia 2020 15:12

No  i  wpadlam...

...  w  te  pulapke...  ale  pierwsze  skojarzenie  to  byly  DIABLY,  moze  przez  te  "znieksztalcone"  nosy  -  nie  wiem...

...  Giuseppe,  pardon  !!!  

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool 10 grudnia 2020 12:55
10 grudnia 2020 15:22

PIEKNA  !!!

Dzieki  za  linki  o  GA...  naprawde  wyjatkowy  gosc  i  musial  miec  wyobraznie,  a  do  tego  talent  malarski...  a  bibliotekarz  tez  super,  pasowalby  Panu  bardzo...

...  w  kazdym  badz  razie  dziekuje  za  odkrycie  Giuseppe  i  jego  tworczosci.

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool 10 grudnia 2020 14:15
10 grudnia 2020 15:22

Ten dwór w Babinie leży nad Krężniczanką, więc nie wykluczone że teren był podmokły i rosły tam wierzby :)

To wycięcie wierzb nie musiało skutkować wycięciem dokładnie wszystkich, tylko jakimś placem, na którym można większą grupę pomieścić. Na obrazie Matejki wszystko odbywa się wśród drzew.
Wyciąganie na wierzby może być po prostu przenośnią, określającą miejsce tych spotkań. Sama formuła spisanej księgi, dorabianie jej legendy, też nie musi opisywać konkretnie wycinki, tylko np. sugerować wykarczowanie dziczy pod budowę cywilizacji humanistów (bo dwór pewnie stał wcześniej). Na tym założeniu, po wycince wierzb, powstała rzeczpospolita babińska, miejsce spotkań, salon na świeżym powietrzu (w słoneczne dni) a strych, pewnie, nie oznacza strychu w samym dworze, tylko jakąś skrytkę, w której przechowywano księgę, dopisywano do niej kolejne fragmenty, a jeśli dobrze zrozumiałem, to nawet przepisywano.

I tu podobnie było z tą drugą księgą. Ta Księga babińska i to Liber Chamorum wiążą się ze sobą.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Greenwatcher 10 grudnia 2020 14:59
10 grudnia 2020 16:57

Te stosy mnie jednak dręczą. Są rzeczy nieodwracalnie niewybaczalne. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Paris 10 grudnia 2020 15:22
10 grudnia 2020 17:02

Ten bibliotekarz trochę za mało intrygujący przez brak jakichkolwiek tytułów na okładkach.

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami 10 grudnia 2020 15:22
10 grudnia 2020 17:08

Z tymi podmokłościami masz chyba rację. Poniżej najnowsze wieści archeologiczne z Babina. Podobno teren wyczyszczony przez detektorystów..

 

https://www.facebook.com/109996943727176/posts/rzeczpospolita-babi%C5%84ska-nowe-ustalenianierzadko-zdarza-si%C4%99-aby-archeologia-dosta/289477309112471/

zaloguj się by móc komentować

smieciu @betacool
10 grudnia 2020 17:36

Ciekawe czy księga, akta, na serio były. Była w ogóle potrzeba tworzenia czegoś takiego. Człowiek raczej odnosi wrażenie że Babin był teatrem odległym od rzeczywistego autora sztuki. Ten zaś miał pewnie akta ale zdycydowanie nie uważał by tamci błaźni mieli po co doń zaglądać. Wystarczy że robili swoje. Tak więc z jednej strony takie akta, Księga Babińska mogła być jakimś artefaktem schlebiającym Babińczykom ale z drugiej iluzją jak cała ta Rzeczpospolita. Niemniej jednak pewnie isnieją rzeczywiste akta ale droga do nich jest daleka, odległa geograficznie od Babina.

Tak sobie gdybam. Po prostu całość wydaje się być kolejną sztuczką, opowieścią, zmyłką, babińską fantazją.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @betacool
10 grudnia 2020 17:37

Wiecie, obiecanki cacanki, guszki na wierzbie ;)

zaloguj się by móc komentować

betacool @smieciu 10 grudnia 2020 17:36
10 grudnia 2020 17:50

Także moim zdaniem ośrodek zawiadowczy był odległy. Pytanie gdzie tak naprawdę się znajdował i czy na przestrzeni lat dysponenci byli ci sami. 

Babin to taki ówczesny BCC pomieszany z Klubem Inteligencji Niekatolickiej, a wszystko w anturażu wyjazdu integracyjnego. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @smieciu 10 grudnia 2020 17:37
10 grudnia 2020 17:54

Ciepło, ciepło...

To dokończenie cytatu z artykułu p.Brożka:

Unruhowie przekształcili rolniczo-rybacką osadę nad Wartą w jeden z najbardziej znanych w Wielkopolsce ośrodków sukiennictwa. I centrum reformacji. Nadali miastu statut, zgodnie z którym z pełni praw mogli korzystać wyłącznie Niemcy wyznania protestanckiego. Zmienili też jego nazwę na Birnbaum, co można przetłumaczyć jako Gruszewo.

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool 10 grudnia 2020 17:02
10 grudnia 2020 18:01

Nie  wymagajmy  za  wiele...

...  sam  pomysl,  wizja  bibliotekarza  jest  extra.  Teraz  po  sczytaniu  tych  kilku  linkow  o  GA,  zamieszczonych  w  dyskusji  przypomnialo  mi  sie,  ze  juz  kiedys  widzialam  dosc  "podobne"  surrealistyczne  obrazy  u  jednego  Franka  malarza,  ktoremu  maz  opracowywal  graficznie  ksiazke  -  zapomnialam  tylko  jak  on  sie  nazywa,  ale  "rozmawialam  sobie"  kiedys  o  nim  tu  na  blogu  albo  na  portalu  SN,  wieczorowa  pora  z  Pania  KOSSOBOR...  i  Jej,  i  mnie  bardzo  sie  te  obrazy  podobaly...  on  od  kilkunastu  lat  mieszka  w  Kanadzie,  tam  pracuje  i  ma  galerie  swoich  obrazow,  nb.  te  jego  obrazy  sa  "wszedzie"  i  swietnie  sie  sprzedaja.

Juz  koncze  z  nie  na  temat.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @betacool 10 grudnia 2020 17:54
10 grudnia 2020 18:05

Podobno gruszki na wierzbie pierwsze są poświadczone Kraszewskiego i Bohomolca aczkolwiek tradycja jest zapewne starsza ale w istocie pochodzenie powiedzenia nieznane.

zaloguj się by móc komentować

olekfara @atelin 10 grudnia 2020 10:00
10 grudnia 2020 21:10

W tłumaczeniu z niemieckiego arc im goldo - łuk w zgrubieniu, czyli majdan, jako część łuku, lub ze słownika PWN jako czyjeś rzeczy lub bagaże, lub dawniej plac na środku wsi, lub miejsce, gdzie karczuje sie las i obrabia drewno.

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool 10 grudnia 2020 17:08
10 grudnia 2020 23:36

No proszę. Ktoś tam pisze, że wiadomo o tym miejscu od 50 lat, więc co to za sensacja :)
Ja miałem na myśli ten istniejący :)

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami 10 grudnia 2020 23:36
10 grudnia 2020 23:41

Przecież taki komunikat od archeologów to prawie jawne zaproszenie, żeby targać stamtąd co się da, żeby za jakiś czas nic już tam nie znaleźć. 

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool
10 grudnia 2020 23:44

strych, z niem. Strich, przy mierzeniu: »pod strychem« (‘bez wierzchu’; »nad strych«, ‘nadto’); niem. dziś streichen, więc Streichholz, r. 1500: strycholc (później strychulec, ze zwykłą odmianą; por. budulec). Jak stos, tak i strych przybrało wszelakie znaczenie: ‘mody, kształtu’, np. »starym strychem« (i każdym innym, np. »kozackim«, ‘po kozacku’); strycharz, ‘ceglarz’ (z niem. Streicher); strychować (z niem. streichen) mówi się i o działach, o oku (»okiem ziemię strychuje«), o psie (»strychuje pole«). Z tym strychem, ‘obyczajem’, pomieszano już w 16. wieku niem. Estrich (z łac. astricum), o ‘pomoście, piętrze, poddaszu’ (»bielizna na strychu«), ale je i w całości jako jastrych przejęto.

strych, zgrubiałe stryj (p.); ‘żebraka’ tak przezywają, jak ‘babę’ ciotąstryszek, dziś ludowe jeszcze; i ‘dziadek od orzechów’.

https://pl.wikisource.org/wiki/Słownik_etymologiczny_języka_polskiego/strych

wierzba, dawniej wirzba; w biblji wirzbie, wierzbiny u Leopolity; wierzbowy, »wierzbna niedziela« (cerk. wrbnica), ‘palmowa niedziela’. Prasłowo; u wszystkich i Słowian nazwa tego samego drzewa, cerk. wrba; Litwa ocaliła właściwe znaczenie: wirbas, ‘pręt’, wirbałas, ‘pałeczka’; łac. verbera, ‘rózgi, baty’, verbēna, ‘pręty i liście oliwy, wawrzynu’.

https://pl.wikisource.org/wiki/Słownik_etymologiczny_języka_polskiego/wierzba

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool 10 grudnia 2020 23:41
10 grudnia 2020 23:45

Fakt. To znaczy, że już wszystko sprzątniete. Teraz trzeba podanie o grant złożyć.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @betacool 10 grudnia 2020 12:53
10 grudnia 2020 23:51

Pinokio pojawił się później ?

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami 10 grudnia 2020 23:45
10 grudnia 2020 23:52

Dokładnie.  Niech cenne artefakty dozbierają złomiarze, a my za granty, kupkę odkrytych starych cegieł obudujemy legendą.

zaloguj się by móc komentować

betacool @MarekBielany 10 grudnia 2020 23:51
11 grudnia 2020 10:10

Trzy wieki z hakiem, później.

zaloguj się by móc komentować


betacool @MarekBielany 11 grudnia 2020 23:52
12 grudnia 2020 00:17

O kurczaki. Musiałem przegapić pierwsze wydanie.

zaloguj się by móc komentować

cedric @betacool
4 listopada 2021 13:22

Niderlandy-walka z zalewami wierzbowymi materacami
https://solar.lowtechmagazine.com/2021/11/fascine-mattresses-basketry-gone-wild.html
” Life Expectancy: Centuries
It’s not clear when exactly the Dutch started using fascine mattresses. The oldest image is a 1676 painting by Matthias Withoos, which illustrates the repair of a dyke. However, there are references to brushwood constructions in hydraulic engineering already in the sixteenth century. Many fascine mattresses remain functional today, centuries after their construction. Willow wood becomes rock-hard underwater and almost doesn’t deteriorate. Research in the late 1960s showed that most fascine mattresses submerged for more than 100 years — some dating from the early 1820s — remained intact.”

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @betacool 9 grudnia 2020 22:51
5 listopada 2021 19:43

cięzkiego w tym kontekście to chyba poważnego, znaczącego, takiego bardzo serio.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować