-

betacool

Sprawdzian dla nawigatorów pretendujących do oceny celującej.

makuletkura.pl

 

Makulektura nr 1 część 5

 

Dziwne dzieje dziwnej kolekcji. Rzecz o budowaniu na zgliszczach.

Część 5. Sprawdzian dla nawigatorów pretendujących do oceny celującej.

Zbigniew Rewski. Zagadnienia sztuki w działalności Hugona Kołłątaja.

 

 

Przeczytaj załączone fragmenty tekstów ze zrozumieniem i postaraj się udzielić odpowiedzi na zadane pytania:

Pytanie pierwsze: Kto uczył Jana Śniadeckiego?

„W miesiącu lipcu r-u 1772 umówiłem się z jezuitami, wyjeżdżając do Krakowa, i opłaciwszy im podwodę i stół przybyłem z nimi bardzo wygodnie do Krakowa w sierpniu i stanąłem w ich Kolegium Ś-go Piotra”.

 

Pytanie drugie: Skąd Jan Śniadecki miał części do swej pracowni?

„Jeden tylko zegar astronomiczny le Paula, i kwadrans astronomiczny Caniveta o 3 stopniach promienia, były dogodne do pierwszego zakładu Obserwatorium Astronomicznego w Krakowie. Ale w tym kwadransie szkło obiektywowe było ordynatoryjne, a szkła okowego z mikrometrem nie było. Dowiedziawszy się, że ten gabinet po skasowaniu Jezuitów, był wywożony z Poznania do wsi o trzy mile od Poznania leżącej; pojechałem tam, i w śmieciach spichlerza znalazłem szkło okowe z mikrometrem.”

 

Pytanie trzecie: Co pracownik uniwersytetu robił ze złotem uniwersytetu?

„Z polecenia samego naczelnika Tadeusza Kościuszki zajmował się zbieraniem, przetapianiem i przesyłaniem do warszawskiej mennicy złota i srebra ofiarowanego na potrzeby powstania”.

 

http://www.foton.if.uj.edu.pl/documents/12579485/2c351737-1101-4fd5-9cde-f64cac365cc4

 

Wysłuchaj krótkiej audycji i odpowiedz na pytanie:

http://www.polskieradio.pl/68/2461/Audio/293954,Jan-Sniadecki-w-Anglii

Pytanie czwarte (wielokrotnie złożone): Czy obrazy zostały kupione, czy sprzedane; kto był kupcem, kto sprzedającym; czy tę transakcję zaliczamy do exportu, czy importu; do czego służy uczonemu podręcznik do gry w karty? Czy król Jerzy to jedna z kart w talii?

 

Pytanie piąte: Kto uczył Jędrzeja Śniadeckiego?

https://books.google.pl/books?id=0186AAAAcAAJ&pg=PA19&dq=%C5%9Bniadecki+w+londynie&hl=pl&sa=X&ved=0ahUKEwiHxfOX_pXUAhVpD5oKHQ4UDgwQ6AEIJjAA#v=onepage&q&f=false

 

„Krótki był wprawdzie pobyt Jędrzeja Śniadeckiego w Londynie, ale przyjemny i nie bez korzyści dla młodego wędrownika. Bukaty, rezydent ówczesny polski w Anglii, a przyjaciel starszego brata, ułatwiał mu z nadzwyczajną uprzejmością oglądanie i poznanie wszystkich osobliwości tej olbrzymiej stolicy Wielkiej Brytanii, a nade wszystko zakładów ściągających się do nauk lekarskich. Tym sposobem Śniadecki widział tyle w przeciągu kilkunastu tygodni, ile by drugi może w rok nie zdołał obejrzeć. Bukaty wprowadził go do domu posła szwedzkiego, z którym był w wielkiej zażyłości. (…) Tu (w Edynburgu) pod najznakomitszymi w sztuce lekarskiej mężami, ćwiczył się z nieporównanym zapałem. Jędrzej Śniadecki; a jak wprzódy we Włoszech umiał zjednać powszechną miłość i cześć dla swych zdolności, równie między nauczycielami jak i uczniami, tak i w Edynburgu mistrzowie stali się jego przyjaciółmi, uczniowie wielbicielami. Gregory, Monroe, Duncan, same czoło uczonych szkockich, przyjęli go uprzejmie, a bliżej poznawszy, do codziennego towarzystwa rodzin swych przypuścili, udzielając wiadomości, rad i pomocy naukowych, nie tylko z katedry , ale w zaciszu bibliotek swoich (…)

Kiedy się z taką usilnością i pożytkiem Jędrzej Śniadecki oddawał naukom lekarskim na wyspie W. Brytanii: tymczasem brat starszy Jan, ucieszony postępami młodzieńca, przemyśliwał nad przyszłym jego losem. Sława jego naukowa i poważanie na dworze Stanisława Augusta, miały dla Jędrzeja wyjednać zawód zaszczytny i korzystny. Bekler, nadworny lekarz królewski, dla podeszłego wieku zamierzał opuścić obowiązki swoje, a król skłaniał się dać miejsce Beklera Jędrzejowi Śniadeckiemu. Już prawie wszystko było ułożone, gdy wtenczas właśnie zaszłe niesnaski między Prymasem, samowolnie nadwyrężającym przywileje Akademii Krakowskiej, a Janem Śniadeckim, gorliwym ich obrońcą, stanęły wszystkiemu na przeszkodzie. Prymas stanowczo oparł się nowej nominacji, późniejsze wypadki zniweczyły nadzieję nawet jakiegokolwiek publicznego zawodu. Wszakże uprzejma życzliwość poczciwych Szkotów, nastręczyła wkrótce Jędrzejowi Śniadeckiemu nową drogę więcej uśmiechającą się, bardziej ponętną dla młodego umysłu, a może nawet świetniejszą od pierwszej. Kompania wschodnio - indyjska potrzebowała kilku zdolnych medyków do głównych miast w krajach, wiedzy swojej podległych. Mocne przywiązanie do własnej ziemi i brata, odwiodło jedynie Śniadeckiego od zamiaru puszczenia się do Indii, gdzie za pomocą sławnych medyków Gregory i Monroe, tudzież innych przyjaznych Szkotów, uczyniono mu pewną nadzieję prędkiego osiągnienia sławy i znacznej fortuny (…).

 

Zadanie szóste (seria pytań): Jak nazywali się przyjaciele Walickiego i w jakim mieście się spotkali ł?. Dlaczego szuler wspierał oświatę?

Pytanie dodatkowe spoza tekstu: Kto szefował wspieranym placówkom oświatowym?

http://dzialkrytyczny.blog.onet.pl/2007/05/04/szuler/

 

„Innym, sławnym na całą Europę, szulerem był Michał Walicki. Pisze o nim Przemysław Słowiński:

Urodził się w 1746 roku niedaleko Mińska w ubogiej rodzinie zaściankowego szlachcica. Wcześnie stracił ojca a za wykształcenie Michała płacił wuj nijaki Buczyński. Tenże Buczyński chyba go zbytnio nie rozpieszczał, bo wiele lat później krążyły po Warszawie opowiadania jak to młody Walicki, zawsze głodny siadał z kolegami do kart, by wygrać od jednego obiad, od drugiego zaś podwieczorek. Zapewne już wtedy zaczął zgłębiać tajemnice szulerki, bo w kilka lat później, zabrany w podróż po Europie przez zamożnego protektora Stanisława Sołtyka (za wikipedią: dał inicjatywę stworzenia Towarzystwa Przyjaciół Nauk, w 1802 należał (wraz z Tadeuszem Czackim) do inicjatorów założenia Towarzystwa Handlowego, celem eksportu zboża przez Morze Czarne), wyratował go w Neapolu z rąk bandy szulerów, ogrywając ich do suchej nitki.

W drugiej połowie wieku pojawił się w Paryżu, gdzie ów Sołtyk przedstawił go księciu Orleanu – Ludwikowi Filipowi Józefowi, który wprowadził Walickiego na królewski dwór. Dwór zaś – jak wiadomo – grał, nic więc dziwnego, że na Walickim szybko się tam poznano. Ciągnął banki królowej i Marii Antoninie, siadał do faraona z książętami i najzamożniejszymi panami Francji. Ujmujący i nienaganny, prezentował sztukę szulerską najwyższej klasy. Jak pisze kronikarz tamtych czasów, Henryk Rzewuski: „Nigdy o nic się nie sprzeczał, wątpliwe wypadki w grze zawsze przeciwko sobie nawiązywał, kredytu nikomu nie odmawiał, nikomu się nie naprzykrzał się o zapłacie (……) należności.”

Pewnego dnia złupił doszczętnie swego protektora diuka Orleanu, który widząc tak wspaniały szulerski talent, zaproponował Walickiemu spółkę. Książę finansował grę i naganiał, ofiary, młodych głupich „jeleni” z najbogatszych rodzin arystokratycznych, Michał zaś tyko grał. I to jak grał! Doprowadził niemalże do ruiny hrabiego d’. Artois, przyszłego króla Karola X. Cale worki złota wędrowały do skarbca obu oszustów. Nie tylko zresztą przy kartach siał popłoch polski szuler. Rozpowszechnioną wówczas w Europie angielską modą bilard był obok kart jego drugą namiętnością. Rękę miał i tu niezawodną, a uderzenie mistrzowskie. Jak podaje Rzewuski: „jednym sztosem partię zaczynał i kończył, najnieprawdopodobniejsze do trafienia zapędzał w luzy o zakład.”

Wiedząc jednak, że nadmiar szczęścia bywa złowrogi – gdyż nie tylko genialnym szulerem był pan Michał, ale i bardzo roztropnym człowiekiem – zamienił w końcu Sekwanę na Tamizę. Zrobił to jeszcze zanim krwawa dziejowa zawierucha zwana Rewolucją Francuską położyła za pomocą wynalazku pana Guillotine’a kres wszelkim szulerstwom na wersalskim dworze, a diuk Orleanu pod nazwiskiem Filip Egalite wstąpił na szafot. Na angielskim dworze królewskim robił Walicki to samo, co we Francji. Grał. I oszukiwał oczywiście w sposób niedościgniony dla tamtejszych mistrzów Grali również – i to grubo – na różnicach cen złota, kamieni szlachetnych i dzieł sztuki, pomnażając spekulacją swój i tak już niemały majątek. W Londynie przyjaźnił się z Janem Śniadeckim, Julianem Ursynem Niemcewiczem i Tomaszem Kajetanem Węgierskim. Nawiasem mówiąc – o czym nie wspominają podręczniki literatury – Tomasz Kajetan, wybitny [może niekoniecznie wybitny - w każdym bądź razie to od niego zacząłem rekonesans, którego efektem jest niniejszy post] polski poeta, był również nie mniej wybitnym szulerem.

W końcu 1787 roku, syt już triumfów, wrażeń, bogactw i zaszczytów powrócił do kraju. Polska magnateria przyjęła go gładko do swego grona, a Henryk Rzewuski tak o nim pisał: „Z wszystkich graczy mi znanych, tylko Walicki nie miał w sobie coś takiego, co by zdradzało szulera z profesji. On jeden i tonem i obyczajami między nimi byt zawsze panem. Była w nim jakaś powaga oznaczająca człowieka przywykłego do wysokiego towarzystwa a ta pomimowolnie budziła dla niego coś podobnego do uszanowania.” W I789 roku został pan Michał kawalerem orderu Świętego Stanisława a rok później uhonorowano go Orderem Orła Białego.

W końcowych latach życia osiedlił się w Wilnie, gdzie kupił dom na Bakszcie, w którym zupełnie odsunął się od świata. Jednakże drzwi jego domu dla większości zamknięte, stały zawsze otworem dla potrzebujących wsparcia: ubogich studentów i uczniów, początkujących malarzy i poetów. Zapisy i darowizny dokonane przez Walickiego na rzecz Uniwersytetu Wileńskiego przekroczyły bajońską sumę dwóch milionów złotych. Jego portret wisiał na honorowym miejscu w uniwersyteckiej auli pośród podobizn innych ludzi, którzy zasłużyli sobie na miana dobroczyńców uczelni. Hojne dary szły dla słynnego Liceum Krzemienieckiego, które ukończył sam Juliusz Słowacki. Ogromne kwoty zasilały kasę uczonych, szukających u niego materialnego wsparcia dla swych prac i planów. Niewielu można było znaleźć w tamtych czasach, którzy tak oddanie i z sercem wspierali polską naukę i kulturę. Zmarł w roku 1828, pozostawiając po sobie wspomnienie człowieka, który umiał darów fortuny dobrze a pożytecznie używać.

 

Pytanie siódme: Dlaczego kolejny Sołtyk kuruje Sołtyka?

http://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/tomasz-soltyk-h-wlasnego

 

Wraz z bratem Maciejem wniósł S. w r. 1782 manifest przeciw uwięzieniu przez kapitułę krakowską brata stryjecznego biskupa Kajetana Sołtyka (zob.), jednak wkrótce, także z bratem Maciejem, został jednym z jego kuratorów. Z tytułu tej kurateli w r. 1784 doglądał budowy «fabryki kruszczów» w Miedzianej Górze, dobrach biskupstwa, wydzierżawionych następnie Komisji Skarbu. Był dziedzicem dóbr Kostki pod Buskiem i Nagłowic w pow. lelowskim. Prawdopodobnie w porozumieniu z bratem Maciejem sprawował S. nadzór nad finansami rodziny.

 

Pytanie ósme: Dlaczego biskup Sołtyk wpadł w melancholię?

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kajetan_So%C5%82tyk

 

„Wróciwszy w 1773 r., entuzjastycznie witany przez naród, próbował organizować opór przeciw uznaniu pierwszego rozbioru. Rychło popadł w melancholię, potem obłęd i wdał się w gorące spory z kapitułą krakowską, które spowodowały odsunięcie go od obowiązków biskupich. W 1782 Stanisław August Poniatowski ubezwłasnowolnili biskupa, ogłaszając, iż postradał on zmysły. Wywołało to kontrowersje na Sejmie w tym roku(…)”.

 

Pytanie dziewiąte: Czy Hugon umiał wywoływać melancholię?

http://zbiory.bj.uj.edu.pl/zenphoto/reforma_uniwersytetu/soltyk_kontra/

„Spór Kołłątaja z kapitułą krakowską i biskupem Sołtykiem rozpoczął się jeszcze w 1775 roku, kiedy to Kołłątaj otrzymał kanonię krakowską bezpośrednio od papieża, z pominięciem kapituły. Trwał on wiele lat. Kołłątajowi zarzucano m.in. bezprawne zagarniecie beneficjów kościelnych (m.in. wsi Krzyżanowice i Bieńczyce) i nadużycia finansowe, niewielkie zainteresowanie sprawami kościelnymi oraz noszenie nieprzepisowego, świeckiego ubrania, co w efekcie doprowadziło do wielu procesów, w tym tzw. „procesu o popielate pończochy”(…)”.

 

Pytanie dziesiąte i kolejne: Dlaczego Targowiczanie przegrywali w karty? Czy polscy jakobini byli bankierami w grze? Kto wyznaczał bankierów do gry w faraona na najgrubszych stołach? Czy Hugon miał zadatki na bossa przemysłu hazardowego? Czy jego ludzie nawoływali do wieszania tych, których ograno w faraona? Czy tony złota wygrane od szlachetnie urodzonych i nieszlachetnie powieszonych są gdzieś blisko, czy się rozpłynęły? Czy Targowiczanie skazani na śmierć próbowali się u Hugona wykupić? Czy Hugon uciekał z powstańczym skarbem? Czy uciekał z upadającej Warszawy z wykradzionymi dokumentami? Czy zdołał je ukryć? Czy uciekał ze szkatułą pełną złota? Czy to nie były takie oświeceniowe Zaleszczyki? Dlaczego tak trudno było go schwytać? Czy bohater powstania powinien chować się pod ławkę? Czy patrioci mają prawo strzelać do uciekających patriotów reprezentujących patriotyzm tej samej nacji? Czy szkatuła Hugona miała więcej skrytek niż myśleli wszyscy? Czy były w niej klejnoty należące do osób powieszonych w Warszawie?

Jedyna podpowiedź dla osób przechodzących sprawdzian. Cytat z Tokarza, twierdzącego, że taki z Kołłątaja kolekcjoner, jak z szakala wegetarianin (co autor cyklu o Hugonie sugerował już w odcinku pierwszym).

„ Już przy pierwszej rewizyi w Przemyślu, w dniu 6 grudnia 1794, zna­leziono w jego szkatułce, którą tak szczegółowo opisuje Trębicki, cały szereg kosztowności. Były to klejnoty bardzo ory­ginalne, bo najwidoczniej nie mogące stanowić własności je­dnego człowieka, chyba kolekcyonisty, jakim Kołłątaj nie był. Było tutaj kilkanaście tabakierek, kilkanaście pierścionków i krzyż złoty, wysadzany chryzolitami \ rzecz tem dziwniejsza, że właśnie, jak stwierdza sam Kołłątaj, między klejnotami, które skonfiskowano w r. 1794 na rzecz skarbu członkom delegacyi sejmowej Grodzieńskiej, znajdowały się przeważnie ta­bakierki, stanowiące wówczas zwykły rodzaj prezentów w dyplomacyi, a wiadomo przy tem, że właśnie krzyż z chry­zolitami otrzymał na sejmie Grodzieńskim Kossakowski (powieszony w Warszawie – przypomnienie moje).

W dodatku, mimo uroczystego zaręczenia Kołłątaja, że w szkatułce nic więcej niema, władze austryackie, przy sposobności wysyłania szkatułki z Przemyśla do Lwowa, stwierdziły w niej istnienie siedmiu skrytek, w których zna­lazła się nowa kolekcya, jeszcze cenniejsza, a mianowicie sze­reg drogich kamieni, wyjętych z opraw, i znowu szereg dro­gocennej biżuterii(…)”

 

Pytanie nie wiem już które:

Dlaczego Massalskiego usiłowano powiesić dwa razy bez sądu i kto nawoływał do wieszania? Czy ktoś mógł organizować zamachy na króla i mógł planować zamach na Kościuszkę? Dlaczego Hugon po odsiadce odzyskał skarby ze szkatuły? Dlaczego więziono go najdłużej ze wszystkich przywódców powstania?

 

Kolejne pytanie nie wiem już które: Czy ktoś wie po co i do kogo Kołłątaj pisał takie memoriały?

 

„Charakterystyka związku ekonomicznego i politycznego, jaki łączył Rosję z Anglią do czasu przymierza Tylżyckiego, zgadza się u Kołłątaja najzupełniej z tym wszystkim, co przynoszą relacje Savary’ego z Petersburga. Stwierdza on, że cała Rosja była pokryta kantorami handlowymi angielskimi, że wszyscy zamożniejsi bankierzy tutejsi należeli do tego narodu, który po prostu zmonopolizował cały handel z Rosją, który zakupywał tutaj od szlachty produkty rolne, podtrzymywał kredyt asygnat państwowych i przyzwyczaił zamożniejsze sfery rosyjskie do tego, że wszystkie swe zapotrzebowania zadawalniały one wyłącznie wyrobami angielskimi. Ruch ten popierany był przez rozwijającą się coraz bardziej anglomanię magnatów, która objawiała się w panowaniu niepodzielnym mód angielskich, w istnieniu za panowania Aleksandra I całego stronnictwa anglomanów, wśród których do najwybitniejszych zaliczano ludzi takich, jak hr. Koczubej, hr. S. Woroncow, Nowosilcow, hr. Strogonow i inni. Anglomanii tej magnatów odpowiadały sympatie angielskie kupców, związanych bardzo silnie z przemysłem, handlem i w ogóle kapitałem angielskim(…)” (cyt. za Ostatnie lata HK. Tokarza).

 

Przedostatnie pytanie nie wiem już które: Czy Hugon oprócz traktatów o moralności napisał traktaty o ekonomii i polityce i dlaczego do dziś trwają o to spory?

 

PYTANIE OSTATNIE ZASADNICZE: Czy My wiemy cokolwiek o Oświeceniu i o diable wywyższanym na pomnikach?

Czy My wiemy coś o diable, którego imię noszą nasze ulice i współczesne fundacje?

PS. To ostatnie pytanie dedykuję Panterze…

 

To bardzo trudny sprawdzian. Nie wiem jak Wy, ale ja za pierwszym razem oblałem



tagi:

betacool
30 maja 2017 01:56
20     3702    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @betacool
30 maja 2017 06:55

Musisz znaleźć asystenta, który będzie te wątki rozbierał po kolei. Inaczej się nie da. Nie mogłem wczoraj zadzwonić.

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
30 maja 2017 06:57

To było ogłoszenie o naborze.

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @betacool
30 maja 2017 08:43

Pytanie, czy Michał Walicki otrzymał te ordery czy Bazyli? Czy obydwoje?

zaloguj się by móc komentować


deszcznocity @betacool
30 maja 2017 11:36

Mnie zastanawia jedna rzecz - mieszkam w Anglii 10 lat i NIGDY żaden Anglik mnie nie wpuścił do swojego domu (poza korytarzem).

zaloguj się by móc komentować

bolek @deszcznocity 30 maja 2017 11:36
30 maja 2017 11:42

Zgodnie z powiedzeniem "My home is my castle" ;-)

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @betacool
30 maja 2017 11:45

Dwie piosenki mi się przypomniały. Pierwsza leci tak:

Twej tabakierze dziś 
Jak przyjaciółce drogiej 
Powierzam moje łzy 
Choć noc nie śpimy obie 
Już wtorek wygasł gdzieś 
Za oknem środa rano 
Jak dawniej wszystko jest 
Choć nie tak samo
 
(Hej) tabakiero czas 
na sen lecz nim odfrunę 
ty papierosa daj 
jak jego pocałunek 
zaśnij i niczego 
na dzisiaj już nie żałuj 
masz znak na sobie jego inicjałów

a druga to "Szulerzy" (Kaczmarskiego)

i obrazek taki Michael Cheval "Gone to the Dogs"

z podziękowaniem i uznaniem za kawał dobrej roboty

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @deszcznocity 30 maja 2017 11:36
30 maja 2017 11:47

Ja byłem w Londynie raz i zdarzyło mi się być na przyjęciu prawiedyplomatycznym u ważnego przedstawiciela organizacji pozarządowej

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
30 maja 2017 12:39

A mnie nawet wpuścili na bankiet w siedzibie giełdy. Trochę na krzywy ryj.

Ale to przecież coryllusowa Gwizda Śmierci. Musiałem tam wejść i trochę poodczyniać....

zaloguj się by móc komentować

betacool @OdysSynLaertesa 30 maja 2017 11:45
30 maja 2017 13:00

Dzięki za dobre słowo, ale tu jeszcze nic nie jest zrobione!

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @betacool
30 maja 2017 13:04

Coraz bardziej się komplikuje. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @betacool 30 maja 2017 13:00
30 maja 2017 13:09

To widać... Im dalej w las tym więcej drzew, znaczy się żniwo dopiero zaczęte. Tyle nazwisk, tyle miejsc i sytuacji dotąd nie znanych że w głowie się kręci... jak od zażycia tabaki :) Przyjdzie się najpierw niezdrowo pozaciągać a potem zdrowo "nakichać" zanim to co się przyczepiło wyleci ze świstem i oczyści zatoki.

Czytam z coraz większą ciekawością i staram się ogarnąć do niedawna całkiem inny dla mnie świat. I za to (i za szkole) dzięki 

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
30 maja 2017 13:14

Przez jakiś czas król zamyślał uczynić z Anglika ambasadora, to jednak wywołało zdziwienie w Londynie, ponieważ Brytyjczykowi nie wolno było reprezentować innego państwa we własnym kraju.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @betacool 30 maja 2017 06:57
30 maja 2017 20:46

Langsam, langsam, aber sicher, jak mówiał pewien mój znajomy. Wszystko się wyjaśni, ale trochę cierpliwości;-). Pytania zadane, teraz ekipa śledcza może przystąpić do rozwiązywania zagadki. Trochę to potrwa, bo tropów wiele, a ślady zamazane, ale wespół w zespół damy radę.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @betacool
31 maja 2017 04:27

Po prostu niesamowite. Ten Hugo Kołłątaj mnie zaciekawił, bo mu ktoś tablicę ufundował pamiątkową po śmierci, na której jest tytułowany "hrabia Stumberg". Zresztą to bardzo ciemna postać. Jeszcze rodziców posiada ale już z dziadkami są jakieś problemy. Jak na tak "wielką postać historyczną" to bardzo zastanawiające.
Wszystkie te "pytania" to są granaty.
Jędrzej Śniadecki też wielce obiecujący.

Natomiast wątek karciany to mistrzostwo świata. Z tą szkatułką Kołłątaja na końcu.

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @Maryla-Sztajer 30 maja 2017 13:04
31 maja 2017 20:08

Ależ skąd, upraszcza się. Hugon K. nie był aż tak skryty jak można by sądzić po jego pismach naukawych. W pismach prócz bełkotu za parawanej nienagannej stylistyki widać przede wszystkim skrywaną nienawiść do średniej szlachty. A tu proszę, karty i brytyjskie sympatie.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool 31 maja 2017 11:49
31 maja 2017 20:10

A jednak długi karciane. W zas Interesuje mnie to śledztwo w sprawie Kołłątaja, ale czas mam bardzo ograniczony. Mam już 4 projekty na klawiaturze. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 31 maja 2017 20:10
31 maja 2017 23:36

Daj znać jak Ci się czasoprzestrzeń trochę rozszerzy, bo niektórych wątków jakoś nie mogę rozbudować, choćby te obrazy, które niby były kupione w Londynie. Nie znam źródła informacji tylko ta audycja radiowa...

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować