-

betacool

Miasto skarbów, czyli Pan Samochodzik kontra obsceniczny pan Tadeusz

makulektura z 26 czerwca 2021

Zbigniew Kazimierz Witek, Karol Estreicher jr (1906-1984). Losy spuścizny, wyd. TPSP w Krakowie, Kraków 2007, oprawa twarda, papier kredowy, s.876

 

ex libris Karola Estreichera projektu Tadeusza Przypkowskiego

 

Jeśli ktoś w młodości chłonął kolejne tomy przygód Pana Samochodzika, to zapewne pamięta postać jego kolegi ze studiów - Waldemara Batury. Był to niezwykle zdolny historyk sztuki, który swą wiedzę próbował zamieniać na rzeczy dużo bardziej użyteczne, niż odnajdywane przez niego historyczne artefakty. Wizualnymi oznakami efektywności takiego podejścia były dobre samochody, którymi się poruszał, modny ubiór, który w zestawie z dobrą furą, zazwyczaj bardzo imponował płci pięknej. Na dodatek pan Waldek, był dżentelmenem w każdym calu i nawet jeśli Pan Samochodzik demaskował jego nielegalne działania i pakował go za kraty, to Batura nie miał mu tego za złe, a przynajmniej tego nie okazywał.

Takie relacje między uczciwym i nieuczciwym historykiem sztuki, to oczywiście czysta literacka fikcja. Gdyby Nienacki mógł mieć wgląd do "Dziennika wypadków" spisywanego przez Karola Estreichera juniora, to jego powieści pod względem głębi i mroczności przypominałyby bardziej Rów Mariański, niż tonie mazurskich jezior, w których pan Zbigniew tak lubił się taplać w towarzystwie nastolatek.

Watro także zauważyć, że erotyczne obsesje, które przejawiał Zbigniew Nienacki i których nie mógł on lokować w powieściach dla młodzieży, pojawiały się w innych jego "dziełach". Ich scenerią były małe mazurskie wioski albo niemazurskie osady z czasów przedpiastowskich, przez co nie dane nam było poznawać erotycznych scen, w których role główne graliby historycy sztuki.

Ale jak to się mówi, natura nie znosi próżni, a tym bardziej literatura. W poszukiwaniach rywalizacji historyków sztuki, polanej mocno obscenicznym sosem, wcale nie musimy sięgać po fikcję literacką. Wystarczą nam dzienniki Estreichera.

Pójdę utartym już przez siebie szlakiem i ze względu na ewidentny pociąg do bardzo wyszukanych (jak na czasy PRL-u) modeli samochodów i ze względu na nie mniejszy pociąg do historii sztuki, obsadzę pana Karola Estreichera juniora w roli Pana Samochodzika, a już za chwilę sami się domyślicie, kto będzie odgrywał rolę Waldemara Batury.

Jeden z moich poprzednich wpisów dotyczył rekonstrukcji niektórych globusów znajdujących się w Muzeum UJ. Dowiedzieliśmy się z niego, że szczególnym zapałem do rekonstrukcji starych przyrządów geograficzno-astronomicznych pałali niektórzy przedstawiciele rodu Estreicherów. Z "Dziennika wypadków" autorstwa Karola Estreichera juniora poznaliśmy również osobę, która koordynowała projekt od tak zwanej strony technicznej. Był to Tadeusz Przypkowski. Wikipedyczna notka przedstawia go jako historyka sztuki, wybitnego specjalistę od konstruowania zegarów słonecznych, kolekcjonera i muzealnika, ale nie odsyła nas do "Dziennika wypadków", które to dzieło przedstawia pana Tadeusza w sposób nieskończenie bardziej barwny i dużo mniej oficjalny.

Karol junior, oprócz wielu wzmianek, poświęcił Przypkowskiemu długi pośmiertny wpis. Życiorys rozpoczął od opisów młodzieńczej bufonady, która kazała Tadeuszowi meldować się na jedną noc w paryskim Ritzu, tylko po to, by na papierze firmowym z tego hotelu napisać i rozesłać tak wiele listów jak tylko się dało. Przypkowski słynął również z prezentów, które miały go zbliżyć z możnymi tego świata. Podobno Maeterlinckowi ofiarował szkatułkę lub zegar, a Goebbelsowi - podczas jego przedwojennej wizyty w Krakowie - rzymską monetę z napisem „Judea Capta” (Judea zdobyta).

Ale drogi naszego pana Karola - Samochodzika i pana Tadeusza splotły się tak na dobre dopiero po wojnie. Oto w 1954 w dzienniku Karola Estreichera pojawia się pod datą listopadową taki wpis:

"26 listopada 1954

Przypkowski przypuszcza atak za atakiem. Bochnak chce go habilitować do historii grafiki. Sprzeciwiam się. Przypkowski jest człowiekiem zdolnym, wykształconym, ale jest też zdolny do wszystkiego. Chce po Pusłowskim mieszkać w jego pałacu jako kustosz Muzeum UJ (…) (t. II, s.372)"

Tu konieczne jest małe wyjaśnienie. Apetyt na funkcję dyrektora Muzeum UJ miał Karol Estreicher. Co do pałacu Pusłowskiego, to pan Karol również miał swoje „wydobywcze” plany, które już obszernie opisywałem. Noclegi Tadeusza Przypkowskiego w owym pałacu nie wchodziły, więc zdaniem Estreichera w grę, a już na pewno nie w randze kustosza krakowskiego muzeum. O ile pan Karol w listopadzie 1954 roku blokował karierę panu Tadeuszowi, o tyle Tadeusz próbował z Estreicherem juniorem trwać w jak najlepszej fachowej komitywie.

Dzięki Kazimierzowi Witkowi, który postanowił zredagowane tomy "Dziennika wypadków", wzbogacić możliwie największą ilością różnych fotografii, w piątym tomie tego wydania ukazało się takie oto zdjęcie z bardzo nieszablonowym i mało poprawnym politycznie tekstem autorstwa Tadeusza Przypkowskiego. Kartka jest o tyle interesująca, że dotyczy tematu elementów restaurowanych przyrządów astronomicznych. List pochodzi z grudnia 1954. Wynika z niego, że i pan Tadeusz i pan Karol współpracowali ze sobą nad wyraz blisko, a Przypkowski zupełnie nie zdawał sobie sprawy z tego, co w owym czasie mógł na jego temat wypisywać w swoim dzienniku Estreicher. Oto owa fotografia, a poniżej nie wolna od błędów Przypkowskiego, transkrypcja rzeczonej kartki:

"J-ów (Jędrzejów) 12.12.54

Parszywczycha podniosła znów straszny a jidysz gieśraj na mój widok że ta banda uniwersyteckich idiotów nigdyby nie wiedziała, że globus u niej tak świetnie przechowany, gdybym ja jej go nie zabrał. Nauka polska straciła jedną z najcenniejszych swych prac z tego powodu bo jej uniemożliwiono jej naipsanie. Tylko tyle. O zachowanym fragmencie łuku szerokości ekliptycznych jednej z funkcjonalnie najistotniejszych części globusa nic nie chce wiedzieć w rozmowie ze mną. Ja się do jewrejki więcej nie odezwę, lecz trzeba koniecznie z jej zasranych rąk wydobyć tę część. Leży w małym pudełeczku z karteczką Birkenmajera i moją wyjaśniająca w szufladzie zdaje się tego stołu, który u niej w biurze stoi pod lewą ścianą. W końcu weź milicję parszywczychę w mordę, a brąz z XV-go wieku poznasz po kolorze! Zmartwiłem się że odrazu między te w końcu przeważnie mało wartościowe bibeloty kasy pancernej nie włożyłeś czegoś prawdziwie wartościowego: klapki zegara Bylicy w globusa! Obie te cząstki złóż razem do któregoś z pudełeczek w kasie!!! Koniecznie !!! Do czasu gdy globus przyprowadzimy do stanu muzealnego.

Valę

(nieczytelny podpis)"

Jak sami widzicie tekst ów nie spełnia żadnych współczesnych norm. Nie dość, że jest pełen ordynarnych językowych błędów, to na dodatek okraszony uprzedzeniami narodowościowymi, wulgaryzmami, a w wymowie ewidentnie antyfeministyczny. Dziś nie wyobrażamy sobie, by ktokolwiek w jakimkolwiek tekście poświęconym nie zdezynfekowanym kończynom pracownicy Uniwersytetu Jagiellońskiego napisał, że są „zasranymi rękami jewrerskiej parszywczychy”.

Co jeszcze dziwniejsze adresatem owej mało wyszukanej korespondencji był znany ze światowej ogłady Karol Estreicher. Poruszone wątki także brzmią tajemniczo. Jest tu wszak mowa o częściach zabytkowego globusa Bylicy mających być zdeponowanymi w pancernej kasie, a także o tym jak rozpoznawać piętnastowieczny brąz.

Kwestia jest o tyle ciekawa, że z wpisu o jagiellońskich globusach wiemy, że z ową wiekową patyną w latach siedemdziesiątych Estreicher obszedł się bardzo obcesowo dając ją do „uszlachetniającej” pozłoty. Od tej pory rozpoznanie tego co stare, co w globusie Bylicy odnowione, a co zupełnie nowe, pozostaje już tylko kwestią wiary.

O kimże mowa w liście Tadeusza Przypkowskiego? Otóż pisał on niewątpliwie o Zofii Ameisenowej, która jak wynika z tekstu, niczym tolkienowski smok umościła się w pobliżu uniwersyteckich skarbów i broniła ich swoimi „zasranymi rękami”. Jak twierdzi wikipedia, pani Zofia „wytyczyła sobie konkretne cele – uporządkowanie i skatalogowanie zasobów grafiki oraz opublikowanie najcenniejszych zabytków znajdujących się w Bibliotece Jagiellońskiej”.

W kręgu jej naukowych zainteresowań znalazł się także globus Bylicy, o którym napisała pracę wydaną w roku 1959. Z listu Przypkowskiego możemy wnosić, że owo zainteresowanie nie było ani panu Tadeuszowi, ani Karolowi juniorowi na rękę. W owym czasie obaj panowie byli sobie dość bliscy. Łączyły ich ze sobą nie tylko zainteresowania, lecz także przysługi i interesy:

„Utrzymywałem z Przypkowskim przyjazne stosunki. Byłem bardzo zajęty – nadmiernie – organizowałem Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przypkowski był życzliwie usposobiony. Przychodził, doradzał – a wiedział niejedno. Kupowałem od niego jakieś zabytki – trochę na tym zarobił, wskazywał gdzie można coś zdobyć (np. zegar z XV wieku z pałacu w Szczekocinach) i tę jego współpracę z lat 1950-58 muszę z wdzięcznością przypomnieć. To jemu zawdzięczam wiadomości o walających się we Wrocławiu, starych narzędziach astronomicznych. Tak samo w Warszawie. Ściągnąłem je do Muzeum UJ. To on w 1952 roku naprawił i zrekonstruował torquetum Marcina Bylicy i zrobił to doskonale. Konserwator metalu Pieńkowski, z blachy mosiężnej dorobił całe partie (bynajmniej nie małe). Wiedza Przypkowskiego w zakresie historii astronomii, nauk matematycznych i fizycznych była duża i tylko trzeba ja było umiejętnie wyzyskać. Szczęśliwie udawało mi się to”.

"Dziennik wypadków" t. V. s. 718

Warto spojrzeć na opisaną rekonstrukcję torquetum, którą dziś chwali się Muzeum UJ:

W roku 1892 Ludwik Birkenmayer ogłosił pracę p.t. „Marcin Bylica z Olkusza oraz narzędzia astronomiczne, które zapisał Uniwersytetowi Jagiellońskiemu w roku 1493”. Opisywał w niej cztery części - płytę prostokątną, dwie tarcze i „cristę” czyli grzebień uważane do tej pory za fragmenty kilku różnych urządzeń. Pan Ludwik stwierdził, że są to części jednego urządzenia tzw. torquetum.

Na muzealnej fotografii widzimy kompletną rekonstrukcję urządzenia, domyślam się, że tą zdziałaną przez Przypkowskiego. Składa się ona z kilkunastu części. Stan całości raczej nie pozwala na stwierdzenie co w tym urządzeniu stare, a co (użyjmy określenia Estreichera) „dorobione całymi bynajmniej nie małymi partiami z płyty mosiężnej”. Może moje podejście do sposobu rekonstrukcji takich artefaktów jest zachowawcze i amatorskie, ale wydaje mi się, że oglądanie czterech oryginalnych elementów eksponowanych osobno i całkowitej rekonstrukcji poczynionej współcześnie byłoby i wobec nauki i wobec gości odwiedzających muzeum działaniem uczciwszym, choćby z tego względu, że tak na dobrą sprawę oglądając tak sklecony eksponat nie jesteśmy informowani, czy jest to rekonstrukcja, czy też częściowa rekonstrukcja. Rzekłbym nawet, że czytając opis ze pochodzący strony muzeum: ” Torquetum, Hans Dorn, Buda 1487 r.” jesteśmy przekonani, że to jednak autentyk i nikt (świadomie lub nie) nie czyni zastrzeżeń, że wykonano go całymi partiami z dwudziestowiecznej mosiężnej płyty.

Zapomnijmy jednak na chwilę o moich osobistych mrzonkach o rzetelnym muzealnictwie i powróćmy do interesów Przypkowskiego, które jak się okaże pożyteczne dla ratowania historycznej spuścizny, były jedynie wtedy, gdy uczestniczył w nich osobiście Karol Estreicher. Gdy Pan Tadeusz działał bez kurateli „Pana Samochodzika”, z pana Tadka wychodził prawdziwy Batura:

„W tym czasie wszystkie jego wady: szukanie popularności, gadulstwo, snobizm herbowy, złośliwość maskowana żartobliwością, jakieś wybryki seksualne, chciwość i blagi osiągnęły apogeum. Był to także całkowity brak skrupułów w sprawach finansowych. W tym czasie zjechał do Polski wnuk Adama Mickiewicza, syn doktora Góreckiego i tu w Polsce Ludowej (ok. 1957 roku) zaczął robić jakieś interesy dość zawikłane i powiązane z wywozem zakazanych przedmiotów i zabytków. Gdzieś na granicy Góreckiego nakryła straż celna i okazało się, że w nabywaniu owych przedmiotów pośrednikiem był Tadeusz Przypkowski. Wszczęto śledztwo, wybuchła afera. Przypkowski zwalił wszystko na żonę, doszło do sceny. Przypkowski żonę ciężko pobił, odwiezioną ją do szpitala – bał się prokuratora i śledztwa. Tego dnia przyszedł do mnie co Collegium Maius. Był pijany, coś tam bełkotał – położyłem go spać gdzieś w kącie na kanapie, a wieczorem wyprawiłem go autobusem do Jędrzejowa. Jakoś się ze sprawy wyplątał, ale nie całkiem. Było o nim coraz głośniej, jeździł między Krakowem i Warszawą, reklamował się, łapał jakieś zajęcia i zaczął jeździć za granicę na koszt Ministerstwa. Tam zdobywał jakieś dolary (tak!), jeździł na jakieś studia naukowe do Paryża czy Londynu, kupował i przywoził nowe eksponaty do swoich zbiorów. Wszystko zaczęło być dziwne i niewytłumaczalne. Zaczęto o nim tu i tam źle mówić. Zaczęto go unikać”.

S.718

Cóż my tu mamy? No wypisz, wymaluj Waldemara Baturę, który korzystając ze swej wiedzy o starych artefaktach, próbuje się mniej lub bardziej legalnie na tym wzbogacić. Mimo ewidentnej wpadki, jego kariera nie wyhamowała, a zagraniczne wyjazdy nabrały naukowego sznytu i dewizowej oprawy.

Estreicher twierdzi, że Przypkowski miał także świetną prasę, a rej w hołdowaniu panu Tadeuszowi wiódł „Przekrój”. Widzimy, że nasz Pan Samochodzik trochę zazdrościł panu Tadeuszowi zadziwiającej umiejętności kociego spadania na cztery łapy. Może także czuł trochę żalu do różnych państwowych służb, które tolerowały taką działalność pana Tadeusza. W każdym razie pan Karol trafnie wyczuł, że sam musi się w rolę „służb” wcielić. Prawda, że to nieco dziwne, że Estreicher nie zniszczył kompromitującej korespondencji o nie zdezynfekowanych dłoniach Ameisenowej? Mało tego okazuje się, że im bardziej epistolografia Przypkowskiego była niecenzuralna, tym skwapliwiej pan Karol ją kolekcjonował:

„Miał głupi, złośliwie niemądry zwyczaj, że do kobiet (w tym przypadku do pracownic naukowych Muzeum) posyłał pocięte na kawałki fotografie pornograficzne. Ich obsceniczną treść można było odczytać dopiero po złożeniu razem wszystkich wycinków. Ponieważ panie w Muzeum szybko poznały się na tych kawałach, więc przynosiły mi owe fotografie (takie, owakie, etc.), a ja zacząłem je chować. Równocześnie pisał do mnie listy na jakiś dwuznacznych fotografiach brzuchów, ud, piersi kobiecych. Wszystko to – łącznie z manifestami przybijanymi na drzwiach, pełnymi brzydkich, głupich wyrazów – wszystko to chowałem. Powstała z tego spora teczka. Na niektórych kartkach żałosne epitety odnosiły się do profesorów UJ.

Dowcipy były głupie, złośliwe, czasem dowcipnie złośliwe. Nie było powodu, aby się tym gorszyć, ale ja wszystko chowałem jako curiosa. Wszystkie pisane były jego ręką, podpisane i bez żadnych wątpliwości”.

t. V, s.721-722

Teczką z kompromatami Estreicher posłużył się w roku 1963, gdy władze uczelni obstawały, by zatrudnić Przypkowskiego w Muzeum UJ. Pan Tadeusz odgrażał się, że znajomości w ministerstwie sprawią, że wygryzie on z funkcji szefa samego Estreichera. Po okazaniu skandalizującej epistolografii pomysł jednak upadł, a Przypkowski został skazany na dozgonne kustoszowanie muzeum w Jędrzejowie.

Nawet jednak wtedy Estreicher czujnie śledził nieobyczajność pana Tadeusza:

„Wyprawiał dzikie, seksualne wybryki. Sprowadzał do domu w Jędrzejowie prostytutki z Krakowa, pił z nimi, a wcześnie rano słychać było krzyki i histerie, gdy wypędzał je gołe na rynek, a przez okno wyrzucał za nimi suknie i majtki. Można sobie wyobrazić ile mało-miasteczkowy Jędrzejów miał tematów do rozmów”.

t. V, s.724

Choć krakowskie ambicje Przypkowskiego zostały obrócone w niwecz, to okazuje się, że Estreicher przyglądał się uważnie losom pana Tadeusza, aż do jego ostatnich dni:

„Na kilka lat przed śmiercią , jakoś w 1970 roku, Przypkowski ucichł. Wystąpiły objawy sklerozy fizycznej i umysłowej. Wystąpił także lekki paraliż.

Zmarł pod koniec grudnia 1977 roku. W gazetach było o n im cicho. Już przestał ludzi interesować.

Jeśli to prawda, to zmarł dziwnie. Żona jego otrzymała list z Ameryki z kondolencjami z powodu jego śmierci. Otworzył ten list, przeczytał i tak się tym zdenerwował, że w dwa dni później ducha wyzionął”.

t. V, s.723

Prawda, że ciekawe zakończenie. Trzeba przyznać, że Przypkowski do listów to miał prawdziwego pecha. Całość historii czyta się niby gotowy scenariusz filmu, którego na pewno nikt nie nakręci. Bo ile można w końcu kręcić kawałków o krakowskich przekrętach dotyczących dzieł sztuki. Nie wiem, czy domyślacie się o czym piszę. Jeśli jeszcze nie to pod tym linkiem znajdziecie opis aż 13 odcinków serialu krążące wokół takich tematów. Nazywa się to coś „Miastem skarbów”, a fabuła jest zakręcona jeszcze bardziej niż dredy Tokarczukowej.

Najtrudniej wyczaić konwencję. Komisariat policji to chyba czysta s-f, bo wygląda jak klimatyczny loft. Pan komisarz (chyba ze względu na bezpieczeństwo) trzyma tam swoją kolekcję winyli, a jego pomocnice próbują coś złapać. Czasami są to złodzieje dzieł sztuki, a czasami faceci. Jednych pakowałyby do aresztu, a drugich do łóżek, ale bez zobowiązań i to zalatuje już nie tyle s-f, co kinem feministycznym. Niestety gość grany przez Ferencego jest pochodzenia starozakonnego i również ma tendencje do lubieżnego przyglądania się męskim tyłeczkom. Pół biedy, gdyby chodziło mu o znalezienie „obiektu”, w którym można by przemycić oryginał „Hołdu pruskiego”, wtedy bowiem mielibyśmy coś z poszukiwania klimatów z „Pulp Fiction”, w którym to filmie udało się w podobnej miejscówce upchać fabularnie spory zegarek.

No ale chyba jednak nie o tarantinowski pastisz tutaj chodzi, bo bohater grany przez Ferencego czuje szczególną miętę do napakowanego kibola Cracovii i już wolę się nie domyślać, czy „Miasto skarbów” nie jest przypadkiem dramatem historycznym polegającym na poszukiwaniu trudno dostępnych pól zbliżeń synów Izraela i fanatyków biało-czerwonych pasów…

Gubię się, więc spróbujcie to ocenić sami. Przed nami jeszcze duuuuuużo odcinków, a w zapowiedziach jest jeszcze sezon drugi. Dziennik Estreichera (mimo pewnego fabularnego potencjału) jest wobec tak odważnej i bezkompromisowej produkcji bez żadnych szans.

A tu książka dokument, która o działalności Estreichera wiele mówi:

Zbigniew Kazimierz Witek, Karol Estreicher jr (1906-1984). Losy spuścizny, wyd. TPSP w Krakowie, Kraków 2007, oprawa twarda, papier kredowy, s.876

 

 

 



tagi: kraków  karol estreicher  globus bylicy  tadeusz przypkowski  muzeum uj  miasto skarbów  zofia ameinsowa  torquetum bylicy 

betacool
26 czerwca 2021 20:08
44     2326    13 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MarekBielany @betacool
27 czerwca 2021 00:00

Ciągnie owady do miodu.

:)

 

P.S.

azotox ?

;)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool
27 czerwca 2021 07:47

Próbowałem to oglądać wczoraj w nocy...nie wiem co powiedzieć...myślę, że brakuje w tym filmie tylko ruskiego oficera, który musi zastrzelić z rewolweru swojego okulawionego w potyczce konia. Takiego co to go wychowywał od źrebaka. Poza tym wszystko jest: seks, przemoc, kasety wideo, dwóch żydów, w tym jeden pedał, ukrywający się hitlerowiec (obstawiam w ciemno, bo nie będę dalej oglądał), miłość, zdrada, takie tam gówna...jak napisał Marek Hłasko. A lista płac ciągnie się jak step wokół Kazania...

zaloguj się by móc komentować

peter15k @betacool
27 czerwca 2021 10:16

Barwna Polska w pigułce.  Sarmata Przypkowski, Estreicher pilnujący państowego muzelanego stołka i aspirująca Żydówka z artefaktami w szufladzie. W tle małe geszefty i sowieciarze próbujacy miedzy Odrą a Wisłą zainstalować komunizm.  Może dlatego teraz taka ofensywa na Polskę - bo tu się nie da wdrożyć komuny. Nic nie jest "do końca"...

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool
27 czerwca 2021 11:09

Analogia Batura-Przypkowski Estreicher-Nienacki vel Samochodzik przednia. 

Zauważam też to podkreślenie "O zachowanym fragmencie łuku szerokości ekliptycznych jednej z funkcjonalnie najistotniejszych części globusa nic nie chce wiedzieć w rozmowie ze mną."

W mojej chorobliwej podejrzliwości łączę to ze znikniętymi klapkami. Co najmniej łączy ich wartość funkcjonalna.

Serialu jeszcze nie czytałem. 

Wiadomość na wewnętrznej.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @betacool
27 czerwca 2021 13:56

Mnie podoba się ten fragment

W tym czasie zjechał do Polski wnuk Adama Mickiewicza, syn doktora Góreckiego i tu w Polsce Ludowej (ok. 1957 roku) zaczął robić jakieś interesy dość zawikłane i powiązane z wywozem zakazanych przedmiotów i zabytków. Gdzieś na granicy Góreckiego nakryła straż celna i okazało się, że w nabywaniu owych przedmiotów pośrednikiem był Tadeusz Przypkowski. Wszczęto śledztwo, wybuchła afera.

Ilu zatem było takich Góreckich? i jaki udział w ich ekwipowaniu miała SB?

zaloguj się by móc komentować

betacool @MarekBielany 27 czerwca 2021 00:00
27 czerwca 2021 15:07

Trudno powiedzieć. Pan Karol na pewno chciał nam dać znać, że sumienie pana Tadeusza czyste nie było i że do końca swych dni miał się czego i kogo obawiać.

zaloguj się by móc komentować

chlor @betacool
27 czerwca 2021 15:08

Przyrządy z tamtej epoki były z reguły misternie zdobione, a tu mamy proste i gołe mosiężne blaszki. Dwie tarcze wyglądają na oryginały.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 27 czerwca 2021 07:47
27 czerwca 2021 15:10

Z upływem lat to trudno nam dogodzić. W młodości siedziałbyś z otwartą buzią i czekał, kto w danym odcinku pierś odsłoni.

zaloguj się by móc komentować

betacool @peter15k 27 czerwca 2021 10:16
27 czerwca 2021 16:22

Mnie najbardziej denerwuje, że o skutkach ubocznych działania tej piguły mało kto się uważnie przygląda. Była wspaniała nauka polska i jej jeszcze wspanialsi przedstawiciele. O tym, że toczyli tak zawzięte walki używając bardzo parszywych metod nikt się nawet nie zająknie.

zaloguj się by móc komentować

Paris @ewa-rembikowska 27 czerwca 2021 13:56
27 czerwca 2021 17:01

Tak...

...  ten  WNUK  Mickiewicza  -  po  prostu  wymiata  !!!

I  ilu  takich  "goreckich"  jest  i  DZISIAJ  ?!?!?!   Ale  pewnie  to  "tajemnica  panstwowa"...  albo  objeci  sa  RODO.

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool 27 czerwca 2021 15:10
27 czerwca 2021 17:10

To  prawda...

...  wie  sie  wiecej  o  innych,  ale  i  o  sobie  tez...  coz  w  mlodosci  nie  mielismy  internet'u,  nie  bylo  SN,...  no  i  w  koncu  nie  bylo  takich  Autorow  jak  m.in.  Pan,  ktorym  sie  chce  to  wszystko  zglebiac  i  jeszcze  sie  tym  wszystkim  dzielic  z  innymi  !!!

Kolejny  wpis  wagi  kapitalnej,...  BRAVO  !!!

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool 27 czerwca 2021 16:22
27 czerwca 2021 17:18

Ma  Pan  racje,...

...  ze  BYLA  "wspaniala  nauka  polska"  i  juz  jej  NIE  MA...  i  oby  juz  sie  NIE  ODRODZILA,  bo  taka  "wspanialosc"  spokojnie  mozemy  sobie  odpuscic...  da  sie  bez  niej  zyc  i  to  nawet  lepiej  zyc  !!!

To  bylo  czyste  ZLODZIEJSTWO...  na  niebywala  skale...  i  do  dzis  TO  JEST...  tyle  tylko,  ze  bardziej  zakamuflowane...  wyrafinowane  !!!

Nic  sie  nie  zmienilo,  a  nawet  poszlo  wiecej  i  wszedzie.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 27 czerwca 2021 11:09
27 czerwca 2021 17:37

Z tej księgi o spuściźnie Estreichera wynika, że po tych rekonstrukcji tych wszystkich przyrządów astronomicznych część części pozostało nie wykorzystanych. Im także warto by się porządnie przyjrzeć.

Dzięki.

 

zaloguj się by móc komentować

smieciu @betacool
27 czerwca 2021 17:41

Jest mowa o zagarze, globusie i torquetum Bylicy. Torquetum pokazałeś (wygląda ciekawie nawet nie wiedziałem że istaniały takie fajne ustrojstwa :) ) ale co z zegarem i globusem. Jak te rzeczy mają się do siebie? Globus to ten nasz fajny globus?

Tak swoją drogą podobno Torquetu wymyślił Franco z Polski ;) Czyżbyśmy mieli w Polsce jakąś zapomnianą i tajną szkołę astronomiczną? :)

zaloguj się by móc komentować

betacool @ewa-rembikowska 27 czerwca 2021 13:56
27 czerwca 2021 17:46

To jest właśnie najciekawsza kwestia. Skoro Górecki został nakryty a wraz z nim Przypkowski, to znaczy, że działali bez ochrony służb. A to był okres, gdy Estreicher z Przypkowskim współpracowali jeszcze blisko.

Późniejsza aktywność zagraniczna Przypkowskiego bez oficjalnego parasola służb wydaje mi się mało prawdopodobna. Estreicher mu trochę zazdrościł chodów w ministerstwie, ale się starcia z Przypkowskim nie bał. Za plecami Estreichera stał ktoś mocniejszy. W "Spuściźnie po Estreicherze" jest kopia całego dużego artykułu o relacjach Estreichera z Cyrankiewiczem.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Paris 27 czerwca 2021 17:01
27 czerwca 2021 17:55

To rzeczywiście bardzo ciekawa historia, ale ich jest w dzienniku Estreichera  tak dużo, że aż trudno o decyzję o czym jeszcze napisać. W trzecim odcinku "Miasat skarbów" za mroczny przedmiot pożądania robi złoty dukat Zygmunta III. On się także pojawia w pewnej opowieści literackiej, którą Estreicher wręcz się zachwyca, więc chyba się udam tropem zachwytów pana Karola.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @betacool 27 czerwca 2021 17:46
27 czerwca 2021 18:02

Niekoniecznie. Wpadka mogła być wynikiem nadgorliwości jakiegoś młodego celnika, który nie wiedział, nie miał instrukcji albo ktoś komuś chciał podstawić nogę i poszedł dym. W końcu SB to nie był monolit i też tam się żarli ze sobą.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Paris 27 czerwca 2021 17:10
27 czerwca 2021 18:02

Dzięki.

Za to filozoficznie możemy stwierdzić, że próby ratowania gołym cycem rodzimej kinematorgafii są ponadczasowe i ponadsystemowe.

Ale żydowscy podstarzali geje to chyba jednak awangarda... Czujnie będę śledzić co na to powie ambasada Izraela, bo oni lubią się wypowiadac w wielu kwestiach (a ostatniow szcególności tych dotyczących moralności).

zaloguj się by móc komentować

betacool @chlor 27 czerwca 2021 15:08
27 czerwca 2021 18:14

W linku do Birkenmajera jest opis tego, co ewentualnie powinno być w tym ustrojstwie oryginalne. Ale spółka Estreichera z Przypkowskim wcale nie musiała z wszystkich dostępnych części skorzystać. Słój ze strzępami poniemieckiej gazety zamiast pergaminu z aktem erekcyjnym UJ powinien nam o tym nieustannie przypominać. Do tego Birkenmajera warto zajrzeć, bowiem na pierwszych stronach rozprawia się on z wpływami renesansu i humanizmu w naukach ścisłych. Potwierdza on większość naszych podejrzeń.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Paris 27 czerwca 2021 17:18
27 czerwca 2021 18:19

Polecam linkowane dziełko Birkenmajera - to jest coś co robi wrażenie. Raz jest historykiem, raz matematykiem, a czasami robi za astronoma. Naprawdę szczęki współczesnych naukowców powinny opadać z łoskotem.

zaloguj się by móc komentować

betacool @smieciu 27 czerwca 2021 17:41
27 czerwca 2021 18:28

Nie globus jagielloński to inny globus.

Tu jest podgląd:

https://maius.uj.edu.pl/wystawy/stale/pokoj-kopernika

na inne prawdopodobnie estreicherowskie rekonstrukcje. Ile w nich zawartości oryginalnej, dziś chyba nikt nie wie, w każdym razie od momentu, gdy oddał części globusa Bylicy do pozłoty.

 

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @ewa-rembikowska 27 czerwca 2021 18:02
27 czerwca 2021 18:29

To rzeczywiście prawdopodobne. Spróbuję jeszcze poszperać w tej sprawie.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @betacool 27 czerwca 2021 18:29
27 czerwca 2021 19:03

W 1957 roku było niemożliwością, aby cudzoziemiec nie miał swojego  "opiekuna" podczas pobytu w Polsce.

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @betacool 27 czerwca 2021 18:02
27 czerwca 2021 19:04

Jakby się mieli odezwać to, by chyba dawno już zrobili. Emisja serialu zakończyła się w grudniu 2017 roku. Minęło już cztery lata i cisza ...

https://pl.wikipedia.org/wiki/Miasto_skarb%C3%B3w

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @betacool 27 czerwca 2021 18:14
27 czerwca 2021 19:09

Według mnie BINGO! Kiedy czytałem o złoceniu przyrządów od razu pomyślałem o tym słoju ze skoczygonkami. Pozłocili, aby nie było widać "strzępów poniemieckich gazet". A nikt przez długie lata, a myślę, że aż do dziś, nie ma odwagi zakwestionować intencji złocenia i odkryć, że "król jest nagi".

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @mniszysko 27 czerwca 2021 19:04
27 czerwca 2021 19:14

Mnie premiera serialu jakoś ominęła. Dopiero reedycję odkryłem próbując uciec od piłki nożnej, więc jeszcze nie wiem jak to tam się poukłada. Może to gejowska miłość platoniczna i dlatego brak reakcji ambasady. Ja chyba spróbuję pooglądać to w małych dawkach.

zaloguj się by móc komentować

betacool @mniszysko 27 czerwca 2021 19:09
27 czerwca 2021 19:17

Kto wie, czy w wypadku globusa jagiellońskiego nie jest tak samo. Nie jestem pewien, czy Amerykanie opublikują w końcu te swoje zdjęcia.

zaloguj się by móc komentować

betacool @ewa-rembikowska 27 czerwca 2021 19:03
27 czerwca 2021 20:00

Niestety Estreicher wspomina o Góreckim zaledwie dwukrotnie opisując bardzo podobnie okoliczności i zaznaczając związek z Przypkowskim. Podobno po aferze został odesłany na granicę (na którą?). Internet też w tej sprawie wylewny nie jest.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @betacool 27 czerwca 2021 20:00
27 czerwca 2021 20:16

Obawiam się, że trzeba by się przekopać przez pamiętniki kogoś kto znał dobrze Góreckiego albo wspomnienia byłego SBeka z odcinka gości zagranicznych, o ile w ogóle takie istnieją.

zaloguj się by móc komentować

betacool @ewa-rembikowska 27 czerwca 2021 20:16
27 czerwca 2021 20:35

albo wspomnienia byłego SBeka z odcinka gości zagranicznych, o ile w ogóle takie istnieją...

Humor jak widzę dopisuje.

 

zaloguj się by móc komentować

chlor @betacool 27 czerwca 2021 18:19
27 czerwca 2021 20:47

Jeszcze jak opadają. Zaczytałem się na amen. Inna rzecz, że opisywane wzajemne podchody i wykopki uczonych wieku 15 są dziwnie podobne do dzisiejszych.

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool 27 czerwca 2021 17:55
27 czerwca 2021 21:08

Dobry  pomysl...

...  sadze,  ze  warto,...  on  by  sie  byle  czym  nie  zachwycal...  cwaniaczek,  profesorek  jeden  !!!

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool 27 czerwca 2021 18:02
27 czerwca 2021 21:16

Bede  wdzieczna...

...  rzeczywiscie,  ostatnio  poczuli  wene  do  wypowiadania  sie  takze  w  kwestii  moralnosci...  no,  bezczelni  sa  i  zuchwali  !!!  

zaloguj się by móc komentować

Paris @betacool 27 czerwca 2021 18:14
27 czerwca 2021 21:20

Tak...

...  NIGDY  nie  powinnismy  zapomniec  o  tych  SKOCZOGONKACH...  szczegolnie  w  dzisiejszych  realiach  !!!

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @betacool 27 czerwca 2021 17:46
28 czerwca 2021 03:09

Dla uściślenia: Gorecki, a nie Górecki. Potomek Marii, córki Adama Mickiewicza i malarza Tadeusza Goreckiego. Tam był jeszcze "skandal" /jak na PRL/ z jakąś dziewoją z "Mazowsza", którą Gorecki uwiózł do Paryża. 

Artykuł fascynujący, Panie Betacoolu.

zaloguj się by móc komentować

betacool @chlor 27 czerwca 2021 20:47
28 czerwca 2021 11:30

Cieszę się, że się spodobało. A konstatacja bardzo trafna.

zaloguj się by móc komentować

betacool @KOSSOBOR 28 czerwca 2021 03:09
28 czerwca 2021 11:33

Oj to nie wiedziałem, że i o przemyt takich atrakcji chodziło.

Dzięki.

zaloguj się by móc komentować

tadman @ewa-rembikowska 27 czerwca 2021 18:02
30 czerwca 2021 00:46

Mentlewicz był lepiej ustawiony, bo cenne rzeczy do Wiednia wywoził pracownik brazylijskiej ambasady samochodem na znakach CD.

zaloguj się by móc komentować

tadman @betacool
30 czerwca 2021 01:09

Był ktoś taki jak Najmrodzki, który uciekał z niejednego więzienia czy sądu, robił napady, m.in. na Pewexy, które były pod ustawiczną kontrolą i  szło nie tylko o centralę, ale także o poszczególne sklepy, a nawet kontroli podlegał karalny, przecież, obrót walutami przed tymi lokalami. Nikt z dziennikarzy śledczych nie zgłębił dla kogo Najmrodzki pracował faktycznie. Pewna różnica jest, bo Najmrodzki był oprychem, a bohaterowie notki należeli do tzw. lepszego towarzystwa.

zaloguj się by móc komentować

betacool @tadman 30 czerwca 2021 00:46
30 czerwca 2021 11:22

Wieczorkiem zerknę, czy rzeczony Mentlewicz gdzieś się w dziennika Estreichera pojawił.

zaloguj się by móc komentować

betacool @betacool 30 czerwca 2021 11:22
30 czerwca 2021 22:28

Chyba nie ma o tym nic.

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @betacool
1 lipca 2021 00:16

Panska notka jest arcyciekawa, daje plusa.

Choc musze sie przyznac ze bajki z wiadomej serii Zbigniewa Nienackiego mnie nadal pociagaja i jeszcze chetnie do nich wracam. Taki sentyment z dziecinstwa.

Oczywiscie mam na mysli tylko slowo drukowane, nie ekranizacje powiesci pana Zbigniewa.

Raz tylko zdobylem sie na odwage i sprobowalem obejrzec film "Pan Samochodzik i praskie tajemnice" [1988], zrobiony na podstawie ksiazki "Pan Samochodzik i tajemnica tajemnic".

Niestety odwaga mnie opuscila gdzies w polowie filmu i dalem sobie spokoj, w trosce o moj system trawienny.

Takiego szajsu jeszcze w zyciu nie widzialem. Nie pomogl nawet podstarzaly Leon Niemczyk.

zaloguj się by móc komentować


betacool @Szczodrocha33 1 lipca 2021 00:16
1 lipca 2021 07:03

Przyznam, że też mam do tego jakiś sentyment. Podczas ostatniego wyjazdu do domu rodzinnego sięgnąłem po "Nowe przygody Pana Samochodzika". PRL-owska literatura dydaktyczna z pisana z zacięciem ORMOW-ca. Do tego słabo maskowany pociąg do nastolatek. Tak to dziś odebrałem. W sumie podobne wrażenia jak z nie tak dawnej lektury "Niesamowitego dworu".

http://betacool.szkolanawigatorow.pl/pan-samochodzik-i-polscy-masoni

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować