-

betacool

Św. Jan Kapistran – u źródeł historycznego ekumenizmu cz.1

makulektura z 9 marca 2021 r.

źródło: https://catholictruth.net/CTNet_RC/en/archive.asp?d=20190328

 

Dziś zacznę od końca, czyli od odsłonięcia jednego z objawów, czegoś, co nazwałem „historycznym ekumenizmem”. Oto mamy Jan Kapistrana - katolickiego świętego, bohaterskiego kaznodzieję broniącego chrześcijańskiego świata przed husycką herezją i islamskim potopem. Historiografia żydowska (Graetz, Bałaban) określa go mianem „bicza bożego”, „inkwizytora” i widzi w nim głównego sprawcę kaźni dolnośląskich Żydów. Nie wiem jak jest opisywany przez badaczy tureckich, ale wydaje mi się, że ci powinni go postrzegać jako katolickiego fanatyka, który siłą wiary ducha powstrzymał muzułmański pochód na Europę, bowiem ogniem swojego zawierzenia tak rozpalił obrońców Belgradu, że ci skazywani na pożarcie zapaleńcy, pokonali najeźdźców i przesunęli dobrze nam znane wydarzenia spod Mohacza i upadek Węgier o całe 70 lat.

Jak widzimy, Jan Kapistran był pod względem religijnym postacią mało ekumeniczną, zwalczającą i husycką „reformację”, i Żydów, i Turków. Nic dziwnego, że jego postać spotyka się od ponad stu lat z dość solidarnym milczeniem historyków. Badanie działalności takiego charyzmatyka to stąpanie po naukowym polu minowym. Każda bowiem związana z nim teza może być wykorzystana do postawienia zarzutów o stronniczość, czy nierzetelność. Po co się więc na ta takie detonacje narażać. Lepiej pozostawić katolickiego świętego w spokoju i wydać go na pastwę dwubiegunowych narracji, w których raz jest wielkim bohaterem wojującego chrześcijaństwa, a raz żądnym krwi inkwizytorem.

Pewnym przełomem w badaniach, mogłoby być dotarcie do źródeł. Światełkiem zwiastującym przełom, zdawał się tym być projekt wydania korespondencji Jana Kapistrana z polskimi adresatami. Jednak, o czym pisał już Coryllus, efekty tej naukowej inicjatywy zostały opublikowane w homeopatycznym nakładzie i w dodatku po angielsku. Opis tego naukowego przedsięwzięcia jest bardzo zwięzły. Dowiadujemy się z niego o tym, że Jan był „charyzmatycznym kaznodzieją” zaproszonym do Polski przez biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego. Niestety poza ogólnym określeniem ram czasowych pobytu, o celach misji, twórcy projektu piszą mało, ogólnikowo i delikatnie wskazując ton historycznej narracji:

„Kapistran przebywał w Krakowie, głosząc kazania, prowadząc działania inkwizycyjne, (…) a także uczestnicząc w ważnych wydarzeniach życia politycznego”.

Polscy naukowcy dodają również, że jak dotychczas „24 listy Kapistarna zostały wydane w różnych edycjach źródłowych, większość w „Annales minorum” Lucasa Waddinga, które nie spełniają wymogów współczesnego edytorstwa”.

Na szczęście zasadami współczesnego edytorstwa nie przejmował się Wincenty Fitzgerald i dość obficie w swym dziele o św. Janie Kapistranie, przytaczał fakty z korespondencji kaznodziei przytaczane przez Waddinga. Bardzo obficie i zjadliwie pisał o postaci duchownego także Heinrich Graetz w swej „Historii Żydów". Cóż, z braku laku, czyli innych źródeł, zestawię więc dwie wiekowe narracje i na tych starych i nie spełniających wielu współczesnych wymogów opisach, oprę swą dzisiejszą opowieść. Zacznijmy od bogatej charakterystyki, którą pozostawił nam o Janie Kapistranie, Graetz. Oto kilka cytatów z trzytomowego wydania reprintowego KAW 1990 (oryginalnie tom siódmy) – pisownia nieco uwspółcześniona:

„Ten zakonnik o wynędzniałej postaci i brzydkiego charakteru, posiadał ujmujący organ mowy i wielką siłę woli, co mu zapewniało wpływ nie tylko na ciemne tłumy, ale i na wyższe klasy ludności; umiał on je wzruszać, pociągać, zapalać, przerażać, zachęcać do zbożnego życia i do czynów okrutnych”. (Graetz t.3, s.52)

„Najfatalniej odbił się wpływ Capistrana na Żydach śląskich. Tutaj w całej pełni zasłużył na miano „bicza Hebrajczyków”, jak go nazywali wielbiciele. (…) Na zaproszenie biskupa wrocławskiego Piotra Nowaka, który nie mógł dać sobie rady z swojem duchowieństwem, przybył Capistrano do stolicy śląskiej. (…) Bardziej atoli niż podniesienie stanu moralnego duchowieństwa leżało Capistranowi na sercu wytępienie husytów, których nie brakło w tej dobie na Śląsku, oraz dręczenie Żydów. Wzniecony jego kazaniami szalony fanatyzm Wrocławian spotęgowała jeszcze następująca pogłoska.

Niejaki Mejer, jeden z najbogatszych Żydów w Wrocławiu, posiadacz licznych rewersów mieszczan i zubożałego rycerstwa, kupiwszy rzekomo od chłopa hostię, pokłuł ją, zbezcześcił i cząstki jej rozesłał ku podobnejże profanacji gminie lignickiej, świdnickiej i innym. Nie trzeba chyba dodawać, że poraniona hostia krwawiła. Ta niedorzeczna bajka doszła do uszu rajców i znalazła wiarę bezwzględną. Natychmiast wszystkich Żydów wrocławskich wtrącono do więzienia, nałożono sekwestr na cały ich dobytek i – o co insenizatorom najbardziej chodziło – skonfiskowano wierzycielom rewersa, wynoszące blisko 25,000 złotych guldenów węgierskich (1453) (…)

Potem Kapistran kazał wziąć Żydów na tortury „i sam udzielał oprawcom wskazówek”:

„Podsądni przyznali się na mękach do znieważenia hostii i dali świadectwo zdziałanym przez nią cudom. W trakcie tego procesu puszczono w obieg bezczelne kłamstwo. Pewna chrzczona Żydówka zeznała, jakoby Żydzi wrocławscy już przed obecnym wypadkiem spalili byli hostię, a kiedy indziej znów, wykradłszy i utuczywszy chłopca chrześcijańskiego, wpakowali go do beczki, nabitej wewnątrz ostremi gwoździami, i póty ją toczyli, aż dzieciak wyzionął ducha, poczem krwią jego obesłali innych Żydów śląskich. Nadomiar znaleziono szczątki zamordowanego dziecka. Wina Żydów zdała się być dowiedzioną”. (Graetz t.3, s.55-56)

Widzimy, że wchodzimy w takie rejony emocjonalnej narracji, od której każdy w miarę rozgarnięty naukowiec,  będzie czmychał, niczym większość żywych stworzeń na widok skunksa i będzie preferował bezpieczne ekumeniczne milczenie. Nielicznymi wyjątkami będą badacze dedykujący swe badania profesorowi Geremkowi, o których być może w kolejnej części opowieści o Kapistranie, będzie mi dane wspomnieć.

Warto dodać, że większość obcojęzycznych wikipedycznych wpisów o świętym Janie Kapistranie, kwalifikuje go jako krwiożerczego inkwizytora. O dziwo polska Wiki, traktuje go do dziś nieco niespójnie. Efekty działalności tego strasznego kaznodziei opisywane są następująco:

„W czerwcu tego roku podburzył wrocławskich mieszczan do pogromu Żydów w wyniku którego ponad 40 osób spalono na stosie na Placu Solnym. Pozostali zostali wygnani z miasta, a ich majątki skonfiskowano. Żydom zarzucał zbeszczeszczenie Eucharystii. Podobna sytuacja miała miejsce w Świdnicy gdzie spalono 10 mężczyzn i 7 kobiet. Jednak te informacje nie mają oparcia w źródłach historycznych. Według historyka T. Gałuszki w polskim internecie nie ma ani jednego obiektywnego artykułu na ten temat”.

Dodam, że w internecie nie ma również słowa na temat innej prowokacji, o której na szczęście nie zapomniał napisać Wincenty Fitzgerald. Uczynił to na podstawie korespondencji Jana Kapistrana opublikowanej przez Lucasa Waddinga. Zanim przejdziemy do opisu owych niezwykłych wydarzeń, posłuchajmy co na temat cudów dokonywanych przez Kapistarna pisał Graetz:

„u Capistrana czarodziejska władza nad umysłami tkwiła nie tyle w porywającej wymowie, ile w modulacji głosu i niewzruszonej wierze w gusła. Sam był mocno przekonany, że krwią z nosa swego mistrza Bernardyna z Sieny i jego kapturem potrafi uzdrawiać chorych, wskrzeszać umarłych i działać cuda wszelkiego rodzaju, a tłum zabobonny nie tylko wierzył w jego moc cudotwórczą, lecz powiększał ją jeszcze i przesadzał”. (Graetz t.3, s.52)

Zupełnie inaczej o dziesiątkach cudownych ozdrowień pisze Fitzgerald, powołując się na pisemne świadectwa Krzysztofa z Varese (s.81) i Mikołaja z Fara (s.85). Ten drugi opisuju aż 23 cudowne ozdrowienia, w tym jedno szczególnie głośne, gdy święty podniósł z łoża śmiertelnej choroby 17-letnie dziewczę.

Inny jednak fragment książki autorstwa Fitzgeralda, opisuje wydarzenie mroczne, w którym święty Jan Kapistran nie zamierzał skorzystać ze swoich cudownych mocy, co jednocześnie nie oznacza, że wokół niego nie działy się różne cuda i cudeńka:

„We Wrocławiu, stolicy Śląska, przebywał Kapistran od 13 lutego do końca sierpnia 1453 r. W żadnem z miast niemieckich nie zabawił równie długo. W krótkim bardzo już czasie pozyskał nasz Święty miłość, cześć i przywiązanie Wrocławian, wśród których pamięć jego przechowywała się jeszcze przez długie wieki. Musiał tam jednak walczyć z przesądami żydów i husytów. Oto zdarzenie jakie nam Wadding o tych ostatnich przytacza. Kilku husytów zmówiło się pomiędzy sobą i, pragnąc ośmieszyć Świętego i czynione przezeń cuda w oczach ludu, na taki wpadli pomysł. Stawili się przed Świętym, twierdząc, że są katolikami, i z udanym płaczem i lamentem zaczęli go błagać, aby wskrzesił z martwych jednego z ich przyjaciół. Przynieśli nawet ze sobą zwłoki nieboszczyka, złożone już w trumnie. W trumnie tej jednakże, zamiast zwłok zmarłego, leżał jeden z tych bezbożników, zdrów i żywy. Tłumy ludu zgromadziły się wokoło w oczekiwaniu cudu. Święty jednak z surowym wyrazem oblicza zwrócił się do błagających i donośnym głosem zawołał: „Niechajże pozostanie wśród zmarłych na wieki”, poczem się oddalił. Na to powstaje śmiech i mniemani żałobnicy zaczynają w głos szydzić z Kapistrana. „Patrzajcie ludzie - wołają do obecnych – jaki to święty i pobożny człowiek! Ucieka od nas, gdyż nie potrafi przywrócić do życia umarłego. Ale oto przekonacie się, - ciągną dalej, - iż my posiadamy w pośród siebie świątobliwszych ludzi od niego. Oto – dodają, zwracając się od jednego z towarzyszy – ty wskrześ naszego umarłego.”

Na te słowa zabiera głos ów towarzysz i woła donośnie: „Piotrze rozkazuję ci, wstań!” Cisza zaległa zupełna. Nikt na jego głos nie odpowiada. Zbliża się tedy ów człowiek do leżącego na marach i dodaje szeptem: „Wstawajże. Cóż ty wyrabiasz? Nadszedł czas powstania z martwych.” Nie ma odpowiedzi. Otwierają wieko trumny i z najwyższem przerażeniem i zgrozą widzą, iż towarzysz ich nie żyje”.

Straszna to była nauka, nie pozostała jednakże bezowocną. Wielu husytów nawróciło się, przedewszystkiem zaś nawrócili się wspólnicy nieszczęsnej ofiary. Ludzie ci okazali prawdziwą skruchę i ostrą czynili pokutę, a gdy zostali katolikami, pospieszyli się wysłać dwóch z pomiędzy siebie do Rzymu, aby tam złożyć żywe świadectwo prawdzie”. (W.Fitzgerald s.98-100).

Mamy więc jednostkę, która musiała stwić czoła zupełnie niezwykłym wydarzeniom, w których aktywną rolę odgrywają nie tylko Żydzi, lecz także husyci. Może nas nieco dziwić, dlaczego reformatorzy katolicyzmu organizowali tak wyszukane prowokacje. Na szczęście mamy "Historię Żydów" nieocenionego Graetza, który nie stroni od wyjaśniania pewnych ówczesnych politycznych niuansów i aliansów:

„Z nawróconych (Żydów austriackich) nie miał Kościół pociechy. Większa ich część skwapliwie korzystała z każdej okazji, aby się wynieść z kraju cichaczem i wrócic na judaizm. Udawali się do Czech, w których dzięki schizmie husyckiej zapanowała większa tolerancja, lub na północ do Polski i na południe do Włoch” (Graetz t.3, s.32)

„Był to dla Żydów niemieckich czas gorączkowego napięcia. Znaleźli się w takim położeniu, że musieli prosić Boga o zwycięstwo husytów”. (Graetz t.3, s.33)

Jak się domyślamy, prośby do Boga były najprawdopodobniej tylko jednym ze środków, z którego korzystał ten wydawałoby się nieco egzotyczny sojusz. Kto wie, czy w związku z "cudownym uśmierceniem" husyckiego prowokatora nie spróbowano po cichu i ostatecznie uciszyć także Kapistrana. W niektórych bowiem internetowych biografiach odnajdziemy wiadomość, że charyzmatycznego kaznodzieję próbowano dwukrotnie otruć. Niestety nie udało mi się odnaleźć informacji ani o datach, ani innych okolicznościach tych zdarzeń. Pewnym natomiast jest, że tuż po misji wrocławskiej, Kapistran dotarł do Polski i to tutaj miały miejsce kolejne odsłony wielkiej politycznej rozgrywki toczonej między 1453 a 1456 rokiem. Była to partia pełna niezwykłych zwrotów akcji i wielkich historycznych przetasowań. Upadł wszak Konstantynopol, a potęga muzułmańska wspierana przez niespodziewanych sojuszników i dziwne sploty wydarzeń, ruszyła na podbój chrześcijańskiej Europy. Na drodze tej potęgi tak na dobrą sprawę stanął jeden niemłody już i "wynędzniałej postaci" człowiek  - Jan Kapistran.

A tu na zakończenie jeszcze jeden przejaw współczesnego ekumenizmu:

Raz jescze sięgnę po opis z wikipedii, bo sam nie byłbym w stanie tego wydumać:

"Iglica stanęła na placu w 1996. Została zaprojektowana przez wrocławskiego rzeźbiarza Adama Wyspiańskiego – poza nazwiskiem projektanta pomnika, brak jednak dedykacyjnego napisu. Wykonana z granitu w formie stojącego na schodkowym podeście falowanego obelisku, przypominającego kształtem płomień, nawiązuje do średniowiecznego zdarzenia – oskarżenia grupy Żydów o szkodzenie chrześcijanom i spalenia ich w tym miejscu na stosie. Według innej wersji jest to nawiązanie do wydarzeń z XV wieku, kiedy to pod wpływem płomiennych kazań franciszkanina Jana Kapistrana ówcześni wrocławscy mieszczanie znosili ze swych mieszkań meble, odzież i inne przedmioty uznane za zbyt wystawne i palili je m.in. na placu Solnym".

CDN...

P.S. Duża część kolejnej części opowieści toczyć się będzie w oparciu o "Historię Żydów" Graetza. Można ją obecnie zdobyć i to po dobrej cenie na popularnych portalach sprzedażowych.

Tutaj książka dużo trudniej dostępna, która treści objawiane przez Graetza, świetnie uzupełni:

https://allegrolokalnie.pl/oferta/sw-jan-kapistran-poznan-1916


 

 



tagi: żydzi  husyci  wrocław  ekumenizm  graetz  św. jan kapistran  fitzgerald 

betacool
9 marca 2021 13:21
19     1987    14 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @betacool
9 marca 2021 13:35

Supeł. Ja tylko zwrócę uwagę na nową formę cenzury. Wydaje się średniowieczne, łacińskie pisma po angielsku i jest pozamiatane, bo niby każdy może sobie przeczytać, ale wznowić już nie można, bo nie ma praw autorskich do tłumaczenia. Ponoć Bernardyni to wydali po łacinie kiedyś, ale nie dotarłem do tych listów. A gdyby się znalazły, kolega Krzysio mógłby się zabrać za przekład, tylko trzeba by forsę na to zebrać. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
9 marca 2021 15:12

Toś się wstrzelił. Rzecz jasna w formułę wykluczenia. Po angielsku listy i historia jego itinerarium z ostrożności procesowej. Żeby sprawdzić, czy czego nie brakuje w tym wikipedycznych dialogach ekumenicznych i międzyreligijnych. Z pewnością brakuje. Trzeba zatem wygenerować nową hagadę. Warto by ją uprzedzić.  

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool
9 marca 2021 20:13

Naprzeciwko tej iglicy, patrząc na wprost zdjęcia (czyli z tyłu głowy obserwatora), znajduje się siedziba wrocławskiej giewu z byłą apteką pod Murzynem. Stąd poszedł rozkaz/inspiracja.

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool
9 marca 2021 20:27

Nie wiem, czy czytasz po czesku, ale wyszperałem tekst, napisany jeszcze wtedy, chyba, przez normalnego człowieka, Zdenka Nejedlý'ego, bo potem już poszedł w komunizm, autora 3 monografii — Smetany, Masaryka i Lenina :)
Chociaż ta czeska miłość do husytów i komunizm nie pozostawiają złudzeń co do niego.

Publikowany w 4 częściach/zeszytach w czasopiśmie Časopis Musea království Českého w 1900:

Zdeněk Nejedlý — Česká missie Jana Capistrana:

57–72
https://kramerius5.nkp.cz/view/uuid:7d906460-725f-11e1-9a21-000d606f5dc6?page=uuid:8e71774f-95c0-4e72-8128-c43e87e91be7
220–242
https://kramerius5.nkp.cz/view/uuid:2b531e60-73e8-11e1-94de-000d606f5dc6?page=uuid:db24a427-18ef-465e-8c46-352d59c36a16
334–352
https://kramerius5.nkp.cz/view/uuid:75196790-73f0-11e1-9e15-000d606f5dc6?page=uuid:4dafa336-625a-43b2-b20f-412112ade44f
447–464
https://kramerius5.nkp.cz/view/uuid:dda13360-73f0-11e1-b0fe-000d606f5dc6?page=uuid:d8b6d1cd-9055-4c95-b2cc-4923776ed76d


a podsunął go, w przypisach, ks. Kamil Kantak w Św. Jan Kapistran i zaprowadzenie Bernardynów
https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/show-content/publication/edition/119106?id=119106

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 9 marca 2021 15:12
9 marca 2021 20:59

Zobaczymy co z tego mini śledztwa wyjdzie. Wygląda to wszystko bardzo ciekawie.

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami 9 marca 2021 20:13
9 marca 2021 21:06

He, he dziś się dogrzebałem do legendy o pewnym mocno swawolnym opacie z Wąchocka, którego porwał czarnoskóry diabeł i ma to nawet pewien związek z historią Kapistrana. Może mi się to uda zmieścić w części drugiej.

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami 9 marca 2021 20:27
9 marca 2021 21:12

O tej misji czeskiej opowiada też książka Fitzgeralda. Spróbuję o tym wspomnieć. Graetz twierdzi  że fundacje bernardyńskie powstały z konfiskat fortun żydowskich, a te jak już wiemy powstały z rejestrów dłużnych rycerstwa. 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @gabriel-maciejewski 9 marca 2021 13:35
10 marca 2021 00:26

.

nową formę cenzury

nowa forma cenzury

To zaproszenie na rejsy po podwórku ?

Kupuję.

 

P.S.

.

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @betacool
10 marca 2021 09:55

Bardzo ciekawy fragment obrazu The Life of Saint John of Capistrano  a na nim w górnym prawym rogu:

In the background is the Cathedral of St. Maximus, as it would appear before the catastrophic earthquake of 1703 that destroyed it almost completely. 

 

 

Co widzimy? 4 rozety w tym jedna osobliwie czarna. 'Czarne słońce' ciśnie mi się asocjacyjne skojarzenie. Ikonografia nabiera rumieńców.  Merci.

zaloguj się by móc komentować

umami @saturn-9 10 marca 2021 09:55
10 marca 2021 10:41

Wzrok Cię nie zawodzi ale...

zwróć uwagę, że ta czwarta rozeta koresponduje z innymi, które pojawiają się także niżej, pod ręką Jana przemawiającego zza pulpitu, także, bardzo wyraźnie, na sztandarze, trzymanym przez Kapistrana w centrum obrazu, a także w lewej dolnej ćwiartce obrazu, także na sztandarze. Można powiedzieć, że to znak rozpoznawczy Kapistrana.

W polu z tymi 4 rozetami przedstawiono kazanie Kapistrana w Akwili, podczas którego niektórzy opętani zostali uzdrowieni. Na powiększeniu widać, że z męskiej postaci po lewej i żeńskiej po prawej ulatują demony w postaci czarnych kleksów (diabły ze skrzydłami i rogami) nad ich głowami.

Pełny opis:

Cztery panele boczne przedstawiają sceny z życia świętego [przeciwnie do ruchu wskazówek zegara]: w lewym górnym panelu Msza Święta odprawiana na polu bitwy w obecności krzyżowców; poniżej, bitwa o Belgrad, w której krzyżowcy walczyli z Turkami w prawym górnym panelu kazanie wygłoszone przez św. Jana w Akwili, podczas którego niektórzy opętani zostali uzdrowieni; w tle katedra św. Maksyma, tak jak wyglądała przed katastrofalnym trzęsieniem ziemi w 1703 roku, które prawie całkowicie ją zniszczyło; w prawym dolnym panelu śmierć świętego.

Panel, datowany między 1480 a 1485 rokiem (a więc zaledwie trzydzieści lat po śmierci świętego), został po raz pierwszy przypisany Sebastiano di Cola z Casentino; później „Maestro delle Storie di S. Giovanni da Capestrano”, który jest również autorem „Św. Franciszka otrzymującego stygmaty”, przechowywanego w tym samym pomieszczeniu muzeum. Według najnowszych badań Maestro należy utożsamiać z Giovannim di Bartolomeo z Akwili, co odnotowano w Neapolu aktem notarialnym z czerwca 1448 r .: malarz ten ukazuje gotycką formację w swojej skrupulatnej dbałości o szczegóły i renesansowym wpływie w użytkowaniu perspektywy i objętości.

 Akwila (L'Aquila), Museo Nationale, Maestro di San Giovanni da Capistrano (Giovanni di Bartolomeo dell'Aquila), cc.1480-1485.


https://commons.wikimedia.org/wiki/File:San_Giovanni_da_Capistrano.jpg

zaloguj się by móc komentować

umami @umami 10 marca 2021 10:41
10 marca 2021 10:45

w części przedstawiającej śmierć świętego, po lewej, pod murem, także czai się małe czarne diablę.

zaloguj się by móc komentować


betacool @umami 10 marca 2021 10:45
10 marca 2021 11:05

Ta postać przy tym diablęciu też mało anielska. Nie mogę niestety ładnie powiększyć.

Zwróciłbym też uwagę na postać z białym pieskiem. Mam gdzieś zagrzebany artykuł o symbolice małych białych piesków w obrazach. Napisała go badaczka od błaznów.

Wilska BŁAZEN NA DWORZE JAGIELLONÓW [1998] - 7426406361 - oficjalne  archiwum AllegroW sumie ciekawy temat:

zaloguj się by móc komentować



betacool @umami 10 marca 2021 11:12
10 marca 2021 11:31

Mnie rozczarowała, ale kto wie co będzie przy kolejnym podejściach, które niewątpliwie zastąpią.

Ta postać odwrócona tyłem przedstawia najprawdopodobniej jakiegoś dominikanina (psy Pana).

Polski obrazek Samostrzelnika z błaznem też się z historią tego zakonu łączy:

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
10 marca 2021 11:38

A tu, kiedyś na obrazie opisywanym przez Agnieszkę także błazen i biały piesek:

 

http://agnieszka-slodkowska.szkolanawigatorow.pl/radosc-5-ofiarowanie-jezusa-w-swiatyni

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @umami 10 marca 2021 10:41
10 marca 2021 14:00

No i odbijam piłeczkę ;-)

 

przyjrzałem się raz jeszcze i tym razem dojrzałem, że to "czarne słońce" na osobliwie ciemniejszym tle!

Domalowane po latach innym pigmentem czy jednak zamysłem artysty było wskazać na wciskanie się 'siary' w gmach matki kościoła? 

Oględziny na miejscu dałyby dalszy materiał pod rozwagę.

 

Ciekawy jest rozbłysk jednego z promieni [a jest ich 8 to klasyka odniesień do 'wiecznego koła' i do 'węża'] pomiędzy godzinami 12 i 13. Cynk jakiś ale ... co znaczy? 

Może odniesienie do emblematu świętego Jana Kapistrana bowiem ten ma 12 promieni. Gdy wystawia siłom nieczystym [skrytych za 13(-24) zarazem to pierwszy drugiej 12] skrzy się, włosy współobecnych dęba stają a te 'małe czarne diablęta' znaczy siła nieczysta ustępuje.

zaloguj się by móc komentować

umami @saturn-9 10 marca 2021 14:00
10 marca 2021 16:02

tak, to prostokatne pole jest wyraźnie ciemniejsze, ten blik od V do VIII wygląda jednak na powstały na zniekształceniu farby/płótna;

nad tą gwiazdką w rozecie i pod XII i XIII znajduje się jakby dodatkowa gwiazdka (kurek na wieży?)

jak się przygladam tym przyciemnieniom, to nad głową przemawiającego Kapistrana też jest ciemniejsza aureola w kształcie niskiej tiary :)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować