-

betacool

O nieoczekiwanych zmianach i mało oczekiwanych efektach, czyli o tych, którzy pogubili drogę na katolicki cmentarz. Część 2

Makulektura z 19 listopada 2021 r.

Ks. Wojciech Szmyd T.J. prof. teologii moralnej w Kolegjum "Bobolanum" w Lublinie , Kary koscielne, Wydawnictwo Księży Jezuitów, Kraków 1929, s. 192

 

Pierwsza część tej gawędy była bardzo osobista i opowiadała między innymi o tym, jak w efekcie dziejowych zmian, moja babcia znalazła malownicze i naznaczone cudownymi okolicznościami miejsce pochówku. Tym razem będę pisał o osobach, które (przynajmniej w teorii) pogrzebu w Kościele rzymskokatolickim doświadczyć nie mogły.

Odwrócenie wektorów będzie polegało także na tym, że poprzednia część opowieści mówiła o czymś materialnym (figurka Maryi), czemu dane było przetrwać na przekór wielu dziejowych zmian. Tym razem przyjrzymy się czemuś, co nie do końca jest materią, ale wydaje nam się trwałe i powinno się okazać odporne na dziejowe wydarzenia. Chodzi mi mianowicie o kary kościelne, których dotyczy książka ks. Szmyda. Cóż bowiem może się zmieniać w tej materii, gdy istota zasad naszej religii, a także ludzkiej natury, zdają się być odporne na historyczne wstrząsy. Otóż wbrew pozorom, może się zmienić bardzo, ale to bardzo wiele...

Książkę wydano w roku 1929. Jej autor - Wojciech Szmyd był kapłanem, którego tytulatura powinna budzić nasz najwyższy szacunek. W roku 1909, mając 33 lata został mianowany profesorem teologii moralnej w Kolegium „Bobolanum” w Lublinie, a w roku 1925 otrzymał godność tajnego podkomorzego Jego Świątobliwości Ojca św. Piusa XI. W rok po publikacji dzieła o „Karach kościelnych” ksiądz Szmyd zmarł.

Z racji tego, że oglądanie naukowych opracowań z reguły zaczynam od spisów treści i indeksów, pozwolę sobie na małą reklamę takiego sposobu lektury. Tym razem zaproponuję „spis rzeczy” odsyłający numerycznie nie do stron książki, lecz do numerów podrozdziałów. Wygląda to tak:

Gdyby ktoś nie mógł oczytać treści zamieszczonej fotografii, to pokrótce zwrócę uwagę na pewne zawarte tu kwestie, o których dzisiaj wiemy niewiele; czasami mamy wrażenie, że coś wiemy, ale zazwyczaj kończy się na wrażeniu. Odpowiedzmy sobie szczerze, czy wiemy coś o karaniu wiernych w okresie przedwojennym, czyli w czasach młodości naszych dziadków, lub najdalej pradziadków. Czy wiemy coś o grzechu wspólnictwa, penalizacji handlu relikwiami, karach odwetowych na duchownych. Czy mamy pojęcie o rozgrzeszaniu masona, wspólnika w grzechu albo osoby pojedynkującej się? Albo o możliwości ekskomunikowania „wydawców, obrońców i czytelników pewnych książek”?

Zacznijmy od owych wydawców, choćby z tej racji, że jest to profesja Gospodarza tego forum. Po dokładnym przestudiowaniu zapisów mogę Go zapewnić, że nawet będąc wydawcą w 1929 roku, mógłby spać spokojnie. Bowiem, gdyby nawet jego książki traktowały o herezji, czy o socjalizmie, to tak długo póki by w nich nie bronił apostazji, herezji lub schizmy, tak długo nie musiałby fatygować swojego spowiednika.

Jak widzimy, przez ostatni wiek, ocena zgodności działań wydawcy ze wskazaniami Kościoła zapewne pozostałaby niezmienna. Natomiast, warto zaznaczyć, że zupełnie zmieniło się podejście Kościoła do dzieł zakazanych. Ostatni ich indeks został ogłoszony w roku 1948. W roku 1966 Kongregacja Nauki Wiary stwierdziła, że:

„Indeks pozbawiony jest znaczenia dyscyplinarno-karnego, natomiast zachowuje swoją wartość moralną jako ostrzeżenie przed treściami szkodliwymi dla wiary i dobrych obyczajów. Odtąd przestrzeganie Indeksu jest kwestią sumienia wiernych. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 roku zaleca biskupom czuwanie, by wpływ środków przekazu i słowo pisane nie szkodziły wierze i obyczajom wiernych”.

Nie jestem pewien, czy dobrze odczytuję intencje hierarchów Koscioła, ale wydaje mi się, że ten 1966 rok to był tak zwany ostatni dzwonek. Bo mniej więcej od przełomu lat 60 i 70 liczba dzieł, które powinny znaleźć się na indeksie rosła w pandemicznym tempie i od tego czasu dużo łatwiej byłoby ułożyć spisy dzieł zalecanych, niż tych zakazanych.

Od owych nieprawomyślnych książek przejdźmy na moment do wspomnianego przeze mnie socjalizmu. Niektórzy teoretycy Kościoła stawiali wyznawców tej wizji rozwoju świata (do dziś nie wiem dlaczego rozwoju, a nie zwoju) na równi z masonami, karbonariuszami, nihilistami, anarchistami i komunistami. Tekst księdza Szmyda tak opowiada o czynach lub zamiarach, które powodują, że członkowie owych „sekt” powinni być objęci ekskomuniką:

„wystarcza, by stowarzyszenie ze swojego założenia lub faktycznie knuło zamachy przeciw Kościołowi lub władzy państwowej, (…) jeżeli walczą przeciw nauce Kościoła, przeciw jego powadze i ustrojowi albo przeciw osobom duchownym – Knują zamachy przeciw prawowitej władzy państwowej, jeżeli usiłują ją obalić lub gwałtem dążą do zmiany formy rządu”. (s.94)

Ksiądz Szmyd zaznacza jednak, że są i tacy teoretycy Kościoła, którzy o socjalistach sądzą inaczej:

„Praktycznie rzecz biorąc albo socjalista zna zasady socjalizmu i wyznaje je, to już tem samem jako heretyk popada w ekskomunikę zastrzeżoną papieżowi speciali modo, albo jest w dobrej wierze i uważa stowarzyszenie jako wyłącznie polityczne lub ekonomiczne, zmierzające do polepszenia dobrobytu proletarjatu, a wtedy uniknie ekskomuniki”. (s.95)

Cóż można rzec? Dzisiejsza rzeczywistość wywróciła wszystko do góry nogami. Bo o ile znalezienie kogoś, komu leży na sercu dola proletariatu, byłoby wykonalne, to gdzie we współczesności znaleźć kogoś, kto przynajmniej mentalnie, do owego pokrzywdzonego proletariatu przynależy? Nie wiem, czy razem z zejściem ze sceny historii klas pracujących miast i wsi, niemożliwym stało się uniknięcie ekskomuniki przez socjalistów. W każdym razie socjalistów zwalczających naukę Kościoła na pewno nie ubyło, a ekskomunik ubyło na pewno…

Skoro było już o socjalistach, to nie można zapomnieć, o chyba nieco przykurzonych już dziś masonach:

Jak czytamy, do sprawy przynależności do takiego stowarzyszenia, Kościół podchodził bardzo poważnie. Uwzględniał nawet sytuacje, gdy z racji niebezpieczeństwa utraty życia „penitent” nadal markował przynależność do sekty”. Jednym z dodatkowych warunków towarzyszących otrzymaniu rozgrzeszenia było poinformowanie św. Oficjum o masońskiej przynależności duchownych i zakonników. Wyłączono również możliwość sądzenia takich spraw przez przełożonych zakonnych.

Mam wrażenie, że 90 lat, które minęły od wydania książki księdza Szmyda i w tej kwestii zmieniło bardzo wiele i bardzo jestem ciekaw, czy bylibyśmy w stanie wskazać moment, od którego sprawy dotyczące takowej przynależności przestały być traktowane poważnie i surowo.

Na zakończenie chciałbym nawiązać do tematu, od którego zacząłem tę opowieść – od drogi na cmentarz. Myślę, że warto poznać zasady, którymi miał kierować się duchowny, odmawiający katolickiego pochówku i komu powinien go odmówić.

Jako pierwsi wymienieni objeci zakazem pochówku znaleźli się „notoryczni odstępcy od wiary chrześcijańskiej i należący do sekty heretyckiej lub schizmatyckiej albo do sekty masońskiej i jej podobnych (…). Tym, którzy należeli do sekty masońskiej, lecz przed śmiercią pojednali się z Panem Bogiem, można dać pogrzeb, byleby po pojednaniu się nie kazali się chować z odznakami masońskimi i byleby je usunięto z orszaku pogrzebowego”. (s.178)

Pozbawienie pogrzebu chrześcijańskiego dotyczyło także „objętych ekskomuniką”, „tych którzy odebrali sobie życie będąc przy zdrowych zmysłach”, a także „publicznych i jawnych grzeszników”.

Na liście objętych zakazem chrześcijańskiego pochówku znaleźli się także ci, którzy „umarli w pojedynku lub z rany w nim odniesionej” a także ci, którzy rozporządzili, by ich zwłoki oddano do krematorium. Ksiądz Szmyd zaznaczał jednak, że ci, „którzy sami się przeznaczyli do krematorium i wiadomo o nich notorycznie, że w tem postanowieniu wytrwali aż do śmierci, tym nie wolno dać pogrzebu”.

Po poznaniu dwóch ostatnich kategorii wykluczeń, zaczynamy sobie zdawać sprawę, jak bardzo zmienił się świat. Osób poległych w pojedynkach nagle ubyło, by nie rzec że w ogóle zabrakło, a tych „którzy się przeznaczyli do krematorium” stale przybywa.

Zmieniło się także postrzeganie zagadnień kar kościelnych. Trudno ocenić, czy to kwestia większego pobłażania, miłosierdzia, czy też niechęć do stosowania przez Kościół surowych reguł.

Wiem jedno, ta lektura zmusza do przemyśleń kondycji dzisiejszego Kościoła i do pytań, w którym momencie odstępstwo lub zaniechanie bardzo jasnych i klarownych zasad wyrządziło Kościołowi więcej szkód niż korzyści.

Zanim dokonamy tego osądu, musimy sobie zdać sprawę, że na końcu każdej wyznaczonej surowymi karami ścieżek, Kościół stawiał bramkę, z której można było skorzystać.

Mogli to uczynić nawet notoryczni odstępcy od wiary, sekciarze, schizmatycy, a także pozostający w ekskomunice:

„Wymienionym nie wolno dać pogrzebu kościelnego, jeśli przed śmiercią nie okazali żadnego znaku pokuty. Jeżeli zaś przed śmiercią okazali jakiś znak żalu, np. spowiadali się, chcieli księdza, lub przynajmniej wzywali imienia Jezusa lub Matki Najś., bili się w piersi, lub całowali krzyżyk lub obrazek świętego, to już wolno im dać pogrzeb kościelny. Że zmarły zszedł z tego świata ze znakiem żalu i pokuty, wystarczy dowód jednego wiarygodnego świadka”. (s.125)

 

***

To tyle na dziś. W linku poniżej licytacja książki ze zdjęcia, która przemyca  starą zastygłą w niej prywatną historię w postaci pięknej przedwojennej kartki pocztowej.

https://allegrolokalnie.pl/oferta/ks-wojciech-szmyd-kary-koscielne-1929-kzt

Jest także egzemplarz do kupienia szybko, tyle że w miękkich okładkach i bez starej pocztówki.

https://allegrolokalnie.pl/oferta/ks-wojciech-szmyd-kary-koscielne-b3z

 

 

 



tagi: socjaliści  masoni  heretycy  sekty  wojciech szmyd  kary kościelne  zakaz pogrzebu  zakaz pochówku  schizmatycy  furtka do miłosierdzia 

betacool
20 listopada 2021 01:09
8     1136    13 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Brzoza @betacool
20 listopada 2021 09:30

Dziękuję. Czy jest napisany jaki dokładnie wpływ na Zbawienie Osoby ma Kara Kościelna - zakaz pochówku chrześcijańskiego? Ale nawet jakby sytuacja nie była zero-jedynkowa, to nieroztropne by było umieszczać w tym dziele takie info, gdzie celem takze jest straszenie w celu opamiętania, aby nierozwadniać przekazu i nie wystawić Osoby na pokusę świadomego testowania Miłosierdzia, która pewnie kończy się zablokowaniem sobie samemu drogi do Pana Boga.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @betacool
20 listopada 2021 10:01

Bezcenne przypomnienie tego, czego nauczano nas w dawnych starych czasach jeszcze na lekcjach religii. Dzisiaj widzimy skutki permanentnego "zmiękczania" polityki KK czyli praktycznie unieważnienia kary ekskomuniki (poza tą, którą się zaciąga automatycznie). Pozostaje pytanie, czy decyzje podjęte w roku 1966 o tym, że to takie "kary raczej symboliczne" były ważne. Bo mam wątpliwości.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
20 listopada 2021 12:10

Zniesienie tradycyjnej dyscypliny kanonicznej w 1966 to była część aggiornamento, otwarcia na świat, z którym Papież i duchowni chcieli prowadzić dialog. Można to usprawiedliwiać indywidualnymi przypadkami nawrócenia masonów i socjalistów, i przekonaniem że innym apostatom i wojującym antyklerykałom ta otwartość pomoże. I tym że duchowni nie całkiem zdawali sobie sprawę z sytuacji świeckich katoli we współczesnych korporacjach i instytucjach politycznych i propagandowych/edukacyjnych. Sami świeccy po dziś dzień nie całkiem zdają sobie z tego sprawę. W pełni uświadamiają sobie dopiero jak wpadną w sidła typu punktoza w służbie obniżania kosztów pracy w danej korpo, jak zostaną przemieleni. Duchowni wówczas serwują im zrozumienie, współczucie i sakramenty w tym namaszczenie chorych. Duchowni są utrzymywani również przez świeckich w nieświadomości na temat presji wywieranej na wierzących. Zresztą presja ta nie jest wszędzie taka sama. Są też świeccy którzy podpisali jakiś cyrograf, dostali z tego tytułu beneficja i udają że są normalnymi ludźmi sukcesu. No więc "katol potrafi ... A ci co wypadają z obiegu to po prostu łazęgi".

Kościół nie ma własnej służby wywiadowcznej i mieć nie będzie. A ze światem będzie negocjować, bo ciągle jest wielu którzy wierzą w tzw. dialog ze światem. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Brzoza 20 listopada 2021 09:30
20 listopada 2021 12:16

Najcięższą z kar kościelnych jest ekskomunika. W rozdziale, który dotyczy ekskomuniki znajdujemy taki zapis:

Klucz do odpowiedzi na zadane przez pana pytanie leży w "obcowaniu świętych", które od Kościoła  nie zależy.

To się wiąże z doczesną (ziemską) istotą kar kościelnych, o której powinienem chyba wspomnieć w notce. Nakładanie kar to atrybut władzy, z której winno się korzystać, tylko po to, by doprowadzić poddanych do ponaddoczesnego celu.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @pink-panther 20 listopada 2021 10:01
20 listopada 2021 12:35

Ja tych wątpliwości nie rostrzygnę. Co do owej surowości kar, to przytoczę jeden fragment, który mam nadzieję wiele nam wyjaśni:

Mi tu bardzo imponuje wytyczenie relacji ojcowsko-synowskich ale i podkreślenie rządzenia i panowania. Kara jak w każdej zdrowej relacji powinna być wykorzystywana w ostateczności.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 20 listopada 2021 12:10
20 listopada 2021 12:54

Pisząc swój tekst chciałem pokazać jak bardzo zmienia się świat i to, że Kościół nie może pewnych zjawisk ignorować. Dialog (także w relacji ojciec-syn, patrz cytat w odpowiedzi Panterze) jest czymś niezbędnym. Bez niego zdrowej relacji być nie może.

Tyle, że jako ociec trojga dzieci wiem, że napominanie, dawanie dobrego przykładu to nie wszystko, a mądre korzystanie z kar to nie wiedza, ale sztuka, w której wcale nie czuję się mistrzem.

Panowanie, rządzenie i mądre korzystanie z kar i przebaczania to największa ze sztuk.

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool 20 listopada 2021 12:54
20 listopada 2021 13:20

Oczywiście. Ale i tworzenie prawa to sztuka. Więcej w niej wiedzy niż w innych sztukach, ale jednak prawo stanowione bierze pod uwagę obyczaj i stan społeczności. Jeśli nie bierze jest po prostu narzędziem represji. 

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @betacool 20 listopada 2021 12:16
20 listopada 2021 14:01

Dziękuję bardzo Panu.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować