-

betacool

O niedoszłym końcu świata herezji i przypływie szczerości brytyjskiego historyka

Makulektura

Lewiatan, czyli materia, forma i władza państwa kościelnego i świeckiego, albo po prostu Lewiatan – traktat filozoficzny autorstwa Thomasa Hobbesa

 

Edward Mierzwa, Anglia a Polska w epoce Jana III Sobieskiego, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1988, nakład 2000 egz., 350 stron

 

W poprzednim wpisie była mowa o śmierci dwóch Stuartów - Karola I i Karola II. Cromwellowscy siepacze skrócili Karola I o głowę, a w 1685 roku po długiej agonii odszedł z tego świata Karol II. Podobno odmówiły mu posłuszeństwa nerki, które są tak niewdzięcznym narządem, że poleceń żadnego władcy się nie słuchają. Podobno nie chciały się one także podporządkować kuracjom ówczesnych lekarzy, jeśli oczywiście uznamy, że faszerowanie pacjentów związkami rtęci rzeczywiście miały ich postawić na nogi. Portal "Ciekawostki historyczne" niezbyt często potrafi mnie zaskoczyć, ale przyznam, że opis praktyk medycznych, które odbyły się nad Karolem II robi wrażenie, pewnie nie mniejsze niż twierdzenie, że trudno określić, co tak naprawdę zabiło Karola II. Posłuchajmy:

"Trudno dziś dokładnie określić, co tak naprawdę zabiło Karola. Jedno jest pewne: lekarze wezwani na pomoc w niczym nie pomogli.

Pierwsze objawy zauważono podczas porannego golenia. Natychmiast przerwano kosmetyczne zabiegi i upuszczono władcy pół litra krwi. To niestety nie pomogło, więc przy pomocy baniek odciągnięto jeszcze ćwierć litra. Niestety również bez efektu. Medycy musieli naprawdę wziąć się do pracy…

Nakłoniono Jego Królewską Mość do połknięcia antymonu, toksycznego metalu. Wymiotował, więc zaaplikowano mu serię lewatyw. Zgolono mu włosy i posmarowano czaszkę środkami wywołującymi oparzenia, aby sprowadzić w dół wszelkie szkodliwe humory.

– czytamy w książce „Jak dawniej leczono” Nathana Belofsky’ego. Ale to nie wszystko.

Na stopy Karola nałożono okłady nasączone rozmaitymi drażniącymi substancjami, które miały za zadanie przyciągnąć „opadające humory”. Po raz kolejny upuszczono około ćwierć litra krwi, a kiedy król zaczął słabnąć, podano słodycze z białego cukru. Najwyraźniej to nie pomogło, lekarze zaczęli więc dźgać ciało chorego rozgrzanymi prętami. Ostatnim zabiegiem było podanie czterdziestu kropli wydzielin „z czaszki człowieka, który nie został pochowany” oraz rozkruszonych kamieni z jelit indonezyjskiego kozła. Jak można się domyślać, również te ostatnie zabiegi nie przyniosły żadnych pozytywnych efektów.

Wszystko to trwało cztery dni, po których Karol II zmarł. Zanim wyzionął ducha, przeprosił jeszcze wszystkich zebranych, że tak długo mu to zajęło".

cytat za:  Michał Procner, Zmasakrowany przez lekarzy, czyli śmierć Karola II

Po śmierci Karola II na tron wstąpił książę Yorku jako Jakub II, król Anglii, i Jakub VII, król Szkocji. Objęcie tronu przeszło gładko i bez komplikacji. Administracja była obsadzona "lojalnymi" ludźmi. Sukcesji nie sprzeciwiał się nawet Kościół Anglikański. 23 kwietnia 1685 r. Jakub i Maria zostali ukoronowani w Westminsterze. Zebrany w maju 1685 r. Parlament udzielił poparcia Jakubowi i uchwalił znaczne kwoty na królewskie wydatki oraz utrzymanie armii.

Jakub chyba jednak szybko zapomniał o niebanalnych okolicznościach śmierci Karola II i zaczął wykazywać mocno alergizujące Wyspiarzy, absolutystyczne tendencje. Polegały one na tym, że w królewskim kościele jawnie odprawiano katolickie nabożeństwa, a na dworze coraz częściej widywano nuncjusza papieskiego i królewskiego spowiednika, który był jezuitą. Aby zapobiec ewentualnym rebeliom, Jakub zdecydował się wprowadzić stałą armię, ale napotkał sprzeciw Parlamentu. Rozwiązał więc Parlament, a najważniejsze stanowiska w państwie otrzymali katolicy. Kto wie, czy nie największą absolutystyczną szykaną władcy były naciski wywierane uniwersytety w Oksfordzie i Cambridge, aby zwiększyły dostęp do swoich uczelni dla katolików.

Musiało się to źle skończyć, bowiem król Jakub nie miał jeszcze dostępu do postępowej prasy, która w dzisiejszych czasach lojalnie ostrzega rządzących przed zamachami na autonomię uczelni. Jednak to nie fakt zamachu na wolność szkolnictwa wyższego, był gwoździem wbitym z trumnę panowania Jakuba II. Otóż w czerwcu 1688 urodził mu się syn, który był gwarantem przedłużenia katolickiej monarchii. Wtedy to właśnie „nieśmiertelna siódemka” (Immortal Seven) zwróciła się z prośbą o „bratnią interwencję” do Wilhelma III Orańskiego, który ponosząc niemałe koszty na przygotowanie wyprawy, wspaniałomyślnie na propozycję siódemki przystał. Nas może zastanawiać fakt, że między wezwaniem do pomocy, a zorganizowaniem inwazyjnej armii minęło bardzo mało czasu i że inwazja na Wyspy zakończyła się spektakularnym sukcesem, którego nie zaliczyła wcześniej Wielka Armada, a potem sam Napoleon, czy Hitler. Ale nie wybiegajmy zanadto w przyszłość…

Otóż oprócz tego, że Jakubowi II narodził się męski potomek, moją uwagę przykuły narodziny pewnego projektu. Był to projekt gospodarczy i dotyczył Rzeczpospolitej. Napisał o nim Edward Mierzwa w książce, o której była już tu mowa. Posłuchajmy:

„W 1685 r. (…) Simon Dőrffler zaniepokoił rząd szwedzki raportem o 2 angielskich statkach, wyładowanych materiałami budowlanymi, które zawinęły do zatoki u ujścia Świętej, i o 20 dalszych statkach oczekiwanych wiosną następnego roku”. (s.269)

Mamy więc małą flotyllę zorganizowaną przez angielskich kupców, których bardzo bolały celne represje Szwedów. Synowie Albionu szukali sposobów uniezależnienia się od tych ciężarów:

„Kilku z nich posiadających dobre rozeznanie w warunkach żeglugowych wschodniego Bałtyku, zwróciło uwagę na niewielką zatokę, jaką tworzyło ujście rzeki Święta lub Szwenta, wykorzystywaną przez Kupców Ryzykantów i Hanzeatów jeszcze w średniowieczu, a w okresie późniejszym zupełnie zapomnianą. Ów akwen znajdował się na terenach należących do Rzeczpospolitej i nad nim był położony niewielki port Połąga. Projektodawca budowy portu w estuarium Świętej był angielski kupiec Horst. (…)

Rezydent szwedzki na warszawskim dworze przewidywał zupełnie słusznie, że Jan Sobieski bez wątpienia interesuje się projektem i udzieli mu szerokiego poparcia jako korespondującego z interesem Rzeczpospolitej, co też się stało. Było to tym bardziej oczywiste, że Połąga była częścią apanaży Marysieńki. Szwedzki dyplomata podkreślał, że port nad Świętą będzie stanowił konkurencję dla Rygi i może przejąć gros jej obrotów z Wielkim Księstwem Litewskim. Szwed niezwłocznie rozpoczął akcję intryg przeciwko kupiectwu angielskiemu, zainteresowanemu budową portu, by skutecznie je odstraszyć od owego pomysłu. Próbował między innymi przekupić śląskiego inżyniera Marcusa Maksymilianusa von Kőhlera, zatrudnionego przy pracach portowych.

Mimo dywersji szwedzkiej, prace zostały ukończone, a w 1688 r. książę Jakub wizytował nowy port. Zaś sejm 1690 r. orzekł: „Za zgodą całego państwa i królestwa niniejszym stwierdzamy prawo kupców angielskich do budowy nowego miasta, zwanego Jan-Marienburg albo Święta, portu zdatnego do przyjmowania statków, które niniejszym zwalniamy ze wszelkich opłat i ciężarów na lat 50”. Zatwierdzono jednocześnie prawo do noszenia specjalnej flagi z białym orłem na czerwonym polu przez wszystkie statki, dla których port nad Świętą będzie portem macierzystym. Sobieski, a przede wszystkim Marysieńka patronowali temu przedsięwzięciu ze szczególnym pietyzmem, mimo trudności czynionych przez Szwedów. Dőrffler próbował do swoich intryg wciągnąć dyplomację pruską i cesarską, a nawet nuncjusza papieskiego, pod pretekstem, że otwarcie nowego portu na wybrzeżu wschodniobałtyckim będzie stanowiło zagrożenie dla pokoju w tym rejonie”.

Cóż mogę rzec. Mamy tu wypisz – wymaluj frazę niemal współczesną, bowiem okazuje się, że otwarcie nowych portów może stać się zarzewiem konfliktów i wywołać destabilizację. Jej rozmiary możemy sobie spróbować wyobrazić. Oto jeden katolicki król nawiązuje poważne porozumienie z innym katolickim władcą. Chcą oni ominąć niedogodności fundowane przez organizacje zdominowane przez protestantów. Niderlandy osłabione wojną z Anglią miałyby utracić ogromną część tortu związaną z handlem bałtyckim. Jakub II mniej lub bardziej otwarcie był popierany w tej wojnie przez Francję. Teraz Stuart miałby okazję stać się jednym z  głównych beneficjentów nowo otwartego interesu, który nomen-omen byłby ulokowany nad rzeką Świętą - dostałby klucze do europejskiego spichlerza i bazy wytwórczej przemysłu okrętowego. Patroni ze strony polskiej podchodzili do sprawy „ze szczególnym pietyzmem”, a prace zostały ukończone mimo prób sabotażu i były osobiście doglądane przez księcia Jakuba Sobieskiego.

Rzut oka na mapę Europy wystarcza, by zorientować się co się tak naprawdę mogło wydarzyć. Oto obszar protestanckiej Europy skurczyłby się do osłabionych Niderlandów, państw niemieckich i skandynawskich. Pytanie, czy z ograniczonymi wpływami z handlu bałtyckiego te resztki zdołałyby się oprzeć katolickiej ofensywie? Trwogę, która wywołały narodziny nowego portu można zmierzyć działaniami szwedzkiego dyplomaty. Przekupstwo, próby sabotażu i chęć skłócenia dotychczasowych sprzymierzeńców w oparciu o sieć dyplomatycznych intryg…

Czy teraz może nas dziwić szybkość reakcji na wydarzenia w Anglii i sprawność z jaką Wilhelm III Orański zorganizował „bratnią pomoc” angielskiej „nieśmiertelnej siódemce’? Czy może nas dziwić, że w ciągu miesiąca od rozpoczęcia inwazji
(5 listopada 1688 r.) na stronę Wilhelma przeszła armia, urzędnicy i hierarchia anglikańska? Czy to nie był ten kluczowy moment, by na szali położyć wszystko? Wszak wraz z narodzinami małego delfina, świat herezji zatrząsnął się w politycznych posadach, a wraz z narodzinami portu nad rzeką Świętą zadrżały jego fundamenty ekonomiczne.

Tak sobie myślę, że opisywany już tu przeze mnie niesłychany wzrost cen zboża po śmierci króla Jana Sobieskiego mógł był ratą, spłacającą zobowiązania zaciągnięte na tę wielką protestancką kontrakcję.

Chwalebna rewolucja nie była ostatnią, z którą dane się było zetknąć Jakubowi II. Jakub zmarł na wygnaniu we Francji na udar mózgu w pałacu podarowanym mu przez Ludwika XIV. Jego ciało pochowano w kaplicy św. Edmunda w kościele Angielskich Benedyktynów przy Rue St. Jacques w Paryżu. Podczas Rewolucji jego szczątki zostały sprofanowane i zaginęły.

To nie wszystko, bowiem oprócz wielkiej wojny o odbudowę politycznych i gospodarczych podstaw herezji, trzeba było stoczyć walkę o zbudowanie mitu.

O tym jak się mit buduje opowie nam pewien brytyjski historyk. Odradzam wagary, bowiem nieczęsto zdarza się, by naukowiec zajmujący się tą dziedziną nadmiernie szafował szczerością. Oto ten niezwykły moment, w którym objawi nam się okruch historycznej prawdy – pan Timothy Garton Ash opowie nam o istocie mitu chwalebnej rewolucji.

„Zacznę tak: w 89 roku – choć zaczęło się to już w 88 roku – zaszła cudowna, bezprecedensowa, pokojowa rewolucja. Dokonano zasadniczej zmiany systemu politycznego, bez przemocy. Potem były wolne wybory, suwerenny parlament, niezależne sądy, Deklaracja praw. Fundamenty wolności, fundamenty demokracji liberalnej.

Mowa oczywiście o roku pańskim 1689 w Anglii.

Mieliśmy wtedy rewolucję, którą nazwano, jak w tytule wykładu, rewolucją chwalebną, the glorious revolution. Do niedawna każde dziecko w Wielkiej Brytanii wiedziało, że w dziejach naszego kraju była ta „chwalebna rewolucja”. Sam, dorastając, uczyłem się o tej pięknej karcie brytyjskiej historii. W „Historii Anglii dla dzieci” Charlesa Dickensa mamy cytat o „naszej wielkiej, chwalebnej rewolucji”.

Tylko że to wszystko nieprawda.

Posługując się językiem polskiego imaginarium, można by raczej powiedzieć, że w Anglii w latach 1688-89 wydarzyła się Targowica, najazd, wojna, a potem rozbiory.

Targowica – ponieważ grupa arystokratów brytyjskich obaliła króla z obcą pomocą. Wilhelm Orański, który rządził zjednoczonymi prowincjami Niderlandów, najechał Anglię ze swoim wojskiem. Wojna rozegrała się w Szkocji i w Irlandii, gdzie doszło do rozbiorów. W podzielonej do dziś Irlandii przetrwała pamięć o tamtych strasznych czasach.

Z Targowicy, najazdu, wojny i rozbiorów Anglicy ułożyli piękny założycielski mit naszej demokracji”.

Nam udało się nie tylko zbudować mit na kompromisie, ale tak naprawdę stworzyć mit kompromisu, którego nie było. Ta skłonność Brytyjczyków do tworzenia pozytywnych mitów na swój własny temat jest powszechnie znana.

Oczywiście, z mitami należy być ostrożnym. Słynny francuski historyk Ernest Renan analizował to w przenikliwym eseju „Co to jest naród?” (wygłoszonym w 1882 roku na Sorbonie – przyp. red.).

Renan uważał, że narody budują się na mitach. Rzecz w tym, że narodowe mity są tworzone dzięki uproszczeniu, redukcji – coś się zapamiętuje, ale istotną część się zapomina. Renan ironicznie dodawał, że historycy są zagrożeniem dla narodu, bo ich praca pozwala krytykować i demontować mity: „Zapomnienie, i powiedziałbym także błąd historyczny, są istotnym czynnikiem tworzenia narodu, a to dlatego, że postęp historycznych studiów oznacza często niebezpieczeństwo dla narodu”.

Jak zapewne dostrzegamy rola historyków na przestrzeni stu lat z okładem mocno się zmieniła, a prace nad dekompozycją mitów, zamieniły się  w szeroko pojęte prace montażowe. Pod koniec swego wywodu Garton Ash – zupełnie jak nie historyk - wybiegł nieco w przyszłość i podpowiedział nam, co warunkuje powstawanie mitu. Warto to sobie zapamiętać:

„Wracając na moment do Anglii, mówiąc o naszym wspaniałym micie założycielskim pominąłem drobny fakt, który posłuży teraz do puenty.

Mit naszej chwalebnej rewolucji stworzył wybitny brytyjski historyk Thomas Babington Macaulay po 160 latach od wydarzenia. Taki mit mógł powstać dopiero w warunkach stabilnej, kwitnącej, liberalnej demokracji w Wielkiej Brytanii.

Płynie z tego prosta lekcja. Wystarczy, że zadbacie o to, by utrzymać liberalną demokrację w Polsce przez następne 130 lat. I w połowie XXII wieku będziecie mieli piękny mit założycielski. Mit 4 czerwca 1989, mit chwalebnej rewolucji w Polsce”.

Nie wiem, czy dobrze to odczytuję, bo nie jestem wybitnym brytyjskim historykiem, ani nawet jego studentem. Moim zdaniem chodzi o to, że wystarczy 130 lat historyczno-heretyckiej obróbki i nie będziemy już wybrzydzać na swoich bohaterów, na swoją przeszłość i z uśmiechami ni to dzieci ni to szczurów rączo podążymy w kierunku w którym poprowadzi nas cała orkiestra złożona flecistów z Hameln.

Flecista (Szczurołap) z Hameln, kopia witrażu z kościoła Marktkirche w Hameln (według Reisechronik Augustina von Moersperga z 1592 r.) - akwarela

P.S. Nie zdarza się to często, ale jeden z kupujących nie sfinalizował zakupu, mam nadzieję, że to nie przez jakieś perypetie ze zdrowiem. W związku z tym książka Edwarda Mierzwy pojawia się tu znowu:

https://allegrolokalnie.pl/oferta/e-mierzwa-anglia-a-polska-w-epoce-sobieskiego-iva

 



tagi: historycy  jan iii sobieski  herezja  rzeka święta  medycy  karol ii  timothy garton ash  połąga 

betacool
3 listopada 2020 11:50
59     2953    19 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Grzeralts @betacool
3 listopada 2020 13:39

Wspaniałe metody terapeutyczne. Król musiał mieć końskie zdrowie, że aż 4 dni umierał.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Grzeralts 3 listopada 2020 13:39
3 listopada 2020 13:44

Tia... wydzieliny z niepogrzebanej czaszki i kamienie z kozła.

Naprawdę trudno się czepiać pozomu protestanckiej medycyny i zarzucać jej nieskuteczność.

 

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @betacool
3 listopada 2020 13:47

130 lat? Tylko protestancki palant może tak mówić. Za 130 lat to może fizycznie nie być kraiku o nazwie Wielka Brytania. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Matka-Scypiona 3 listopada 2020 13:47
3 listopada 2020 13:49

Oni już mają swoje wielkie mity. Może dlatego eksportują swoich historyków do nas.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-laskowski @betacool
3 listopada 2020 13:51

Co oznacza, że Timothy Garton Ash opisał okoliczności wprowadzenia na Wyspach Brytyjskich dyktatury wojskowej, nie żadnej kwitnącej demokracji liberalnej. 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @betacool
3 listopada 2020 13:53

Ciekawa notka.

Chyba niemce by nie pozwoliły na "koniec świata herezji". Przecież to ich "dziecko". :(

Dziwnie natomiast pisze brytyjski historyk, bo cytuję:

Płynie z tego prosta lekcja. Wystarczy, że zadbacie o to, by utrzymać liberalną demokrację w Polsce przez następne 130 lat. I w połowie XXII wieku będziecie mieli piękny mit założycielski. Mit 4 czerwca 1989, mit chwalebnej rewolucji w Polsce”.

My się nie musimy "martwić", bo nam historię od dawna "piszą", m. in. , niemce i austriaki. :(

Jakiś ten brytyjczyk niedouczony. :(

Może też tak być, że chciał komuś zabłysnąć takim pomysłem?

zaloguj się by móc komentować

betacool @krzysztof-laskowski 3 listopada 2020 13:51
3 listopada 2020 13:58

Dlatego uważam, że należy to docenić, pamiętać i możliwie często przypominać.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Andrzej-z-Gdanska 3 listopada 2020 13:53
3 listopada 2020 14:03

Może powinniśmy wyciągnąć wniosek, że za gwarancjami dla liberalnej demokracji idą również gwarancje dla mitów.

Szukajmy więc instytucji i dbajmy o "ustrój" , który udziela gwarancji prawdzie.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool
3 listopada 2020 14:15

Od razu mi się przypomniało czym sławny medyk i alchemik Teophrast Bombastus Paracelsus leczył Seweryna Bonera i jego syna Jana - oliwą wymieszaną ze sproszkowaną cegłą. Jeden był chory na puchlinę wodną, a drugi na oczy. Najważniejsze to znaleźć panaceum. Potem wszystko idzie z górki. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 3 listopada 2020 14:15
3 listopada 2020 14:22

Więc Karol musiał wziąć na klatę wszystkie znane panacea...

W nagrodę medyk obecny przyłożu śmierci króla - Thomas Millington został został później mianowany lekarzem Wilhelma Orańskiego i trwał wiernie na tej służbie i to aż do jego śmierci.

A Bernard O’Connor słał do tego Millingtona swe czołobitne listy...

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
3 listopada 2020 15:00

Jeszcze taki ciekawy cytat z książki Mierzwy:

"Król polski  (...) był zdecydowany  zaangażować się całkowicie po stronie Stuarta po jego detronizacji w 1688 r. Jest to zresztą okres, kiedy choroba, która dała znać o sobie w 1687 r. odsunęła na krótko Sobieskiego od spraw państwowych".

 

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @betacool
3 listopada 2020 16:06

"Płynie z tego prosta lekcja. Wystarczy, że zadbacie o to, by utrzymać liberalną demokrację w Polsce przez następne 130 lat. I w połowie XXII wieku będziecie mieli piękny mit założycielski. Mit 4 czerwca 1989, mit chwalebnej rewolucji w Polsce”.

Garton Ash  pisząc tą uwagę, zapomina, że będąc współczesnym historykiem, nie może zaobserwować, że znajduje się jakby w zakrzywionej  czasoprzestrzeni historycznej, która deformuje jego percepcję czasową. To co on ocenia na 130 lat, dla obserwatora z zewnątrz jest jak jedna chwila. I faktycznie - my piękny mit chwalebnej rewolucji 4 czerwca 1989 otrzymaliśmy prawie od razu.  A teraz migają następne mity, coraz szybciej i szybciej, czarna dziura już blisko.

zaloguj się by móc komentować

emirobro @betacool
3 listopada 2020 16:12

Nawet po 12 latach od wydarzen w roku 1689, podczas III wojny północnej, Szwedzi pamietali aby dobic projekt osikowym kolkiem i zniszczyc port.

Oto urywek z litewskiej Wikipedii w tlumaczeniu automatycznym z litewskiego na angielski:

"In July 1701, the Swedish army occupied Palanga [9] , demolished and stoned the port. At the same time, the port of Šventoji was destroyed. In the 18th century port reconstruction projects have been developed several times, but they have not been implemented. 18th c. At the end of the 19th century, Palanga became private from the state estate - the king handed it over to S. Masalskis."

A to w tlumaczeniu polskim:

"W lipcu wojska szwedzkie zajęły Połągę [9] , zburzyły i ukamienowały port. W tym samym czasie port Świętoja został zniszczony. XVIII w. projekty odbudowy portu były opracowywane kilkakrotnie, ale nie zostały wdrożone. XVIII w. Pod koniec XIX wieku Połąga przeszła na własność państwową - król przekazał ją S. Masalskisowi."

zaloguj się by móc komentować

betacool @Maginiu 3 listopada 2020 16:06
3 listopada 2020 16:13

Tak, tak. On pisze z nutą żalu, że taki piękny mit rzucono przed wieprze, a tu świnki ryjkami kręcą i czegoś innego w historycznej papce próbują się dogrzebać. Co za niewdziędzność!

zaloguj się by móc komentować

betacool @emirobro 3 listopada 2020 16:12
3 listopada 2020 16:19

Piękne uzupełnienie. To właśnie na SN uwielbiam.

Ukamienować port nad rzeką Świętą...

Smieciu moze snuć dalej katastroficzne wizje i splatać je z przekopem Mierzei.

zaloguj się by móc komentować

chlor @betacool
3 listopada 2020 18:35

Niesamowita był pokora całkiem poważnych władców wobec szarlatanów z papierami uniwersyteckimi. Skąd to się wzięło?

 

zaloguj się by móc komentować

emirobro @betacool
3 listopada 2020 19:07

Polski wpis o Paledze na Wikipidii nie wspomina o ukamieniowaniu portu ale przypomina o pobycie w tym kurorcie Adama Mickiewicza, Reymonta i wielu innych polskich autorow i artystow.  Wpisy litewski i zmudzki nie wymieniaja tych nazwisk.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Po%C5%82%C4%85ga

https://lt.wikipedia.org/wiki/Palanga

https://bat-smg.wikipedia.org/wiki/Palonga

Dla mnie interesujace jest tez to, ze Karol XII w swojej wojnie polnocnej tak bardzo niszczyl Rzeczpospolita, choc jego glownym celem miala byc Rosja.  Nie wiedzial moze, ze po zniszczeniu Polski nie bedzie juz tak bardzo potrzebny pewnym silom, ktore go finansowaly, i ze spotka go kleska pod Poltawa.

Moze dla takich sytuacji Hegel wprowadzil pojecie Podstęp z powodów lub podstęp rozumu (the cunning of reason - List der Vernunft).

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @betacool
3 listopada 2020 19:13

Bardzo kształcąca notka. Wielkie dzięki.

zaloguj się by móc komentować

betacool @emirobro 3 listopada 2020 19:07
3 listopada 2020 19:19

To ciekawy temat, o którym będę pisał. Moskwa w opisywanym czasie była uczestnikiem Ligi Świętej i synchronizowała działania przeciw Turcji z Sobieskim. Te późniejsze podróże Piotra I (1697) po krainach herezji nie były po nic. Szwedzi spustoszyli Polskę, ale potem stali się nagrodą dla Rosji, Rosji w orbicie herezji.

zaloguj się by móc komentować

betacool @pink-panther 3 listopada 2020 19:13
3 listopada 2020 19:25

Ależ proszę. Przyznam, że jakoś instynktownie wyczuwam nadchodzący ryk pantery. Stawiam na widowiskowy skok na Lemparta...

zaloguj się by móc komentować

betacool @chlor 3 listopada 2020 18:35
3 listopada 2020 19:33

Trzeba by zapytać, kto tak misternie konstruował wvoczach władców mit uniwersytetu. Gdybyś spytał o to akademików, to wpawiłbyś ich chyba w lekkie zakłopotanie.

zaloguj się by móc komentować

zw @betacool
3 listopada 2020 19:49

Bardzo ciekawa informacja o porcie nad rzeką Świętą. Teraz wiadomo, że udział 6 tysięcy Szwedów w atakującej Anglię armii Wilhelma Orańskiego to nie był tylko skutek sypnięcia kasą przez amsterdamskich bankierów. Ciekawe, co o budowie portu na Litwie sądziła dyplomacja największego ówczesnego mocarstwa europejskiego, czyli Francji. Niby Jakub II był sojusznikiem Ludwika XIV, ale ja tam nie widzę jakiejś wielkiej przyjaźni i różne konflikty interesów wchodziły w grę  Dosyć słabo Francuzi bronili tronu angielskiego dla Stuartów, mimo że poparcie dla Jakuba nie było takie małe, jak to przedstawiała propaganda "chwalebnej rewolucji". Nie wszystkie poczynania Jakuba mogły się podobać Ludwikowi. Jakub chciał na przykład wysłać swoje regimenty z dużym udziałem francuskich hugenotów na pomoc cesarzowi walczącemu z Turcją. Pewnie chodziło głównie o pozbycie się niepewnych hugenotów, ale wspieranie cesarza mogło być przez Ludwika traktowane jako krok wrogi. 

Znaczenie narodzin katolickiego następcy tronu w Anglii, jest moim zdaniem przeceniane. Zwolennicy Wilhelma w razie potrzeby nie mieliby problemu ze zgładzeniem syna Jakuba II,  a ostatecznie wybrali inną drogę - ogłosili go dzieckiem z nieprawego łoża. Te narodziny przysłaniają rzeczywiste przyczyny inwazji holendersko-szwedzkiej na Anglię- atak Ludwika XIV na Niemcy i powody gospodarcze, z których sprawa litewskiego portu nie była jedynym. 

Jakub II wbrew pozorom nie prowadził jakiejś zakrojonej na dużą skalę akcji rekatolizacji Anglii. Tuż przed upadkiem w 1688 roku w jego armii katolicy stanowili mniej niż jedną dziesiątą. Dowódcą armii Jakuba był hugenocki generał francuski Louis de Duras, który otrzymał tytuł hrabiego Feversham.  Dowódcą floty był anglikanin George Legge lord Dartmouth. Dowódcą gwardii króla w pałacu Whitehall był uczestnik wojny trzydziestoletniej po stronie protestanckiej - William Craven. Kanclerzem był anglikanin George Jeffreys. Oczywiście, że każdy awans katolika, nawet na zwykłe stanowisko oficerskie budził sprzeciwy i każdy taki konflikt wyolbrzymiano. Kiedy Wilhelm Orański przygotowywał się już do inwazji król zaczął się wycofywać z polityki nominacji dla katolików i pogodził się z hierarchią anglikańską. Niektórzy hierarchowie odmówili później złożenia przysięgi na wierność Wilhelmowi. 

Myślę, że herezja nie była w 1688 roku jakoś szczególnie zagrożona. Katolicka ofensywa? Najpierw katolicy musieliby się zjednoczyć, a z tym był problem - po jednej stronie był papież Innocenty XI i cesarz, a po drugiej Ludwik XIV. Może przypomnę fragment swojej notki z 10 lipca dotyczący Innocentego XI:

Papież, broniąc swojej niezależności od Francji, nie chciał uznać nowego ambasadora francuskiego w Rzymie, de Lavardina. W tej sytuacji de Lavardin w 1687 r. przemocą wtargnął do Rzymu na czele 800 zbrojnych i opanował pałac Farnese. We wrześniu 1688 roku Ludwik XIV zagroził papieżowi zbrojną interwencją w Państwie Kościelnym.   

Połączone siły flot angielskiej i holenderskiej poskromiły trochę ambicje Ludwika XIV i kolejny papież mógł już zawrzeć kompromis z królem Francji. Tak, że z tym czynnikiem religijnym jako motywacją do zdarzeń z 1688 nie można przesadzać. 

A znalezisko z wypowiedzią Gartona Asha - rewelacja!

zaloguj się by móc komentować

chlor @betacool 3 listopada 2020 19:33
3 listopada 2020 19:58

No ciekawe, kto? Dlaczego baba z lasu lecząca rumiankiem stała niżej od akademika stosującego arszenik? Założenie uniwersytetu to był jakiś awans władcy na prawdziwego europejczyka. Wiadomo jak trudno było to załatwić.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @zw 3 listopada 2020 19:49
3 listopada 2020 20:48

"Tak, że z tym czynnikiem religijnym jako motywacją do zdarzeń z 1688 nie można przesadzać". 

Nie kto inny jak Cromwell dopingował Karola Gustawa by utrącił "róg" (Polskę) na głowie "bestii" (Kościoła Katolickiego). I to się przez kolejne lata nic a nic nie zmieniło. 

Z tymi podziałami i konfliktami interesów w świecie władców katolickich, pełna zgoda. 

Co do roli papieża, to przyjdzie czas na poświęcenie i jemu paru słów.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool
3 listopada 2020 20:51

Dlaczego baba z lasu lecząca rumiankiem stała niżej od akademika stosującego arszenik.

A dlaczego dzisiaj nikt nie reklamuje rumianku tylko suplementy diety?

zaloguj się by móc komentować

zw @betacool 3 listopada 2020 20:48
3 listopada 2020 22:10

Wilhelm III Orański nie był Cromwellem. Trzeba odróżnić legendę protestanckiego bohatera od rzeczywistości. Kiedy spadały w Anglii głowy pobożnych protestantów nie zrobił nic. Przeciwko Monmouthowi wysłał nawet na pomoc Jakubowi II swoje wojska. Bohaterem protestanckim został dopiero kiedy wymagał tego interes Holandii. Wilhelmowi i jego ekipie - Heinsiusowi, Bentinckowi, Zuylensteinowi i innym zależało przede wszystkim na przejęciu zasobów Anglii w celu przeciwstawienia się Ludwikowi XIV. Pierwotne zamiary Wilhelma w kwestii religijnej moim zdaniem odzwierciedla "List o tolerancji" Locke'a opublikowany w 1689 przez holenderskiego przyjaciela filozofa, Van Limborcha - chodziło o tolerancję dla wszystkich wyznań, łącznie z katolikami. Krytyka ze strony fanatycznych anglikanów, którzy twierdzili, że list opublikowali jezuiccy spiskowcy chcący doprowadzić państwo do ruiny i zetknięcie z angielską rzeczywistością skłoniło Wilhelma do zmiany planów. Ostatecznie tolerancja objęła tylko różne sekty protestanckie.  

zaloguj się by móc komentować

betacool @zw 3 listopada 2020 22:10
3 listopada 2020 22:34

Dziś dotarła do mnie książka z 1977 roku. Jest tam rozdział "Protestantyzm a Polska" i pewien chyba dość rozdrażniony atakami kolegów po fachu historyk pisze otwarcie o polskich protestantach jak o grupach nie tylko wspierających obcą agresję, ale również aktywnie ją organizujących.

Czym się to różni od angielskiej prośby Nieśmiertelnej Siódemki do Orańczyka o bratnią pomoc? 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @betacool 3 listopada 2020 19:25
3 listopada 2020 22:49

Ja też :))) Zwłaszcza, gdy Panthera podejrzanie długo milczy. Nigdy mnie to nie zmyliło. A korzenie Lemparta są ciekawe /i oczywiste/.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @betacool
3 listopada 2020 22:59

Plus za arcyciekawą notkę.

Dawno nie czytałam takiego hardcoru, jak opis "leczenia" Karola II przez mężów uczonych... Generalnie stos im się należał jako wiedźminom. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @KOSSOBOR 3 listopada 2020 22:49
3 listopada 2020 23:01

Był taki film o drapieżnych kotach... Duch i mrok...nazwy leżałyby jak ulał, tyle że to było o lwach.

zaloguj się by móc komentować

betacool @KOSSOBOR 3 listopada 2020 22:59
3 listopada 2020 23:04

Zgadzam się - to wygląda na rytuał satanistyczny. 

zaloguj się by móc komentować

zw @betacool 3 listopada 2020 22:34
3 listopada 2020 23:33

Trudno odnosić się do książki której nie znam, ale z tego co pamiętam, podczas Potopu do Carolusa garnęli się (i również aktywnie organizowali agresję) zarówno kalwini, luteranie, jak i arianie (choć niektóre miasta pruskie z przewagą luteranów trwały przy Janie Kazimierzu). Anglia w 1688 r.  była zdezorientowana, trochę pogrążona w apatii. Rytualnie zdemolowano kaplice katolickie, ale przedstawiciele poszczególnych wyznań mieli zgryz, za kim się opowiedzieć. Protestanccy sekciarze byli podobnie jak katolicy faworyzowani przez Jakuba II i wielu nie było gotowych go zdradzić. Anglikańska hierarchia chciała pognębienia katolików i sekciarzy, ale niekoniecznie zmiany władcy (stąd opór przy składaniu przysięgi Wilhelmowi). A protestancki lud Londynu entuzjastycznie witał Jakuba kiedy od utraty resztek władzy dzieliły go godziny. To jasne, że Wilhelm występował jako zbawca wiary reformowanej i szermierz wolności, wspierany zręczną propagandą (dla elity Locke, dla plebsu pamflety o tym, że królowej podrzucono cudze dziecko). Ale faktycznie od śpiewania psalmów wolał spędzanie czasu w towarzystwie młodszych od siebie Holendrów i zajmowanie się ogrodnictwem (kiedy akurat nie był na wojnie). Jakoś ta kalwińska edukacja niezbyt mu się przyjęła. Holendrzy wymusili na siódemce napisanie zaproszenia dla Wilhelma, ale sądząc z tekstu tegoż zaproszenia, które linkowałem pod poprzednią notką, siódemka była nieźle wystraszona, nie wiedząc czy czasem nie skończy jak Monmouth.    

zaloguj się by móc komentować

betacool @zw 3 listopada 2020 23:33
3 listopada 2020 23:49

Polska w XVII wieku pod redakcją Tazbira. O roli głównie arian i Komeńskiego pisze Zbigniew Wójcik.

Pisząc o herezji nie myślałem tylko o aspekcie religijnym. To wojna światów prowadzona przy użyciu wszelkich środków. Na poziomie symbolu to wojna mitów z prawdą.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @Grzeralts 3 listopada 2020 13:39
4 listopada 2020 00:35

"Wspaniałe metody terapeutyczne. Król musiał mieć końskie zdrowie, że aż 4 dni umierał."

 

Ciarki czlowieka przechodza.

Chyba wiezniowie w Oswiecimiu lzej umierali.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @chlor 3 listopada 2020 18:35
4 listopada 2020 06:53

Z tego samego, co dziś - narracja musi być spójna i nie można robić w niej wyłomów, nawet za cenę własnego życia. 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Szczodrocha33 4 listopada 2020 00:35
4 listopada 2020 06:54

Trafna analogia. Na wielu płaszczyznach trafna.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @betacool
4 listopada 2020 08:45

Szczerość Asha zaiście zaskakująca, a przy takim postępie studiów historycznych jaki mamy u nas, takim zastępie wybitnych historyków, mamy nie tylko bezpieczeństwo narodu zapewnione, ale też i mit chwalebnej rewolucji wcześniej niż w połowie XXII wieku.

10 plusów za takie znalezisko!

zaloguj się by móc komentować

atelin @betacool 3 listopada 2020 19:25
4 listopada 2020 09:27

Przeczytałem, świetne. Przeczytałem też na wszelki wypadek wszystkie komentarze, aby uniknąć zdublowania kogoś. A chodzi mi o ten witraż na końcu notki.

Chcę się tylko zapytać co kierowało zleceniodawcą na zrobienie takiego witraża, jak by nie było, w kościele? I kto był zleceniodawcą? Proboszcz, biskup, papież, czy jakieś książątko?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 3 listopada 2020 14:22
4 listopada 2020 09:40

A dyrektor muzeum w Wilanowie to debil, tak na koniec dorzucę, bo nie mam do nich słów. Ten Renan miał oczywiście rację, tak właśnie jest, ale są przy tym granice uproszczeń. U nas na przykład okazało sie, że nie można zbudować narodu wokół mitu Solidarności, bo trzeba by było najpierw zabić Wałęsę, żeby się nie odzywał. Popiełuszko, Przemyk i Walentynowicz też nie pomagają, bo ludzie nie chcą o nich słuchać. Ci zaś, którzy wzięli na siebie ciężar dystrybucji mitów narodowych, to po większej części aferzyści albo złodzieje. Naród nie może więc istnieć bez cenzury - taka konkluzja. Jak w rosyjskim dowcipie - jak się za dużo mówio o patriotyzmie, to znaczy, że ktoś coś ukradł. 

zaloguj się by móc komentować


betacool @atelin 4 listopada 2020 09:27
4 listopada 2020 11:04

Skoro w kościele jest róża Lutra z 1542 roku

https://de.wikipedia.org/wiki/Marktkirche_(Hameln)

to źródeł zasiewu poźniejszych kwiatków sakralnych szukać trzeba rzaczej nie ze strony papiestwa.

zaloguj się by móc komentować



sigma1830 @betacool
4 listopada 2020 11:25

Leczono przeważnie wywarami najrozmaitszych rodzajów. Pito wywar ze ślimaków na gruźlicę, wywar z karaluchów na nerki, wywar z duszonej starej sowy i młodych szczeniąt na bronchit, wywar z mszyc, oczu kraba, kości ośmiornicy i mięsa żmii na kaszel. Wywary te nie zawsze szkodziły: lord Fermanagh pił przez sześć tygodni wywar z końskiego nawozu i co dziwniejsze, wyzdrowiał. Oczy szczupaka i zatykanie uszu czarną wełną miały pomagać na ból zębów.

Smołę rozcieńczoną w wodzie zalecano na ospę, pieczone ropuchy, na skrofuły, smażone myszy na koklusz, krew gołębi na apopleksję, krew żółwi na epilepsję, na wściekliznę konkocję z czosnku, melasy i opiłek cynowych. Aby wyleczyć się z malarii należało połknąć pająka zwiniętego w kulkę: od biedy wystarczyło zaszyć go w woreczek i zawiesić na szyi.

Szczęśliwcy chorowali na żółtaczkę (leczenie lodami) i na febrę (leczenie „aqua mirabilis”, złożoną w trzech czwartych ze spirytusu a w jednej czwartej z mocnego piwa).

Dieta była nierównomierna: w tych samych chorobach jedni lekarze pozwalali tylko na kaszkę na wodzie, inni zalecali obfite posiłki zakrapiane portem. Ale wszyscy zgadzali się że chory musi leżeć w cieple, zamykano drzwi i okna, zatykano dziurki od klucza, pokrywano go górą koców, po czym przystępowano do puszczania krwi, kataplazmowania, dawania emetyków i środków przeczyszczających.

Rosamond Bayne-Powell Housekeeping in the Eighteenth Century (London, John Murray, 1956)

zaloguj się by móc komentować

betacool @sigma1830 4 listopada 2020 11:25
4 listopada 2020 11:42

Bernard O'Connor w swojej "Historii Polski" życzliwie donosił o jakimś polskim wiejskim chłopku roztropku, który leczył choroby weneryczne kąpielami z ziół. Był pod wrażeniem skuteczności tych kuracji, aczkolwiek receptury na mieszankę ziół nie wydębił.

Myślę, że nawet za bardzo nie próbował, bo stanęłoby to na drodze tak powszechnie uznawanej przez uczonych medyków kuracji antymonem, czli rtęcią.

zaloguj się by móc komentować

Paris @KOSSOBOR 3 listopada 2020 22:59
4 listopada 2020 12:00

Tak...

...  to  naprawde  HARDCOR  w  "leczeniu"  !!!

Konstatacja  Garton'a  Ash'a  tez  niczego  sobie...  a  wpis  rzeczywiscie  rewelacyjny.  

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool 4 listopada 2020 11:05
4 listopada 2020 12:09

Baaardzo  piekna...

...  i  przede  wszystkim  prawdziwa  do  bolu  !!!

zaloguj się by móc komentować

sigma1830 @betacool 4 listopada 2020 11:42
4 listopada 2020 12:27

Tak, wszystko leczono kalomelem, czyli rtęcią. Melancholię, zaparcia, syfilis, grypę, pasożyty, a także choroby psychiczne

"Rodzice pragnący oszczędzić swoim maleństwom bólu związanego z wyrzynaniem się zębów, wcierali w dziąsła niemowlaków któryś z zawierających kalomel ogólnodostępnych proszków dla ząbkujących dzieci. Niezwykle popularny niegdyś środek – proszek Teethina dr. Moffetta – poza uśmierzaniem bólu miał „wzmacniać dziecko […] likwidować problemy z wypróżnianiem się u dzieci W KAŻDYM WIEKU”, a także obiecywał „uczynić maluszka tłuściutkim jak prosiaczek”.

Czytaj więcej: https://histmag.org/Gdy-dawniej-leczono-rtecia-19505/

zaloguj się by móc komentować

smieciu @betacool
4 listopada 2020 20:39

Trochę męczył mnie ten cały temat. Tzn. nie do końca te wszystkie elementy pasują. Ot weźmy ten port nad Świętą. Kto pchnął ten temat. Anglicy? Ale jacy? Jakubowi? To wydaje się być niewiarygodne bo trzeba zakładać że Jakub miał jakiś swój własny projekt handlowy, ze statkami itp. Z drugiej strony jeśli to był projekt „anglikański” to czemu tak go się przestraszyli Szwedzi? Kolejne pytanie dotyczy Wilhelma Orańskiego. Jakim sposobem poszło mu tak gładko podczas gdy Angole montowali Holendrom bałtycką konkurencję?

Tak sobie myśląć nad tym wydaje mi się że ten port był czymś w stylu kolejnej wojny Angielsko - Holenderskiej.

Te zaczęły się, i to jest bardzo istotne za Cromwella czyli należy założyć że ze strony Anglii wojna toczona była w imię interesów kupiecko „anglikańksich”. Kolejne 2 wojny mimo że już za katolickiego Karola były oczywistą kontynuacją walki ze strony tego samego stronnictwa w Anglii. Anglikanie, mimo pozornej wrogości dogadywali się z Karolem gdyż ten dawał im mocne karty. Takie jak król Ludwik XIV i ogólnie katolickie wsparcie było nie do pogardzenia. Więc go tolerowali. Tym bardziej że za jego plecami prowadzili swoje gierki w Holandii, sposnorując tam swoich ludzi.

Mimo wszystko, mimo całej tej sprytnej taktyki, nie udało się w tych trzech wojnach za wiele osiągnąć. Holandia mimo pewnych strat obroniła się. Anglikom - znaczy się Anglikanom, nie udało położyć łapy na najbogatszym centrum handlowej Europy. Holendrzy nadal dominowali na świecie i na Bałtyku.

Więc trzeba było spróbować innej taktyki. I tak powstał port nad Świętą. Mimo że firmowany przez Jakuba katolika, który był przydatny w kontaktach z Sobieskim też katolikiem to był w istocie częścią kolejnej gry Anglikanów, którzy ciągle marzyli o holenderskich bogactwach ale nie byli w stanie odważyć się ani doprowadzić do kolejnej otwartej wojny, skoro poprzednie trzy nie skończyły się zbyt dobrze dla Anglików.

Jak się wydaje port ten miał być szantażem na Holendrów. Tak samo jak port ten sam efekt miał wywrzeć sojusz z Sobieskim. Polska, kontrolująca kluczową część Bałtyku, spiknięta z Angolami mogła chyba faktycznie przerazić Holendrów. Polska wsparta angolskim „know-how” mogła zdrowo namieszać w kluczowych dla Holendrów interesach na Bałtyku. Gdyby przykładowo doszło do Angielsko -Polskich Aktów Nawigacyjnych to Holendrzy mogli się znaleźć w czarnej du...

W takim momencie Angole występują z propozycją nie do odrzucenia: Dajecie nam Króla a my odstępujemy do Polski. No ok, coś tu nie gra, bo co mają z tego mieć Angole? Skoro nie króla?

To jest rzecz do dalszej analizy ale przede wszystkim Angole musieli otrzymać maaasę kasy. Ta inwazja była pewnie tylko przykrywką wielkiego biznesu. Wielka kasa popłynęła z Holandii nie tylko na wojska, flotę Wilhelma które były drugorzędne. Ale zwyczajnie na to żeby przybywszy, Wilhelm nie nie napotkał na żaden istotny opór. Dodatkowo, jak mówi wiki, Oranżyści byli kreacją Angolską. Słowem Angole od początku kontrolowali tego tzw. najeźdźcę. Który zebrawszy wielką kasę, po prostu przypłynął z nią do Anglii.

Nie chce mi się w tym momencie analizować dalszych stosunków, już przyjaznych między Anglią a Holandią ale Angole pewnie nie zerwały z Sobieskim, który jeszcze jakiś czas był potrzebny jako gwarant układu. Żeby tam w Holandii komuś nie przyszły do głowy dziwne myśli. Że może właśnie zostali elegancko zrobieni w bambuko.

Tak czy siak wiemy z historii za Wilhelmem do Anglii przybył także Bank. Króry wkrótce zaczął emitować papierową kasę, której każdy zapragnął. Czy na tym polegał ten układ? Że Holendrzy uznają ten Bank? I jego papier? Możliwe. Bo bez Holendrów chyba nie miałby szans na powodzenie. I może właśnie o to chodziło w tej grze: Anglia vs Holandia z Sobieskim i Polską i Bałtykiem wciągniętym w tą rozgrywkę, w której ciągle jednak karty rozdawali Anglikanie - Cromwellowcy.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @smieciu 4 listopada 2020 20:39
4 listopada 2020 20:52

Warto dodać że wojska Wilhelma główną robotę odwaliły raczej na peryferiach Wysp, czyli ściśle rzecz biorąc zaprowadziły porządek, którego porządali Cromwelowcy - Anglikanie. Holendrzy wyłożyli kasę na wojska, króre zawalczyły dla Anglikanów. To był niezły interes. Owszem, Holandia nie została pokonana ale centrum biznesu przeniosło się do Londynu, który położył swoje twarde łapsko na Wyspach. Zrobił ten krok, którego nie mógł zrobić, być może właśnie choćby z powodu Holandii, Cromwell.

zaloguj się by móc komentować

betacool @smieciu 4 listopada 2020 20:39
4 listopada 2020 22:19

Dużo pytań. Żeby zobaczyć jaki to jest gąszcz faktów i intryg warto  Mierzwę przeczytać. Tego jest cała trylogia i nie mam szans, by to choć z grubsza streszczać. Pamiętaj, że Sobieski pertraktował i Persją i Chinami. A projekt Świętej musiał się urodzić jeszcze za czasów Karola II, więc nie był całkiem anglikański. W tym wszystkim jeszcze tak naprawdę nie wspominałem o Amsterdamie, Rosji, papieżu i Wenecji. Powoli będę to rozwijał ale bardzo subiektywno-selektywnie. Wydaje mi się, że w przypadku tego wpisu moją teorię potwierdza ten zgniły brytyjski mit i tyle.

 

zaloguj się by móc komentować

zw @smieciu 4 listopada 2020 20:39
5 listopada 2020 18:18

Angielskie interesy kupieckie nie były w drugiej połowie XVII w. jednolite. Wielkie kompanie handlowe trzymały ze Stuartami. Kupcy działający na mniejszą skalę poparli przewrót z 1688 roku, ale srodze się rozczarowali, bo Wilhelm nie pognębił wielkich kompanii. A przede wszystkim nie prowadził polityki prokupieckiej tylko militarystyczną (79 % kasy w Anglii za jego panowania szło na armię i flotę). Uprzedzając możliwą odpowiedź - nie sądzę, żeby angielskie wielkie kompanie handlowe w pewnym momencie stwierdziły, że dynastia Stuartów już nie gwarantuje im rozwoju i zmieniły Jakuba na Wilhelma. Amsterdamscy bankierzy  (rodzina Suasso), finansujący inwazję Wilhelma mieli udziały w holenderskiej Zjednoczonej Kompanii Wschodnioindyjskiej i póki co nie byli zainteresowani wzmacnianiem konkurencji. A konkurencja była w tych czasach ostra - w 1683 roku angielska Kompania Wschodnioindyjska z powodu działań Holendrów była bliska bankructwa, a cena akcji spadła ponad dwukrotnie. Jak piszą Balicki i Bogucka w Historii Holandii: " w 1686 roku stwierdzono w Anglii oficjalnie, że Holendrzy mają na wschodzie 170 ufortyfikowanych posterunków i mogliby, gdyby chcieli, wygnać Anglików z Indii w ciągu jednego roku". I zmiana władzy w Anglii niczego tu nie zmieniła, wręcz przeciwnie - koniec XVII wieku to szczytowy punkt potęgi holenderskiej Zjednoczonej Kompanii Wschodnioindyjskiej. Sefaradyjscy bankierzy z Amsterdamu zwietrzyli już możliwość wejścia na rynek angielski, ale za czasów Wilhelma nie zamierzali się jeszcze wycofywać z Holandii. Zresztą Wilhelm nie realizował programu jakiejś nieokreślonej grupy angielskich kontynuatorów Cromwella, ale politykę holenderską. Jej wyrazem było przyznawanie angielskich godności rodowitym Holendrom.

Anglia była w tych czasach, mimo ogromnej floty handlowej, ubogim krewnym Holendrów. Ta informacja z Wikipedii, że Anglicy sponsorowali oranżystów w czasie 3 wojny angielsko-holenderskiej jest prawdziwa, ale jest pozbawiona kontekstu. Karol II był winien domowi orańskiemu ponad 2 miliony guldenów za pomoc, której dynastia orańska udzielała Stuartom w czasach republiki Cromwella i wymusił anulowanie długu w ramach negocjacji pokojowych kończących 3 wojnę. To Holendrzy mieli pieniądze, Anglicy przeważnie ich nie mieli. Holendrzy mieli większe możliwości oddziaływania na sytuację w Anglii niż odwrotnie. W razie potrzeby uruchamiali tylko maszyny drukarskie. Zakończenie udziału Anglików w drugiej wojnie z Holendrami było spowodowane nie tylko tym, że Karolowi II brakowało pieniędzy, ale też przerzuceniem do Anglii ogromnej ilości druków propagandowych straszących, że Karol II będzie wprowadzał przemocą religię katolicką. Holendrzy byli wtedy bliscy pozbawienia Karola tronu. Karol zdawał sobie sprawę z holenderskiej potęgi i kiedyś powiedział, że z Holendrami nie trzeba walczyć, ale trzeba ich naśladować. I Anglicy naśladowali - stworzyli bank centralny, zadbali o propagandę, zaczęli swoich obywateli gnębić podatkami tak jak Holendrzy. Ale skutki były widoczne dopiero w XVIII wieku. Być może te skutki pojawiłyby się wcześniej, gdyby nie holenderska okupacja i prowadzenie niepotrzebnych z angielskiego punktu widzenia wojen.

Co do "zaprowadzenia porządku" w Szkocji i Irlandii -zrobił to już Cromwell. Zwłaszcza w Irlandii to pamiętają - jest np. piosenka "Oliver's Army" Elvisa Costello. W 1688 znowu odrodziły się konflikty, ale to był skutek uzurpacji Wilhelma, więc nie było tak, że Anglicy potrzebowali armii holenderskiej, żeby poradzić sobie ze Szkotami i Irlandczykami.

zaloguj się by móc komentować

betacool @zw 5 listopada 2020 18:18
5 listopada 2020 19:27

Nie sposób się nie zgodzić, że rozsadnikiem herezji  była w owym czasie Holandia. Pracuję nad kolejnym wpisem. Tam postaram się to wyjaśnić. Będzie spora dawka Greatza i Bałabana.

 

zaloguj się by móc komentować

smieciu @zw 5 listopada 2020 18:18
5 listopada 2020 19:53

W porządku. Ale to jednak Anglicy, te ugrupowania co wspierały Cromwella zaczęły wojny z Holandią. Anglia za każdym razem była prowokatorem/agresorem. Były tam wśród Angoli jakieś ludki, wydaje się dość pewne siebie skoro postanowiły dobrać się do wtedy potężnej Holandii. Mi się wydaje że te ludki musiały dobrze kontrolować sytuację w kraju gdyż w przeciwnym wypadku nie dałyby rady doprowadzić i prowadzić trzech wojen. Nie uważam by Karol II miał w tej kwestii za dużo do powiedzenia. Gdyby interesy się nie pokrywały, gdyby po prostu te wojny nie były na rękę tym ludkom, Kompaniom to nie dostałby szansy na ich prowadzenie. To były zbyt poważne przedsięwzięcia.

Gdy okazało się że wojny, nawet wsparte katolickimi sojuszami nie okazały się skutacznym narzędziem to Stuartów zdjęto jako już zbędnych. I zrobiono to bez wysiłku.

Opisał pan jak to Holendrzy mieli przewagę. I to jest właśnie ciekawe. Mimo że ją mieli to słabsza Anglia była ciągle tym agresorem dlatego jakoś niewiarygodne wydaje się by Holendrom tak łatwo udało się, samym z siebie dokonać inwazji. Która na opór nie napotkała. Jeszcze raz wracam do tego portu nad Świętą. Angole wyraźnie nie stresowali się Holendrami. Sojusz z Sobieskim mógł im dać przewagę. Po prostu jak dla mnie Anglia nie wygląda na stronę będącą w defensywie. Przeciwnie. Po trzech wojnach przystąpiła do czwartej ale już innego rodzaju. Wydaje się że mamy prostą ciągłość. Nie wydaje się być prawdopodobny nagły zwrot sytuacji kiedy to w jednej chwili Holendrzy przejęli inicjatywę oraz kontrolę nad Anglią.

Oczywiście. Możliwa jest jakaś ponadnarodowa i tajna kooperacja pewnych stron. Wciąż jednak wydaje się że w takim sojuszu tak uparci i zdeterminowani Angole nie oddali inicjatywy. Tutaj właściwie tkwi główne pytanie: Kto stał w istocie za „Chwalebną Rewolucją”? Cromwellowi Angole? Różni obcy finansiści, którzy wyłożyli wielką kasę? Czy może ta nieszczęsna, ponadnarodowa doktryna? Jakaś taka anonimowa, ale też wydająca się mieć tą słabość do Anglii. Bo w końcu ostatecznie to Londyn stał się nową stolicą świata. A Chwalebna Rewolucja stała się mitem założycielskim.

A to oznacza że tym bardziej należałoby rozgryźć ten temat ale czy jesteśmy w stanie dotrzeć do tak kluczowej prawdy historycznej? Jak sponsorowana przez różnych dziwnych ludków impreza z zewnątrz stała się tak ważnym momentem w historii Anglii że zrobiono z niej całą fundamentalną legendę, o której do dziś nauczają tam w szkołach? Że stworzyła współczesną wielką Wielką Brytanię?

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @betacool 3 listopada 2020 23:04
5 listopada 2020 21:12

Dlaczego przywoływać zaraz te mroczne odniesienie?

Jak na owe czasy miało to zapewne naukowy sznyt i wpisywało się w to co obecnie określane jest jako medycyna heroiczna (ang. heroic medicine).

Pracowite świnie  trufle wygrzebują ...

zaloguj się by móc komentować

betacool @smieciu 5 listopada 2020 19:53
5 listopada 2020 21:45

Podoba mi się ten zestaw pytań.

zaloguj się by móc komentować

betacool @saturn-9 5 listopada 2020 21:12
5 listopada 2020 21:49

Medycyna heroiczna. Słowo daję nie znałem tego pojęcia. Herkules wolałby sam sobie odrąbać piętę niż dać się leczyć.

zaloguj się by móc komentować

zw @smieciu 5 listopada 2020 19:53
5 listopada 2020 22:21

Trzy wojny Anglików nie robią wrażenia jakichś poważnych przedsięwzięć. Po pierwszej nie wykorzystano zwycięstwa, druga skończyła się kompromitującą klęską floty, trzecia pokazem możliwości holenderskiej propagandy. W 1688 roku nie było już "upartych i zdeterminowanych Angoli". Ludzie Cromwella już nie żyli, a następcy byli dosyć bojaźliwi. Dopiero wpompowanie ogromnych pieniędzy w wojsko i flotę stworzyło nowych bohaterów.  O 1688 r. nie można też mówić nie wspominając o Francji i Ludwiku XIV. Bankierzy z Amsterdamu bardzo go nie lubili. Wenecjanie najwyraźniej też. Ludwik zjednoczył Europę przeciwko sobie prawie tak, jak później Napoleon. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool 3 listopada 2020 13:44
7 listopada 2020 12:56

Ciekawe czy to wystraczało, by na moment przed zgonem przepraszał że tak długo to trwa? Zapewne były inne jeszcze specyfiki nie wymienione tutaj.

"Musiało się to źle skończyć, bowiem król Jakub nie miał jeszcze dostępu do postępowej prasy, która w dzisiejszych czasach lojalnie ostrzega rządzących przed zamachami na autonomię uczelni." 

Tia ... gdyby dostał ten dostęp to co by się stało z jego duszą albo ze sponsorami tej prasy? Mit założycielski prasy postępowej jest jak granitowy mur. Nie przepuszcza żadnych alternatywnych wyobrażeń.

Śledztwo miodzio. 1688 nad rzeką Świętą determinuje 1688 (chciałoby się napisać 1666) nad rzeką Tamizą. Trzeba jakoś to odkrycie opić i zdyskontować. Odbijam korek z limoniady. 

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować